a
IndeksLatest imagesRejestracjaZaloguj
Sala Główna



 

 Sala Główna

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Valar Dohaeris

Valar Dohaeris
Nie żyje
Liczba postów :
139
Join date :
10/04/2013

Sala Główna Empty
PisanieTemat: Sala Główna   Sala Główna EmptyNie Lip 10, 2016 12:32 pm


Główna sala


Główna sala Evenfall Hall nie należy do największych tego typu komnat w Siedmiu Królestwach, posiada jednak bez wątpienia najbardziej malowniczy widok, jaki rozciąga się z jej wysokich, łukowato sklepionych okien - z racji, iż siedzibę rodu Tarth wzniesiono na skalistym wzgórzu, panorama pozwala sięgnąć okiem na szafirowe wody okalające wyspę oraz liczne doliny, wąwozy i wodospady, które się na niej znajdują. Sama sala jest przestronną komnatą o posadzce z kremowego kamienia oraz ścianach ozdobionych barwnymi gobelinami. Znajdują się tu cztery długie ławy - jedna, stojąca na podwyższeniu, należy do członków rodu i szanownych gości, trzy kolejne - położone prostopadle względem pierwszej - przeznaczone są dla zaprzysiężonych rycerzy oraz pomniejszych wizytorów. W tym pomieszczeniu Lord Szafirowej Wyspy przyjmuje swych gości, wydaje osądy oraz organizuje uczty.




Powrót do góry Go down
Sybille Tarth

Sybille Tarth
Ziemie Burzy
Skąd :
Tarth, Evenfall Hall
Liczba postów :
95
Join date :
12/09/2013

Sala Główna Empty
PisanieTemat: Re: Sala Główna   Sala Główna EmptyPon Lip 11, 2016 9:40 pm

/ Port

Przez całą drogę do rodowego zamku nie potrafiła powstrzymać uśmiechu, który wkradał się na jej usta jak pospolity rzezimieszek – nie mogła nazwać dziedzica Stonehelm bliskim przyjacielem, znali się jednak na tyle dobrze, by móc uniknąć odartych z jakiejkolwiek zażyłości frazesów.
A jednak w porcie oboje zachowali niemal starczą powagę, tytułując się „lordem” i „lady”, kłaniając, dygając i dystyngowanie wspinając na siodła. Dziecięca frywolność uleciała z nich niby powietrze z przebitych rybich pęcherzyków – Sybille zdawała sobie sprawę, że beztroska nie przystoi wiekowi, jaki oboje osiągnęli, zwłaszcza w towarzystwie tak wielu obcych par oczu. Nie zostało im zatem nic innego, jak odegrać w porcie ten nieszkodliwy, choć podszyty ledwie skrywanym rozbawieniem spektakl i zaczekać na niego bardziej dogodną chwilę, w której zrzucą drewniane maski konwenansów i…
Tak właściwie: co dalej? Dzieciństwo było echem przeszłości, skrywało się w mlecznej mgle wspomnień i dostarczało ledwie ułamek tematów, które mogli poruszyć. Żadne z nich nie było tymi samymi osobami, co przed laty, teraz oboje dźwigali na barkach ciężar doświadczeń – śmierci, wojen, długich podróży i jeszcze dłuższych rozstań z ludźmi, których kochali. Choć uparcie trzymali się tych kilku wspólnie spędzonych tygodni, dziś tak naprawdę musieli poznać się na nowo – już nie jako dzieci, lecz dorośli ludzie. Najpewniej właśnie dlatego panna Tarth tak uparcie obserwowała Fiona, zarówno w porcie, jak i przez całą drogę do Evenfall Hall – spod lekko przymrużonych, jasnych rzęs padały początkowo nieśmiałe, pospieszne spojrzenia barwy szafirów, by w końcu przerodzić się w nieskrępowane niczym wpatrywanie w dziedzica Stonehelm. Przez głowę Sybille przemknęło, że to przystojny, silny mężczyzna ze słońcem zaklętym we włosach – ta myśl wydała się jej jednak tak irracjonalnie nie na miejscu, że nie potrafiła powstrzymać własnego uśmiechu. Nie śmiała wątpić, że przyszła lady Stonehelm będzie szczęśliwą kobietą, tak samo jak nie wątpiła w szlachetność serca kolejnego lorda Swann – nic zatem dziwnego, że tym przyjemniejsza jawiła się jej podróż do zamku. Kiedy już dotarli na dziedziniec, chłopcy stajenni zajęli się końmi, dwóch służących zaś poprowadziło Sybille oraz gości z Przylądka Gniewu do najbardziej reprezentacyjnej sali Evenfall Hall. W kominku przyjemnie trzeszczał ogień, kandelabry rozświetlały ściany, stoły z kolei ozdabiały bukiety późnych wrzosów, które jednak nie mogły równać się z serwowanymi potrawami – na półmiskach pyszniły się pieczone w całości, okraszone masłem ziemniaczki, ociekający tłuszczem drób, pasztety z minoga, lekkie bezy, cytrynowe ciasteczka i dzbany ze złotym, arborskim winem oraz świeżym sokiem z owoców sprowadzanych zza Wąskiego Morza. Przed prezydialnym stołem już czekał lord Bodwyn wraz z małżonką, lady Fallyne – choć oboje wkroczyli w zimę życia, wciąż zachowywali prostą sylwetkę i na tyle siły, by godnie przywitać gości. Lord Tarth w kilku uprzejmych słowach powitał dziedzica Stonehelm, lady Tarth z kolei polewała jego mowę miodową słodyczą uśmiechu – Sybille z rozbawieniem przyglądała się, jak pan ojciec klepie przyjacielsko młodego Łabędzia po plecach, zapraszającym gestem wskazując mu honorowe miejsce za stołem, tuż przy swoim boku.
- Kiedy byłem w waszym wieku, każdy taki wyjazd traktowałem jako przykry obowiązek, nie musisz udawać, młodzieńcze! – lord Bodwyn zasiadł na podwyższeniu, pozwalając, by służka odkroiła mu spory kawałek pieczonej gęsi.
- Pan ojciec pragnie przez to powiedzieć, że możesz czuć się u nas jak w domu – dodała spokojnie Sybille, zasiadając obok Fiona i lekkim skinięciem dziękując służącej za mięso. – Być może okaże się na tyle łaskawym, by nie trzymać cię ze sprawunkami do wieczora i wybierzemy się na kolację do Gwiezdnego Stołu? Noce wciąż są dość ciepłe, a nie ma rzeczy piękniejszej niż wieczerza pod gołym niebem na Szafirowej Wyspie – dopiero, gdy Syb uniosła do ust puchar, zdała sobie sprawę, jak odważnie mogła brzmieć ta propozycja – zupełnie, jakby pragnęła wyciągnąć Fiona w ciemność i…
- Oczywiście z Selwynem. Mój brat, tak, on będzie nam towarzyszył. I pewnie straż, oni nigdy nie się nie oddalają – Sybille wyraźnie czuła, jak zaczynają piec ją policzki – próba wybrnięcia z dołka jak zwykle zakończyła się wpadnięciem w jeszcze głębszy i od całkowitego zażenowania własną niezaradnością dzielił ją ledwie krok.
- Selwyn poszedł popływać – rzuciła nagle z westchnięciem tak głębokim, jakby oddech sprawiał jej ból. – Zarzekał się, że wróci nim przybijecie do portu, ale on… już taki jest. Najpewniej obrał sobie za cel odległą od brzegu skałę i poprzysiągł, że nie zawróci, dopóki jej nie opłynie. Trzykrotnie – na ustach Sybille pojawił się lekki uśmiech, zupełnie jakby upór jej brata stanowił kwintesencję Tarthów.
Powrót do góry Go down
Fion Swann

Fion Swann
Ziemie Burzy
Skąd :
Stonehelm
Liczba postów :
25
Join date :
14/02/2015

Sala Główna Empty
PisanieTemat: Re: Sala Główna   Sala Główna EmptyNie Lip 17, 2016 2:00 pm

//Port

Podczas konnej podróży do Evenfall Hall podejrzenia Fiona co do śmiałego charakteru Sybille jedynie się potwierdziły. Nie umknął jego uwadze fakt, iż dziewczyna uśmiechała się pod nosem przez całą drogę i co chwilę zerkała w jego stronę. Może panienka Tarth nie zachowywała się jakoś całkowicie niedyskretnie, jednak sam Fion był na tyle pobudzony i ciekawy wszystkiego wokół, że bez problemu zauważył jej zachowanie. Przypłynięcie na Tarth wywołało w nim dziwną ekscytację, która sama go zadziwiła. Nie spodziewał się, że zwykle opanowany i poważny, zacznie zachowywać się przy dawnej towarzyszce jak mały, pobudzony chłopiec. W pewnym momencie pochwycił nawet jej spojrzenie i uniósł wysoko brwi, posyłając Sybille zaczepną minę. ,,Co cię tak bawi, moja pani?" - mówiły jego oczy.
Pozwolił bez słowa poprowadzić się do głównej sali, by z widocznym zachwytem i uznaniem rozejrzeć się po jej wnętrzu. Sala nie była duża, lecz z pewnością prowadzona dokładną ręką. Z jej okien rozciągały się przepiękne widoki na wyspę - wodospady, lasy, szafirowe morze. Stonehelm to zamek położony nad rzeką, Tarth natomiast zbudowano na wzgórzu, stąd ten podziw młodego Swanna. Jeszcze większego zdumienia doznał na widok zastawionych stołów. Kiedy płynął na Tarth, spodziewał się uprzejmego powitania, skromnego posiłku i kilkugodzinnej rozmowy z lordem Tarth na temat współpracy ich lordów. Sądził, że potraktuje się go jak zwykłego wysłannika, którego funkcję z resztą właśnie wypełniał, a nie jak ważnego gościa domostwa. Ucieszyło go to niezmiernie, choć nie poczułby się też urażony, gdyby jego początkowe przewidywania się potwierdziły.
Podszedł do prezydialnego stołu i uklęknął na prawe kolano, nisko pochylając głowę. Gest ten miał oddać jego wdzięczność za tak godne przyjęcie i jednocześnie oddać sympatię, jaką lord Tarth darzył się z lordem Swann.
- Lordzie Tarth, moja pani. - Skłonił się każdemu z osobna. - Lord Swann wraz z małżonką przesyłają wam najszczersze pozdrowienia.
Z lekkim zaskoczeniem przyjął gest lorda Tarth, gdy ten poklepywał go po plecach jak starego druha. Z uśmiechem spojrzał na rozbawioną Sybille, która najwidoczniej czerpała ogromną radość z zachowania swojego pana ojca. Z mocno bijącym sercem przyjął miejsce tuż przy gospodarzu. Uważnie wysłuchał lorda, a następnie jego córki.
- Lordzie Bodwyn, proszę mi wierzyć, że przypłynięcie na Tarth stanowi dla mnie ogromną i prawdziwą przyjemność. Zarówno dzięki niezwykłości tutejszej krainy, gościnności, z jaką się spotkałem oraz... pięknej córce waszej lordowskiej mości - powiedziawszy to, pochłonął kawałek mięsa, intencjonalnie nie zerkając w stronę Sybille.
Wyciągnął rękę po puchar z winem, lecz na sekundę się zawahał. Czy powinien pić alkohol? Kiedy był w stolicy na królewskim weselu, jego usta nawet nie tknęły tamtejszego wina czy ale. Jednak wtedy niemal nikomu tam nie ufał, był otoczony przez obcych ludzi z całego świata i jak nakazywała mu rodowa natura - po prostu zachowywał ostrożność. Jednak teraz sytuacja była inna. Siedział z przyjacielem jego ojca, nikt tutaj nie był jego potencjalnym wrogiem. Naucz się odróżniać sojuszników od nieprzyjaciół - powiedział sobie i sięgnął po kielich. Ufał im. W dodatku wypije tylko jeden lub dwa puchary, tak by wino nie przyćmiło jego umysłu tuż przed politycznymi ustaleniami z lordem Tarth.
Kiedy usłyszał jak Sybille miesza się we własnych słowach, uśmiechnął się z prawdziwym rozbawieniem. Całe szczęście kielich, z którego pił, zasłaniał jego uśmiech, więc wszystko odbyło się dyskretnie. Odstawił naczynie i wymownie, jednak tak by tylko ona to widziała, spojrzał w stronę towarzyszki.
- Z wielką ochotę poznam twego brata i równie chętnie udam się do Gwiezdnego Stołu - wyznał. ,,Nie musisz się tłumaczyć", chciał jeszcze dodać, zadowolony ze zmieszania dziewczyny. - Jeśli tylko lord Bodwyn na to pozwoli. Oczywiście dopiero po tym, jak wywiążę się z obowiązków.
Podniósł wzrok znad talerza i jeszcze raz spojrzał na Sybille.
- Ambicje mężczyzny potrafią być naprawdę nieznośne dla kobiety. - Odezwał się, nawiązując do rozmowy o jej bracie. Jego oczy świeciły się radośnie, a szeroki uśmiech odsłaniał rząd równych białych zębów. Wzruszył ramionami. - Mógł na mnie poczekać. Z chęcią bym się z nim zmierzył.
Powrót do góry Go down
Sybille Tarth

Sybille Tarth
Ziemie Burzy
Skąd :
Tarth, Evenfall Hall
Liczba postów :
95
Join date :
12/09/2013

Sala Główna Empty
PisanieTemat: Re: Sala Główna   Sala Główna EmptyNie Lip 24, 2016 7:14 pm

Być może była zbyt swobodna w swym zachowaniu – śmiałe spojrzenia rzucane dziedzicowi Stonehelm były jednak podszyte wyłącznie ciekawością, tak typową dla wszystkich kobiet Siedmiu Królestw. Nie mogła powstrzymać ukradkowych zerknięć, w trakcie których pragnęła odgadnąć, jakiego typu młodzieńcem jest Fion – bo choć pamiętała go jako przemiłego chłopca, bieg czasu oraz związane z nim wydarzenia mogły odcisnąć na Swannie niechciane piętno. Im jednak dłużej mu się przyglądała, tym mocniej utwierdzała się w przekonaniu, że dziedzic Stonehelm nie jest złym człowiekiem – nie mógł nim być, nie z równie czystym, rozbawionym spojrzeniem i uśmiechem na ustach, który nie miał w sobie choćby szczypty złośliwości. Najpewniej były to powierzchowne wnioski, mogące nie mieć żadnego przełożenia w rzeczywistości, jednak Sybille zdawała się zadowolona na samą myśl, że w zaszczycie przypadnie jej towarzyszenie komuś, przy kim mogła pozwolić sobie na pewną dozę nieostrożności, wywołanej wspomnieniami dziecięcego okresu. Teraz jednak tworzyli zupełnie nową historię – z chwilą wkroczenia w mury Evenfall Hall zaczęli spisywać kolejne karty wspólnie spędzonych momentów, które być może za kolejną dekadę będą wspominać z równym rozrzewnieniem, co czasy dziecięcych zabaw. Panna Tarth pozwoliła, by Fion przywitał się z Lordem oraz Lady Szafirowej Wyspy, sama zaś w tym czasie swobodnie przywdziała maskę spokojnego, umiarkowanie zainteresowanego obserwatora… choć od środka trawiła ją ciekawość właściwa wyłącznie młodym damom, które z zasady pragną znać wszystkie tajniki świata. Jedynie lekki uśmiech zdradzał jej prawdziwe intencje – ten zresztą przerodził się w cichy, czysty śmiech, kiedy Lord Tarth przełamał wszelkie bariery, traktując Fiona jak jednego ze swych synów. Sybille próbowała zamaskować cień ciekawości za kielichem soku, jednakże w chwili, w której dziedzic Stonehelm – najpewniej z pełną rozbawienia premedytacją – określił ją mianem pięknej, całkowicie zatraciła się we własnej bezradności i zdobyła się wyłącznie na jedno: oblanie rumieńcem.
Mało istotne, jak uparcie próbowała ukryć własne zakłopotanie – na policzkach zakwitły różowe plamy, szczypiące równie skutecznie, co schwytany w rzece rak. Pod karcącym spojrzeniem matki Sybille skłoniła lekko głowę w wyrazie podziękowania za komplement, jednak zaraz po tym poświęciła całą uwagę kawałeczkowi pasztetu z minoga, który skubała z zaskakującą pieczołowitością. Gdzieś uleciała początkowa, kierowana dawnymi wspomnieniami śmiałość – panna Tarth nagle stała się dawną, cichą Sybille, własne milczenie skrywająca za na wpół obecnym uśmiechem. Nie mogła jednocześnie gniewać się na Fiona, który wygłosił zwykłą, kurtuazyjną uwagę – przyparta do przysłowiowego muru, sprawiała wrażenie spłonionej dziewczynki, do której okruchy utraconej śmiałości powracały z każdą mijającą chwilą – choć szło im to nad wyraz mozolnie. Nagle pasztet z minoga, groszek i gęsty, owocowy sok zdawały się jej niezwykle interesujące, choć wystarczyła świadomość, że już nie rumieni się jak szczypana mrozem, by ponownie podnieść wzrok na dziedzica Stonehelm – w końcu uśmiechnęła się delikatnie, znacznie ostrożniej niż w drodze z portu, i uparcie uczepiła słów Fiona, który wspomniał o wyprawie do Gwiezdnego Stołu.
- Potężni i ostrożni? Powinieneś dodać do rodowego zawołania „Obowiązkowi” – w błękitnych oczach Sybille zamigotały iskierki rozbawienia, kiedy zakołysała lekko kielichem, dopiero po chwili unosząc go do ust i pociągając zeń drobny łyk słodkiego napoju. Nigdy nie przywykła do smaku wina, dlatego dziś po stokroć bardziej kuszący wydawał się jej sok – niewykluczone jednak, że wieczorem skusi się na pucharek bądź dwa złotego, arborskiego trunku, choć mogło się to skończyć równie tragicznie, co przyjmowanie komplementów.
- Ambicje i nieustanna chęć rywalizacji. Musicie mierzyć swoje siły na każdym polu – Sybille zaśmiała się cicho, obracając lekko w stronę towarzysza i nieznacznie unosząc własny kielich. – Proponuję zatem toast – za upór młodych dziedziców! – panna Tarth przechyliła nieco naczynie i delikatnie stuknęła nim o brzeg kielicha Fiona – nim Swann zdołał ponownie posłać jej swój rozbawiony uśmiech, Sybille pociągnęła z własnego pucharka łyk soku i – z niejakim zadowoleniem – uznała, że dziedzic Stonehelm jest nad wyraz dobrym towarzyszem pozornie niezobowiązujących rozmów przy stole, które zwykle odbywają się po stokroć bardziej topornie. To była kolejna zaleta, jaką w myślach przypisała Fionowi – i przynajmniej ta była sprawdzona w praktyce.
Powrót do góry Go down
Fion Swann

Fion Swann
Ziemie Burzy
Skąd :
Stonehelm
Liczba postów :
25
Join date :
14/02/2015

Sala Główna Empty
PisanieTemat: Re: Sala Główna   Sala Główna EmptyPon Lip 25, 2016 3:25 pm

Fion zerknął w stronę Sybille i spostrzegł, że dziewczyna spuszcza wzrok oraz próbuje zapanować nad różami zakwitającymi na jej policzkach. A więc w końcu mu się udało, zawstydził panienkę Tarth, jednocześnie przyjmując rękawicę, którą rzuciła mu od pierwszego spotkania w porcie. W dodatku kontynuowała owe wyzwanie pewnymi siebie spojrzeniami i cichym śmiechem, gdy lord Bodwyn zaskoczył Młodego Łabędzia. To zabawne, ile ich ukryta rywalizacja dała mu radości... oraz jaką przyjemność sprawił mu rumieniec Sybille.
Nie chciał jednak speszyć jej na tyle, żeby przestała się odzywać i wycofała z ich spotkania. Ucieszył się więc w duchu, gdy najstarsza córka lorda Tarth na powrót włączyła się do dyskusji. Uniósł wzrok znad talerza i spojrzał na nią spokojnie.
- Cóż, przekażę twą propozycję mojemu panu ojcu, Sybille - zażartował, a jego twarz ozdobił uprzejmy, chłopięcy uśmiech.
Nie pociągnął dalej tego tematu, gdyż nie chciał wyjść przed swoimi gospodarzami na próżnego czy zbyt pewnego siebie. Choć pobyt na wyspie okazał się niezwykle przyjemny, pewne sprawy musiał doprowadzić do końca, a kiedy to nastąpi zależało już wyłącznie od lorda Bodwyna. Nie chciał nadużywać jego gościnności poprzez ponaglanie lub wręcz przeciwnie - odkładanie na później rzeczy, które muszą wykonać. Choć z pewnością nie zajmie to dużo czasu. Nowe traktaty handlowe niemal nie różniły się od poprzednich, więc jedyne, czego Fion musi dopilnować to to, żeby lord Tarth je przeczytał, zaakceptował i zwieńczył swoim podpisem oraz rodową pieczęcią.
Słysząc kolejne słowa Sybille, roześmiał się razem z nią i wzniósł swój kielich. Ich naczynia spotkały się z lekkim brzękiem, po czym - jak nakazywała uprzejmość - skierował uniesiony kielich w stronę lorda i lady Tarth. Upił łyk wina.
- Taka już nasza natura - przyznał z rozbawieniem. Spojrzał porozumiewawczo na Sybille, po czym zwrócił się do jej ojca. - Twój czcigodny ojciec na pewno może to potwierdzić. Lord Swann nie raz opowiadał mi o waszych potyczkach w młodości, lordzie Bodwyn. ,,Zdrowej, męskiej rywalizacji nigdy za wiele", ma w zwyczaju mawiać. Pojedynki na miecze, wyścigi konne... Niestety, muszę przyznać, że w większości tych opowieści to mój pan ojciec wychodził zwycięsko...
Przerwał na chwilę, by pozostali mogli bez oporu się zaśmiać. Tak, Swannowie byli dumni, ale przy przyjaciołach całkiem inaczej do tego podchodzili.
- Sybille, czy słyszałaś historię, wedle której nasi ojcowie, mając po kilkanaście lat, ukradli mojemu kochanemu dziadkowi dwie łodzie z portu w Stonehelm i postanowili ścigać się nimi w dół rzeki aż do Wroniego Gniazda?
Miał ogromną nadzieję, że lord Tarth podejmie opowieść i dokończy ją. Młody Swann był ciekawy, w jakim stopniu historia będzie różnić się od tej opowiedzianej przez jego pana ojca. Według wersji lorda Swann, chłopcy zostali dogonieni, przechwyceni i sprani na kwaśne jabłko przez dziadka Fiona. ,,Lecz to Bodwyna Tarth twój dziadek złapał pierwszego", kończył zawsze jego pan ojciec, dając jednocześnie znać, że to on do końca prowadził w wyścigu.
Powrót do góry Go down
Sybille Tarth

Sybille Tarth
Ziemie Burzy
Skąd :
Tarth, Evenfall Hall
Liczba postów :
95
Join date :
12/09/2013

Sala Główna Empty
PisanieTemat: Re: Sala Główna   Sala Główna EmptyPon Lip 25, 2016 4:36 pm

W tej subtelnej, pełnej uśmiechów i niedopowiedzeń grze, jaką prowadzili, było coś dziecinnie niewinnego – jak gdyby ponownie mieli nie więcej niż jedenaście dni imienia i zastanawiali się, jak podkraść jeszcze jeden pudding. Obopólną fascynację podsycał fakt, że ani Sybille, ani tym bardziej Fion nie zamierzali zbyt prędko rezygnować z zabawy, którą od niechcenia podjęli – choć prześcigali się w drobnych pstryczkach wymierzanych w nos, oboje czerpali z tego niewyjaśnioną radość, zupełnie jakby odnaleźli wyjątkowo zabawny sposób spędzania czasu. I, na Siedmiu Bogów, najwyraźniej właśnie tak było. Sybille z niemal masochistycznym uporem postanowiła ponownie podjąć rękawicę i nie oferować Fionowi więcej satysfakcji niż tyle, ile zaczerpnął z jej chwili słabości – kiedy więc po rumieńcach nie został choćby ślad, znów odważnie patrzyła mu w oczy, skrywając szczery uśmiech przed całym światem.
- Będzie to niezwykle szarmanckie z twej strony, mój panie – powaga w tonie panny Tarth była na tyle głęboka, że niemal sama w nią uwierzyła – efekt został niestety zepsuty przez lekkie drgnięcie kącików ust, które za wszelką cenę pragnęły rozciągnąć się w uśmiechu. Poniekąd była wdzięczna dziedzicowi Stonehelm za to, że nie powiedział niczego więcej, bo najpewniej nie potrafiłaby dłużej powstrzymać się przed śmiechem, który całkowicie obdarłby ich z pozorów, jakie przez cały ten czas pragnęli zachować. W pewnym momencie Sybille uznała, że nie powinna z równym uporem zagadywać Fiona, który na Szafirową Wyspę przybył w zupełnie odmiennych celach niż radzenie sobie z towarzystwem lordowskiej córki – najpewniej dlatego w myślach już zaczęła przygotowywać plan wieczornej wycieczki do Gwiezdnego Stołu, jako najpilniejszy punkt wyprawy obierając odnalezienie Selwyna, który mógł być… cóż, wszędzie – Tarth w całej swej długości i szerokości był mu domem w równym stopniu, co Evenfall Hall. Dopiero toast i towarzyszące mu śmiechu sprawiły, że Sybille oderwała myśli od czekających na nią obowiązków i ponownie poświęciła pełnie uwagi Fionowi, który kierował do pana ojca kolejne słowa.
- Zadziwiające, jak z biegiem czasu wersje wydarzeń zaczynają się od siebie różnić. W opowieściach pana ojca, to on triumfował nad lordem Swannem w niemal każdej dziedzinie – Sybille uśmiechnęła się z rozbawieniem, zerkając zza Fiona na lorda Tarth. – Czyżbym przez wszystkie te lata żyła w kłamstwie, ojcze? – podczas kolejnej salwy śmiechu, Bodwyn Tarth zakołysał się lekko na krześle, kiwając głową w wyrazie pełnej zadumy – najpewniej powracał myślami do lat młodości, kiedy zarówno on, jak i jego towarzysze byli święcie przekonani o własnej nieśmiertelności i zatrważającej odwadze. Dopiero po uniesieniu do ust kielicha i przepłukaniu ust, lord Evenfall Hall zdobył się na przedstawienie swojej wersji wydarzeń, co z kolei wywołało uśmiech na ustach lady, która najpewniej słyszała te historie kilka setek razy.
- Uznajmy, że w ogólnym zestawieniu byliśmy równie dobrzy… czy, jeśli zawierzać słowom naszego ówczesnego nauczyciela, „równie do niczego” – lord Szafirowej Wyspy uśmiechnął się pod nosem, ożywiając dopiero na wzmiankę o wyścigu sprzed kilkudziesięciu lat. Sama Sybille nie potrafiła powściągnąć ciekawości i wyprostowała się jeszcze bardziej, przenosząc rozbawione spojrzenie z ojca na dziedzica Stonehelm.
- Tej historii nigdy nam nie opowiedział, najwyraźniej obawiał się, że Selwyn ją podchwyci i pewnego dnia wraz z Derekiem Baratheonem zechce ścigać się przez całą Cieśninę Tarth – Sybille uśmiechnęła się z rozbawieniem, dostrzegając, jak pan ojciec marszczy nieznacznie krzaczaste brwi.
- Wody tu nie brakuje, podobnie jak twemu bratu głupich pomysłów! – lord Bodwyn pogroził swej córce palcem, jakby pragnął powiedzieć „i ani się waż powtarzać tego Selwynowi!”, zaraz jednak rozsiadł się wygodniej na rzeźbionym, wysokim krześle, od razu podejmując opowieść.
- Bogowie mi świadkiem, że dopłynęliśmy aż do połowy wysokości Deszczowego Lasu! Kiedy tylko ujrzeliśmy pościg, zaczęliśmy wiosłować tak prędko, jakby gnali za nami Inni, w tym pośpiechu zgubiłem wiosło, machnąłem nim zdumiewająco zamaszyście, aż z pluskiem wylądowało w rzece, za to Andarist… - lord Evenfall Hall musiał przez chwilę walczyć ze śmiechem, który mimowolnie wyrwał się z jego piersi i był najpewniej efektem wspomnienia, jakie Bodwyn Tarth jak żywe miał przed oczami. - … za to on tak się śmiał z mojego wiosła, że nie zauważył przybrzeżnych skałek i ani się nie obejrzeliśmy, jak miał w łodzi dziurę wielkości liścia! Och, Siedmiu, tyle lat chodzę po tym świecie, ale do tej pory nie widziałem, żeby ktoś równie zaciekle wylewał za burtę wodę za pomocą własnego bukłaka!
Lord Evenfall Hall nie zdołał na dobre dokończyć swej opowieści, kiedy salę zaczął wypełniać narastający śmiech – słowa lorda Tarth nie zdołały na dobre przebrzmieć, gdy ten – również się uśmiechając  - podniósł się powoli zza stołu i zwrócił do Fiona głębokim głosem:
- Przejdźmy do biblioteki i dopełnijmy formalności.
Powrót do góry Go down
Fion Swann

Fion Swann
Ziemie Burzy
Skąd :
Stonehelm
Liczba postów :
25
Join date :
14/02/2015

Sala Główna Empty
PisanieTemat: Re: Sala Główna   Sala Główna EmptyWto Lip 26, 2016 4:04 pm

Kiedy Sybille podziękowała za propozycję przekazania lordowi Swann jej słów, Fion jedynie uśmiechnął się kącikami ust i skinął głową w stronę dziewczyny. Ich mała gra nie dobiegała końca. W dodatku fakt, iż nikt poza ich dwójką nie był tego wszystkiego nawet świadomy, dodawał całej sytuacji więcej radości i powoli narastającej ekscytacji. Ekscytacji związanej z chwilą, gdy w końcu pozostaną tylko we własnym towarzystwie, wszystkie kurtyny dworskiego zachowania opadną i będą mogli spokojnie wybuchnąć śmiechem, jak wtedy, gdy byli dziećmi.
Na słowa lorda Bodwyna, Fion pokiwał potwierdzająco głową. Z pewnością najlepszym rozwiązaniem będzie w tych okolicznościach uznanie równości pomiędzy lordem Tarth a lordem Swann. Panowie od lat dziecięcych darzyli się szczerą przyjaźnią, co w ogóle nie przeszkadzało w przeinaczaniu na starość historii z ich młodości. Każdy przeżywa chwile chwały i zwycięstwa, które z biegiem czasu stają się we własnych wspomnieniach jeszcze bardziej legendarne. Nie ma w tym nic złego, gdy na światło dzienne wychodzi odrobina tęsknoty i sentymentu.
Gdy lord Szafirowej Wyspy zaczął przedstawiać im swoją historię, Fion był już syty, odłożył więc na bok sztućce i oparł się wygodnie na krześle. Kiedy Fion i Marcus byli mali, lord Swann opowiadał im historyjki niemal codziennie. Dlatego z przyjemnością wysłucha też tej autorstwa lorda Bodwyna, myślami wracając do beztroskich lat dzieciństwa. Miło też było wywołać pasję w spojrzeniu lorda Tarth, całkiem jakby nie tylko opowiadał o czasach młodości, a wręcz przeniósł się do nich.
Fion roześmiał się wraz z lordem Bodwynem, wyobrażając sobie swojego ojca jako młodego, przestraszonego mężczyznę, walczącego ze schodzącą na dno łodzią. Całkiem jakby miał nadzieję, że jeszcze uda mu się uciec przed rózgą swojego ojca. To musiała być prawdziwa determinacja - pomyślał jeszcze bardziej rozbawiony.
Ułamek sekundy za lordem, Fion również powstał od stołu, po raz kolejny oddając należyty szacunek swojemu gospodarzowi. Skinął głową na jego słowa, po czym serdecznie podziękował lordowskiej małżonce, by na koniec zwrócić się do samej Sybille.
- Moja pani, widzimy się już niedługo. - Skłonił się niemal wpół i odszedł od stołu, podążając za lordem Tarth. Echo ich głosów oraz dźwięk butów uderzających o kamień powoli malały, by w końcu zniknąć przy akompaniamencie zamykanych drzwi. - Mam nadzieję, mój lordzie, że jesteś tak samo zadowolony z naszej współpracy handlowej co mój pan ojciec. Mam do zaoferowania jedną nową umowę, poza tym wszystko...
I tak Fion Swann wkroczył do biblioteki.

//zt
Powrót do góry Go down
Sponsored content


Sala Główna Empty
PisanieTemat: Re: Sala Główna   Sala Główna Empty

Powrót do góry Go down
 

Sala Główna

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

 Similar topics

-
» Główna Sala
» Główna Sala
» Główna Sala
» Sala Główna
» Główna Sala

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Westeros :: Ziemie Burzy :: Tarth :: Evenfall Hall-