a
IndeksLatest imagesRejestracjaZaloguj
Wielka Sala



 

 Wielka Sala

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : 1, 2, 3, 4, 5  Next
AutorWiadomość
Aryana Stark

Aryana Stark
Nie żyje
http://averyhere.tumblr.com/
Skąd :
Winterfell
Liczba postów :
213
Join date :
26/04/2013

Wielka Sala Empty
PisanieTemat: Wielka Sala   Wielka Sala EmptySob Maj 04, 2013 2:08 pm

To tutaj przyjmowani się wszyscy goście, przybyli do Winterfell. Pomieszczenie służy też jako jadalnia dla mieszkańców zamku, włączając w to Lorda Starka i jego rodzinę. Wielka Sala jest bardzo przestronna, drzwi do niej prowadzące zostały zbudowane z dębu i żelaza, a otwierają się prosto na dziedziniec. Tylne wyjście prowadzi prosto na galerię. Wnętrze jest w stanie pomieścić osiem długich, jadalnianych stołów, a zmieści się przy nich nawet pięciuset ludzi. Stoły ważniejszych gości ustawiane są na podwyższeniu.

Wielka Sala Great_hall

Wielka Sala Greathall1


Ostatnio zmieniony przez Aryana Stark dnia Pią Lis 08, 2013 2:43 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Cailet Stark

Cailet Stark
Nie żyje
Skąd :
Wysogród
Liczba postów :
148
Join date :
26/04/2013

Wielka Sala Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala EmptyNie Lis 03, 2013 11:48 pm

Dni na Północy mijały wolno. Czasem Cailet miała wrażenie, że czas od świtu do wieczora ciągnie się w nieskończoność i że gdzieś tam, na południu w ciągu tej jednej doby zdążyły upłynąć całe lata, podczas których jej siostry wyszły za mąż, a bracia ożenili się z pięknymi damami i teraz pełnią najważniejsze funkcje w swoich własnych zamkach z ogromnymi ogrodami pełnymi wielobarwnych róż. W Winterfell nie było ogrodów. Mimo panującego lata ziemia była tu zamarznięta i pokryta śniegiem, a promienie słoneczne nie były w stanie nagrzać mroźnego powietrza. Cailet niezbyt często wychodziła na zewnątrz. W zamku było przyjemnie ciepło, jednak poza jego podgrzewanymi murami panował chłód, który przeszywał ją do głębi już po kilku sekundach, mimo że Starkowie podarowali jej gruby płaszcz, bo ubrania, które wzięła ze sobą, okazały się być zbyt cienkie. Nawet te, które uszyte zostały specjalnie z myślą o jej wyprawie do krainy jej przyszłego męża. Północ ją zaskoczyła, a szoku nie były w stanie zmniejszyć nawet dziesiątki przeczytanych książek, w których pojawiły się dziesiątki opisów samego Winterfell. Słowa nie były w stanie oddać natury tego miejsca, podobnie jak wyobraźnia Cailet Tyrell, która  w ciepłym, zielonym Reach przywykła do warunków całkowicie odmiennych.
Wszystko było zupełnie inne niż w Wysogrodzie. Otaczający ją świat w monochromatycznej palecie szarości i bieli, niskie temperatury, a nawet ludzie - znacznie bardziej spokojni, cierpliwi i twardzi niż ci, których spotykała na każdym kroku w swoim rodzinnym domu. W Wysogrodzie zawsze słychać było muzykę i śmiech, damy w barwnych sukniach przechadzały się wśród kwiatów, a pewni siebie rycerze wymieniali z nią uśmiechy, uprzejmości i żarty. Odnosiła wrażenie, że tutaj lubili milczeć i szanowała to. Wiedziała, że jest to teraz jej własny dom i że już niedługo zostanie żoną dziedzica tego miejsca. Była absolutnie pewna, że uda jej się pokochać je równie mocno jak pokochała Aidana. Tymczasem jednak tęskniła za Wysogrodem, za swoimi rodzicami, za braćmi i siostrami, a nawet za ciepłym słońcem odciskającym kolejne piegi na jej policzkach.
Zdławiła w sobie chęć westchnięcia. Nie lubiła pokazywać, że coś ją gnębi, zwłaszcza że uważała to za zachowanie niekulturalne, które mogłoby zostać odczytane jako brak wdzięczności z jej strony. Nie chciała, by ktokolwiek odbierał ją jako rozpuszczoną damę z południa, mimo że czasem - tylko czasem - miała nieprzyjemne wrażenie, że właśnie taką rozpuszczoną damą jest w istocie. Zamierzała z tym walczyć i w ramach tej walki podczas posiłku za wszelką cenę starała się, żeby żadne skrzywienie, westchnięcie czy smutne spojrzenie nie wymknęło jej się i nie zostało przez kogokolwiek dostrzeżone. Ciężko jednak było jej się uśmiechać, gdy wszyscy jej bliscy byli daleko, łącznie z Aidanem.
Cailet jeszcze nigdy nie czuła się tak samotnie, mimo że towarzyszyły jej służki oraz kilkunastoosobowa eskorta z jej rodzinnych stron, a mieszkańcy Winterfell okazywali jej naprawdę dużo gościnności.
Spojrzała na swój talerz, na którym tkwiła praktycznie nietknięta pieczeń z królika. Zupełnie nie miała apetytu. Już sięgała po swój kieliszek z winem, kiedy drzwi Wielkiej Sali otworzyły się i nagle, zupełnie niespodziewanie, uśmiech, którego nie była w stanie przywołać na twarz już od długiego czasu mimo usilnych prób, teraz wkradł się na jej usta sam, bez najmniejszych problemów. Serce ruszyło do przodu szybciej, a na policzkach pojawił się nawet delikatny rumieniec.
Wystarczyło, że w promieniu tych kilkunastu metrów pojawił się Aidan Stark, a jedno spojrzenie na niego sprawiło, że Cailet poczuła się szczęśliwsza.
Powrót do góry Go down
Aidan Stark

Aidan Stark
Nie żyje
Skąd :
Winterfell
Liczba postów :
762
Join date :
26/04/2013

Wielka Sala Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala EmptyPon Lis 04, 2013 2:24 am

Myśli Aidana niezmiennie zajmowały rzeczy wielkie; podłużną bruzdą na jego czole odznaczały się sięgające prawie dwustu procent nadwyżki w produkcji tartaków Deepwood Motte czy choćby potrzeba wykonania głębszych niż zakładano odwiertów kopalnianych po to, by dostać się do nowych złóż brudnego potażu czy żelaza, które znaleziono w okolicach Lonely Hills. Teraz nic ludziom Siedmiu Królestw po drewnie - wszyscy łaknęli stali. Jakby tego było mało, niebawem dobiec kresu miał okres ponad dwudziestoletniej wolnizny osadników znad obszarów na zachód od Long Lake. Należało wreszcie wziąć ich pod opiekę seniora, jak powtarzał Pan Ojciec, ażeby należycie śmiałkom podziękować za one syzyfowe prace, jakich podjęli się, próbując okiełznać te, zdawać by się mogło, zupełnie nieurodzajne górskie tereny. Naturalnie, bogactwo ich nie kryło się w skutej lodem ziemi, tak samo, jak śmiałkowie nie stanowili do końca grupy wolnej w swoim wyborze; byli to drobni łotrzykowie z murów miejskich Winterfell, bądź też w znakomitej większości biedota, która nie potrafiła utrzymać się na pańszczyźnianej ziemi. Tak właśnie żyło się tutaj; Północ nigdy nie pozostawiała wyboru. Przetrwanie zagwarantowało im mięso i mleko kozic, natomiast skóry zwierząt, przede wszystkim bobrów i borsuków, pomogły przetrwać najsroższe temperatury. W ciągu tych lat zdołali oni postawić sieć trzech zyskownych faktorii futer wzdłuż wybrzeża, a prości, niewypłacalni wcześniej wieśniacy oraz opryszkowie stali się wnet wytrawnymi myśliwymi i traperami. Ludzie Północy niezaprzeczalnie posiadali gen przetrwania. Każde wysoko urodzone dziecko w Królestwie wiedziało, że Północ jest ziemią twardą, trudną, nieokiełznaną. Wydawać by się mogło, że jej obszary nie zostały jeszcze do końca poznane. Aidan żałował, że nie mogli przedłużyć pobytu w zamku Mormontów. Tyle czekało do odkrycia! Podróż na wesele trwała nieznośnie długo. Z początku wcale nie uśmiechało mu się opuszczanie znajomych ciepłych murów. Szybko uświadomił sobie jednak, że to nie żadne lenistwo psuło mu wyprawę, ale niewygodna świadomość, że ktoś z ich orszaku opuszczał ten gród po raz ostatni. Nadira, poślubiwszy Teryna Mormonta, wkrótce zostanie panią Niedźwiedziej Wyspy. Najmłodsza, Nihil, miała lada chwila wyjść za Reinmara Arryna, co w pewnym stopniu usprawiedliwiało jej absencję. Ojciec, zważywszy na stan zdrowia, musiał pozostać w Winterfell. W drodze powrotnej, jego dziedzic powziął solenne postanowienie spędzenia jak największej ilości czasu z najstarszą, najukochańszą z sióstr, Aryaną, zanim ta również opuści rodzinny dom, aby udać się do Końca Burzy. Przyszłość malowała się zatem w odcieniach szarości. Jego jako jedynego nie czekała permanentna zmiana zamieszkania. Los szykował dla niego wysiedziane już, dobrze znane miejsce. Zostanie sam...
...z rudą trzpiotką Tyrellów.
Wchodząc do jadalni pod rękę ze spotkaną przed drzwiami siostrą, płomiennoruda czupryna uderzyła go w oczy. Dziewczyna nie pasowała do surowej, burej komnaty Wielkiej Sali. Co więcej, nie pasowała do niego, czego, bogowie, był pewny jak własnej matki. Zaskakujące, nie uciekła przez ten czas do Reach. Zdążył zapomnieć, że Lord Tyrell zgodził się na jej pobyt u jego boku... tylko w teorii, Stark bowiem w ostatnich miesiącach starał się przebywać poza murami jak najwięcej się dało.  
- Cailet - skłonił głowę, próbując ukryć rozdrażnienie w głosie.
Moje oczy cieszą się twoim widokiem, najpiękniejszy z kwiatów Reach.
Tęskniłem, o słodka pani...

Nie, milczał jak skała, przeszywając ją spojrzeniem. Gładkie słówka zostawiał Baratheonowi. I nie, nie tęsknił. Nie cieszył się ani trochę.
Była intruzem, a on nie tolerował takowych na swojej ziemi.
Powrót do góry Go down
Aryana Stark

Aryana Stark
Nie żyje
http://averyhere.tumblr.com/
Skąd :
Winterfell
Liczba postów :
213
Join date :
26/04/2013

Wielka Sala Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala EmptyPon Lis 04, 2013 7:21 pm

Wbrew temu, co mogli sądzić wszyscy nieżyczliwi jej ludzie, Aryana wcale nie cierpiała z powodu rychłych ślubów swoich sióstr. Owszem, nie takiej kolejności się spodziewała, w końcu była najstarsza z nich, jednak zawiść czy zazdrość były jej w tej sytuacji obce. Jedyną rzeczą, która zdawała się ją smucić było to, że wszyscy członkowie rodziny rozjadą się po Siedmiu Królestwach i o zebranie się ponownie w jednym miejscu będzie im bardzo trudno. Chociaż szykowała się na to od kilku lat, w końcu taka była kolej rzeczy, wciąż nie była do końca pogodzona z faktem, że mury Winterfell mogą nie usłyszeć już śmiechu jej sióstr, czy szczęku stali z mieczy braci.
Ledwie rozstała się z Nadirą, zdecydowaną na stałe osiąść na Niedźwiedziej Wyspie, a tu już trzeba było żegnać się z Nihil, obiecaną Lordowi Arrynowi. Myśl o tym, że i ona sama będzie musiała kiedyś udać się do Końca Burzy, nie napawała jej optymizmem. Chociaż Aylward Baratheon wydawał się być idealnym kandydatem na męża, Aryana wciąż nie była całkowicie pozytywnie nastawiona do tych zaręczyn, które przecież tak ją zaskoczyły. Nie marzyła o ślubie powodowanym wybuchem wielkiego uczucia, już dawno przestała wierzyć w bajki opowiadające o wielkich miłościach i cudownych uniesieniach. Dla dobra rodziny była jednak skłonna poświęcić naprawdę wiele.
Pogrążona w myślach o stanie zdrowia pana ojca, zmierzała w stronę Wielkiej Sali pod rękę ze swoim bratem. Nie zdziwiła się wcale, gdy w środku odnaleźli Cailet Tyrell, która, bądź co bądź, była jego narzeczoną.
Panna Stark dygnęła elegancko i uśmiechnęła się szeroko, przenosząc wzrok z brata na ślicznie zarumienioną Cailet.
-Czas powitać naszą siostrę na Dziedzińcu, orszak Lorda Arryna zbliża się do Głównej Bramy - całkiem spore zastępy wojsk z Doliny zmierzały w stronę Winterfell, prosto na ślub, który miał się odbyć w tutejszym Bożym Gaju - Byłoby nam niezmiernie miło, gdybyś pojawiła się tam razem z nami.
Nie chciała przeszkadzać Cailet w spożywaniu posiłku, ale czas naglił. Pozostawienie jej samej sobie nie byłoby popisem gościnności, a akurat tą cechą mogli poszczycić się wszyscy Starkowie.
Aryana wiedziała, że stosunki pomiędzy młodą panną Tyrell a Aidanem nie są zbyt ciepłe, dlatego starała się dodać rudowłosej jak najwięcej otuchy. Wkrótce miały zostać siostrami, a te na Północy zaczynały być towarem niemalże deficytowym.
Upewniła się, że Cailet i jej świta zbierają się do wyjścia, po czym sama odwróciła się i pomaszerowała w stronę Dziedzińca. Chciała dać bratu choć trochę czasu względnie sam na sam z narzeczoną, ostatnio takie chwile nie zdarzały się często.
Przywołała na twarz szeroki uśmiech i wyposażona we własny wdzięk, opuściła Wielką Salę.

| ZT x3, kontynuujcie na Dziedzińcu.
Powrót do góry Go down
Gość

Anonymous

Wielka Sala Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala EmptyPią Lis 08, 2013 11:32 pm

/Dziedziniec

Henry nawet nie wiedział, że jego ojciec i Lord Stark byli przyjaciółmi. Wszystko mógł jednak wywnioskować z jego zmartwionej miny. Widział, że ta mimika twarzy jest szczera i daleko jej do maski manipulatora.
- Dziękuję Ci, Lordzie. Z pewnością przekażę ojcu o Twoich modlitwach i mogę już zagwarantować, że my również nie omieszkamy wspomnieć Bogom o Tobie i Twojej rodzinie. - odpowiedział z delikatnym kiwnięciem głowy. Za to zmieszał się lekko, kiedy Aryana wspomniała o hałaśliwości jego kompanii. Zaraz jednak zrozumiał, że to jedynie żartobliwa zaczepka, więc w powietrzu rozległ się jego śmiech. Czyżby śpiewali trochę za głośno? Ale przecież było ich tylko piętnastu. Strach więc pomyśleć co by było, gdyby zjechali się tutaj o wiele większą kompanią. Taka setka ludzi mogłaby zadziałać niczym armata, która zburzyłaby mury Winterfell. Z pewnością ten rachunek obciążyłby konto Hernyego, a to miłe by nie było.
- Chyba nie śpiewaliśmy aż tak źle, Pani? No i wybacz moją niezdarność. Czasem zapominam o tych rogach, a drzewa nie wybaczają. Albo połamiesz im gałęzie, albo spadniesz z konia. Ta druga opcja nie jest najprzyjemniejsza. - wytłumaczył zgrabnie kobiecie i nawet przez moment zastanawiał się, czy mają jednak śpiewać na zabawie. A co, jeśli ściany nie wytrzymają? Chociaż z drugiej strony może warto pokazać Południowcom jak naprawdę powinno się bawić? Henry wątpił w to, żeby w tamtych rejonach mieli prawdziwą, przyjacielską i rodzinną atmosferę. Pewnie każdy chodził tak prosto, jakby drugi rycerz wsadził mu tam gdzie nie trzeba dwuręczny miecz.
Komplement? Komplement byłby wymuszony, a Hornwood w żadnym wypadku nie musiał się przemóc, żeby powiedzieć kilka miłych słów Starkównie. Po prostu wygłosił wszystkim znaną prawdę, której jednak nikt nie miał śmiałości wyjawić przed nim. Wszystko było o wiele prostsze, niż mogłoby się zdawać naprawdę.
- Zależy jak te komplementy będzie odbierał jej mąż. Jednak to oczywiste, że to właśnie ona ma dzisiaj lśnić. Myślę jednak, że nie będzie do tego potrzebowała dużego nakładu sił, Pani.
Oh, naprawdę już się ktoś bił o siostry Stark? Henry spojrzał zdezorientowany to na lorda, to na Aryanę. Nie wiedział o co chodzi. Może to przez to, że jest zwyczajnym łosiem, a może przez to, że jakoś nie zwracał uwagi na to, co się dzieje poza Północą. Dopóki coś nie wkraczało w jego granicę, to go nie obchodziło. Ludzie mają swoje życia i właśnie nimi powinni się interesować. Na całe szczęście z pomocą przyszła mu Wilczyca, która wszystko ładnie wytłumaczyła. Więc nie tylko Nihil miała już narzeczonego, no prawie męża, ale również i Aryana? Henry aż przeklął w myślach. Przecież to marnotrawstwo oddawać tak piękna niewiastę dla jakiegoś źrebaka, czy tam jelenia. Niewielka różnica!
- Widzę, że Lord nie próżnuje z zawieraniem nowych sojuszy. Północy z pewnością wyjdzie to na dobre. - odpowiedział szczerze, chowając gdzieś swój żal. Wypije na weselu za Aryanę, żeby jej mąż był przyzwoitym człowiekiem. W końcu nie wiadomo czego spodziewać się po tych ludziach z Końca Burzy. Może nie gustują w kobietach? Różnica kulturowa mogła być duża.
Tylko dlaczego temat narzeczeństwa przeniósł się na Henryego? No i dlaczego też Aryana była tak bezpośrednia? Może i Hornwood miał dwadzieścia cztery dni imienia, jednak jeszcze nigdy nie myślał poważnie o małżeństwie. A może to panny nigdy nie brały go pod uwagę w swoich rozważaniach. W każdym razie ojciec nie przedstawiał mu żadnych propozycji.
- Żadna nawet jeszcze nie próbowała, ale to nie powód do smutku. Na weselu za to mam zamiar jeść i pić za zdrowie nowej pary. W przerwie pomiędzy śpiewami. Panny być może same przyjdą, Pani. - odpowiedział beztrosko, jakby wcale nie przejmował się swoim stanem rzeczy. W końcu bycie samotnym łosiem mu odpowiadało. Nie musiał nikomu oddawać swojej pierzyny, czy też połowy łoża. To naprawdę duży komfort.
W końcu weszli też do Wielkiej Sali. Wyglądała dokładnie tak, jak ją zapamiętał! No dobra. Nie wyglądała identycznie, bo prawie wcale jej nie kojarzył, jednak nadal robiła na nim wielkie wrażenie. Szczególnie to, co w niej się znajdowało. Pełno stołów, jedzenia i picia. Właśnie... Picie! Podróż była trochę wyziębiająca, więc należałoby się rozgrzać jakimś wybornym napitkiem. Oczy Łosia od razu znalazły najbliższe wino, do którego natychmiast ruszył. Nalał go do dwóch kielichów po równo, niemalże po same brzegi. Jeden powędrował do Wilczycy, a drugi został w jego dłoni.
- Pierwszy toast za przyszłych małżonków? No i oczywiście, za Twojego wybranka Aylwarda Baratheona, żeby wrócił do Ciebie cały i zdrowy. - zaproponował, uważnie spoglądając na czarnowłosą i unosząc nieznacznie kielich do góry. Nie przyjmował odmowy. Jeśli nie wypali ten toast, to będzie proponował kolejne, aż osiągnie zamierzony skutek.
Powrót do góry Go down
Aryana Stark

Aryana Stark
Nie żyje
http://averyhere.tumblr.com/
Skąd :
Winterfell
Liczba postów :
213
Join date :
26/04/2013

Wielka Sala Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala EmptyNie Lis 10, 2013 5:40 pm

Ugh, coś jestem bez weny, a nie chcę przekombinować, więc będzie krócej.

Lord Stark zdążył się jeszcze pożegnać ze swoimi chorążymi, życzyć im udanego wieczoru, po czym udał się do swoich komnat aby odpocząć. Towarzyszył mu maester, więc Aryana nie miała powodu, by obawiać się o jego samopoczucie. Teraz to na niej spoczywał obowiązek zadbania o gości, w końcu Północ cieszyła się dobrą opinia w tym temacie, należało więc dotrzymać tradycji i towarzystwa nowo przybyłym.
-Nie musisz prosić mnie o wybaczenie, Panie. Wszakże lepiej przyozdobić łosie poroże kilkoma gałązkami, niż ziemię swoją obecnością - wyobraziła sobie Hornwooda wojującego z gałęziami i nie mogła powstrzymać delikatnego uśmiechu - Niedawno sama odkrywałam uroki przedzierania się przez dzikie chaszcze Północy, więc wiem, przez co musieliście przejść.
Miała na myśli oczywiście powrót z Niedźwiedziej Wyspy, gdzie kilka dni upłynęło jej na nieustającej zabawie. Złote arborskie i ale przelewało się strumieniami, a powrót do Winterfell upłynął w wyjątkowej ciszy. Chociaż panna Stark na ślubie Nadiry zachowywała się jak na damę przystało, ból głowy dnia następnego jej nie ominął.
Próg Wielkiej Sali przestąpili w dobrych humorach, zastając w pomieszczeniu spory tłumek. Widocznie po trudach podróży każdy chciał się posilić i napić, a skoro Północ oferowała im swoje owoce właśnie tutaj, dlaczego nie skorzystać?
-Niektórzy lordowie zapomnieli, że jakość sojuszy liczy się bardziej, niż ich ilość. Mój pan ojciec nie należy na szczęście do tego grona, zadbał o naszą przyszłość i przyszłość Północy w sposób, który satysfakcjonuje obie strony - odpadła nieco bardziej oficjalnym tonem niż chwilę wcześniej, ale nie mogła przecież żalić się dziedzicowi Hornwood na sposób, w jaki lord Stark poinformował ją o zaręczynach. Co się stało, to się nie odstanie, a Aryana była gotowa poświęcić się dla dobra rodu. Zwłaszcza, że syn lorda Końca Burzy był Starkom znajomy i bardzo bliski.
-Przedstawiasz bardzo zdrową postawę, Panie. Mężczyznom nie musi się spieszyć do małżeństwa, a już zwłaszcza najstarsi synowie lordów mogą być pod tym względem nieco wybredni - po raz kolejny tego dnia miała nadzieję, że nie urazi ser Henry'ego. Musiała popracować nad sobą i wyrażaniem na głos swoich opinii, bo w końcu ktoś poważnie się na nią obrazi - Mam nadzieję, że nie będzie to zbyt śmiałe z mej strony, jeśli powiem, że bardzo chętnie dołączę się do tych śpiewów? Wesele to okazja do radowania się i zabawy, a nie wygłaszania oklepanych frazesów i siedzenia sztywno przy stole. Pokażmy przyjaciołom z Doliny, jak potrafi bawić się Północ.
Nie miała oczywiście na myśli niczego zdrożnego, po prostu nie wyobrażała sobie sytuacji, w której jej chorążowie śpiewają i bawią się, a ona udaje, że połknęła kij do szczotki. I to wszystko tylko dlatego, że tak wypada. W końcu było to wesele Nihil, ona sama na pewno nie chciałaby się na nim bawić w południową damę.
Aryana przyjęła kielich od ser Henry'ego, chociaż jego objętość nieco ją zaskoczyła. Nie pożałował jej wina, ale panna Stark musiała uważać na ilości spożywanych przez siebie trunków. Nie mogła sobie pozwolić na jakikolwiek dyshonor.
Skinęła głową i uniosła kielich do góry, a następnie upiła kilka łyków, ale nie opróżniła naczynia do końca. Miała nadzieję, że to nie zaszkodzi zdrowiu Aylwarda.
Powrót do góry Go down
Damon Arryn

Damon Arryn
Nie żyje
Skąd :
Dolina Arrynów
Liczba postów :
177
Join date :
13/06/2013

Wielka Sala Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala EmptyPon Lis 11, 2013 5:43 pm

Podróż minęła dosyć szybko, nie było jakichś specjalnych przestoi i tego typu rzeczy. Wyruszyli prosto z Eyrie do Winterfell, żadnego niepotrzebnego naddawania drogi. Zależało mu na tym, aby jak najszybciej dostać się na Północ. Nie chciał przecież się spóźnić na ślub własnego brata. Reinmar przecież mimo wojny nie spóźnił się na jego, także wypadało uczynić to samo. Ciekawiło go co się stało z jego towarzyszką, bo już przed jego ślubem zauważył, że Vera jak jej tam było, nie była tylko towarzyszką broni. Wydawało się, że oczekiwała coś więcej, a tu nagle jego brat żeni się z Nihil Stark. Nie wiedział czy tego chciał czy nie, ale widocznie tak. Był przecież dziedzicem i gdyby nie był to tego przekonany to mógłby tego nie robić. Bardzo dobrze jednak, że ten ślub się odbędzie. Taki sojusznik jak Starkowie zdecydowanie przyda się Arrynom. Damon patrzył na tą sprawę z takiego punktu widzenia. Nie znał praktycznie chyba żadnego Starka, dziwne to było, ale jakoś nie miał przyjemności nigdy być w Winterfell. Najwyraźniej teraz przyszedł czas, aby to nadrobić. Każda okazja jest dobra, aby odwiedzić Północ.
Przyjechali cała straż przyboczna Damona oraz jego bękarcia siostra Daphne. Tylko te osoby wyraziły chęć wyruszenia z nim. Nie wiedział czy ojciec z Anną również przybędą bo ogłaszając wszem i wobec o swoich zamiarach nikt się tym nie zainteresował, a jedynie jego żona chciała wrócić do swoich rodzinnych włości. Wszyscy zsiedli z koni, oczywiście wiedząc, że nie będzie ich wprowadzać do zamku, bo generalnie po co? Tutaj przecież byli sami sojusznicy i nie spodziewał się, że ktoś może go zaatakować. Poza tym jego przyboczny Borg nie był osobą, która powinna się pojawić na salonach. Normalna sprawa, nikt z tego powodu nie robił żadnych niepotrzebnych problemów.
Mężczyzna został powitany przez służbę Starków odprowadzony do Wielkiej Sali, gdzie był już można powiedzieć cały komitet powitalny. Rozejrzał się po pomieszczeniu szukając jakiejś znajomej twarzy, niestety Reinmara tu jeszcze nie było. Były tutaj zaledwie cztery osoby, dwie kobiety i dwóch mężczyzn. Oni go nie znali, on ich również, dlatego ciężko było nawiązać jakąś rozmowę, ale przecież nie będzie stał gdzieś w kącie.
- Witajcie nobliwe panie i szlachetni panowie. - Rozległy się dosyć głośno słowa mężczyzny adresowane do wszystkich obecnych tutaj. Spojrzał jeszcze raz po twarzach Starków i ich gości. - Nazywam się Damon Arryn i jestem bratem tego szczęśliwego człowieka, który niebawem zostanie mężem lady Nihil Stark. - Powiedział delikatnie kłaniając się, znowu nie było to zaadresowane do konkretnej osoby.
Powrót do góry Go down
Gość

Anonymous

Wielka Sala Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala EmptyPon Lis 11, 2013 6:02 pm

/początek/

Ślub, jakże ważne wydarzenie w życiu państwa młodych. Wydarzenie ważne nie tylko dla nich ale także dla rodów, które małżeństwo to ma połączyć. Tak się składało, że Baldwin Stark należał do jednego z tych rodów, oczywiście do tego ważniejszego, możniejszego i potężniejszego. Jako członek tak znamienitej rodziny musiał się pojawić na wydarzeniu zorganizowanym przed ślubem. Mimo wszystko był bliskim kuzynem panny młodej.
Tym razem ubrał swoją ulubioną, białą koszulę zdobioną zawijasami wyszywanymi złotymi nićmi. Na nogach miał czarne spodnie zaś na stopach tego samego koloru trzewiki. Tym razem zrezygnował z butów o wysokiej cholewce aby prezentować się bardziej elegancko. Mimo wszystko czuł się zbyt odsłoniony dlatego co chwilę rozglądał się nerwowo za siebie kiedy szedł z komnaty, którą zajmował ku Wielkiej Sali.
Po chwili próg przekroczył on, Baldwin Stark. Kiedy zobaczył ten swojski klimat uczt i balów od razu przypomniały mu się czasy kiedy był jeszcze dzieckiem ale także brał udział w takowych balach. Niemalże sam poczuł się jak kilkuletni berbeć i musiał naprawdę się skupić aby nie biegać między nogami gości i nie pić wina kiedy tylko matka lub opiekunka odwraca wzrok. Teraz był dorosły, mógł pić wino na oczach wszystkich dorosłych.
Wzorkiem przesunął po wszystkich gościach po czym dokonał szybkiej analizy, do kogo ma podejść. Aryana właśnie z kimś rozmawiała. Aidan za to, jej najstarszy brat milczał, nie wyglądało aby z kimś rozmawiał. Postanowił, więc do niego podejść.
- Aidanie! Kuzynie mój najdroższy! - Chyba jednak nie musiał pić aby się tak zachowywać. Uśmiechał się szeroko i podszedł do kuzyna po czym poklepał go po plecach przyjaźnie. - Tak bardzo się za Tobą stęskniłem! - Wydawał się chyba nie zauważać Cailet. Mimo wszystko jego kuzyn przyciągał bardziej uwagę. Wprawdzie Baldwin powinien się do niego przyzwyczaić ale nadal nie mógł wyjść z podziwu jak urodziwy jest Aidan.
Powrót do góry Go down
Gość

Anonymous

Wielka Sala Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala EmptySro Lis 13, 2013 7:13 pm

Więc Lord Stark również niedomagał, jak Lord Hornwood? Najwyraźniej nadeszła era, kiedy najstarszy z rodu będą musieli pozostawiać przyszłość całej linii w rękach dziedzica. Henry niedługo obejmie swoim władaniem wszystkie włości, jednak do tego czasu wolał korzystać z życia. W pewnym sensie będzie związany ze swoim zamkiem, kiedy do tego wszystkiego dojdzie.
- Oh, czyżbyś twierdziła Pani, że łoś nie wygląda równie majestatycznie na ziemi, co w siodle? - podłapał zabawę, unosząc lewą brew do góry i uważnie spoglądając na Aryanę. Po ziemi też chodził, ale to przy spotkaniach z żołnierzami. Wtedy wszyscy się czołgali. Jak założył swój kaptur i zaczął ryczeć, to naprawdę wyglądał jak łoś! Do tej pory mu to wypominają i proszą o demonstrację.
- Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. My się przez nie potrafimy przedrzeć, a południowcy pewnie odpadliby po godzinie marszu. - dodał, a w jego słowach dało się wyczuć dumę. Przecież tak było! Wolał spędzić całe życie na Północy, która była surowa, piękna, ale kierowała się też swoimi zasadami, niż trafić do rozpustnego Południa, gdzie baby potrafią latać z gołym tyłkiem. Henry był człowiekiem, który cenił sobie tradycję, a tej z pewnością nie uświadczy poza granicami swej małej 'ojczyzny'. Nie bez powodu wszelakie otrucia, zabójstwa i intrygi działy się właśnie na Południu. Północ od nich stroniła, bo każdy doskonale wiedział, że takie działania nie będą tutaj tolerowane. Nawet jeśli czynu dopuściłby się syn lorda, to i tak czeka go sprawiedliwość i śmierć.
- Ja na jego miejscu nie chciałbym wydawać tak pięknych cór. Z pewnością Winterfell straci część swojego światła z każdą Starkówną, która opuści jego mury. Niemniej jednak, masz rację Pani. Sojusze są niezwykle ważne. Szkoda tylko, że często przy ich ustalaniu nie bierze się pod uwagę uczuć. W końcu przywiązanie, to nie to samo, co miłość. - rozwiódł się być może i trochę za bardzo, ale ufał Lordowi Stark. Jego zaufanie mogło się co prawda mijać z prawdą, ale wolał o tym za bardzo nie myśleć. Najwyżej jego myśl zostanie sprostowana i będzie po problemie.
- Nie powiedziałbym Pani. Jesteśmy przecież najstarsi, a z wiekiem atrakcyjność przemija. Można powiedzieć, że za zakrętem czekają już na mnie Bogowie. A wybierać i tak nie mam w kim. - odpowiedział, a po chwili rozniósł się jego gromki śmiech. Zdawał sobie sprawę z tego, że nie jest już najmłodszy i może nie dożyć tak imponującego wieku jak jego ojciec, a potomka na świecie nadal nie ma. Jednak należy odróżnić świadomość, od przejmowania się tym faktem.
- Śpiewać razem z nami? Jeśli tylko dotrzymasz nam rytmu, to oczywiście, Pani. W przeciwnym przypadku będziemy musieli Cię zagłuszyć. I mam przeczucie, że Ci "przyjaciele z Doliny" mogą się przestraszyć. Mało znam Doliniarzy, ale nie wydają mi się dobrymi ludźmi. - pozwolił sobie nawet na szczerość, co może zostać źle odczytane z racji przynależności Pana Młodego do tej krainy, jednak Henry nie lubił zatajać swojego zdania. Tym bardziej nie musiał tego robić w obecności Aryany Stark, a przynajmniej tak myślał.
No, ale teraz rzeczy o wiele, wiele ważniejsze. Wino przelatywało przez przełyk lorda tak szybko, że kielich był pusty w mgnieniu oka. Tym samym okiem zauważył jednak, co ma zamiar zrobić lady. Natychmiast chwycił spód kielicha w rękę i przechylił go delikatnie.
- Pani, toasty wypija się do końca, albo przyniosą odwrotność tego, za co zostały wzniesione! Nie chcę Cię widzieć smutnej. - wyjaśnił szybko i trzymał kielich dopóty nie był całkowicie pusty. Nieważne, że znajdowała się w nim dość duża ilość trunku. Wszystko musiało zostać wyczyszczone do dna. W międzyczasie do sali wszedł nowy gość, który również się przedstawił. Henry spojrzał na niego spode łba i wrócił wzrokiem do Aryany. Już wiedział, że ta Dolina średnio przypadnie mu do gustu.
- Powitaj tego... Pajacyka, Pani. To Twoja powinność. Ja się rozgoszczę. - powiedział z wyraźnym brakiem sympatii do Damona. Wszak ten człowiek zachowywał się tak, jakby był gwiazdą dzisiejszego wieczoru. Czyżby oczekiwał na oklaski? A może śpiewy na jego cześć? Ani jednego, ani drugiego Henry nie zamierzał uskuteczniać.
Powrót do góry Go down
Aidan Stark

Aidan Stark
Nie żyje
Skąd :
Winterfell
Liczba postów :
762
Join date :
26/04/2013

Wielka Sala Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala EmptySro Lis 13, 2013 7:49 pm

Wielka Sala przypominała tego wieczora ogromny kocioł ludzki, który doprawiony szczyptą rubasznych śmiechów bulgotał bez przerwy wznoszonymi okrzykami toastów, bluzgów, wylewnych powitań czy szczęknięciami kufli, a nawet zamaszystymi łupnięciami pięści. Wszystko to tonęło jednak w akordach skocznej muzyki wygrywanej przez trupę sprowadzoną tu rzekomo z któregoś z Wolnych Miast, jak dowiedział się od kasztelana na krótko przed ucztą; Aidan nigdy nie przywiązywał uwagi do podobnych błahostek. Zresztą, bardzo szybko panowie poczęli zawodzić na własną rękę lepiej znane im pieśni, które nijak zgrywały się z tamtymi rytmami. Pod sufitem aż wrzało (i to dosłownie) za sprawą kumulującego się z godziny na godzinę dymu z setek świec porozstawianych po środku pięciu długich ław zastawionych suto strawą, a należało podkreślić, że był to ledwie powitalny spęd, złożony głównie z miejscowych. Zważywszy na w znakomitej większości znajome sobie towarzystwo zimowych rodzin, pojęcie konwenansów już dawno zostało wyprzątnięte z talerzy. Gościom z Południa wyraźnie nie spieszyło się do Winterfell i, co przyznał w duchu z westchnieniem ulgi, było mu to szalenie na rękę. Kłanianie się w pas każdemu nowo przybyłemu należało oczywiście do jego obowiązków, które sumiennie wypełniał. Doprawdy próżno było doszukiwać się na jego twarzy choćby cienia niezadowolenia.
Pan Ojciec prędko udał się do swoich komnat, co czyniło z niego gospodarza całego zamieszania i przez to zmuszony został zająć centralne miejsce przy stole usytuowanym na podwyższeniu komnaty. Siłą woli przywiązał się do krzesła, hamując chęć uczestniczenia w zabawach czy chóralnych śpiewach. Żałował, że zamiast narzeczonej Cailet, nie mógł posadzić po swojej prawicy Sheyna. Towarzystwo, bądź co bądź, dzikiego mogło urazić co poniektóre nazwiska siwobrodych lordów. Na szczęście ci wykruszali się szybko, odchodząc do sypialni. Młodsi dziedzice zajęli ich krzesła, a Aidana Starka ad interim Lorda Winterfell zastąpił Aidan Stark, po prostu najstarszy syn sędziwego Namiestnika. Wszystko to było jedynie kwestią czasu, chociaż ten, aby być w pełni akuratnym, należało mierzyć inną, płynną i smaczną miarą zawartości złotych pucharów.
Kiedy tylko przestał wykłócać się żywo o liczebność kóz górskich na stokach Doliny, wychylił zdrowo kolejny tego wieczoru puchar, ogarniając spojrzeniem radosny tłum, między którym przesuwali się browarni chłopcy dzierżący w dłoniach kilkanaście kufli jasnego pszenicznego. Znikało prędzej niż zdążyło się pojawić przed nosami chętnych. Miewając przebłyski przyzwoitości, szukał wzrokiem Aryany i zerkał raz za czas na małą Cailet, zastanawiając się jak znosi to, delikatnie mówiąc, p r z y j ę c i e. Naturalnie nie mogła mieć za wiele do wtrącenia podczas prowadzonych tutaj rozmów (bełkotów?), a jedynie charakterystyczny zapach kobiecych pachnideł przypominał mu, że wciąż tam była. Przez większość czasu miał jednak wrażenie, że ktoś po prostu podłożył mu wyjątkowo bogaty wazon kwiatów...
– Aidanie! Kuzynie mój najdroższy! – Usłyszał tuż nad uchem znajomy głos, otrzymawszy przyjazne klepnięcie w plecy. Odwrócił się i wstał pospiesznie, tylko cudem uniknąwszy potrącenia łokciem swojego na wpół pełnego kielicha, który upstrzyłby szkarłatem cudowną szmaragdową suknię narzeczonej. Puchar zatrzymał bodajże Tallhart albo Hornwood, kto wie! Zarechotał gromko, kręcąc głową.
Ożesz! Niech mnie Inni wezmą, a cóż to za paniczyk! – Zagwizdał. – Baldwin – chwycił go za ramiona, stając na ich szerokość i mierząc kuzyna wzrokiem od góry do dołu, szczerząc wesoło zębiska – for certes wyglądam przy tobie gorzej niż najdzikszy Dothrak! Co powiesz na to, Cailet Tyrell?
Powrót do góry Go down
Gość

Anonymous

Wielka Sala Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala EmptySro Lis 13, 2013 9:25 pm

początek//

Lillian większość dnia spędziła siedząc w swoich komnatach w towarzystwie służek. Nie witała przybyłych na wesele kuzynki gości, nie pojawia się na wystawnej uczcie... zachowywała się jakby nie była sobą. Trzeba było przyznać, że młoda panna Stark należała do osób bardziej rozrywkowych niż mogłoby na to wskazywać jej obecne zachowanie. Zazwyczaj była bardzo specyficznym gościem wielu zabaw i umiała jak mało kto przykuć uwagę na swoją osobę. Powiedzmy jednak, że wesela nie były jej ulubionymi wydarzeniami, traktowała je trochę jak pogrzeby. Biedna uważała, że kobieta w ten sposób traci resztkę wolności, która jeszcze jej została. Dobrze wiedziała, za co mężczyźni mają kobiety... te biedne za darmowe dziwki, a te wyżej urodzone - dobry towar do sprzedania. Zdecydowanie nie była zwolenniczką ślubów, które nie miały nic wspólnego z uczuciem, szkoda że mało kto myślał tak jak i ona. Lillian miała wielką nadzieję, że jej ojciec, brat, wuj czy nawet kuzyn nie będą mieli ochoty wybierać jej męża, sama chciała to zrobić. Kobieta wiele godzin spędziła siedząc na drewnianym krześle wyszywając na jednej ze swych szat rodowy herb, pogrążona w swoich myślach starała się nie słuchać głośnych dźwięków muzyki, śmiechów i wrzasków dochodzących z Wielkiej Sali. Lillian była bardzo narwaną osobą nie dla niej zabawa z igłą i nitką, nic więc dziwnego, że co jakiś czas klęła pod nosem wyzywając bogów gdy igła utknęła w jej palcu i jak opętana biegała po komnacie marudząc jak bardzo nienawidzi wyszywać. W końcu jednak gdy opuszki jej palców wyraźnie odmówiły chęci dalszej współpracy z igłą kobieta poderwała się i stanęła w oknie wyglądając na zewnątrz. Zawsze uważała, że Winterfell jest piękne. Choć nie widziała miast południa była pewna, że nic tak nie zachwyci jej jak widok skąpanej w blasku wschodzącego słońca stolicy Północy. Biel, która pokrywała okolice była tak nieskazitelna i czysta, że aż trudno było uwierzyć w to, że ludzie mieszkający na tych terenach potrafią być naprawdę okrutni. Większość ludzi postrzegała Północ jako dziką, niebezpieczną i bestialską krainę, w której nie ma nic prócz zimna i śmierci, dla Lillian jak i ludzi, którzy tu mieszkali było to miejsce jedyne w swoim rodzaju, miejsce w którym pomimo zimna można poczuć się bezpiecznie. Stojąc tak i rozmyślając nad swoim dotychczasowym życiem, Lillian doszła do pewnego wniosku, a mianowicie zrozumiała, że jej zamknięcie się w komnacie i nie obchodzenie tego szczęśliwego dla wszystkich ludzi Północy dnia, nie jest jedynie oznaką buntu dla traktowania kobiet jak rzeczy ale także okazaniem jej własnych słabości i lęków, którymi niewątpliwie było małżeństwo oraz co za tym idzie i macierzyństwo. Na samą myśl o małych wiecznie krzyczących dzieciakach dostawała gęsiej skórki. Nagle odwróciła się do swych służek i nakazała im przyszykować jedną z jej najlepszych sukni, wyszywaną drogimi kamieniami. Lil nie lubiła szarych stroi dziewcząt z Północy, powiedzmy że lubiła się wyróżniać w tłumie. Po dłuższej chwili wymknęła się z komnat i pewnym krokiem, z głową uniesioną ku górze pomknęła w stronę Wielkiej Sali. Gdy znalazła się w środku trzeba przyznać, że trochę się zdziwiła, dawno nie widziała tylu osób w jednym miejscu. Jej długie, ciemne opadające na ramiona włosy oraz lekko opięta, błękitna suknia mieniły się w blasku świec, gdy poruszała się pomiędzy gośćmi by odnaleźć kogoś z rodziny. W końcu odnalazła znajome twarze i aż serce podskoczyło jej do głowy gdy okazało się, że jednym z gości jest jej dawno nie widziany brat.
- Bracie! - krzyknęła i przeciskając się przez tłum podeszła do brata i rzuciła mu się na szyję. - Baldwin, tak bardzo się za tobą stęskniłam bracie.- Powiedziała z szerokim uśmiechem, który pojawił się na jej ustach. Zerknęła na wszystkich zgromadzonych i z lekko uniesioną brwią spojrzała na kuzyna. - Widzę, że dobrze się beze mnie bawicie... i mogę się założyć, że wszystkie piękne toasty już zostały wygłoszone. - Mruknęła omiatając wzrokiem zgromadzonych i zatrzymując spojrzenie na pustym kielichu, który po chwili znalazł sie w jej dłoni. W drugą zaś chwyciła dzban z winem i napełniła sobie puchar. - Ktoś jest spragniony? - Zapytała posyłając towarzyszą łobuzerski uśmiech.
Powrót do góry Go down
Gość

Anonymous

Wielka Sala Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala EmptyCzw Lis 14, 2013 8:24 am

Zaśmiał się słysząc słowa kuzyna. Nie spodziewał się aż takiego komplementu.
- Nie przesadzaj Aidanie, pewnie gdybyś faktycznie wyglądał jak Dothrak to ta piękna niewiasta nie zajęłaby miejsca u Twojego boku. - Odparł ze śmiechem a następnie zwrócił się ku Cailet i dopiero teraz zauważył, że odpowiada opisom. Czyżby to była Lady Tyrell zaręczona przyszłej głowie rodu Stark? Z tego wynika, że tak. Ujął jej dłoń i ucałował jak przystało na porządnego mężczyznę.
- Pani. To zaszczyt Ciebie poznać. - Powiedział i uśmiechnął się szarmancko. Oczywiście w jego guście nie było odbierać przyszłej żony kuzynowi aczkolwiek dobre maniery wymagały od Baldwina takich ceremoniałów.
- Pomyśleć, że moja droga kuzyna Nihil bierze ślub. Szczerze powiedziawszy myślałem, że to Ty będziesz pierwszy. - Mrugnął do niego porozumiewawczo. Konwersację przerwał krzyk, znajomy krzyk, w którym Baldwin rozpoznał radość. Czyżby? Odwrócił się i ze śmiechem objął siostrę, która rzuciła mu się na szyję aby go wyściskać.
- Lillian! Ja za Tobą też. Kilka dni temu wróciłem z podróży, przekonał mnie list, że nasza kuzyna bierze ślub. Normalnie miałem wrócić dopiero za miesiąc ale stwierdziłem, że muszę być na tym wydarzeniu. - Po tych słowach roześmiał się i dopiero wtedy zorientował, że nieco za długo przytula z tej radości swoją siostrę. Puścił ją więc i póki co zamilkł aby dać innym możliwość wypowiedzenia się. Czasami jednak było tak, że nie hamował się i mógł gadać i gadać bez ustanku.
Powrót do góry Go down
Cailet Stark

Cailet Stark
Nie żyje
Skąd :
Wysogród
Liczba postów :
148
Join date :
26/04/2013

Wielka Sala Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala EmptyCzw Lis 14, 2013 8:33 pm

Mimo wszystko nie mogła powiedzieć, żeby nie odczuwała entuzjazmu na myśl o nadchodzącym przyjęciu z udziałem wielu gości nawet z najdalszych części odległych krain Westeros. Wprawdzie wrażenie wciąż było nieco przytłaczające dla młodej kobiety, po raz pierwszy znajdującej się tak daleko od domu. Była tutaj sama, bez najbliższych osób przy boku, a jedynie z tymi uprzejmymi, z których niektórzy dopiero zaczynali powoli wykształcać w sobie sympatię do drobnej, miedzianowłosej trzpiotki z Południa i chociaż przez całe życie przygotowywana była do tego, że kiedyś wyjedzie z Reach, by zacząć zupełnie nowe życie u boku swego męża, to jednak wrażenie nowości i świeżości towarzyszące każdemu jej krokowi, rzucało pewien ciężar na jej barki. Ciężar, pod którym uginała się od paru tygodni, gdy Aidan był poza Winterfell, a ona starała się nie wyglądać na zbyt dalekie odległości od swoich komnat, by unikać towarzystwa mieszkańców zamku. To jednak nie tak, że ich lubiła! Nic z tych rzeczy! Starków oprócz szacunku i wdzięczności za zajmowanie się nią z taką niewymuszoną gościnnością zdążyła obdarzyć ciepłymi uczuciami. Po prostu ostatnio wolała przebywać sama, co zwalała na karb delikatnej tęsknoty za domem rywalizującej o miejsce w jej sercu z radością na myśl o nadchodzącym jej własnym ślubie z Aidanem. Kilka godzin wcześniej wszystkie te uczucia jednak zgasły w niej wraz z przyjazdem narzeczonego do domu z Wysp Niedźwiedzich. Poczuła się szczęśliwsza, gdy był blisko, a świadomość, że czeka ją uczta spędzona u jego boku, wlewała dodatkową dawkę ciepłą w jej duszę.
Tymczasem tych kilka godzin, które spędzili w Wielkiej Sali, nie minęło dokładnie tak, jak przypuszczała, nieco zbijając jej entuzjazm, jednak w żadnym wypadku nie gasząc uśmiechu na jej ustach. Była Tyrellem, miała naturalny talent do trzymania dobrej miny niezależnie od tego, jak toczyłaby się gra. Ta konkretna gra natomiast toczyła się powoli. Aidan ani razu nie poprosił jej do tańca, a wypowiadane przez niego słowa w jej kierunku były tak przesycone uprzejmością, że ciężko było doszukać się w nich zainteresowania jej odpowiedziami na jego pytania. Ona za to przysłuchiwała się z uwagą wszystkiemu, o czym sam rozprawiał z lordami siedzącymi najbliżej nich przy stole, powoli popijając wino ze swojego kielicha. To była pierwsza okazja, podczas której mogła spędzić tyle czasu w towarzystwie swojego narzeczonego i nie chciała przyćmić swoich zmysłów alkoholem, mimo że nikt nie pilnował tego, ile razy zdążyła już ujrzeć dno pucharu. Po jakimś czasie przywykła do swojej roli słuchającego towarzysza. Nie znaczyło to jednak, że udawała niewidzialną. Śmiała się, kiedy nadarzyła się odpowiednia okazja, a zagadnięta odpowiadała na pytania z uprzejmością i delikatnie żartobliwie, jak to miała w zwyczaju. Nie starała się jednak zwracać na siebie uwagi na siłę. Nie należała do pannic nachalnie zabiegających o względy czy przychylne spojrzenia otoczenia. Po jakimś czasie nawet tak doświadczona w uczęszczaniu na wystawne przyjęcia osoba jak dama z Wysogrodu poczuła zmęczenie. Uczta w Winterfell tylko w drobnych stopniu przypominała te, na których bywała w rodzinnym zamku. W obu miejscach sala wypełniona była muzyką, śpiewem i gwarem rozmów narastającym wprost proporcjonalnie do ilości wypitych trunków, jednak tutaj nastroje stawały się znacznie bardziej gorące od miodu i wina, a ludzie chłodnej Północy zdawali się wręcz buchać ognistym temperamentem pobudzonym słuszną dawką procentów, podczas gdy na Południu gwałtowność wśród biesiadników nie zdarzała się tak często. Dominowały głównie rozhulane serca poczynające bić do cudzych panien. Jej biło bez pomocy trunków mocniej dopiero od niedawna do jednego mężczyzny.
Odwróciła spojrzenie na Aidana, zamierzając jakoś go zagadnąć, jednak zanim zdążyła rozchylić swoje usta, do ich miejsca przy stole zbliżył się wysoki mężczyzna o dłuższych czarnych włosach. Sądząc po jego powitaniu, syn młodszego brata Lorda Starka. Uśmiech na jej twarzy momentalnie stał się szerszy.
- Według mnie wyglądasz niezwykle przystojnie i twej aparycji nie brakuje niczego – odpowiedziała z uśmiechem lekko doprawionym pieprzną nutą i tylko ogniki w oczach mogły zdradzić, że jej serce zabiło szybciej, gdy zwrócił się do niej imieniem, a nie jak dotychczas „lady” bądź „pani”. Tego wieczora czuła się nieco pewniej w jego towarzystwie niż do tej pory, pozwalając sobie na śmielsze uśmiechy i bardziej otwarte spostrzeżenia.
Pocałunek w dłoń złożony przez Baldwina Starka przyjęła z przychylnością i do niego również posłała uśmiech, tym razem zarówno wdzięczny jak i bardziej skromny. - Ciebie również, mój panie. Słyszałam wiele dobrego na temat najstarszego kuzyna mojego narzeczonego – dodała uprzejmie i z sympatią, zatrzymując dla siebie uwagę, że oprócz opowieści oficjalnych dotarły do niej również plotki dotyczące Baldwina. Zresztą, nie wierzyła dokładnie we wszystko, co słyszała, a to, co słyszała na temat tego konkretnego mężczyzny, w żaden sposób nie wpływało na jej postrzeganie jego osoby, nawet jeśli miało być całkowitą prawdą.
Mimo miłego nowoprzybyłego towarzystwa, do którego po chwili dołączyła również siostra Baldwina, Lillian, Cailet nie mogła oprzeć się ogarniającemu ją coraz silniej wrażeniu zmęczenia. Starała się z nim walczyć, jednak czuła, że jej oczy zaczynają piec, a kończyny są nieznośnie ciężkie.
- Wybacz mi, panie, chyba udam się już do komnaty. Już późno, a ja chyba wypiłam o kilka łyków wina za dużo – zwróciła się do Aidana, zerkając na niego przepraszająco i delikatnie kładąc swoją niewielką dłoń na jego przedramieniu.
Powrót do góry Go down
Aidan Stark

Aidan Stark
Nie żyje
Skąd :
Winterfell
Liczba postów :
762
Join date :
26/04/2013

Wielka Sala Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala EmptySob Lis 16, 2013 9:26 pm

Tego wcale nie mogę być pewny – odparł z półuśmieszkiem, posyłając szybkie, pełne rozbawienia spojrzenie w kierunku swojej młodej narzeczonej. Cailet wręcz promieniała, przyjąwszy jego nieprzemyślaną zaczepkę z niekłamanym zachwytem. Co prawda, nie prowadził nigdy żadnych statystyk, ale z drugiej strony nie przypominał sobie też, aby kiedykolwiek wcześniej nazwał ją bezpośrednio po imieniu, porzucając w ten sposób wszelkie możliwe konwenanse oraz przekraczając mniejsze czy większe bariery, jakie istniały między nimi, a przynajmniej te barykady wzniesione w sercu i wspierane dzielnie przez niego samego.
Masz ci los! Czas najwyższy zaniechać zaglądania na dno kolejnych butelek. Bogowie jedyni raczą wiedzieć, do czego niepożądanego może tu jeszcze dojść!
Obawiam się jednak, że panna Tyrell musi warować przy moim boku, i to niezależnie od wszystkiego. – I tak faktycznie było, chociaż, jakby się temu przyjrzeć głębiej, niekoniecznie musiała z podobną gorliwością wcielać się w tą swoją życiową rolę. Dziewczyna praktycznie nie odstępowała go na krok. Odkąd udało mu się szczęśliwie zawitać w ciepłe progi starego, dobrego Winterfell po odbyciu niezmiernie fascynującej koniec końców wyprawy na Wyspę Niedźwiedzią, Aidan Stark wprost nie mógł pozbyć się natrętnego wrażenia, że cień Cailet podążał za nim wszędzie, gdzie się tylko dało. Uwierało go to szczególnie, ponieważ zwykł szalenie cenić własną niezależność. Jako najstarsze dziecko, dodatkowo płci męskiej, otrzymywał on równie dużo swobody odnośnie zabaw w porach wolnych od nauki, co oczywistego rygoru związanego z balastem obowiązków dziedziczącego. Teraz, zwłaszcza teraz, kiedy one słowa; wolność, niezależność, miał lada dzień wymazać ze słownika, w szczególności dbał o chwile wolnego czasu w samotności. Później, wedle prawa, należeć będzie do spraw ludzi. Całe szczęście, że na kameralnym ślubie Nadiry i Terryna dane mu było cieszyć się ostatnim tchnieniem beztroski. Jak powiadali starożytni, co wydarzyło się na Niedźwiedziej, zostaje na Niedźwiedziej – ach, gdyby wydarzyło się coś wartego opisywania poza kilkoma grzecznymi tańcami! Ostatecznie urodził się Starkiem z Winterfell: honor Aidana był równie twardy co jego p… u-upór.
Milczał dalej, wysłuchując krótkiej wymiany grzeczności zaserwowanej przez Baldwina i Cailet. Niech Inni porwą pozostałe beczki z winem; koncentracja z minuty na minutę przychodziła mu z coraz większym wysiłkiem.
Słyszałeś, Baldiwnie? – Żachnął się na jej pochwałę. W zasadzie nie spodziewał się nawet niczego innego. Komplementami nie wkupi się w łaski. Mężczyzna, inaczej niż kobieta, winien być chwalony nie za fizyczność, lecz za zasługi.
Zapamiętaj moje słowa, kuzynie: wysogrodzkie septy spełniają posługę najlepiej na całym Południu. Gdyby orzeł narobił mi na sam środek głowy, to i tak próbowałaby mnie przekonać, że właśnie spadł pierwszy śnieg, zaś ekskrementy w ogóle świetne robią na urodę! Doprawdy nie spotkałem nigdy bardziej dyplomatyczneji nudnejmłodej damy – pokręcił głową. – Niespecjalnie śpieszyło mi się do ożenku – skłamałby, udając przed krewniakiem, że na swój własny ślub wyczekuje z drżeniem serca, wypiekami albo innymi chorobowymi objawami. Dwadzieścia cztery dni imienia na koncie czyniły z niego prawie, że starego kawalera. Ależ kochał i był kochany, choć miłość jawiła mu się jako niezwykle kosztowna słabość, bo kto, na wieczne śniegi, pozwoliłby mu ożenić się z panną z kurwiego rodu? Stare dzieje. Od dawna nie czuł już nic. Lord Brandon Stark natomiast umyślnie odwlekał zaręczyny syna z córką swojego najpotężniejszego sojusznika, czekając na jej dojrzałość i przeczekując jego młodzieńcze zrywy.
Cóż, Nihil z Reinmarem Arrynem… – poszukiwał właściwych słów, aby określić odpowiednio ich rodzinne nastroje – ledwo zdążyliśmy wrócić z jednej biesiady. Nie spodziewaliśmy się, że sprawy potoczą się równie szybko, co planowana od dawna przysięga Nadiry i dziedzica Niedźwiedziej Wyspy, Terryna. Towarzyszył nam na hołdzie Aerysa w Królewskiej Przystani. Jeden z najuczciwszych ludzi, jakich znam – zawyrokował z niezachwianą wiarą. Mormontowie pozostawali w klice bliskich sprzymierzeńców Starków. Nie skomentował kwestii zaproszonych przez Arryna gości. Tacy Lannisterowie, na przykład, znajdowali się na przeciwnym biegunie sympatii Namiestnika Północy.
Lillian – odnotował przybycie młodszej siostry mężczyzny. – Na toasty zawsze pora. Wracając do tematu, pozostaje nam czekać, ślub nie zając, nie ucieknie – zakończył dosyć obojętnie, gdy w jego oczach zapaliły się figlarne ogniki. Alkohol nadal buzował w żyłach. Rudowłosa trzpiotka wspominała coś o kilku łykach wina za dużo…
Hejże, moi panowie i panie – zagrzmiał donośnie, wskakując na stół – powiadali ludzie, że Stark chytry, a on poustawiał litra koło litry! – Uniósł wysoko w górę pusty puchar Cailet, który ledwo zdążył zgarnąć zanim powstał na starych deskach blatu – Powiadali ludzie, że go nie stać, a tu można pojeść, aż się można zesrać! Śpiewam sobie, śpiewam, śpiewać nie przestanę, póki od Arryna flaszki nie dostanę!
I całą salę znów wypełniło chóralne wycie tych, będących jeszcze w stanie dotrzymać kroku.
Sheyn, chodź no tu, psia krew! – zamachnął się, przywołując go do siebie. Świat, ten niecny skurczybyk, zawirował zbyt niebezpiecznie, toteż w efekcie zachwiał się nie lada i ostatecznie zeskoczył na kamienną posadzkę, wspierając się na służce Tyrellów, która kręciła się akurat wokół swojej panienki. – Pardon, pardon – przeprosił szybciutko, uniżając pokornie łeb.
Gdzież jest Cailet, czyżby uciekła do sypialni…?
Czekasz, pani, świetnie – wymruczał, obejmując ją w wąskiej talii zbyt zachłannie, bowiem delikatna, chuda istotka siłą rzeczy przyległa do jego torsu. – Ktoś tu był spragniony? – Wyszczerzył zęby w uśmiechu, nachylając się do niej. – Ach, nie! –   Zorientował się, że przytoczył raczej kwestię Lillian. – Dobrze, lady! Pozwól, że odprowadzę Cię do komnat. – Wypuścił ją i zszedł z podwyższenia. –  Ale jeśli ktoś tu wypił za dużo, to na pewno nie ja! – Zarechotał, po czym skinąwszy na straże, ruszył dziarsko w stronę dębowych drzwi.

ZT Aidan & Cailet → korytarz
Powrót do góry Go down
Nihil Arryn

Nihil Arryn
Nie żyje
Skąd :
Winterfell
Liczba postów :
341
Join date :
26/04/2013

Wielka Sala Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala EmptyNie Lis 17, 2013 4:30 pm

Mistrz Gry

I choć Lord Stark już dawno opuścił towarzystwo, a niedługo po nim zniknął także dziedzic ze swoją wybranką, rozmowy w Wielkiej Sali, przy trunku i jadle, trwały do późnych godzin nocnych. Już dawno pomieszczenie to nie wypełniało tak wiele głosów, śmiechów lordów, dzielnych mężczyzn i szlachetnych dam. Atmosfera w Wielkiej Sali w niczym nie dorównywała, zresztą nie chciała, mrozowi odczuwalnemu poza grubymi murami posiadłości.
Towarzystwo zaczęło się rozchodzić do swoich komnat na niedługo przed świtem. Z wypiekami na policzkach udawano się na spoczynek, co by mieć siły, aby popołudniu bawić się oraz świętować na weselu.

Post na prośbę Aryany, zt dla wszystkich obecnych.
Powrót do góry Go down
Nihil Arryn

Nihil Arryn
Nie żyje
Skąd :
Winterfell
Liczba postów :
341
Join date :
26/04/2013

Wielka Sala Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala EmptySob Lis 23, 2013 10:37 pm

Ciąg dalszy wesela

Maester z radością przechadzał się po specjalnie wystrojonej na dzisiejszy dzień Wielkiej Sali. Stoły, zastawione upieczoną na ogniu dziczyzną, warzywami i wypiekami kusiły aromatycznymi zapachami, zaś wino i inne trunki lały się nieustannie. Zadbano, aby każdy ze szlachetnych gości usiadł przy jednym stołem z młodą parą, która według tradycji znajdowała się na widoku i w centrum. Muzyka, która rozbrzmiewała w murach, była nie mniej skoczna od tego na dziedzińcu. Cieszyło przede wszystkim ciepło rozgrzanego pomieszczenia, tak że śmiało można było zrzucić futra.
Powrót do góry Go down
Nihil Arryn

Nihil Arryn
Nie żyje
Skąd :
Winterfell
Liczba postów :
341
Join date :
26/04/2013

Wielka Sala Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala EmptySob Lis 23, 2013 10:43 pm

Nihil postanowiła jeszcze pozwolić Reinmarowi na siebie zaczekać. Oddała w ręce jednego ze sług swe futro, odsłaniając pełne wdzięki białej, koronkowej sukni, dopasowanej do jej sylwetki w dość zmyślny sposób, co by nie podkreślała do przesady niezbyt bujnych wdzięków dziewczyny. Na ten jeden wieczór mogła wyglądać... kobieco. Łoś nie powinien się nigdzie zawieruszyć, toteż zwróciła się do Henry'ego.
- Chyba nie odmówisz mi tańca, Lordzie?
Wszystko miało swój cel, nic nie mówiła ani też nie czyniła bez powodu, aczkolwiek ukrywała swój malutki pomysł za maską niewinnego uśmiechu. Nihil jednym okiem rozglądała się za Karstakrówką, mając szczerą nadzieję, iż zwróci ona na nich uwagę. Bogowie nie będą jej mieli tego za złe, nieprawdaż?
Powrót do góry Go down
Argiel Dayne

Argiel Dayne
Nie żyje
http://htttp://www.moj-tartak.blogspot.com
Skąd :
Starfall
Liczba postów :
151
Join date :
28/10/2013

Wielka Sala Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala EmptySob Lis 23, 2013 11:20 pm

Razem z Jane weszli do wielkiej sali. Dziewczyna wciąż lekko kuśtykała, a opierając się o niego musiała czuć lekko odstające pod skórą żebra. Cóż, Argiel nie był zbyt wiele ważącym mężczyzną. Nie brakowało mu jednak siły, żeby utrzymać swoją towarzyszkę zabawy nawet, gdyby rzuciła mu się na ramiona - zresztą udowodnił to już nosząc ją na dziedzińcu.
- Cieszę się, że miałaś możliwość tańczyć z tak zacnymi mistrzami tej sztuki - zauważył, o dziwo, bez przekąsu, raczej ze szczerym uśmiechem - Niewielu takich wspaniałych tancerzy, a ty miałaś przyjemność tańczyć z kilkoma, niesamowite, że udało im się coś z ciebie wyciągnąć.
Zapadła chwila niezręcznej ciszy, ale zaraz po tym Dayne wybuchnął śmiechem - znowu. W jego ustach 'wyciągnąć' brzmiało jak 'wysiągnąąć', zmiękczył to słowo bardziej niż to robił zwyczajnie, chyba nagły atak ciepła odebrał mu odrobinę giętkości języka. Jednak zaraz odchrząknął i wrócił do mówienia.
- Żartuję oczywiście, tańczyłaś naprawdę dobrze. Ale to nieistotne już. - usiedli razem przy jednym ze stołów, które stały rozmieszczone po wielkiej sali. - Opowiedz mi o Orlim Gnieździe. Ciekawi mnie, jak tam jest. - poprosił, uśmiechając się.
Powrót do góry Go down
Gość

Anonymous

Wielka Sala Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala EmptySob Lis 23, 2013 11:49 pm

- Przecież nie mogę Ci odmówić, Pani. W końcu dzisiaj to Ty jesteś gwiazdą dnia. Każde Twe życzenie, jest dla mnie rozkazem. - odpowiedział grzecznie, kłaniając się przy tym w pas i niemalże zamiatając ręką po ziemi. Niestety ten ruch spowodował, że nie zobaczył spojrzenia Nihil w stronę Karstarkówny. Prawdę mówiąc tę zauważył już o wiele wcześniej i miał zając ją rozmową, jednak na pierwszym miejscu stanęły obowiązki. Jak się też okazały, skutecznie odciągały go od jasnowłosej, bowiem teraz ruszył pod rękę ze Starkówną do Wielkiej Sali. Nie to, żeby przeszkadzało mu jej towarzystwo, ale byłą już zamężna! Jeszcze Reinmar będzie chciał stanąć do bitki, a nie wypada tak natłuc po gębie gościowi swojego suzerena. To byłby duży nietakt, który z pewnością zapadłby w pamięć wszystkim gościom.
W końcu znaleźli się jednak w środku, co z pewnością było o wiele bardziej przyjemne dla gości niepochodzących z Północy. W końcu ile mogą wystać się na mrozie? Hornwood również oddał swoje okrycie z Łosia i spojrzał na Nihil. Może i zamężna, ale z pewnością nie można było jej odmówić wdzięku. Zresztą Henry wielokrotnie podkreślał, że to Starkówny są prawdziwym skarbem całej Północy.Tym bardziej, jeśli jeszcze się wystroją!
- Z wielką przyjemnością wezmę Cię w me ramiona, Pani. - odpowiedział oczywiście żartobliwie. Nigdy nie miał w zwyczaju zachowywania powagi przy ludziach bliskich jego sercu. Większość Północy traktował jak swoją rodzinę, więc już za chwilę chwycił pewnie Nihil i prowadził jej ciało w rytm przygrywanej muzyki. Przypadł mu taniec z panna młodą. Chyba nie mógł się poczuć bardziej wyróżniony i zaszczycony. Coś go jednak cały czas gryzło.
- Jak się czujesz, Pani? W końcu ten dzień przyniesie wielkie zmiany. - zaczął, trochę przyciszonym głosem, żeby lady nie obawiała się, że ktoś ich podsłucha. W końcu na takim zbiorowisku może być pełno uszu, które skore są do plotek, a czasem dobrze jest mieć kogoś, komu można powierzyć swe trudy i zmartwienia. Wtedy barki wydają się lżejsze.
Powrót do góry Go down
Ariadna Karstark

Ariadna Karstark
Nie żyje
Skąd :
Karhold
Liczba postów :
18
Join date :
15/11/2013

Wielka Sala Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala EmptyNie Lis 24, 2013 12:15 am

Przywykła do zimna, jednakże doskonale odczuwała skutki niskiej temperatury. Suknia nie dawała bowiem dostatecznego ciepła, a nietaktem wydawało się rozgrzewanie poprzez potarcie dłoni. Mogło to urazić gospodarzy, dlatego Ariadna przechadzała się, próbując w ten sposób rozgrzać swoje ciało. W głębi duszy cieszyła się że nie zwracała na siebie uwagi. Myślami była już przy wyjściu zastanawiając się czy bardzo urazi parę młodą, jeżeli wróci do swoich włości. Dopiero zaproszenie do sali sprawiło że ponownie spojrzała w kierunku Lady Arryn, zauważając tym samym że ona również na nią patrzyła. Towarzyszył jej mężczyzna, którego to kojarzyła z samej ceremonii w bożym gaju. Dziewczyna ponownie wmieszała się w tłum i dziękując opatrzności znalazła się w ciepłym pomieszczeniu. Nie potrzebowała już futra, mogąc cieszyć się nieskrępowanym ruchem na tyle, na ile to pozwalała jej suknia. Jeszcze raz rozejrzała się, wzrokiem poszukując najważniejszych osób tego wieczoru. Posłała lekki uśmiech Lady Arryn i zwróciła swe kroki w kierunku pustego miejsca na samym rogu sali. Lubowała się w takich miejscach gdyż był to jedyny sposób by w świętym spokoju przetrwać do końca wesela. I nie chodziło o to, iż nie cieszyła się razem z nimi… wręcz przeciwnie. Samotność i nieznajomość otoczenia. Tak, te słowa zdecydowanie lepiej określały to, co działo się pod jasną czupryną.
Powrót do góry Go down
Aidan Stark

Aidan Stark
Nie żyje
Skąd :
Winterfell
Liczba postów :
762
Join date :
26/04/2013

Wielka Sala Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala EmptyNie Lis 24, 2013 12:47 am

Korzystając z krótkiej chwili wymiany typowo kobiecych komplementów między Cailet a lady Lannister, zwrócił się ściszonym tonem do brata.
Widocznie nie zostałem stworzony do tego, aby zawodowo lizać tyłki lordów moim łagodnym i jakże wprawnym językiem dyplomacji – Stark nie zwykł przebierać w słowach. – Kimże ja jestem dla Andala z Doliny – uśmiechnął się z widoczną nutką złośliwości. – Ot, zwykłym dzikusem z Północy. Po takim nie oczekuje się zbyt wiele – zakończył idealnie w momencie, gdy gładkolica siostra Willema zwróciła się do niego.
Lordzie Stark...
Aidanie – upomniał ją zaraz z pewnym rozbawieniem czającym się w kącikach ust, chociaż jego stalowoszare spojrzenie, niby lodowaty wicher na śnieżnym pustkowiu, pozostawało wciąż cokolwiek nieufne. Na tytułowanie go lordem przyjdzie jeszcze czas, chociaż należał z pewnością do perspektywy nie tak dalekiej przyszłości. – Cóż, dziękuję ci, Maureen – odpowiedział jej w kilku żołnierskich słowach. Jak przystało na człowieka Północy, nie należał raczej do ludzi gładkich sformułowań ani komplementów sypiących się spod futra, jeśli akurat takowych nie uważał za jedyną konieczną i akceptowalną w danej sytuacji formę komunikacji między ludźmi o podobnym statusie. – Nie sądziłem, że będę miał jeszcze tę okazję... – zaproponował jej usłużne ramię, tym sposobem prowadząc pod rękę obie piękne damy prosto do ciepłej, zapraszającej bajecznymi zapachami Wielkiej Sali. W istocie, nawet w najdzikszych scenariuszach, które rozgrywał w swojej głowie, gdy trawiła go bezsenność i podbijał Westeros w zaciszu alkowy, nie śmiał przypuszczać, że Lannisterowie zjawią się w najbliższym czasie w Winterfell, a jeśli już, to z pewnością nie w zupełnie pokojowych zamiarach. Sokołem, albo zaledwie gołąbkiem pokoju, okazał się być tutaj dosyć niespodziewanie sam Reinmar Arryn – najwyraźniej człowiek o tak wielu nadspodziewanych talentach.
Nie można było od razu w zamku? – Prychnął, wznosząc oczy ku górze. Kto u cholery ubzdurał sobie wesele na dziedzińcu w towarzystwie mrozu oraz wątpliwej jakości zapachów dochodzących ze stajni, ten powinien był teraz kwitnąć tam każdą spędzoną przez nich na zewnątrz minutę po tysiąckroć. Doskonale słyszalna muzyka, tańce, zapachy, przyjemne ciepło. Tylko tyle wystarczyło, aby skacowany Aidan odzyskał odrobinę zdrowszych kolorów.
Pani, wybacz – zwrócił się do narzeczonej – lecz dla dobra naszych stosunków z Zachodem, Maureen, nie odmówisz mi chyba? – zaprosił złotowłosą damę do tańca, wyciągając przed nią swoją dłoń w niskim ukłonie.
Powrót do góry Go down
Nihil Arryn

Nihil Arryn
Nie żyje
Skąd :
Winterfell
Liczba postów :
341
Join date :
26/04/2013

Wielka Sala Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala EmptyNie Lis 24, 2013 12:59 am

Nihil wywróciła oczyma, nie kryjąc rozbawienia, które się w nich odbijało.
- Ściany mają uszy, Panie.
Dyskretnie, z uśmiechem, zwróciła uwagę gestem na stół, przy którym siedział Lord Arryn. Oczywiście oboje wiedzieli, że nie było mowy, aby usłyszał słowa Łosia, nie mniej sytuacja pozwoliła, aby zachować się swobodnie, a że Nihil nie była zgorzkniała pannicą, nie stroniła od żartów. Hornwood poznał już na tyle Nihil, aby wiedzieć, że ta nie obraża się za brak odpowiedniej etykiety względem jej osoby - wręcz przeciwnie.
Będąc już na parkiecie, wśród tańczących, poddała się krokom Henry'ego, pozwalając mu się prowadzić. Nie miała problemu z odnalezieniem się wśród muzyki, Lady Stark przecież nie pozwoliłaby, aby jej córka nie umiała tańczyć. Wdzięczny obrót, przejście, ukłon. Znała to na pamięć.
- Szczerze? Wiele rzeczy jeszcze nie rejestruje moja świadomość. Chyba szybko nie przyzwyczaję się do tytułowania Lady Arryn.
Kolejny obrót pozwolił Nihil znaleźć się bliżej ucha Henry'ego, co też wykorzystała.
- I ciesze się całym sercem, że moim mężem nie został jeden z paniczów, którzy świata nie widzą poza swoim dworem i jego salonami. Widzisz, Panie, złotowłosą z tyłu sali?
Zgrabnie zmieniła temat, wskazując w domyśle na Karstarkównę. Na szczęście bliskość w tańcu pozwalała na rozmowy, które nie usłyszałby nikt więcej.
- To córka Lorda Karstarka, Ariadna. Tańczysz z gracją, Panie. Powinieneś poprosić jeszcze jedną damę, na przykład wspomnianą Ariadnę...
Niewinny uśmiech nie schodził z twarzyczki Nihil, jakby chciało się rzec, że co złego, to nie ona.
Powrót do góry Go down
Gość

Anonymous

Wielka Sala Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala EmptyNie Lis 24, 2013 1:44 am

- A mężczyźni oczy, Pani. - odpowiedział, mając oczywiście na myśli, że jeśli ktokolwiek chciałby kogoś o coś posądzić, to z pewnością znalazłby jakiś powód. W końcu wielu Lordów, oraz plebsu spogląda teraz na Nihil Stark. Zresztą, czy tak nie było zawsze? Nikt ich za to winić nie może, a przecież Reinmar nie będzie każdego takiego delikwenta skracał o głowę. Prędzej pozbawiono by go jego własnej, bądź też stępiłby mu się miecz. Z pewnością jedna z tych opcji będzie jak najbardziej trafiona. Pytanie tylko, która.
I bardzo dobrze, że nie trzymano się tej sztywnej etykiety! Właśnie pod tym względem Północ była naprawdę wyjątkowa. Każdy mógł sie tutaj poczuć jak w swoim własnym zamku, otoczony rodzeństwem. A jeśli chodzi o taniec, to musiał przyznać, że Starkówna naprawdę nadzwyczaj lekko się poruszała. Widać było, że pobierała lekcje tańca. Zresztą, czy jakakolwiek lady tego nie robiła? Zmuszano do tego nawet synów lordów, czego Henry jest najdoskonalszym przykładem.
- Jeśli Ci to przeszkadza, Pani, to zawsze mogę się do Ciebie zwracać Lady Stark. Twoje nazwisko jest bardziej reprezentacyjne. - odpowiedział z delikatnym uśmiechem, inicjując kolejny krok taneczny. O dziwo, Nihil znalazła się naprawdę blisko niego, co z początku go trochę zdziwiło. Wszystko jednak wyjaśniło się po jej pierwszych słowach.
- Plotka głosi jednak, że nie widzi świata za bitką i winem. - powiedział przestrzegając Nihil. Wierzył jednak, że jak na prawdziwą wilczycę przystało, wczuje się w swoją rolę i szybko ustawi Arryna do pionu. Wbrew pozorom kobiety mają jednak dość sporą władzę.
Jeśli zaś chodziło o złotowłosą, to Hornwood wykonał sprytny obrót, żeby nie było tak oczywiste na kogo spogląda. Mimo wszystko jednak uśmiechnął się pod nosem.
- Zwróciłem na nią uwagę już na weselu, Pani. - odpowiedział szczerze, wcale nie kryjąc swej fascynacji Karstarkówną. No i nie mogło być też mowy o jakiejkolwiek pomyłce. Na sto procent chodziło im o tę samą osobę, bo w tej sali nie było drugiej tak pogodnej i pięknej damy. Z całym szacunkiem dla Panny Młodej, oraz jej sióstr.
- Tańczę niczym rasowy łoś, Pani. Nie musisz silić się na komplementy. Poza tym lady Karstark nie wygląda na zainteresowaną. - wyjaśnił pokrótce, jeszcze bardziej wczuwając się w muzykę, przez co jego ruchy były swobodniejsze - I czy to rodzinne, że razem z Aryaną szukacie mi damy, Pani? - dodał cwanie i roześmiał się delikatnie. Przecież to było aż nazbyt widoczne. I wszystko wskazywało na to, że Nihil trafiła idealnie w gust Hornwooda. W końcu i tak miał podejść do tego Słońca, kiedy wręczy jej już prezent.
Powrót do góry Go down
Jane Arryn

Jane Arryn
Nie żyje
Skąd :
Dolina Arrynów
Liczba postów :
105
Join date :
17/11/2013

Wielka Sala Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala EmptyNie Lis 24, 2013 11:36 am


Ciepło Wielkiej Sali rozchodziło się w przyjemny sposób po ciele lady Jane, nie było nawet w połowie tak przyjemne jak, to które oferowały dłonie, rzecz jasna męskie dłonie. Ptaszyna mimo wszystko odpięła klamrę spinającą poły płaszcza Argiela i przewiesiła ją sobie przez wolne ramię, a następnie poluźniła troki swego własnego okrycia, na którego piersi dumnie stroszył swe piórka sokół z Doliny. Gdy spoczęli, a Wielka Sala zaczęła się wypełniać po brzegi gośćmi, Jane nie omieszkała zwrócić uwagi na kilka wysoko postawionych kobiet. Porównując ich zwiewne i niebywale wyszukane suknie, córa Doliny czuła się naprawdę jak zwykły kopciuch. Elyse miała rację. Moje pierwiastki kobiecości porwały chyba krasnoludy z Gór Księżycowych . Nagle ta myśl stała się niebywale uciążliwa i nieznośna. Na co dzień Jane nie przejmowała się zbytnio tego rodzaju sprawami. Stroniła od biżuterii i niepraktycznych strojów, utrudniających jazdę konną.
– Och przestań. Nie powinieneś już więcej pić – gdyby znajdowali się teraz w Sali Głównej Orlego Gniazda Jane z pewnością pozbawiłaby Argiela jego pucharu, nakazując mu spędzić resztę wieczoru o samej wodzie. Nie był jednak jej gościem, musiała znosić jego nieustające żarty, rzecz jasna w jej mniemaniu napędzane winem z Północy.
– Orle Gniazdo. Myślę, że przybysze mają o naszym zamku zupełnie inne mniemanie przed wizytą w nim i po. Wiesz, że niekiedy nocami wydaje mi się, że słyszę kwilenie niemowląt i jęki skazańców? Ale to tylko zawodzenie wiatru [b] – uspokajała go, czy może jednak naprawdę słyszała takie dźwięki? Wszak Orle Gniazdo znane było przede wszystkim z podniebnych cel i księżycowych drzwi. Kontynuowała [b] – Nasze wieże sięgają nieba. Kiedy staniesz w okiennicy mej komnaty, ujrzysz u jej podnóża chmury – położyła swoją dłoń na jego udzie, pochylając lekko sylwetkę w stronę Argiela.
– Nie chciałabym opuszczać mego domu – w ostatnich słowach zawarła chyba wszystkie obawy, które mogły w jej wieku posiadać kobiety o podobnej pozycji.
Powrót do góry Go down
Argiel Dayne

Argiel Dayne
Nie żyje
http://htttp://www.moj-tartak.blogspot.com
Skąd :
Starfall
Liczba postów :
151
Join date :
28/10/2013

Wielka Sala Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala EmptyNie Lis 24, 2013 1:51 pm

Argiel dostrzegł spojrzenia, którymi Jane obdarzyła damy ubrane w szykowne suknie. Zaśmiał się tym razem tylko w duchu, bo chyba zaczął trochę tracić nadzieję, że jego towarzyszka jest nim tak zainteresowana jak on nią. Ale nie potrzebowała wyszukanych, skomplikowanych sukni, żeby mu się spodobać, ona tę dostojność miała w postawie i sposobie bycia.
- Ty wszystkie damy mogą wyglądać pięknie, ale po powrocie do swoich komnat będą dziękować dowolnym Bogom, w których wierzą, że mogły już ściągnąć te suknie. - pocieszył Jane, dopijając swoje wino i odstawiając pusty kielich gdzieś na stół. Może rzeczywiście starczy alkoholu... na najbliższy kwadrans?
Kiedy dziewczyna się ku niemu nachyliła, znowu zaczął dobrze czuć zapach jej delikatnie słodkich perfum. Kiedy staniesz w okiennicy mej komnaty? Zaproszenie? Raczej niefortunny dobór zdań, niestety. I to wspomnienie o niechęci do opuszczenia domu... cóż, znaczące. Czy dla swojego zadowolenia blondyn byłby w stanie wyrwać Ptaszynę z jej domu?
- Mi to brzmi jak miejsce, z którego człowiek chciałby uciekać. Chociaż ten widok musi być... imponujący. Całkiem inaczej niż w Starfall.
Powrót do góry Go down
Sponsored content


Wielka Sala Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala Empty

Powrót do góry Go down
 

Wielka Sala

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 5Idź do strony : 1, 2, 3, 4, 5  Next

 Similar topics

-
» Wielka Sala
» Wielka Sala
» Wielka Sala
» Wielka Sala
» Wielka Sala, zachodni Bliźniak

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Westeros :: Północ :: Winterfell :: Siedziba Starków-