a
IndeksLatest imagesRejestracjaZaloguj
Królewski sept



 

 Królewski sept

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Valar Dohaeris

Valar Dohaeris
Nie żyje
Liczba postów :
139
Join date :
10/04/2013

Królewski sept Empty
PisanieTemat: Królewski sept   Królewski sept EmptyPon Sie 22, 2016 12:22 pm


Królewski Sept



Królewski Sept wewnątrz Czerwonej Twierdzy znajduje się tuż przed Kryptą Dziewic. Posiada kryształowe okna, umieszczone wysoko w ścianach, w środku zaś odnaleźć można siedem ołtarzy, po jednym dla każdego z aspektów Wiary Siedmiu - sept ten służy najczęściej wyłącznie członkom rodziny królewskiej, choć korzystać z niego mogą także szlachetnie urodzeni goście, którzy przebywają w Czerwonej Twierdzy.



Powrót do góry Go down
Lucerys Targaryen

Lucerys Targaryen
Włości Korony
Skąd :
Królewska Przystań
Liczba postów :
21
Join date :
25/01/2016

Królewski sept Empty
PisanieTemat: Re: Królewski sept   Królewski sept EmptySro Sie 24, 2016 8:32 pm

Lucerys Targaryen przejrzał się uważnie w lustrze. Czerwono-czarny wams, po lewej wpięta brosza w kształcie trzygłowego smoka z rubinami zamiast oczu - doprawdy, mało oryginalne, ale nie wypadało, aby jakikolwiek Targaryen pojawił się gdziekolwiek bez ani jednego smoka na swym odzieniu. Srebrne włosy, które były ułożone z jeszcze większą precyzją niż zwykle oraz szeroki uśmiech pokazujący biały szereg zębów księcia.
Zbyt szeroki.
Książę rozluźnił mięśnie i spróbował jeszcze raz. Tym razem wyraz jego twarzy wydawał się być idealną imitacją uśmiechu człowieka szczęśliwego. Lucerys nadal nie mógł zrozumieć, dlaczego jest tak nieszczęśliwy. W końcu wszystko co miało się dzisiaj wydarzyć było tylko i wyłącznie jego pomysłem - nikt go do niczego nie zmuszał. A jednak Targaryen na pewno nie odczuwał zadowolenia z tego, że jego plan się spełnia. Trudno było powiedzieć, co było tego powodem - po części współczuł swojej przyszłej małżonce, która zapewne teraz odziewana jest w suknię. Przed laty była dla niego niczym siostra, ale i przyjaciółka... może dlatego czuł się z tym tak nieswojo.
Brat królowej rozejrzał się po swojej komnacie i… roześmiał się. Dopiero teraz zrozumiał ironię sytuacji, w jakiej się znajdował. Za jego plecami znajdował się bowiem ogromny obraz przedstawiający Pole Ognia - zapewne najbardziej krwawy, tuż obok rzezi w Harrenhal, pokaz siły smoków. Siły, dzięki której Lucerys stoi tu jako jeden z potomków pierwszego władcy Westeros. Oczywiście, Aegon dysponował również wojskiem, jednak powszechnie wiadomo, że to dzięki potężnym smokom udało mu się zwyciężyć. Aegon Smok osiągnął to przerażająco wspaniałe zwycięstwo dzięki połączeniu sił trzech największych gadów w historii Westeros.
Ciekawe, co Zdobywca powiedziałby na mój widok… nawet jego żony były większymi wojowniczkami ode mnie.
Kiedy przestał rozmyślać nad tym, co myślałby o nim twórca Żelaznego Tronu, książę dokończył przygotowania i nareszcie wyruszył do królewskiego septu. Ten z kolei znajdował się przed Kryptą Dziewic, czyli jednym z najdziwniejszych wymysłów Baelora I. Czasami zastanawiał się, dlaczego jego ród spotkało tyle nieszczęść - oczywiście miał na myśli łona, które wydały na świat szalonych władców. Ciarki przechodziły po plecach mężczyzny, gdy tylko pomyślał o Maegorze Pierwszym, czy księciu Rhaegelowi.
Kolejni przodkowie dumni z dziedzictwa swego rodu.
Z kroku na krok bicie jego serca przyśpieszało, a malutkie kropelki potu pojawiły się na czole srebrnowłosego. Na szczęście kuzyn króla zabrał ze sobą małą chusteczkę, którą przetarł czoło. Ten dzień musiał być dopięty na ostatni guzik - nawet jeśli Lucerys myślami uciekał od obowiązku złożenia przysięgi ślubnej, wiedział, że musi zaprezentować się jak najlepiej. Jeśli nie dla siebie, to dla przybyłych gości. Sztuczność istniała na dworze od zawsze - Królewska Przystań była tej sztuczności ostoją, a przysłowiowe węże tylko czekały na niewłaściwy ruch kogoś, kto się liczył. Takie były realia, których nie dało się zmienić. Ani teraz, ani za kolejne sto lat, gdy młody Targaryen będzie zapamiętany tylko w książkach.
W drodze do septu Lucerys minął jeszcze wiele portretów i rzeźb królów oraz innych członków rodu królewskiego, którzy w jakiś sposób zasłynęli w historii. Książę nie mógł przestać się zastanawiać nad tym, czy wśród nich byli ludzie tacy jak on. Czy oni też czuli tę okropną presję przeszłości, czy oni też mieli czasem wrażenie, że są tylko marionetkami na usługach ich przodków oraz ich spuścizny... Lucerys nie znał odpowiedzi, ale miał nadzieję, że brzmi ona: tak. Młody Targaryen czasami myślał, że lepiej byłoby być synem pomniejszego lorda - uwolniłoby go to od poważniejszych obowiązków. A jednym z nich był ten, który właśnie miał się spełnić.
Oczom mężczyzny ukazało się wnętrze septu. Sekundę później wzrok księcia zamarł na posturze Wielkiego Septona, a później i także całej rodzinie młodej pary oraz reprezentantów innych rodów z Włości Korony. W jego oczach jednak panowała... pustka. Zakłopotanie. Nie rozumiał swoich myśli i nie zapowiadało się na to, by w końcu pojął, dlaczego jest taki nieszczęśliwy. Książę Lucerys Targaryen uśmiechnął się w przećwiczony wcześniej sposób i wykonał pierwszy krok w stronę kapłana, aby później do uszu obecnych dobiegł stukot butów, delikatnie zagłuszany przez muzykę...
Powrót do góry Go down
Daenerys Targaryen

Daenerys Targaryen
Włości Korony
Skąd :
Driftmark, High Tide
Liczba postów :
173
Join date :
28/07/2015

Królewski sept Empty
PisanieTemat: Re: Królewski sept   Królewski sept EmptyCzw Sie 25, 2016 11:20 pm

Była niemal pewna, że stanie przed septonem z innym mężczyzną.
Lucerys Targaryen w pewien sposób ratował młodą bratanicę lorda Velaryona, odcinając ją od swoich planów, na które Daenerys bądź co bądź spoglądała nieprzychylnie. Nie było sekretem, że Daenor zerkał na obowiązek poślubienia kuzynki podobnie. Małżeństwo to zapewne nie należałoby do tych szczęśliwszych – różnią się od siebie bowiem tak bardzo, że jedyną rzeczą, jaka ich łączy, jest tylko i wyłącznie krew. Krew, która wielokrotnie mieszana była z rodem królewskim.
Czy teraz będzie tak samo?
Pytanie to błądziło w głowie piętnastolatki już od jakiegoś czasu. Wszystko jednak sprowadzało się do negatywnej odpowiedzi, która uzasadniona była wcześniejszą rozmową z księciem. Znała go od czasu, gdy stawiała pierwsze kroki, gdy powiedziała swoje pierwsze słowo. A konwersacja, o której Velaryonówna będzie pamiętać zapewne do końca życia, mogła sprowadzić na narzeczonego poważne kłopoty. Od dawna podejrzewała, że coś jest nie tak – teraz wiedziała o wszystkim, co trapiło brata królowej, a także przyszłego małżonka. Wszakże nie od dziś wiadomo, że małżeństwo winne jest znać wszystkie swoje sekrety.
Pod żadnym pozorem nie chciała, by ktokolwiek się o tym dowiedział, gdyż... ufała mu. Pomimo tego, że nigdy nie będą dzielić łoża, nie pokochają się jak mąż z żoną. Lucerys Targaryen był przyjacielem Daenerys. Prawdziwym przyjacielem, który będzie potrafił zadbać o nią w ten sposób, w jaki nie potrafiłby inny mężczyzna. I to wystarczyło, by nie okazała choćby cienia protestu wobec tego, co miało zdarzyć się wkrótce.
Nie było wyjścia z tej sytuacji.
Wraz z przybyciem na Driftmark kuzyna króla, tok dalszego życia bratanicy lorda został ustawiony niczym szereg żołnierzy – zabawne, jak jedna rozmowa potrafiła całkowicie zmienić zamiary starego Velaryona. Ale czy posiadał jakikolwiek inny wybór? Owszem, chciał złączyć kuzynostwo więzłem małżeńskim, wedle tradycji, którą respektował i on, i jego dzieci (a w szczególności Aenor i Daena, którzy dzięki jego zamiłowaniu do zwyczajów valyriańskich wzięli ślub). Ale władcy się nie odmawia – tę zasadę znali wszyscy od czasów Aegona Zdobywcy, aż po dzisiejsze.
Spoglądała pusto w lustro, podczas gdy służka obok plotła na jej włosach warkoczyki.
Każda kobieta w dniu ślubu powinna czuć się wyjątkowo. Młódka odczuwała to kompletnie odwrotnie – była zestresowana tym, co nadejdzie. A fakt, że stanie przed oczami całej rodziny królewskiej, tylko pogarszał jej samopoczucie. Wszystko to było takie... sztuczne. Młoda Velaryonówna nie zdążyła przesiąknąć toksyczną atmosferą Królewskiej Przystani, dlatego udawanie nie szło z nią w parze. Dzisiejszego dnia musiała postarać się wyglądać i zachowywać najlepiej, jak tylko potrafi. Jeśli nie dla siebie, to dla swojego przyjaciela. Nie chciała go zawieść.
- Już czas - niski głos rozbrzmiał po komnacie, a służka przeczesując jeszcze raz włosy młodej dziewczyny odeszła na bok, kłaniając się delikatnie. Teraz w odbiciu lustra nie było widać jedynie Daenerys – po krótkiej chwili stanął za nią ojciec, który wolno położył dłoń na ramieniu córki, obracając dziewczynę do siebie, aby ją objąć. Jego twarz wydawała się być... przejęta. Panna młoda starała się to ukryć, choć w jej oczach drzemał niepokój, który zapewne mężczyzna zdążył zauważyć. Wzięła głęboki oddech. Bardzo chciałaby wrócić na wyspę, spędzić czas samotnie... obawiała się, że nie będzie to już możliwe. Na pewno nie w tym miejscu. Nie w najbliższym czasie. Po tej krótkiej chwili wyszli razem z pomieszczenia, kierując się do królewskiego septu.
Droga nie trwała długo, nieważne jak bardzo by tego chciała.
Do uszu srebrno-złotowłosej dobiegała muzyka, która zdawała się być zagłuszana przez myśli dziewczęcia. Stanęła tuż naprzeciw pary oddalonej o kilkanaście kroków, odziana w zdobioną suknię o białym odzieniu. Ułożone, rozpuszczone włosy luźno spoczywały na plecach Velaryonówny, opadając niemal do pasa. Nie zdążyła nawet się zorientować, gdy ruszyła z ojcem wolnym krokiem przez sept, kierując się prosto do Wielkiego Septona, u którego boku stał również jej narzeczony. Uśmiech wbiegł na usta piętnastolatki, a sama upewniła się, że obdarzy nim każdego gościa. Wyglądała na szczęśliwą. Szkoda, że rzeczywistość była kompletnie inna.
Z momentem dołączenia ojca do innych gości, poczuła, jakby odleciała od niej pewna cząsteczka. Cząstka, która zapewniała szlachciance bezpieczeństwo i rodzicielską bliskość. Teraz była zdana jedynie na Lucerysa Targaryena, a zrozumiała to w pełni dopiero, gdy poczuła jego dotyk na swej drżącej dłoni. Bała się, to prawda. Trudno powiedzieć, czy z samego powodu opuszczania miejsca narodzin, czy też czegoś, o czym nie wiedział nikt inny, prócz jej samej.
Jedno było jednak pewne – dziewczyna nie mogła się teraz cofnąć.
Powrót do góry Go down
Rhaenys Targaryen

Rhaenys Targaryen
Włości Korony
Skąd :
Dragonstone
Liczba postów :
142
Join date :
04/05/2014

Królewski sept Empty
PisanieTemat: Re: Królewski sept   Królewski sept EmptyNie Sie 28, 2016 10:31 pm

Grzebień z wygładzonej, smoczej kości z cichym szmerem rozczesywał długie włosy barwy płynnego srebra. Głos służącej brzmiał monotonnym trajkotem. Jak gdyby przeczuwała, że jeśli zapadnie cisza, Rhaenys zacznie krzyczeć i nie będzie mogła przestać.
- Na południe od miasta znajduje się niewielki obóz wędrownej trupy aktorów. Widać go z tego okna.
- Dlaczego nie przybyli na dwór? - królowa zapatrzyła się tępo na barwne, choć maluteńkie z takiej odległości skupisko namiotów. Miała chęć wyć, lecz z jej ust, jak zawsze, popłynęły właściwe słowa. - Na pewno mają w zanadrzu jakąś komedię.
- Oh, naturalnie, jedna z nich nosi tytuł Chłopiec z osełką i jest historią nierozważnego księcia, który podczas zabawy ogniem doprowadza do śmierci trzech swych krewniaczek.
Służka poniewczasie zauważyła, jak palce królowej zacisnęły się na kremowej, jedwabnej halce, mnąc materiał z mocą. Młoda dziewczyna przygryzła nerwowo wargę, ze zdwojoną energią podejmując się czesania włosów władczyni, jak gdyby odpowiednia fryzura mogła rozwiązać wszystkie problemy.
- Widziałam kłótnię w porcie... – wymamrotała służka po chwili pełnej napięcia ciszy.
- Obawiam się, że to nie ostatnia – Rhaenys wyprostowała nieznacznie ramiona, kiedy jej głowa przechyliła się nieznacznie pod wpływem mocniejszego szarpnięcia grzebieniem. Królowa nie należała do kobiet, które krzywią się przy pierwszym upartym kołtunie. - Jutro odbędzie się narada. Aerysa czeka pięć godzin dysput i najwyraźniej pragnie, bym była przy nich obecna. Jeżeli je przetrwamy i nikt nie zginie, uznam to za zwycięstwo godne pieśni. A teraz wystarczy, nim wyrwiesz mi wszystkie włosy.
Służka obróciła głowę władczyni w stronę lustra, skraplając proste, lśniące kosmyki delikatnym olejkiem o różanym zapachu. Dwie pozostałe, dotychczas milczące służące, wcześniej wykąpały i wyszorowały Rhaenys, teraz zaś zamieniły koszulę nocną na haftowaną złotą nicią suknię z zielonego jedwabiu, przywiezioną zza Wąskiego Morza i zręcznie dopasowaną do figury królowej, która – choć nie przyznawała tego głośno – czuła się równie komfortowo, co wyrzucona na brzeg morza rozdęta, zdechła krowa. Bolało ją wszystko, począwszy od łydek, poprzez brzuch i obrzmiałe piersi, kończąc zaś na głowie, rozpalonej i ciężkiej.
Znajdowała się za grubymi murami, otaczali ją Gwardziści, Strażnicy i przepych, powinna czuć ulgę… a tymczasem tak jak u biegacza, który na chwilę przysiada, aby odpocząć, a potem nie jest w stanie dźwignąć się z ziemi, wygody sprawiły, że czuła się oszołomiona, słaba i potwornie obolała - poobijana na duszy i ciele, jak gdyby była jednym wielkim sińcem. Niemal żałowała, że nie jest z powrotem na pokładzie Czarnego Smoka płynącego na Smoczą Skałę, nie dygocze, nie gapi się na deszcz i trzy razy na godzinę nie pełznie na podrapanych kolanach do burty, żeby zwymiotować.
- To należało do królowej Shaery, matki króla Aerysa i mej serdecznej ciotki - Rhaenys delikatnie włożyła kolczyk w płatek ucha, wpatrując się we własne odbicie – na złotych łańcuszkach, cienkich niczym pajęcze nici, kołysały się czerwone klejnoty, niemal dosięgając ramienia władczyni. Zielono-złota suknia, będąca przejawem wsparcia i jawnym ukłonem w stronę Tyrellów, których pozycja na królewskim dworze umocniła się znacznie po przyjęciu przez Skarbnika Wysogrodu funkcji Starszego Nad Monetą, podkreślała dzisiejszą – nienaturalną – bladość królowej. Ta zresztą miała ochotę wyć ze zmęczenia i bólu, ale kobieta w lustrze zdobyła się jedynie na mdły uśmiech i cicho zarządziła, by podano jej lekki, czarny płaszcz, wyszywany na rąbkach złotą nicią. Choć każda część ciała królowej pragnęła pozostać w zaciszu komnaty i zniknąć dziś przed światem, Rhaenys podniosła się z zajmowanego krzesła i przywołała na usta beztroski uśmiech, który przyszedł jej z nieco większą łatwością po tym, jak na głowie poczuła znajomy już, chłodny ciężar złotej korony. Choć władczyni sprawiała wrażenie twardej i ostrej jak krzemień, gdyby teraz się odezwała, w jej głosie rozbrzmiałaby desperacka nuta – nie mogła ufać własnym emocjom tak, jak jeszcze przed miesiącem, coś w niej poluzowało się, zardzewiało, jakby zepsuło. Zmierzając do królewskiego septu, starała się o tym nie myśleć – otaczało ją zbyt wiele par oczu, łasych na każdą oznakę niepewności i pragnących jej równie łapczywie, co krwi. Dzisiejszy ślub, choć osobiście dotykał Targaryenów, był dla Rhaenys po stokroć mniej przerażający niż ten sprzed ledwie jednego księżyca – dziś przed obliczem Matki i Ojca stanąć miał brat królowej, która odczuwała wyłącznie… ulgę. Ulgę wywołaną świadomością, że zwykle wędrujący własnymi ścieżkami Lucerys podjął kroki ku pewnej stabilizacji – nawet, jeśli małżeństwo miało być wyłącznie przedstawieniem, które zaserwowano dla uciszenia złośliwych. Mimo tego Rhaenys nie mogła nie uśmiechnąć się – tym razem bez zbędnej sztuczności – kiedy po dotarciu do królewskiego septu i dość krótkiej chwili oczekiwania ujrzała swego brata. W wamsie, obsadzonym – a jakże – w rodowych barwach sprawiał wrażenie nad wyraz dorosłego, choć w oczach swej najstarszej siostry być może już na zawsze pozostanie chłopcem. Dopiero na widok panny młodej królowa poczuła lekki uścisk – nie musiała szczególnie się wysilać, aby wyobrazić sobie, co w obecnej chwili czuła Daenerys Velaryon, której wybranek – choć niewiele starszy – był przecież kimś, kogo narzucono jej jako towarzysza reszty życia. W umyśle Rhaenys zamigotał cień współczucia, który ustąpił dopiero przed świadomością, że spośród wszystkich mężczyzn w Królewskiej Przystani, Lucerys jest jednym z najlepszych… choć to najpewniej nieszczególne pocieszenie.
Powrót do góry Go down
Valar Dohaeris

Valar Dohaeris
Nie żyje
Liczba postów :
139
Join date :
10/04/2013

Królewski sept Empty
PisanieTemat: Re: Królewski sept   Królewski sept EmptyWto Sie 30, 2016 9:56 pm

Śluby w Królewskiej Przystani stały się czymś na tyle powszednim, by Wielki Septon zaczął zastanawiać się nad ludzką naturą – im głębiej brnął w zawiłości jestestwa, tym bardziej utwierdzał się w przekonaniu, że podobne dywagacje należy zostawić maestrom. Był świątobliwym mężem, człowiekiem oddanym Wierze a nade wszystko kimś, kto znacznie bardziej preferuje wesela od ostatnich wieczerzy – być może dlatego od poranka dopisywał mu na tyle doby humor, by zignorował pełne obaw podszepty, które nakazywały sądzić, że dzisiejsze gody będą równie żarliwe, co te sprzed miesiąca. Z Wielkiego Septu Baelora do królewskiej świątyni najwyższy przedstawiciel Siedmiu udał się na piechotę – nie chodziło mu o ukazanie własnej skromności, wielkoduszności czy wstrzemięźliwości; uznał dzisiejszy dzień za jeden z ostatnich, kiedy tak naprawdę można cieszyć się słońcem – choć to było jakby odległe, chłodne i niemrawe.
Królewski sept ustępował swemu dostojnemu bratu pod niemal każdym względem – był mniejszy, ciaśniejszy i niższy, jednak figury przedstawiające Siedmiu Bogów, choć zabawnie małe przy tych w Wielkim Sepcie, były równie wystawne i kosztowne. Matka miała oczy z pereł, Ojciec – z szafirów, Kowal trzymał w dłoni wykonany ze szczerego złota młot, zaś Dziewica posiadała naszyjnik z rubinów. Woń sprowadzanych zza Wąskiego Morza świec mieszała się tu z gryzącym zapachem kadzidełek, który spowijał wnętrze świątyni delikatną, ulotną powłoką dymu – służki zadbały, by do feerii dołączył słodki aromat szklarnianych, przywiezionych aż z Wysogrodu róż o płatkach tak czerwonych, że zdawały się nasiąknąć krwią. Atmosfera w królewskim sepcie była znacznie spokojniejsza niż przed miesiącem – być może powodowała to znikoma, choć składająca się z najistotniejszych osób w królestwie liczba gości, pośród których urodą promieniała królowa Rhaenys, o bezpieczeństwo dbał Daeron Targaryen, zaś na intratne umocnienie sojuszu z Koroną spokojnie wyczekiwali dwaj młodsi synowie Lorda Pływów… oraz sam Lord z małżonką we własnej osobie. Gdy ceremonia zbliżała się wielkimi krokami, wnętrze świątyni wypełnić cichy śpiew chóru złożonego z delikatnych jak morska bryza sept, które oddały się pod szczególną opiekę Dziewicy – były to młode dziewczęta, niektóre z nich młodsze nawet od panny młodej, o czystych sercach i jeszcze czystszych głosach. Wielki Septon nie potrafił określić, co sprzyja mu większą przyjemność – słuchanie ich śpiewu, czy widok Lucerysa Targaryena, który zamajaczył na tle drzwi świątyni, dobitnie świadcząc o początku ślubnej ceremonii. Potomek Aegona Zdobywcy prezentował się tak, jak na Valyrianina przystało – zwłaszcza Valyrianina wywodzącego się z królewskiego rodu, który – choć nie należał do szczególnie rosłych mężów – zachował w swych ruchach pełną swobody grację. Osadzony w czarno-czerwonej barwie ubiór Lucerysa jedynie podkreślał dumne wrażenie, jakie Targaryen mógłby wywrzeć na gościach, gdyby nie fakt, iż w przytłaczającej większości także posiadali w żyłach valyriańską krew. Jednakże jak przy każdej ślubnej okazji, tak i dzisiaj pan młody całkowicie ustąpił pola swej oblubienicy, która – odziana w białą suknię - stanowiła uosobienie niewinności i delikatności. Daenerys Velaryon przemierzała królewski sept powoli, z rozwagą i cieniem obawy, którego nie potrafiła skryć nawet najbardziej nieprzenikniona maska. Nikt nie mógł jednak winić jej za tlący się w umyśle strach, stanowiący wszak niedołączoną część każdej ślubnej ceremonii. Gdy tylko panna młoda dotarła do ołtarzy, zaś ojciec pozbawił ją panieńskiego płaszcza osadzonego w rodowych barwach Velaryonów, Wielki Septon wspiął się na niewielkie podwyższenie ślubnego ołtarza, lekkim skinieniem dłoni nakazując to samo oblubieńcom. Gdy tylko pokonali trzy, niskie schodki, kapłan rozłożył ręce, po czym donośnym głosem przemówił zarówno w stronę stojącej przed nim pary, jak i zebranych w królewskim sepcie gości.
- Możesz ubrać pannę młodą i wziąć ją pod swą opiekę – doskonale znana wszystkim formuła była delikatnym wstępem do kolejnej części uroczystości i stanowiła najbardziej teatralny moment – moment, w którym pan młody opatulał ramiona panny młodej własnym płaszczem, ukazując w ten sposób, że od dziś po wsze czasy będzie o nią dbał (w teorii) oraz otaczał opieką (również czysto teoretycznie). Wielki Septon pozwolił, by Lucerys wykonał swą powinność, z którą wiązała się kolejna część ślubnej ceremonii – gdy tylko czarny płaszcz z trójgłowym, rubinowym smokiem spoczął na plecach Daenerys, z ust Targaryena padły słowa, który przerwały delikatną zasłonę milczenia.
- Tym pocałunkiem ślubuję Ci miłość i biorę sobie Ciebie za panią i żonę.
Nie trzeba było czekać na odpowiedź panny młodej zbyt długo – w chwili, w której spojrzenia zebranych spoczęły na jej kruchej osobie, ciszę przerwał cichy głos mówiący:
- Tym pocałunkiem ślubuję Ci miłość i biorę Cię sobie za pana i męża.
Echo słów zdołało przebrzmieć na dobre, kiedy pocałunek przypieczętował zawierane małżeństwo –Wielki Septon sięgnął po leżący na ołtarzu Matki kryształ i uniósł go nieznacznie, pozwalając, by światło świec wydobyło zeń setki barwnych plamek, które padły na młodą parę oraz zebranych gości.
- Na oczach Bogów i ludzi uroczyście ogłaszam, że Lucerys z rodu Targaryen, oraz Daenerys z rodu Velaryon są mężem i żoną, jednym ciałem, jednym sercem, jedną duszą, teraz i na wieki, i niech przeklęty będzie ten, kto stanie między nimi – Wielki Septon zsunął z szyi jedwabną szarfę, którą dwoma, wprawnymi ruchami obwiązał złączone dłonie młodej pary – materiał był śliski i chłodny w dotyku, reprezentował jednak nierozerwalność, jaka miała charakteryzować małżeństwo.
- W imię Siedmiu, biorę wasze dusze i wiążę je w jedną po wsze czasy. Spójrzcie sobie w oczy i wypowiedzcie słowa przysięgi – powiedziawszy to, kapłan odstąpił nieznacznie od Lucerysa oraz Daenerys, pozwalając, by w tej chwili posiadali choć namiastkę intymności, z której dzisiaj będą zupełnie obdarci.
- Ojcze, Kowalu, Wojowniku, Matko, Dziewico, Starucho i Nieznajomy. Należę do niego, a on do mnie. Od dziś po wsze czasy…
- Ojcze, Kowalu, Wojowniku, Matko, Dziewico, Starucho i Nieznajomy. Należę do niej, a ona do mnie. Od dziś po wsze czasy…

Głosy zlały się w cichą całość, której nie zakłócił choćby najcichszy, niepożądany dźwięk – dopiero, kiedy przebrzmiało echo ostatnich sylab, stało się całkowicie jasne, iż pomiędzy Daenerys a Lucerysem zawarto coś równie trwałego, co Żelazny Tron. Jedynie w ich mocy leżały dalsze losy małżeństwa i tego, jak się potoczy – czy będzie przekleństwem, czy nagle odnalezionym szczęściem?

    W sepcie posty dodaje wyłącznie para młoda, chętnych do rozgrywki gości zapraszam tymczasem do Królewskiej Sali Balowej, gdzie władca w swej dobroci pozwolił urządzić weselną ucztę. Para młoda będzie przyjmować podarunki na środku sali i tam też dodawajcie posty nie czekając, aż nowożeńcy napiszą pierwsi (ale zaczekajcie, aż napiszą w sepcie!) – Daenerys i Lucerys odpowiedzą na nie w chwili, w której wszystkie prezenty zostaną wręczone.
Powrót do góry Go down
Sponsored content


Królewski sept Empty
PisanieTemat: Re: Królewski sept   Królewski sept Empty

Powrót do góry Go down
 

Królewski sept

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

 Similar topics

-
» Królewski Las
» Królewski Szlak
» Królewski Trakt
» Królewski Stos
» Królewski Trakt

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Westeros :: Włości Korony :: Królewska Przystań :: Czerwona Twierdza-