a
IndeksLatest imagesRejestracjaZaloguj
Komnata Aidana Starka



 

 Komnata Aidana Starka

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Aidan Stark

Aidan Stark
Nie żyje
Skąd :
Winterfell
Liczba postów :
762
Join date :
26/04/2013

Komnata Aidana Starka Empty
PisanieTemat: Komnata Aidana Starka   Komnata Aidana Starka EmptyWto Lut 04, 2014 12:08 am

Prosta komnata, nie posiada zbyt wielu wygód. Fotel o spękanym obiciu, drewniany sekretarzyk z milionem szufladek i kałamarzem, alkowa z baldachimem w wiecznym nieładzie, nocny stolik, stojące lustro. Ściany przyozdobione są zdobyczami myśliwskimi, wyszczerbionymi mieczami oraz starymi, poprutymi gdzieniegdzie chorągwiami. Nad kominkiem wisi rozpostarta na drewnianej ramie mapa Westeros malowana na skórze i datowana przed lądowaniem Aegona. Mnogość ksiąg jest zdecydowanie tym, co rzuca się na pierwszy rzut oka: leżą na biurku, na kufrach, poukładane na wolnych półkach; w każdym możliwym miejscu.  

* * *


Ostatnio zmieniony przez Aidan Stark dnia Czw Lut 06, 2014 3:28 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Gość

Anonymous

Komnata Aidana Starka Empty
PisanieTemat: Re: Komnata Aidana Starka   Komnata Aidana Starka EmptyWto Lut 04, 2014 1:35 am

Przyzwyczajony był do tego, że niewiele rozumiał. W swoich najmłodszych latach nie był otoczony ludźmi przesadnie bystrymi, a jeśli już jacyś uciekinierzy z Nocnej Straży zza Muru posiadający pewną wiedzę i doświadczenie życiowe znajdowali się wśród jego towarzyszy, to nie dzielili się oni szczególnie chętnie swoimi przemyśleniami, a już na pewno nie zamierzali uczyć kogoś takiego jak on. Zresztą, rozwijanie swojego intelektu nie było mu potrzebne, w świecie, gdzie każdy był praktycznie zdany sam na siebie wśród lodu, chłodu i mnóstwa innych niebezpieczeństw czających się za każdym białym wzgórzem, trzeba było być przede wszystkim silnym. Nikt nie prowadził go nigdy za rączkę. Z drugiej strony nikt też nigdy nie powiedział mu, jak działa świat południa, a wszystkiego, co wiedział o honorze i sprawiedliwości, nauczył się od Starków, obserwując ich i słuchając w ciszy. Miał ich za tych, którzy zawsze dają szansę ludziom i wierzą w ich honor, jako że sami stawiali go na pierwszym miejscu. Dodatkowo widział ich gościnność, której zresztą sam doświadczał, bo przecież wciąż mimo wszystko był tu jedynie gościem. Wiedział też, jak ważne jest dla nich dane słowo… A przynajmniej wydawało mu się, że wiedział.
Teraz zupełnie nic z tego wszystkiego nie rozumiał. Widział załamanie Aidana. Po raz pierwszy, od kiedy się znali, był w takim stanie, kiedy coś w nim było rozdarte na milion części, a on sam wydawał się być jednocześnie zagubiony, zrozpaczony i wściekły pomiędzy miliardem innych uczuć, z których każde było równie nieprzyjemne. Nie żeby Sheyn umiał te wszystkie uczucia nazwać – to raczej przekraczało jego zdolności empatii, jednak wiedział, że nie było w porządku i że ta mała ruda kobieta w jakiś sposób sprawiła, że było trochę lepiej. Musiała być kimś ważnym tak zupełnie obok tego, że była narzeczoną i gościem w Winterfell. Mając tego świadomość, zupełnie nie rozumiał tego, czego właśnie był świadkiem.
Cailet Tyrell została więźniem we własnych komnatach, bez możliwości kontaktowania się z kimkolwiek poza jedną służką i posłańcem Starków. Zamknięta bez wyjaśnienia, po kilku zdawkowych słowach, nie mogąc nawet się bronić. Jak przestępczyni. Nie rozumiał, a nawet czuł się w pewien sposób oszukany, bo wydało mu się to wbrew wszelkim zasadom, jakie jego gospodarze wyznawali i jakie on szanował do głębi swego dzikiego serca. Nie zastanawiając się wiele, ruszył w kierunku komnat Aidana. Instynkt podpowiadał mu, że powinni porozmawiać.
Powrót do góry Go down
Aidan Stark

Aidan Stark
Nie żyje
Skąd :
Winterfell
Liczba postów :
762
Join date :
26/04/2013

Komnata Aidana Starka Empty
PisanieTemat: Re: Komnata Aidana Starka   Komnata Aidana Starka EmptySro Lut 05, 2014 9:15 pm

po wydarzeniach z Izby, następnego dnia

Komnata Aidana Starka Tumblr_my3rtkT4521rzk9fdo5_r1_250
nie mogłam się oprzeć, tak bardzo!

Winterfell było mu więzieniem.
Nigdy nie przypuszczał, że stać go, raczej wyważonego i do bólu rzetelnego pragmatyka, na podobnie wybuchy gniewu, rozpaczy albo innych wszechogarniających człowieka namiętności. Wilcza krew, tak mówili; w istocie czuł się teraz jak zwierzę – niebezpieczne bydle, dzikie, zdolne do najgorszego, egoistycznie skupione wyłącznie na sobie. Patrzył na własne odbicie, obce, brzydkie oraz ponure, czując wyłącznie obrzydzenie tym, co myślał, a czego nie myślał, tym, co robił, a czego robić z pewnością nie powinien. Zaprzeczył nigdy nie zdradzonej obowiązkowości, nie umiał przymusić się do pocieszania drogiej Nadiry, zabrakło go też na radzie starszyzny, a już w ogóle za nic nie zamierzał kiwnąć palcem w sprawie sądu Cailet Tyrell. Prawdę o faktycznej przyczynie śmierci księcia Dorne przyjął już z wyrwą na sercu, która tylko rosła i rosła, aż przestał wierzyć, że cokolwiek jeszcze z niego zostanie.
Nie warto było kochać.
Do wieczora unikał rodzeństwa, spędziwszy resztę dnia w alkowie, bez jedzenia, bez picia. W nocy dręczyły go poty, przekręcał się więc z boku na bok mnąc przy tym prześcieradło w palcach. Wprost do poduszki szeptał przekleństwa kolejno na niego, na własną bezmyślność, na deszcz, na Aylwarda Baratheona, na Terryna Mormonta, na Tyrellów, Martellów i samego króla, dalej wyklinał tę cholerną Północ oraz pod koniec, oczywiście, cały zasrany świat; gówno, gówno, przegówno, arcygówno, infragówno, o tak, bliski był obłędu, do czego doszedł trochę później (po kilku zimnych okładach albo wlanych prosto w otwarte usta eliksirach), całkiem sensownie zresztą i będąc równie zaskoczonym tym odkryciem, co rozbudzona gwałtownym postawieniem na nogi służba.
Cokolwiek wtedy nie wypił, przyniosło mu to dość szybko w miarę spokojny sen, którego fabuły wprawdzie nie pamiętał tuż po przebudzeniu. Otumanili go, ubezwłasnowolnili, lecz był im po stokroć wdzięczny. Jestem zmęczony, szeptał komuś, kto pochylał się wtedy nad nim, chcę spać, nic więcej.
Za kilka godzin, w jego mniemaniu, poderwał się do siadu, zziębnięty oraz przekonany, że uprzedził nawet kura piejącego o poranku. Okrycie leżało w nogach łóżka skopane niemiłosiernie. Wstał, rozsunął energicznie kotary z okien, aby wpuścić do komnaty odrobinę światła. Nabrawszy sił, postanowił, że ucieknie i wróci, gdy tylko znikną nowe demony, demony otępienia, zła, żalu, zawodu. Przeczekać? Nie zdzierżyłby przeciągającej się bezczynności, nie wytrzymałby rozczarowanych spojrzeń bliskich. Tak, uda się w podróż, wyprosi jakoś te kilka tygodni, będzie lepiej dla wszystkich, przeczuwał, obserwując delikatnie kołyszące się na wietrze drzewa w Bożym Gaju.
Wypełnił puchar winem, ubrał się nadzwyczaj odświętnie; narzucił skórzany kaftan i spoczął w fotelu wyprostowany co najmniej, jakby kogoś się spodziewał. Nie wiedzieć, ile czasu spędził gapiąc się bezmyślnie w grzbiety książek poustawianych pod linijkę na regałach. Czekał, Bogowie jedni raczą wiedzieć, na co.
Wejść – warknął, usłyszawszy pukanie. Nie silił się na przyjazny ton, to wymagało od niego obecnie o wiele za dużo.


Ostatnio zmieniony przez Aidan Stark dnia Sro Lut 05, 2014 11:32 pm, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry Go down
Gość

Anonymous

Komnata Aidana Starka Empty
PisanieTemat: Re: Komnata Aidana Starka   Komnata Aidana Starka EmptySro Lut 05, 2014 9:43 pm

Wszedł do środka i podszedł bliżej.
Nie zdziwił go stan, w jakim zastał Aidana. Siedział zamyślony, jakby zupełnie nieobecny, znajdujący się w innym świecie, poza rzeczywistością. Sheyn znał ten stan tylko z obserwacji, ale nie był w stanie w pełni go zrozumieć. On sam trzymał się rzeczywistości ze wszystkich sił, twardo stąpał po ziemi i może wiedział mało, ale oceniał wszystko na chłodno, przyjmując bardzo uproszczone miary, nie zagłębiając się w niepotrzebne zamyślenie. Było tylko białe i czarne, dobre i złe, sprawiedliwe i niesprawiedliwe. Świat Sheyna był prosty, bo i on był prosty. Może dlatego jego zmartwienia ograniczały się jedynie do realizacji podstawowych potrzeb takich jak zapewnienie bezpieczeństwa Starkom (zawsze na pierwszym miejscu), rozcieńczenie swojej krwi winem lub miodem, napełnienie żołądka rozsądną dawką jadła i wsadzanie kuśki w gładką pannę, kiedy naszła go taka potrzeba. Mimo wszystko był tylko dzikusem zza Muru, a tych kilka lat w Winterfell nie zdążyło wyplenić pewnych rzeczy… Czy choćby wpoić przesadnie dobrych manier.
- Nie zamierzasz nic zrobić? – rzucił po prostu swoim mrukliwym tonem, bez ogródek, nie siląc się na niepotrzebne wstępy. Nie lubił owijać w bawełnę albo bawić się w półśrodki. Jego ciosy zawsze trafiały w sedno, to samo dotyczyło słów, których nie lubił nadużywać (bo zresztą nie znał ich zbyt wielu). Może i ostatnie dni były dla niego gówniane, może stało się zbyt wiele rzeczy, od których chciałby się odciąć i o których chciałby zapomnieć. Ale, do cholery, rzeczywistość wciąż istniała czy tego chciał czy nie. I w tej pieprzonej rzeczywistości istniały rzeczy, którymi powinien się zainteresować. Był w końcu Starkiem. - Zamknąłeś swoją kobietę w klatce – dodał, dostrzegając, że nie dostanie od niego odpowiedzi na swoje pytanie.
Powrót do góry Go down
Aidan Stark

Aidan Stark
Nie żyje
Skąd :
Winterfell
Liczba postów :
762
Join date :
26/04/2013

Komnata Aidana Starka Empty
PisanieTemat: Re: Komnata Aidana Starka   Komnata Aidana Starka EmptySro Lut 05, 2014 10:30 pm

Nie pofatygował się nawet, aby podnieść głowę i choćby z czystej ciekawości rzucić okiem na to, kto akurat w biały dzień śmiał burzyć jego tak zwany spokój – nie tylko dlatego, że w danej chwili po prostu miał to w jak najgłębszym poważaniu, lecz zwyczajnie był na tyle wielce pogrążony w swoim marazmie (szaleństwie), że uczynienie jakiejkolwiek reakcji względem gościa równało by się ostatecznie z nawiązaniem kontaktu z nim, zaś ten skłaniał ku nieprzyjemnej konfrontacji z pozostawioną za drzwiami rzeczywistością. Suka z niej, ot. Co innego wino. Wino, uśmiechnął się do siebie krótko. Wino jest zawsze najlepszym wyjściem, pomyślał, wyciągnąwszy powoli dłoń po puchar. Upił z niego porządny łyk, unikając równocześnie patrzenia w kierunku drzwi. Długo nie musiał czekać na rozwiązanie zagadki. Ostatnim, czego potrzebował, było słuchanie wymówek od zastępcy kapitana straży, skądinąd także przyjaciela, człowieka, któremu ostatecznie zawdzięcza życie. Prychnął. Gdyby jednak udało mu się dokonać żywota te ileś lat wcześniej – o radości, o fotuno!
Usłyszawszy pytanie Sheyna, odburknął automatycznie w odpowiedzi, nie zastanawiając się wcale nad tym, co też chciał konkretnego tym niewyartykułowanym dźwiękiem przekazać. Pewnie nic. Zgodnie z prawdą nic zresztą nie zamierzał zrobić, nie wiedział, o co mu chodziło i życzyłby sobie najchętniej, aby wziął swój zad oraz sprawdził, czy nie zgubił czegoś za Murem, dając mu tym sa…
„Zamknąłeś swoją kobietę w klatce.”
Moją c o? – Parsknął cicho, śmiejąc się do siebie jeszcze przez kilka sekund.
Cailet Tyrell, siostra trucicielki, trucicielka, szatańskie nasienie, kokietka przeklęta zawróciła mi w głowie, szczwana ruda bestia, Aylwardzie, czy kiedykolwiek wybaczysz…? Zamilknął niespodziewanie w jednej chwili. – Jej głowa powinna przyozdobić południową bramę – wyrzekł tonem ostrym niby szczęknięcie pękającego lodu, tak bardzo podobnym lordowskim rozkazom ojca. Byłby ze mnie dumny pochwalił się w duchu, odkładając na ławę kielich, który zaraz zdecydował się podsunąć uprzejmie Sheynowi.
Pij na zdrowie. Dobra, arborska trucizna. Prosto z Reach!
Powrót do góry Go down
Gość

Anonymous

Komnata Aidana Starka Empty
PisanieTemat: Re: Komnata Aidana Starka   Komnata Aidana Starka EmptySro Lut 05, 2014 10:44 pm

Wziął kielich i uważnie spojrzał w jego zawartość, po czym bez zastanowienia wychylił do dna to, co w nim jeszcze pozostawało. Nie miał w zwyczaju odmawiać alkoholu, a jego głowa potrafiła wytrzymać wiele. Głowa Aidana natomiast najwidoczniej już i tak nie nosiła w sobie zbyt trzeźwych myśli i nie potrzebowała dodatkowego wsparcia dla tego całego szaleństwa, w jakim się pogrążał. Sheynowi się to wszystko bardzo nie podobało i, szczerze powiedziawszy, niestety nie miał cierpliwości do tego typu spraw. Gdyby nie szanował Aidana tak, jak go szanował, gdyby nie dbał o jego zdrowie tak, jak o nie dbał i gdyby, do cholery, miał jakąkolwiek pewność, że to w czymkolwiek pomoże, złapałby go za ramiona i potrząsnął nim tak silnie, że powróciłby do zdrowych zmysłów i zachował się tak, jak należało. Tak jak przystało. Zamiast siedzieć bezczynnie, rozmawiając z własnym kielichem lub bogowie wiedzą jakimi jeszcze innymi duchami jawiącymi się przed jego oczami. Miał jednak wrażenie, że tu potrzeba było czegoś więcej niż tylko solidny cios. Jego słowa o tym świadczyły.
Jej głowa powinna przyozdobić południową bramę.
Aż zadźwięczało mu w uszach, gdy zacisnął mocniej pięści. Nie wiedział, skąd ten nagły przypływ gniewu. Na pewno nie dlatego, że zależało mu na tej dziewusze. Była tylko młódką, na południu takie pewnie rosną pomiędzy tymi ich różami w ogródkach i zbiera się je co roku odpowiednią porą. Tylko że przecież ta konkretna młódka była obietnicą Aidana, jego słowem honoru. Tak to przecież działało. Tak działał świat według Sheyna. Obiecał jej ochronę, a nie chciał jej nawet wysłuchać ani…
Nie, to chyba było bardziej personalne. Sheyn pamiętał, jak sam był kiedyś w takiej sytuacji. Z dala od swoich, z ostrzem miecza przy gardle. Aidan trzymał rękojeść…
- Tak jak moja kiedyś – mruknął po dłuższej chwili wbijania w niego spojrzenia, które wyrażało jednocześnie wiele i nie wyrażało absolutnie nic, a jednak przewiercało młodego Starka na wylot, jakby chcąc wwiercić się w głąb jego sumienia, które przecież posiadał. Gdyby nie ono, Sheyn byłby teraz o głowę krótszy. Zaufał mu kiedyś, a teraz nic go to wszystko nie obchodziło, a przecież ta dziewucha była bardziej niewinna od pieprzonego dzikusa zza Muru, który chciał go zamordować!
Powrót do góry Go down
Aidan Stark

Aidan Stark
Nie żyje
Skąd :
Winterfell
Liczba postów :
762
Join date :
26/04/2013

Komnata Aidana Starka Empty
PisanieTemat: Re: Komnata Aidana Starka   Komnata Aidana Starka EmptyCzw Lut 06, 2014 1:48 pm

Że też my pędzimy księżycówkę z ziemniaków – zauważył z lekkim niedosytem, nie, żeby zwykł wybrzydzać. Zaprucie się przed obiadem czystym bimbrem postrzegał jeszcze jako symbol kompletnego upadku, a przecież on od rana czuł się w sumie wyśmienicie, nie licząc oczywiście wrednych moralizatorskich podszeptów budzącego się z wolna rozsądku, a te zaś podsycały w nim jedynie coraz większą złość. Mieli słuszność wszyscy oni, doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Powinien był wziąć się w garść. Obiecywał sobie, że będzie czuć, będzie pamiętać – dziś już wiedział, że to się nie uda, to go zniszczy.
Z dwojga złego wolał nie czuć już nic.
Co jak co, ale skurwysyny znają się na rzeczy – skwitował z zadowoleniem obserwując Sheyna opróżniającego z dziecinną łatwością podsunięty mu puchar do samego dna. Podniósł się doń nazbyt gwałtownie, aż krzesło zachwiało się na tylnych nogach, i wyrwał mu puchar z rąk, po to tylko, aby skierować swoje kroki do dzbana oraz napełnić kielich ponownie po brzegi. Zaraz pomny był na długie, zakrapiane trunkami wieczory spędzone w towarzystwie jego, braci oraz pozostałych przyjaciół w karczmie Pod Płonącą Kłodą.
Red, piję za ciebie, za zdrowie sprzedajnych kurew.
Wychylił swój przydział na raz, krztusząc się pod koniec.
Nie wiedzieć czemu, wzmianka o Cailet przyprawiła go o nieprzyjemne ciarki biegnące wzdłuż karku po plecach. Pod żadnym pozorem nie dopuszczał do siebie myśli o nadchodzącym sądzie. Nie była mu bynajmniej obojętna, do cholery, piękna, płomiennowłosa istota, i w momencie, kiedy zaczynał to wreszcie rozumieć, akceptować, c i e s z y ć się…
Co: twoja? – Wycedził niemalże przez zaciśnięte zęby. Nie nadążał za jego pokrętnym tokiem rozumowania, który zresztą nie był nawet pokrętny; był do bólu prosty i logiczny, do stu Innnych! Westchnął ciężko. – Powspominałbyś ze mną druha zamiast gadać o tej dziewce, przez wzgląd na Lorenta nie nazwę jej inaczej.
Wiedziała, schroniła się tu. Musiała wiedzieć.
Powrót do góry Go down
Gość

Anonymous

Komnata Aidana Starka Empty
PisanieTemat: Re: Komnata Aidana Starka   Komnata Aidana Starka EmptyCzw Lut 06, 2014 4:11 pm

Zazgrzytał zębami, patrząc na to, jak Aidan opróżnia kolejny kielich, bredząc coś bez sensu. Bez sensu, bo bez odniesienia do tego, co w tamtej chwili było ważne, do cholery! Jakby zupełnie nic nie rozumiał, nie pamiętał…
- Moja pieprzona głowa nie powinna być na moim karku, ale ktoś postanowił mi dać szansę – warknął w odpowiedzi na jego pytanie, nadużywając słów, ale nie mógł tego zmilczeć. Pamiętał, jakby to było wczoraj tamten dzień, kiedy Aidan ocalił jego życie. A teraz? Kim był ten stojący przed nim człowiek? Najpierw milczał, jakby zaklęty dziwną czarną magią, patrząc w przestrzeń wzrokiem beznamiętnym i z twarzą pozbawioną wszelkich uczuć. Myślałby kto, że zmienił się w posąg i już na zawsze trwać miał tak w bezruchu, podczas gdy świat wokół niego przemijał i zmieniał się z chwili na chwilę. Teraz miotał się i chował uczucia i myśli za tekstami godnymi starych pijusów w karczmach, którzy podobnym humorem oraz odami do wypijanych trunków poprawiają sobie swoje zmarnowane życie, jakby dowcip miał im cokolwiek pomóc. Tymczasem Aidan w przeciwieństwie do nich żył i był dziedzicem najbardziej znamienitego rodu w całej tej pieprzonej krainie, a nie jakimś podrzędnym chłopem! Miał obowiązki, miał swój honor!
- Nazywaj ją nawet pierwszą kurwą Południa, ale… - ale ostatecznie urwał. To nie jego kobieta, nie jego sprawa. Nie wiedział, czemu się tak denerwował. Chyba cały stan, w jakim trwał Aidan, to wypieranie się i nie bycie takim, jakim go znał, doprowadzały go do prawdziwej furii. Sheyn nie zastanawiał się dwa razy, nie pomyślał - tym razem to on dopadł do niego i wyrwał mu kielich, który cisnął w kąt. - Dość – powiedział ze spokojem, ale i stanowczością. Znany był ze swojej porywczości i gołych pięści, które wyrywały się odruchowo, zanim zdążyła nad czynem pomyśleć głowa, jednak kiedy wymagała sytuacja, potrafił być niewzruszony i twardy niczym skała.
Powrót do góry Go down
Aidan Stark

Aidan Stark
Nie żyje
Skąd :
Winterfell
Liczba postów :
762
Join date :
26/04/2013

Komnata Aidana Starka Empty
PisanieTemat: Re: Komnata Aidana Starka   Komnata Aidana Starka EmptyNie Lut 09, 2014 11:17 pm

Nie mogłem nic zrobić – ciągnął dalej, na głos usprawiedliwiając siebie i to wyłącznie przed samym sobą, bo raczej nie przed nim, groźnie łypiącym nań spode łba, ani przed nikim innym; któż zresztą chciałby słuchać podobnych bzdur bez znaczenia? Ludzie rodzą się, ludzie umierają, taka kolej rzeczy, przeznaczenia, przypadku, p o  p r o s t u. Ni mniej, ni więcej.
Nie wolno ci okazać słabości pouczał go ojciec, jestem z lodu, jestem z lodu powtarzał jak mantrę w zimnych objęciach White Knife i dzwonił zębami jedynie dla niepoznaki (skóra nie ciepnęła, skóra obumierała, dojrzewała w skorupę lub w pancerz). Nie będziesz dobrym panem, dopóki tego nie pojmiesz, oduczył się więc słuchać, przestał rozpoznać osobiste tęsknoty, dziedzicowi nie należało się za wiele, ba, przecież wkrótce należeć miał w całości do nich wszystkich. Czegoś zawsze od niego wymagano, oczekiwano wciąż konkretnych postaw, którym w większości jednak potrafił sprostać instynktownie, bez trudu przystając do ich wyobrażeń – był wszakże Aidanem Starkiem i faktycznie widział ten świat na ogół w dwóch kolorach, szczerze nie tolerując żadnych półśrodków. Kierował się rozsądkiem, honor służył mu za tarczę ubitą z najtwardszych desek. Przyjmował na wiarę posłuszeństwo, znał każdą literę wyrazu, zaciskanie zębów, bezwzględność, nigdy korzystne sojusze z losem. Wystarczyły trzy księżyce, żeby rozstroić jego perfekcyjny mechanizm-układankę: kilka łez po matce w samotności alkowy, kilka części zastawy wytłuczonych za Boltonem i wreszcie Aylward; gniew skuteczniej niż rozpacz leczył wszelkie rany. Przemijał dosyć szybko. Nie był słony, nie był także nader żałosny. Był łatwiejszy. W zaciszu duszy nie odstawiał bohatera, dorósł. Wściekłość zapełniała prędko wyrwę, wyżerała smutek, paliła szczątki nadziei, pozostawiając pustkowie, pustkowie, które przejmował z mozołem stary chłód. Jeszcze chwila, parę dni…
Koniec Burzy, ponad trzydzieści dni drogi lądem.
Oczy utkwione miał w prastarej mapie, złuszczonej oraz niepełnej, wiszącej nad kominkiem odkąd sięgał pamięcią, a tę posiadał akurat na swoje nieszczęście bardzo, ale to bardzo kompletną. Skrawki jej zdążyły podpadać tu i ówdzie, pozostawiając brudne, zakurzone wyrwy na wyprawionej skórze niczym pola ziemi niczyjej, opuszczonej nawet przez czas. Nic nie jest wiecznie.
Nie wiedziałem, że trwa wojna, że będzie z kimś walczył, niech to szlag, on zawsze walczył, jakby to dawało mu siłę, powód do wzięcia kolejnego oddechu. Dlaczego teraz się poddał? Pytania bez odpowiedzi. A jeśli nie zdążę na ostatnie pożegnanie? Nie mam nowych wieści. Napiszę…
Wino rozchodziło się w jego ciele plątaniną oczekiwanych z wytęsknieniem reakcji; napój bogów plamił niezdrowo blade policzki na piekący, krwistoczerwony odcień (współgrający z intensywnością afektu), wyostrzał również wzrok i zagłuszał te z przytomnych zmysłów, które desperacko domagały się czegoś, nie umiał dojść czego.
„Moja pieprzona głowa nie powinna być na moim karku, ale ktoś postanowił mi dać szansę.”
Odwrócił głowę. Zmierzył go rozczarowanym spojrzeniem. Następy, który czegoś chce. Z sekundy na sekundę poirytowanie wzbierało w nim, przekraczało ustalony margines. Aidan utwierdzał się coraz mocniej w przekonaniu, że granice rzeczywiście nie istnieją, skoro codziennie zdawał się łamać kolejne i kolejne. Sheyn wstawiał się za tą młódką, co najmniej jakby posiadł ją niezliczoną ilość razy, uch, przesunął nerwowo dłonią po policzku (chropowaty, zarośnięty od wesela Nihil), w drugiej dzierżąc nadal pusty puchar, dawanie szans… – że też przypałętał się tu i prawił morały, on, do cholery, co on wiedział o obowiązku, tęsknocie, śmierci, utracie, zdradzie, zgody uczynionej z bezradności, bez szans na ukojenie?
Świat Sheyna jawił się na zbyt oczywisty, świat jego zaś nie mógł opierać się zaledwie na przetrwaniu.
Zatem ciesz się – wzruszył ramionami. – Dziś być może nie miałbyś tyle szczęścia.
„Nazywaj ją nawet pierwszą kurwą Południa, ale… DOŚĆ.”
Nie spodziewał się niczego z tego, co wydarzyło się później: kielich wyrwany bezceremonialnie z rąk, ręce zaciskają się w pięści, pięść ląduje na twarzy, lecz nie własnej, mgnienie oka, pogrzebacz przytknięty do grdyki, głos obcy, niesłyszany:
Licz się ze słowami albo wyślę twoją głowę za Mur – i nagle… Strach.
Paraliżujący członki, silniejszy niż złość, strach, który należał wtedy tylko do niego.
Powrót do góry Go down
Gość

Anonymous

Komnata Aidana Starka Empty
PisanieTemat: Re: Komnata Aidana Starka   Komnata Aidana Starka EmptyPon Lut 10, 2014 1:19 am

Strach? Nie. Sheyn nie odczuwał w tamtym momencie strachu. Nie odczuwał też złości. Ciężko właściwie powiedzieć, co konkretnie szalało wówczas w jego wnętrzu, ale te wszystkie uczucia zostały odsunięte na dalszy plan. Nie było na nie miejsca. W takiej sytuacji uaktywniły się instynkty. Pięści szły w ruch, krew zaczynała płynąć szybciej w żyłach, serce przyspieszało rytm, napinał się każdy z mięśni, wyostrzały zmysły… ale nie, to nie był strach. To była gotowość na to, co dopiero się wydarzy.
Skłamałby mówiąc, że reakcja Aidana zupełnie go zaskoczyła i że nie przewidywał, że właśnie taki skutek odniosą jego słowa. Gdzieś w głębi, gdy je wypowiadał, przeczuwał, że doprowadzi go do złości, pociągnie za wyjątkowo nieodpowiednie ze strun. Kłamstwem byłoby jednak również stwierdzenie, że do tego właśnie zmierzał. To wszystko były instynkty. W końcu Sheyn nie miał w zwyczaju zastanawiać się nad czymś głębiej i planować kilku kroków naprzód, rozważając wszystkie możliwe opcje. Po prostu działał. Teraz się nie hamował. Ta sytuacja jego też wyprowadzała z równowagi. Sprowokował Aidana, nie bacząc na swoje odważne słowa. Mówił to, co chciał mówić, było mu wszystko jedno.
Wiedział, że zasłużył na ten cios, który cofnął go na krok, na chwilę pozbawił go wszystkich myśli i odbił się brzęczeniem w głębi czaszki. Posunął się o jeden ruch za daleko, wyrywając mu kielich i mówiąc te słowa. To, że Aidan czuł coś do tej dziewki, było pewne jak to, że nadchodziła zima. Nie była mu obojętna, nie pozwoliłby na nazywanie jej złym słowem. Może to go obudzi, do cholery! Nie była kurwą, nie była morderczynią, była tylko przerażoną gówniarą. Kto by pomyślał, że to Sheyn będzie tym przejmującym się losem bezbronnych w opozycji do obojętności i zacietrzewienia Aidana. Zresztą, w tamtej chwili było mu już naprawdę wszystko jedno. Stark mógł robić, co chciał.
Widocznie ta dziewka nie miała dzisiaj tyle szczęścia.
Patrzył mu śmiało w oczy. Przyjacielowi – jedynemu, którego posiadał kiedykolwiek, a który teraz trzymał zaostrzony koniec pogrzebacza przy jego gardle, będąc panem jego życia i jego losu. Ale mimo to Sheyn się nie bał, chociaż nie potrafił stwierdzić dlaczego. Chyba ufał mu za bardzo. Powierzyłby mu swoje życie nie tylko w takiej sytuacji i jeśli Aidan Stark chciał go teraz pozbawić, to widocznie tak właśnie miało być.
- No dalej – rzucił krótko, pewnie, nawet trochę gniewnie i wyczekująco.
Niech się dzieje, co chce.
Powrót do góry Go down
Aidan Stark

Aidan Stark
Nie żyje
Skąd :
Winterfell
Liczba postów :
762
Join date :
26/04/2013

Komnata Aidana Starka Empty
PisanieTemat: Re: Komnata Aidana Starka   Komnata Aidana Starka EmptyPon Lut 10, 2014 7:45 pm

„No dalej.”
S t r a c h, odurzająca w swej sile obawa podobna była truciźnie, a przynajmniej tak wyobrażał sobie jej działanie, zaprzeczysz? Obie te wredności równie prędko rozchodziły się w człowieczych wnętrznościach, siejąc w nich, zupełne przy okazji, dotkliwe spustoszenie oraz zmiany, z których najbardziej dokuczliwą nie był wcale dyskomfort fizyczny; spośród wszystkiego Aidan bodaj podlej postrzegał tylko kompletną utratę kontroli nad własnym ciałem i reakcjami – odtąd ono, podobne wcześniej zamkniętemu sanktuarium, z łatwością daje się teraz poniewierać nie komuś, bo podrzędnemu, niematerialnemu c z e m u ś, niby bezbronna pannica wyprowadzona w pole przez pijanych kawalerów.
Zdanemu na łaskę instynktów nie pozostaje nic innego ponad wiecznie krzywdzący kompromis.
Jestem z lodu, jestem z lodu.
Płynne srebro jego oczu jak stal raptem stężało, krew pulsowała w żyłach, źrenice rozszerzyły się, niebezpiecznie i szeroko, choć wcale więcej przez to nie widział, wręcz przeciwnie: wzrok musiał mamić go ewidentnie – odkrył ze zdziwieniem, że Sheyn ufał mu, ufał mu nawet ze szpicem pogrzebacza tańczącym w okolicach grdyki i pomimo potężnego ciosu wymierzonego prosto w twarz, z premedytacją.
Dał się sprowokować nie byle komu; przyjacielowi. Kto następny padnie ofiarą kolejnego szaleńczego wyskoku? Siostra, ojciec? Zaklął pod nosem; głupiec, gorszy niż odbezpieczony baniak z dzikim ogniem grożący katastroficznym wybuchem, a ugasić mogły go jedynie, o ironio, ogromne pokłady spieczonego piasku.
Kim do cholery się stałem?!
Zadowolony? – Zawył bezradnie, ciskając metalowy ożóg wprost w chłodny kamień posadzki. Gryźć pięści do mięsa? Okładać po głowie? Tak, chciałby, bo zasłużył, liczył w końcu na przebudzenie, pragnął zamknąć oczy, nie widzieć dłużej jej, jego, ich – niech odejdą już, niech zostawią go w spokoju. Miał ochotę rzygać, lecz bynajmniej nie spragniony lepszego wina, nie, chodziło bardziej o wyprucie z siebie za wszelką cenę wszystkiego, co zalegało gdzieś w nim w środku i gniło, i zatruwało go od dwóch dni nieustannie, z minuty na minutę.  
Nic nie mogę zrobić! Nic! – Wymierzył w niego oskarżycielsko palcem, miotając się od kominka do alkowy. – To decyzja ojca, nie mogę jej kwestionować. Popieram ją – odparł z niezbitym przekonaniem, uczuwając niespodziewaną słabość. Zwilżył spierzchnięte wargi. – Nie spojrzę na Cailet Tyrell przychylnie, dopóki nie będę miał stuprocentowej pewności – dorzucił ciszej, przytrzymawszy się skórzanego grzbietu fotela. – Gwarantuję, że dostanie sprawiedliwy osąd – mruknął, po czym zapadł się w jego wnętrzu, podciągnął kolana pod brodę i uderzył w nie czołem, obejmując nogi ramionami. Skorupa, pancerz. Mrugnięcie powiek. Zapach wełny. Ciemność. Doskonała, samotna, bez nieproszonych gości.
Wziął głęboki oddech, pogodzony.
Póki co… Wesele odwołane.


Ostatnio zmieniony przez Aidan Stark dnia Wto Lut 11, 2014 12:57 am, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Gość

Anonymous

Komnata Aidana Starka Empty
PisanieTemat: Re: Komnata Aidana Starka   Komnata Aidana Starka EmptyPon Lut 10, 2014 8:34 pm

Metalowy pręt z głośnym brzdęknięciem opadł na posadzkę, a wraz z nim opadły także złość i napięcie, w jakich trwał Aidan. Przynajmniej takie wrażenie odniósł Sheyn, który również rozluźnił ramiona i rozprostował palce, zaciskające się wcześniej w pięści. To był odruch, nie zdawał sobie nawet sprawy z tego, że aż pobielały mu knykcie. Nie zrobiłby z nich użytku, nie podniósłby ręki na Aidana, niezależnie od wszystkiego. Mógłby się tylko bronić, próbować go obezwładnić, gdyby zechciał dalej atakować i to na nim odreagowywać swój gniew, który wciąż płonął w nim aż nazbyt żywo. Sheyn nie miałby mu tego za złe, zrozumiałby. Aidan miał pełne prawo być wściekły i lepiej, żeby dał tej wściekłości takie ujście niż więził ją wciąż w sobie, odchodząc od zmysłów i nie mogąc znaleźć dla siebie ukojenia.
Nie mógł jednak odpowiedzieć twierdząco na jego pytanie. Nie był wcale zadowolony. Nie chciał go doprowadzić do takiego stanu. Chciał… Właściwie sam już nie wiedział, czego od niego chciał. Chyba po prostu wyjaśnień. Chociaż w gruncie rzeczy dlaczego Aidan miałby cokolwiek mu wyjaśniać i z czegokolwiek się tłumaczyć? Sheyn był nikim. Udomowionym dzikusem zza Muru. Przybłędą bez nazwiska, bez majątku, bez umiejętności odnajdywania się w tym południowym świecie. Jego zadaniem była ochrona Starków, nie poświęcanie zbyt wielu myśli motywom ich działań. To go nie dotyczyło. Mógł tylko obserwować.
Nie był zadowolony, chociaż widział, że w Aidanie coś jakby pękło. W murze, który wybudował wokół siebie pojawiły się szczeliny. Prowadził wewnętrzną walkę, a Sheyn nie miał już nic do powiedzenia. Żadnych argumentów popierających sprawę, która nie była jego sprawą. Koniec. Decyzja należała teraz tylko do niego samego.
Podszedł do Aidana, żeby położyć swoją dłoń na jego ramieniu. Na krótko. Mimo że Sheyn był nikim, Aidan miał w nim przyjaciela niezależnie od wszystkiego. Zawsze lojalny, nie tylko dlatego, że był mu to winien. Jakakolwiek miałaby być jego decyzja, Sheyn ją popierał.
- Mam wartę pod drzwiami w nocy – powiedział tylko krótko, licząc na to, że Aidan będzie wiedział, o które drzwi mu chodziło. To chyba było jasne. Nic więcej nie dodawał. Zabrał swoją dłoń, po czym odwrócił się i odszedł.

zt.
Powrót do góry Go down
Gość

Anonymous

Komnata Aidana Starka Empty
PisanieTemat: Re: Komnata Aidana Starka   Komnata Aidana Starka EmptySro Mar 19, 2014 11:37 pm

Winterfell było okrutnie puste bez jego obecności. Eirian wciąż nie mogła do tego przywyknąć, mimo że wyjeżdżał już nie jeden raz, zostawiając ją nieco zagubioną i rozmyślającą nieustannie o miejscu jego pobytu i nadejściu tego dnia, w którym w końcu wróci. Chociaż minęło kilka dni imienia, odkąd po raz pierwszy znalazła się pod dachem Starków, nadal czuła, jakby była tu przede wszystkim dla niego. Wolała nie myśleć o tym, co by było, gdyby nie zabrał jej ze sobą z Dreadfort… Wolała nie myśleć o tym, kim by teraz była, gdyby nie pojawił się w jej życiu. Cnotliwa córka kurwy, kto by pomyślał? Zawdzięczała Aidanowi wiele i choć to gorące uczucie, jakim go niegdyś darzyła, rozmyło się przez lata (przecież nie mogła go kochać, to nie było dla niej!), to wciąż miała dla niego wiele ciepła w swoim sercu i jeszcze więcej troski. Bez niego czuła się obco w tym ogromnym zamku.
Nic więc dziwnego, że kiedy tylko usłyszała o jego powrocie z tej spontanicznej wyprawy, była pierwszą, która ruszyła w kierunku jego komnat, powitanie zostawiając jego rodzinie… narzeczonej… Kim ona była, by wybiegać mu naprzeciw, gdy przekraczał bramy swego domu? Była służącą, jej zadaniem było zapewnianie mu komfortu i właśnie tym zamierzała się zająć. Szczęśliwa, bo wiedziała, że znów po raz pierwszy od tygodni będzie pracować właśnie dla niego.
Zasłała jego posłanie świeżą pościelą, idealnie ułożyła poduszki i dokładnie wytarła wszystkie kurze, które zebrały się na meblach w dawno nieodwiedzanym przez nikogo wnętrzu. Odsunęła ciężkie zasłony, by wpuścić do środka trochę światła. Nad paleniskiem tymczasem podgrzewała się woda na jego kąpiel, na stoliku niedaleko łóżka czekała taca z posiłkiem przyniesionym przez nią z kuchni, a na łożu świeże koszule. Aidanowi nie mogło niczego zabraknąć.
Powrót do góry Go down
Aidan Stark

Aidan Stark
Nie żyje
Skąd :
Winterfell
Liczba postów :
762
Join date :
26/04/2013

Komnata Aidana Starka Empty
PisanieTemat: Re: Komnata Aidana Starka   Komnata Aidana Starka EmptySob Mar 22, 2014 11:13 pm

– Panienka Cailet wraz z siostrami przymierza teraz suknie. Obawiam się, że za nic nie przebijesz się przez te chichoty – Edwyn wywrócił oczami z politowaniem, lecz ostatecznie uśmiechnął się szeroko, błysnąwszy przy okazji niekompletnym uzębieniem z przodu szczęki. Gdy z niewiarygodną krzepą (a przynajmniej tak mu się wydawało) poklepał go po ramieniu, Aidan zachwiał się przez chwilę na stopniu. Możliwe, że runąłby na schodach jak długi, jednak z pomocą przyszedł mu na szczęście chłodny mur twierdzy, na ktorym zdążył sie wesprzeć, i młodzieniec kontynuował wciąż bezładne przebieranie nogami, wspinając się po wąskich stopniach na piętro prywatnych komnat mężów z rodu Stark.
– Najwyższa pora, paniczu, najwyższa. Tyrellowie przyjechali na początku tygodnia, najwcześniej ze wszystkich, dasz wiarę? Przytaszczyli nawet krawców oraz nadbagaż w postaci septy tłustej jak dzik. Kobita je za dwóch! – W odpowiedzi, Stark wybałuszył oczy niby z zaskoczenia, bo w istocie gubił gdzieś po drodze znaczenie prostych zdań, a powieki jego sprawiały wrażenie ulepionych z ołowiu. Za wszelką cenę starał się trzymać je szeroko otwarte.
Czy jutro aby mamy święto plonów tutaj? – Wybełkotał, nie mając wcale pewności, że zostanie zrozumiany i nie wyjdzie tym samym na kompletnego głupca.
– Tak, Lord chce rozmawiać ze swoimi panami. W Winterfell brakuje tylko panienki Aryi, Diryana Wyjącego o Świcie, dzieciny Reedów oraz lordostwa Manderly.
Dalej rządca prezentował mu pokrótce iście subiektywny przegląd najważniejszych wydarzeń ostatniego miesiąca i jedyne na co było go stać, to potrząsanie głową na boki z udawanym niedowierzaniem tudzież przekrzywianie głowy na bok zdradzające w domyśle równie pozorne zainteresowanie doniesieniami Poole’a dotyczącymi najczęściej zgromadzonych na zapowiadane wesele (ale że moje, jakieś coś?) gości. Po zaledwie kilku minutach znał więc już pełną listę gości, otrzymał informacje, kto co jada na kolacje, śniadanie oraz obiady, kto chrapie na cały zamek i czyje konie sprawiają największe wyzwanie stajennym.
Zatrzaskując dębowe wrota komnaty ciężarem ciała przyparty do desek, westchnął z nieukrywaną ulgą. Samotnia. Azyl. Nareszcie mógł zamknąć oczy bez ryzyka. Po omacku pozbawił się najpierw kożucha, potem peleryny, co wymagało heroicznego poświęcenia w postaci chwilowego odklejenia pleców od drzwi, do stu Innych, brudna koszula wprost lepiła się do spoconego ciała. Nie wiedział, czy żołądek trawi głód, czy tylko rosnący apetyt. Nie wiedział, czy marzy bardziej o zatopieniu się w świeżej pościeli, czy raczej o ułożeniu się w przygotowanej dla niego bali z kąpielą, sądząc po wilgotnym, parnym powietrzu wypełniającym pomieszczenie. Wiedział za to doskonale, że nie jest tutaj sam. Podświadomie wyczuwał jej obecność blisko siebie.
Eirian.
Powrót do góry Go down
Gość

Anonymous

Komnata Aidana Starka Empty
PisanieTemat: Re: Komnata Aidana Starka   Komnata Aidana Starka EmptyNie Mar 23, 2014 8:15 pm

Lata mijały, a ona wciąż reagowała na jego obecność w pobliżu w ten sam sposób. Serce zrywało się do szybszego trzepotania, jakby było jednym z tych małych ptaszków, które rzekomo – według opowieści bywalców tamtych rejonów, jakich czasem zdarzało jej się przypadkiem słuchać – żyły na południu. Ciepło powstawało w żołądku, efektem jakiejś nieznanej jej magii, rozchodziło się wyżej, ku ramionom, skąd spływało aż do dłoni, gdzie opływało palce i w kierunku szyi, a później twarzy, malując policzki różaną barwą. Jakby wciąż była tą młodą dziewczyną, tak blisko mężczyzny po raz pierwszy. Od ich pierwszego spotkania wiele się zmieniło, oni się zmienili, Aidan zmężniał, Eirian się znacznie wyciszyła, ale pewne rzeczy pozostały takie same.
Drgnęła, gdy usłyszała ciche skrzypnięcie otwieranych drzwi. Na kilka sekund zamarła, przetrzymując znajome, gwałtowne poderwanie się serca. Przygładziła do końca kołdrę na jego łożu i odgarnęła za ucho niesforne kosmyki ciemnych włosów, które wymknęły się z prostego upięcia, jakie często nosiła dla własnej wygody podczas pracy. Nie lubiła, gdy włosy plątały się przy oczach i przyklejały do karku. Na jej twarzy zagościł lekki uśmiech, zawsze mimowolnie i odruchowo wkradający się na usta, gdy Aidan pojawiał się w pobliżu. Dopiero po chwili, gdy jego okrycie wierzchnie opadło na posadzkę, odwróciła się w jego stronę, by podnieść porzucone bezładnie rzeczy.
Spodziewała się, że wyprawa go zmieni, ale nie spodziewała się zobaczyć go aż tak zmęczonego. Pewnie wcale o siebie nie dbał przez ten czas, za co miała ochotę uraczyć go długą przemową pełną nagany odnośnie jego sposobu prowadzenia się. Wiedziała jednak, że nie jest to jej rolą i że od jej słów znacznie lepiej zrobi mu troska i ciepła kobieca dłoń otaczająca go opieką, bez słów, bez wyrzutów. Dlatego podeszła bliżej, schyliła się, żeby pozbierać jego rzeczy, które przerzuciła przez swoje przedramię, a kiedy się wyprostowała, powiedziała krótko tonem już pierwszymi nutami zdradzającym, jak cieszyła się na jego powrót:
- Witaj w domu, Aidan.

zt.
Powrót do góry Go down
Sponsored content


Komnata Aidana Starka Empty
PisanieTemat: Re: Komnata Aidana Starka   Komnata Aidana Starka Empty

Powrót do góry Go down
 

Komnata Aidana Starka

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

 Similar topics

-
» Komnata
» Komnata
» Komnata
» Komnata
» Komnata

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Westeros :: Północ :: Winterfell :: Siedziba Starków-