a
IndeksLatest imagesRejestracjaZaloguj
Komnata



 

 Komnata

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Walder Frey

Walder Frey
Nie żyje
Skąd :
Dorzecze, Bliźniaki.
Liczba postów :
78
Join date :
26/04/2013

Komnata Empty
PisanieTemat: Komnata   Komnata EmptyWto Maj 14, 2013 6:38 pm

Komnata LhZHUaJ3wJLKoL5BQB

Niezbyt duża, prostokątna komnata, gdzieś na uboczu Czerwonej Twierdzy. Prosto i minimalistycznie urządzona, będąca tymczasowym mieszkaniem gości przebywających w najważniejszym budynku w stolicy. Ostatni rezydent być może był jakąś damą, czy kimś podobnym, bo wystrój bardziej pasował do kobiet, niż do mężczyzn.
W jednym kącie stało wysokie lustro i spora szafa, w której kiedyś przechowywane były ubrania, a teraz świeciła pustkami. Przy dużych oknach, skierowanych na zatokę, była spora ława, z kilkoma gęsimi piórami, kałamarzem i stosem ksiąg oraz papierów. Krzesło wyglądało na proste, acz wygodne i było odsunięte na bok.
Po prawej stronie od wejścia było duże łoże z kolumnami, pełne poduszek, a obok niego stał stolik z parą krzeseł, na którym była taca z winem, owocami i dwoma, pustymi kielichami.


***

Walder uśmiechnął się na ten widok i jęknął z bólu, kiedy odezwało się obolałe kolano. Starcie na ulicy, gdzieś w głębi miasta nie było przyjemne, w dodatku stracił dwóch ludzi. W najbliższej przyszłości czekać go będzie rozmowa z królem, ale najpierw musiał wyjaśnić kilka spraw.
- Idź do mej rodziny i poinformuj ją o wszystkim. Nie waż się do mnie wracać, Leona, Bethany, Erin i Kheelan są ważniejsi. Upewnij się, że są cali. Ty biegnij wysłać kruka do Bliźniaków, streść co się stało i poleć, by w pogotowiu była co najmniej setka zbrojnych na obu brzegach. Mam złe przeczucia... bardzo złe. - porozmawiał krótko ze swoimi rycerzami, którzy skłonili się w pas, dając tym samym znać, że zrozumieli polecenia i migiem opuścili komnatę. Pozostała dwójka ustawiła się po obu stronach drzwi wejściowych, z dłońmi na rękojeściach mieczy, by w razie czego stanąć do obrony pana i jego towarzysza.
Przybysz zza Wąskiego Morza towarzyszył Walderowi niemal cały czas. Starzec wiedział, co mu grozi - karą za morderstwo jest śmierć. Straże wyraźnie też krzyczeli, by zamachowca pojmać,  nie zabijać. Sytuacja nie była więc wesoła, jednak Frey zrobi wszystko, co w jego mocy, by pomóc swojemu "koledze".
Usiadł na krześle przy stoliku, na którym stał dzban z winem i nalał trochę ciemnego, czerwonego płynu do dwóch kielichów. Jeden podał Jossowi, kiwając głową, by spoczął obok starca. Upił łyk alkoholu i odstawił kielich. Sięgnął do pasa, gdzie wisiała sakiewka. Zdjął ją, zważył w dłoni i westchnął ciężko, po czym położył obok dzbana.
- Dalej nie znam twego imienia, panie. Wybacz, że tak potoczyło się nasze pierwsze spotkanie... inaczej to sobie wyobrażałem. W każdym razie, podziwiam twoje umiejętności walki. Bogowie mi świadkami, nie widziałem człowieka, który walczy tak jak ty i dlatego chcę, żebyś dla mnie pracował. Nie wiem dokładnie, ile tam jest pieniędzy, ale mam nadzieję, że wystarczy za dzisiejszy dzień. Przyjmij tę sakiewkę, a oficjalnie będziesz pod moim protektoratem. - odparł, sięgając po kielich i przechylając go, opróżniając w całości. Otarł usta i wąsy, a następnie wziął dzban i uzupełnił brakujący alkohol.
Powrót do góry Go down
Gość

Anonymous

Komnata Empty
PisanieTemat: Re: Komnata   Komnata EmptySob Maj 18, 2013 1:21 pm

Leona szła w milczeniu badając wzrokiem swoje buty i drogę, po której stąpała.Uczepiona ramienia Red'a Boltona, pogrążona w swoich myślach,prowadzona sama nie wiedziała gdzie pod eskortą jakiś straży na których nie zwracała uwagi.W głowie miała tylko Bethany i wszystkie chwile z nią spędzone. Wszystkie słowa o byciu dzielną, to było tak nie dawno a jednocześnie tak odległe.Nie zauważyła nawet kiedy znaleźli sie pod komnatą Walder'a Frey'a jak ją poinformowano. Nie wiedziała dlaczego tak ale wejścia pilnowali zbrojni z Bliźniaków. Zatem dziadek był w środku , poczuła ulgę, tak nie chciała być sama, a czuła sie właśnie bardzo samotna pośród wielu tłumów goszczących w King's Landing.-Pójdę sama-zwróciła się do Red'a-Dziękuję za pomoc i mam nadzieję ,że nie sprawiłam panu wiele kłopotu i przykrości, przynajmniej nie większej od tej której doświadczyłam na feralnym balu z powodu.... Umilkła było wiadome ,że przeżywa śmierć siostry.-Wyobrażałam sobie nasze spotkanie inaczej,tymczasem doszło do niego w takich nie odpowiednich okolicznościach.Mam tylko nadzieję ,że kolejne będzie osadzone w bardziej sprzyjających ,spokojniejszych warunkach.Dygnęła lekko-do widzenia.Otworzyła drzwi bardzo powoli prawie opierając się na klamce jakby drzwi miały ją podtrzymywać. Wpuszczono ją ,ponieważ znano pannę Frey i zamknięto za nią drzwi. Ujrzała dziadka i siedzącego obok mężczyznę którego nie znała lecz poczuła błogość widząc Walder'a. Być może przesadną błogość ,a może przestawała sprawować nad sobą kontrolę.-Dziadku, musisz coś zrobić-mężczyźni wpatrywali się w nią-ona nie żyje...Nie ukończyła zdania. Zrobiło jej się ciemno przed oczami i osunęła się na podłogę uderzając ramionami i głową o posadzkę.
Powrót do góry Go down
Joss Nhai

Joss Nhai
Nie żyje
Skąd :
Zza Wąskiego Morza
Liczba postów :
21
Join date :
03/05/2013

Komnata Empty
PisanieTemat: Re: Komnata   Komnata EmptyNie Maj 19, 2013 10:17 pm

Wsparł się ciężko o masywny parapet. Z okna rozciągał się widok na fragment murów, okalający tę część zamku i linia horyzontu wyraźnie odcinająca się od granicy wód Czarnej Zatoki. Jeszcze jakiś czas temu gapił się na tę budowlę z bezpiecznej odległości, zastanawiając się, jak to jest po tej drugiej stronie. Teraz już wiedział.
Z tyłu, za jego plecami Lord Frey wydawał polecenia swoim ludziom. Cudzoziemiec słuchał jednym uchem, myślami będąc jeszcze poza murami zamku, na nieznanej sobie ulicy. Ze zwłokami konającego mężczyzny pod stopami. Nie był to pierwszy człowiek, którego pozbawił życia i z pewnością nie ostatni. O ile władca tych krain w swojej wspaniałomyślności nie skróci go o głowę. Jeżeli istniała jakakolwiek szansa na wydostanie się z tego cało, ze wszystkimi członkami ciała na swoim miejscu, to był nią ów starzec.

W czasie kiedy zajął swoje krzesło, Joss ściągnął z ramion płaszcz, odpiął pas i odłożywszy, ciążący mu bardziej niż zazwyczaj, miecz zasiadł naprzeciw Waldera Freya wyciągając swobodnie nogi. Dopiero teraz, kiedy sfatygowana otomana została zdjęta, dostrzec można było postawność sylwetki cudzoziemca. Barki miał szerokie i masywne, mięśnie ramion mocno opinał materiał koszuli, a twarz przy jasnym świetle nie przypominała już ponurej facjaty pospolitego włóczęgi. Skinieniem głowy przyjął kielich z winem.
- Oferujesz mi protektorat Lordzie Frey, a tobie samemu trzeba setki mężów do obrony - roześmiał się śmiechem człowieka, który robi dobrą minę do złej gry - Ale rozumiem. Twój Król z Żelaznego tronu gotów jest posłać na śmierć ludzi, którzy udaremnili ucieczkę mordercy.
Zaklął.
- Tam, skąd pochodzę takie czyny nagradza się dobrym winem - uniósł kielich do góry - monetami i najpiękniejszymi dziwkami. Twoje zdrowie, Lordzie Frey. Obyś miał szansę podziwiać moje umiejętności dłużej, niż do czasu królewskiego wyroku. Nazywam się Joss Nhai.
Wychyliwszy kielich do dna, przyciągnął do siebie sakiewkę i zważywszy ją w dłoni, odłożył na powrót na blat stołu. Świetnie zdawał sobie sprawę z tego, że nie ma wyboru. Gdyby nie Frey, zamiast raczyć się winem, najpewniej liczyłby sobie teraz szczury w zamkowych lochach. A to wszystko przez... to się nazywa być w niewłaściwym miejscu o niewłaściwym czasie. Znów przerzucił wzrok na Lorda. Co w takim razie on robił poza murami?
- Jak to możliwe... - zaczął zdanie, ale przerwało mu gwałtowne otwarcie drzwi. Tym razem nie była to straż, ani nikt z zaufanych jego nowego pracodawcy. Młoda dziewczyna, której rysom Joss nie zdołał się nawet dobrze przyjrzeć. Momentalnie opadła zemdlona na podłogę.
- Wnuczka ma słabe nerwy - mruknął pod nosem.

Cudzoziemiec chrząknął zaskoczony i uprzedzając reakcję starca dźwignął się z krzesła. Przykucnął obok bezwładnego ciała dziewczyny i chwilę potem przeniósł je na wolne łoże. Była blada jak pergamin, a jej puls był mocno spowolniony. Panien z wysokich rodów nie wypadało cucić prymitywnymi sposobami, Joss puścił więc jej nadgarstek i bez słowa ruszył w kierunku drzwi. Jego wołanie o maestra echo zaniosło o wiele dalej, niż tylko do uszu zbrojnych, pilnujących komnaty.
Powrót do góry Go down
Walder Frey

Walder Frey
Nie żyje
Skąd :
Dorzecze, Bliźniaki.
Liczba postów :
78
Join date :
26/04/2013

Komnata Empty
PisanieTemat: Re: Komnata   Komnata EmptyPon Maj 20, 2013 9:29 am

Noga ciągle bolała. Albo to wina starych kości, albo w trakcie upadku naprawdę solidnie się poobijał i najbliższe dni będzie musiał spędzić w łożu, bądź przy lasce. Obie opcje nie są zbyt przyjemne, za dużo rzeczy do roboty jest, by leżeć i odpoczywać, lub by wspierając się na krzywym kawałku drewna poruszać się niczym kulawy zając.
Walder wysłuchał słów swego tajemniczego towarzysza i pracownika jednocześnie. Przyjęcie sakiewki powinno być wystarczającym dowodem dla wszystkich zainteresowanych - ot, stary Frey opłaca najemnika. Normalna rzecz, wiele osób tak robi, więc dziwota, że nestor rodu również najął kogoś do swoich celów.
- Oferuję ci protektorat, bo widziałem twoje umiejętności. Są wielkie, ale czasem do skutecznej obrony potrzeba znajomości polityki i dworskich intryg, mój panie. - odpowiedział, uśmiechając się ponuro. Doskonale zdawał sobie sprawę, w jakiej są sytuacji. Gdyby nie to, że miał ponad pięćdziesiąt dni imienia, ważną pozycję w rodzie i pamiętał dwóch poprzednich królów oraz rebelię bękarcich pretendentów sytuacja pewnie zakończyła się już na ulicy, w kałuży krwi. Mimo to Joss miał rację, Walder potrzebował ludzi do ochrony, których jednak sam starał się chronić. Dla niektórych osób język jest równie niebezpieczny jak miecz, a czasem nawet i groźniejszy. Każdy szanujący się dom miał więcej szeptaczy i szpiegów niż kruków do wysyłania wiadomości, a to już o czymś świadczy.
Kiwnął głową i upił wina, kiedy Joss w końcu wyjawił swoją tożsamość. Walder nie zdziwił się, słysząc egzotyczne imię i nazwisko, to było typowe dla ludzi z Essos, z tego co wiedział. W każdym razie Joss chciał zacząć nowy temat, kiedy drzwi do komnaty się otworzyły i stanęła w nich najmłodsza krewniaczka Waldera. Dziewczyna ledwo się odezwał i runęła na podłogę.
- Leona! - krzyknął, momentalnie podrywając się z krzesła. Zrobił to jednak zbyt szybko, bo ból kolana po potyczce na ulicach miasta był zbyt świeży; starzec jęknął, zachwiał i musiał chwycić się krzesła, by nie stracić równowagi i nie upaść znowu. Blady na twarzy, z szybko bijącym sercem w piersiach podszedł w miarę możliwości do łoża, na którym leżała teraz jego wnuczka. Jego najmłodsza wnuczka, która straciła właśnie przytomność bogowie wiedzą, dlaczego. Skinął głową w podzięce Jossowi za ten drobny, acz bardzo uprzejmy i pomocny gest. Sam nie dałby rady przenieść swojej krewniaczki, a straży nie zamierzał wołać do takiego czegoś - ma swoje zadania i niech je wypełnia.
Słowa Leony, raptem dwa krótkie zdania, przeraziły Waldera bardziej, niż można się było spodziewać. Co musi zrobić? Kto nie żyje? Co się stało w czasie, kiedy stary Frey spacerował ulicami miasta w poszukiwaniu osoby odpowiedniej do jego planów?
Powrót do góry Go down
Gość

Anonymous

Komnata Empty
PisanieTemat: Re: Komnata   Komnata EmptyPon Maj 20, 2013 9:54 pm

Powoli otworzyła oczy i nie wiedziała co się dzieje. Poczuła przeszywający ból ,dotknęła ręką głowy i zobaczyła na swoich palcach krew. Przed łóżkiem zauważyła jak przez mgłę dziadka.Uśmiechnęła się i przyłożyła dłoń do jego dłoni pozostawiając nań swoją krew która wypływała z pomiędzy włosów.Było to skutkiem upadku.-Dziadku, chciano zasztyletować króla, ale.......tu zaczęła cicho szlochać -zabił Beth.zaczęła płakać i z trudem opanowywała swoje łzy.-Trzymałam ją w ramionach była taka piękna, nie pozwolili iść z nią. Nawet nie wiem gdzie jest.Dziadku...Wyciągnęła ręce i objęła szyję Walder'a.
Powrót do góry Go down
Walder Frey

Walder Frey
Nie żyje
Skąd :
Dorzecze, Bliźniaki.
Liczba postów :
78
Join date :
26/04/2013

Komnata Empty
PisanieTemat: Re: Komnata   Komnata EmptyPon Maj 20, 2013 10:27 pm

Na widok krwi serce mu zamarło, szybko się jednak opanował i chwycić pierwszy lepszy materiał, jaki miał pod ręką. Chusta, czy szal, nie było to teraz ważne, liczył się fakt, że był to duży kawałek czegoś, co w miarę dobrze wchłania płyny. Ostrożnie przycisnął zwiniętą szmatę do głowy swojej wnuczki, wycierając i tamując krew. Zerknął na Jossa, który wołał maestera. Przez chwilę rozważał nawet posłanie jednego z rycerzy na poszukiwaniu tego przeklętego człowieka, ale szybko zrozumiał, że to byłby wielki błąd. Potrzebował tylu ludzi do ochrony swojej rodziny, ilu zdoła.
Jednak kiedy Leona się odezwał i przekazała Freyowi straszne nowiny, poczuł bolesne ukłucie w piersiach. Jego wnuczka, jego kochana Bethany została zamordowana przez zamachowca. Wszystko teraz zaczęło się układać w koszmarną całość.
Walder jęknął, przytulając swoją wnuczkę, wyzywając i przeklinając wszystko i wszystkich, ze sobą na czele, że opuścił bal i Czerwoną Twierdzę być może tuż przed samym zamachem. Gdyby tego nie zrobił, Bethany może ciągle by żyła. Gdyby nie zabrał swoich krewnych z Bliźniaków, nic by się nie stało. Wszyscy by żyli, byli zdrowi i szczęśliwi, choć może trochę naburmuszeni, że odmówiono im podróży do stolicy.
- Leona... kochanie... już dobrze. Spokojnie. Jesteś już bezpieczna, nic ci nie grozi. Gdzie ten maester, na siedem piekieł?! - z początku mówił cicho, delikatnie, czułym szeptem, dopiero na koniec, odwracając się od wyczerpanej krewniaczki, krzyknął zdenerwowany. Joss już wcześniej zajął się nawoływaniem maestera, tuż po tym, jak przeniósł nieprzytomną dziewczynę na łoże. Porządny z niego chłop, Walder dziękował bogom za jego pomoc i jednocześnie przeklinał ich, że pozwolili umrzeć Bethany.
Pocałował Leonę w czubek głowy, wytarł łzy z jej twarzy i uśmiechnął się, czego jednak nie było widać spod jego gęstej, siwej brody. Nie płakał, choć miał wielką ochotę. Musiał zachować się odpowiednio do tej sytuacji i nie mógł pozwolić, by żal, smutek i rozpacz nim zawładnęły. Sytuacja była po prostu byt poważna.
Powrót do góry Go down
Joss Nhai

Joss Nhai
Nie żyje
Skąd :
Zza Wąskiego Morza
Liczba postów :
21
Join date :
03/05/2013

Komnata Empty
PisanieTemat: Re: Komnata   Komnata EmptyWto Maj 21, 2013 1:06 pm

Joss nie słyszał ani jednego ze słów, które z trudem wypowiadała dziewczyna. Nadal stał w progu, zakrwawioną rękę opierając na krawędzi futryny. Drzwi były przymknięte, a straże u nich postawione, sterczały sztywno, nie reagując nawet mrugnięciem powiek na to, co się działo w środku. Po wezwanego maestra pognał co sił w nogach ktoś z pałacowej służby, poganiany dodatkowo wołaniem cudzoziemca.
- Aspó!- warknął wściekły, mierząc wzrokiem pusty korytarz. Nie chciało mu się wierzyć, że w całym zamku, był tylko jeden konował do pomocy medycznej. Znając szczęście, cucił pewnie teraz jakąś dziewkę, której słabo się zrobiło od nadmiaru wina i upału.
Po tym, jak wrócił do komnaty okazało się, że dziewczyna jest przytomna. Chlipała spazmatycznie w ramionach Freya i teraz to on dla odmiany, wyglądał tak, jakby za chwilę miał paść na podłogę, śladem swojej krewniaczki. Nhai przystanął blisko drzwi, założywszy przezornie, że lepiej trzymać się z boku. Wiedziałby co zrobić, gdyby do wnętrza wpadła grupa wojowników uzbrojona po zęby, ale na kobiece łzy nie znał żadnego, skutecznego sposobu.

Po kilku chwilach od strony korytarza zaczęły dochodzić odgłosy tupania, charakterystycznego pobrzękiwania i nawoływań. Prawdę mówiąc, Joss spodziewał się kogoś zupełnie innego. Młodego i sprawnego. Przez myśl przemknęły mu Błękitne łaski z meereenskiej świątyni. Tymczasem, przepuszczony przez straże wpadł do środka łysiejący starzec o ogorzałej twarzy. Dysząc ciężko zasapany, skłonił się Lordowi i jego wnuczce i tym samym, kaczym truchtem zbliżył się do łoża. Zaraz za nim do wnętrza wbiegł młody sługa, taszcząc niewielką skrzynkę. Joss na obu spoglądał podejrzliwie. Stary człowiek w powłóczystej szacie przez kark przewieszony miał łańcuch, spleciony z ogniw różniących się tworzywem i wielkością. Pobrzękiwały przy każdym kroku i wyraźnie ciążyły, ściągając i tak przygarbioną sylwetkę ku ziemi. Przeszło mu przez myśl, że to głupie i niepraktyczne. Będąc chorym, przy nieuwadze zmurszałego starca można było w ramach terapii oberwać czymś takim przez czerep. W czym to niby miało pomagać? W dodatku guzdrał się tak przy swoim kufrze, że Joss z miejsca porzucił i bezpieczne stanowisko przy drzwiach i cierpliwość.

- Ruszaj się szybciej, stary głupcze! - uderzył pięścią w stół, tuż przed nosem maestra. - Trzeba ci innej stali przy karku dla zachęty?
Z pogardą potrząsnął tym, co zwisało z szyi maestra. Szarpnięty łańcuch szczęknął w dłoni cudzoziemca, niejako celowo próbując zwrócić jego uwagę na ogniwo trzymane w dłoni. Przez moment mężczyzna sprawiał wrażanie, jakby zapomniał o krwawiącej dziewczynie, królewskim wyroku nad głową i trupie na ulicy. Z pełnym skupieniem przyglądał się stalowej obręczy.
- Ydra ji Valyre? - spytał całkowicie innym tonem, nie odrywając wzroku od trzymanego przedmiotu.

Ale tym razem to maester zareagował ze złością. Wyszarpnął dumę swojego stanowiska z rąk cudzoziemca, ignorując go kompletnie i nie rzekłszy nic, zabrał się do opatrywania zranionej głowy dziewczyny. Joss pojął, że z jego pytania nie zrozumiał ani słowa. Choć przynajmniej przybyło mu żwawości. W międzyczasie padły przeprosiny za zwłokę i względnie szczerze wyrażone współczucie. Tak Nhai dowiedział się, o czyjej śmierci mówiła zemdlona dziewczyna.
Powrót do góry Go down
Rhaena Targaryen

Rhaena Targaryen
Nie żyje
Skąd :
Dragonstone
Liczba postów :
342
Join date :
30/04/2013

Komnata Empty
PisanieTemat: Re: Komnata   Komnata EmptyWto Maj 21, 2013 6:19 pm

M G

Dzień hołdów i wieczór uczty okazały się dłuższe niż ktokolwiek raczył przypuszczać. Uroczystości zakłócił zamachowiec, a raczej dwóch, bo to inny sprawca zabił Beth, nie ten który cisnął sztylety w króla. Niemniej król przeżył nie odnosząc żadnej ramy, poza ta na dumie, ale kilka osób zostało rannych, a młodziutka Freyówna zginęła. Potem nie było lepiej, pościg ulicami miasta i walka w uliczce między strażnikami Waldera, Jossem a zamachowcem, która zakończyła się śmiercią kilku pierwszych i tego ostatniego. Z tego też powodu pod drzwiami cały czas stała straż. Do końca nocy, cały ranek, do południa, w porze wieczerzy.
Nikogo nie wypuszczono z komnaty, ale jej tymczasowym mieszkańcom niczego nie zabrakło, dostali to o co prosili, maester podał napary uspokajające i makowe mleko na ból kolana. W końcu po południu [/u]dnia następnego[/u] strażnicy weszli do pokoju. -Lordzie. Lady. - skłonili głowami przed szlachetnie urodzonymi, nawet nie patrząc na Jossa. -Król został poinformowany o tym co się stało i pragnie rozmówić się z Lordem i twoim towarzyszem panie. Proszę pójść za nami. - Zakomunikował służbowym, suchym tonem, po czym cała trójka eskorty tupnęła w charakterystyczny żołnierski sposób na znak gotowości do wymarszu.


Idziecie dnia następnego po wydarzeniach na balu. Odpisujecie w tym temacie kończąc rozmowy i wątek, na końcu posta opuszczając grzecznie komnatę w towarzystwie straży. Szukajcie krótkiego posta wprowadzającego ode mnie w sali tronowej.
Powrót do góry Go down
Walder Frey

Walder Frey
Nie żyje
Skąd :
Dorzecze, Bliźniaki.
Liczba postów :
78
Join date :
26/04/2013

Komnata Empty
PisanieTemat: Re: Komnata   Komnata EmptyWto Maj 21, 2013 7:25 pm

Bogom niech będą dzięki! Stary maester wreszcie raczył się zjawić. Walder bardzo niechętnie odstąpił od Leony i pozwolił mu działać. Nestor rodu nie ukrywał też faktu, że podobało mu się potraktowanie maestra przez Jossa, zasłużył na to. Słowa straży, która przyszła po kilku chwilach z początku ignorował, jednak wiedział, że prędzej czy później będzie musiał opuścić tę komnatę i stanąć twarzą w twarz z królem, by wyjaśnić kilka naprawdę poważnych spraw.
- Odpoczywaj, kochanie. Wrócę najszybciej, jak będę mógł... przepraszam, że zabrałem was z Bliźniaków. - pożegnał się z Leoną, raz jeszcze całując swoją wnuczkę, tym razem w policzek. Pogłaskał jej włosy i uśmiechnął się szeroko, wiedząc, że wszystko powinno być już w miarę dobrze. Straż była przy drzwiach, komnata znajdowała się w bezpiecznym miejscu, najmłodsza Freyówna mogła w spokoju odpoczywać.
Odszedł od łóżka na którym spoczywała wnuczka i podszedł do Jossa, kładąc mu dłoń na ramieniu, po części w podzięce za pomoc kiedy Leona straciła przytomność, a po części jako zapewnienie, że zrobi wszytko, by król nie skrócił najemnika o głowę lub nie spalił na stosie.
- Ja zajmę się rozmowami, Joss. Jeśli jego miłość Aerys II nie będzie cię o nic pytał, nie odzywaj się, proszę. - odezwał się do swojego najemnika, jednocześnie kiwając przecząco głową do maestra, który proponował makowe mleko. W innej sytuacji byłby gotów nawet zapłacić choćby za odrobinę tego błogosławionego płynu, ale teraz, skoro miał się spotkać z królem, musiał mieć całkowicie przytomny umysł. I nie chodziło o Waldera, ale o Jossa, cudzoziemiec nie bardzo orientował się w zwyczajach panujących na dworze. Mając w pamięci sytuację z młodą Baratheonówną, Walder miał wielkie obawy o woja, którego opłacał, a który szedł teraz obok kulejącego, starego lorda.

[Walder i Joss zt]
Powrót do góry Go down
Walder Frey

Walder Frey
Nie żyje
Skąd :
Dorzecze, Bliźniaki.
Liczba postów :
78
Join date :
26/04/2013

Komnata Empty
PisanieTemat: Re: Komnata   Komnata EmptyPią Maj 31, 2013 3:08 pm

Kruki wysłane, niebawem powinny dotrzeć do Dorzecza, do ludzi Freya. Walder opisał pokrótce to, co się działo w Królewskiej Przystani, pomijając jednak fakt zamordowania Bethany. Nie zamierzał ryzykować ewentualnego przechwycenia wiadomości - nie miał też zamiaru podawać innym takiej wiadomości. Najbliższa rodzina i przyjaciele powinni o tym dowiedzieć się osobiście, od nestora rodu.
Wrócił do komnaty, przy której stało dwóch jego rycerzy. Młodzi ludzie, ale można im ufać, dobrzy wojownicy, oddani domowi któremu służą, nigdy nie zawiedli żadnego Freya. Skłonili głowi staremu mężczyźnie, kiedy ten wszedł do środka.
Nalał sobie wina i przechylił kielich, opróżniając go w połowie. Kolano dalej go bolało, ale już mniej; albo się przyzwyczaił do bólu, albo ból z czasem ustawał. W każdym razie, Walder nie potrzebował już makowego mleka, wino wystarczyło w zupełności. Usiadł więc na krześle i utkwił swoje spojrzenie w łożu, gdzie spała jego wnuczka.
- Joss. Musimy porozmawiać o szczegółach twojej pracy i twoich usługach. Nie mieliśmy zbyt wiele czasu, by ustalić konkrety, ale sam o tym doskonale wiesz i sam to rozumiesz. Zamach na króla, nagła audiencja u jego wysokości, śmierć mojej krewniaczki... to nie sprzyja interesom. Opowiedz mi proszę o sobie. Chcę wiedzieć, w co zainwestowałem pieniądze. Póki co wiem, że dobrze je zainwestowałem, ale to za mało. - odparł po dłuższej chwili, nie mówiąc zbyt głośno, by przypadkiem nie obudzi Leony. Dziewczyna spała głęboko, ale starzec nie miał absolutnie żadnego powodu by jej budzić. Niech odpoczywa i niech regeneruje siły. Kiedy się obudzi, to wtedy zamieni z nią parę słów i prawdopodobnie odeśle do Bliźniaków, pod eskortą, wraz ze zwłokami Bethany, dwóch rycerzy i resztą zbrojnych. Potem chyba wyśle wnuczkę do Dreadfort, by w spokoju czekała na swojego pana męża.
Powrót do góry Go down
Adrienne Frey

Adrienne Frey
Nie żyje
Skąd :
Dorzecze (Bliźniaki)
Liczba postów :
65
Join date :
31/05/2013

Komnata Empty
PisanieTemat: Re: Komnata   Komnata EmptyPon Cze 03, 2013 3:08 pm

// Początek

Adrienne wędrowała korytarzami zamku bez większego celu. Wciąż nie mogła uwierzyć, że jej siostra nie żyje. To tak jakby jej nagle powiedzieli, że niebo jest żółte, a trawa fioletowa.
Bethany była rok młodsza od Adrie. Taka młoda, taka krucha. Nigdy nie miała z nią dobrych kontaktów. Zazdrościła jej i Leone, że są tak blisko siebie podczas, gdy ona była właściwie przez nie odrzucana. Może dlatego, że miała naturę buntowniczki i nie ukrywała tego? Możliwe. Nie miała jednak zamiaru zmieniać się tylko dlatego, że damie nie przystoi walczyć na miecze, czy strzelać z łuku. Niee... Za bardzo kochała to. Wiedziała, że może ściągnąć na siebie niepochlebną uwagę. Gdy nie miała wyboru to starała się być wspaniałą damą, ale zwyczajnie ją nudziło to. Teraz jednak dopadła ją nostalgia i nie miała głowy do buntowania się przeciwko ograniczeniom związanym z płcią. Teraz myślała o siostrze, którą kochała mimo braku cieplejszych relacji.
Wędrując tak po zamku natknęła się na komnatę swojego dziadka. Przystanęła na chwilę i spojrzała niepewnie na drzwi. Wejść, czy nie wejść? Nie była pewna, czy chciałaby porozmawiać, czy też po prostu z kimś w ciszy pobyć, czy też może schować się i stać się niewidzialną, by móc w spokoju i samotności przeżywać stratę w rodzinie.
Po dłuższej chwili postanowiła jednak sprawdzić, czy może ktoś jest w komnacie. Zapukała do drzwi i grzecznie czekała, aż ktoś się odezwie lub jej otworzy.
Powrót do góry Go down
Walder Frey

Walder Frey
Nie żyje
Skąd :
Dorzecze, Bliźniaki.
Liczba postów :
78
Join date :
26/04/2013

Komnata Empty
PisanieTemat: Re: Komnata   Komnata EmptyPon Cze 03, 2013 3:20 pm

Walder był pogrążony w bardzo chaotycznych myślach, dotyczących zmarłej Bethany, śpiącej Leony która nie miała żadnego pojęcia o tym, co się działo wokół, paskudnej sytuacji w Dorzeczu i Dolinie Arrynów oraz tego, gdzie też może się podziewać Joss. Opłacał najemnika i nie chciał dowiedzieć się, że cudzoziemiec leży pijany w rynsztoku bez sakiewki.
Wtedy usłyszał ciche, nieśmiałe pukanie do drzwi. Wyprostował się na krześle, wpatrując się w drzwi. Ręką dał znać, by dwóch rycerzy z Bliźniaków otworzyło drzwi do komnaty i wpuściło gościa; Walder stał już wyprostowany, z jedną dłonią opartą na rękojeści miecza wiszącego u pasa, z drugą opartą na prawym biodrze. Spodziewał się maestera, posłańca z wieściami z Dorzecza czy wezwania do króla Aerysa II, albo po prostu kogoś, kto ma jakąś sprawę do nowego członka Małej Rady. Nie spodziewał się jednak, że za drzwiami ujrzy swoją wnuczkę. Odetchnął z ulgą, widząc twarz swojej krewniaczki i kiwnął głową do rycerzy, by wpuścili dziewczynę do środka.
Sam od razu ruszył na przywitanie, z szeroko otwartymi ramionami, nie zważając na ból kolana. Przytulił mocno do siebie Adrienne, całując ją w czoło tak, jakby po raz pierwszy od wieków widział swoją krewniaczkę.
- Adrienne. Kochanie. - szepnął, nie wypuszczając wnuczki z ramion. Ledwo kiwnął głową, by rycerze zamknęli drzwi i czekali na zewnątrz, dając choć odrobinę prywatności rodzinie pogrążonej w żałobie.
Powrót do góry Go down
Adrienne Frey

Adrienne Frey
Nie żyje
Skąd :
Dorzecze (Bliźniaki)
Liczba postów :
65
Join date :
31/05/2013

Komnata Empty
PisanieTemat: Re: Komnata   Komnata EmptyPon Cze 03, 2013 3:36 pm

Adrie nie musiała długo czekać. Już po chwili usłyszała dźwięk spuszczanej klamki, a sekundę później ujrzała komnatę w pełnej krasie i swojego dziadka, który chyba nie spodziewał się jej odwiedzin.
Rycerze pilnujący drzwi pozwolili jej przekroczyć próg co też niezwłocznie uczyniła. Nie chciała już dłużej stać w zimnym korytarzu, który na każdym kroku dobijał bardziej niż żołnierz leżącego.
Nie minęło kilka chwil, gdy dziadek dopadł ją swoimi ramionami i przytulił mocno. Na szczęście nie był to uścisk na tyle mocny, by brakowało jej tchu. Odwzajemniła uścisk. Brakowało jej tego bardzo. Nawet nie sądziła jak bardzo chciała, żeby ktoś ją przytulił.
Dłoń schowała w szatach krewniaka i dała upust łzom, które nagromadziły się nad dolną powieką. Może i zwykle była twarda, ale nadal była kobietą wrażliwą, w szczególności, że teraz była w żałobie. Nic nie mówiła. Po pierwsze dlatego, że jej słowa byłyby niezrozumiałe dla mężczyzny, a po drugie dlatego, że nie była w stanie się odezwać.
W końcu po jakimś czasie odwróciła głowę tak, by mogła cokolwiek powiedzieć.
- Witaj dziadku. - Powiedziała niemalże szeptem. W ramionach dziadka czuła się znacznie bezpieczniej. Od śmierci Bethany nie czuła się bezpiecznie. Ciągle wydawało jej się, że ktoś ją śledzi, albo czyha gdzieś na zakręcie w tym labiryncie korytarzy. Co prawda potrafiła walczyć dzięki swojemu upartemu charakterkowi i wytrwałości, ale nie była w stanie walczyć z rosłym mężczyzną, który walczył od urodzenia. Co innego walczyć z rabusiem i gwałcicielem, a co innego z rycerzem, albo płatnym zabójcą. Z tym drugim szans nie miała i tego się najbardziej bała. Bała się, że nie przypadkowo jej siostra umarła. Bała się, że ona może być następna.
- Boję się dziadku. Nie mogę spać w nocy. - Wyznała. Niechętnie przyznawała się do swoich słabości, więc musiała naprawdę się bać, by to powiedzieć.
Powrót do góry Go down
Walder Frey

Walder Frey
Nie żyje
Skąd :
Dorzecze, Bliźniaki.
Liczba postów :
78
Join date :
26/04/2013

Komnata Empty
PisanieTemat: Re: Komnata   Komnata EmptyPon Cze 03, 2013 3:57 pm

Płakała. Wtuliła się w Waldera i po prostu zaczęła płakać, jak mała dziewczynka, nie jak dorosła, dojrzała kobieta, która winna być przy swoim panie mężu. Starzec przytulił mocniej wnuczkę, a potem otarł wierzchem dłoni łzy z jej twarzy, uśmiechając się przyjaźnie spod brody.
W końcu odstąpił od niej na parę kroków, nieznacznie kulejąc na jedną nogę. Nalał wina do kielicha i podał Adrienne. Alkohol nie był może idealnym wyjściem z sytuacji, ale na pewno nie zaszkodzi. Przy odrobinie szczęścia natomiast dziewczyna zaśnie i odpocznie, tak,jak Leona. Jeśli nie, to Walder będzie musiał posła po maestera, bo problemy ze snem to coś, czego nie wolno lekceważyć.
- Napij się. Pomoże. - podał jej kielich wina i zaraz nalał drugi, z którego upił niecałe dwa łyki. Musiał zachować trzeźwość umysłu pod każdym względem, nie mógł także przesadzać, swoje lata już miał.
- Adrienne, też się boję. O ciebie, o Leonę, o Kheelana, o Bliźniaki... o królestwo, o króla. O siebie. Nie możesz jednak pozwolić, by strach nad tobą zwyciężył. Nie możesz mu się poddać nawet przez jedną, krótką chwilę. Nie jesteś dziewką z gminu czy dzikusem z Północy, jesteś wysoko urodzoną damą, która zna strach, ceni go, ale nie poddaje mu się. Głowa do góry kochanie. - mówił cicho i powoli, wpatrując się swoimi jasnymi oczyma we wnuczkę. To, co mówiła, tylko utwierdziło Waldera w przekonaniu, że w stolicy nie jest bezpiecznie i nie są tu mile widziani. Jak tylko załatwi kilka spraw, natychmiast ruszy z powrotem do Dorzecza, do bezpiecznego miejsca. I rozpocznie przygotowania do pogrzebu oraz do ślubów, jest czas na żałobę, ale i jest czas na świętowanie.
Powrót do góry Go down
Adrienne Frey

Adrienne Frey
Nie żyje
Skąd :
Dorzecze (Bliźniaki)
Liczba postów :
65
Join date :
31/05/2013

Komnata Empty
PisanieTemat: Re: Komnata   Komnata EmptyPon Cze 03, 2013 4:21 pm

Kiedyś trzeba uronić kilka łez, a to była idealna pora na takie zachowania i Ad doskonale o tym wiedziała. Nigdy nie płakała. Przynajmniej nigdy wcześniej. Uczona była, by nie poddawać się i tak właśnie postępowała, ale to co się wydarzyło wbiło sztylet w jej plecy i sprawiło, że straciła grunt pod nogami.
Wcześniej była pewna, że nic jej się złego nie może stać. Bo ma ochronę, bo ma braci, bo potrafi walczyć i strzelać z łuku, bo urodziła się na tyle wysoko, by jej nie dotykać. Z tym przeświadczeniem szła przez świat, aż w końcu los udowodnił jej, że wcale nie jest bezpiecznie i w każdej chwili ona sama może paść ofiarą gniewu.
Czy była dojrzała. Wciąż była młoda. Dziewiętnaście lat to wciąż mało. Adrienne wciąż się uczyła życia i poznawała nowe jego aspekty. Choć była w pełni dojrzała w sensie biologicznym to pod względem psychicznym czasem nie była. Starała się, ale czasem musiała znaleźć ujście w tym gniewie, rozpaczy i przerażeniu, które się w niej kłębiły od dłuższego czasu.
Odsunęła się delikatnie.
- Kulejesz dziadku. Coś się stało? - Zapytała zaraz po tym jak zauważyła, że krewniak ma problemy z jedną nogą. Zmartwiło ją to. Nie chciała, by coś się stało krewniakowi. To, że już jest w podeszłym wieku nie znaczyło, że nadaje się tylko do siedzenia i leżenia. Nie. Zawsze wydawało jej się, że dziadek jest niezniszczalny. Zawsze w dobrej formie.
Wzięła kielich wina od Walder'a i podziękowała cicho. Upiła z dwa małe łyczki, choć tak naprawdę miała ochotę wypić cały kielich jak wodę. Na raz i szybko. Wiedziała jednak, że to nie przystoi młodej damie, a nie chciała rozczarowywać Lorda.
Pozwoliła sobie usiąść na krześle obok stołu. Co jakiś czas spoglądała na dziadka, ale głównie skupiła się na obserwowaniu wina w kielichu. Trunek jeszcze nie działał na nią. Musi trochę potrwać, by mogła zauważyć pierwsze skutki. Musiałaby też więcej wypić, bo czymże są dwa łyki dla ciała.
- Staram się.... Naprawdę się staram, ale... Śmierć Bethany wybiła mnie z rytmu. Nie mogę uwierzyć, że jej nie ma z nami. - Spojrzała na dziadka swoimi brązowymi oczyma. Chciała już wrócić do domu. Móc zanurzyć się we własnej pościeli i poczuć się trochę bezpieczniej. Móc zasnąć bez niepotrzebnych koszmarów o tym, że to ją zabija jakaś zakapturzona postać.
Ślub. Coś do czego Ad nie spieszyło się za bardzo. Nie znała swojego narzeczonego, a wolałaby poznać przed własnym ślubem. Przygotować się na to co ją czeka, a tak. Wielka niewiadoma. Nawet nie wiedziała za kogo wychodzi tak naprawdę. Albo jej wyleciało to z głowy, albo jej nie powiedzieli.
Powrót do góry Go down
Walder Frey

Walder Frey
Nie żyje
Skąd :
Dorzecze, Bliźniaki.
Liczba postów :
78
Join date :
26/04/2013

Komnata Empty
PisanieTemat: Re: Komnata   Komnata EmptyPon Cze 03, 2013 4:58 pm

Uśmiechnął się lekko, kiedy Adrienne zwróciła uwagę na jego nogę. Kulał, fakt, bolało go, też fakt, żałował, że opuścił Czerwoną Twierdzę, też fakt. Ale to wszystko z jego własnej winy. Sam do tego dopuścił, nie zdając sobie sprawy, że Korona może mieć aż tylu wrogów, którzy zechcą uderzyć właśnie wtedy.
Usiadł naprzeciwko swej wnuczki, wpatrując się w ciemny płyn w kielichu. Wypił zawartość, czując, jak alkohol rozchodzi się po ciele i zabija ból nogi. Przyjemna rzecz, jeszcze jeden kielich Walder będzie mógł wypić, ale nie więcej. Nie może być pijany, o nie, to się nie godzi.
- To nic takiego. Nie przejmuj się mną, Adrienne. Naprawdę, nie martw się o mnie. Cierpię nie tylko z powodu Bethany, ale to nie jest powód, żebyś się martwiła. Jej śmierć jest ciosem dla nas wszystkich, to prawda. Zginęła z mojego powodu, bo to ja zabrałem ją z Bliźniaków. Nigdy sobie tego nie wybaczę. Siedmiu mi świadkami, gdybym tylko mógł, to bym zwrócił jej życie... ale nie możemy się zadręczać, skarbie. Jest czas na żałobę, jest też czas na świętowanie. - urwał, nalewając więcej wina do kielichów i spoglądając w kierunku śpiącej na łóżku Leony. Pamiętał, jak podobną rozmowę miał z wnuczkami w bibliotece w Bliźniakach. Jak się skończyło, wiadomo; jedna śpi, druga nie żyje. Wychylił kielich, opróżniając go niemalże w połowie. Otarł usta i westchnął.
- Bethany jest w lepszym miejscu. Będzie żyć w naszych wspomnieniach. Ty natomiast żyjesz i nie możesz się poddać emocjom. Jesteś dorosłą kobietą. Czas, byś wyszła za mąż. - kontynuował tym samym cichym i spokojnym głosem, tak, jakby mówił o czymś najzwyklejszym na świecie, o pogodzie, o rybach złowionych w Tridencie, czy nowych podatkach, o których myślał już od dłuższego czasu. Zaślubiny Adrienne to dobra rzecz będzie, razem ze ślubem Leony pozwolą choć na trochę zapomnieć o smutkach i bólu, jaki toczy ich serca.
Powrót do góry Go down
Adrienne Frey

Adrienne Frey
Nie żyje
Skąd :
Dorzecze (Bliźniaki)
Liczba postów :
65
Join date :
31/05/2013

Komnata Empty
PisanieTemat: Re: Komnata   Komnata EmptyPon Cze 03, 2013 9:29 pm

- Martwię się o każdego z moich bliskich dziadku. Czyż nie obowiązkiem jest utrzymywanie ciepłych stosunków z rodziną i dbanie, by bliscy nie cierpieli? - Zapytała lekko uśmiechając się do Waldera Frey'a. Upiła trochę wina i zaskoczona odkryła, że ponad połowy już nie było. Dziś wyjątkowo piła więcej niż zwykle. Dopiero teraz zauważyła, że jej druga siostra śpi na łóżku. Uśmiechnęła się widząc spokojną twarz Leone nieskażoną koszmarami. Zazdrościła jej snu. Ad nie mogła spać odkąd zabito jej siostrę. Gdy zasypiała budził ją strach, a potem nie mogła już spać.
- Niech spoczywa w pokoju... - Powiedziała po chwili odpowiadając na słowa dziadka o Bethany. Po chwili starzec rozpoczął nowy temat. Ten bardziej drażliwy. Adrienne nie śmiała jednak się sprzeciwiać. Nauczona była od dziecka, że wyjdzie za mąż, czy jej się to podoba, czy nie. Choćby miała być wywieziona siłą do miejsca zamieszkania narzeczonego.
- Rozumiem, że wybrano już godnego mnie mężczyznę. - Odrzekła. Ceniła sobie swoją reputację. Wciąż była wysoko, więc i mężczyzna, który ma ją posiąść powinien być synem lub wnukiem jednego z lordów.
Spojrzała przenikliwie na Lorda Przeprawy próbując dociec co też chodzi mu po głowie.
Upiła kolejny łyk wina. Czuła, że dzisiaj wypije go więcej niż powinna. Może to i lepiej. Może uda jej się zasnąć i przespać noc w miarę spokojnie. Ze spokojem czekała na odpowiedź dziadka. Na jej twarzy malował się spokój, jakby wieść o małżeństwie nie robiła na niej żadnego wrażenia. To jeszcze zależy z kim, i czy jej się wybranek spodoba. Jeśli wybranek nie będzie jej odpowiadał z pewnością cieszyć się nie będzie z zaślubin.
Powrót do góry Go down
Walder Frey

Walder Frey
Nie żyje
Skąd :
Dorzecze, Bliźniaki.
Liczba postów :
78
Join date :
26/04/2013

Komnata Empty
PisanieTemat: Re: Komnata   Komnata EmptyPon Cze 03, 2013 10:12 pm


Mądrze mówi, choć bardziej pasuje to do Tullych, niż do Freyów. Rodzina i honor są ważne zarówno dla jednego jak i dla drugiego rodu, ale chyba dla Waldera najważniejsza jest rodzina i jej dobro. Dlatego tak przeżywa śmierć wnuczki i to dlatego chce wykorzystać swoją posadę w radzie króla, by zapobiec podobnym wydarzeniom.
- Rodzina przede wszystkim, Adrienne. Rodzina przede wszystkim. - pokiwał głową, po czym opróżnił kielich i odstawił go na stół. Wypił już dość, ból nogi zelżał na tyle, że stał się prawie niewyczuwalny, a w głowie powoli zaczynało szumieć. Walder nie był pijany, a skąd, po prostu wypił trochę więcej wina, niż zwykle. Ale ma usprawiedliwienie i to całkiem dobre. Rodzinna tragedia oraz fizyczny uszczerbek na zdrowiu pozwalają nieco poluzować sztywne zasady.
Kiedy Adrienne pociągnęła temat w stronę swojego ożenku, starzec uśmiechnął się. Czy Lannister jest godnym mężem dla kobiety z Przeprawy? Dobre pytanie. Ród stary, szanowany, z tradycjami, ponoć "zawsze płaci swe długi", lojalny... może trochę zubożały, ale czasy są ciężkie i każdemu może się to zdarzyć.
- Aart z rodu Lannister. Dziedzic, z tego co wiem. Nieznacznie starszy od ciebie, nawet przystojny. Sądzę, że przypadniecie sobie do gustu... w najbliższym czasie zorganizuję wam spotkanie, byście mogli się poznać i spędzić trochę czasu razem. - podsumował. Chciał dobrze dla swoich wnuczek, ale nie zawsze mu to wychodziło. Leonę oddał Boltonom z Dreadfort, Bethany była obiecana Greyjoyom z Pyke, Adrienne natomiast została przyrzeczona Lannisterom z Casterly Rock. Miały być trzy wesele, będą dwa i jeden pogrzeb, jeśli bogowie nie zdecydują inaczej.
Powrót do góry Go down
Adrienne Frey

Adrienne Frey
Nie żyje
Skąd :
Dorzecze (Bliźniaki)
Liczba postów :
65
Join date :
31/05/2013

Komnata Empty
PisanieTemat: Re: Komnata   Komnata EmptyWto Cze 04, 2013 12:07 am

- Oczywiście. Rodzina najważniejsza. - Zgodziła się ze słowami krewnego i leciutko uśmiechnęła się. Spojrzała ponownie na swoją siostrę. - Długo tu śpi? - Zapytała cicho. Wolała nie mówić głośno, bo jeszcze się młodsza siostrzyczka obudzi.
Dopiła resztę wina i odstawiła kielich na bok. Czuła się jakby weselej. To zapewne zasługa trunku w dużej mierze, ale także obecności dziadka. Dla Ad zawsze był autorytetem. Podziwiała go do dzisiaj i wcale się z tym nie kryła. Dobrze pamiętała, gdy była mała i przychodziła do dziadka, by obserwować jak planuje taktykę obronną, albo decydował o Bliźniakach. Lubiła obserwować poczynania Waldera. Dziś również obserwowała, gdy podejmował decyzje.
Wysłuchała słów starego Frey'a. Aart Lannister. Wiedziała tylko tyle, że jest Lannisterem i na tym się skończyło. Teraz dodatkowo wiedziała, że jest dziedzicem i podobno niewiele starszy od niej samej. Ucieszyła się na wieść, że nie jest zbyt stary.
- Rozumiem. Dziękuję dziadku, że pomyślałeś o tym, żebym mogła poznać... narzeczonego przed ślubem. - Powiedziała z lekkim uśmiechem. Położyła dłoń na dłoni starszego mężczyzny i ścisnęła lekko. Dobrze wiedziała, że takie coś nie zdarza się zbyt często w innych rodach. Niektóre damy po prostu były informowane, że wychodzą za tego i tego, i poznawały narzeczonych dopiero na ślubie. Tego obawiała się Freyówna. Najwidoczniej bez powodu. Dziadek zadbał o to, by miała okazję zapoznać się z mężczyzną, który ją poślubi. - Dołożę wszelkich starań, ale... Co się stanie jeżeli nie przypadnie mi do gustu? Wiem, że moim obowiązkiem jest trwać przy mężczyźnie, którego poślubię, ale jeżeli będzie mnie odrażał, albo co gorsza przerażał? - Nie chciała do końca życia żyć jak niewolnik tylko dlatego, że nie trafiła na mężczyznę, który zaspokoi jej potrzeby i będzie dbał o nią.
Spojrzała ponownie na siostrę.
- Co z Leone? Ona też jest przyrzeczona? - Czysta ciekawość. Żadnego cienia ironii. Choć nie podobały jej się niektóre rzeczy na tym świecie to wiedziała, że samotnie góry lodowej nie przesunie. To niewykonalne. Przyzwyczaiła się do tego w jakich czasach żyje. Nie było jej źle. Głowa rodu, Walder Frey dbał o nią i jej rodzeństwo najlepiej jak potrafił i Ad to doceniała. Czasem pragnęła móc robić to co mężczyzna, ale najzwyczajniej w świecie nie potrafiła, albo nie mogła. Na przykład polowanie. Takie z prawdziwego zdarzenia. Ad zawsze chciała w czymś takim uczestniczyć. Sama polowała co najwyżej na zające za pomocą łuku, a nie na większe zwierzę.
Wyrywając się z tych rozmyślań spojrzała prosto w oczy lorda.
Powrót do góry Go down
Walder Frey

Walder Frey
Nie żyje
Skąd :
Dorzecze, Bliźniaki.
Liczba postów :
78
Join date :
26/04/2013

Komnata Empty
PisanieTemat: Re: Komnata   Komnata EmptyWto Cze 04, 2013 10:33 am

Wino jeszcze było w dzbanie, ale na dzisiaj wystarczy. Walder swoje już wypił, Adrienne chyba też, bo coraz bardziej widać było różnicę w jej zachowaniu. Jak weszła do komnaty była roztrzęsiona i zaczęła płakać, teraz siedziała przy swoim dziadku pogrążona w rozmowie. Alkohol pomógł, usunął przynajmniej część smutków, a i tematy, które poruszała rodzina też miały w tym jakiś swój udział.
- Możliwe, że z początku Lannister nie przypadnie ci do gustu. Możliwe, że zakochacie się w sobie od pierwszego wrażenia. Możliwe, że miłość pojawi się między wami dopiero po kilku latach. Będziesz jednak jego żoną i swój małżeński obowiązek wobec pana męża będziesz musiała spełnić, Adrienne. Jesteś dużą dziewczynką, powinnaś to rozumieć. - wyjaśnił cierpliwie. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że związek dwójki ludzi którzy nigdy nie widzieli się na oczy ani nawet o sobie nie słyszeli to ciężka sprawa. Aart i Adrienne powinni jednak do siebie pasować, nawet jeśli początkowo będą między nimi spięcia.
Potarł zarośnięte policzki w zamyśleniu, kiedy wnuczka spytała o Leonę. Ile ona już spała? Ile minęło czasu od śmierci Bethany, krótkich rozmów w tej komnacie, wizyty maestera, wezwania do króla? Na Siedem piekieł, Walder nie miał pojęcia. Leona spała głęboko i wyglądała na szczęśliwą i nie miał zamiaru jej budzić.
- Tak, trochę już śpi. Maester się nią zaopiekował. Gdy dojdzie do siebie, zostanie wysłana do Dreadfort, do ser Rodricka Boltona. To porządny człowiek, bardzo porządny, można mu ufać, wbrew temu co mówią niektórzy. Staram się odpowiednich ludzi wybrać dla swoich krewnych, kochana. - dodał po chwili, żałując, że spotkanie Leony i Roda nie doszło do skutku. Przeklęty zamach, przez niego wszystko się posypało, zarówno na gruncie rodzinnym, jak i politycznym. Dłoń, którą trzymała jego wnuczka, podniósł i ucałował delikatnie, chcąc poprawić nastrój Adrienne. Drobny gest, ale ukazujący miłość starego człowieka do swojej rodziny.

Powrót do góry Go down
Adrienne Frey

Adrienne Frey
Nie żyje
Skąd :
Dorzecze (Bliźniaki)
Liczba postów :
65
Join date :
31/05/2013

Komnata Empty
PisanieTemat: Re: Komnata   Komnata EmptyWto Cze 04, 2013 7:18 pm

- Rozumiem. Znam swoje obowiązki jako damy z Dorzecza, wnuczki Lorda Przeprawy. - Odpowiedziała ze spokojem nadal trzymając dłoń mężczyzny. - Mam tylko nadzieję, że będzie dla mnie dobry i pozwoli mi od czasu do czasu zajmować się moimi pasjami... - Dodała po chwili ciszej jakby wymawiała te słowa do siebie, a nie do dziadka. Jakoś będzie musiała sobie poradzić.
- A widziałeś go może dziadku? Może byś mógł mi o nim coś opowiedzieć? - Zapytała z nadzieją w głosie. Im więcej będzie wiedziała o narzeczonym tym lepiej się przygotuje na spotkanie z nim.
- Doceniam to dziadku, naprawdę. Cieszę się, że to Ty jesteś moim dziadkiem. Wątpię, by inne damy miały tyle szczęścia co my. Ja i Leone. - Powiedziała z uśmiechem na twarzy. To prawda. Mogły mieć rodzinę, która nie dba o ich szczęście, a o zysk z ich małżeństw. Może i dziadek też doszukiwał się dogodnych przywilejów, ale przede wszystkim starał się, by jego wnuczki były szczęśliwe. Adrienne to wiedziała. Gdy o coś prosiła to zwykle to dostawała. Jej obowiązkiem było odwdzięczyć się będąc posłuszną krewniakowi.
- Dziadku... Kiedy planujesz spotkanie? Moje i narzeczonego? Chciałabym na tę okazję przygotować odpowiednią suknię... - Dodała po chwili. Oby nie za wcześnie. Chciała by jej suknia zapierała dech w piersi młodego Lannistera. By dziadek był dumny, że ma taką wnuczkę. By Aart Lannister uznał ją za najpiękniejszą kobietę w Westeros. Nie żeby uważała siebie za boginię. Osobiście uważała siebie za przeciętną dziewczynę. Nie najpiękniejszą, ale też nie brzydką. Była w dodatku młoda i w teorii od pięciu lat powinna być zamężna, a jednak nadal jest panną. Ona się cieszyła, co prawda zaczęły krążyć słuchy, że może jest coś z nią nie tak i dlatego wciąż jest panną. Jeszcze jedna rzecz martwiła Ad. Pokładziny. Jakoś nie wyobrażała sobie, żeby goście weselni oglądali ją i małżonka podczas konsumowania związku. To było dla niej okropne. Zawsze chciała, by noc poślubna odbywała się bez świadków i miała szczerą nadzieję, że tak właśnie nastąpi. Oby młody Lannister nie decydował się na pokładziny... Oby chciał, by tylko on mógł oglądać ją nagą.
Wyrwała siebie jednak z tych myśli. Było po niej widać, że intensywnie myślała o czymś nieprzyjemnych z jej punktu widzenia. Nie bała się samej konsumpcji. Po ślubie będzie musiała nadejść ta chwila i Ad doskonale o tym wiedziała. Przetrwa wszystko, ból i krwawienie, nawet brutalność ze strony małżonka, ale nie świadków. Czy się wstydziła swojego ciała? Cóż. Nie pokazywała go jak ladacznica. Ukazywała szyję, dłonie i trochę dekolt, ale nic poza tym. Nie wstydziła się jednak. Przynajmniej nie przy służkach i raczej nie przy mężu.
Pokręciła głową, by wyplenić te myśli ze swej głowy. Westchnęła ciężko.
- Mogę zostać z Leone, gdybyś chciał dziadku. Lepiej będzie, gdy nie zostanie sama, gdy się obudzi... - Rzekła powoli. Położyła obie dłonie na swoich kolanach i wyprostowała się. Jeżeli Walder miał jakieś sprawy do załatwienia to mógł je zostawić w komnacie. Ad zaopiekuje się siostrą.
Powrót do góry Go down
Walder Frey

Walder Frey
Nie żyje
Skąd :
Dorzecze, Bliźniaki.
Liczba postów :
78
Join date :
26/04/2013

Komnata Empty
PisanieTemat: Re: Komnata   Komnata EmptyWto Cze 04, 2013 8:10 pm

Może i był stary, ale wzrok ciągle miał wystarczająco dobry. Widział, że dziewczyna nie promienieje szczęściem. Było to oczywiście zrozumiałe, biorąc pod uwagę tragedię rodzinną, ale większość panien na wieść o zaślubinach powinna się cieszyć. Adrienne była wręcz zbyt spokojna, a kiedy odezwała się pytając o swojego męża, Walder westchnął.
Co miał jej powiedzieć? Że nie dopuści, by Lannister ją skrzywdzi? Przecież to oczywiste. Tak samo jak to, że zrobi wszystko co w jego mocy, by młoda Freyówna zapamiętała ten dzień jako najpiękniejszy dzień swojego życia, a nie dzień pełen przykrości i cierpienia.
- Widziałem go przelotnie, Adrienne i zapewniam, że jest przystojny. Reszta była ustalona w listach z Lordem Casterly Rock oraz z ojcem Aarta. - odparł wymijająco. Nie zamienił nawet słowa z przyszłym panem mężem swojej wnuczki, ale wiedział wystarczająco wiele o tym młodzieńcu, by powierzyć mu Adrienne. Byłby głupcem, gdyby oddał w ciemno krewniaczkę, nie ważne jakiemu rodowi.
W końcu podniósł się z krzesła i podszedł bliżej, kładąc dłoń na ramieniu przyszłej panny młodej. Miał do załatwienia jeszcze kilka spraw i Siedem piekieł niech go pochłonie, jeśli nie dopełni swoich obowiązków.
- Dziękuję, kochanie. Straż zostanie przed komnatę, to zaufani rycerze. Nie wpuszczą do środka nikogo, kto nie jest godzien wejścia. - pocałował wnuczkę w czoło. I miał rację, ta dwójka, która stała na korytarzu przed drzwiami, znała się na swojej robocie. A jedyne osoby, które miały bezpośredni wstęp do komnaty to król, maester oraz Joss. Najemnik, którego opłacał Walder, uratował mu życie i sam zawdzięczał też swoje życie Walderowi. Został kupiony za sporą ilość smoków, więc nieprędko ktoś go przekupi. A kiedy to się stanie, stary Frey będzie przygotowany.
Podszedł do łóżka, na którym leżała śpiąca Leona i schylił się, gładząc jej włosy. Na obu policzkach złożył jej pocałunek, tym samym się żegnając. Teraz, kiedy porozmawiał z Adrienne i poinformował ją o planowanym małżeństwie, mógł w spokoju powiadomić Bliźniaki i zacząć przygotowania do dwóch wydarzeń. Jednego smutnego i pełnego żalu, do pogrzebu Bethany, i do jednego pełnego radości i szczęścia. Do wesela Adrienne i Aarta. Zamówi soloną wieprzowinę z raciczkami, mnóstwo wina, wspaniałą orkiestrę... o tak, to będzie niezapomniane wesele.
Otworzył drzwi i zamienił kilka słów z pilnującymi komnaty wojami, a na koniec uśmiechnął się do Adrienne i skłonił. Dopiero potem odszedł, nieznacznie kulejąc, w kierunku kruczarni.
[zt]
Powrót do góry Go down
Adrienne Frey

Adrienne Frey
Nie żyje
Skąd :
Dorzecze (Bliźniaki)
Liczba postów :
65
Join date :
31/05/2013

Komnata Empty
PisanieTemat: Re: Komnata   Komnata EmptySob Cze 08, 2013 4:32 pm

Albowiem Adrienne nie pałała radością na wieść, że będzie miała męża. Kochała swoją wolność jeśli wolnością można nazwać jej stan i wolała niczego nie zmieniać. Co jeśli pan mąż zabroni jej jazdy konnej, łucznictwa i walk na miecze? W końcu to nie przystoi damie.
Dlatego nie promieniała szczęściem, dlatego była spokojna, bo sprzeciwić się nie mogła.
- Rozumiem. Chciałabym już go poznać. - Powiedziała trochę żywiej niż wcześniej. Naprawdę chciała poznać chłopaka. Skoro ma z nim dzielić łoże już niedługo to chociaż chciała wiedziać jak wygląda. Nie żeby przypadkiem nie pomylić innego z nim, ale po to, by móc sobie przed ślubem wyobrazić go. Pomyśleć o nim.
Pokiwała głową na słowa dziadka i przymknęła oczy, gdy ten pocałował ją w czoło.
Obserwowała jak wychodził z komnaty. Nadal martwiła się o jego nogę. Trochę się znała na leczeniu, więc może mogłaby coś poradzić na to?
Gdy Walder Frey wyszedł Ad podeszła do łóżka, gdzie spała jej młodsza siostrzyczka. Usiadła obok i powoli gładziła jej włosy. Jakże ona chciała móc tak spokojnie spać jak ona. Nie mogła jednak. Dużo zmartwień i strachu przepełniało jej duszę. Strach o życie swoje i swoich bliskich, zmartwienie na temat ślubu, kulejącego dziadka i braku sukni na spotkanie z przyszłym małżonkiem. Tak, czasem zmartwienia lady Frey były głupie, ale zwykle martwiła się o rzeczy poważne.
Położyła się obok siostry i zamknęła oczy. Chciała zasnąć, choć na chwilę... Wino, które wypiła niedawno sprawiało, że zrobiła się bardzo senna. Po dłuższym czasie zasnęła niespokojnym snem, ale zasnęła.

Gdy się zbudziła podniosła leniwie powieki. Noc była nad wyraz spokojna. Nie obudziła się w nocy z krzykiem, a to już nie mały postęp. Podniosła się. Siostra dalej spała. Dziadka natomiast nie było. Pogoda na zewnątrz aż kusiła, by wyjść do ogrodu. Adrienne postanowiła nie budzić siostry i wyjść na spacer.
Tak też uczyniła.

[zt]
Powrót do góry Go down
Gość

Anonymous

Komnata Empty
PisanieTemat: Re: Komnata   Komnata EmptyPon Cze 17, 2013 7:39 pm

Obudziła się z piekielnym bólem głowy. Dopiero co przypomniała sobie o upadku na podłogę, usiadła na brzegu łóżka. Całkowicie straciłam poczucie czasu. W komnacie nie było nikogo ,wypadało chyba poszukać kogokolwiek choć nie do końca Leona miała na to ochotę. Niestety to co wypadało najczęściej było istotniejsze niż to czego się chciało. Czy ten cały koszmar się skończył ,czy też  najgorsze dopiero przed nami? Wyszła szybko z komnaty i zaczęła błądzić po zamku.
Powrót do góry Go down
Sponsored content


Komnata Empty
PisanieTemat: Re: Komnata   Komnata Empty

Powrót do góry Go down
 

Komnata

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

 Similar topics

-
» Komnata
» Komnata
» Komnata
» Komnata
» Komnata

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Westeros :: Włości Korony :: Królewska Przystań :: Czerwona Twierdza :: Komnaty gościnne-