a
IndeksLatest imagesRejestracjaZaloguj
Ogrody - Page 3



 

 Ogrody

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3
AutorWiadomość
Lorent Tyrell

Lorent Tyrell
Nie żyje
Skąd :
Wysogród
Liczba postów :
66
Join date :
26/04/2013

Ogrody - Page 3 Empty
PisanieTemat: Ogrody   Ogrody - Page 3 EmptyCzw Maj 09, 2013 11:59 pm

First topic message reminder :

***
Tu są z pewnością prześliczne roślinki, plus kamienna ławeczka!
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość
Anna Arryn

Anna Arryn
Nie żyje
Skąd :
Dolina Arrynów
Liczba postów :
195
Join date :
23/06/2013

Ogrody - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Ogrody   Ogrody - Page 3 EmptyPon Sie 05, 2013 10:47 pm

[Ok. Jako, że Edrica trochę nie ma, mam nadzieję, że nie pogniewa się za to, że pozwolę sobie opisać trochę naszej wspólnej rozmowy. Mam w końcu ślub do obskoczenia, prawda?]

Edric z pewnościa nie miał żadnych obiekcji przed tym, aby Mormont dostawił sobie krzesło i usiadł razem z nimi. A gdyby miał coś przeciwko, czy powiedziałby to Annie, która sama zaproponowała Damonowi, chociaż nie swemu bratu, to śniadanie? Oczywiście mógł sobie po prostu pójść, ale chyba ten drugi Damon przypadł mu do gustu. A i nie zostawiłby z nim Anny, racja?
Jej Damon, nie jej Damon, Damon-niedźwiedź, Damon-pan młody... używanie nazwisk istotnie byłoby prostsze, ale czy żyjemy po to, aby sobie ułatwiać? Nie.
Chwilę później siedzieli już w trójkę. Jedli, pili, palili lulki? Niestety bez tego ostatniego, w końcu Anna nie była tego typu kobietą, żeby tak od razu zapalić z nieznajomym. To się nie godziło. Z samym Edriciem to może nawet wzięłaby kilka lekcji gry na flecie, w końcu był takim wspaniałym artystą!
Ale nie odbiegajmy od tematu, postaram się powściągnąć myśli, żeby nie przebiegały przez meandry umysłu jak oszalałe łosie przez knieje... lub jelenie.
Rozmowa toczyła się całkiem lekko. Zdążyli wyczerpać temat o pogodzie, porównać temperatury z mroźnej Północy i łagodnej Doliny Muminków. Erdic zaśpiewał piękną, skoczną pieśń o pewnej dziewce, którą zlał deszcz i wbiegła schować się do karczmy pełnej wojowników wracających z wojny. Pewne momenty przyśpiewki sprawiły, że Anna zaczerwieniła się. W zasadzie wielu słów i zdarzeń z piosenki całkowicie nie rozumiała, bo czyste i niewinne z niej dziewczę, ale jakoś czuła pod skórą, że coś jest na rzeczy. No i Edric tak spoglądał! Ciepło sie dziewczęciu robiło. A może to przez słońce, które wznosiło się coraz wyżej na nieboskłonie?
Rozmawiali też o połowie ryb. Sama nie wiedziała dlaczego, ale jakoś zainteresowała się tym. Damon, Mormont swoją drogą, rozprawiał też coś o zwierzetach, które spotkać można w innych częściach świata. W tych, których nie było dane Annie obejrzeć. Widziała tylko swoją Dolinę Muminków i Królewską Przystań. A z Królewskiej Przystani to w zasadzie było dane obejrzeć jej jedynie Czerwoną Twierdzę. Nuda. Bida z nędzą. Niech to szlag.
Dlatego też była bardzo zaciekawiona. Edric podśpiewywał, ale też rozmawiał z nimi. Dlaczego miałby tego nie robić? Był w końcu przyjacielem Anny, a nie służkiem, którego zadaniem było siedzieć cicho. Służkiem... doprawdy, cóż to za słowo?
Od słowa do słowa, toczyła się rozmowa. Od gryza do gryza... nie zarymuję tego. Po prostu przestali być głodni.
Wtedy też pojawił sie posłaniec.
- Lady, przyszedłem z rozkazu twego brata, Reinmara. Polecił przekazać, że przybył do Czerwonej Twierdzy.
Braciszek. Braciszek Reinmar. Braciszek Reinmar przybył i jest tak blisko! Gdyby mogła, zerwałaby się z krzesła, które malowniczo przewróciłoby się na ziemię. Z hukiem, bo bez niego obejść by się nie dało. Policzyła jednak do dziesięciu i uspokoiła się trochę.
- Dziękuję za tak dobrą nowinę. Możesz odejść i obyś zawsze był w dobrym zdrowiu- powiedziała starając się być damą. Matka zawsze chciałą wychować ja na damę. Wygląd udało się jakoś do tego dopasować, ale Anna miewała... dzikie reakcje w różnych sytuacjach. Nie sposób je było opanować. Było to dość problematyczne, ale w sumie całkiem urocze.
Posłaniec odszedł i dopiero wtedy wstała. Wzięła kiść winogron. Schowałaby do sakiewki aby móc skubać grona po drodze, ale nie miała jej przy sobie. Pozostało jej nieść owoce w rękach.
- Wybaczcie mi, że was teraz opuszczę, ale muszę przywitać mego brata. Edricu, wierzę, że skomponujesz wspaniałą pieśń na ślub. Lordzie Mormont, cieszę się z tego spotkania i ufam, że zobaczę cię, panie, podczas uroczystości. A teraz naprawdę muszę iść.
Powiedziawszy to wolnym krokiem ruszyła w stronę wejścia do budynku. Wolnym, ale... niczym rozpędzający się wóz jej kroki stawały się coraz szybsze. Tak, że przez drzwi wręcz przebiegła. Niemożliwa dziewczyna.

/zt
Powrót do góry Go down
Soviria

Soviria
Skąd :
Volantis
Liczba postów :
12
Join date :
30/10/2013

Ogrody - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Ogrody   Ogrody - Page 3 EmptyWto Mar 11, 2014 10:31 pm

Lubiła to miejsce. Obrośnięte przeróżnymi kwiatami grządki, skalniaki i po prostu trawniki, o które dbano z taką uwagą, że nie było mowy o najmniejszym niedociągnięciu bądź przeoczeniu. I pomimo tego, że na ogród zawsze dmuchano, jak i chuchano, aby zawsze wyglądał on reprezentacyjnie, wydawał się być jedynym naturalnym skrawkiem w całej Czerwonej Twierdzy. Soviria długo uczyła się żyć w harmonii z dworem, który oczywiście rządził się swoimi prawami. Wszyscy chcieli być blisko korony i rzecz jasna czerpać z takiej egzystencji korzyści, najlepiej materialne bądź tytularne. Jako osoba z zewnątrz, która nie przesiąknęła tym wszystkim oraz nie wyssała wraz z mlekiem matki takich... marginalnych dla kobiety ambicji, była tylko postronnym obserwatorem i świadkiem tego, jak kolejni z otoczenia władzy odchodzili oraz przychodzili, choć częściej po prostu znikali bezpowrotnie.
Wolnym krokiem przechodziła jedną z dłuższych alejek. Na szczęście nikt nie myślał o tym, aby zapuścić się w spokojne objęcia ogrodu kiedy lada chwila miały zacząć się uroczystości pogrzebowe. Sovoria potrzebowała jednak złapania oddechu. Nie czuła się komfortowo na widoku, w towarzystwie tylu person, które tylko czyhały na jakiejś jej potknięcia. Zazdroszczono jej wiele - pozycji w Radzie, bliskości z koroną, mieszkania w Czerwonej Twierdzy, zaufania Smoków. I choć rzecz jasna nie zwracała na te zawistne spojrzenia w ogóle uwagi, unikała ich jak tylko mogła dla własnego, świętego spokoju. Nie mieszanie się w spory, które były jej zupełnie obojętne, a także te wszystkie dworskie gierki, zapewniały jej spokojną egzystencję i właściwie nie potrzebowała już niczego więcej. Poza wolnością. Bo chociaż wiodła życie bajkowe, przypłaciła to kosztem własnych. Smok potrzebował ognia. Ogniem zaś była Soviria. Mogła więc zapomnieć o tym, aby swobodnie opuścić Królewską Przystań. Tylko w snach i marzeniach mogła bez przeszkód podróżować po Siedmiu Królestwach oraz Wolnych Miastach tak, jak przed wieloma laty.
Szybko odtrąciła te natrętne myśli. Nie był to czas, aby ubolewać nad losem, który jej przyszłości zaakceptować. Zatrzymała się przy krzewie usychających, białych róż. Bez konkretnego powodu wyciągnęła rękę przed siebie, aby jednym, zdecydowanym pociągnięciem zerwał jedną z nielicznych już, żywych kwiatów, który prezentował się w całej swej okazałości. Zapatrzona na śnieżnobiały pąk wydawała się zupełnie ignorować otoczenie, które przecież nie miało jej nic wartościowego do zaoferowania. Sentyment kiedyś ją zgubi.
Powrót do góry Go down
Maegor Targaryen

Maegor Targaryen
Włości Korony
Skąd :
Smocza Skała
Liczba postów :
708
Join date :
29/10/2013

Ogrody - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Ogrody   Ogrody - Page 3 EmptySro Mar 12, 2014 9:06 pm

Słońce nad Królewską Przystanią miało kolor krwi. Jego blask wyciekał z zachodu i plamił niebo na czerwono, znacząc strzępy obłoków skradzionym złotem. Kręta ścieżka prowadziła przez ogród Czerwonej Twierdzy niczym przez labirynt, strzelistymi drzewkami oraz smukłymi krzewami starając się ukryć przed wzrokiem to, co było najbardziej typowe dla stolicy Siedmiu Królestw - skupisko ostrych wież wznoszących się na tle poranionych niebios, gdzie czerwień i czerń mieszały się ze sobą niczym za sprawą rąk bogów. Echa kroków Maegora przybrały na sile, gdy znalazł się w kolejnym łukowato sklepionym przejściu prowadzącym do wysokiej rotundy w sercu ogrodu. Duże płaskorzeźby na zakrzywionych ścianach ilustrowały dzieje, które obecnie uważane są za historię, choć akurat w przypadku królewskiego rodu pozostawały wciąż żywe - tak oto w murze wyryte zostały ziejące ogniem smoki, potężne bestie ze skrzydłami przesłaniającymi światło słoneczne i budzącymi grozę oraz mimowolny zachwyt w każdym człeku. Ściany zdobiły także freski przedstawiające Aegona Zdobywcę oraz jego dwie siostry - z orężem w ręku, odzianych w zbroje i, rzecz naturalna, rozwścieczonych. Smoki w ludzkiej skórze przynoszące ziemi przeznaczenie. Zdaniem Maegora największy kunszt, jaki mogła skrywać Czerwona Twierdza. Jako dziecko, czego naturalnie nigdy nikomu nie przyzna, niejednokrotnie zakradał się pod wysokie łuki ogrodowych krużganek, by w niemym milczeniu podziwiać dzieło, które zostawił tu bezimienny artysta. Targaryen usłyszał ongiś, że człek ów pracował nad nim osiem lat. W tym miejscu Książę Smoczej Skały zawsze czuł się mały, słaby i całkowicie pozbawiony znaczenia.
I właśnie taki był zamiar twórcy.
Kroki Maegora zachrzęściły cicho na piaszczystym szlaku, gdy po opuszczeniu murów, wraz z ogrodową drogą zataczał coraz węższe koła. To miejsce, jak jedno z niewielu w Królewskiej Przystani, pozwalało zostawić resztę świata daleko w dole. Niewielki kawałek zieleni wciśnięty pomiędzy mury Czerwonej Twierdzy podzielony został na półokręgi obsadzone egzotycznymi roślinami, których nazw nie mógł wymienić nawet Wielki Maester. Można było zaryzykować stwierdzeniem, iż pomimo pozornego spokoju panującego w tej części zamku, był to najprawdopodobniej najlepiej strzeżony ogród całego Westeros. Nikt nie mógł tutaj wejść bez pozwolenia… oraz, co istotniejsze z punktu widzenia Namiestnika, bez pozwolenia wyjść. Niebo na zachodzie przez te kilka chwil, które Maegor poświęcił na milczące podziwianie płaskorzeźb, wykrwawiło się z czerwieni do różu. To właśnie dzięki tej zmianie w intensywności barw, gdy tylko Książę Smoczej Skały dotarł do samego serca ogrodu, jego oczom w całej okazałości ukazała się niewielka fontanna nieśmiało ciśnięta pośród roślinne sploty. Woda w niej lśniła jak maszerująca armia, szybko i bezlitośnie przecinając powietrze tylko po to, by z pluskiem wpaść do szerokiej misy. Targaryen przez chwilę wpatrywał się w ciecz, zabarwioną przez światło na różowo, po czym z zaskakującym spokojem uznał, iż bezproduktywne marnowanie czasu winno stać się jego profesją… a przynajmniej sądził tak, dopóki jego spojrzenie nie wychwyciło delikatnego ruchu na prawo. Od tamtejszej ścieżki oddzielał go płot z wysokich cyprysów, sprowadzonych najpewniej z Essos. Gdyby tylko był kimś innym, gdyby urodził się nieco mniej uparty, odrobinę bardziej powszechny, a nade wszystko - niekoniecznie przez całe życie pchany potrzebą poznania, mógłby zignorować pojedynczy dźwięk. Ot, ptaszysko zaplątane w gałęzie, nic więcej, powiedziałby w myślach, wzruszając lekko ramionami i powracając do swych naglących obowiązków.
Niestety, a może i stety? Daleko mu było do powszechności, do porzucenia ciekawości świata a co najważniejsze - ignorowania choćby najmniejszych oznak bytności ludzkiej w tak niewielkiej odległości. W Królewskiej Przystani nie było przyjaciół, nigdy i dla nikogo. Istnieli wyłącznie wrogowie… oraz chwilowi sojusznicy. Człowiek, który spędził tu połowę swego życia, doskonale wiedział, iż nigdy nie może być pewien, kto czeka za… niechże będzie, za płotem z cyprysów - i jednocześnie zdawał sobie sprawę z tego, iż sam powinien sprawdzić, jak daleko sięga jego paranoja. Kiedy zatem Maegor, za nic mając strój żałobnika, przedarł się przez kilka nachalnych gałęzi, skracając jednocześnie swą drogę prowadzącą do miejsca pobytu domniemanego przeciwnika, nawet w najśmielszych oczekiwaniach nie sądził, iż napotka tam… a jakże, nie może być mowy o pomyłce - Członka Małej Rady, który jako jeden z niewielu (jeśli nie jedyny) wciąż czynnie znajdował się na usługach Aerysa.
I niech bogowie oszczędzą nam wnikania, jakich usługach dokładnie.
- Pierwsza zasada. - wyrzekł spokojnie Maegor, wyłaniając się zza zielonej ściany strzelistych krzewów i zatrzymując zaledwie kilka kroków od Sovirii. - Kiedy mężczyzna zachodzi Cię od tyłu, najpewniej nie ma zamiaru rozmawiać o poezji. - po ustach Księcia Smoczej Skały przemknął delikatny uśmiech, gdy ukłonił się nieznacznie przed Starszą Nad Monetą.
- Witaj, pani. - dodał po chwili, splatając dłonie za plecami. Targaryen darował sobie nader oklepane pytanie, którym zwykli popisywać się wszyscy mężczyźni wszystkich miast świata, gdy tylko spotykali w samotni kobietę i które brzmiało nie inaczej, jak: „żywię nadzieję, iż nie przeszkadzam?”
Naturalnie, że przeszkadzasz. Wszak wlazłeś w pełnej zbroi do damskiego azylu.
Powrót do góry Go down
Soviria

Soviria
Skąd :
Volantis
Liczba postów :
12
Join date :
30/10/2013

Ogrody - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Ogrody   Ogrody - Page 3 EmptySro Mar 12, 2014 9:49 pm

Soviria na pierwszy oraz kolejny rzut oka daleka była w podobieństwie do obrazu skrytobójcy. Filigranowana kobieta, posiadająca ciepły i o dziwo szczery uśmiech, niekokietująca na każdym kroku. Dziwne w jej delikatnej dłoni wyglądałoby jakiekolwiek ostrze, one stworzone były, aby palcami pieścić płatki róż i nie tylko te należące kwiatów. Wbrew plotkom Aerys nie miał okazji się o tym przekonać, jednakże udowadnianie swoich racji okazałoby się syzyfową pracą. Tak dla wielu było po prostu wygodniej. Lekko zmrużyła oczy, odnosząc wrażenie, że nie jest tutaj sama.
Oczywiście, że często pierwsze wrażenie, pozory, zbyt wielka ufność w drugą personę okazywała się, zwłaszcza tutaj, zgubna dla nieszczęśnika. Soviria ceniła sobie swoje życie, nie było jej więc śpieszno, aby się z nim rozstawać. Na pewno na zdrowie wyszło jej trzymanie się z dala, na ile w ogóle było to możliwe, od wszelkich gierek, w których lubował się tutejszy dwór a konkretniej osoby go tworzące. Sama Starsza Nad Monetą stanowiła nie lada orzech do zgryzienia dla wszystkich, którzy jej złorzeczyli. Członek Małej Rady, przyjaciółka korony, niezamężna, niezwiązana z nikim uczuciowo bądź interesownie, unikająca jak ognia wszelkich większych uroczystości w salach balowych. Aczkolwiek... Każdy cenny klejnot przyciąga zbrodnie. I ona miała krew na rękach, wszak nikt nie dostaje niczego za darmo. Musiała zapłacić swoją cenę. Być może dlatego umiała cieszyć się tym zapewnionym sobie spokojem.
Głos, który od razu zidentyfikowała z właścicielem, był jednym z ostatnich, które spodziewała się usłyszeć za swoimi plecami. Właściwie od dawna nie spotkała żadnego Smoka w ogrodzie. Prędzej spodziewałaby się Wielkiego Maestra, którego z niewiadomych powodów nogi poniosły własnie tutaj. I choć jedna z dłoni kobiety trzymała kwiat, druga, swobodnie opuszczona wzdłuż ciała, znalazła się blisko miejsca, skąd mogła od razu chwycić za sztylet i w mniej.... przyjemny sposób przywitać się z intruzem. Nie była bezbronną niewiastą, choć niewątpliwie uchodzenie za takową miało swoje zalety. Soviria dość leniwie podniosła głowę, a także całym ciałem odwróciła się ku Maegorowi. Etykieta, jak przystało na prawdziwą damę żyjącą na królewskim dworze, nie była jej obca.
- A szkoda. Tutejsza biblioteka aż pęka w szwach od poezji. I w większości to te książki są bardziej wartościowe od wspomnianych mężczyzn. I nie tylko od nich.
Przesunęła oczyma, w żadnym wypadku nie było to nachalne, po rysach twarzy księcia Smoczej Skały, następnie po całej jego osobie. Tylko na symbolu władzy namiestnika zatrzymały się one na dłużej. Dość szybko wychwyciła na nowo spojrzenie mężczyzny. Soviria miała w zwyczaju, aby zawsze patrzeć się w oczy swojego rozmówcy. Pod żadnym pozorem, nawet jeśli nie będzie to wygodna dla niej konwersacja, nie uciekała wzrokiem. Tak robić mogły te wszystkie, sztuczne, płochliwe gąski z tak zwanych dobrych domów.
- Książę.
Aby dopełnić ceregieli, pochyliła z szacunkiem głowę i przepisowo, choć nie było o dziwo w tym żadnej sztuczności, dygnęła przed Maegorem. Nie wyrzekł się nazwiska i swojego dziedzictwa, choćby z tego powodu należy mu się ten szacunek, nie mniej sama osoba księcia budziła w Sovirii dość spore... kontrowersje.
- Uciekasz przed nachalnymi lordami, chcącymi wkupić się w łaski dworu czy może pragniesz schować się przed jakąś nietaktowną damą?
Zagadała, zdając sobie sprawę, że wciąż trzyma w dłoni nieszczęsny kwiat róży. Potarła palcami o jego płatki, jakby była to rzecz niezwykle interesująca.
Powrót do góry Go down
Maegor Targaryen

Maegor Targaryen
Włości Korony
Skąd :
Smocza Skała
Liczba postów :
708
Join date :
29/10/2013

Ogrody - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Ogrody   Ogrody - Page 3 EmptyPią Mar 14, 2014 7:35 pm

Filigranowość nie zawsze oznaczała słabość… zwłaszcza w przypadku płci pięknej. Ciało młodej, szczupłej kobiety, jaką bez wątpienia wciąż była Soviria, mogło być najlepszą bronią posiadaną przez Starszą Nad Monetą. I choć światem rządzili mężczyźni, brutalne i często bezmyślne samce alfa, których ulubioną rozrywką było pokrywanie, najczęściej po kilku głębszych kuflach ale, swych żon lub służek… to właśnie kobiety w dużej mierze miały wpływ na ich decyzje. Rycerzowi wystarczyła obietnica nadziania na swą kopię rumianej karczmarki, by zapomniał o cnotach przypisanych jego pozycji społecznej. Dziedzic lordowski, po latach spędzonych na konserwatywnym dworze, mógłby ujrzeć kawałek piersi portowej dziwki - i już zapominał o swych górnolotnych przysięgach zachowania honoru i szanowania dam każdej profesji, płacąc grosze za wypolerowanie przez kurtyzanę miecza, który nosi w spodniach.
Tak… kobiece ciało było potężną bronią, gdy zaś panna znała swe atuty - stawało się bronią śmiertelną. W wielu przypadkach również dla właścicielki. Maegor jednak doskonale zdawał sobie sprawę, iż Soviria należy do typu kobiet, które nawet w sytuacji bez wyjścia znajdują sposób, by uniknąć kłopotów. Stanowiła zagadkę… i tak, jak każdą zagadkę - również ją można było rozwiązać. Pytanie tylko, czy Targaryen pragnął zagłębiać się w mroczne odmęty historii Starszej Nad Monetą. Odmęty, z których mógłby nie powrócić… wszak prawda bywała czasami niezwykle… niewygodna. Zwłaszcza dla kogoś, kto piastował podobne stanowisko. Książę Smoczej Skały nie był jednak człowiekiem, który poświęcał się walce z wiatrakami. Czasami pióro przewyższało ostrością nawet miecz z valyriańskiej stali i choć Maegor niechętnie to przyznawał - w delikatnych sprawach, zupełnie takich jak niespodziewane spotkanie Sovirii, należało wyrzec się swej zwyczajowej gruboskórności. Kiedy więc tylko dostrzegł kwiat róży trzymany przez Starszą Nad Monetą w jednej dłoni, podczas gdy palce drugiej wędrowały wzdłuż uda, bynajmniej nie po to, by obnażyć zgrabną nóżkę…
- Określenie „śmiertelne piękno” nabiera nowego znaczenia. - stwierdził z niekrytym rozbawieniem Targaryen i uniósł delikatnie ręce, aby zademonstrować swe, o dziwo, pokojowe zamiary. Przez chwilę obserwował jak po skórze Sovirii przemknęły niewielkie cienie, rzucone przez liście wonnego kwiatu i nim zauważył, całą uwagę skupił na szerokich smugach gałęzi, których cień padał subtelną twarz i gładką szyję kobiety.
- Ten świat odzwyczaił się od balladowych Florianów… a i cnotliwych Jonquil jest coraz mniej. - odparł po chwili milczenia, bez cienia sprzeciwu pozwalając, by Soviria lustrowała jego twarz. Nie stanowił cudu natury… na dobrą sprawę, do bycia cudem oraz cudów spełniania Maegorowi było dość daleko. Targaryen urodę zostawił kobietom, a zdolność czynienia rzeczy niesłychanych - głównie szarlatanom. Posiadał jednak coś, czym nie mogło poszczycić się wielu ludzi w tym królestwie… także tych wysoko urodzonych.
Otóż jako jeden z niewielu wciąż uważał, iż siła argumentu jest znacznie skuteczniejsza od argumentu siły. I kto wie, czy nie stanowiło to jego atutu… lub wręcz przeciwnie - przekleństwa.
- Jakby to określić, pani... - oczy Maegora, liliowe w świetle słońca, zalśniły z niekrytym zainteresowaniem, gdy Starsza Nad Monetą skupiła się na płatkach śnieżnobiałej róży, którą wciąż trzymała w dłoni. Miłość do kwiatów… czy kogoś, kto podobne kwiaty jej podarował? Kolejny znak zapytania w życiu Sovirii, którego sprostowanie mogłoby kosztować wiele krwi.
- Czy Książę Smoczej Skały, Namiestnik Królestwa oraz drugi syn Jaehaerysa Drugiego, nie może po prostu pospacerować po ogrodzie i pooddychać świeżym powietrzem? - zapytał z nieprzeniknionym wyrazem twarzy, wykonując krok w stronę członkini Małej Rady i niwelując tym samym dzielącą ich odległość. - Niestety, nietaktowne damy unikają mnie szerokim łukiem. A szkoda, jestem pewien, że nie czmychałbym przed nimi do królewskiego ogrodu. - dodał w końcu z cieniem uśmiechu czającym się w kącikach ust. Przed nachalnymi lordami również nie uciekał, ci bowiem zbyt pochłonięci byli unikaniem gniewu Aerysa. A zatem…
- Zawsze istnieje trzecia możliwość. Mogłem Cię śledzić w nadziei, iż zostaniemy sami. - … co byłoby niezwykle naiwnym założeniem. Wszak w Czerwonej Twierdzy nawet drzewa mają uszy, zaś pająki usta… którymi szepczą słodkie plotki nie mniej słodszej siostrze Maegora. Aż strach pomyśleć, jakie zdolności przejawiają róże…
Powrót do góry Go down
Soviria

Soviria
Skąd :
Volantis
Liczba postów :
12
Join date :
30/10/2013

Ogrody - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Ogrody   Ogrody - Page 3 EmptyWto Mar 18, 2014 5:24 pm

Oczywiście, że mogło. Bo Soviria umiała dobierać suknie oraz dodatki tak, aby podkreślić pewne atuty, choć nigdy nie robiła tego w sposób wulgarny bądź wyzywający. Raczej subtelnie użyte mazidło bądź odpowiedni sznur pereł, który znajdował się na odsłoniętej szyi. Co ciekawe, większość podszepnęła jej kochana siostrzyczka Księcia, która chyba najlepiej wie jak cenne bywają informacje przekazywane w ten prawie że bezgłośny sposób. Soviria wcale nie uważała, że to, co nagie, bywa najpiękniejsze. Zdecydowanie skłaniała się ku stwierdzeniu, że to, co prawie odkryte a jednak wciąż będące poza zasięgiem wzroku, wydawało się za sprawą pożądania i rozpalonej wyobraźni jeszcze bardziej idealne. Pod warunkiem, że umie się sprawić, aby zawładnąć tą częścią ludzkiego umysłu. Jak jednak słuszniej uznał Maegor, miała coś znacznie cenniejszego niż swoje ciało, aby móc wieść życie takie, jakie chciała. Bądź po prostu dostawać co, co chciała. A że nigdy nie była zachłanna, pewne sprawy nie pozostaną znane osobom trzecim.
Kąciki ust kobiety drgnęły, widząc jak książę podnosi ręce, jakby wszystkiego się domyślał. Miała do czynienia z równie dobrym obserwatorem, nic więc dziwnego, że w pewnych kwestiach rozumieli się bez słów. Powinna jednak zachować ostrożność, bo jeszcze te wzajemne obserwacje doprowadzą ją do sytuacji, której nigdy nie chciałaby stworzyć. Cokolwiek miało to znaczyć. Soviria z początku nie zauważyła, że na białym płatku pojawiła się szkarłatna kropla. Niewielkie ukłucie, którego nawet nie poczuła, gdyż kolce róż były szaleńczo ostre, a dowód tego znajdował się w postaci malusieńkiej kropelki. Podniosła kwiat na wysokość oczu, aby mogła się mu dokładniej przyjrzeć.
- Biel cicho padającego śniegu. Czerwień przelanej krwi. Czy kiedykolwiek biel była bledsza, a czerwień czerwieńsza, zimniejszy śnieg i gorąca krew? Na szczęście nie wszystkie, Panie. Są takie, które przetrwały.
Wyrecytowała z pamięci fragment wiersza, który dobitnie zapadł jej w pamięć. Podczas podróży po Siedmiu Królestwach miała wystarczająco dużo czasu pomiędzy przenoszeniem się z jednego, do drugiego miasta, aby móc sięgnąć po nie jedną książkę. Zarejestrowała, jak bestialsko dystans pomiędzy nimi został skrócony. Soviria, gdyby szukała mężczyzny wielkiej urody, byłaby już dawno mężatką. A ona, pomimo dwudziestu ośmiu lat na karku, nadal pozostawała panną i wydawała się tym faktem w ogóle nie smucić. Także jednemu, jak i drugiemu królowi, nigdy nie przyszło do głowy, aby wydać ją za jakiegoś lorda i tym samym wypuścić swój skarb z rąk.
- Naturalnie, że może. Byłabym wtedy mile zaskoczona.
Wspięła się na palce bez żadnego zawahania. Maegor był tuż na wyciągnięcie ręki, mogła więc swobodnie, bez najmniejszego wysiłku, szepnąć na jego ucho. Ciepły oddech uderzył w płatek. Nie szepnęła jednak, jak można było się spodziewać. Miast tego wsunęła za namiestnikowski symbol, który nosił na piersi, zerwaną wcześniej róże.
- Ależ książę! My nigdy nie będziemy sami.
Roześmiała się perliście. Nie była naiwną dziewczynką. Ich spotkanie mogło mieć jednego, a nawet więcej świadków. Bo przecież szczury służyły nie tylko Starszej Nad Szeptami. Swoich mieli również członkowie Rady, lordowie goszczący na dworze i sam Wielki Maester. Otarła kąciki oczu szczerze rozbawiona. I kiedy opuszczała rękę, opuszki palców musnęły płatki róży.
- To jedna z ostatnich, które nadal kwitną w ogrodzie.
Powrót do góry Go down
Maegor Targaryen

Maegor Targaryen
Włości Korony
Skąd :
Smocza Skała
Liczba postów :
708
Join date :
29/10/2013

Ogrody - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Ogrody   Ogrody - Page 3 EmptyCzw Mar 20, 2014 9:02 pm

Kobiety - potrafiły doprowadzić do zguby, to nie ulegało najmniejszej wątpliwości. Co jednak… gdy miałyby od zguby uratować? Czy istniała jakakolwiek siła, która potrafiła skłonić urodziwe bestie do porzucenia swych mrożących krew w żyłach spisków, dalekosiężnych planów, dokładnie opracowanych ruchów, zupełnie takich jak podczas gry w cyvasse? Płeć piękna słynęła z tego, iż posiadała niepowtarzalną wręcz umiejętność dopracowywania każdej decyzji nawet w najmniejszym szczególe. Kobiety znacznie lepiej od mężów zdawały sobie sprawę z tego, że polityka jest niczym wyszywanie olbrzymiego arrasu - wystarczy jeden nieostrożny ruch igłą, by tworzone miesiącami, jeśli nie latami dzieło zostało zniszczone. Doszczętnie, bezwzględnie oraz, co najistotniejsze, bez jakiejkolwiek możliwości poprawy. Są bowiem miejsca, takie jak Królewska Przystań, gdzie potknięcia nie są wybaczane. Nigdy. I nikomu.
Maegor w milczeniu przypatrywał się róży trzymanej przez Starszą Nad Monetą. Nikt nie mógłby posądzić go o sentymenty, ba, o jakąkolwiek oznakę wskazującą na posiadanie przez Księcia Smoczej Skały zdolności współodczuwania. Kwiat był tylko kwiatem… a jednak - zakorzeniona gdzieś głęboko świadomość nie pozwalała traktować go w kategoriach zwykłej i martwej już przecież - bo zerwanej - rośliny. Mimowolnie przywodziła na myśl wspomnienia, bardzo odległe i nie mniej zamglone. Wspomnienia dnia, kiedy zmieniło się wszystko w życiu Maegora… oraz gdy nie zmieniło się zupełnie nic w istnieniu całego królestwa. Ile mógł mieć wtedy dni imienia? Dziesięć? Jedenaście…? Na pewno nie więcej. Nie sądził, iż jest w stanie pamiętać tak wiele, tak wyraziście… i z równie wielkimi szczegółami. Patrzył w stronę brzegu, w stronę wioski. Pomimo odległości dźwięki z osady rybackiej docierały do niego z okrutną wyrazistością. Każdy krzyk zarzynanego starca, każdy jęk gwałconej kobiety, każda wyszeptana modlitwa. Doskonale pamięta, jak zacisnął oczy, szukając ukojenia w mroku. Wszak Smokowi nie przystoi płakać. To właśnie podczas tej jednej chwili nieuwagi za jego plecami rozległo się ciche chrząknięcie. Maegor ścisnął mocniej rękojeść sztyletu, nie odwracając jednak głowy od płonących domostw.
- Obiecałeś im opiekę. - wyszeptał, z trudem opanowując drżenie głosu. - Obiecałeś, że nie dasz ich skrzywdzić, gdy wojownicy ruszą na wyprawy. Że będziesz czuwał i ześlesz pomoc przeciwko piratom…
Stojąca w mroku postać schyliła się i wyrwała z ziemi źdźbło trawy. Przez chwilę bawiła się nim, przekładając między palcami, po czym włożyła do ust.
- Cóż - przemówiła w końcu, nie kryjąc suchej obojętności. - Wszystko wskazuje na to, że skłamałem. Nieładnie z mojej strony.
Palce na rękojeści zbielały. Młody Targaryen jeszcze mocniej zacisnął powieki, pragnąc pozbyć się już nie tylko łez, ale i obrazu pozostałej w wiosce dziewczyny, która tak zaciekle próbowała sprzedać mu cały kosz małży. Dziewczyny, której podarował białą różę w szczeniackim porywie szlachetności.
- Oby Nieznajomy wywarł na Tobie srogą pomstę, ojcze. Przyszły królu. I aktualny morderco.
Jaehaerys zaśmiał się cicho za plecami syna.
- Nieznajomy? Przekaż mu serdeczne pozdrowienia, Maegorze. Powiedz, że dla niego szykuję coś lepszego…
Książę Smoczej Skały uśmiechnął się lekko, gdy dotarły doń słowa Sovirii. Pozbawione rozbawienia spojrzenie połączone z bladym grymasem na ustach imitującym coś na wzór sympatii nie mogło dodawać uroku… i tego nie robiło. Targaryen skinął lekko głową na stwierdzenie kobiety, marszcząc jasne brwi.
- Zatem jedynie prawych mężów brak. - dodał spokojnie, nie łudząc się, iż mógłby zaliczać się do podobnego grona. Nigdy nie dbał o rycerskie cnoty… i prawdopodobnie nie potrafiłby zadbać, gdyby nawet zechciał. Królewska Przystań, później zaś Wolne Miasta nie sprzyjały rozwijaniu w sobie cech szlachetnego mężczyzny. Honorowi ludzie błyszczą jasno pośród tłumu… i dzięki temu są najłatwiejszym celem dla strzały wypuszczanej przez samą śmierć. Być może właśnie to było przyczyną samotności Sovirii, stanu dość niespotykanego dla równie pięknej kobiety - po prostu nikt nie zdołał sprostać wymaganiom Starszej Nad Monetą.
- Targaryenowie mają niestety dość przykrą przywarę, która uniemożliwia podobny obrót spraw. - Maegor zmrużył lekko oczy, z milczeniu obserwując, jak towarzyszka rozmowy wspina się na palce i przysuwa gładki policzek do jego szczęki porośniętej szorstką szczeciną. Nawet jeśli był zaskoczony, a tylko ślepiec by nie był, nawet drgnięciem powieki nie dał tego po sobie poznać - pozwolił, aby róża spoczęła za złotą broszą i przez kilka uderzeń serca trzymał w sobie dość oczywistą prawdę, będącą zakończeniem wcześniejszej wypowiedzi. - Otóż potrafimy zaskakiwać… lecz nigdy nie jest to zaskoczenie miłe. - ledwo powiedziawszy te słowa, ujął dłoń Sovirii. Kolejna kropla krwi zamigotała na skórze kobiety, gdy Maegor pochylił się lekko, aby przysunąć wargi do drobnej rany na palcu i, nie wiedzieć czy z premedytacją, czy ze zwykłego wyrachowania, wbił spojrzenie w szmaragdowe oczy Starszej Nad Monetą, gdy jego usta musnęły miękki opuszek, scałowując z niego rubinową kroplę. Dopiero po chwili wyprostował się dumnie, poprawiając różę wetkniętą za złotą broszę.
- Tym lepiej, pani. Lubię, gdy świadkowie mych występków niosą w świat wieści… zarówno te mniej, jak i bardziej barwne. - dodał cicho, przesuwając czubkiem języka po dolnej wardze. Wyraźne zadowolenie w fiołkowym spojrzeniu po chwili zastąpione zostało błyskiem zaniepokojenia, gdy Maegor zerknął w stronę cichych murów Czerwonej Twierdzy.
- Kwitła. - sprostował spokojnie, dotykając czubkiem palca śnieżnobiałych płatków. - Teraz stanowi jedynie przykład idealnie martwej flory. Zaskakujący podarek, pani… mógłbym dopatrzeć się w nim nawet zawoalowanej groźby. - mruknął, unosząc kąciki ust w lekkim grymasie rozbawienia. Czas na wydajny odpoczynek powoli dobiegał końca, zarówno Namiestnik jak i Starsza Nad Monetą powinni skupić się na czymś istotniejszym od… rozmawiania o kwiatach, jednak żadne z nich nie sprawiało wrażenia kogoś, kto szczególnie aktywnie rwał się do swych obowiązków. A przynajmniej nie w obecnej chwili.
Powrót do góry Go down
Soviria

Soviria
Skąd :
Volantis
Liczba postów :
12
Join date :
30/10/2013

Ogrody - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Ogrody   Ogrody - Page 3 EmptyPią Mar 21, 2014 8:03 pm

Czy czuła się zaskoczona? Naturalnie, że tak. Bo książęta i dumni Targaryenowie byli ostatnimi, po których spodziewałaby się takich... gestów. Miłych, intrygujących, ale na pewno nie bezinteresownych. Soviria cmoknęła. Nie cofnęła dłoni, właściwie Maegor na krótką chwilę miał nad nią pełną władzę. Dopiero kiedy oderwał swoje miękkie wargi od jej palców, ta starła opuszkami krople, która pozostała na książęcych ustach. Gdyby ktoś ich teraz obserwował, czego nie można było przecież nigdy wykluczyć, miałby nie lada orzech do zgryzienia w zinterpretowaniu całej tej sytuacji.
- Śmiem twierdzić, że jednego z takowych mężów znalazłam.
Stwierdziła może nazbyt górnolotnie, bo nie miała na celu połechtania męskiego ega Maegora. Soviria rzadko, o ile nie w ogóle, próbowała się komukolwiek przypodobać. Nie leżało to jej w naturze. A ona nie zamierzała być kimś innym. Słysząc słowo groźba z ust mężczyzny, pokręciła z dezaprobatą głową. Jeżeli już miałaby jakikolwiek powód, aby komuś grozić, zwłaszcza Namiestnikowi, zapewne zrobiłaby to w bardziej... wyszukany sposób oraz mniej subtelny, aby słowa a właściwie ich wydźwięk pozostał niezaprzeczalny.
- Wręcz przeciwnie. Raczej śmiałe spostrzeżenie, że im dłużej tkwisz w takim otoczeniu, zwyczajnie więdniesz.
Cokolwiek miała na myśli, używając takiej a nie innej przenośni, nie dane było prosić Maegorowi o wyjaśnienie. Nawet tutaj, do niewielkiego ogrodu usytuowanego w cichszym miejscu twierdzy, zaczynały dochodzić odgłosy zbierających się mężów oraz dam i ich wędrówkę do septu. Król nie będzie na nich czekać, a i nie wypada także monarsze kazać tego czynić.
- Czas. Zawsze brakuje czasu. Książę...
Soviria dygnęła. Materiał sukni przyjemnie zaszeleścił, kiedy prostowała swoje ciało. Kobieta skierowała swoje kroki w stronę wyjścia z tej oazy. I ani razu nie obejrzała się za siebie.

z/t oboje.
Powrót do góry Go down
Sponsored content


Ogrody - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Ogrody   Ogrody - Page 3 Empty

Powrót do góry Go down
 

Ogrody

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 3 z 3Idź do strony : Previous  1, 2, 3

 Similar topics

-
» Wiszące ogrody
» Szklane ogrody
» Szklane ogrody

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Westeros :: Włości Korony :: Królewska Przystań :: Czerwona Twierdza-