a
IndeksLatest imagesRejestracjaZaloguj
Lelia Mallister i Maguerite Lychester



 

 Lelia Mallister i Maguerite Lychester

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Valar Dohaeris

Valar Dohaeris
Nie żyje
Liczba postów :
139
Join date :
10/04/2013

Lelia Mallister i Maguerite Lychester Empty
PisanieTemat: Lelia Mallister i Maguerite Lychester   Lelia Mallister i Maguerite Lychester EmptyWto Cze 28, 2016 10:52 pm

Lelia Mallister i Maguerite Lychester Tumblr_nvtk13873s1tyhl08o1_250Lelia Mallister i Maguerite Lychester Tumblr_o1gsdmG0po1tyhl08o3_250
Lychester, szósty księżyc 263 AL

Powrót do góry Go down
Lelia Mallister

Lelia Mallister
Dorzecze
Skąd :
Dorzecze - Seagard
Liczba postów :
92
Join date :
25/05/2016

Lelia Mallister i Maguerite Lychester Empty
PisanieTemat: Re: Lelia Mallister i Maguerite Lychester   Lelia Mallister i Maguerite Lychester EmptyPią Lip 01, 2016 1:02 pm

Tego dnia niebo im sprzyjało.
Dotychczasowa ołowiana szarość, niemy ciężar spoczywający nad ich głowami, który gotowy był ugiąć się pod własną masą i opaść w dół miażdżąc wszelkie istnienie jakie tylko stanie mu na drodze, ustąpił potędze błękitu. Grafitowe chmury ocierające się o siebie gniewnie, do niedawna niosące sobą groźbę skąpania świata w mroźnych kroplach uderzających zaciekle o ziemię, zniknęły zastąpione śnieżnobiałymi obłokami. I tylko wiatr pozostawał niezmienny, tak samo chłodny oraz przesycony wilgocią, niosący ze sobą aromat zarówno jesieni jak i rozkładu.
Conchen uniósł wzrok uśmiechając się przy tym delikatnie. Zmrużone zielone ślepia starały dostrzec subtelne sygnały zwiastujące gwałtowne załamanie pogody, jednak ciepłe promienie słońca zdawały się tłumić wrodzoną nieufność zwiadowcy. Tego dnia niebo im chyba naprawdę sprzyjało.
- Moim bystrym okiem widzę...coś białego! - głos choć niewątpliwie dziewczęcy, był wręcz irytująco piskliwy, zaś triumf jaki w nim zadrgał sprawił tylko, iż ton głosu wydawał się być o oktawę wyższy niż zazwyczaj. Nikt jednak nie skrzywił się nawet na jego dźwięk, zbyt pochłonięci aurą słonecznego południa nie pozwolili sobie nawet na uszczypliwe komentarze. Dziesięciu zbrojnych, odzianych z tabardy z herbem rodu Mallisterów poruszało się w milczeniu, a ciszę przerywał jedynie odgłos końskich kopyt uderzających o miękkie podłoże oraz monotonne skrzypienie karety utrzymanej w kolorystyce czerni oraz brązów. Drobna służka niemal przyklejona do otwartego okienka, z wyczekiwaniem spoglądała na jadącego obok nich blondyna, niebieskie żabie oczy przepełnione były niezdrowym podnieceniem. Nawet siedzenie obok słusznych rozmiarów septy nie tłumiło jej entuzjazmu oraz radości, że to ona ze wszystkich służących panienki została wybrana by towarzyszyć jej w podróży.
- Czy to chmury? - zapytał Conchen wesoło, ściągając nieco wodze tak, by szary ogier zrównał się z powozem. Misha - zwana również Myszą, ze względu na jej specyficzny głos - zachichotała jedynie, niemal się przy tym dusząc i pokręciła rudą głową gwałtownie.
- Brzoza? - zaryzykował raz jeszcze mężczyzna, który dzięki wyrazistym rysom twarzy oraz zuchwałemu spojrzeniu byłby wyjątkowo przystojny, gdyby nie dwie ogromne szramy przecinające jego lica od lewej skroni po prawy policzek. Śmiejąca się dzierlatka ledwo wydusiła z siebie piskliwe `Nie-ee` jednak kolejna próba odgadnięcia tajemniczej białej rzeczy, została skutecznie przerwana przez zirytowaną septę Vevinę, której wzrok zdawał się ciskać prawdziwe gromy.
- Och, na miłość Siedmiu! Conchen, ptak nasrał ci na ramie - warknęła, zacięcie walcząc z robótką ręczną. Zazwyczaj zważała na język, teraz jednak spocona i rozdrażniona, nie miała siły silić się na uprzejmości zwłaszcza, że powód jej wzburzenia siedział niewzruszenie na przeciwko niej. Panienka Lelia Mallister choć wyrosła już z dziecięcych figli niepasujących do wizerunku młodej damy, to wciąż posiadała w sobie resztki krnąbrnego charakteru który wychodził na światło dzienne zawsze, gdy coś szło nie po jej myśli. Tym razem niezadowolenie dziewczęcia dotyczyło samej podróży, pragnęła spędzić ją na grzbiecie swojej ukochanej kasztanki a tymczasem została zmuszona do tkwienia w zamkniętym pudle w towarzystwie dwóch skrajnie odmiennych, acz tak samo drażniących osobowości. Dlatego też zamiast pozwolić biednej Myszy usiąść obok niej, dając jej tym samym odrobinę wytchnienia a samej pulchnej sepcie więcej miejsca, bez słowa wyciągnęła się na jednej stronie karocy zmuszając je do siedzenia w ścisku. I co najgorsze, nic nie robiła sobie z wściekłych oraz błagalnych spojrzeń skierowanych w jej stronę, zbyt skupiona na kartach powieści. Głowę uniosła dopiero wtedy, gdy Mark zastukał o ścianę powozu, ukazując się po przeciwnej stronie niż Conchen.
- Zbliżamy się do Lychester moja pani - mruknął cicho, zaraz chciał wycofać swojego wierzchowca jednak powstrzymał go odgłos zamknięcia księgi. Czarne tęczówki, w których próżno było szukać źrenic skupiły się na nim całkowicie. Młodzieniec niemal natychmiast usiadł prosto w siodle, chrząkając cicho.
- Czy wiedzą o naszym przybyciu? - zapytała łagodnie, w przeciwieństwie do służki jej głos był wyjątkowo przyjemny dla ucha. Mimowolnie sprawiał, iż jeźdźcy jadący w luźnym szyku nadstawili ucha, choć ze średnim zainteresowaniem przysłuchiwali się rozmowie. Wystarczył im sam trel Lelka.
- Tak pani, rankiem został wysłany do nich kruk, ser Wyllias natomiast posłał swojego giermka do zamku by zaanonsować nasze przybycie. Proszę się nie obawiać, będą nas wyczekiwać - zapewnił ją Mark, lekkie skinienie z jej strony sprawiło, iż z ulgą powrócił na swoje miejsce na tyłach.
- A jeśli nie wiedzą, to proszę się tym nie przejmować Panienko. Twoi rycerze pokażą Lychesterom, jak wielkim błędem jest zignorowanie Mallistera! - zażartował pogodnie Conchen, zajęty przez ostatnie minuty oczyszczaniem swojego ramienia z ptasiego łajna. Odpowiedział mu jedynie szeroki uśmiech Lelii, częściowo skryty za okładką książki, w którego kącikach ust czaiła się ledwo zauważalna psota.
Powrót do góry Go down
Marguerite Lychester

Marguerite Lychester
Dorzecze
Skąd :
Castle Lychester.
Liczba postów :
5
Join date :
22/05/2016

Lelia Mallister i Maguerite Lychester Empty
PisanieTemat: Re: Lelia Mallister i Maguerite Lychester   Lelia Mallister i Maguerite Lychester EmptyCzw Wrz 01, 2016 9:59 pm

Rzeczywiście była piękna pogoda, która na myśl przywodziła atmosferę jaka występuje w przedsionku raju. Ani za ciepło, ani za zimno, wręcz idealnie, a przynajmniej takie zdanie padło z ust naszej Marg. Dziewczę właśnie zdobione było w piękną suknie, która nawet nie śmiała być pokalana zgnieceniami, a jej dość długie blond włosy zostały spięte w przedziwną, acz urodziwą fryzurę. Owa plecionka zawierała dość dużo warkoczyków ułożonych w koronę wokół głowy oraz jednego kłosa, który kończył  całą fryzurę i został swobodnie usadowiony na ramieniu najstarszej córki z rodu Lychester.
Na twarz Marguerite wkradł się szeroki, aczkolwiek szczery uśmiech, gdy dane jej było usłyszeć kolejny komplement na temat swojego wyglądu, nawet jeśli był on od zwykłej służki. Nasza bohaterka wręcz wiedziała, że słowa owej kobiety nie są fałszywe. Znała ją zbyt długo... Przeważnie Leorie wyrażała swoją niechęć do czegoś czy kogoś milczeniem, zbyt przesadnym milczeniem. Dziś była podekscytowana i rozgadana, a Margot to nie przeszkadzało, ba, lubiła żywiołowych pomocników, bo sama nie była dość spokojną osobą.
Oczywiście Lychesterowie zostali przez Mallisterów odpowiednio wcześnie powiadomieni, dzięki temu mogli przygotować się na przyjazd gości. Po korytarzach domeny co chwila przebiegały służki, chcące, a raczej muszące, skończyć wszystko na czas.
W pewnym momencie do pokoju ktoś zapukał, a jako że panienka Marguerite była już gotowa, to poprosiła o wpuszczenie śmiałka do środka komnaty. Nasza blondynka wiedziała kto ją odwiedzi, toteż ten uroczy grymas twarzy ciągle nie znikał z jej bladego lica.
- Wasza Wielebność, czy mogę wejść?- powiedział jej ukochany starszy brat i lekko się ukłonił.
Dziewczyna, starając się nie wybuchnąć śmiechem, przybrała jedną z tych poważnych min i obdarzyła przedstawiciela płci brzydkiej jednym z najbardziej pogardliwych spojrzeń na jakie zdołała się w tamtym momencie zdobyć. Następnie chwyciła suknię, tak aby się nie przewrócić przy podchodzeniu do rozmówcy i odezwała się po chwili:
-  Tak, mój smętny sługo, możesz...
Wcześniejszą wypowiedzią zwróciła uwagę na jego nastrój, który był dokładnym przeciwieństwem dzisiejszego zachowania panny Lychester.
Po chwili brat odprawił służkę, która wyraźnie nie była tym faktem zadowolona, ale jednak musiała wykonać rozkaz. Może i jest to dziwne, ale Marg była kobietą niezwykle łasą na komplementy i uwielbiała ich słuchać, chyba jak każda niewiasta, o ile były one szczere, dlatego też zniknięcie Leorie przyjęła z lekkim niezadowoleniem.
- W końcu jesteśmy sami...- westchnął mężczyzna i zbliżył się do blondynki w bardzo szybkim tempie.
Nie potrzebował więcej czasu niż chwili, aby złożyć na jej malinowych ustach długi i namiętny pocałunek. Zupełnie jakby nie byli rodzeństwem, a dwójką spragnionych kochanków. W pewnym momencie, tak jakby nasza panna się opamiętała, odepchnęła lekko brata i wybuchnęła śmiechem.
- Teraz? Wiesz, że za chwilę przybędą Mallisterowie, nie widziałam panny Lelii od wieków... Nie mamy dziś na to czasu- oświadczyła po chwili wspólnej zabawy.
Twarz mężczyzny nagle zmarniała. Chyba Margot udało się go skutecznie zniechęcić do jakichkolwiek poczynań. On, zamiast jednak wyjść, usiadł na jej łóżku i dłońmi przejechał po miękkiej pościeli, na której zwykła się kłaść jego siostra. Poklepał miejsce koło siebie, dając znać, aby usiadła, a potem objął ją ramieniem. Na ten znak, jakby mechanicznie, główka Lychester powędrowała na jego ramię, a jej ciche westchnięcie zdawało się wtenczas nadzwyczajnie głośne.
Wtedy właśnie nasza bohaterka sobie zdała sprawę jaka cisza zaczęła panować na korytarzach. Czyżby wszystko było gotowe?
Minęło parę minut, gdy rodzeństwo rozkoszowało się błogą ciszą, aż rozległo się pukanie do drzwi.
Mężczyzna przewrócił oczami, co Marguerite wydało się niezwykle niegrzeczne, pocałował pannę Lychester na pożegnanie w czoło i wyszedł, tym samym wpuszczając trzy służki, które przejęte zaczęły pokazywać Marg nowe buty.
Jej spojrzenie jednak utkwiło na najstarszym z synów Lorda Lychester, którego jeszcze obserwowała, gdy ten pojawił się w obrębie widoku okna, obok którego stała nasza laleczka.
Jego przyjście zdecydowanie odwróciło myśli dziewczęcia od dzisiejszych odwiedzin, przez co jej piękny uśmiech powoli zniknął z równie urodziwego lica.
Powrót do góry Go down
Sponsored content


Lelia Mallister i Maguerite Lychester Empty
PisanieTemat: Re: Lelia Mallister i Maguerite Lychester   Lelia Mallister i Maguerite Lychester Empty

Powrót do góry Go down
 

Lelia Mallister i Maguerite Lychester

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

 Similar topics

-
» Lelia Mallister
» Lelia Mallister i Lusya Rivers
» Rossel Whent i Lelia Mallister
» Marguerite Lychester
» Mallister

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Karczma :: Strefa Mistrza Gry :: Retrospekcje-