a
IndeksLatest imagesRejestracjaZaloguj
Korytarz



 

 Korytarz

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : 1, 2  Next
AutorWiadomość
Aryana Stark

Aryana Stark
Nie żyje
http://averyhere.tumblr.com/
Skąd :
Winterfell
Liczba postów :
213
Join date :
26/04/2013

Korytarz Empty
PisanieTemat: Korytarz   Korytarz EmptyPią Lis 08, 2013 2:51 pm

Korytarz Pcgh02
Powrót do góry Go down
Cailet Stark

Cailet Stark
Nie żyje
Skąd :
Wysogród
Liczba postów :
148
Join date :
26/04/2013

Korytarz Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz EmptySob Lis 16, 2013 11:41 pm

/Wielka Sala

Wino wciąż wyraźnie buzujące w jej żyłach razem z krwią powinno rozgrzewać jej ciało od środka. Ściany zamku Winterfell również zazwyczaj ciepłe dzięki ogrzewającym je wodom termalnym, na których wybudowana została twierdza, miały właściwość utrzymywania mrozów Północy po drugiej stronie kamiennych murów. Obecność narzeczonego u boku, który jeszcze niedawno chwycił ją tak mocno, przysuwając tak blisko, jak jeszcze nigdy dotąd, powinna sprawić, że temperatura jej ciała podniesie się o kolejnych kilka stopni. Wszystkie te czynniki zestawione ze sobą w jedną sumę powinny sprawić, że w małej Cailet będą wrzeć uczucia, emocje i pragnienia. A tymczasem było jej tak zimno jak jeszcze nigdy przedtem, włączając w to samotne noce w Winterfell, podczas których myślała o Aidanie znajdującym się daleko od niej. Wtedy w jej sercu płonął ten drobny, ale jasny płomień typowy dla serc młodzieńczych, zwany nadzieją związaną z pierwszą miłością, który nieco rozgrzewał jej samotność. Teraz wewnątrz czuła jedynie lód, mimo że rumiane i tak zazwyczaj policzki, teraz zdawały się płonąć ogniem przystającym do ognistego odcienia rudych włosów.
Miłość miłością, zauroczenie zauroczeniem i nawet swoją dumę byłaby w stanie odstawić na bok i zupełnie o niej zapomnieć, gdyby nie to, że sam akt deptania po niej przez Aidana był jawnym świadectwem tego, jak nierealne były wszystkie jej pragnienia i jak daleka od rzeczywistości była każda jedna myśl o nim. Głupia, głupia, po stokroć głupia niewiasta! Życzyła sobie czegoś innego od obojętności? Och, jakże mocno się przeliczyła, myśląc, że wszystko będzie lepsze od niczego. Aidan Stark nią gardził, dostrzegając jej uczucia i najwidoczniej mając je sobie za nic. Naśmiewał się z jej oddania, przywiązania, południowych manier, a nawet komplementów i tych idiotycznych uśmiechów!
Nie! Dość już tego! Koniec! Była Tyrellem – różą, której płatki są delikatne, jednak kolce mogą ukłuć tego, kto nieuważnie ją chwyci. A do tego była również wściekła od momentu, w którym zasugerował jej „warowanie” przy jego boku, co jak się domyśliła, miało odnosić się do tego, jak często za nim podążała, jakby była nie damą z wysokiego rodu Reach a głupią owcą zaledwie, pchającą się w wilcze zębiska. Mogła tylko zacisnąć mocno usta, gdy odniósł się do jej manier i zaciskać je dalej, gdy wyśpiewywał piosenki z jej pustym kielichem w dłoni. I tylko na moment zaparło jej dech w piersiach, gdy zakleszczył ją w uścisku swoich silnych ramion. Wrażenie lotu kilka centymetrów ponad ziemią umknęło jednak bezpowrotnie, gdy zarządził wyjście z Wielkiej Sali. Cailet wzrokiem odszukała Dustina, który przyglądał jej się bacznie i delikatnym ruchem głowy chciała mu przekazać, aby udał się za nimi. Dowódca jej przybocznej straży był zarazem najbliższą jej osobą w tym lodowym królestwie i czuła, że jego obecność w takiej chwili doda jej nieco otuchy. Wyszła szybkim krokiem, aby dogonić Aidana i iść koło jego boku, wiedząc, że Dustin będzie podążał za nimi.
- Jesteś aż nadto uprzejmy, Lordzie Stark – mruknęła tonem diametralnie różnym od tego, którym zwracała się do niego dotychczas, umiejętnie maskując jednak wszelkie gniewne nuty, jakie zaczaić się mogły w jej głosie. Nie była jednak w stanie zataić ich w spojrzeniu, jakie wbiła w niego na chwilę, jakby miało być to ostatnie, pożegnalne spojrzenie z jej marzeniem o Aidanie, a zarazem z głupiutką, naiwną Cailet wpatrującą się w niego jak w obrazek.
Powrót do góry Go down
Gość

Anonymous

Korytarz Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz EmptyNie Lis 17, 2013 1:45 am

Może i niektórym wino uderzało do głowy, ale Dustin nie mógł sobie pozwolić nawet na jego najmniejszy łyczek. Alkohol przyćmiewa zmysły, mąci w głowie i plącze język. Wszystko to jest potrzebne dowódcy straży, żeby sprawnie chronić swojej lady, więc niestety wesele nie będzie dla niego takie same, jak dla reszty gości. Jednak temu mężczyźnie w ogóle to nie przeszkadzało. Od malca był szkolony i ćwiczony tylko po to, żeby być cieniem osoby, której życie było o wiele ważniejsze od niego. Dorastał w takim przekonaniu, a pomimo upływu lat, nadal nie zanegował tego podejścia. W każdym razie martwiła go cała ta sprawa rudowłosej i Starka. Niestety jego jurysdykcja obejmowała jedynie bronienie Cailet przed krzywdą fizyczną, więc nie mógł zareagować dopóki nie zagrażało jej bezpośrednie niebezpieczeństwo. W tym momencie kroczył za dwójką tak, żeby zbytnio się nie narzucać i nie podsłuchać zbyt wiele. Niestety ten ostatni element nie mógł zostać wykluczony ze względu na sposób w jaki został zbudowany korytarz. Wystarczającym dowodem był głuchy dźwięk wydawany przy spotkaniu się podeszwy buta z posadzką. W tym momencie tylko to ratowało biednego Dustina przed wnikaniem w rozmowę pomiędzy swoją Panią, a jej narzeczonym. Naprawdę czuł się niekomfortowo.
Czasami jednak Targheon cieszył się, że nie musi należeć do tej całej śmietanki lordów i lady. Środowisko to potrafiło być bardzo zdradliwe i kto wie, jak potoczyłyby się jego losy, gdyby dostał tytuł szlachecki. Do tej pory dziękował w duchu za to, że Lord Tyrell nie nadał mu tytułów za samo uratowanie jego córki. Teraz z pewnością musiałby się użerać z tymi całymi formalnościami, manierami i innymi zbędnymi rzeczami, a tak przynajmniej może pozostać anonimowy. No bo w końcu kto zapamięta Dustina? Z pewnością tylko jakieś służki, do których się uśmiechnął, i to pod warunkiem, że te nie będą zapatrzone w majętnych i rubasznych lordów. Jego życie wolne było od wszelakich miłosnych niesnasek, prób wyswatania, a nawet namówienia do małżeństwa. W przeciwieństwie do większości lordów nie musiał martwić się o to, że jak idzie do burdelu, to ktoś go tam nakryje. Był anonimowym człowiekiem, a to, że czasem była to raczej przeszkoda, aniżeli zaleta, można z pewnością wybaczyć.
Ciszę przerwał jednak głos Cailet, który nie zabrzmiał najlepiej. Dustin uśmiechnął się delikatnie pod nosem, ale mimo wszystko wbił wzrok w swoje stopy, żeby w razie czego nie być zbyt nachalnym. Jego obecność z pewnością i tak już wystarczająco denerwowała Starka. W końcu nie może spędzić nawet chwili czasu ze swoją narzeczoną, bo jakiś fagas chodzi za nimi niczym przyzwoitka. Wystarczyło jednak chociażby jedno słowo rudowłosej, a Dustin będzie się musiał wycofać czy tego chciał, czy też nie. Oczywiście zawsze może zignorować jej rozkaz, jednak będzie się wtedy liczył z konsekwencjami, a on lubił swoją głowę. Ciekawiło go tylko jak długo będą ciągnęli tę swoją maskaradę. Wyraźnie odczuwał, że jedna strona nie przypadła drugiej do gustu, chociaż... Może to gra pozorów? W końcu był tylko dowódcą straży i nie znał się na tych dziwactwach ludzi wysoko urodzonych. Wszystko jest możliwe.
Powrót do góry Go down
Aidan Stark

Aidan Stark
Nie żyje
Skąd :
Winterfell
Liczba postów :
762
Join date :
26/04/2013

Korytarz Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz EmptyNie Lis 17, 2013 11:14 pm

Ostre obrazy. Wyczulone zmysły. Tak wygląda nieśmiertelność?
Wyprostowany dumnie i pewny, szedł sprężystym krokiem na samym przedzie ich maleńkiej procesji. Znał dobrze swoje miejsce, wiedział dobrze gdzie był jego brzeg. Płynął dwa metry nad ziemią, a myślami był hen, o wiele, wiele dalej. Nucił wcale nie tak cicho melodię „Niedźwiedzia i dziewicy cud”; piosenka jak fale odbijała się rykoszetem od murów korytarza prowadzącego do prywatnych komnat zajmowanych przez rodzinę oraz zaproszonych do Winterfell gości. Te mury były jego domem, jego przystanią. W porównaniu z parną, gorzelnianą atmosferą panującą w Wielkiej Sali, zimne powietrze wpadające przez uchylone witryny zdobionych witrażami okien było jak rześkie strumienie wodospadu smagające go po twarzy. Skąpany w chłodzie mógł czuć się wyłącznie bezpieczniej.
Towarzystwo straży nigdy nie przeszkadzało mu zanadto, wszak Sheyn był mu przecież niczym rodzony brat. Przerwał nucenie, parsknąwszy śmiechem. Ciekawe, co na takie porównania raczyliby odpowiedzieć jego prawdziwi bracia. Niech Inni wezmą poprawność! Wracając do reszty natomiast, czyż nie takie właśnie było ich zadanie? Pilnowanie. Eskortowanie. Chodzenie krok w krok. Naturalnie, temu dowódcy z Reach nie miał nic do zarzucenia, robotę spełniał wzorowo, co nie zmieniało kompletnie faktu, że tutaj nic złego stać się pannie Tyrell nie powinno. Każdy miał w końcu jakąś rolę do odegrania, po co kwestionować najdrobniejsze szczegóły. Buntowanie bywało często sztuką dla sztuki. Szanował porządek, ale na własnych warunkach.
Jesteś na mnie zła, pani – zdefiniował jedynie widoczną gołym okiem sytuację, z rękami z splecionymi nisko z tyłu pleców. Uśmiechnął się pod nosem z wiadomych chyba tylko jemu powodów. Aidan mógłby się założyć, że gdyby dotknął gołą dłonią kuszącego zagłębienia jej obojczyków, to przeszyłoby go napięcie równe grzmotowi uderzającemu w samotne drzewo. Uraził ją, mówiąc wyłącznie prawdę. Zniechęcił ją, będąc po prostu sobą; na co dzień wycofanym, nieco dzikim, a dziś dodatkowo wyjątkowo podchmielonym Starkiem z Północy. Jeśli liczyła na przeprosiny – sprezentuje jej je, z samego dna serca. Lepiej, żeby rozczarowała się nim teraz niż po zaślubinach. For certes, nie przystawał w żaden sposób do tkanych przez nią wyobrażeń o szarmanckim fircyku, gotowym kłaść płatki róży pod jej stopy. Żałował? Nie, nigdy, niczego. Żal należał do atrybutów przeszłości, a przeszłość nie istniała już w chwili wykwitnięcia w jego głowie tej przeklętej myśli.
Alkohol mógł przyćmiewać zmysły, mącić w głowie i plątać język. Trzeźwość, ta cholernie dobijająca rzeczywistością trzeźwość nie była dziś w modzie. Trwaj, chwilo, trwaj! Bogowie, oszczędźcie porannych konsekwencji.
Powrót do góry Go down
Gość

Anonymous

Korytarz Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz EmptyPon Lis 18, 2013 12:53 am

Dokładnie tak, jak przypuszczał, cała ta uczta powitalna była jednym wielkim spędem nudziarzy. Uczty tutaj, na Północy, to było zawsze coś wielkiego, szczególnie kiedy rozwiązywały się języki i rozluźniały nastroje, a nawet chłodne serca północnych ludzi wrzały emocjami! A pod określeniem „serca” oczywiście miał na myśli męskie krocza, gdy oczy spoglądały w kierunku tego wszystkiego, co ciasno spinały dekolty damskich sukni. Sheyn nie miał wrażliwego serca, zakładając, że miał jakieś serce w ogóle, jednak należał do osobników z gatunku tych porywczych i popędliwych, którym nie potrzeba było szczególnie silnego bodźca dla odczucia intensywnej reakcji. Chyba właśnie dlatego ci, którzy go nie znali, woleli się do niego nie zbliżać, jako że wciąż miał opinię dzikusa zza muru, który był niestabilny emocjonalnie i w każdej chwili mógł wpaść w furię, niszcząc wszystko, co tylko wpadłoby mu w ręce. Sheyna jednak ani trochę nie obchodziły zdania tych wszystkich wyperfumowanych paniczyków. Szczególnie, że w gruncie rzeczy było w tym nieco prawdy. Sprowokowany bez wahania zrobiłby wszystko, żeby roznieść w drobny mak stego, kto stanął na drodze jemu bądź komukolwiek z rodu Starków. Może i był niezbyt inteligentnym bucem, ale miał swoją lojalność i właściwie była to jedna z tych rzeczy, z których był najbardziej dumny. Rzecz jasna oprócz przyrodzenia, ale to już inna kwestia.
Pomijając wrażenia zmysłowe związane z dużą ilością kobiet i jeszcze większą alkoholu, jaki wlał w swoje prostackie i bluźniercze gardło, uczta dłużyła mu się przeokrutnie, a patrzenie na wyperfumowanych paniczyków z południa, którzy omijali jego miejsce w kącie Sali, rzucali jedynie krótkie, pełne pogardy spojrzenia, zaciskał gniewnie wargi i pięści, mrucząc od czasu do czasu pod nosem. Żałował, że nie może stanąć oko w oko z żadnym z tych wymoczków w szatach wyszywanych złotymi nićmi. To jednak zapewne zupełnie zrujnowałoby całą ucztę i zostawiło plamę na słynnej, nieskalanej gościnności Starków. Udomowiony dzikus gryzie przybyłych – panny krzyczałyby ze strachu, a ważniejsi z wielkich lordów nie kryliby oburzenia.
Cóż, przynajmniej Aidan dobrze się bawił przy swoim stole. Sheyn chętnie wychyliłby z nim kielich czy dwa, a potem także śpiewał w głos ochrypłym tonem piosenki, jakich uszy dam nie powinny słyszeć, jednak nie było to w dobrym guście. Pieprzone południe i jego pieprzone maniery, cholera jasna.
Gdy padło jego imię, podniósł się ze swojej ławy, wychylił do dna to, co miał w kielichu i bez problemów przebił się przez gwar panujący w Sali, by dostać się do Aidana i jego rudowłosej młódki. Ku jego niezadowoleniu, powłóczył się za nimi także ten cały południowiec, wierny cień tej małej, który nie opuszczał jej niemal o krok. Też sobie niańkę znalazła. Zmierzył go swoim spojrzeniem i mruknął tylko cicho, wyprzedzając go o parę kroków i trzymając się za gruchającymi gołąbkami. Nie uszło jego uwadze, że dziewczę nie było zadowolone. Marszczyła zabawnie swój nosek i tylko tego by brakowało, żeby zaczęła tupać nogami. Kapryśna gówniara z Południa.
Przystanął razem z nimi i skrzyżował ręce na piersi, po raz kolejny rzucając spojrzenie przybocznemu Lady Tyrell. Miał nadzieję, że kiedy Aidan doprowadzi swoją kobietę do porządku, zdążą się jeszcze napić. Nie miał najmniejszej ochoty wytrzeźwieć ani trochę.
Powrót do góry Go down
Cailet Stark

Cailet Stark
Nie żyje
Skąd :
Wysogród
Liczba postów :
148
Join date :
26/04/2013

Korytarz Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz EmptyPon Lis 18, 2013 4:46 am

Kiedy dała upust żarowi swoich palących uczuć poprzez chłodne słowa skierowane do swojego narzeczonego, a mocne postanowienie zmiany własnej delikatności w coś zdecydowanie twardszego i już nie tak łatwego do protekcjonalnego traktowania zapuszczało swoje korzenie w jej świadomości, odczuwany przez nią gniew stopniowo ulatywał. Była zanadto wrażliwa, wiedziała to od zawsze i od zawsze próbowała jakoś temu zaradzić. Mogła powiedzieć, że w pewnym stopniu jej się to udawało, bo na większość oznak nieprzychylności ze strony ludzi czy losu nie reagowała już potokami łez wylanymi we własną poduszkę, a przełykała większość zaserwowanych jej gorzkich pigułek. Teraz, kiedy do głosu dochodził rozsądek, Cailet powoli dorastała do myśli, że zareagowała zbyt impulsywnie. Albo raczej – wyolbrzymiła to wszystko sama, jego słowa, gesty i spojrzenia, nie mając do nich odpowiedniego dystansu, a patrząc na jego zachowanie przez pryzmat głupiego kochającego serca, którego uczucia nie są odwzajemnione. On najprawdopodobniej nie chciał jej urazić celowo. Ot, wytykał jej przecież drobnostki zaledwie! Drobnostki, które na dodatek wcale nie były nieprawdą. Przecież wiedziała, że oprócz siły i honoru człowieka północy posiada również intelekt. Ludzie inteligentni natomiast lubują się w podobnych stwierdzeniach rzucanych w połowie na poważnie, a połowicznie żartobliwie. Nie była do tego przyzwyczajona w swoich rodzinnych stronach i dodatkowo alkohol, jakiego niewielkie ilości płynęły w jej żyłach, zrobiły swoje.
Fakt pozostawał jednak wciąż faktem – nie kochał jej. Tego była pewna jak tego, że dwa plus dwa daje cztery. Zresztą, czy naprawdę spodziewała się tego, że pokocha ją tak od razu, tylko dlatego, że ktoś nakazał mu pojąć ją za żonę? To by była dopiero naiwność z jej strony! Nie, wiedziała przecież, że tak nie będzie i że przez tych kilka chwil pozwoliła sobie na zbyt daleko posunięty idealizm. Wzdychała do niego całkiem jawnie, spijając każde słowa z jego ust. Ach, nic dziwnego, że miał ją za głupią, młodą gąskę, która wyobrażała sobie nie wiadomo co! Przecież nie dała mu żadnych powodów, żeby mógł myśleć inaczej. Ogień w jej duszy nie ugasł, a postanowienie ogarnięcia swoich rozbuchanych uczuć wciąż było tak samo silne. Tylko duma bolała nieco mniej.
Przez chwilę wpatrywała się jeszcze w oczy Aidana, błyszczące od alkoholu, aby następnie przystanąć i odwrócić głowę w tył. Delikatny nieprzyjemny dreszcz przebiegł po jej plecach, gdy natrafiła na wbite w nią spojrzenie Sheyna, który – oczywiście – podążył za nimi. Szybko przeniosła wzrok na Dustina. Czuła do niego ogromną wdzięczność i całą plejadę ciepłych uczuć począwszy od zaufania, a na zwykłej ludzkiej sympatii kończąc i naprawdę cieszyła się, że trwał wiernie przy jej boku, ale czasem miewała wyrzuty sumienia, że przez rolę, jaką dostał od jej ojca, mężczyzna traci wiele z życia, poświęcając jego najlepsze lata czuwaniu nad nią.
- Możesz nas zostawić, Dustinie. Lord Stark odprowadzi mnie do moich komnat – powiedziała, posyłając mu kolejny z serii wdzięcznych uśmiechów. - Uczta jeszcze trwa – dodała, co było równoznaczne z jej przyzwoleniem na jego uczestnictwo w zabawie w pełni, łącznie z korzystaniem z alkoholu, śpiewem i nawet cieszeniem się obecnością tutejszych dziewek. Następnie odwróciła się na powrót do swojego narzeczonego.
- Ja zła? Ależ skąd, mój panie. Przecież wysogrodzkie septy wychowały mnie na idealną damę, idealny damy nie odczuwają złości, bo w ich żyłach zamiast krwi płynie uprzejmość – odpowiedziała niezwykle łagodnie, na powrót swoim tonem, ale już z tą uszczypliwie-żartobliwą nutą, której ogniki zaczaiły się także w jej spojrzeniu i uniosły nieznacznie do góry kąciki ust. Dodatkowo dygnęła nieznacznie, na chwilę skłaniając głowę. - Bo tak właśnie o mnie myślisz, prawda? – spytała już poważniej, przysuwając się do niego o krok bliżej i zadzierając głowę, by spojrzeć prosto w jego oblicze. - Jeszcze nie widziałeś wszystkiego, mój Lordzie – językiem delikatnie przebiegła po wargach, a jej głos pobrzmiał zadziornością, może nawet miał w sobie coś z rzucanego mu wyzwania i obietnicy. Nie na dziś jednak, nie na teraz. Cofnęła się o krok, jednak jego spojrzenie jeszcze przez dłuższą chwilę tkwiło w jego szarych oczach. Potem odwróciła się. Należało skierować się w stronę komnat.
Powrót do góry Go down
Aidan Stark

Aidan Stark
Nie żyje
Skąd :
Winterfell
Liczba postów :
762
Join date :
26/04/2013

Korytarz Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz EmptyPon Lis 18, 2013 5:32 pm

Przecież wysogrodzkie septy wychowały mnie na idealną damę...
Och, tego nie powiedziałem – wtrącił rozbawiony. Idealne damy, częsty oksymoron; Aidan wyjątkowo nie wierzył w istnienie podobnych wynaturzeń, nieważne czy wywodziłyby się one spod kurateli sept wysogrodzkich, czy też opiekuńczego raczej baczenia starych niań. Dawno wyrósł już bowiem z pewnych przekonań, które w całej swojej naiwności zakładały, że cokolwiek na tym świecie mogło istnieć i trwać, będąc równocześnie pozbawionym jakichkolwiek ułomności oraz wad. Oczywiście, według młodego Starka, najbliżej powszechnemu założeniu perfekcyjnej lady były jego kochane siostry oraz najdroższa matka. Tylko za kobietę z Północy warto zastawić cały harem południowych dziewek. Zresztą, ewentualna idealność nie była w istocie kwestią wysoce subiektywną, indywidualną? Podziwiał te, a nie inne przymioty, ponad opanowanie nienagannych manier wynosił potęgę intelektu, ponad umiejętność szydełkowania zaś zdolność sprawnego dosiadania wierzchowca. Zgoła inaczej postrzegał również kobiece piękno, tak, jak inaczej widzi się rozlane kolory o poranku.
Jednak m i ł o ś ć, takie słowo…
To przebiegłe, bezlitosne w swoich wyrokach ustrojstwo przychodziło samo, niezależnie od wszystkiego i niespodziewanie.
Musiałbym upuścić ci trochę krwi, ażeby się o tym przekonać – zawiesił głos, jakby rzeczywiście rozważał tą możliwość. Cailet wyraźnie zmieniła taktykę. Z obrażonej, rozpieszczonej nastolatki płynnie przeszła do…
Bo tak właśnie o mnie myślisz, prawda?
No, właśnie! Pod na pozór zwyczajnym spojrzeniem jej (zielonych, zauważył) oczu kryły się roziskrzone sfery gwiazd. Uśmiech przyklejony do malinowych warg obiecywał rozkosz. Przekrzywił głowę, zaintrygowany.
A więc tak? Zagrajmy!
Musiała wyczuć go, spryciara. Stark nie byłby sobą, gdyby przeszedł kompletnie obojętnie obok rzuconej mu rękawicy, w tej sytuacji: małej rękawiczki zaledwie, rzuconej dłonią młódki! Przekorna natura dawała mu się we znaki. Zdejmując maskę Aidana-lorda, wprost uwielbiał drażnić się, docinać i droczyć, od niechcenia niby rzucając te swoje celne spostrzeżenia tonem pół żartem, pół serio. W obecności obcych wolał trwać jako milczący obserwator, który z pozycji krytycznego outsidera otrzymywał szersze pole widzenia – niektórzy z entuzjazmem podziwiali płonący w oddali świat.
Pochwycił jej podbródek zdecydowanie, kiedy odwróciła od niego głowę, wciąż nie spuszczając z niej wzroku.
Nie rozpędzaj się za bardzo – wymruczał cicho, ledwie poruszając ustami, specjalnie, by pozostali nie mieli szansy ich usłyszeć. Chłodna stal jego tęczówek przebijała jej źrenice na wskroś. Nadal był mężczyzną, a ona kobietą. Pomijając fakt, że tego wieczora sam nie prezentował parenezy cnót wszelakich…
Bo cię nie dogonię – zakończył łagodnym tonem, ostatecznie zwalniając uścisk palców pod jej brodą. Ująwszy zaraz delikatnie jej drobne ramię, przełożył je ostrożnie tak, że w efekcie musiała chwycić go pod rękę. Gdzieś przez ostatnie bastiony przyzwoitości przebijał się wyraźny komunikat: odprowadzić pod drzwi, byle szybko.
Alkoholowa nieśmiertelność wbrew pozorom nie trwała wiecznie.

zt.
Powrót do góry Go down
Aries Dayne

Aries Dayne
Nie żyje
Skąd :
Starfall
Liczba postów :
159
Join date :
14/08/2013

Korytarz Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz EmptyPon Lis 25, 2013 7:17 pm

MG

Lady Dayne czekała na korytarzu, popijając spokojnie północne wino. Nie miało takiego smaku jak trunki z południa, ale smakował wystarczająco dobrze, by lady nabrała większej odwagi do rozmów. Trzymała przy sobie mały pakuneczek obwiązany wstążką i oczekiwała. Wiedziała, że lord Stark opuści Wielką Salę i zechce z nią porozmawiać, gdy okaże się to konieczne. Wieści z Południa zainteresowałyby pewnie każdego obecnego na sali, a przynajmniej tę część, która z tamtymi miejscami miała jakiekolwiek powiązania, czy to rodzinne, czy handlowe... A lord Stark miał tam przyszłego zięcia.
Powrót do góry Go down
Gość

Anonymous

Korytarz Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz EmptyWto Lis 26, 2013 9:22 pm

Nie zdziwił się ani nie protestował, kiedy Lord Stark zawezwał go do siebie, wyrywając z weselnej uczty. Sheyn, jako dziki, obcy, intruz niemal wśród całej śmietanki Westeros, tak czy siak czuł się sztywno i nieswojo i gdyby nie obowiązki zastępcy straży przybocznej, zapewne już dawno oddaliłby się gdzieś z butelką trunku, której brak nikomu nie zrobiłby różnicy. Całkiem cieszył się z powodu powierzonej mu misji, mimo że nie była oni ani skomplikowana ani szczególnie wymagająca i nie miała mu zabrać więcej niż kilka, w porywach do kilkunastu minut jego czasu. Misja dotyczyła bowiem przekazania wiadomości od lorda pewnej damie oczekującej na rozmowę z nim.
Sheyn wyszedł na korytarz i rozejrzał się w poszukiwaniu owej damy. Informacja, że miała nie wyglądać na tutejszą niewiele mu mówiła, bo według niego większość osób zgromadzonych w zamku nie wyglądało na tutejszych. Północ wywierała na ludzi swój specyficzny wpływ, który ciężko było pomylić z czymś innym. Jedna jednak niewiasta czekała sama, najwyraźniej na coś oczekując.
- Pani, Lord Stark oczekuje w swoich komnatach – oznajmił krótko, starając się być uprzejmym, ale ze względu na swój ogólny brak ogłady zapewne i tak wyszedł na mrukliwego gbura. Jak zwykle. Było mu to zresztą, szczerze obojętne. - Jeśli pozwolisz, odeskortuję cię – dodał, delikatnie skinął głową, by wyrazić szacunek, po czym odwrócił się i skierował w stronę komnat Lorda.

zt - > komnaty Lorda
Powrót do góry Go down
Arys Karstark

Arys Karstark
Nie żyje
Skąd :
Dreadfort
Liczba postów :
51
Join date :
23/11/2013

Korytarz Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz EmptyWto Lis 26, 2013 10:58 pm

Wszystkie budowle Winterfell przypominały te z Karholdu. Ten sam kamień, ten sam zapach, być może lekko zmieniony przez zapachy wydobywające się z kuchni. Chociaż to zapewne tylko dzisiaj, w końcu to wielkie wesele. Zatrzymał się kilka kroków za drzwiami i skupił się na towarzyszce. Zaciekawiła go, nic nie odpowiedziała kiedy prosił ją o wyznaczenie drogi ucieczki. Przyglądał jej się przez parę sekund, po czym przypomniał sobie, ze ma język w gębie.
- Więc, co teraz, moja droga? - powiedział Arys, chyba nie do końca zważając na swoje słowa. Jego umysł pływał w kilku pucharach wina, więc uznał że mógł sobie na to pozwolić.
Powrót do góry Go down
Freya Snow

Freya Snow
Nie żyje
Skąd :
Dreadfort
Liczba postów :
70
Join date :
08/11/2013

Korytarz Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz EmptyWto Lis 26, 2013 11:08 pm

Nadal była roztrzęsiona całą sytuacją. Zapewne takie zdarzenie nie wywarłoby na niej tak wielkiego stresu, gdyby nie fakt, że wcale nie powinno jej tu być. Pomimo tego, że mało prawdopodobnym byłoby zdemaskowanie Freyi, ze względu na zamieszanie panujące w całym Winterfell w związku ze ślubem. Z drugiej strony, niezbyt przyjemnie byłoby, gdyby ktoś odpowiedzialny za służących zauważył, że Freya wcale nie przyjechała z żadnego z pobliskich gospodarstw by pomóc służbie Winterfell przy przyjęciu na tak dużą skalę.
Wyprowadziła więc mężczyznę instynktownie na korytarz, niezbyt zastanawiając się nad celem tego czynu. Zatrzymała się, gdy drzwi Wielkiej Sali zamknęły się i zapanowała względna cisza. Spojrzała na młodzieńca i nieco się zamyśliła. Był przystojny, stwierdziła to od momentu gdy tylko go ujrzała, siedzącego co prawda tyłem przy stole. Nie potrafiła określić uczucia, jakie ją ogarnęło. Miała wrażenie, jakby na jego miejscu siedział ktoś znajomy. Nie zmienia to faktu, że zdziwiło ją zachowanie lorda. Przecież to było jedynie subiektywne odczucie, a on mógł potraktować ją zupełnie inaczej, jak to często mają z zwyczaju ci wyżej postawieni.
Stała więc naprzeciw niego, ocknęła się jednak z tego zamyślenia dopiero gdy się do niej zwrócił.
- Ach, tak. Najmocniej przepraszam - powtórzyła to już któryś raz z kolei. Była bardzo nerwowa, nadal trzęsły się jej dłonie.
- Zaraz do panicza wrócę - powiedziała, dygając niedbale i zniknęła na moment w kuchni. Przyniosła z niej coś, co mogłoby posłużyć mężczyźnie do pozbycia się wina z jego odzienia. Wróciła prędkim krokiem na korytarz i ponownie dygnęła.
Naprawdę, bardzo panicza przepraszam - wydukała znów, nie odrywając wzroku z kamiennej podłogi.
Powrót do góry Go down
Arys Karstark

Arys Karstark
Nie żyje
Skąd :
Dreadfort
Liczba postów :
51
Join date :
23/11/2013

Korytarz Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz EmptyWto Lis 26, 2013 11:38 pm

Arys nie mógł się skupić. Zapewne przez alkohol, jednak nie tylko. Miał wrażenie, że to roztrzęsiona służka zrobiła na nim takie wrażenie. Była piękna. Jego uwagę przykuły jej oczy oraz usta. Zapragnął poznać jej imię. Kiedy jednak miał już o nie zapytać, dziewczyna wyszła z korytarza i oddaliła się w stronę kuchni. Arys podszedł do ściany i oparł się o nią, a jego oczy powędrowały za konkretnymi częściami ciała oddalającej się w pośpiechu służki. Zaśmiał się pod nosem. Podobała mu się. A ojca tu nie było, więc może uda mu się porozmawiać z nią jak z człowiekiem, a nie służącym.
Dziewczyna uwinęła się szybko i przyniosła dla niego spory skrawek płótna, za który podziękował skinieniem głowy i uśmiechem. Zaczął powoli ścierać wino ze spodni, spoglądając co jakiś czas na swoją Towarzyszkę.
- Naprawdę nie masz za co przepraszać - powiedział spokojnie nie patrząc na nią - i nie przejmuj się tą pijaną zgrają, było tak zawsze i pewnie tak już zostanie. Ach, wesela... - dokończył z uśmiechem, wpatrując się w dziewczynę.
Kiedy skończył już osuszanie spodni, podszedł do niej i oddał jej płótno.
- Myślałem, że może zrobisz sobie małą przerwę.. To znaczy, my, zrobimy sobie małą przerwę, a ty pokażesz mi Winterfell - powiedział gubiąc się w słowach i rumieniąc. Chciał on bowiem wyjść z towarzyszką na spacer, dowiedzieć się o niej więcej i w końcu poznać jej imię.
Po chwili przypomniał sobie zachowanie rozpitych lordów i szybko dodał - oczywiście obiecuję, że nie spotka Cię żadna krzywda - wyszeptał z uśmiechem po czym uderzył się w pierś.
Powrót do góry Go down
Freya Snow

Freya Snow
Nie żyje
Skąd :
Dreadfort
Liczba postów :
70
Join date :
08/11/2013

Korytarz Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz EmptySro Lis 27, 2013 11:08 am

Powoli się uspokajała. Miała wrażenie że to dzięki spokojnej aurze którą roztaczal wokół siebie jej rozmówca. Nie mogła zaprzeczyć, bardzo dobrze czuła się w jego towarzystwie od momentu gdy zauważyła że zwyczajnie z nią flirtuje. Uśmiechnęła się pod nosem na jego propozycję i ponownie spojrzała na jego uśmiechniętą twarz. Nie była pewna jak powinna się doń zwracać, nie wiedziała w końcu czy był lordem, dziedzicem czy może bekartem jak jej poprzedni rozmówca. Ponadto kompletnie nie znała Winterfell. To jednak była w stanie w jakiś sposób wytłumaczyć...
- Bardzo chętnie wybiorę się z paniczem na przechadzkę - powiedziała z uśmiechem chyba po raz setny dnia dzisiejszego dygajac.
- Niestety obawiam się tylko, że znam Winterfell podobnie jak panicz, być może nawet gorzej. Goszczę tu po raz pierwszy, jestem jedynie pomocą dla właściwej służby tego zamku, nie mieszkam tu - zauważyła że mówi bardzo szybko, pewnie przez wbijane w nią zalotne spojrzenie jej towarzysza.
- Jednak postaram się uczynić co w mojej mocy, by mógł panicz zobaczyć jak najwięcej a przy tym nie zgubić się w tych kamiennych murach - dodała prędko chcąc zaznaczyć że wcale nie ma zamiaru rezygnować z propozycji mężczyzny. Uśmiechnęła się więc do niego lekko, wykonując zapraszający gest dłonią i ruszając wolnym krokiem wzdłuż długiego korytarza.
Powrót do góry Go down
Arys Karstark

Arys Karstark
Nie żyje
Skąd :
Dreadfort
Liczba postów :
51
Join date :
23/11/2013

Korytarz Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz EmptySro Lis 27, 2013 4:19 pm

Arys przyglądał jej się jeszcze przez chwilę, wsłuchując się w jej słowa. Po chwili otrząsnął się i uśmiechnął chyba zawstydzony swoim zachowaniem. Chrząknął i spojrzał na swoje buty. Poczuł zapach wina a jego uśmiech się poszerzył. Prawie zapomniał o sytuacji która przyprowadziła go tutaj. Nigdy nie pomyślałby, że tak skończy się jego pobyt na weselu. Nie miał zamiaru tam wracać.
Zdziwił go fakt, że służka nie była stąd. Domyślał się jednak, że była z północy. Tutejsi lordowie bardziej cenią sobie służbę z północy. Przynajmniej tak wynikało z obserwacji Arysa.
Gdy służąca ruszyła przed siebie, dogonił ją spokojnym krokiem.
- Chyba zapomniałem się przedstawić, moje imię to Arys Karstark. Jestem winien Ci podziękowania za uratowanie mnie od siedzenia tam godzinami - zaczął mówić spoglądając na nią ukradkiem - jednak Ty też jesteś mi coś winna. Ale chyba wystarczy jeśli podasz mi swoje imię i powiesz coś o sobie.
Powrót do góry Go down
Freya Snow

Freya Snow
Nie żyje
Skąd :
Dreadfort
Liczba postów :
70
Join date :
08/11/2013

Korytarz Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz EmptySro Lis 27, 2013 4:50 pm

Szła powolnym krokiem, przemierzając korytarze Winterfell w towarzystwie tego młodzieńca. Cóż, pomimo swojego ogólnego uprzedzenia do mężczyzn, on zrobił na niej naprawdę miłe wrażenie. Przede wszystkim, był młody, co Freyi bardzo się podobało. W swoim życiu bowiem miała do czynienia z mężczyznami o wiele starszymi od siebie. Widmo lat dziecięcych nigdy nie przestanie wpływać na psychikę tej kobiety, a każdy kto choć w najmniejszym szczególe przypominał Złego Lorda wzbudzał w niej ciarki na całym ciele oraz oblanie zimnym potem. Dobrze zapadł jej w pamięć moment, gdy zatrzymała się w jednej z tawern o wątpliwej reputacji podczas podróży. Siedziała przy ławie, gdy nagle usłyszała głos Złego Lorda. Tak jej się przynajmniej wydawało. Pamiętała, że ten dźwięk sparaliżował w niej każdy mięsień, nie potrafiła ruszyć się nawet o milimetr. Strach był na tyle wielki, że nie potrafiła przemóc się i odwrócić głowy. Bała się, że pomimo upływu lat mógłby ją rozpoznać. Nie spojrzała na tego mężczyznę, była jednak przekonana, że to był właśnie on, koszmar jej dzieciństwa. Do dziś nie jest pewna tożsamości tamtego mężczyzny, bardzo zapadła jej jednak w pamięć reakcja jej ciała na ten dobrze znany niestety ton głosu.
W Arysie nie dostrzegała ani kszty podobieństwa do Złego Lorda. Przyglądała mu się ukradkiem, dziwiąc się samej sobie. Nie sądziła, że jakiś mężczyzna będzie jeszcze w stanie wywołać na jej policzkach takie rumieńce, jakie wywołał jej nowy znajomy.
Zaśmiała się na jego podziękowania, spoglądając na niego i starając się dopasować poznane przed chwilą imię do twarzy mężczyzny. Tak, pasowało. Szła w milczeniu, jednak gdy zapytał o jej imię, ponownie ogarnęły ją wątpliwości.
Czy aby na pewno powinna drugiemu z kolei nieznajomemu wyznawać swoje pochodzenie oraz nazwisko? Zaraz zaraz, przecież zapytał tylko o imię. Wraz z nim nie dowie się o fakcie, iż jest bękartem. Była bardzo przewrażliwiona na punkcie swojego nazwiska. Cóż, działało to po prostu niczym wielki znak na czole, informujący rozmówcę od razu o tym, że wcale nie musi zwracać się do niej z szacunkiem. W końcu jest tylko bękartem, nie potrafiącym nawet wyjawić godności swojego ojca. To ujmowało jej jeszcze bardziej.
- Nazywam się Freya - odpowiedziała, posyłając mu lekki uśmiech, błagając również w duchu, by nie zauważył tego subtelnego ominięcia nazwiska.
- Jak już wspominałam, nie pochodzę z Winterfell, przyjechałam tu wraz z innymi służącymi z sąsiednich posiadłości i gospodarstw - dodała. Co innego mogła jeszcze o sobie powiedzieć? Że jest bękartem nie wiadomo kogo? A może że nie ma nic wspólnego z którymkolwiek z sąsiednich gospodarstw i tak na prawdę wcale nie powinno jej tu być? Na wszystko było zbyt wcześnie.
Powrót do góry Go down
Arys Karstark

Arys Karstark
Nie żyje
Skąd :
Dreadfort
Liczba postów :
51
Join date :
23/11/2013

Korytarz Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz EmptySro Lis 27, 2013 5:32 pm

Wysłuchał jej odpowiedzi i zamyślił się. Odniósł wrażenie, że była bardzo zamknięta w sobie. Bardziej niż on. A jeśli to nie o to chodziło? Może po prostu nie była zainteresowana jego towarzystwem i zgodziła się na ten spacer jedynie jako podziękowanie za wyciągnięcie jej z sali pełnej pijanych lordów, rozglądających się za zgrabnymi tyłkami młodych służek. Mogła też coś ukrywać, jednak Arys nawet nie rozważał tej możliwości. Bo po co ktoś miałby to robić, dopóki nie jest szpiegiem czy też poszukiwanym, ale czemu ktokolwiek miałby przyjąć tak radykalny sposób myślenia.
Był zawiedziony, co musiał przyznać sam przed sobą. Nie wiedział co mógł zrobić, by Freya traktowała go w ten sposób. Podejrzewał, że chodziło o jego pochodzenie.
- Nie obawiasz się mnie, prawda? - wypalił bez większego namysłu. Spojrzał na nią i zatrzymał się. Czy to resztki wina, czy jakaś wewnętrzna niecierpliwość nakazały mu to zrobić. Po prostu musiał wiedzieć. Wpatrywał się w jej oczy, z nadzieją, że nie zobaczy tam strachu. Nie miał zamiaru kogokolwiek przestraszyć. Miał nadzieję, że dziewczyna będzie miała dzięki niemu chwilę na odpoczynek od weselnego rumoru, jednak ta ciągle wyglądała na wystraszoną i roztrzęsioną.
Powrót do góry Go down
Freya Snow

Freya Snow
Nie żyje
Skąd :
Dreadfort
Liczba postów :
70
Join date :
08/11/2013

Korytarz Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz EmptySro Lis 27, 2013 5:58 pm

Zatrzymała się wraz z nim. Wbiła w niego swoje zimne spojrzenie. Co mam ci teraz powiedzieć?
Wciągnęła głęboko powietrze, po czym ponownie spojrzała na Arysa.
- Nie, mój panie, nie w tym rzecz - powiedziała uśmiechając się, starając się by uśmiech ten nie wyglądał na wymuszony. Nie chciała, by czuł się nieswojo w jej towarzystwie, wręcz przeciwnie, zależało jej by zrobić na nim dobre wrażenie. Najwidoczniej nie potrafiła. Zawsze była taka w stosunku do obcych, nie ufała praktycznie nikomu. Nie wspominając już o mężczyznach, których trzymała jeszcze bardziej na dystans.
Starała się przemówić sobie do rozsądku. A raczej do serca. Dlaczego ma całe życie się bać? Jak teraz wygląda jej żywot? Wieczne ukrywanie się, brak jakichkolwiek przyjaciół, kogokolwiek bliskiego. Wieczna tułaczka, nie wiadomo gdzie, nie wiadomo w jakim celu. Po co to wszystko? I tak kiedyś ją znajdą, jeśli tak będzie miała wyglądać reszta jej życia.
Nawet jeśli miałaby ponieść karę za to co uczyniła, jaką to będzie robiło różnicę? Jedyne, na czym jej tak naprawdę zależało, to Dothralat. Nie skażą jej przecież jednak na śmierć za podszycie się za służącą by zarobić parę groszy. Nie była przecież szpiegiem.
I chociaż doskonale zdawała sobie sprawę, że te rozmyślania nie mają najmniejszego sensu, bo kto uwierzyłby osobie na jej miejscu gdyby zapewniała wszystkich wokół, że szpiegiem wcale nie jest, wcale nie zamierzała zmieniać swojego postanowienia. Zaryzykuj, chociaż raz.
- Powiem paniczowi więcej na swój temat, jednak tylko jeśli ta wymiana zdań i informacji będzie obustronna - uśmiechnęła się do niego pięknie, ruszając ponownie wolnym krokiem, wodząc za swoim rozmówcą wzrokiem.
Powrót do góry Go down
Arys Karstark

Arys Karstark
Nie żyje
Skąd :
Dreadfort
Liczba postów :
51
Join date :
23/11/2013

Korytarz Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz EmptySro Lis 27, 2013 9:31 pm

Więc to nie strach, jeśli Freya mówiła prawdę. Nikt nie nazwałby Arysa typem którego należy się bać, ani ci którzy znało go lepiej, ani ci którzy dopiero co go poznali. Sam miał siebie za spokojnego człowieka. Lubił rozmawiać z ludźmi z niższych sfer, dopóki nie chcieli go zamordować jedynie za to, że urodził się jako syn lorda Karstarka. Każdy przyjaciel jego ojca mógł opowiedzieć mu tysiące bajek o polowaniach, podróżach i wojnach, jednak one wszystkie w jego uszach brzmiały tak samo. W kółko te same brednie. Weselni goście od których Arysowi udało się uciec były wielce podobne. Był uradowany, że mógł teraz porozmawiać z Freyą, chociaż nie miało to być łatwe zadanie. Wziął głęboki oddech i uśmiechnął się, mając nadzieję, że jednak uda mu się nawiązać z Freyą większy kontakt niż tylko półsłówka rzucane przez nich naprzemiennie raz na jakiś czas.
- Panie przodem, możesz zapytać o co chcesz, a ja odpowiem szczerze i bez skrywania czegokolwiek - wyrzucił z siebie ponownie zaczynając przechadzkę. Uśmiechał się teraz, rozmyślając o pytaniach jakie mogłaby zadać młoda służka. Młody Arys nie myślał już o jej stanie majątkowym czy statusie społecznym. Nie było tu nikogo z jego rodziny kto mógłby to zrobić, co wielce go cieszyło.
Powrót do góry Go down
Freya Snow

Freya Snow
Nie żyje
Skąd :
Dreadfort
Liczba postów :
70
Join date :
08/11/2013

Korytarz Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz EmptySro Lis 27, 2013 10:27 pm

Spojrzała na niego zadziornie. A więc gra się rozpoczęła - uśmiechnęła się pod nosem, zachodząc w głowę o co mogłaby zapytać młodego Karstarka. Nigdy nie interesowały ją takie sprawy jak rodzeństwo, rodzice, ogólnie rzecz biorąc pochodzenie. Sama również bardzo chciała w tej dyskusji ten temat pominąć, gdy przyjdzie do zadawania jej pytań.
Zagryzła lekko dolną wargę, wciąż się zastanawiając. Wiem! Chociaż... Może to zbyt osobiste pytanie?. Które jednak z pytań, które przemykały jej właśnie przez głowę nie było osobiste?
- Hm.. Jakie jest panicza najmilsze wspomnienie? Coś, co uważa panicz za najlepszą rzecz, jaka go spotkała? - zapytała, jednak wraz z wypowiadanymi słowami jej delikatne policzki, pokryte słabo widocznymi piegami oblewał coraz to czerwieńszy rumieniec. Czy aby na pewno pytanie to było na miejscu?
Nie chciała z drugiej strony pytać o rzeczy prozaiczne, typowe i najzwyczajniej w świecie nudnawe. Zawsze irytowały ją tego typu rozmowy, nie wnoszące właściwie nic prócz sprawiania wrażenia, że rozmówcy świetnie się dogadują, wypełniając jedynie ciszę bezcelowymi stwierdzeniami i tematami. Bardzo często wolała spędzać z kimś czas w ciszy, czując jednak, ze cisza ta nie jest niezręczna, a wręcz budująca więź. Czasem milej jest pomilczeć w dobranym towarzystwie, niż składać wypowiedzenia trzy po trzy.
Pomijając oczywiście fakt, że takie sytuacje zdarzały się Freyi bardzo rzadko. Najczęściej przebywała w towarzystwie swojego wierzchowca, a reszta rozmówców była przypadkowa. Nie miała niestety żadnego "człowieczego" kompana. Co nie znaczy, że wcale go nie potrzebowała...
Zawiesiła mądre spojrzenie błękitnych tęczówek na Arysie Karstarku. Nie był tak natarczywy, jak poznany niedawno Elias. Ten wypytywał. Nawet pomimo braku złych intencji, wzbudzało to w pannie Snow blokadę, która nie pozwalała jej mówić wszystkiego. Jeśli jednak wraz z przebiegiem rozmowy Arys będzie równie wyrozumiały, kto wie, może będzie osobą, której wyjawi więcej, niż komukolwiek dotychczas.
Powrót do góry Go down
Arys Karstark

Arys Karstark
Nie żyje
Skąd :
Dreadfort
Liczba postów :
51
Join date :
23/11/2013

Korytarz Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz EmptyCzw Lis 28, 2013 1:41 pm

Zauważył jej spojrzenie i sam nie mógł zatrzymać uśmiechu który cisnął mu się na usta. Pytanie, które zadała Freya było... nietypowe. Spodziewałby się wielu rzeczy, pytania o rodzinę, jego ulubione zajęcie. Ale to? Nie powiedziałby, że jest zawiedziony. Wręcz przeciwnie. Był zaintrygowany. Freya zaczęła interesować go jeszcze bardziej.
- To dość... nietypowe pytanie, muszę Ci to przyznać - powiedział uśmiechając się i spoglądając na zarumienioną twarz towarzyszki - ale odpowiem na nie. Musisz jedynie pozwolić mi chwilę... pomyśleć - zamilknął na chwilę i z zamyśloną miną wpatrywał się w swoje buty.
Nie miał chyba zbyt wiele najmilszych wspomnień. Rozmyślał jeszcze chwilę po czym powoli podniósł głowę, mrugnął kilka razy i zaczął mówić.
- To chyba dłuższa historia, ale postaram się ją skrócić na tyle ile potrafię - mówiąc patrzył przed siebie, jakby przypominał sobie zdarzenia z przeszłości - Na pewno wiesz o krukach. To znaczy, tych które służą jako posłańcy, przenosząc listy z jednego miejsca do drugiego. Od kiedy skończyłem... W każdym razie, kiedy byłem bardzo młody zobaczyłem jak maester tresował te zwierzęta by dobrze wykonywały swoją robotę - mówił z małymi odstępami między zdaniami, jakby myślał co powiedzieć. Wydawał się nieobecny. Można było odnieść wrażenie, że nie wiedział gdzie aktualnie się znajduje - To wyglądało jak magia. Bo w końcu jak można nauczyć zwierzę gdzie leży Karhold a gdzie Winterfell i tak dalej. Zawsze chciałem spróbować, jednak ojciec zawsze powtarzał, że to nie jest zadanie dla lorda, szczególnie jego pierworodnego syna. Ale i tak uczyłem się hodowli i tresury kruków od maestra w Karholdzie - dokończył i zamilknął na chwilę.
Rzucił okiem na młodą służkę by upewnić się, że dalej słucha jego historii. Uśmiechnął się do niej i zaczął mówić dalej.
- Mam trzy najmilsze wspomnienia, mam nadzieje, że wybaczysz mi ten nadmiar informacji. Pierwsze z nich to moje czternaste urodziny, kiedy to ojciec zaakceptował moje poczynania i podarował mi oddzielną komnatę w zamku, jedynie dla moich latających przyjaciół. Drugie zaś, to gdy dowiedziałem się jak wysoko cenione są w tych ziemiach moje kruki. Chyba nigdy nie byłem z siebie taki dumny, jak tego jednego dnia - Skończył swoje opowiadanie i bez chwili przerwy zwrócił się do Freyi.
- Mam wrażenie, że jesteś skrytą osobą. Zawsze sam siebie uważałem za taką, jednak od kiedy poznałem Ciebie, nie jestem pewien czy dalej mogę tak o sobie mówić - zatrzymał się przed nią i spojrzał jej głęboko w oczy - nie chcę jednak wyciągać z Ciebie więcej, niż byś sobie życzyła, dlatego też zadam Ci to samo pytanie, które Ty zadałaś mnie. Jakie jest twoje najmilsze wspomnienie? Coś, co uważasz za najlepszą rzecz jaka cię spotkała? - mówił starając się jak najbardziej oddać ton jej głosu kiedy ona zadawała to samo pytanie.
Powrót do góry Go down
Freya Snow

Freya Snow
Nie żyje
Skąd :
Dreadfort
Liczba postów :
70
Join date :
08/11/2013

Korytarz Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz EmptyCzw Lis 28, 2013 1:57 pm

Właściwie, to mogła spodziewać się, że zada jej to samo pytanie. Cóż, niestety wcale o tym nie pomyślała.
Słuchając Arysa, oczy zapalały się coraz śmielszym blaskiem wraz z każdym jego słowem. Nie poznała nigdy nikogo, kto zajmowałby się trenowaniem kruków. Nie miała tak na prawdę pojęcia, na czym to polega, nigdy też się nad tym nie zastanawiała. Słysząc jednak jego odpowiedź, widząc zapał z jakim mówił, miała wrażenie jakby uczucie to przeszło na nią samą. Uśmiechała się coraz szerzej, nie mogąc uwierzyć w to, co właśnie usłyszała.
- Nigdy.. Nigdy nie słyszałam niczego podobnego! - powiedziała, uśmiechając się szeroko i reflektując się, że chyba wyraziła się głośniej niż miała w zamiarze. Chciała by opowiedział jej jeszcze więcej o tym zajęciu, nie pomijając żadnego szczegółu. Albo może nawet pokazał jej kiedyś takiego wytrenowanego kruka! To byłoby niesamowite!.
Jak widać, wyobraźnia poniosła Freyę, która kompletnie zapomniała o jakichkolwiek manierach...
- Musisz mi kiedyś pokazać jednego!- powiedziała, po czym szybko zrozumiała jak zwróciła się do lorda.
- Ojej... - powiedziała cicho, patrząc na niego przerażonymi, szeroko otwartymi oczyma.
- Ja.. Ja przepraszam, naprawdę nie chciałam... - powiedziała, spuszczając prędko wzrok, a jej policzki znów przyjęły ten buraczany odcień. Bała się na niego spojrzeć, zagryzła wargi, zaciskając lekko oczy i czekając na reakcję Arysa. Przecież mógł zareagować bardzo różnie, a jeśli był naprawdę zapatrzony w to, jak wysoko w pozycji społecznej stoi, mógł nawet ją pobić. Trzeba było uważać na taki typ mężczyzn, Freya niestety bardzo dobrze go znała...
Nie odpowiedziała więc na jego pytanie, a uśmiech, który przed chwilą gościł na jej twarzy zastąpiły drżące usta i zaciśnięte mocno powieki wyczekujące kary.
Powrót do góry Go down
Arys Karstark

Arys Karstark
Nie żyje
Skąd :
Dreadfort
Liczba postów :
51
Join date :
23/11/2013

Korytarz Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz EmptyCzw Lis 28, 2013 5:51 pm

Arys przez chwilę nie wiedział co tak okropnego Freya powiedziała czy zrobiła że nagle zaczęła przepraszać go przestraszonym głosem. Kiedy już zdał sobie z tego sprawę, jego usta wykrzywiły się w lekkim uśmiechu, a jego brwi zmarszczyły się w akcie zmartwienia. Za nic nie chciał by dziewczyna obawiała się czegokolwiek w jego towarzystwie.
Młody Karstark nigdy nie przywiązywał wielkiej wagi do tytułów. Często wpędzało go to w tarapaty, szczególnie przy wyjazdach z ojcem na polityczne uroczystości. Nieraz dostało mu się po głowie kiedy zapomniał o zwrotach jak "mój lordzie" czy "moja pani". Sam nie jest pewien czy do końca z tego wyrósł.
- Uch, myślę, że skoro ja zwracam się do Ciebie po imieniu, to i ty powinnaś tak samo zwracać się do mnie. Nie przejmuj się tytułami. Nie masz się czego obawiać - powiedział i dotknął wierzchem dłoni jej policzka - pewnie wielu Ci to mówiło, Freyo, ale pięknie wyglądasz gdy się rumienisz. Ze strachem jednak nie jest Ci do twarzy - uśmiechnął się do niej, zabrał dłoń z jej policzka i wolnym krokiem podszedł do okna, przywołując do siebie towarzyszkę zachęcającym gestem dłoni. Gwizdnął cicho odrobinę wychylając się z okna. Odwrócił się w stronę dziewczyny i oparł o ścianę. Poczuł chłodny wiatr bijący od okna.
- Więc? Odpowiesz na moje-twoje pytanie? - zapytał uśmiechając się ciepło.
Powrót do góry Go down
Vera Wilcza Skóra

Vera Wilcza Skóra
Nie żyje
Skąd :
Zza Muru
Liczba postów :
145
Join date :
10/05/2013

Korytarz Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz EmptyCzw Lis 28, 2013 6:13 pm

Nie miała większego problemu znaleźć swojego celu. Węch wilczycy okazał się jak zwykle niezawodny. Zwierze złapało trop zaraz po wyjściu z sali i bezbłędnie poprowadziło dziewczynę korytarzami dalej, aż do miejsca, w którym nasz panicz rozmawiał z północną dziewczyną. Już jej nie ucieknie! Nie żeby chciała mu coś zrobić, po prostu musiała sprawdzić, dlaczego czuje coś podobnego do tego, co czuła przy ojcu.
-Nie dziwie się, że masz rękę do zwierząt. Kruki to cholernie inteligentne bestie, a w ogóle ptaki są jednymi z bardziej podatnych na NASZ w pływ zwierzętami. - rzuciła, gdy jeszcze nie było jej widać w mroku. Słyszała ostatnie kilka zdań w ich rozmowie. Znajdowali sie w pustym korytarzu, w którym dźwięk niósł się bardzo dobrze, a Vera miała lepsze zmysły od przeciętnego człowieka. Gdy głos jej wybrzmiał z mroku zaczęły wyłaniać się najpierw świecące ślepia na wysokości ludzkich bioder, a potem kontury jakiejś postaci... chwilę później okazało się, że kobiecy, pewny głos z silnym północnym akcentem należał do kobiety ubranej w jasne skóry i białe futra. Vera miała rozpuszczone białe kłaki, jasną cerę i śnieżnego wilka przy boku, prócz tego ogromny łuk na plecach. Można się było przestraszyć, choć Arys mógł widzieć ją na sali, gdzie trwało wesele. co jednak robi w takim miejscu taka osoba jak ona? Pożyjemy, zobaczymy...
Powrót do góry Go down
Freya Snow

Freya Snow
Nie żyje
Skąd :
Dreadfort
Liczba postów :
70
Join date :
08/11/2013

Korytarz Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz EmptyCzw Lis 28, 2013 6:38 pm

Miała wrażenie, że stoi tak ze spuszczoną głową, z zaciśniętymi poranionymi pięściami i powiekami całą wieczność. Usłyszawszy jednak łagodny głos Arysa, zebrała się na odwagę, by na niego spojrzeć.
Słuchając jego słów, nie wierzyła, że dzieje się to naprawdę. Był drugim człowiekiem tak podchodzącego do spraw dziedzictwa i tytułów, którego spotkała w swoim życiu. Pierwszym oczywiście był Dobry Lord. Spoglądając na historię Freyi był on bowiem jednym z najjaśniejszych punktów.
Patrzyła na jego twarz uważnie, nadal nie do końca wierząc w słowa które wypowiadał. Gdy jego dłoń powędrowała ku jej nadal zarumienionemu policzkowi, otworzyła szerzej oczy, zatapiając je w oczach młodego Karstarka. Od kiedy tak wysoko postawieni lordowie, pierworodni, tak odnoszą się wobec przypadkowych służących? Przecież, gdyby chciał znaleźć kobietę bez jakiegokolwiek zobowiązania poszukałby o wiele piękniejszej i bardziej zmysłowej kurtyzany, niźli Freya. Nie wyglądał również na biedaka, więc na taką usługę z całą pewnością byłoby go stać. Jaki więc był jego cel?
W oczach Snow nie wyglądał jednak na ten wyrachowany, traktujący kobiety przedmiotowo typ mężczyzny. Miał w sobie coś, co podobało jej się od pierwszego momentu, gdy go zauważyła. Tą wszechobecną aurę spokoju i łagodności, połączonej z wielkim szacunkiem jakim darzył najwidoczniej wszystkich, niezależnie od statusu.
Uśmiechnęła się szeroko na jego komplement, najprawdopodobniej znów się zawstydzając. Taka już była w obliczu mężczyzn, którzy się jej podobali i których było naprawdę mało. Miała bowiem bardzo swoiste kryteria, nie zważała na aparycję w pierwszej kolejności. Najbardziej liczyło się dla niej to, jak taki mężczyzna ją traktuje. Była w końcu bękartem. A Arys musi się tego niebawem dowiedzieć, by mogła przetestować i jego reakcję i ewentualnie zapobiec głębokiemu rozczarowaniu.
Podeszła żwawym krokiem w stronę okna, nie mogąc opanować ekscytacji. Wypatrywała wyczekująco czarnej, skrzydlatej sylwetki, z tego zapatrzenia wyrwał ją jednak kobiecy, ostry głos.
Odwróciła natychmiastowo głowę, a jej oczom ukazała się odziana w biel kobieta i towarzyszący jej wilk. Spojrzała pospiesznie na swojego towarzysza, by móc ocenić, czy zna tę kobietę, czy jest mu obca. W miarę kroków wykonywanych przez kobietę w ich stronę, Freya jakby przykulała się, starając się pozostać niewidzialną.
- Ja.. Ja pójdę, mój panie - powiedziała, ponownie drżącym tonem. Cóż, najwidoczniej łatwo było ją przestraszyć. Czuła się bardzo nieswojo w takich sytuacjach, szczególnie, że kobieta posłużyła się słowem "nasz". Mieli coś wspólnego, o czym mieli dyskutować. Ostatnią potrzebną rzeczą był przysłuchujący się bękart.
Odwróciła się więc na pięcie i już miała odchodzić.
Powrót do góry Go down
Arys Karstark

Arys Karstark
Nie żyje
Skąd :
Dreadfort
Liczba postów :
51
Join date :
23/11/2013

Korytarz Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz EmptyCzw Lis 28, 2013 7:00 pm

Ucieszyła go reakcja Freyi, miał nadzieję, że jej strach odejdzie i porozmawiają wreszcie w spokoju. Chciał, żeby dziewczyna bardziej się przed nim otworzyła, chociaż nie był pewien czy na pewno tak się stanie. Kiedy stanęła w oknie i wyglądała za jego krukami, przyglądał jej się z tak wielkim zaciekawieniem, iż nie zauważył kobiety która nadeszła od strony wielkiej sali. Gdy usłyszał jej głos odwrócił się szybko, odszedł od ściany i wyprostował się. Na pierwszy rzut oka kobieta wyglądała dość... dziko? Tak najprędzej by ją określił. Nie obawiał się jej wilka, jeśli Starkowie wpuścili tutaj kogoś z niewytresowanym zwierzęciem. Gdy zauważył, że Freya chce odejść, zatrzymał ją gestem dłoni i cichym "poczekaj".
- Kim jesteś i z czym do mnie przychodzisz, moja Pani? - zapytał krótko, nie chciał wdawać się w dyskusje z kobietą, która pojawia się z znikąd bez uprzedniego poznania jej imienia oraz intencji. Był zaciekawiony. Z jej słów wyczytał, że chodziło o coś więcej niż tylko głupawą pogawędkę o zwierzętach.
W tej samej chwili trzy kruki usiadły w oknie, każdy z nich wydał z siebie krótkie kraknięcie po czym zamilkły, przyglądając się sytuacji na korytarzu.
Powrót do góry Go down
Sponsored content


Korytarz Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz Empty

Powrót do góry Go down
 

Korytarz

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 2Idź do strony : 1, 2  Next

 Similar topics

-
» Korytarz
» Korytarz
» Korytarz

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Westeros :: Północ :: Winterfell :: Siedziba Starków-