a
IndeksLatest imagesRejestracjaZaloguj
Faylinn Stone



 

 Faylinn Stone

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Faylinn Stone

Faylinn Stone
Dolina Arrynów
Skąd :
Dolina Arrynów, Gulltown
Liczba postów :
10
Join date :
09/07/2015

Faylinn Stone Empty
PisanieTemat: Faylinn Stone   Faylinn Stone EmptyCzw Lip 09, 2015 2:53 pm


Faylinn Stone










Wiek:
24 DNI IMIENIA
Miejsce urodzenia:
DOLINA ARRYNÓW, GULLTOWN
Ród:
-
Stanowisko:
BĘKARCIA CÓRKA KUPCA KORZENNEGO
DROBNY RZEZIMIESZEK,
SZARLATANKA I KURWA

Aparycja

Nigdy nie uważała, że jest piękna.
Wiele jej brakuje: strzelista i chuda, z piersiami jak bębenki wygrywające rytm, z jakim wiosła mają uderzać o taflę wody. Skórę ma śniadą, spaloną słońcem w dzieciństwie, kiedy to pomagała matce-praczce czochrać w górskim strumieniu pańską bieliznę. Tego pospolitego brązu nie ukryje żaden ryżowy puder.
Rzeczywiście, nie jest piękna, ale ma to „coś". Jakiś ulotny, odurzający wdzięk schwytany w gesty, ukryty w intymnym zapachu. To „coś" sprawia, że mężczyźni chcą ją pieprzyć, rżnąć, przelecieć.
A ona? Ona nie ma nic przeciwko, uśmiecha się zawadiacko, zęby lśnią przy każdym przejawie radości, niosącym obietnicę przyszłej rozkoszy. Wygodny, podróżny przyodziewek zwykle podkreśla kuszącą wypukłość piersi, a liczne ozdoby, wykonane kunsztem własnym rąk, stanowią naturalne uzupełnienie wizerunku. Bransolety, naszyjniki, kolczyki, wplecione we włosy rzemyki, chusta odgarniająca z czoła ciemnobrązowe włosy – gdy ktoś raz spotka bękarcicę na swej drodze, najpewniej nigdy nie zapomni zawadiackiej aparycji i figlarnego błysku w zielonych tęczówkach. Jakby tego było mało, jest znacznie wyższa od większości kobiet, mierzy bowiem pięć stóp i osiem cali, falując ponad tłumem białogłowych niczym najwyższa sosna w lesie. Faylinn sprawia wrażenie kogoś, komu brakuje klepki – fakt, może jedna czy druga jest obluzowana, ale wciąż tkwią na swoim miejscu. Najpewniej dzięki temu nieustannie wynajduje coraz to nowsze i nowsze powiedzonka oraz prawidła, wokół których niemal kręci się jej świat. Jak na kogoś, kto nie potrafi pisać ani czytać, posiada piekielnie bystry umysł, zupełnie jakby była węszącym po znanym sobie borze lisem – żadna sytuacja nie jest w stanie jej zaskoczyć, żaden, nawet najbardziej niepomyślny obrót spraw nie odbiera Faylinn pogody ducha, nie ściera z ust wesołego uśmiechu.
Dlaczego?
Bo – najpewniej – jest jedną z najbardziej wolnych kobiet w całym królestwie… i to najcenniejsze, co mogłaby posiąść.


Biografia


O co pytałeś?
Czy zrozumiałam, że mam się nie rozgadywać?
Bogowie, dlaczego mężczyźni są tacy tępi?
Nie, to ty się nie irytuj - przestań kłapać jadaczką i posłuchaj mnie chwilę. Coś mi się zdaje, że i tak będziesz mnie słuchał przez cały wieczór, więc równie dobrze możesz zacząć już teraz. Pewnie, że wszystko zrozumiałam! A co, czyżbyś myślał, że doszczętnie pomieszało mi się w łepetynie, odkąd spotkałam cię w karczmie? Przecież to było zaledwie księżyc temu! Pamiętasz, powiedziałam, że żona łeb ci urwie, kiedy pokażesz się w domu z czerstwym bochenkiem chleba - oszczędzasz grosz, a tracisz trzos, jak powiada przysłowie – i założę się, że miałam rację, co? Kiedy masz do czynienia z taką wygadaną babą jak ja, lepiej powściągnij chichotki. Wiem, co tam sobie myślisz: wszystko masz wypisane na gębie, wszystko jest na wierzchu, zupełnie jak w burdelu na łożu. Niektórzy powiadają, że miska owsianki ma więcej rozumu niż Faylinn Stone i być może jest w tym ziarno prawdy – wszak bękarcice myślą najczęściej waginą. Dobra, koniec żartów; czas przejść do rzeczy. Zaraz opowiem wam nie lada historię, proszę o chwilę uwagi garść cierpliwości!
Widzicie, nie byłam córką wielkiego Lorda o zamku tak przestronnym, że minąłby tydzień, nim służba odnalazłaby cuchnące truchło kota. Nie byłam córką pomniejszego Lorda, zamieszkującego siedzibę nieco skromniejszą, w której odnalezienie zdechłego kota trwałoby trzy dni. Nie byłam nawet córką kurwy, żeby już podczas narodzin posiadać predyspozycje do pewnego, jakże pożądanego, zawodu.
Akt mego spłodzenia to czysty przypadek, będący efektem nadmiaru dornijskiego (albo arborskiego?) wina, sterczącej kuśki zamorskiego kupca z Lys bądź Myr i zbyt dużej gościnności w kroku matki. Wystarczyło kilka nieporadnych pchnięć przy akompaniamencie głuchego sapania i klaszczącego dźwięku zderzających się ze sobą ciał – dokładnie tak dokonał się cud stworzenia, na wskutek którego dziewięć księżyców później Westeros zostało zasilone o dziecko z nieprawego łoża.
Kolejne.
Miłościwa pani matka nie szczędziła sobie co mocniejszych trunków, nosząc pod sercem dziecko i mam pełne prawo podejrzewać, że na świat przyszłam napruta niczym chłop po żniwach wracający z karczmy.
To przy okazji wyjaśniałoby moją bezwarunkową miłość do co serdeczniejszej mieszanki ale i cienkusza!
Przez większość swego życia – do szesnastego dnia imienia – pracowałam dla gałęzi rodu Arryn, która rządziła Gulltown. Lady Amelia miała cały mieszek przykrych nawyków, zmuszających licząca kilka, następnie zaś kilkanaście lat dziewczynę do nieustannego poświęcenia. Lady Arryn mawiała, że najprzyjemniej śpi się w pościeli, kiedy wyschła na dworze, że pachnie wtedy wiatrem, który ją owiewał, a ten zapach sprawia, że ma się miłe sny.
Tak się składa, że Lady Amelia często wygadywała bzdury, ale akurat w tym wypadku miała świętą rację. Lecz w zimowe bądź jesienne ranki, kiedy temperatura w Dolinie spadała diametralnie, a z północy wiał silny, wilgotny wiatr, zrezygnowałabym z miłego zapachu bez słowa protestu. Bo wieszanie prześcieradeł na mrozie to fizyczna tortura! Ktoś, kto tego nie robił, nawet sobie nie wyobraża, jaka to męka - ale później już zawsze pamięta się ten ból.
Wynosisz na podwórze kosz parującej pościeli, zaczynasz wieszać pierwsze, wciąż jeszcze ciepłe prześcieradło i jeśli nigdy dotąd nie robiłaś tego na mrozie, myślisz sobie: „E, wcale nie jest tak źle”. Zanim jednak wyrównasz brzegi i zamocujesz sześć spinaczy, prześcieradło przestaje parować. Nadal jest mokre, ale teraz na dokładkę i zimne. Twoje palce też są mokre i potwornie zimne. A tu trzeba wieszać drugą sztukę, potem trzecią i czwartą. Palce masz czerwone i zgrabiałe, bolą cię ramiona, wargi drętwieją od trzymania w nich spinaczy, ale przecież nie możesz trzymać ich w ręku, bo obie ręce musisz mieć wolne, żeby wieszać pościel. Najgorszy jest ból palców. Gdyby po prostu drętwiały! Aż marzy ci się, żeby tak było. Tymczasem one robią się coraz bardziej czerwone, a jeśli prania jest dużo, to przybierają kolor bladofioletowy, jak lilie. Pod koniec zamiast palców masz sine szpony. I myślisz z przerażeniem o tym, co cię czeka, kiedy wrócisz z pustym koszem do domu i znów znajdziesz się w cieple. Kiedy palce trochę ci się ogrzeją, zaczynają piec, jakby użądliło je stado os. Więc nacierasz je owczym łojem, zaś po księżycu czy dwóch masz tak potwornie wysuszone dłonie, że skóra ci pęka i krwawi, gdy tylko zaciskasz pięść. Czasami, kiedy już się dawno rozgrzałaś i wlazłaś do łóżka, budzisz się w środku nocy, bo twoje ręce skowyczą na wspomnienie bólu. Myślicie, że żartuję? Dobra, śmiejcie się, jeśli chcecie, ale zapewniam was, że mówię prawdę. Skomlą jak porzucone szczenięta. Leżysz i słuchasz dobiegającego gdzieś z głębi skomlenia, i nie opuszcza cię świadomość, że wkrótce znów trzeba będzie wieszać na mrozie pościel i nie ma na to żadnej rady, bo wieszanie pościeli jest jednym z tych przykrych kobiecych obowiązków, o których mężczyźni ani nic nie wiedzą, ani nie chcą wiedzieć.
Sądziłam, że moje życie będzie toczyć się podobnym torem – w oczekiwaniu od jednej zimy na kolejną, wciąż wspominając z boleścią gryzący ból.
Miałam pełne prawo tak myśleć…
… dopóki nie ogrzałam łoża szanownemu dziedzicowi Gulltown.
Ha! Pewnie właśnie tego oczekiwaliście – nagłego zwrotu akcji, morderstwa, matkobójstwa, kazirodczego związku, krzywoprzysięstwa – nic z tych rzeczy. Najstarszy syn Lorda posiadał pewną, zaskakującą jak na szlachcica umiejętność – był jurny niczym byk wpuszczony do stajni pełnej jałówek. Prawdziwy problem tkwił w tym, że posiadał również małżonkę, która dość skutecznie odbierała mu ochotę do nocnych harców. Mój umiłowany, jak nazywałam go w myślach, śmiejąc się z tego określenia jak z dobrego dowcipu, może i miał pod sobą z dwa tysiące zbrojnych, którzy jak tylko warknął na nich: „Co wy pierdolicie?!”, to od razu lecieli po żony i kochanki, żeby mu pokazać, ale w małżeństwie dowódcą była jego żona i ilekroć mówiła mu, żeby zdjął buty, bo zabłoci myrijski dywan, ściągał je posłusznie. To właśnie ona skutecznie zadbała o to, bym zarówno ja, jak i każda z kochanek jej małżonka, czym prędzej opuściła Gulltown, nim poobcina nam cycki i rzuci kozicom na pożarcie (dokładnie tak mówiła, jak mi zdrowie matki miłe, w życiu nie słyszałam podobnych słów w ustach Lady!). Ale tacy już są ci szlachcice; albo skopią cię tak, że gotów jesteś się przekręcić, albo zaduszą cię na śmierć swoją cholerną miłością. Nigdy nie posiadałam wiele, przeto spakowanie tobołka z całym dobytkiem zajęło ledwie jeden wieczór… i tak zaczęło się moje prawdziwe życie.
Minęło sześć długich dni imienia, podczas których dane było mi zwiedzić ziemie Dorzecza, Zachodu, Reach, a nawet zimnej Północy – królowie umierali, szlachetne damy rodziły dzielnych wojaków, Lordowie toczyli zaciekłe wojny o gruszkę na miedzy, ja zaś czyniłam to, co potrafiłam najlepiej – uśmiechałam się, wędrowałam, przerżnęłam mężczyzn z każdej części królestwa… i przetrwałam. Wbrew pozorom rezolutna i sprytna kobieta nie musi zarabiać na życie wyłącznie kroczem – choć to bez wątpienia jeden z najłatwiejszych sposobów. Wystarczyła minimalna wiedza o ziołach przekazana przez matkę, kilka zbiegów okoliczności, umiejętność parzenia miesięcznej herbaty – nawet nie zauważyłam, gdy zaczęli nazywać mnie Zielarką, kimś, kto nawet wrzody na dupie potrafi wyleczyć naparem z pokrzywy. Wślizgnęłam się w nową rolę z ochotą, po dziś dzień uważając, że mogło być znacznie, znacznie gorzej.
W końcu moje cycki mogły zeżreć kozice.


Ekwipunek


- podróżny przyodziewek złożony z koszuli, skórzanego gorsetu, lnianej spódnicy oraz wykonanych z cielęcej skóry butów,
- niezliczona ilość wykonanych ręcznie ozdób,
- malutki mieszek u pasa z zaledwie kilkoma miedziakami oraz krzesiwem, drugi – taki sam, za to ze znacznie cenniejszą zawartością – skryty między piersiami,
- skórzana torba przewieszona przez ramię, której wyposażenie stanowią zioła, drewniany kubek, łyżka oraz talerz,
- dobrze zaostrzony nóż myśliwski z drewnianą, wyślizganą rękojeścią.

acidbrain

Powrót do góry Go down
Ivory Targaryen

Ivory Targaryen
Dorne
Skąd :
Dorne, Słoneczna Włócznia
Liczba postów :
2203
Join date :
23/10/2013

Faylinn Stone Empty
PisanieTemat: Re: Faylinn Stone   Faylinn Stone EmptyCzw Lip 09, 2015 6:41 pm

Świetna, naprawdę świetna karta! Uśmiałam się bardzo! :D Brakowało mi tutaj takiej postaci, a więc nie pozostaje mi nic innego jak tylko zaakceptować!
Powrót do góry Go down
 

Faylinn Stone

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

 Similar topics

-
» Robin Stone
» Daphne Stone
» Stone Hedge
» Carlen Stone
» Rosalyn Stone

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Karczma :: Offtopic :: Kosz :: Karty Postaci-