a
IndeksLatest imagesRejestracjaZaloguj
Gwiezdny Stół



 

 Gwiezdny Stół

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Valar Dohaeris

Valar Dohaeris
Nie żyje
Liczba postów :
139
Join date :
10/04/2013

Gwiezdny Stół Empty
PisanieTemat: Gwiezdny Stół   Gwiezdny Stół EmptySro Sie 17, 2016 8:24 pm


Gwiezdny Stół



Pod tą urokliwą nazwą kryje się coś zadziwiająco prozaicznego - Gwiezdny Stół jest bowiem gładką, szeroką półką skalną w kształcie półkola, którą ludzie (bądź, jeśli wierzyć legendom, Bogowie) setki lat temu umieścili na jednym z najwyższych wzniesień Szafirowej Wyspy. Kamień jest na tyle gruby, by nie poddawać się działaniu sztormów i jednocześnie umożliwia zasiadanie przy nim na drewnianych, choć nieco niskich ławach. Gwiezdny Stół znajduje się pod gołym niebem, co z kolei gwarantuje zapierające dech w piersi widoki - gdy tylko zapada zmrok, nad wyspą zaczynają migotać tysiące gwiazd, które odbijają się w wodach okalających Tarth, co doskonale widać ze wzniesienia. W pobliżu znajduje się stromizna, z której spada niewielki wodospad, zaś Evenfall Hall - oddalone o dobre osiem mil - stanowi jedyny punkt odniesienia w bezkresie przyrody.  





Powrót do góry Go down
Sybille Tarth

Sybille Tarth
Ziemie Burzy
Skąd :
Tarth, Evenfall Hall
Liczba postów :
95
Join date :
12/09/2013

Gwiezdny Stół Empty
PisanieTemat: Re: Gwiezdny Stół   Gwiezdny Stół EmptyPon Sie 22, 2016 9:22 pm

/ Evenfall Hall

Słońce zaczęło chylić się ku horyzontowi, gdy w końcu dotarli na szczyt wzniesienia – prowadząca do Gwiezdnego Stołu ścieżka była na tyle wąska, by uniemożliwić dojazd na miejsce wozowi, i jednocześnie dość szeroka, aby bez większego kłopotu pokonał ją konny. Pomimo tego udogodnienia, Sybille postanowiła wspiąć się na górę pieszo, pozwalając, by dwa niewielkie kucyki wspięły się na wzniesienie przed nią – zwierzęta wiozły w jukach wszystko, co było niezbędne do wydania kolacji pod gołym niebem, wliczając w to zdumiewająco długi, biały obrus, kandelabr, a nawet miękkie poduszki na ławy. Choć przy Gwiezdnym Stole wieczerzać miały wyłącznie dzieci lorda Szafirowej Wyspy oraz szanowny gość ze Stonehelm, dołożono wszelkich starań, by podczas kolacji nie zabrakło ani jadła, ani napoju. Na gładkiej powierzchni kamienia, którą przykryto obrusem, spoczęły zatem srebrne dzbany napełnione złotym, arborskim winem, talerze, sztućce oraz tace, gdzie poczęto układać jedzenie – wśród niego królowały faszerowane jajka, pieczony w cytrynach, zadziwiających rozmiarów łosoś, marynowane grzyby, podsmażane na głębokim oleju kuropatwy i kruche bezy, wobec których należało być szczególnie ostrożnym w trakcie transportu z Szafirowego Dworu. To nie był jednakże koniec przygotowanych potraw, bowiem w chwili, w której Sybille dotarła na górę (z zadowoleniem zauważając, że znad morza wiała jedynie leciutka, ożywcza bryza), służba zajęła się rozpalaniem ogniska, oddalonego na tyle, by dym nie docierał do siedzących za kamiennym stołem – gdy tylko słońce schowa się za linią wody, nad ogniem zacznie obracać się barani udziec w miodzie i przyprawach. Do przygotowania wieczerzy nie było zbyt wiele czasu, jednak kucharze i ich pomocnicy robili wszystko, by przygotować potrawy do krótkiej, choć wymagającej podróży – sama Sybille ledwie znalazła czas, by przebrać się i zmienić zbyt delikatną na podobną podróż suknię na nieco cieplejszą, w brązowo-złotych barwach jesieni. Przezornie zarzuciła na plecy ciemnoniebieski, ciężki płaszcz z kapturem, który w trakcie wspinaczki jedynie jej przeszkadzał, choć nie wątpiła, że po zapadnięciu zmroku stanie się nieoceniony – o tej porze roku chłód nadchodził niespodziewanie. Panna Tarth posłała również po swego brata, który według wszelkiego prawdopodobieństwa przebywał na północy Szafirowej Wyspy, porabiając Bogowie-wiedzą-co. Selwyn należał do osób o energicznym sposobie bycia, zatem jego siostra nie wątpiła, że przy Gwiezdnym Stole zjawi się jeszcze przed nadejściem wieczora – mimo wszystko odczuwała pewien niepokój na samą myśl, że przyjemne plany może pokrzyżować im pogoda (czy też jej brak). W swej delikatnej nerwowości i ogromowi zajęć, jaki czekał na nią na szczycie wzniesienia, nie zauważyła nawet nieładu własnej fryzury, która chwilowo odgrywała podrzędną rolę – obecnie dla Sybille liczyła się wyłącznie wygoda dziedzica Stonehelm, który do Gwiezdnego Stołu przybyć miał nieco później niż córka lorda Szafirowej Wyspy. Podczas gdy Fion omawiał z lordem Tarth sprawę, dla której przybył do Evenfall Hall, Sybille wyruszyła do umówionego miejsca, pragnąc osobiście dopilnować wszelkich przygotowań. Nie stała jednak biernie, przypatrując się, jak służba czyni swą powinność – pomagała we wszystkim, co nie wymagało dźwigania baranich udźców i pakunków ciężkich talerzy. Sama zajęła się ułożeniem poduszek i składaniem haftowanych serwet, była gotowa rozkładać także sztućce, lecz od tego pomysłu stanowczo odwiodła ją jedna ze służek – Sybille zajęła się zatem wygładzaniem obrusu, by po pewnym czasie z niejakim zaskoczeniem zauważyć, że niemal wszystko jest gotowe. Z dłońmi splecionymi na podołku, spokojnie obserwowała, jak mężczyźni trudzą się, by ogień był odpowiednio wysoki – gdyby tylko posiadała choć odrobinę doświadczenia w tej sferze, najpewniej zapragnęłaby pomóc i w tym, jednak zdrowy rozsądek podpowiadał jej, że w obecnej sytuacji mogłaby jedynie przeszkadzać. Poświęciła się zatem bez reszty poprawianiu po raz kolejny poduszek, z niejaką niecierpliwością wyczekując zjawienia się Selwyna – o ile opóźnione przybycie dziedzica Stonehelm mogło napawać ją spokojem i wywoływać mimowolny uśmiech na ustach, o tyle nieobecność brata wprowadzała ją w stan lekkiego poirytowania, które ukoić mogło wyłącznie dotarcie dwóch wymienionych panów.
Powrót do góry Go down
Fion Swann

Fion Swann
Ziemie Burzy
Skąd :
Stonehelm
Liczba postów :
25
Join date :
14/02/2015

Gwiezdny Stół Empty
PisanieTemat: Re: Gwiezdny Stół   Gwiezdny Stół EmptySro Sie 24, 2016 2:40 pm

//Evenfall Hall

Było tak, jak Fion przewidywał. Spotkanie z lordem Tarth przebiegło sprawnie i płynnie, i nim zapadł zmrok, negocjacje dobiegły końca. Młody Swann przedstawiał wszystkie oferty (niektóre były niezmienne od wielu lat, przy innych  zostały naniesione jedynie drobne poprawki), a lord Szafirowej Wyspy omawiał je z nim, czasami dodawał jakieś propozycje od siebie, by na końcu podpisać większość i podbić rodową pieczęcią. Wszystkie traktaty zostały na powrót zapieczętowane - tym razem herbem rodziny Tarth - i zostaną otworzone dopiero w Stonehelm, przez lorda Swann. Niebo zrobiło się delikatnie pomarańczowe, gdy Fion podziękował jeszcze raz lordowi Bodwynowi i pożegnał się z nim.
Służka poprowadziła go do wyznaczonej mu komnaty i zostawiła, tak jak poprosił. Rozejrzał się po sypialni i spostrzegł, że w środku znajdowały się już jego rzeczy. Nie było tego wiele, bo jedynie dwie nieduże skrzynie - jedna z jego szatami, a druga przeznaczona do przechowywania najważniejszych dokumentów handlowych i pozostałych przedmiotów Swanna. Włożył traktaty do środka i zamknął skrzynię na klucz. Rozebrał się z górnej garderoby i pochylił nad mosiężną misą wypełnioną wodą, by odświeżyć się nieco przed wyjazdem z zamku. Potem, mokry od pasa w górę, przystanął przy oknie, by przyjrzeć się otoczeniu zamku. Oczywiście, przydzielono mu izbę z przepięknym widokiem na góry i lasy. Nie miał wątpliwości, jutro zaprosi Sybille i Selwyna do Stonehelm. Tylko tak będzie mógł odwdzięczyć się rodzinie Tarth za ich ogromną gościnność.
Gdy jego skóra wyschła, na powrót przywdział na siebie ciepłą białą koszulę i czarną skórzaną kamizelkę. Do wcześniejszego stroju dodał jedynie płaszcz, który - jakże by inaczej - uszyty był w rodowych barwach. Stworzony przez najlepsze szwaczki w okolicach Kamiennego Hełmu, składał się z dwóch pionowych płacht materiału, subtelnie uszytych na kształt złożonych skrzydeł. Białe ,,skrzydło" spływało z lewego ramienia Fiona, natomiast czarne z prawego. Płaszcz ten przyodziewał jedynie na specjalne okazje, a kolacja z Sybille i jej bratem taką właśnie mu się wydawała.
Kiedy zszedł do głównej sali, dowiedział się, iż Sybille ruszyła do Gwiezdnego Stołu jakiś czas temu, by nadzorować nad przygotowaniami do kolacji. Selwyn natomiast nadal nie pojawił się w zamku. Całe rodzeństwo Tarth - pomyślał z rozbawieniem. Nie usiedzą dłużej w jednym miejscu. Poprosił więc o konia i podpytał stajennego o dokładną drogę.
- Na rozwidleniu skręcisz w węższą drogę i wystarczy, że będziesz się jej trzymał do samego końca, mój panie - wyjaśnił mu młody.
Fion podziękował i ruszył w drogę. Choć jego pan ojciec pewnie by się teraz gniewał, młody Swann nie czuł, żeby potrzebował brać ze sobą dwóch zbrojnych, którzy przybyli z nim do zamku. Sądził, że jest na wyspie bezpieczny. Wiedział jednak, że zawsze może się coś wydarzyć, dlatego zabrał ze sobą swój miecz, Pióro. Droga okazała się nie być trudna i bez problemu dotarł na szczyt wzgórza. Gdy zbliżył się do kamiennej płyty, zeskoczył z konia i oddał go służącemu, który pojawił się zaraz obok niego. Słońce już prawie zaszło, dostrzegł jednak Sybille pochylającą się nad ławami i maltretującą puchowe poduszki. Nigdzie nie było widać Selwyna.
- Sybille - przywitał się z szerokim uśmiechem. - Wygląda na to, że nie przybyłem ostatni. Czy twój brat do nas dołączy? Mógłby pomóc mi uratować te biedne poduszki.
Powrót do góry Go down
Selwyn Tarth

Selwyn Tarth
Ziemie Burzy
Skąd :
Tarth, Evenfall Hall
Liczba postów :
26
Join date :
11/05/2016

Gwiezdny Stół Empty
PisanieTemat: Re: Gwiezdny Stół   Gwiezdny Stół EmptySro Wrz 21, 2016 9:52 pm

Z wilgotnych włosów wciąż skapywały słone krople, kiedy naprędce naciągał na mokre ciało koszulę – znad Cieśniny Tarth nadciągał ciepły, przesycony wonią morskiej soli wiatr, choć Selwyn doskonale wiedział, że to zapowiedź zbliżających się zimowych sztormów. Słońce wciąż dawało ciepło późnego lata, jednak natura tutaj, na twardej ziemi, już przygotowywała się do pierwszych mrozów. Najlepiej świadczyły o tym gubiące liście drzewa i coraz bardziej kapryśne morze – nawet kraby na plażach zachowywały się inaczej niż zwykle, chociaż ostatnim ze spostrzeżeń dziedzic Szafirowej Wyspy wolał nie dzielić się z nikim innym poza własną siostrą i Derekiem Baratheonem.
Choć ten drugi uznał, że to nie kraby są szalone, tylko ja.
Selwyn wysypał z buta pokaźny, suchy strumień piachu, ledwie moment później zastępując go kolejną porcją plażowego złota, choć tym razem przesiąkniętą wodą.
- Czy Sybille chociaż raz mogłaby wcześniej poinformować mnie o swych planach? – ton głosu dziedzica Szafirowej Wyspy wskazywał na poirytowanie, jednak goszczący na ustach Selwyna uśmiech jasno temu przeczył. – Wbrew pozorom świat nie kręci się wokół wieczerzy, które tak uwielbia organizować! Nawet wybornie przyrządzone ryby i miękkie poduszki nie są w stanie nadać im odpowiedniego statusu – dziedzic Tarth wytrzepał z nogawki spodni kolejną garść piachu, by po chwili uczynić dokładnie to samo z wciąż mokrymi włosami – stojący na niewielkiej wydmie rycerz, niewiele starszy od Selwyna, uśmiechał się jedynie na widok zabiegów swego przyszłego suzerena. Przyszły Lord Szafirowej Wyspy wydał z siebie ciche westchnienie ni to rezygnacji, ni zmęczenia, i podjął żmudną wędrówkę przez wąską, wydeptaną w wysokiej trawie ścieżynkę. Dziedzic Tarth nie ustawał w pogoni za młodzieńczymi marzeniami, choć to największe, związane z Gwardią Królewską, odebrano mu już przed kilku laty – poniesiona na tym polu porażka pobudziła w nim jedynie kolejne pokłady determinacji, z którą poddawał się zróżnicowanym treningom i z którą podejmował czyhające nań wyzwania. Pływanie w coraz chłodniejszej Zatoce Tarth było ledwie wierzchołkiem góry zadań, jakie Selwyn przed sobą stawiał, choć bez wątpienia należało do jednego z najbardziej trwałych punktów życia dziedzica – każdy mieszkaniec Evenfall Hall wiedział, że jeśli przyszłego Lorda nie ma na polu treningowym, to najpewniej jeździ konno bądź znajduje się w porcie, gdy zaś nie ma go w porcie a rumak zaznaje spokoju w stajniach, istnieje wyłącznie jedna możliwość – Selwyn stawia czoła falom. Nikt nie wiedział, skąd w nim równie niespożyte pokłady energii, uporu i determinacji, nikt zresztą nie próbował dociekać przyczyn podobnego stanu rzeczy. Wieczna pogoń dziedzica Szafirowej Wyspy za kalejdoskopem marzeń i celów stała się czymś równie naturalnym, co wrodzona dobroć oraz łagodność jego młodszej siostry.
A także jej zamiłowanie do czynienia świata lepszym.
Selwyn zmarszczył nieznacznie brwi, szybkimi, wprawnymi ruchami zacieśniając sprzączki u końskiego siodła. Dopiero teraz przypomniał sobie słowa pana ojca, który wspominał o przybyciu na Tarth dziedzica Stonehelm – sam Selwyn nie sądził jednak, że statek dopłynie dzisiaj, z naturalną dla siebie ostrożnością w osądzie zakładając, że po drodze goście mogą napotkać trudności, a jednak…
- Zjedli już?
Słowom dziedzica Szafirowej Wyspy towarzyszyło głuche odbicie od miękkiej ziemi – Tarth wskoczył na końskie siodło, ściągnął lekko lejce i obrócił rumaka wokół własnej osi, dopiero wtedy obdarzając rycerza zniecierpliwionym spojrzeniem.
- Tak, panie, panna Sybille zaprosiła ser Swanna do Gwiezdnego Stołu i nalegała, byś dołączył jak najszyb…
Słowa zbrojnego rozpłynęły się w pędzie wiatru, tak charakterystycznym dla nabierającego szybkości konia – świst powietrza w uszach był jedynym dźwiękiem, jaki towarzyszył Selwynowi przez równo cztery mile dzielące go od wzgórza, na którym znajdował się Gwiezdny Stół. Dziedzic Szafirowej Wyspy bez problemu potrafił wyobrazić sobie nieuniknione wyrzuty pana ojca, który raz za razem będzie wypominał swemu najstarszemu synowi nieobecność na obiedzie – Tarth nie miał jednak zamiaru pozwolić, by podobne wyrzuty czyniła mu Sybille, co byłoby dla niego po stokroć sromotniejszą klęską od niezadowolenia ojca. Selwyn drogę do Gwiezdnego Stołu pokonał w pełnym pędzie, licząc zarówno na jak najszybsze dotarcie do celu, jak i żywiąc cichą nadzieję, że w drodze zdąży choć odrobinę wyschnąć – jego wiara okazała się jednak równie płocha, co pamięć, o czym dobitnie przekonał się w chwili, w której jako ostatni dotarł na szczyt pokaźnego wzgórza.
Sybille wraz ze służbą zdołała zadbać o najdrobniejszy szczegół wieczerzy pod gołym niebem, zaś Fion Swann dotrzymywał jej towarzystwa, najwyraźniej próbując uczynić to, czego Selwyn nie zdołał zrobić przez lata, czyli… oderwać pannę Tarth od męczenia puchowych poduszek.
- Na nic twe starania, ser – dziedzic Szafirowej Wyspy zeskoczył z siodła z wprawą, jakiej można było spodziewać się po kimś, kto wciąż był mokry od morskiej wody i wyraźnie pachniał wiatrem oraz solą. – Panna Sybille Tarth nie zna litości gdy w grę wchodzi wygoda gości – długie, silne palce Selwyna mechanicznie przeczesały wilgotne, ciemne kosmyki włosów, gdy dziedzic w kilku długich krokach zbliżył się do swej siostry oraz jej towarzysza. – Pozostawmy jednak mój mierny talent do składania rymów i prawdziwe bestialstwo Sybille. Najpewniej usłyszysz to po raz setny dzisiejszego dnia, ale… witaj na Tarth, ser. To zaszczyt dla całej Szafirowej Wyspy – pomimo wątpliwie godnej prezencji, dziedzic Evenfall Hall nie zapomniał o dobrych manierach – skłonił lekko głowę, uśmiechając się lekko i nawet na moment nie spuszczając spojrzenia z Fiona. Ile lat minęło, odkąd widzieli się po raz ostatni, jeszcze na stałym lądzie? Cztery? Pięć?
Powrót do góry Go down
Sybille Tarth

Sybille Tarth
Ziemie Burzy
Skąd :
Tarth, Evenfall Hall
Liczba postów :
95
Join date :
12/09/2013

Gwiezdny Stół Empty
PisanieTemat: Re: Gwiezdny Stół   Gwiezdny Stół EmptyPią Wrz 23, 2016 8:32 pm

Coraz dłuższe cienie i pomarańczowe światło słońca zwiastowały rychłe nadejście zmroku – choć na Szafirową Wyspę jeszcze nie dotarły pierwsze, zimowe podmuchy, dni stawały się coraz krótsze, zupełnie jakby zapadająca pora roku pragnęła skraść jak najwięcej ludzkiego czasu. Sybille nie zwykła przejmować się pogodowymi niedogodnościami tak długo, jak te nie krzyżowały jej planów – zaś dziś mogły to uczynić. Rodzące się w sercu panny Tarth podenerwowanie ustąpiło dopiero, gdy na horyzoncie zjawił się dziedzic Stonehelm; Fion okazał się jednym z najbardziej słownych mężczyzn obecnie przebywających na Szafirowej Wyspie i zjawił na szczycie wzgórza tak prędko, jak pozwalały mu na to obowiązki, potrzeba odpoczynku po wyczerpującej podroży… oraz ograniczona znajomość terenu. Sybille nie wątpiła, że ser Swann został dokładnie poinformowany o tym jak odnaleźć Gwiezdny Stół, najpewniej proponowano mu nawet towarzystwo – jednakże, jak to często bywa w podobnych sytuacjach, męska duma nie pozwala przyjąć pomocy w równie błahych sprawach.
Męczona przez Sybille poduszka zaznała chwili wytchnienia, gdy dziedzic Stonehelm zbliżył się do córki Lorda Evenfall Hall z uśmiechem, który sama panna Tarth zaczęła traktować jak coś naturalnego – tak, jak naturalnym z jej strony było odwzajemnienie tego przejawu sympatii, który wkradł się podstępem na usta i tam na dobre zagościł.
- Jeśli chodzi o Selwyna, należy uzbroić się w ogromne pokłady cierpliwości – jasne brwi podjechały nieznacznie do góry, kiedy Sybille – nadal uparcie dzierżąc w lewej dłoni jedną z osobiście przez nią haftowanych poduszek – odgarnęła za ucho niesforny kosmyk włosów. Tutaj, na wzniesieniu, wiatr zdawał się być nieco silniejszy, choć nadal posiadał w sobie ciepło dnia i zapach morza. – Może przebywać wszędzie lub nigdzie, choć z wszelkim prawdopodobieństwem siłą wyciągają go z wody.
Goszczący na ustach panny Tarth uśmiech poszerzył się nieznacznie, kiedy tylko wspomniała o uporze brata – Fion najpewniej doskonale rozumiał jej reakcję, w końcu sam posiadał rodzeństwo, których niewielkie przywary jedynie budzą rozbawienie. Rzecz jasna bywały dni, kiedy nawet najbardziej zżyci krewniacy pragnęli potopić się w zatoczce – nie inaczej było z Sybille i Selwynem. Różnice ich charakterów najczęściej pozwalały na uniknięcie konfliktów, z zasady spokojna i ugodowa panna Tarth przymykała oczy na wybryki starszego brata, czasami jednak dziedzic Szafirowej Wyspy przekraczał pewną granicę bądź po prostu natrafił na jeden z gorszych dni siostry – potrafili wtedy kłócić się z zaciekłością, która zdumiewała nawet pana ojca. Dzisiejszego dnia Selwyn balansował niebezpiecznie blisko tej cieniutkiej, czerwonej granicy i jedynie Bogowie wiedzą, jak mocno zagrałby Sybille na nerwach, gdyby nie zjawił się przed zmrokiem – na całe szczęście dla siebie (i poniekąd Fiona) zawitał na wzgórzu jeszcze przed zapadnięciem zmierzchu. Zmęczony galopem koń z ulgą zatrzymał się pośród połaci zieleni, zaś dziedzic Evenfall Hall wylądował na ziemi z miękkością kociego drapieżnika – w taki sam sposób zbliżył się do siostry oraz towarzysza, prezentując sobą wszystko to…
… za co Sybille miała ochotę wytargać go za ucho.
- Marny z ciebie poeta, bracie. Dobrze, że rycerz trochę lepszy – panna Tarth uniosła nieznacznie podbródek, zupełnie jakby pragnęła rzucić Selwynowi wyzwanie – było to jednak mylne wrażenie, bowiem chodziło jej wyłącznie o wyraźny znak, że oto oficjalnie zakończyła temat i nie ma ani chęci, ani zamiaru wdawać się w czcze dysputy z równie spóźnialskim mężczyzną. By podkreślić wagę swej decyzji, po raz ostatni wygładziła haft poduszki i dokładnie ułożyła ją na ławie, poprawiając przy okazji rękaw sukni.
- Zapraszam do stołu, szlachetni panowie. Nie sądzicie chyba, że sama zjem to wszystko? – nie zdołała zakończyć pytania, gdy na jej ustach ponownie pojawił się łagodny uśmiech. Tym razem jednak nie kierowała go do nikogo konkretnego – po prostu usiadła, po lewej pozostawiając miejsce dla Selwyna, po prawej zaś – dla Fiona. Sybille była pewna, że wraz z każdym kolejnym, opróżnionym kielichem jej brat oraz gość zmienią ten układ i oddadzą się ożywionej, męskiej rozmowie ramię w ramię, jednak do tego momentu wciąż brakowało im przynajmniej jednego dzbana trunku.
Powrót do góry Go down
Fion Swann

Fion Swann
Ziemie Burzy
Skąd :
Stonehelm
Liczba postów :
25
Join date :
14/02/2015

Gwiezdny Stół Empty
PisanieTemat: Re: Gwiezdny Stół   Gwiezdny Stół EmptyPon Wrz 26, 2016 6:33 pm

Choć Wyspa Tarth - na tle całego Westeros - nie leżała aż tak daleko od Stonehelm, dało się wyczuć znaczące różnice w zachowaniu przyrody. Bo choć w Kamiennym Hełmie również  doświadczono już nadciągającej zimy, która ma być sroga i ostra jak stal (według maestera), to ziemie Swannów wciąż spowijane były odległym żarem południa, a ich wody mącone ciepłymi prądami. Fion podejrzewał, że odwiedziny na Wyspie Tarth były jedną z jego ostatnich podróży przed nadejściem zimy. Jako syn rodu z Ziem Burzy nie lękał się nadchodzących sztormów i błyskawic, głupotą byłoby jednak ryzykować życiem bez większego powodu.
- Pozbądź się wyrzutów, moja pani - rzekł żartobliwie. - Cierpliwość to choroba mojego rodu. Poza tym dobrze rozumiem twego brata.
I rzeczywiście tak było. Tak jak jego siostrę, Fion znał również Selwyna i to chyba nawet bardziej niż panienkę Tarth. Chłopcy zawsze znajdują się bliżej swoich ojców, a gdy ci podróżują, przyszli dziedzice robią to razem z nimi. Dlatego przez te wszystkie lata dorastania chłopcy widzieli się o wiele częściej, niż było to dane Fionowi i Sybille, czy Yvienne i Selwynowi. Już jako małe brzdące zaprzyjaźnili się i przez wzajemne wizyty, czy to przy okazji politycznych manewrów ich ojców, czy uroczystości takich jak wesela i pogrzeby, podtrzymywali tę relację. Młody Swann właśnie tak zapamiętał dziedzica Tarth - jako energicznego, żywiołowego chłopca zawsze porywającego się z motyką na słońce. Sam Fion zaś był dzieckiem cichym i spokojnym, bardziej obserwującym niż działającym. A mimo to ta dwójka obdarzyła się sympatią. Tarth był jak szalejący ogień, a Swann jak kotwica wrzucona we wzburzone wody - razem jakoś trzymali się w ryzach.
Fion rozumiał również rozdrażnienie panienki Sybille. On sam, choć niezmiernie go podziwiał, potrafił kłócić się i bić z Marcusem niemal o wszystko - od najbardziej czerwonego jabłka po miejsce na kolanach swego pana ojca. Oczywiście z wiekiem podobne zachowanie odeszło w zapomnienie, a teraz... Teraz Młody Łabędź trzyma wspomnienia o swoim bracie głęboko w sercu. Co innego natomiast dotyczyło Yvienne. Fion i jego siostra dogadywali się niemal zawsze, co pozostało przy nich dziś. Nikt nie mógł liczyć na wzajemne wsparcie tak jak ich dwójka.
Gdy Selwyn w końcu zawitał do Gwiezdnego Stołu, słysząc głos przyjaciela, Fion odwrócił się i na sekundę oniemiał. Stał przed nim prawdziwy mężczyzna, nie dziecko, nie chłopiec, a wysoki, przystojny i dobrze zbudowany lord z krwi i kości. Pewnie to samo pomyślał o tobie - rzekł w myślach. Zmierzył go z uśmiechem, dostrzegając mokre plamy na ubraniu i drobinki soli we włosach. Kiedy dziedzic Szafirowej Wyspy skłonił mu się, nie odwracając od Fiona wzroku choćby na ułamek sekundy, chłopak dostrzegł w towarzyszu ogromne podobieństwo do jego siostry. Te same iskierki w ich oczach mogły być równoznaczne nawet z tą samą krwią płynącą w ich żyłach.
- A dla mnie to zaszczyt być goszczonym przez tak wspaniałych... - Tu zerknął w stronę Sybille, chcąc podtrzymać ich wspólny żart na temat znęcania się nad poduszkami - I nieco okrutnych gospodarzy. - Tym razem spojrzał na przyjaciela i również skinął głową. - Selwynie.
Sybille zdecydowanie przejęła rolę gospodyni - usiadła na środku ławy, pozostawiając miejsce dla młodych mężczyzn po swych bokach. Zasiadł więc po prawicy towarzyszki. On również skrywał głęboką nadzieję na wieczór przy winie i rozluźnionej atmosferze. W końcu cała ich trójka będzie miała okazję do swobodnej rozmowy jak za czasów beztroskiego dzieciństwa.
- Jak się pływało, Selwynie? - Chciał jakoś rozpocząć rozmowę. - Zgaduję, że orzeźwiająco, czyż nie? Muszę przyznać, że w tak pięknych wodach sam z rozkoszą bym się zanurzył.
Powrót do góry Go down
Selwyn Tarth

Selwyn Tarth
Ziemie Burzy
Skąd :
Tarth, Evenfall Hall
Liczba postów :
26
Join date :
11/05/2016

Gwiezdny Stół Empty
PisanieTemat: Re: Gwiezdny Stół   Gwiezdny Stół EmptySro Wrz 28, 2016 10:00 pm

Dotychczas nie zwracał uwagi na głód – znajome, lekkie ssanie w żołądku majaczyło na odległym horyzoncie myśli, które krążyły wokół spraw bardziej pilnych.
Jak choćby wokół organizowanej przez Sybille wieczerzy.
Dopiero, kiedy w nozdrza Selwyna uderzył zapach pieczonego nad ogniskiem mięsiwa, zaś oczy omiotły spojrzeniem suto zastawiony stół, dziedzic Evenfall Hall zdał sobie sprawę z tego, jak mocno jego organizm domaga się pożywienia. Nie zamierzał mu zresztą odmawiać i dość prędko przystąpił do zaspokajania żądań żołądka – kiedy tylko cała trójka zasiadła na swych miejscach, Selwyn bez cienia skrępowania sięgnął po szczególnie apetyczny kawałek minoga, przełamując tym samym niewidzialną barierę, która nakazywała gospodarzowi rozpocząć posiłek.
Wszystko zaś wskazywało na to, że u Gwiezdnego Stołu rola ta przypadła właśnie Tarthowi – ze względu na starszeństwo, dziedzictwo, ale nade wszystko zadziwiającą przepastność żołądka. Było to jednak wyniesienie wyłącznie tytularne, ponieważ nikt nie wątpił, że cała wieczerza jest zasługą Sybille – i to ona miała pełnić funkcję duchowej gospodyni, która czuwa nad wygodą swych gości i dba o to, żeby nie mogli narzekać na brak jadła oraz napitku. Sam Selwyn, po kilku prędkich kęsach pasztetu z minoga, zdołał zaspokoić pierwszy głód i mógł w pełni poświęcić się rozmowie – czy też raczej: wpatrywaniu się w dziedzica Stonehelm z niewysłowionym zdumieniem.
Czas nie oszczędził żadnego z nich, choć nie były to zmiany na gorsze – od ostatniego spotkania z Tarthem, Fion skoczył w górę o dobre trzy cale i znacznie poszerzył się w barkach, co na pierwszy rzut oka określić można było jako zasługę treningów z mieczem w ręku. Gdyby tego było mało, z jego twarzy uleciały ostatnie oznaki chłopięctwa – stał się mężczyzną, z którego mógł być dumny ojciec i za którym najpewniej oglądała się niejedna karczemna dziewka… cóż dopiero o szlachetnie urodzonych damach mówiąc. Selwyn zerknął na swą siostrę, w przypływie boskiego przekonania sądząc, że Sybille będzie zerkać na dziedzica Stonehelm z zauroczeniem godnym malutkiej dziewczynki, która otrzymała pierwszą parę kolczyków – jednak jedyne co zauważył, to lekki, na wpół porozumiewawczy uśmiech, który posłała Fionowi.
- Woda wciąż jest ciepła, oddycha latem – tym razem to na ustach dziedzica Szafirowej Wyspy zagościł lekki uśmiech, kiedy sięgnął po dzban ze złotym arborskim winem; doskonały trunek napełnił kielich Swanna, Sybille i finalnie samego Selwyna, który po chwili zasiadł na swym poprzednim miejscu, ujmując w dłoń puchar. – Nic straconego, zadbamy o to, byś spóźnił się na wypłynięcie statku, drogę na pokład pokonasz jutro wpław – dziedzic Evenfall Hall zaśmiał się cicho, dwoma, prędkimi ruchami nakładając swej siostrze trzy faszerowane jajka. Przeświadczenie Selwyna, że jego siostra jest stanowczo zbyt szczupła rosło z każdym kolejnym miesiącem, który przybliżał ich do zimy – Tarth obawiał się, że przy pierwszym, chłodnym podmuchu Sybille zamarznie na kość, dokładnie taka, które lada dzień będą się na całą jej wagę.
- Gdybyś został na wyspie dłużej, moglibyśmy skorzystać z ostatnich dni łaskawego morza – dziedzic Evenfall Hall obrócił w palcach naczynie, kiwając lekko głową ni to w zadumie, ni w pełnej aprobacie dla swych słów. W końcu przeniósł spojrzenie na przybyłego ze Stonehelm gościa i uniósł nieznacznie kielich w geście toastu. – Wypijmy za Twój pobyt na Szafirowej Wyspie, Fionie! Obyś odwiedzał nas częściej – puchar ze złotym, arborskim winem posłusznie powędrował do ust, zaś Selwyn pociągnął z niego porządny, gaszący palące pragnienie łyk. Mogli również wypić za łagodną, krótką zimę i bezpieczny powrót Swanna w rodzinne strony, lecz na podobne toasty jeszcze nadejdzie czas dzisiejszego wieczora – dość długiego, by wypić za każdą słuszną sprawę.
Powrót do góry Go down
Sybille Tarth

Sybille Tarth
Ziemie Burzy
Skąd :
Tarth, Evenfall Hall
Liczba postów :
95
Join date :
12/09/2013

Gwiezdny Stół Empty
PisanieTemat: Re: Gwiezdny Stół   Gwiezdny Stół EmptyPią Wrz 30, 2016 9:12 pm

Musiała włożyć wiele energii w to, by raz za razem nie przewracać oczami na słowa i zachowanie Selwyna – doskonale wiedziała, że zarówno on, jak i Fion znali się jeszcze z dawnych lat, bez wątpienia znacznie lepiej niż ona i dziedzic Stonehelm, a jednak otwartość brata nigdy nie zdołała przestać jej zdumiewać. Dziedzic Szafirowej Wyspy należał do tego typu ludzi, którzy wszędzie czuli się jak w domu – zaskarbiał  sobie sympatię innych bez szczególnego wysiłku, później zaś czerpał z tego niewspółmierne do włożonej pracy wysiłki. Posiadał zdumiewającą swobodę zachowania, która raz na jakiś czas stanowiła obiekt zazdrości Sybille – ona nigdy nie sprawiała wrażenia szczególnie odważnej i otwartej; zwykle trzymała się na uboczu, preferując uśmiech od rozmowy, na dodatek potrzebowała odpowiedniej ilości czasu, by przywyknąć do czyjejś obecności. Z Fionem było nieco inaczej – znali się jeszcze jako dzieci i być może wspomnienie niegdyś wspólnie spędzonych chwil tchnęło w pannę Tarth odpowiednią dozę odwagi, by nie musiała odczuwać w towarzystwie dziedzica Stonehelm skrępowania, zaś obecność starszego brata jedynie ugruntowała ją w tym przekonaniu, mało istotne, jak bardzo pragnęła trącić go łokciem w bok za rzucane na wiatr słowa. Selwyn był czasami aż nazbyt wylewny, a sama Sybille niektóre z przejawów owej wylewności postrzegała jako impertynenckie – nigdy jednak nie naraziła go na wypowiedziane przy osobie trzeciej uwagi i czekała z wyrzutami aż zostaną zupełnie sami. Dziś jednak dziedzic Evenfall Hall mógł pozwolić sobie na niemal dziecięcą swobodę, wszak towarzyszył im przyjaciel, który miał poczuć się na Szafirowej Wyspie jak w domu – nawet, jeśli częścią tego poczucia miała być aż nazbyt obszerna otwartość Selwyna.
- Mówiąc zadbamy o to, masz na myśli siebie i odpowiednią ilość wypitego wina, na tyle sporą, by Fion nie mógł o poranku podnieść głowy z poduszki? – Sybille nie mogła – i na dobrą sprawę nawet nie próbowała – powstrzymać uśmiechu, który wkradł się na jej usta, gdy bezradnie obserwowała, jak brat nakłada jej stanowczo zbyt sytą ilość faszerowanych jajek. Nadopiekuńczość Selwyna nigdy nie przestawała zdumiewać Sybille, był to jednak nieszkodliwy przejaw braterskiej miłości, który już dawno temu nauczyła się tolerować – teraz mogła jedynie posłać Fionowi porozumiewawcze spojrzenie, zupełnie jakby pragnęła powiedzieć czyż on nie jest rozkosznie naiwny?. Zaraz po tym sięgnęła jednak po kielich z winem, by nie przegapić wznoszonego przez dziedzica Szafirowej Wyspy toastu – rzecz jasna sam Selwyn nie byłby sobą, gdyby wygłosił tego, co aktualnie leżało mu na wątrobie i co płynęło prosto z głębi serca. Sybille uniosła do ust naczynie z trunkiem i pociągnęła zeń niewielki, skromny łyk, jakby w obawie, że wino zbyt prędko uderzy jej do głowy. Pragnęła pozostawić umysł jasnym tak długo, jak w towarzystwie dwóch młodych mężczyzn było to możliwe – i choć nie wątpiła, że oboje zadbają o jej bezpieczeństwo w drodze powrotnej do Evenfall Hall, była znacznie spokojniejsza ze świadomością, iż to ona będzie mieć na nich oko. Wszak mogli wprowadzić w życie plany nurzania się w wodzie jeszcze tej nocy – co po pewnej ilości alkoholu byłoby równie brawurowe, co szalone i obarczałoby Sybille połowicznie winą.
- Tarth zawsze z chęcią ugości każdego gościa ze Stonehelm – dodała ze spokojem, który jedynie podkreślony został przez skosztowanie nałożonego na talerz faszerowanego jajka – dokładnie tak wybornego, jak spodziewała się tego panna Tarth.
Powrót do góry Go down
Fion Swann

Fion Swann
Ziemie Burzy
Skąd :
Stonehelm
Liczba postów :
25
Join date :
14/02/2015

Gwiezdny Stół Empty
PisanieTemat: Re: Gwiezdny Stół   Gwiezdny Stół EmptyNie Paź 02, 2016 11:20 pm

Fion nie był aż tak głodny, jak jego przyjaciel. Choć minęło dobrych kilka godzin, odkąd Sybille powitała go na wyspie i zaprowadziła do zamku, on sam wciąż czuł się syty, gdy opuszczał swoją komnatę. Dopiero jazda do Gwiezdnego Stołu pobudziła w nim na powrót lekki apetyt, lecz przede wszystkim czuł się spragniony. Tutejszy wiatr, śmigający po obecnych dookoła wzgórzach, wysuszył jego różowe usta. Posiłek zaczął więc od pysznej, tłustej zupy, wciąż delikatnie parującej z misy.
Selwyn przyglądał mu się ze śmiałością, która nie zaskoczyła młodego Swanna anie trochę. Śmiałość była kolejną cechą, z którą zawsze kojarzył mu się Tarth. Poza tym, Fion był przekonany, że wie, o czym tak rozmyśla jego przyjaciel. Dziedzic Szafirowej Wyspy zapewne szukał w jego rysach chłopca, którym był niegdyś Fion. W stwardniałych dłoniach doszukiwał się lat, które przeminęły, a w szerokich barkach starał się znaleźć te chude ramiona, dzięki którym wspinali się na drzewa będąc dziećmi. Dostrzegając zadumę Selwyna, sam Fion odczuł przejmującą melancholię. Lecz z kim lepiej wspomina się dawne czasy, jak nie z serdecznym przyjacielem?
Porozumiewawczy uśmiech Sybille został przyjęty i oddany, jednak tym razem Swann zrobił to nieco skrępowany, wiedząc, iż znajduje się pod czujnym okiem jej starszego brata. Teraz, kiedy byli we trójkę, Młodemu Łabędziowi zależało jeszcze bardziej, by wypaść jak najlepiej. Zjawisko takie jak miłość brata do siostry nie jest mu obce, dlatego nie chciał zrobić nic, co Selwyn mógłby potraktować jako niegodne zachowania wobec lady Sybille.
- Z niepokojem muszę stwierdzić, że te słowa zabrzmiały jak wyzwanie - przyznał żartobliwym tonem i upił łyk polanego wcześniej wina. Smakowało wyśmienicie, latem i odległymi krainami. - Dobrze, że jest przy nas panienka Tarth, która - liczę na to - dzisiejszego wieczoru wybije nam wszystkie nierozsądne pomysły z głowy.
Spotkanie na Gwiezdnym Stole zapowiadało się naprawdę przyjemnie. Rodzeństwo Tarth było tak miłe, jak tylko się dało i podsumowując cały dzień spędzony na Szafirowej Wyspie, Fion czuł się wręcz winny, w budzącym się w nim przekonaniu, iż nadużywa gościnności swych gospodarzy. Miał tylko ogromne nadzieje, iż bogowie jak najszybciej pozwolą mu i jego rodzinie odpłacić się tym samym.
- Właśnie z powodu tych ostatnich, spokojnych dni muszę wracać - przyznał, a w jego głosie dało się wyczuć nutkę smutku? rozczarowania? Chwycił za swój kielich i uniósł go w stronę towarzyszy. Po chwili zasmakował trunku. - Stonehelm również zawsze będzie radowało się gośćmi z Tarth. Rozmawiałem z waszym ojcem, Selwynie, zgodził się, by następne negocjacje handlowe odbyły się w mym domu, i abyś to ty, jeśli tylko chcesz, tak jak ja teraz, wykonał te obowiązki za niego. Wyraził również aprobatę, abyś również ty, Sybille, odwiedziła Kamienny Hełm razem z bratem.
Wydawało mu się, że to odpowiednia pora, by zaprosić rodzeństwo Tarth do Stonehelm. Gdyby zrobił to zbyt późno, po kilku kolejnych kielichach wina, mogliby pomyśleć sobie, że słowa Fiona rzucane są na wiatr, a alkohol w nich zawarty jedynie świadczy o ich późniejszej nieważności. Teraz przynajmniej mieli pewność, że mówi szczerze i całkowicie poważnie. Bo tak właśnie było.
Powrót do góry Go down
Sponsored content


Gwiezdny Stół Empty
PisanieTemat: Re: Gwiezdny Stół   Gwiezdny Stół Empty

Powrót do góry Go down
 

Gwiezdny Stół

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

 Similar topics

-
» Stół Reprezentacyjny
» Stół Wschodni
» Stół Zachodni
» Stół Pary Królewskiej

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Westeros :: Ziemie Burzy :: Tarth-