a
IndeksLatest imagesRejestracjaZaloguj
Komnaty lorda



 

 Komnaty lorda

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Aidan Stark

Aidan Stark
Nie żyje
Skąd :
Winterfell
Liczba postów :
762
Join date :
26/04/2013

Komnaty lorda  Empty
PisanieTemat: Komnaty lorda    Komnaty lorda  EmptyWto Lis 26, 2013 9:58 pm

* * *

MG

W półmroku szybkiego wieczoru, zasiadał sztywno wyprostowany w wysokim kamiennym krześle o spróchniałej drewnianej ramie, niby przyprószonej północnymi śniegami starości. Jego dłonie po obu stronach spoczywały luźno na wytartej skórze oparcia, które wieńczyły zaśniedziałe głowy wilkorów szczerzące groźnie swoje obnażone kły. Kominek przed nim trzaskał wesoło językami ognia. Iskierki wyprawiały wojenne harce w jego czarnych źrenicach.
Chociaż nie był smokiem, Brandon Stark nie obawiał się płomieni.
Gdy drzwi komnaty otwarły się z charakterystycznym skrzypnięciem, Namiestnik odwrócił głowę w stronę spodziewanych od dobrej chwili gości. Ujrzawszy Hermię, żonę Lancela Dayne ze Starfall, miasta położonego w dalekim, egzotycznym Dorne, podniósł się z wolna.
Dziękuję – rozciągnął usta w przyjaznym uśmiechu. – Zostań w pobliżu, tymczasem nie chcę, żeby nam przeszkadzano, gdyby jeszcze ktoś mnie dziś oczekiwał – zwrócił się do strażnika.
Sheyn skłonił się posłusznie i wyszedł za drzwi.
Lady – rzekł bezpośrednio do niej nieco zachrypniętym tonem – to zaszczyt, jak również i spore zaskoczenie móc gościć cię w moich skromnych progach... – Skinąwszy na chłopca, który wszedł razem z nimi, ten od razu zapalił pozostałe świece zaraz po tym, gdy położył na ławie tacę z dzbanem korzennego wina z przyprawami i cytrynowe ciasteczka. Drugi sługa odsunął zaś fotel dla damy, nie ustając w pokłonach. Oboje zniknęli szybko w przybocznej salce. Lord Stark spoczął ponownie na starożytnym zimowym tronie, gotów, aby jej wysłuchać.
Powrót do góry Go down
Aries Dayne

Aries Dayne
Nie żyje
Skąd :
Starfall
Liczba postów :
159
Join date :
14/08/2013

Komnaty lorda  Empty
PisanieTemat: Re: Komnaty lorda    Komnaty lorda  EmptyWto Lis 26, 2013 10:54 pm

MG

Sheyn odeskortował ją do komnaty lorda Starka, co dama przyjęła z radością. Nie będą musieli rozmawiać na korytarzu,a lord okazał jej należyty szacunek, posyłając jednego ze swoich strażników do eskorty. Nie miała ku temu nic przeciwko. Gdy znalazła się przed Namiestnikiem Północy, skłoniła głowę.
- Ponownie gratuluję wydania za mąż najmłodszej córki, ród Arryn szczyci się wpaniała renomą, co sugerują same ich słowa, chwała pana młodego zdobyta podczas wojaczki, a także jego stanowisko. Cieszy się szacunkiem króla, to dobrze im wróży - stwierdziła, po czym zasiadła dla niej przeznaczonym. Na kolanach usadowiła pudełko. Rozwiązała obwijającą je wstążkę, po czym sięgnęła po zawartość. Listy.
- Lordzie Stark, niosę złe wieści z Południa. Doszło do wojny pomiędzy Martellami, Baratheonami i Tyrellami. W tym starciu mój pan mąż postanowił poprzeć Baratheonów... Muszę przyznać, że z jego strony nie była to zbyt honorowa decyzja i jej skutki będą się na nas odbijać po wsze czasy, jednakże wiemy, iż wojna nie wybuchła z inicjatywy Krańca Burzy - powiedziała spokojnie dama. - Jak zapewne wiesz, książę Martell został otruty, a za winowajców uznano Baratheonów. Z korespondencji wiem jednak, że wina nie leży po ich stronie. Wciąż możemy jedynie podejrzewać, kto stoi za takim stanem rzeczy. Młodzi książęta Martell wyjechali ze swoimi wojskami, z czego jeden z nich znalazł się w okolicach Ziem Burzy. Mój najstarszy syn popłynął na wschód, by wspomóc dziedzica lorda Baratheona.
Odetchnęła głęboko. Widać, że była już poważnie zmęczona. Nie piła chwilowo wina, nie chciała zmącić sobie dodatkowo umysłu. Ten dzień był długi, zresztą jak wszystkie poprzednie.
- T po prostu nie powinno się wydarzyć... - dodała oschle.
Powrót do góry Go down
Aidan Stark

Aidan Stark
Nie żyje
Skąd :
Winterfell
Liczba postów :
762
Join date :
26/04/2013

Komnaty lorda  Empty
PisanieTemat: Re: Komnaty lorda    Komnaty lorda  EmptyWto Gru 03, 2013 12:29 am

MG

Arrynowie są niezwykle szacowną rodziną – przyznał z mocą, odnosząc się do wcześniejszych gratulacji od Lady Dayne. – Mężowie ich zwykli żenić się z innymi pannami z Doliny, zachowując w ten sposób najczystszą linię krwi Andali, więc tym bardziej rad jestem, że małżeństwo dziedzica Orlego Gniazda i mojej najmłodszej latorośli, Nihil, stało się dziś faktem. Niech Bogowie otoczą ich opieką. – Skinął nieznacznie głową, po czym wyprostował się na powrót. – Reinmar Arryn to człowiek prawy oraz waleczny. Tylko tacy ludzie warci są rąk moich córek – zakończył Lord, po czym zastygł w bezruchu, wsłuchując się w dalsze słowa swojego gościa. Wydawać by się mogło, że północny lód zajął wszystkie jego blade członki ukryte pod burym skórzanym kaftanem i ciężką peleryną obszytą futrem, która otaczała szerokie, wciąż jeszcze dosyć silne ramiona. Z dostojnego oblicza mężczyzny tylko na pozór wyczytać można było obojętność, a nawet znużenie. Twarz Brandona Starka nie była twarzą piękną ani posągową, lecz pozostawała niewzruszona oraz emanująca przejmującym spokojem należnym podobiznom wykutym w najtwardszej skale. Jeno długie palce gładzące nieznacznie głowy srebrnych wilkorów oraz stalowoszare oczy; mądre i uważne, śledziły każdy ruch damy, teraz pełznąc leniwie po dłoniach, które prezentowały tajemniczą korespondencję będącą w jej posiadaniu. W istocie wysoce zaintrygowany był on tak nagłym pojawieniem się w Winterfell przedstawicieli z dalekiego Południa, zwłaszcza, że w chwili obecnej Północ z Dorne nie łączyło nic więcej ponad fakt współistnienia tych dwóch skrajnie położonych na kontynencie regionów w ramach federacji Siedmiu Królestw. Listy nadane przez ludzi Lorda Glovera z portu nieopodal Deepwood Motte zostały mu dostarczone przez Maestera tuż przed południem i zawierały pewne szczątkowe informacje o zaistniałym konflikcie. Również sam Reinmar Arryn zdążył szepnąć na ten temat słówko zacnym Panom z Zimowych Krain jeszcze przy biesiadnym stole. Stark westchnął głęboko, oderwawszy ręce od wsporników krzesła i przenosząc je na blat mahoniowego stołu, złączył opuszki palców obu dłoni.  
Szanowna Pani – przemówił w końcu po dłuższej chwili ciszy. Ogień dogasał w kominku za nim.– Dziękuję, że zechciałaś przekazać mi te niewesołe wieści… – urwał na chwilę – osobiście, tak. – Dokończył z wahaniem, przeszywając spojrzeniem Lady Dayne. Nie ukrywał nadal zdziwienia ich wizytą. – Mój honor kłóci się z pełną legitymizacją kwestii zdrady książąt Dorne, którym pod przysięgą chorążych winniście służyć na polu bitwy. Nie chcę wspominać, jak z podobnymi przypadkami obchodzimy się na tych ziemiach – rzekł chłodno, rozważając na głos. Na całe szczęście rodzina Dayne nie podchodziła pod jurysdykcję Starków. – Z drugiej strony, każda niesprawiedliwość podżega do buntu, a pochopne decyzje rodzą wątpliwości co do dalszego sprzyjania suwerenowi. W tym świetle potrafię rozumieć powody decyzji twojego Pana męża, zwłaszcza, że jestem starym sojusznikiem rodu Baratheon i ufam, że moi przyjaciele z Końca Burzy nie posunęliby się do tak haniebnego czynu. Jeśliś świadoma, Pani, kto stoi za zamachem – dlaczego by nie udać się z tymi wiadomościami do Króla i w Królewskiej Przystani dochodzić sprawiedliwości? Jako Namiestnik Północy i Lord Winterfell, nie mogę chyba uczynić nic więcej, jak tylko zaoferować ci moją poradę...
Powrót do góry Go down
Aries Dayne

Aries Dayne
Nie żyje
Skąd :
Starfall
Liczba postów :
159
Join date :
14/08/2013

Komnaty lorda  Empty
PisanieTemat: Re: Komnaty lorda    Komnaty lorda  EmptySob Gru 07, 2013 12:34 pm

MG

- Jestem świadoma tego, co by spotkało nas na Północy za ten występek i nie omieszkam stwierdzić, że kara nas nie ominie - odparła nieco chłodniej lady Dayne. Wsłuchała się uważnie w wypowiedź lorda Starka, po czym wyciągnęła doń dłoń, trzymając weń jeden z listów.
- Tu jest informacja o tym, kto stoi za zamachem. Obawiam się, że nasze pojawienie się w Królewskiej Przystani nie uczyniłoby wiele dobrego. Miast tego pragnę powiedzieć, że nasza wizyta jest niespodziewana i dla nas. Mieliśmy schronić się w Casterly Rock u siostry mego pana męża, jednak muieliśmy popłynąć jej śladem i przy okazji mam teraz możliwość poinformowania cię, panie, o tym, co dzieje się na Ppołudniu oraz o tym, że by może gościsz niewłaściwe osoby pod swoim dachem, choć nie mnie to oceniać - powiedziała spokojnie.
Powrót do góry Go down
Karl Bolton

Karl Bolton
Nie żyje
Skąd :
Dreadfort
Liczba postów :
20
Join date :
18/11/2013

Komnaty lorda  Empty
PisanieTemat: Re: Komnaty lorda    Komnaty lorda  EmptySob Gru 07, 2013 6:31 pm

W opustoszałych korytarzach Winterfell rozlegało się echo szybkich kroków Boltona, który musiał powiadomić swojego suzerena o niepokojących zdarzeniach. Kiedy mijał Wielką Salę, zabawa trwała w najlepsze. Goście nie wiedzieli, że śmiech jednych może zagłuszać płacz innych. Im dalej od sali, tym mniej osób mijało mężczyznę, zawsze jednak ktoś szedł. Wyjątek stanowił korytarz, za
którego zakrętem czekały drzwi do komnat lorda. W tym kawałku zamku stał jedynie zastępca straży domowej Starków. Karl znał przerażająco silnego, lecz nie ociężałego wojownika, który strzegł drzwi. Wiedział, iż mężczyzna nie może go wpuścić bez powodu, dlatego jeszcze zanim podszedł do strażnika oznajmił -Pilne wieści dla Lorda Starka! - Po czym minął go i otworzył drzwi. Już w środku dostrzegł Lady Dayne, która była w jakimś, nie pamiętał jakim, stopniu spokrewniona z Lannisterami, dlatego nie był pewien czy może mówić otwarcie. Pokłonił się Lordowi i oznajmił pewnym i mocnym tonem, może odrobinę zbyt oficjalnym. -Panie, przynoszę ważne wieści. Czy możemy porozmawiać na osobności? -Pytanie wyraźnie wyrażało nadzieję na nie wtajemniczanie damy.
Powrót do góry Go down
Aidan Stark

Aidan Stark
Nie żyje
Skąd :
Winterfell
Liczba postów :
762
Join date :
26/04/2013

Komnaty lorda  Empty
PisanieTemat: Re: Komnaty lorda    Komnaty lorda  EmptyPon Gru 09, 2013 12:02 am

MG

Nie tak dawno najstarsi synowie lorda Boltona do spółki ze starym Walderem Freyem spiskowali przeciwko mojej rodzinie – nienaturalny wręcz spokój, jakim okrasił swoją wypowiedź Lord Stark, należny był raczej jałowym opowieściom snutym nad ogniskiem w lesie dla zabicia czasu. Jeśli jednak dobrze przypatrzeć się jego twarzy, to przeszedł po niej cień rozgoryczenia. Pamiętał i nie znał litości. Boltonów spotkała zasłużona kara, ku przestrodze. Temu, kto nie szukał zemsty, groziło to, że jego ludzie zwrócą się przeciwko niemu.
Oprócz oczywistego wymiaru zdrady swoich, jak uważał wcześniej, największych sprzymierzeńców, istniał też inny, bardziej prywatny, a kto wie, czy nie boleśniejszy aspekt tego, na szczęście, zduszonego w zarodku nieposłuszeństwa. Knowania bliźniaczych braci były dużym ciosem dla jego najstarszego syna. Zwłaszcza Reda darzył on ogromną sympatią i szczerym zaufaniem, na które ten najwyraźniej zapracował sobie u niego przez młodzieńcze lata spędzone razem w zamku na wschód od Winterfell. Aidan do końca egzekucji nie potrafił uwierzyć w nieszczere intencje przyjaciela. Ta surowa lekcja nauczyła Młodego Wilka, że nawet przyjaźń nie będzie w stanie obronić serca przed zepsuciem. W obliczu awansu ludzie potrafią bez kompleksów wytaczać najbrudniejsze działa, nie bacząc na następstwa buntu przeciwko prawowitej władzy ani tym bardziej na własny honor kompromitowany z łatwością, ażeby zastosować w jego miejsce jedno z tych słów, których tyle się wszędzie ostatnio używa: bogactwo, pozycja, dominacja za wszelką cenę.
Wybacz mi tę uwagę, Pani, lecz koniec końców to nie ja jestem waszym seniorem; nie mnie o tym decydować ani nie mnie wasz czyn wartościować. – Rozłożył ręce w geście bezsilności. – Gdy sami książęta Dorne staną w obliczu prawdy, być może okażą wam łaskę. Zaniosę te życzenia przed oblicze moich Bogów – zakończył, skinąwszy nieznacznie głową.
 
Gościsz niewłaściwe osoby pod swoim dachem…
Zmarszczył brwi, nie bardzo rozumiejąc, czego tyczyła się aluzja damy. Nie przepadał nigdy za nieścisłościami w wypowiedziach bądź różnymi gierkami, które poczytywał za wielce wymijające, zaś samo ich stosowanie za pewien brak szacunku. W południowym gnieździe żmij zapewne często ubierano słowa w białe płaszcze peryfraz, ale tutaj ceniono ponad wszystko prawdę, jaka by ona nie była; prosto z mostu, bez owijania w bawełnę. Oczy Lorda świdrowały list-klucz w jej śniadej dłoni.  
Czy mógłbym prosić o wyjaśnienie… – drzwi komnaty otworzyły się ponownie z charakterystycznym skrzypnięciem. Zmierzał ku nim nie kto inny, jak najmłodszy dziedzic Dreadfort. Wewnętrzna niechęć musiała ustąpić sprawiedliwości; niczego bowiem złego nie mógł zarzucić temu akurat synowi starego Boltona.
Sheyn będzie musiał gęsto wytłumaczyć się z tego, dlaczego ktoś wtargnął do środka mimo dokładnych instrukcji.
Karl – odpowiedział krótko na jego ukłon. Z tonu pytania mężczyzny wynikało, że informacje, jakie miał mu do przekazania, najprawdopodobniej nie mogły czekać, ba, wymagały też dodatkowo zachowania dozy niezbędnej dyskrecji. Odgonił pośpiesznie najczarniejsze myśli i zwrócił się do kobiety:
Lady Dayne, pozwolisz, że zamienię słowo z Panem Boltonem. – Powstał z fotela i gestem zaprosił go do przybocznej komnaty, przegoniwszy z niej dwójkę chłopców służących.
Powrót do góry Go down
Karl Bolton

Karl Bolton
Nie żyje
Skąd :
Dreadfort
Liczba postów :
20
Join date :
18/11/2013

Komnaty lorda  Empty
PisanieTemat: Re: Komnaty lorda    Komnaty lorda  EmptySro Gru 11, 2013 12:01 am

Dama z Południa zmierzyła wzrokiem Boltona. Widać, że nie była zadowolona z decyzji Lorda Starka, lecz nic nie mogła począć poza pogardliwym wzrokiem. Karl nie lubił długów dlatego odpłacił kobiecie pięknym za nadobne. Dama nie powinna być tak dumna mając syna, który chwalił się przed pannami swoimi umiejętnościami tanecznymi. Wojownik z Północy też umiał tańczyć, ale ten typ tańca na pewno nie zachwyciłby wielu dam z krain gdzie nie wiedzą jak wygląda śnieg. Po wejściu do przybocznej komnaty i zamknięciu za sobą drzwi chorąży bez zbędnych ceregieli zaznajomił suzerena z sytuacją. -Narzeczona dziedzica Casterly Rock, Aarta Lannistera została porwana! Wszystkie poszlaki wskazują, że uprowadził ją jeden mężczyzna wprost z jej komnat i uciekają na jednym koniu. Vera Wilcza Skóra, dzika zwiadowczyni Reinmara Arryna, złapała ich trop i wraz z kilkoma strażnikami Lannisterów ruszyła w pogoń za porywaczem. Jest wargiem, więc nie był to dla niej problem. Obawiam się jednak, że Skała może nas, a mianowicie Ciebie, Panie, obwiniać za niedotrzymanie praw gościnności. -Bolton dał chwilę Starkowi na przemyślenie sprawy po czym zaczął mówić dalej. -Jesteśmy na Północy dlatego sądzę, że ktoś z naszych powinien być świadkiem obławy i schwytania bandyty a nawet, jeśli zajdzie konieczność, przejąć jeńca i przesłuchać go. Z całym szacunkiem Panie, myślę, że Dreadfort zawsze było miejscem gdzie schwytani wrogowie najchętniej stawali się rozmowni. Wszystko zależy od twoich rozkazów. Cóż czynić Panie? -Przy ostatnich słowach Karl ukłonił się z szacunkiem swojemu suzerenowi. Ród Bolton musi odzyskać dawną pozycję na dworze Północy.
Powrót do góry Go down
Aidan Stark

Aidan Stark
Nie żyje
Skąd :
Winterfell
Liczba postów :
762
Join date :
26/04/2013

Komnaty lorda  Empty
PisanieTemat: Re: Komnaty lorda    Komnaty lorda  EmptyPią Gru 13, 2013 2:27 am

MG

Narzeczona Aarta Lannistera, dziedzica Casterly Rock, została porwana!
Porwana – powtórzył – nie może być!
Głuche tąpnięcie pięści przyciśniętych zbyt mocno do wiekowych desek stołu przerwało ciszę, jaka zapadła, kiedy Karl Bolton zdecydował się przerwać na chwilę swoje gorzkie rewelacje. Suzeren oparłszy się na ramionach, dyszał ciężko, tłumiąc narastające w nim uczucie złości. Nie było sprawą prostą wyprowadzić go z równowagi. Jego żyły zamiast krwi, jak snuli w opowieściach wieśniacy, mógł faktycznie spętać najtwardszy lód, lecz biada, oj biada temu, kto odważyłby się wykrzesać z niego choćby iskierkę gniewu. Owszem, Brandon Stark, Lord Winterfell i Królewski Namiestnik Północy, uosabiał godny podziwu spokój, a przede wszystkim stałość wynikającą z całej surowości jego sztywnych zasad. Nieobce było mu jednak pewne drażniące poczucie niesprawiedliwości świata, na które przewlekle chorował, a którego drzazgi tkwiły głęboko na dnie duszy. Od zagnieżdżenia się tam ostatniej z nich minęły ledwo trzy dni imienia… Okrutna historia wyraźnie miała zatoczyć feralne koło.
Oskarżenia rzucane przez Lannisterów mają w moich oczach zasadność podobną pretensjom dzikich zza muru; oba te uciążliwie cykliczne farmazony, którym muszę stawiać czoło, są równie dalekie od prawdy, co zwyczajnie bezpodstawne, lecz mimo to i Lannisterowie, i dzicy rzucają je z łatwością dziecięcia, które ledwie poznało potęgę mowy – zakończył zgryźliwie. Tuż po satysfakcjonującej aranżacji przyszłego małżeństwa, nagłego zniknięcia Willema, najstarszego syna Lorda Ivora, nikt się nawet nie spodziewał. Szukano go godzinami, na polach i w okolicznych lasach. Pamiętał doskonale bestialsko potraktowane zwłoki młodzieńca, które podrzucono pod osłoną nocy nieopodal głównej bramy twierdzy Winterfell. Niewyjaśnienie po dziś dzień okoliczności morderstwa niedoszłego męża Aryany położyło się cieniem na zadowalających wówczas stosunkach Północy z Zachodem. Niesłuszne oraz krzywdzące podejrzenia o ukartowanie zamachu naturalnie spadły na nich.
Bogowie mi świadkiem, żem wszelkich praw dotrzymał i dotrzymywać nadal będę, chociaż w tych murach nie są oni bynajmniej miłymi gośćmi – odrzekł mu z nieukrywaną niechęcią. Sproszenie pod jego dach rodziny z Casterly Rock powziął za nieprzystającą nikomu ignorancję połączoną z bezczelnością czystego sortu, zwłaszcza, że Dolinę z Zachodem nie łączyły przecież żadne, choćby najdalsze więzy rodzinne gotowe usprawiedliwić zaproszenie Reinmara. Na szczęście dla zięcia okazało się później, że Lwy przybyły tutaj z nastawieniem wyrażającym życzliwą chęć puszczenia w niepamięć wcześniejszego tragicznego wydarzenia, które tak skutecznie poróżniło ich domy.
Któż, u licha, chciałby mieć dziewkę Freyów, doprawdy, żeby jeszcze było co porywać! – Machnął ręką z niezadowoleniem. – Wolno mi spytać, co robił sam pan narzeczony, ażeby nie być w stanie upilnować własnej młódki!? Do stu Innych, Karl, nie zdziwię się wcale, jeżeli dziewczę wypiło o puchar za dużo wina i odnajdzie się wkrótce przemarznięte do szpiku kości. W przeciwnym razie – wypuścił powietrze z ust, przyjmując chmurny wyraz twarzy – klnę się na swój honor, że ktokolwiek śmiał dopuścić się, i to w dzień wesela mojej córki, podobnej niegodziwości, poniesie srogie konsekwencje – ton starszego mężczyzny nie pozostawiał złudzeń. Jego dłoń odruchowo powędrowała na chłodną głowicę Lodu, który, długi na ponad pięć stóp, przypięty był pod kątem do przeszywanego srebrną nicią pasa.
Zanim wydam rozkazy, mów prędko, co z biesiadą, kto został zaalarmowany, cóż to za poszlaki i skąd czerpiesz informacje – stalowoszare tęczówki przewiercały chorążego na wskroś. Bolton, Frey, Lannister: niefortunna triada tych konkretnie nazwisk w ramach zaledwie jednej sprawy nie napawała Lorda Starka przesadnym optymizmem.
Powrót do góry Go down
Karl Bolton

Karl Bolton
Nie żyje
Skąd :
Dreadfort
Liczba postów :
20
Join date :
18/11/2013

Komnaty lorda  Empty
PisanieTemat: Re: Komnaty lorda    Komnaty lorda  EmptySob Gru 14, 2013 1:15 pm

Zimny i spokojny zazwyczaj Lord Stark zaskoczył nawet Boltona, wiadomości nie były pomyślne a wina za nieupilnowanie małżonki przez paniątko z Zachodu spadnie właśnie na niego, lecz mimo to, takie zachowanie nie pasowało do charakteru Namiestnika Północy. Gorzkie słowa wskazały jednak Karlowi przyczynę. W końcu historia lubi się powtarzać. To co ma polepszyć stosunki, pogarsza je. Kolejna zbrodnia w rodzinie Lannisterów, popełniona przez nieznanych sprawców z zimnej krainy rzuci cień długi jak cień śmierci na ziemie zarówno wilków jak i ich chorążych. Dziedzic Dreadfort nie miał większych przemyśleń na temat wydarzeń. W swoim zamku mógł byc Lordem, lecz w Winterfell wykonuje tylko rozkazy suzerena i podziela jego poglądy. No, może w większości podziela. -Panie, takowe i było moje pierwsze przypuszczenie, lecz taki dumny rycerz jak Aart Lannister gotów byłby wziąć to za zniewagę. -Za zniewagę mógłby wziąć moje przypuszczenia o dawaniu dupy w stajni. -Dodatkowo moje przypuszczenia szybko zostały rozwiane. Otóż byłem akurat na dziedzińcu i prowadziłem...mhmm...konwersację, z dziką, o której wcześniej wspomniałem, Verą Wilczą Skórą. Jest ona wargiem, lecz również kompanką i tropicielem Reinmara. -...a przy okazji jego kurwą. -Wtedy to podszedł do nas, zagubiony niczym dziecko we mgle sam dziedzic Casterly Rock i zaczął wypytywać czy nie widzieliśmy jego narzeczonej. Odparliśmy zgodnie z prawdą, że nie widzieliśmy żywej duszy, lecz dzikiej udało się złapać zapach Frey'ówny i jeszcze jednego jeźdźca jadących na tym samym koniu. Dzicy może są głupi i prymitywni ale nos warga nigdy nie zawodzi. Vera, paniątko i paru jego gwardzistów ruszyło za tropem, zaś ja bezzwłocznie przybyłem do ciebie, Panie, nie informując po drodze nikogo. Na razie jesteśmy jedynymi osobami w Winterfell, które o tym wiedzą. Powiadomiłem już moich ludzi aby czym prędzej szykowali się do drogi, ale nie wyjawiłem im celu wyprawy. -Bolton nie dał poznać po sobie zniecierpliwienia, choć widział, że z każda minutą Aart jest bliżej porywaczy niż on sam.
Powrót do góry Go down
Gość

Anonymous

Komnaty lorda  Empty
PisanieTemat: Re: Komnaty lorda    Komnaty lorda  EmptySob Gru 14, 2013 4:07 pm

Bolton.
Sheyn miał swoje powody, żeby darzyć go jedynie namiastką szacunku i z kolei nie darzyć nawet odrobiną sympatii, nie mówiąc o jakimkolwiek zaufaniu. Przez zdradę, jakiej dopuścili się bracia Karla, w jego oczach stracił cały ród i wszyscy jego członkowie, włącznie z wyżej wspomnianym już, który być może nie miał nic wspólnego z minionym sojuszem z Freyem. Zdrada była najgorszym przewinieniem w zastępcy kapitana straży przybocznej Starków, czymś, czego nie powinno się wybaczać i co na zawsze plami honor nie tylko zdrajców, ale też wszystkich tych, w których żyłach płynie zdradziecka krew. Nie zdziwiłby się, gdyby i Karl Bolton miał niecne zamiary. Zresztą, co on sobie w ogóle wyobrażał? Że mógł tak po prostu wparować jak gdyby nigdy nic do komnat Lorda Starka, podczas gdy ten prowadził akurat ważną rozmowę z gościem, rzuciwszy jedynie „ważna wiadomość dla Lorda”? O nie, Sheyn wprawdzie nie należał do posiadaczy najbardziej lotnych umysłów na Północy, ale aż tak głupi nie był. Takie rzeczy mógł powiedzieć każdy, co nie znaczyło, że każdemu należało w owe ważne wiadomości wierzyć na słowo. To nie był dobry pretekst. A jednak Karlowi Boltonowi udało się wejść do środka, zanim Sheyn zdążył złapać go za kołnierz i wypytać o dokładne powody takiego bezceremonialnego wtargnięcia. Najwidoczniej ta niewielka ilość wypitego wina, jaką sobie zafundował, wystarczyła, by osłabić jego refleks. Nie zmieniało to faktu, że w swoich własnych oczach zasłużył na naganę za niedopełnienie obowiązków. Przez chwilę rozważył, czy powinien również wtargnąć za Boltonem do komnaty, czy przypadkiem nie będzie to z jego strony również okazaniem Lordowi Starkowi oraz Lady Dayne braku szacunku i nie wprowadzi jeszcze większego chaosu. Ostatecznie stwierdził, że dla bezpieczeństwa powinien wkroczyć, bo nigdy nie wiadomo, co Boltonom strzeli do głowy. Odwrócił się na pięcie i wszedł do środka, szybko ogarniając całą sytuację. Rozluźnił się, gdy zobaczył, że Lordowi nic nie grozi.
- Panie, proszę o wybaczenie – skłonił głowę pokornie, licząc na to, że Lord Stark będzie wiedział, jakie czyny wymagające wybaczenia (lub potępienia) Sheyn miał na myśli.
Powrót do góry Go down
Aidan Stark

Aidan Stark
Nie żyje
Skąd :
Winterfell
Liczba postów :
762
Join date :
26/04/2013

Komnaty lorda  Empty
PisanieTemat: Re: Komnaty lorda    Komnaty lorda  EmptySob Gru 14, 2013 9:23 pm

MG

Słowa wyjaśnienia Boltona zasępiły bodaj jeszcze bardziej jego wystarczająco już ponure oblicze; widocznie mylił się, sądząc, iż domieszki legendarnej wilczej krwi Starków ominęły go w zupełności. Nikt, kto miał szczęście znać poprzedniego gospodarza tego zamku, nie zaprzeczy faktom – Lord Stark był znacznym przeciwieństwem swojego pana ojca, Berona, który będąc dzikim, bezkompromisowym, a ponadto wyjątkowo upartym mężczyzną, idealnie sprawdził się w roli przywódcy na trudne czasy, kiedy Północ nękały wzmożone napaści dzikich. Wilk Brandona zwykł drzemać czujnie i należał raczej do szalenie ciężkich do sprowokowania. Rodowa skaza, jak ją osobiście postrzegał, raz za czas dawała o sobie znać, choć nieporównywalnie więcej temperamentnego bagażu po przodkach odziedziczyli przede wszystkim najstarszy Aidan oraz średnia pod względem wieku córka, Nadira. Po śmierci Loahrisa modlił się, aby i tę dwójkę dzieci nadmierny animusz nie zaprowadził przedwcześnie do grobu, teraz zaś sam próbował odzyskać równowagę ducha oraz rezerwę, z której przecież tak słynął. Bagatela, nawet głaskanie chłodnej stali rękojeści miecza nie potrafiło przywrócić mu spokoju, o czym zdał sobie niechybnie sprawę, gdy zaciskał wokół niej palce aż do zbielenia kłykci.
Poważny kryzys szalał na Zachodzie, lecz wciąż wizja ponownego jałowego konfliktu z Lannisterami irytowała go wielce. Spod jego nosa, w biały dzień, o Bogowie, miejcie litość, uprowadzono najwyraźniej narzeczoną dziedzica Casterly Rock, Adrienne z domu Frey, wnuczkę zdrajcy Waldera – pomimo absurdalności całej historii, sytuacja wymagała szybkiej reakcji. Kierowany dużą dozą wieloletniego doświadczenia, Lord nie postrzegał wydarzenia za równie potworne tudzież oczywiste w skutkach, co młody panicz Dreadfort, ale w jednym jednak absolutnie podzielał jego poglądy: znów będzie musiał dowodzić honoru rodziny i własnego dobrego imienia.
Cholernie nie znosił tłumaczenia rzeczywistości na oczywistość.
Daję ci dziesięciu moich, w tym trzech zwiadowców i ser Daryna Cassela – oznajmił Namiestnik. – Kiedy ujmiecie sprawcę, ugościsz go w Dreadfort na tak długo, jak długo będzie w y m a g a ł – słowo „ugościsz” naładował solidną dozą cynizmu, aby nie pozostawić ani grama złudzeń co do faktycznego znaczenia wypowiedzi.

Panie, proszę o wybaczenie…
Kiedy nagle wyrósł przed nimi Sheyn, pokręcił głową z niedowierzaniem. Nic nie mogło go zdziwić bardziej tego wieczoru.
Na drugi raz… A, zresztą, przydasz się – odpuścił, przeczuwając prawdziwe intencje strażnika. – Sprowadzisz mi stajennego oraz zarządcę – rzucił do Sheyna. – Nie da się ot tak wpaść do strzeżonej twierdzy i wykraść cudzą narzeczoną! Ktokolwiek to nie był, miejscowy albo nie, musiał działać na czyjeś zlecenie, nie przemknął z Freyówną niezauważony – zawyrokował kategorycznie, po czym skinął na nich oboje. Popychając drzwi, wszedł ponownie do komnaty, gdzie czekała posłusznie Lady Dayne. Zasiadł za biurkiem i począł w pośpiechu wypisywać stosowne nakazy, które następnie opieczętowywał niedbale wybitą na pierścieniu głową wilkora.
Najpierw znajdź Cassela, przekaż mu to. Niech zbierze ludzi i weźmie najszybsze konie. Potem idź po Edwyna – wręczył Sheynowi instrukcje, kolejne upoważnienie powędrowało w ręce Karla. – Sprawiedliwość należy do mnie, panie Bolton – zaznaczył na odchodnym, przytrzymując pergamin, przez co obaj trzymali go w dłoni przez chwilę. – Chcę go mieć tutaj żywego, gdy tylko będzie skory wyznać winy i motywy. Ten, kto wydaje wyrok, musi go wykonać – zakończył, odsyłając ich obu z przydzielonymi zadaniami. Odetchnął głęboko, rozprostowując długie, blade palce.
Lady Dayne, na czym skończyliśmy naszą rozmowę?

...Ach, tak. List.


Zt. Karl, Sheyn
Powrót do góry Go down
Gość

Anonymous

Komnaty lorda  Empty
PisanieTemat: Re: Komnaty lorda    Komnaty lorda  EmptyWto Gru 24, 2013 1:30 am

Po raz kolejny doszedł do wniosku, że Lord Stark to naprawdę bardzo inteligentny człowiek, a także rozważny i sprawiedliwy. Sheyn darzył go ogromnym szacunkiem i dodatkowo nieskończonym poważaniem dla wszystkich jego decyzji. Zrobiłby wszystko, co zostałoby mu nakazane przez Lorda Winterfell, bez chwili zawahania przyjmując wszystko i na wszystko się godząc. Nawet jednej sekundy nie poświęciłby na rozważenie, czy faktycznie posunięcia te są słuszne, biorąc to automatycznie za pewnik. Lord Stark zawsze wiedział, co robi, a każdy, kto uważał inaczej, nie tylko był w srogim błędzie, ale również narażał się na gniew Sheyna, gotowego bronić każdego słowa swego pana, gospodarza oraz opiekuna. Gdyby nie jasno wydane polecenie dotyczące sprowadzenia tych kilku konkretnych osób, zastępca kapitana straży domowej zapewne przez chwilę rozważałby podążenie za Boltonem, żeby sprawdzić, czy przypadkiem nie będzie czegoś kombinował. Wprawdzie nie znał dokładnie szczegółów całej sprawy, a w komnacie Lorda nie przebywał na tyle długo, by dowiedzieć się choćby w drobnej mierze, o jakie to ważne informacje się mu rozchodziło, ale coś mu tu wyraźnie nie pasowało. Poza tym, mimo że nie posiadał tak wyczulonego węchu jak wilki, instynkt podpowiadał mu, że powinien mieć oczy szeroko otwarte na wypadek każdej ewentualności, bo Winterfell znajdowało się o kilka kroków od burzy.
Skłoniwszy się, opuścił komnaty Lorda, aby wypełnić swoje zadanie. Pierwszym, którego postanowił odszukać, był Lord Cassel. Zadanie nie było trudne, bowiem rzeczony niedawno wrócił do swoich komnat. Na widok Sheyna nie krył zdziwienia, jednak było ono niewielkie w porównaniu z szokiem, jaki odmalował się na jego twarzy po przeczytaniu listu, który został mu wręczony przez strażnika, bez żadnych zbędnych wyjaśnień. To po krótkim przeklęciu poprzedzającym „porwano dziewkę Freyów” dowiedział się, o co się w całym tym zamieszaniu rozchodzi. Skłonił się jedynie nisko, gdy Cassel podażył na spotkanie z Karlem Boltonem, do którego miał dołączyć w poszukiwaniach.
Co tu się, kurwa, odgrywa?, przemknęło mu tylko przez myśl, ale nie rozważał tego dłużej. Od samego początku wiedział, że wpuszczanie pod dach takiej hołoty, jaka zleciała się na wesele Arryna, nie było dobrym pomysłem. Nie jemu jednak o tym decydować. Splunąłby, gdyby tylko miał chwilę, jednak takowa nie była w jego zasięgu.
Szybko wyrwał stajennego od jego zajęć, nakazując mu jak najszybsze udanie się w kierunku komnat Lorda Starka. Zarządcę spodziewał się znaleźć na weselu, które – jak udało mu się dostrzec – powoli dobiegało końca. Nihil wraz z Reinmarem Arrynem udali się najpewniej na pokładziny, a większość niezainteresowanego towarzystwa wykazywała wysoki stopień alkoholowego upojenia. Dostrzegł również, że wśród gości obecnych w Wielkiej Sali nie było już ani Aidana ani młodej Lady Tyrell. Jej wymoczkowatego kapitana straży przybocznej również. Pewnie gdyby okazja była inna, wychyliłby trochę wina z porzuconego, osamotnionego kielicha, jednak teraz gonił go czas. Nie chciał pozwolić Lordowi czekać. Zarządca znalazł się od razu.
- Panie, Lord Stark chce cię widzieć. Chodzi o zniknięcie Freyówny – oznajmił, a jego słowa zdawały się być niczym grom, który trafił w Edwyna Poole. Zarządca był w szoku, jednak po kilku sekundach na jego twarzy dało się wyczytać oznaki jakiegoś pomysłu. Zamiast odpowiedzi, skinął na niego ręką, by poprowadzić nie w kierunku komnat Lorda, jak Sheyn się spodziewał, a do zupełnie innej części zamku, gdzie znajdowały się komnaty gości weselnych.
- To komnaty Lady Frey – rzucił zarządca, gdy stanęli przed drzwiami, zza których dobiegał spory gwar i poruszenie. Pro forma Poole zapukał, a kiedy jedna ze służek Freyówny otworzyła mu, ich oczom ukazał się widok, którego się nie spodziewali. Pakowanie. Służący uwijali się, zbierając rzeczy swojej Lady. - Gdzie jest Lady Adrienne? – zarządca skinął dłonią na jednego z mężczyzn, zapewne strażnika, który starał się zachowywać spokój, jednak bladość jego twarzy zdradzała, iż ogarnięty był pewnym niepokojem. Po wysłuchaniu tego, co miał do powiedzenia, Sheyn uznał, że strażnik powinien opowiedzieć wszystko również Lordowi, więc obu mężczyzn zaprowadził do jego komnat.
Lady Dayne już tam nie było, a Lord czytał listy z miną nie wyrażającą zadowolenia, jednak Sheyn uznał, że sprawa, z którą przybywał, była na tyle pilna, że mógł przerwać Lordowi jego zajęcie.
- Lordzie Stark, Adrienne Frey opuściła Winterfell z własnej woli – oznajmił krótko, po czym bezceremonialnie i zapewne wyjątkowo niegrzecznie popchnął do przodu strażnika, aby znalazł się bliżej oblicza Lorda i sam mógł mu wszystko zrelacjonować.
Na skinięcie dłoni Lorda Starka opuścił komnaty.

zt.
Powrót do góry Go down
Sponsored content


Komnaty lorda  Empty
PisanieTemat: Re: Komnaty lorda    Komnaty lorda  Empty

Powrót do góry Go down
 

Komnaty lorda

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

 Similar topics

-
» Komnaty lorda
» Zamek Lorda Cerwyna
» Komnata Sypialna Lorda
» Sypialnia młodego lorda
» Komnaty Królowej

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Westeros :: Północ :: Winterfell :: Siedziba Starków-