a
IndeksLatest imagesRejestracjaZaloguj
Komnata Edwyna



 

 Komnata Edwyna

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Edwyn Stark

Edwyn Stark
Północ
Skąd :
Winterfell
Liczba postów :
107
Join date :
07/04/2016

Komnata Edwyna Empty
PisanieTemat: Komnata Edwyna   Komnata Edwyna EmptyWto Lip 12, 2016 6:28 pm


Komnata Edwyna



Komnata zajmowana przez Edwyna nie należy do najbardziej wystawnych w Winterfell - na dobrą sprawę od azylu skromnego maestra różni się wyłącznie szerokim, miękkim łożem i stołem wykonanym ze starej, twardej dębiny. Próżno doszukiwać się tu pięknych arrasów, ksiąg a nawet świec, jedyny kandelabr wisi nad blatem i służy wyłącznie służbie. Poza kuframi i szafą z przyodziewkiem, w komnacie znajduje się niewielki, miękki taboret, trzy krzesła oraz pękaty dzbanek, każdego dnia napełniany chłodną wodą z dodatkiem cytrynowego soku.




Powrót do góry Go down
Edwyn Stark

Edwyn Stark
Północ
Skąd :
Winterfell
Liczba postów :
107
Join date :
07/04/2016

Komnata Edwyna Empty
PisanieTemat: Re: Komnata Edwyna   Komnata Edwyna EmptyWto Lip 12, 2016 6:28 pm

Złoty dym z palonego drewna ciężko wisiał nad szarymi murami, a ziemia jeżyła się rżyskiem niczym łysiejąca staruszka. Jabłoniom już dawno obcięto gałęzie na podpałkę, korzenie wiśni dawno wykopano i ugotowano z nich lecznicze wywary. Zimne i blade niebo kasłało kapkami apatycznego słonecznego blasku na szare puste pola. Ptaki odleciały, jak strzały wypuszczone w niebo podczas niewidocznych potyczek, zawsze na południe, zawsze w dal. A jednak trzy pierzaste stworzenia zacisnęły pazury na białych gałęziach potężnego drzewca serce i spoglądały w dół oczami jak paciorki naszyjnika. Siewka ze złotymi plamkami, kościsty gawron o czarnym obliczu i on, białozór o piórach barwy śniegu, uchwyciły się jasnego niby kość pnia.
Wzmógł się wiatr; pachniał koniczyną przebijającą się przez dach, rdzą i starym, wyschniętym szpikiem.
Zanosi się na śnieg, pomyślał niejasno, gdy ponad wysokimi, ciepłymi murami ludzkiej jaskini dostrzegł ciężkie zwały chmur. Wykręcił głowę, dostrzegając, jak żeliwna bramka w murze uchyliła się bezgłośnie, by wpuścić do gaju pisklę człowieka i dorosłą samicę. Pisklę stało, pociągając nosem, a smarki i łzy skapywały mu na podbródek. Ocierał je kłykciami, aż poczerwieniał mu nos, a drugą dłonią drapał się po brzuchu. Miał bezbarwne włosy i trudno było określić jego wiek, choć na twarzy jeszcze nie pojawił się meszek, żuchwa nie nabrała kanciastości, a żebra pozostałyby wąskie, nawet gdyby było na nich nieco mięśni. Spuścił wzrok, zbyt zmęczony, by mrużyć oczy w zimowym świetle. Słońce smagało mu źrenice, budząc w nich cienie.
– Theo! – głos ludzkiej samicy przecinał rześkie, popielate powietrze jak nożyczki. – Oskarżą cię o kradzież tego mięsa, masz zamiar zaprzeczyć?
Pisklę popatrzyło na górującą nad nim kobietę. Ciekło mu z nosa.
– N-nie... – wymamrotał w końcu chrapliwym i niewyraźnym głosem.
Samica człowieka zmarszczyła z niesmakiem nos.
– Dlaczego? – warknęła, a guziki na jej oliwkowym futrze zalśniły jak oczy w blasku słońca.
– Mam... mam... jedenaście lat.
Kobieta zmarszczyła czoło, ale nie rozchyliła ramion, nie przygarnęła go, nie pogładziła po włosach ani nie nakarmiła chlebem. Chłopiec pośpiesznie mówił dalej.
– No i mam chorą nogę. Złamałem, kiedy miałem sześć lat. Spadłem... z wisienki. Jak przyszedł rzeźnik, uciekłem i schowałem się ze świniami. Nie chcę… na Mur.
Słuchając niepewnej przemowy chłopca, samica człowieka przybrała jeszcze surowszy wyraz twarzy.
– Złamałeś prawo, Theo. Tak jak wcześniej wybrałeś kryjówkę pośród świń, zamiast służby pośród wilków, teraz możesz sobie wybrać karę: albo odetną ci rękę, na co w pełni zasłużyłeś, albo udasz się na Mur. Będzie cię sądził lordowski syn, jest ślepy, ale nawet ślepiec zauważyłby w tobie winnego!
Chłopiec wpatrywał się w nią szklistymi, pozbawionymi wyrazu oczami.
Gawron nastroszył piórka, siewka krzyknęła żałośnie i piskliwie, a białozór
ja
przeleciał na niższą gałąź czardrzewa.
Nagły podmuch wiatru uderzył w zamek, nie przynosząc ani ciepła, ani słodyczy. Gęste, ciemne włosy kobiety otaczały jej głowę jak aureola, a w jej spojrzeniu kryły się surowość oraz zmęczenie.
– Zapewne zginiesz w Nocnej Straży, ale niekoniecznie. Zastanów się, co wybierzesz.
Pisklę przez chwilę nic nie mówiło, przenosząc wzrok z kobiety na ziemię, szukając łaski, jak dzik próbujący wywęszyć grzyby w ziemi. Gdy niczego nie znalazł, rozpłakał się. Rzadkie, suche, wygłodzone łzy przecinały brud na jego twarzy. Drobna pierś gwałtownie się unosiła, a ramiona drżały, jakby już spadł śnieg. Rozpaczliwie wytarł nos gołą ręką. Wśród smarków pojawiła się różowawa krew.
– Chcę do domu – załkał.
Siewka wrzasnęła, jakby przebiły ją długie ciernie. Gawron skrył dziób. Białozór nie mógł na to
patrzeć – rozpostarł białe skrzydła i…

---

Zerwał się tak gwałtownie,  że niemal spadł z krawędzi łóżka, na którą przetoczył się we śnie. Pomimo wdzierającego się przez uchylone okno chłodu czuł, jak po skroni powoli pełznie kropelka potu – Edwyn uniósł dłoń, ścierając mokrą ścieżynkę gniewnym, prędkim ruchem.  
Już dawno nadszedł świt, choć dla samego Starka wciąż panowała nieprzenikniona noc, tak ciemna, jak pióra gawrona w śnie.
To nie był sen, ślepy głupcze.
Dłoń machinalnie sięgnęła po stojący przy łożu, w połowie pełny kielich – wlewając w gardło zimną wodę doprawioną ledwie kilkoma kroplami cytryny, Edwyn starał się wyprzeć z pamięci łopoczące w piersi serce, wiatr w skrzydłach, szarość Bożego Gaju i smutek, bezbrzeżny, niepojęty smutek chłopca.
Były sny
Sny?
których nie chciał pamiętać.
Były również takie, które pokazywały mu znacznie więcej, niż pragnął dostrzec.
Będzie cię sądził lordowski syn, jest ślepy…
Były też te, dzięki którym wiedział, co powinien zrobić.
... ale nawet ślepiec zauważyłby w tobie winnego.
- Hallis, bądź tak miły i znajdź ten szary wams – głos Edwyna brzmiał nienaturalnie głośno w pogrążonej w ciszy komnacie – po chwili dołączył do niego cichy skrzyp zawiasów i ospałe kroki służącego, który najlepsze lata życia miał za sobą… był jednak niezastąpiony podczas ubierania Starka. – Z czarną nicią na obszywkach, nie białą. Dziś znów będzie sypać, a zbyt wiele bieli kuje w oczy.
Po ustach Edwyna przemknął cień uśmiechu, kiedy dotknął stopami chłodnej, drewnianej podłogi.
- Cóż, przynajmniej tak słyszałem.

/ zt
Powrót do góry Go down
 

Komnata Edwyna

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

 Similar topics

-
» Komnata
» Komnata
» Komnata
» Komnata
» Komnata

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Westeros :: Północ :: Winterfell :: Siedziba Starków-