a
IndeksLatest imagesRejestracjaZaloguj
Las na wschód od High Road



 

 Las na wschód od High Road

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Valar Morghulis

Valar Morghulis
Nie żyje
Liczba postów :
124
Join date :
10/04/2013

Las na wschód od High Road Empty
PisanieTemat: Las na wschód od High Road   Las na wschód od High Road EmptyPią Cze 13, 2014 3:29 pm

Niebo barwą przypominało gęstą krew, gdy słońce chyliło się ku zachodowi nad Doliną, zwiastując koniec wyjątkowo wietrznego i chłodnego dnia. Nieustannie dął wicher, jakby pełen rozpaczy przez ostatnie wydarzenia, które przepełniły żałobą serca mieszkańców tej górskiej krainy. Śmierć lady Nihil oraz jej nienarodzonego dziecka była pierwszą z tragedii, która spadła na ród Arrynów jak głaz, jednakże odnalezienie ciała Reinmara w dolinie, u stóp skalnej skały… Śmierć jednego z największych wojowników, jakich zrodziła ta ziemia, była przytłaczająca. Nawet natura zdawała się zawodzić żałośnie, bynajmniej nie wypełniając zrozpaczonych serc nadzieją na lepsze jutro.
Noc niespostrzeżenie objęła świat swymi ramionami, lecz ciemność rozjaśniły ogniska, a ciszę przerywały podniesione głosy, zarówno mężczyzn jak i kobiet. Gniew, niezadowolenie, wątpliwości. Powietrze gęstniało nie tylko przez dym wielkich ognisk.
Co za prymitywny, głupi kutas, myśl ta obijała się o ściany czaszki Rethela Royce jak wściekła osa.
Spojrzenie srebrnych tęczówek dziedzica Runestone padło na Teriana, mężczyznę niemal niedźwiedziej postury o gęstej, czarnej brodzie pokrywającej kwadratową szczękę. Na jego piersi spoczywał rzemień, na który nawlekł spalone, ludzkie uszy.
-Terian, syn Dolfa, nie będzie słuchał innych. Gdzie Reinmar, syn lorda? – warknął przywódca Spalonych Uszu, a siedzący wokół paleniska inni członkowie klanu, pieczołowicie obgryzający kozie kości z mięsa, przytaknęli mu donośnie.
-Reinmar nie żyje, mówiłem już… - cierpliwie tłumaczył Royce, jednocześnie żałując, że wybrał się w gęsty las, ścielący nieprzyjazne ziemie Doliny, jedynie w towarzystwie piętnastu zbrojnych oraz Very Wilczej Skóry. Otaczało go co najmniej kilkadziesiąt przedstawicieli Spalonych Uszu oraz drugie tyle Księżycowych Braci.
Wyjątkowo nierozsądna decyzja.
-Terian, syn Dolfa, nie będzie słuchał – zagrzmiał ponownie mężczyzna, łypiąc spode łba nieprzyjemnie na uzbrojonych towarzyszy Rethela.
-Złożyliście przysięgę – kontynuował nieustępliwie Rethel, zaciskając pięści z niemocy.
-NIE BĘDZIE SŁUCHAŁ!
-Jesteś tak głupi, czy tylko udajesz, że nie rozumiesz? Lord Doliny będzie was zaopatrywał w broń, jeśli tylko dochowacie wierności .
Głos Very Wilczej Skóry przebił się ponad niezadowolone pomruki i przytaknięcia górskich zbójników. Kobieta trwała dotychczas nieruchomo u boku dziedzica Runestone, odziana w skóry i pochmurny wyraz twarzy.
Po śmierci Reinmara zgasła iskra w jej oczach, pomyślał Royce, rzucając dzikiej ukradkowe spojrzenie. Jednakże rozmyślanie o tym w takiej chwili były wyjątkowo nierozsądne.
-Słowa to wiatr. Terian, syn Dolfa, NIE BĘDZIE SŁUCHAŁ! –ryknął wojownik, po czym podniósł się z pieńka, prezentując się przybyłym w całej swej okazałości. Zwano go Niedźwiedziem nie bez przyczyny. Mierzył sobie niemal metr i dziewięćdziesiąt centymetrów wzrostu, a barki miał szerokie i potężne. Taka postura nie pozbawiła go jednak szybkości. Terian bowiem prędko znalazł się przy Rethelu, który nie zdążył nawet dobyć swego ostrza. Dłoń przywódcy Spalonego Ucha zacisnęła się gardle mężczyzny i nie minęła nawet minuta, gdy… Zamachnął się i cisnął dziedzicem Runestone w ognisko.
Górscy wojownicy poderwali się z miejsca, a krzyk wydobywający się z ich gardeł był tak ogłuszający, że zapewne słyszano ich w samym Orlim Gnieździe. Nie można jednak powiedzieć, że potyczka mroziła krew w żyłach, ani, że była to co najmniej walka. Dziesięciu mężczyzn, nawet uzbrojonych, nie miało choćby najmniejszej szansy z co najmniej setką górskich zbojników. Księżycowi Bracia odebrali życie czterem, zaś pozostałych sześciu dopadli wojownicy Spalonych Uszu, których tradycją było przypiekanie uszu wrogów i odcinanie ich, aby świadczyły jako dowód męstwa i potęgi.
Nie wolno było im ufać, mówiłem mu….
Rozpaczliwe krzyki płonącego żywcem dziedzica Runestone odbijały się echem, rozpraszały noc, szarpały nerwy jednego z Księżycowych Braci. A woń palonego ciała drażniła nozdrza. Cheyk ciężkim krokiem podszedł do wrzeszczącego mężczyzny, wijącego się na ziemi i próbującego odnaleźć jakikolwiek ratunek, jednakże bezskutecznie. Otrzymał jedynie litość. Litość włóczni wbitej w pierś, która zakończyła jego żywot, zakończyła cierpienie.
Śmierć bywa ocaleniem.
Otrzymała je także wojowniczka zza Muru, Vera o spojrzeniu tak hardym jak kilkudziesięciu mężczyzn razem wziętych. Jednakże nie od razu, nie tak prędko… nie tak litościwie. Jej kształtne ciało stało się… nagrodą dla Teriona za chwile wyjątkowej irytacji. Jego niecierpliwe dłonie pozbawiły kobietę odziewku, a krzyki wściekłości i gorączkowe próby walki, wyjątkowo go podniecały.
-Milcz, ty kurwo – warknął Niedźwiedź, opuszczając portki, podczas gdy jego towarzysze trzymali kobiecie ręce.
Gdy skończył, a byłoby wręcz grzechem przytaczać okropności, które jej uczynił z każdym otworem jej ciała, oddał ją inszym. Nim dobiegła godzina wilka krew Very splamiła ziemię, a jej dusza podążała ku lepszemu miejscu.
Ku Reinmarowi… czekasz tam na mnie.
-TERIAN NIE BĘDZIE SŁUCHAŁ! – ryknął po raz ostatni syn Dolfa, gdy jego towarzysze pozwolili odejść czterem wojownikom Doliny. Bez uzbrojenia, za to z krwawiącymi ranami po obu stronach głowy i wieściami do przekazania.
Terian, syn Dolfa, ani inni nie będą już słuchać.
Powrót do góry Go down
 

Las na wschód od High Road

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

 Similar topics

-
» Droga na wschód
» Droga na wschód
» Podejrzana droga na wschód
» High Hermitage
» High Tide

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Westeros :: Dolina Arrynów-