a
IndeksLatest imagesRejestracjaZaloguj
Boży Gaj - Page 3



 

 Boży Gaj

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4  Next
AutorWiadomość
Gość

Anonymous

Boży Gaj - Page 3 Empty
PisanieTemat: Boży Gaj   Boży Gaj - Page 3 EmptySob Kwi 27, 2013 6:46 pm

First topic message reminder :

Boży Gaj - Page 3 SDqP16U
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość
Jane Arryn

Jane Arryn
Nie żyje
Skąd :
Dolina Arrynów
Liczba postów :
105
Join date :
17/11/2013

Boży Gaj - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Boży Gaj   Boży Gaj - Page 3 EmptySob Lis 30, 2013 11:36 pm


Muskała jego szyję swymi ustami, kiedy wziął ją na ręce, palcami zaś jak zwykle gładziła złote włosy. Gdy usiedli na ławce, Jane nagle ocknęła się. Znajdowali się wszak w miejscu, do którego dostęp miał niemalże każdy mieszkaniec Winterfell. Ktoś mógłby ich ujrzeć i chociaż Ptaszyna nie wstydziła się tego, co budziło się w niej w związku z Argielem, zbytnia poufałość w ich położeniu mogła jednak zostać źle odebrana. Nie byli po słowie, nie posiadali zgody rodziny na to, aby tworzyć jedną komórkę.
– Mam nadzieję, że jutro cała Północ nie będzie huczała od plotek. Mój pan ojciec… mógłby tego nie przeżyć – wypowiedziała te słowa w taki sposób, jakby reputacja rzecz jasna była dla niej ważna, lecz nie ponad wszystko. Jeżeli Argiel miał wobec Jane poważne plany, to kobieta nie uważała, że czyni źle, mimo iż ich zachowanie nie było do końca właściwe.
– A teraz powiedz mi, co Ci się stało w nogę. Czyżby Lord Nadwaga porwał Cię do tańca, kiedy opuściłam Wielką Salę? A może lady Adrienne potrzebowała pomocy, hmmm? – z trudem imię narzeczonej Lwa przechodziło jej przez gardło. Mimo iż kobieta niczym nie zawiniła Jane, Ptaszyna widziała w niej rywalkę. A była drapieżnikiem, który nie dzielił się swoją zdobyczą z innymi sobie podobnymi. W oczekiwaniu na odpowiedź Argiela niebieskooka przeczesywała jego włosy. Jej nos ocierał się lekko o szorstkie lico Dayne’a, podrażniając delikatną skórę lady Arryn.
– Chciałabym pojechać z Tobą do Dorne. Zobaczyć ziemie, które są Twoim domem – rzekła nagle, odchylając nieco tułów. Chciała go lepiej widzieć podczas rozmowy. Wciąż była przecież zauroczona jego spojrzeniem.
Powrót do góry Go down
Argiel Dayne

Argiel Dayne
Nie żyje
http://htttp://www.moj-tartak.blogspot.com
Skąd :
Starfall
Liczba postów :
151
Join date :
28/10/2013

Boży Gaj - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Boży Gaj   Boży Gaj - Page 3 EmptySob Lis 30, 2013 11:55 pm

Plotki... Argielowi by nie przeszkadzały. Dla niego nie była ważna sława i reputacja, ale ważny był szacunek, czy to ludzi nieznajomych, czy członków rodziny. Chciał, żeby nawet zwykli ludzie mogli go traktować jak równego sobie, a na ich szacunek chciał zasłużyć.
- Powiedzmy, że kiedy udałem się do komnaty gościnnej to nie byłem najspokojniejszy. Przechodzący pod moimi drzwiami mogli usłyszeć różne hałasy, przekleństwa i tego typu sprawy... - zaśmiał się lekko zakłopotany. Głupio było mu mówić o tym, co wczoraj się z nim działo. Ale wyczuł napięcie Jane, kiedy wspominała o Lady Frey. - Wydaje mi się, że o narzeczoną Aarta nie musisz się martwić... Nie zrobiłem chyba na niej zbyt dobrego wrażenie, ledwo mogąc złożyć zdanie. I myślami byłem przy tobie.
Pocałował ją jeszcze raz, czerpiąc z tego większą przyjemność, niż z wykorzystywania wszystkich kobiet świata jednocześnie. Po pocałunku nagle wstał, jakby uderzyła go myśl.
- Wydaje mi się, że chwilowo nie powrócimy do Starfall. Pewne decyzje mojego ojca, z którymi się nie zgadzam, sprawiły, że moja rodzina uda się teraz do Casterly Rock. - wycedził. Widać było, że ten temat go drażni,jego mięśnie się napięły, palce u rąk zaczęły się napinać. Nie wiedział, kiedy wróci do Starfall... jeśli będzie gdzie wracać. Otworzył szeroko oczy, zaskoczony myślą, która właśnie wpadła mu do głowy. Wiedział, co chce zrobić. Raz w swoim życiu wiedział, czego tak naprawdę chce.
- Czy twojego ojca zabiłoby też, gdyby przed jego obliczem stanął najmłodszy syn Lorda Dayne i spytał go o rękę jego córki?
Uśmiechnął się, miał roześmiane oczy, ale jego ton i postawa sugerowały, że mówił całkowicie poważnie. Przykuśtykał tak, aby być zaraz przed Jane i padł na kolana. - Lady Arryn, chciałabyś za mnie wyjść?
Powrót do góry Go down
Jane Arryn

Jane Arryn
Nie żyje
Skąd :
Dolina Arrynów
Liczba postów :
105
Join date :
17/11/2013

Boży Gaj - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Boży Gaj   Boży Gaj - Page 3 EmptyNie Gru 01, 2013 12:19 pm


Parsknęła śmiechem, słysząc co też Argiel wyrabiał w nocy w swej komnacie. Nie wiedziałam, że jesteś takim raptusem. Rozbawiła ją ta myśl, bo mimo wszystko złotowłosy wyglądał na kogoś, kto wszystko ma poukładane i zaplanowane od A do Z. Przekleństwa w jego ustach musiały brzmieć naprawdę komicznie. Jane widziała bowiem w Argielu kogoś, kto nie był raczej skłonny do takich zachowań. Prędzej widziałaby go w bójce o honor kobiety, niźli rzucającego mięsem na prawo i lewo.
– Nie martwię się o nią, chociaż… szczerze powiedziawszy nie zazdroszczę jej położenia, w którym się znalazła – odwróciła się do Argiela bokiem, podpierając swe ramię na oparciu ławki i kontynuowała wątek – Twój kuzyn mimo szczerych chęci zapewne nigdy nie da jej szczęścia, którego będzie potrzebowała. Wiem, jak to jest odczuwać coś podobnego – zabębniła palcami w drewno, ale kiedy tylko Argiel wspomniał o swym panu ojcu, Jane natychmiast zauważyła zmianę w jego zachowaniu. Jej palce zacisnęły się wokół zesztywniałej dłoni Argiela. Chciała zapytać, co dokładnie powoduje w nim taką złość, lecz złotowłosy nie dał jej nawet wypowiedzieć słów. Czy Ty mi się właśnie oświadczasz? Zadała sobie w myślach owo pytanie i uzyskała na nie odpowiedź znacznie szybciej, niźli się tego spodziewała. Klęczący u jej nóg Argiel wyglądał bądź co bądź zabawnie, chociaż wersy, które padły z jego ust były całkiem poważne.
Za Ciebie – tysiąc razy – szepnęła i pochyliła się ku niemu, kiwając głową na znak zgody. Drzewa wokół nich szumiały swą pieśń. Jane uśmiechnęła się, obnażając pełen garnitur zębów i pocałowała Argiela w policzek, ściskając go mocno za szyję.
– Chyba nie będę Cię musiała nakłaniać do zmiany planów, hmmm? Casterly Rock może poczekać. Ja nie – droczyła się lekko, pragnąc jednocześnie, aby mężczyzna załatwił sprawę z jej panem ojcem jak najszybciej. Chciała być już lady Dayne.
Powrót do góry Go down
Argiel Dayne

Argiel Dayne
Nie żyje
http://htttp://www.moj-tartak.blogspot.com
Skąd :
Starfall
Liczba postów :
151
Join date :
28/10/2013

Boży Gaj - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Boży Gaj   Boży Gaj - Page 3 EmptyNie Gru 01, 2013 1:27 pm

Zgodziła się. Powiedziała tak. Lady Jane Dayne... Argiel powtarzał to wiele razy w głowie nim zasnął, chcąc w ten sposób sprawić, żeby stało się prawdą, ale nadal nie przywykł do brzmienia tych słów. Miałby się więc udać do Orlego Gniazda...
- Chciałbym móc udać się do twojego ojca nawet teraz, Jane. - zaczął smutno, dotykając jej policzka swoim uciętym do połowy małym palcem lewej ręki - Ale, jak już mówiłem, to są rozporządzenia Lorda Dayne. Gdybym mu się przeciwstawił, mógłby nam uniemożliwić wzięcie ślubu.
Obawiał się takiego obrotu sytuacji, ale nie wiedział też, czy po tym, co jego ojciec zrobił, mógł swobodnie podróżować po Westeros, czy może musieli będą się schować niczym tchórze najgorsze i lękać gniewu Martellów i Króla. Ściągnął ze swojej szyi fioletowy szal z herbem rodowym, który nosił też na wczorajszym weselu i założył go na szyję Jane niczym kolię z najdroższych diamentów.
- Przysięgam przed Panem Światła, że kiedy tylko będę mógł, udam się do Orlego Gniazda i sprawię, że zostaniesz moją żoną. - uśmiechnął się i pocałował ją.
Powrót do góry Go down
Jane Arryn

Jane Arryn
Nie żyje
Skąd :
Dolina Arrynów
Liczba postów :
105
Join date :
17/11/2013

Boży Gaj - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Boży Gaj   Boży Gaj - Page 3 EmptyNie Gru 01, 2013 1:42 pm


Nie potrafiła pojąć, dlaczego udanie się na Zachód było dla nich takie kluczowe, ale nie byłaby sobą, gdyby nie zapytała o to. Nieporozumienia prowadziły do wielu sporów, a Jane zawsze starała się ich unikać. Chciała mieć jasną i nader klarowną sytuację.
– Co takiego się wydarzyło, że Lord Dayne wydał taki rozkaz? Tylko nie kłam. Wiesz, że rozpoznam w Tobie każdy przejaw kłamstwa. Nie chcę, aby to nas poróżniło – jego smutek udzielał się Ptaszynie, lecz w nieco inny spokój. Wywoływał w niej lęk, swego rodzaju obawy, które sprawiały, że nabierała pewnego dystansu. Kiedy więc Argiel próbował ją pocałować, Jane przytknęła swe palce do jego ust, uniemożliwiając mu tę drobną, acz wymowną pieszczotę. Szal przyjęła z lekkim westchnięciem, gładząc dłonią miękką materię, z której go wykonano, uwagę swą koncentrując również na herbie rodowym.
– Oby nie było już za późno – rzekła chłodno, odwracając twarz. Jane co prawda nie miała żadnych przeczuć co do tego, że pan ojciec zapragnie wydać ją ponownie za mąż już teraz, jednakże poprzednim razem również ich nie czuła. Była najstarszą córką i zarazem dzieckiem ser Roberta Arryna. Miała swoje lata i dłuższe zwlekanie z zamążpójściem działało na jej niekorzyść. Jak tak dalej pójdzie zostanę septą. Gorzkie myśli zrodziły się w jej głowie.
Powrót do góry Go down
Argiel Dayne

Argiel Dayne
Nie żyje
http://htttp://www.moj-tartak.blogspot.com
Skąd :
Starfall
Liczba postów :
151
Join date :
28/10/2013

Boży Gaj - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Boży Gaj   Boży Gaj - Page 3 EmptyNie Gru 01, 2013 1:58 pm

Musiał jej powiedzieć. Bał się jej reakcji, ale ukrywanie tego nie miało sensu, lepiej, żeby usłyszała to teraz, niż kiedy całe Westeros będzie huczało. Odstąpił od Jane i zrobił kilka kółek utykając, żeby zebrać się w sobie. Odetchnął głęboko.
- Mój ojciec zdradził Martellów. - powiedział cicho, tak, żeby mogła usłyszeć to tylko ona. W cichym, wypełnionym tylko szumem wiatru Bożym Gaju i tak wydawało się to dość głośno. Teraz tylko pytanie - czy mógł jej ufać? Liczył na to, że tak. - Dlatego w ogóle pojawiliśmy się na Weselu. Chciałem zostać w Starfall, żeby bronić go w razie ataku, ale mój starszy brat mi to uniemożliwił.
Kiedy wspomniał o bracie, w jego oczach pojawiła się żądza krwi. Widać było, że kiedy w ogóle myśli o Aresie to miał ochotę zrobić mu krzywdę, darzył brata nienawiścią niemal tak samo ogromną jak ojca. Odwrócił wzrok od Jane, nie czuł się w tym momencie zbyt pewnie. Może i czuła do niego to samo co do niej, ale która dama chciałaby wyjść za kogoś okrytego takim dyshonorem jak cała jego rodzina? Ród Dayne. Ród Zdrajców. To nazwisko nie będzie teraz mile widziane.
Powrót do góry Go down
Jane Arryn

Jane Arryn
Nie żyje
Skąd :
Dolina Arrynów
Liczba postów :
105
Join date :
17/11/2013

Boży Gaj - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Boży Gaj   Boży Gaj - Page 3 EmptyNie Gru 01, 2013 2:31 pm


Czekała, obserwując chodzącego w kółko Argiela. Nie spodziewała się, że brzemię, które nosi mężczyzna jest aż tak duże. Z pewnością Jane miała tysiące innych powodów, które tłumaczyłyby zachowanie lorda Dayne. To co usłyszała, było tak ciężkim kalibrem, że Ptaszyna w pierwszej chwili sądziła, że się zwyczajnie przesłyszała, zwłaszcza iż Argiel mówił bardzo cicho, a drzewa szumiały tak głośno przez północne wiatry.
- Słucham? – pytanie kobiety było odruchowe i kiedy Jane je zadawała, Argiel mógł dostrzec jeszcze cień uśmiechu na kobiecej twarzy. Oblicze Ptaszyny zmieniało się jednak jak w kalejdoskopie. Osłupienie malujące się w błękitnych oczach, lekkie drżenie powiek i na wpół otwarte usta świadczyły tylko o jednym. Jane Arryn była w szoku. Gardło zacisnęło jej się i usilne próby wydobycia jakiegokolwiek dźwięku przez pierwszych kilka sekund były niemożliwe. Niezręczna cisza, która zapadła między nimi zdawała się trwać całe wieki. On nie żartuje. Zrozumienie przyszło szybko. Gniew i żądza mordu wyrywająca się wręcz ze spojrzenia Argiela była lepszym potwierdzeniem niż słowa. Ptaszyna… roześmiała się. Był to jednak śmiech bezsilności, przemieszany z szaleństwem. Trwał tylko chwilę, lecz był jakże wymowny. Zaraz po nim Jane wstała i podeszła do Argiela, wręcz zmuszając go, aby na nią spojrzał. Tylko tchórze zachowywali się tak jak on teraz, a przecież obiecał, że już taki nie będzie.
– Kiedy chciałeś mi o tym powiedzieć? Czy w ogóle miałeś taki zamiar?! – podniosła głos, mówiąc przez zaciśnięte zęby. Jej palce obejmowały mocno na policzki Argiela. Oczy kobiety wyrażały zaciętość i nieustępliwość. Puściła go wreszcie i cofnęła się o kilka kroków. Potrząsała głową, jakby wciąż niedowierzała w to, co się stało. Lewą rękę miała uniesioną, zwróconą wewnętrzną stroną w kierunku Argiela. Nie zbliżaj się do mnie więcej – mówił ten gest.
– Oszukałeś mnie. Pozwoliłeś mi wierzyć, że to wszystko ma sens, od początku wiedząc, że hańba, którą okryła się Twoja rodzina będzie niczym mur, odgradzający nas od siebie. Tego właśnie chciałeś? Zadrwić sobie ze mnie i z mojego pana ojca?! Gratuluję, udało Ci się! – wybuchła niczym wulkan, a kiedy skończyła, uniosła jedynie poły swej sukni i po przeciągłym spojrzeniu odwróciła się. Chciała zostać sama. Chciała opuścić tę cholerną Północ, aby nigdy więcej nie musieć oglądać jego twarzy. Jeżeli zaaranżowane małżeństwa potrafiły sprawić zawód, to Jane po stokroć wolała przeżyć go po raz kolejny, niźli czuć się tak, jak właśnie się czuła. A miała wrażenie, że jej serce rozpadło się właśnie na milion kawałków.
Powrót do góry Go down
Argiel Dayne

Argiel Dayne
Nie żyje
http://htttp://www.moj-tartak.blogspot.com
Skąd :
Starfall
Liczba postów :
151
Join date :
28/10/2013

Boży Gaj - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Boży Gaj   Boży Gaj - Page 3 EmptyNie Gru 01, 2013 2:53 pm

Śmiech bezsilności, wymieszany z szaleństwem... Tak, zdecydowanie odnosiło się to też do tego, co wydobywało się właśnie z ust Argiela. Nie był to już ten donośny śmiech, którym zarażał na weselu. Dźwięk wydobywający się z gardła Dayne'a był teraz wyższy, może trochę skrzeczący. Uderzył w jedno z drzew pięścią, po czym oparł się o nie plecami i zjechał po nim, siadając na ziemi. Z oczu ciekły mu łzy - sam nie wiedział, czy to od tego przerażającego śmiechu, czy ze smutku.
- Szczerze mówiąc, myśl o tym ani przez moment nie zawitała w mojej głowie. - powiedział już swoim normalnym, lekko chropowatym głosem. - Kiedy przebywałem z tobą, wojna zniknęła z mojego umysłu.
Zaczął się znowu śmiać. Głupiś, Argielu, głupiś. Na cóż było ci się zakochiwać? Lady Jane Dayne... Ty to masz marzenia. Śmiech przeszedł w kaszel, a mężczyzna uniósł głowę i spojrzał na Arrynównę.
- Decyzje mego ojca nie były moimi decyzjami, chociaż moi bracia się z nim zgadzają - tylko ja, gdy dowiedziałem się o wszystkim dzień przed naszym wyjazdem na wesele, stanąłem przeciwko niemu. Ale Argielowi Dayne'owi nie było dane ratować swoich ludzi i rodziny przed dysfamią, jaką decyzje Lorda sprowadzą... I prawdopodobnie nigdy nie będzie dane. - mówił spokojnie, chociaż ilekroć wspominał o ojcu jego głos przypominał raczej warczenie niż mowę. - Wyobrażasz sobie, jakim rozdarciem jest sytuacja, w której muszę albo zdradzić suzerena, albo własnego ojca, matkę, rodzinę? I zostawić najmłodszą siostrę w sytuacji, w której nikt nie będzie w stanie jej bronić przed decyzjami odgórnymi?
Nawet kiedy mówił o tym, widać było niepewność. I zawód. Po trosze sobą, po trosze całą rodziną, głównie jednak własną słabością. Nieumiejętnością podjęcia decyzji. Tym, że urodził się ostatni i jego prawo głosu nie miało praktycznie nie istniało, chociaż myślał chyba najtrzeźwiej z całego rodzeństwa. I pojawiła się też myśl. Że jeśli Ares zginie broniąc Starfall, to nie będzie mógł zabić go własnoręcznie.
Powrót do góry Go down
Jane Arryn

Jane Arryn
Nie żyje
Skąd :
Dolina Arrynów
Liczba postów :
105
Join date :
17/11/2013

Boży Gaj - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Boży Gaj   Boży Gaj - Page 3 EmptyNie Gru 01, 2013 3:31 pm


Każde kolejne słowo padające z ust Argiela wywoływało u niej swego rodzaju złość. Stała odwrócona do niego tyłem, zaciskając pięści. Czuła się upokorzona i bynajmniej nie miała ochoty słuchać dalszych tłumaczeń Argiela. Jane miała w sobie zbyt mało empatii, aby wczuć się w położenie jego rodziny i wszystkich tych z braci i sióstr, którzy sprzeciwiali się decyzji pana ojca. Było to dla niej zbyt trudne, bowiem ciągle w gdzieś w podświadomości wszelkie jej uczucia koncentrowały się na własnej krzywdzie. Być może przemawiał przez nią teraz egoizm, którego Argiel wcześniej nie miał okazji ujrzeć.
– Nie, nie wyobrażam sobie, jakie to trudne musieć wybierać między rodziną, a honorem – rzekła dobitnie, odwracając się w stronę mężczyzny. Taka sytuacje w jej własnym rodzie była dla Jane nie do pomyślenia, chociaż w szeregach Arrynów znajdował się już ktoś, kto pogwałcił prawa. Tym kimś był dezerter z Muru – Vilihame. Ptaszyna nie wiedziała jednak o jego występku. Kuzyn uznawany był za zmarłego.
Kiedy Jane ujrzała łzy spływające po policzkach mężczyzny niczym ziarna grochu, czuła się w pewien sposób zawiedzona. Płaczesz jak dziecko, zamiast stawić temu czoło! Krzyczały wszystkie jej myśli. Pragnęła widzieć przed sobą mężczyznę silnego, który potrząśnie nią, zapewni, że los mimo wszystko może się jeszcze odmienić, chociaż wszelkie znaki na ziemi i na niebie wskazywały, że tak nigdy nie będzie. Argiel poddał się jednak. A Jane nie była w stanie walczyć za nich oboje.
– Będzie lepiej, jeżeli o mnie zapomnisz Argielu – czuła, że łzy napływają jej do oczu, więc jeszcze mocniej zacisnęła swe pięści. Wolała czuć ból fizyczny, niźli okazywać słabość w taki właśnie sposób. Musisz być teraz silniejsza niż kiedykolwiek. Paznokcie raniły delikatną skórę jej dłoni aż do krwi, lecz Jane nie przestawała. Odwróciła się wreszcie i zostawiła Argiela samego, kierując się w stronę Winterfell. Była zdecydowana wyjechać już teraz.

/zt
Powrót do góry Go down
Argiel Dayne

Argiel Dayne
Nie żyje
http://htttp://www.moj-tartak.blogspot.com
Skąd :
Starfall
Liczba postów :
151
Join date :
28/10/2013

Boży Gaj - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Boży Gaj   Boży Gaj - Page 3 EmptyNie Gru 01, 2013 3:52 pm

Chciałby walczyć, chciał pobiec za Jane, pocałować ją jeszcze raz, ale wiedział, że nie ma to sensu - może nawet lepiej, jeśli skończy się to teraz, bo Argiel wiedział, że ceną za zdradzenie Martellów może być życie całej rodziny. Więc jeśli kobieta, w której się zakochał, znienawidzi go - może kiedy będą w sposób pokazowy zabijani, przynajmniej nie będzie płakać. Nie była to słabość. To, żeby Lady Arryn odeszła wymagało całej siły, jaką miał blondyn. Odprowadził ją spojrzeniem, skupiając się na szalu, który miała na szyi. Smutek ogarnął go, jednak zdławił w sobie kolejne łzy i zamknął oczy. Wsłuchiwał się w śpiew ptaków i szum drzew, zastanawiając się, jak dalej potoczy się jego los. Kiedy poprzednio miłość mu odebrano, zaczął korzystać z uciech życia. Tym razem kompletnie nie miał na to ochoty, jakby wyczerpał już swój życiowy limit rozpusty.
Liczył więc, że Jane odnajdzie radość z kimś innym. Może nie miłość - o to nie jest tak łatwo - ale przynajmniej jej przyszły mąż powinien ją szanować i spełniać jej potrzeby. Argiel zwrócił uwagę na jedno - kobieta zachowała szal... więc może będzie o nim pamiętać. Nawet, jeśli lepiej byłoby zapomnieć.
Siedział tak, samotnie, jeszcze przez kilkanaście dobrych minut. Ale do Bożego Gaju zaczęli napływać ludzie - czy to mieszkańcy Winterfell, czy służba sprzątająca po wczorajszych zaślubinach. Podniósł się. Nie wiedział, jak czuje się człowiek po bitwie, ale miał wrażenie, że przeżył właśnie małą wojnę, nie wygrywając jej, ale cudem nie tracąc życia przy przegranej.
Oto więc Argiel Dayne. Przekrwione, smutne, zmęczone oczy, pod którymi znajdują się ciemne sińce od kaca i niespania. Nieogolony. Górując nad większością ludzi, kuśtyka powoli swoim niestabilnym krokiem, odgarniając wszystkich rękami. W pewnym momencie odpiął pochwę z Rapierem i zaczął posługiwać się bronią jak laską, żeby trochę odciążyć kontuzjowaną nogę. Idąc pod prąd tłumu opuścił Boży Gaj.

//zt
Powrót do góry Go down
Aidan Stark

Aidan Stark
Nie żyje
Skąd :
Winterfell
Liczba postów :
762
Join date :
26/04/2013

Boży Gaj - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Boży Gaj   Boży Gaj - Page 3 EmptySro Lut 05, 2014 5:07 pm

→ Izba stołowa

Nadeszła zima.
Nie spodziewał się jej równie szybko, zastała ich w najgorszym momencie, zupełnie celowo (domyślał się); tyle gadana na nic. Porzucił przemoczone, ubłocone szaty i zanurzył się prędko w gorącej wodzie źródeł, czując jak nagły ogień trawił każdy milimetr jego zziębniętej skóry oraz wdzierał się nawet dalej do stężałych mięśni pod nią, niezdolnych na razie do niczego ponad niekontrolowane podrygi wstrząsających nim dreszczy. Nie był smokiem, o wiele lepiej znosił chłód, pajączki zimna na policzkach i dymek pary z ust aniżeli skwar, lśniącą od potu skórę czy dni malowane w jaskrawych kolorach kujących w oczy, z których każdy niósł ze sobą podobnie złudną obietnicę czegoś dobrego.
Liczył po cichu, że ten dziwny, miły w gruncie rzeczy ból w pewien sposób zagłuszy jego sumienie chociaż na krótką chwilę, na pięć oddechów albo na godzinę – pomylił się. W głowie nadal brzmiały słowa ojca, słowa sióstr, słowa własne i innych; słowa, słowa, słowa. Tak dużo mówiło się tu ostatnio o – dosłownie – wszystkim, jeszcze gdzieś na poziomie płuc artykułowano skrzeczące dźwięki nazywające miłość, rozpacz, obawę; nie przyjmował żadnego z nich, nie znał znaczeń, nie zgadzały się z jego, więc odrzucał je cofnąwszy się asekuracyjnie o krok w tył. Na poziomie serc istniały w końcu zmysłowe bodźce jako uniwersalny kod nie potrzebujący wcale skomplikowanej semantyki; powstaje niewytłumaczalna zależność, harmonia wewnątrz tego, co odbiera wzrok, słuch, dotyk, smak, lecz trzeba by uczynić znów krok w przód, żeby logicznie wytłumaczyć…
Nie. Zrezygnował z rozumienia.
Bogowie przyglądali mu się w groźnym milczeniu. Nie miał dla nich teraz czasu, wolał nie ryzykować płomiennych dialogów o żalu i niesprawiedliwości, doprawdy nic to nowego, a słyszeli bodaj gorsze już rzeczy. Wszystko wkrótce minie, rozpłynie się, pozostaną tylko rzadkie wspomnienia opakowane w błyszczący papier jak prezenty w dzień imienia. Zacisnął mocno powieki, znikając pod powierzchnią wody. Jak to jest, odejść i zostawić wszystko drogie? A może opatrzone dawno i bez wartości? Ayl, jak bardzo boli? Spotkałeś ich wszystkich? Jak tam jest, przyjacielu? Gdzie teraz jesteś? Jeśli w ogóle j e s t e ś…
Wynurzył się wystraszony i kaszlał potem długo idiota tęskniący najbanalniej na świecie; pragnął cierpienia, warto było tęsknić, czuć cokolwiek, rozdrapywać strupy ledwo zasklepionych ran w nieskończoność. Świat zaprojektowano na bezwzględny ring, nie przewiduje się tu wolnych rund. Prosty wybór: stoisz z tarczą lub na niej. Nie da się przecież łatwiej, a jednak upadł, złamał się. Uwagę jego rozpraszali skutecznie kolejni przeciwnicy, jeden wyskakiwał po drugim, przy czym nie zdążył jeszcze właściwie rozprawić się z tym pierwszym.
Nie chciał. Bał się. Za wszelką cenę nie mógł o nim zapomnieć.

Zt.
Powrót do góry Go down
Gość

Anonymous

Boży Gaj - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Boży Gaj   Boży Gaj - Page 3 EmptyCzw Mar 20, 2014 2:06 am

[czas ruszyć dupsztala ;) ]


Co ty tutaj w ogóle robisz, synu? - głos ojca dźwięczał mu w uszach, zupełnie jakby stał obok niego. Mógł wyobrazić sobie spojrzenie, przenikające na wskroś i minę, która wyrażała rozczarowanie. Chciał, aby wszystkie dzieci zajęły się tym, co słuszne: przynoszeniem zysków Argyrisom. Sławetna rodzina z Pentos działała prężnie w handlu i bogaciła skarbiec rodzinny. Ale on był inny. Matka nauczyła go kochać Westeros i pragnął poznawać jego zakątki.
Na Północy był raz, ale pamiętał ją zupełnie inaczej. Samo Winterfell było mu obce, tutaj nie dotarł...
Po przybyciu do Westeros, przez jakiś czas zajmował się sprawami ojca, ale później zdecydował wziąć sprawy we własne ręce. Minęło wiele czasu od jego ostatniego pobytu na tym kontynencie. Kiedy go opuszczał był jeszcze młodym chłopakiem, teraz wrócił jako mężczyzna. Był mile widziany w Wysogrodzie, jako że znano go tam dobrze. Spędził tam niemało czasu, a i poznał wiele ciekawych person. Tym razem jednak coś skrywał, a właśnie tajemnice i cichaczem zawarte umowy sprawiły, że teraz był na Północy. Znalazł się w świcie Tyrellów i mógł powiedzieć, że jest nieoficjalnym gościem. Nie chciał stwarzać problemów swoją obecnością, toteż nie rzucał się w oczy. Do miasta wjechał w zbroi, dzierżąc miecz i chroniąc krewnych panny młodej w razie zagrożenia. Nie odzywał się niepytany, tylko od czasu zabawiając rozmową tych, którzy zapragnęli jego towarzystwa.
W Winterfell starał się wtopić w tłum. Gości było wielu, dlatego mało kto zwracał na niego uwagę.
Aryen od samego początku szukał ustronnych miejsc, by poobserwować innych. Czasem mignęły mu nawet złote włosy panienki Valerie, która była mu bardzo droga. Źle czuł się z myślą, że jest nieświadoma wielu rozmów, ale kiedyś prawda musiała wyjść na jaw. Nie mógł psuć jej humoru, dlatego czekał na bardziej odpowiedni moment. Jeżeli taki w ogóle się znajdzie...

Chłód panujący w tej krainie dawał mu się we znaki, jak chyba każdemu z innych rejonów świata. Powrót do Westeros nie był tak brutalny, ponieważ panowało lato. W jego rodzinnych stronach było ciepło, a powietrze orzeźwiała morska bryza. W głębi lądu też nie było źle. Zieleń dodawała mu otuchy, ale tutaj było obco. Zaopatrzony w ciepłe odzienie nie martwił się tak bardzo, chociaż nie potrafił udawać, że jest łatwo. Ale nie przeszkadzało mu to w zwiedzaniu.
Tym razem postanowił odwiedzić boży gaj. Przymierzał się do tego miejsca już trzeci raz, ale zawsze dostrzegał sylwetki osób, toteż wracał, szanując prywatność innych. To było ich święte miejsce i nie miał prawa przerywać skupienia. Tym razem, gdy wszedł między gęsto rosnące drzewa, nie słyszał żadnych dźwięków i nie widział postaci. Brnął dalej, pogrążając się w to dziwne, niepokojące miejsce. Dotarł do jego centrum, nad niewielki staw i przystanął na widok czardrzewa. Potężny pień, wyryta w nim twarz i te czerwone liście. W miejscach takich jak to, odczuwalne były wszystkie dawne lata i siła opowieści o bezimiennych bóstwach lasu.
Powrót do góry Go down
Aliser Stark

Aliser Stark
Północ
http://paramythology.pl
Skąd :
Winterfell
Liczba postów :
31
Join date :
13/02/2014

Boży Gaj - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Boży Gaj   Boży Gaj - Page 3 EmptyWto Mar 25, 2014 7:45 pm

Ostatnie dni obfitowały w weselne przygotowania i zabawianie przybyłych gości. Chęć sprawienia, aby możni czuli się dobrze było priorytetem mieszkańców Winterfell. Aliser nie lubił zabawiać innych, dotrzymywać towarzystwa i sztywno planować dni, ale nic nie stało na przeszkodzie, aby skrycie pomagał służącym w niektórych czynnościach. Był też wielkim zwolennikiem Lordów Północy i poświęcał sporo czasu, aby rodziny lordów czuły się dobrze. Niespodziewana ilość zajęć zajmowała wilkowi sporo czasu i zaniedbywał swoje własne postanowienia. Najbardziej nie chciał zaniedbać wieczornych przechadzek po Bożym Gaju. Niestety zbyt często tracił poczucie czasu lub też zmęczenie wygrywało nierówną walkę z ambicjami młodego Starka. Lecz ten dzień miał być inny. Tego dnia obiecał sobie, że nie ważne jak bardzo będzie wyczerpany i jak późna będzie pora, ale zawita do Starych Bogów.

W drodze do mistycznego miejsca zauważył sylwetkę mężczyzny, która podążała w tym samym kierunku co Aliser. Przyspieszywszy kroku zbliżył się na tyle blisko, aby rozpoznać osobę, oczywiście gdyby znał owego jegomościa z pewnością by go rozpoznał, ale przybysz był obcy, bardzo obcy...
Zachował dystans, był pewien, że niezwykły gość pójdzie prostą ścieżką do Drzewa Serca i tak też się stało. Sam wybrał krętą drogę okrążając Drzewa Strażnicze i zachodząc Czardrzewo z drugiej strony. W czasie nieco dłuższego spaceru rozmyślał nad sprawami minionymi i tymi, które mają się zdarzyć. Winterfell zaczęło tętnić życiem, a ludzie z południa przywieźli ze sobą nieco ciepła, nie dosłownego, ale tego duchowego. Radość z nadchodzącego ślubu dodawała radości każdemu. Miał tylko nadzieję, że wszystko ułoży się szczęśliwie, bez żadnych niechcianych niespodzianek.
Aliser pogrążył się w myślach nad wyjazdem planowanym od dłuższego czasu. Dostał zaproszenie od Reedów by towarzyszyć im do Strażnicy i obiecał sobie, że przyjmie je nawet za cenę Żelaznego Tronu. Największym zmartwieniem tego przedsięwzięcia było oznajmienie swoich zamiarów ojcu, i skrycie modlił się, aby Lord nie zlecił mu jakiegoś niewdzięcznego zadania.
Spojrzał na czerwone liście Drzewa Serca i polecił swój los bogom prosząc ich o wsparcie.
- Północ rzadko widuje gości z tak daleka - rzucił niespodziewanie w stronę jegomościa wyłaniając się zza drzewca. Wszystko wskazywało na to iż przybysz pochodzi z dalszych krain niż z początku ocenił Stark. - Jestem Aliser z rodu Starków, bratanek Lorda Brandona - skłonił głowę na powitanie.- Czy to właśnie ślub Aidana skłonił do odwiedzenia mroźnej północy? Zapytał przyjaznym tonem napotkanego gościa.
Powrót do góry Go down
Gość

Anonymous

Boży Gaj - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Boży Gaj   Boży Gaj - Page 3 EmptySro Mar 26, 2014 10:24 pm

Twarz Aryena skierowana była ku górze, ku niesamowitej koronie czardrzewa. Uważał, że nawet jeśli nie podzielał wiary w bezimienne bóstwa tutejszych mieszkańców, z pewnością potrafiłby tu przychodzić i szukać ciszy i ukojenia dla niespokojnych myśli. Czuło się tutaj coś mistycznego i podniosłego. Przymknął oczy i wciągnął do płuc powietrze, przesycone chłodem i tajemnicą, mieszające się z zapachem nadciągającego deszczu.
W tej chwili nieuwagi ktoś do niego dołączył. Akurat, gdy otworzył oczy, ujrzał przed sobą mężczyznę. Nie tylko przemówił do cudzoziemca, ale i przedstawił się niemalże od razu.
- Szczęście mi sprzyja - z ust Argyrisa popłynęły szczere słowa zadowolenia. - Nie chcąc kłopotać lordów, unikam tłumów i narzucania swej obecności, a co za tym idzie, dużo tracę jeśli mowa o poznawaniu królewskiego rodu Stark, niech go strzegą starzy i nowi bogowie. Zaszczytem jest spotkać kogoś na swej drodze - prawa dłoń powędrowała do serca, po tym zaś geście ukłonił się z szacunkiem.
- Aryen Argyris, syn magistra Vanira z Pentos - przedstawił się i on. - Handlarz, wojownik, przyjaciel rodu Tyrell - dodał.
- Miałem przyjemność być na Północy będąc młodziakiem, ale do Winterfell nie dotarłem. Jak słusznie się domyślasz panie, właśnie wesele sprawiło, że tu jestem. Z polecenia Lorda Tyrella towarzyszę delegacji z Wysogrodu - odpowiedział na pytanie. Z jednej stronie nie był oficjalnym gościem, z drugiej nie był zwykłym strażnikiem. Chyba najlepiej opisać go jako neutralnego przybysza, związanego ściśle z pewną grupą.
- Niesamowite miejsce - odezwał się znowu. - Ufam, że nie naruszam jego świętego charakteru dla czcicieli dawnej wiary. Kieruje mną czysta ciekawość, jak zapewne niejednego cudzoziemca ale przyznaję, że to drzewo potrafi zrobić wrażenie. Piękne i groźne - wskazał na wyrytą w pniu twarz.
Powrót do góry Go down
Aliser Stark

Aliser Stark
Północ
http://paramythology.pl
Skąd :
Winterfell
Liczba postów :
31
Join date :
13/02/2014

Boży Gaj - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Boży Gaj   Boży Gaj - Page 3 EmptyNie Mar 30, 2014 7:02 pm

Niezwykła atmosfera panująca wokół uspokoiła duszę Alisera. Powoli wysunął się z cienia rzucanego przez drzewo, aby móc dobrze przyjrzeć się przybyszowi. Nieczęsto północ gościła możnych z południa, a młody wiek Starka nie pozwalał na podróże w ciepłe miejsca toteż nie znał on wielu z panujących tam rodów i z początku uznał, że ów jegomość jest pewnie członkiem któregoś z tamtejszych rodów. Z miłym zaskoczeniem wysłuchał słów Aryena i przyznał się w duchu, że nigdy nie myślał, że ktoś z aż tak daleka może zawitać w Winterfell. Prędko wziął się za przeszukiwanie zakamarków swojego umysłu, aby znaleźć tam cokolwiek o Pentos, gdy nic sobie nie przypomniał sięgnął do Essos, ale szczątkowe informacje były na tyle ogólne, że nie pozwoliłyby mu ocenić zachowań ludzi pochodzących stamtąd. Po praz pierwszy musiał się bić w pierś i żałować swojej ignorancji. Przyswajanie wiedzy szło mu dosyć łatwo, ale zapamiętywał głównie to co chciał i co uważał za przydatne teraz bądź w przyszłości. Nigdy kraina zza morza nie interesowała go w takim stopniu jak Siedem Królestw razem i osobno.
- Skoro jesteś, panie, gościem Lorda Tyrella to także i naszym. Bez udziału Wysogrodu nie byłoby ślubu - z uśmiechem na twarzy wymówił ostatnie zdanie.
Aliser spojrzał w oczy Czardrzewa przypominając sobie swoje pierwsze chwile w tym miejscu. Drzewo serce zawsze było piękne i groźne. Boży Gaj był szczególnym miejscem dla każdego mieszkańca Winterfell, a dla młodego Starka bardzo szczególnym. Każdą swoją decyzję, każdą myśl powierzał bogom, prosił ich o rady i wskazówki, to miejsce go uspokajało i dawało nowych sił.
- Nie można naruszać świętości miejsca podziwiając jego piękno - odpowiedział. - Wielu przybyszy odwiedza Boży Gaj i znajdują tu spokój chociaż nie zawsze wyznają Starych Bogów.
Osobliwa, mistyczna atmosfera to tylko niektóre z bogactw gaju. Każdy mógł znaleźć tu lekarstwo dla rannej duszy.
- Zechcesz, panie, przybliżyć mi nieco osobę panny Cailet Tyrell? - nie wiedział zupełnie nic o przyszłej pani Stark, a kilka słów od przyjaciela rodziny Cailet mogło przybliżyć wizerunek damy i ocenić, chociaż w małym stopniu, jak to się będzie miało w ich małżeństwie.
Powrót do góry Go down
Gość

Anonymous

Boży Gaj - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Boży Gaj   Boży Gaj - Page 3 EmptyPon Mar 31, 2014 8:21 pm

- Tak, to prawda - zgodził się ze słowami młodego lorda. - Przyznam, że wieść o połączeniu węzłami małżeństwa dwóch wspaniałych i wielkich rodów, była dla mnie miła. Słyszałem o honorze i mądrości Starków, a spędzając siedem lat w Reach czytałem wiele i słuchałem wieści - umysł mieszkańca Pentos zawsze była otwarta na historie tego kontynentu. Było tu zupełnie inaczej niż w Essos, a jednak poznawał poszczególne kawałki z nie mniejszą pasją, niż tutejsi poznawali jego ojczyznę.
- Bardzo chciałbym pomóc, ale niewiele o niej mogę powiedzieć. Dzieli nas spora różnica wieku, a kiedy po raz pierwszy przybyłem do Westeros, miałem ledwie dziesięć dni imienia. Pierwsze lata spędziłem w Horn Hill, dopiero później zamieszkałem w Wysogrodzie. Panny Tyrell były wtedy dziećmi. Pamiętam, że zawsze były pełne życia, lubiły muzykę, ale gdy trzeba było się pokazać, zamieniały się w damy. Potem odpłynąłem do Pentos, by spełnić obowiązki wobec rodziny. Mój powrót zbiegł się w czasie z koronacją nowego króla. Potem wróciłem do do Reach - opowiedział pokrótce koleje swojego losu i wyjaśnił niezbyt dokładną znajomość wszystkich członków rodu.
- Na ile zauważyłem, rodzeństwo cechowała zażyłość. Być może nie wszystkich osób, patrząc po wydarzeniach z niedalekiej przeszłości, ale wiem, że nie stronią od rodziny. Obowiązkowość i duma ze swoich korzeni, tak, to też - mówił dalej, przypominając sobie wszystko.
- Z pewnością to pogodna osoba, bardzo zaradna, ale i dumna. Sami mieszkańcy mówią o niej dobre rzeczy, jest szanowana i lubiana. Myślę, że i Północ ją pokocha - bardzo by tego chciał. Czuł się związany z Tyrellami na swój sposób, miał do nich szacunek i dobrym traktowaniem, odpłacał się wiernością. Aryen był bogaty, to fakt, ale nie wszystko można było kupić. Starał się zapracować na uznanie uczciwymi metodami i jak widać przynosiło to pewne zyski.
- Nie wiem ile czasu to zabawimy, ale chciałbym lepiej poznać tę część krainy. Taka szansa może być jedną z niewielu.
Powrót do góry Go down
Aliser Stark

Aliser Stark
Północ
http://paramythology.pl
Skąd :
Winterfell
Liczba postów :
31
Join date :
13/02/2014

Boży Gaj - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Boży Gaj   Boży Gaj - Page 3 EmptyPią Kwi 04, 2014 2:48 pm

- Miałem nadzieję dowiedzieć się więcej o wybrance dziedzica - skłonił głowę w geście podziękowania za każde wypowiedziane słowo - Najwidoczniej będę musiał poczekać aż jej róża wyrośnie na mroźnej Północy - dodał z uśmiechem. - I oby jej kwiat przetrwał mrozy - pomyślał. Ludzie południa nie łatwo znosili zimno, a przyzwyczajenie się do klimatu zapewne zajmie pannie Tyrell parę lat.
- Niechaj blask Złotej Róży ogrzeje Winterfell - zwrócił oczy w kierunku drzewa serca. Zwykł powierzać bogom troski i prosić o pomoc. W Bożym Gaju czuł się niezwykle pogodnie i szczęśliwie, tylko tutaj był sobą w pełni. Dla każdego człowieka północy Starzy bogowie byli czymś wyjątkowym, a dla Alisera czymś szczególnym.
- Jestem pewien, że panna Tyrell otrzyma wsparcie od naszej całej rodziny - Nie przypuszczał, że ktoś mógłby jej robić nieprzyjemności. Znał rodzinę na tyle iż mógł śmiało powiedzieć, że są bardzo przyjaźni i gotowi do pomocy.
- W poznaniu Winterfell mogę pomóc, oprowadzić i opowiedzieć parę historyjek. Obawiam się jednak, że moja wiedza o miejscach poza obrzeżami miasta nie jest zbyt interesująca - smutek dało się wyczuć w jego głosie - Nie dane mi było wyruszyć w dalsze podróże. Wszystko przez młody wiek i nieprzyjemności, które spotkały moje rodzeństwo... - Porwanie siostry zmusiło ojca do ostrożności, a młody wiek tylko utwierdzał decyzję. Teraz sytuacja ma się inaczej, ale chęci Starka nie pomogą Aryenowi w poznaniu Północy.
- Oczywiście znam opowieści, mapy i plany, ale oczy nie ujrzały tego, czego tak pragnął. Z chęcią też wyruszyłbym u Twego boku na oględziny krainy, niestety plany mam inne. Po ślubie chcę wyruszyć z Reedami do Strażnicy - wyjawił swoje plany. - Jeśli zechcesz możesz obrać ten sam kierunek - zaproponował. Nie wiedział jak Reedowie zareagują na przybysza z dalekich krain, ale nie powinni mieć nic przeciwko zwłaszcza, że Aryen był szanowany wśród Tyrellów, którzy z resztą mają się połączyć ze Starkami.
Powrót do góry Go down
Gość

Anonymous

Boży Gaj - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Boży Gaj   Boży Gaj - Page 3 EmptySob Kwi 05, 2014 1:07 am

- Każde słowo będzie pomocą, a kto najlepiej opowie o tej krainie, jak nie jej mieszkaniec? Z doświadczenia wiem, że pozory często mylą i więcej jesteśmy w stanie powiedzieć, niźli wydaje się na samym początku - pomyślmy, nie bywa czasem tak, że choćby na pytanie: co słychać? odpowiadamy krótko: nic takiego? A potem dalej, samo z siebie płynęło słowo za słowem, gdy bezwiednie rozpoczęliśmy opowieść o całym dniu, czy splocie pewnych wydarzeń. Aryen czuł, że Aliser może mu powiedzieć więcej, niż myśli. Same widoki przywołują pewne skojarzenia czy historie, a umysł jest największą tajemnicą człowieka i potrafi zaskakiwać bardziej od niejednej bitwy.
- Kiedy przemierzyłem Wąskie Morze i moja noga po raz pierwszy stanęła w Westeros, wydawało mi się, że nigdy nie poczuję się tutaj dobrze, chociaż w połowie od zawsze należałem do tego kontynentu i krew wzywała mnie odkąd pamiętam. Moja matka jest szlachcianką z Reach i od niej słyszałem najwięcej opowieści. Przyjąłem jej wiarę, szacunek do tych, którym była wierna i tęsknotę za ojczyzną. Kiedy ktoś dociekał faktów, obawiałem się, że tak naprawdę jestem w złym miejscu, ale nie było najgorzej - miał nadzieję, że zachęci go do opowiadania i wytężenia umysłu. Może przyniesie to owoce obu stronom. Aryena interesowało wszystko, nawet najmniej istotne sprawy. Jako wytrawny podróżnik chłonął wiedzę i zachwycał się wszystkim. Był otwarty na nowinki i chyba każdy widział, jak raduje się z obecności w tak 'egzotycznym' dla siebie miejscu.
- Nie wiem, czy szanowni członkowie rodziny Reed przyjmą mnie na swój dwór, ale nie zaszkodzi zapytać. O Strażnicy słyszałem, że to tajemnicze miejsce. Jeśli obcy nie będą mile widziani, nie dowiem się jak bardzo - uśmiechnął się smutno.
- Tak czy inaczej możemy jechać wspólnie, czy uda mi się zatrzymać czy nie, nie chcę wracać do Reach od razu. Kto wie, ile tutaj zabawię - myślami wybiegł nagle w rodzinne strony. Niektórzy czekali na wieści, a on sam nie wiedział jeszcze co dalej. Cel podróży był jasny. Jedno przyrzeczenie miał, ale nie chciał drugiego siłą i przymusem.
- Essos jest inne, całkowicie. Tutaj jest mnóstwo kultur, ale tam... jest wszystko. Jako członek jednej z najstarszych i najważniejszych rodzin w Pentos, miałem za zadanie poznania wszystkiego, poprzez wyprawy handlowe. Każdy z chłopców musiał się tym zająć, by kiedyś zajmując się jedynie nadzorowaniem, wiedząc z czym ma się do czynienia. Po powrocie z Westeros zacząłem pływać i wzbogacać rodzinny skarbiec. Byłem we wszystkich Wolnych Miastach, ucząc się ich mowy. Valyriański jest naszym wspólnym językiem, ale każda część ma swoje własne dialekty. Tak poznaje się mieszkańców, innych kupców, kultury, wiary. A potem płynie się jeszcze dalej. Astapor, Yunkai i Meeren. Miasta Zatoki Niewolniczej. Tutaj nie ma takich budowli, bogactwa, przepychu - zamyślił się, a potem usiadł nad stawem, w cieniu potężnego drzewa.
- Dla niektórych to skarby i złote piramidy są cudem, a dla mnie takie miejsca jak to tutaj - niektórym dziwnie byłoby tego słuchać. Czego bogaty, ustawiony pewnie do końca życia człowiek jeszcze może pragnąć, poza spokojem w swojej wspaniałej siedzibie, gdzie nigdy nie ma zimy, głodu i smutku? Argyris różnił się od rodziny, ale był z tego dumny. Szanował monety i umiał z nich zrobić użytek, ale ponad to stawiał inne sprawy.
- Życzę ci, byś zobaczył więcej, niż dotychczas. Podróże zmieniają ludzi nie do poznania. Może któryś przystanek, czy port, okaże się tym, który zmieni twoje życie, panie.
Powrót do góry Go down
Aliser Stark

Aliser Stark
Północ
http://paramythology.pl
Skąd :
Winterfell
Liczba postów :
31
Join date :
13/02/2014

Boży Gaj - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Boży Gaj   Boży Gaj - Page 3 EmptySob Kwi 12, 2014 7:43 pm

Z ogromnym zaciekawieniem wysłuchał słów Aryena odkładając w pamięci każdy strzępek informacji. Opowieść wzbudziła w nim jeszcze większe pragnienie świata i głód wiedzy. Czy będzie mu dane go zaspokoić? Czas pokaże.
Spokojnym krokiem podszedł do Czardrzewa, prawą ręką dotknął mistycznej rośliny, a wzrok uniósł wysoko w niebo.
- Północ - cichym, tajemniczym głosem, którego nie powstydziłby się żaden bajarz, począł opowiadać wszystko co wiedział, co jego umysł wychwycił przez szereg długich lat - największy region Westeros dorównujący wielkością pozostałym królestwom. Od lat rządy sprawują tu Starkowie z Winterfell. Obszar ogromny pokryty głównie puszczami, lasami i wzgórzami. Nawet w lecie są miejsca przykryte śniegiem. Niegościnna kraina, która nawet przed jej mieszkańcami skrywa wiele tajemnic. - Pokrótce przywołał to co zapewne słuchać już wiedział. - Północ od dzikich oddziela Mur, dom Nocnej Straży, bractwa, które strzeże nas przed, jak sami siebie nazywają, Wolnymi Ludźmi. Dla nas to tylko barbarzyńcy. W czasach świetności bracia zajmowali wszystkie 19 twierdz Muru, teraz zaledwie trzy z nich są obsadzone: Wieża Cieni, Wschodnia Strażnica i oczywiście Czarny Zamek - gdzie rządy sprawuje Lord Dowódca. - Pragnął zobaczyć Mur, jeszcze bardziej chciałby przywrócić świetność Straży, odbudować ich potęgę!
- Do braci należą tereny zwane Darem, podobno żyzne ziemie, ale niezamieszkane gdyż ludzie obawiają się napadów dzikich, co się często zdarza w tych czasach. - Najeźdźców widywano nawet dalej na południe. Do dzisiaj żołnierze północnych lordów mieli okazję i przyjemność mierzyć się i nawet trochę rozruszać kości w tych czasach wątpliwego pokoju.
- Zapewne warto też zwiedzić Wyspę Niedźwiedzią, dom rodu Mormont. Na bramie tamtejszego miasta znajduje się rzeźba kobiety,obleczona w niedźwiedzią skórę mającą w jednej ręce karmione piersią niemowlę, a w drugiej topór. - Od zawsze Alisera ciekawiły emocje, które płynęły przez ludzi patrzących na posąg.
- Wyspa zamieszkana jest tylko na brzegach przez ludzi trudniących się głównie połowem ryb - czy to ciekawa informacja dla towarzysza? Niemniej jednak postanowił powiedzieć wszystko co wie.
- Wspomniana Strażnica nad Szarą Wodą jest istotnie ciekawym miejscem. Pływające miasto, nigdy nie potrafię zrozumieć jak Reedowie odnajdują drogę do domu. - Niedługo nadarzy się okazja aby się tego dowiedzieć.
Chaotycznie opowiedział to, co wydawało mu się najistotniejsze i najciekawsze. Czy wiedział więcej? Może i tak, ale na ten moment nie potrafił niczego sobie przypomnieć.
Aliser ponad wszystko chciał się uczyć, zdobywać wiedzę, poznawać krainy, historię i ludzi. Z wiedzy można zrobić wielki użytek, a on był wysoko urodzony. Niewykluczone, że przyjdzie mu stanąć na czele wojsk, a wtedy będzie się liczył spryt i ogromna wiedza taktyczna. Posyłanie ludzi na rzeź nie bawiło go, wolał uratować jak najwięcej istnień bo przecież każdy z osobna jest ważny dla kogoś. Może kiedyś sam zawita do Essos do domu Argyrisa...

P.S. Wybacz, że tak zwlekam z odpisywaniem - sprawy zawodowe nieco pochłaniają ostatnio...
Powrót do góry Go down
Gość

Anonymous

Boży Gaj - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Boży Gaj   Boży Gaj - Page 3 EmptySro Kwi 16, 2014 9:02 pm

Aryen słuchał Alisera, a chociaż początek nie był dla niego żadną nowością, wzmianka o bramie na wyspie i tajemniczej rzeźbie bardzo go zainteresował.
- Interesujące - przyznał bez kpiny w głosie. - Symbolika zawsze jest ciekawa. Przypadły mi do gustu rodowe dewizy, ale najwięcej mówi sztuka. Czasem rodzi się spontanicznie, czasem ma ukryte znaczenie. Największa siła drzemie w tych pozornie najmniej znaczących rzeczach, dla Mormontów i ich ludzi widok owej kobiety musi być motywujący. Symbol matki wojowniczki... podoba mi się idea waleczności kobiet. Uważa je się za słabe, a jednak mają takie samo prawo do walki w obronie domu i ziemi jak mężczyźni - nie miał też wątpliwości, że na Północy jego młodsza siostra poczułaby się w swoim żywiole. Zawsze pociągało ją niebezpieczeństwo, które jego zdaniem, będzie jej zgubą.
- Mur pragnąłbym zobaczyć na własne oczy. Krążą o nim legendy, a pewnie jest większy niż mi się wydaje. Świat obfituje w niespodzianki, ale nieraz brakuje czasu by poznać chociaż połowę.




/ Nic się nie stało, z netem i tak kiepskawo ostatnio było. A Ty wybacz, że krótko i bez sensu, ale nie jestem w formie (patrz: nieobecności). Możesz odpisać coś, możesz iść, co tam chcesz, ja się nie pogniewam. Mnie absolutnie nie nudzi gra, żeby było wszystko jasne, to ja jestem beznadziejna.
Powrót do góry Go down
Aliser Stark

Aliser Stark
Północ
http://paramythology.pl
Skąd :
Winterfell
Liczba postów :
31
Join date :
13/02/2014

Boży Gaj - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Boży Gaj   Boży Gaj - Page 3 EmptySro Kwi 23, 2014 5:36 pm

- Dzisiejszy świat obraca się wokół symboli, a prawdziwym sukcesem jest umiejętność ich odczytania - rzucił swą myśl w kierunku towarzysza. Wielcy Lordowie lubili ukrywać pod symbolami swoje nastawienie, niechęci i pretensje. W młodości Aliser miał okazję podsłuchać kilka dyskusji szlachetnie urodzonych, nielubiących się osób. Dla nich może była to konstruktywna i składna wymiana zdań jednak dla dziecka było to niczym pojedynek bajarzy wymyślających coraz to znamienitsze opowiastki i historie. Oczywiście byli tacy, którzy jasno stawiali słowa i nie ukrywali myśli, ale zdecydowana większość lubiła upiększać swe konwersacje odrobiną poezji - Chyba, że ja poznałem za mało wielkich ludzi - pomyślał w duchu Stark.
- Dewizy rodów zawsze są głęboko zakorzenione w sercach każdego członka rodziny. Nieraz zastanawiałem się gdzie miały swój początek. Rzecz jasna dewizy Starków są mi znane bardzo dobrze jak i ich historia, ale chciałbym poznać historię każdego rodu, a zapewne wtedy poznałbym wiele odpowiedzi na nurtujące mnie pytania. Ciężko było znaleźć więcej szczegółów w zbiorach ksiąg Winterfell o rodach południa, wzmianki ogólne, historyczne i te najważniejsze, ale nie każdemu to wystarczało. Jak Starkowie prowadzą własną kronikę tak też najpewniej wszyscy inni. Pozostaje jednak pytanie, czy jego oczy ujrzą te historie? Lubił stawiać przed sobą dziwne i, mogłoby się wydawać, mało znaczące pytania, ale jeśli nikt by ich sobie nie zadał to czy historia nie popadłaby w zapomnienie?
- Kobiety i słabe? - rozbawiły go te słowa - może i fizyczne są słabe, ale nadrabiają to wszystkim innym. Ile razy zdarzyło się, że kobieta swą urodą usidliła mężczyznę? Historia pamięta wojny lordów o kobietę. Może faktycznie fizyczne nie dorównują nam mężczyznom, ale potrafią wykorzystać inne atuty w walce. Zawsze lordom przypisuje się sukcesy za którymi nie rzadko stoją damy. Nikt nie powiedział, że pod tymi ślicznymi buziami nie może kryć się prawdziwy geniusz, a teraz wojny wygrywa się nie tylko siłą wojskową ale i sprytem.
- Kobieta jest w stanie poświęcić wszystko dla dobra swych dzieci... Kiedy zagraża się młodym broni ich swoim ciałem. Uważam, że to największa siła pań. Daleko wzrokiem nie trzeba sięgać, aby znaleźć podstawę tych słów. Wystarczy spojrzeć na własną matkę.
- Świat pełen jest niespodzianek w których to kobieta ze sztyletem w ręku może walczyć na równi z rycerzem w pełnej zbroi i mieczem... - myśli wzięły górę, pogrążył się w medytacji nad jeszcze nieodkrytymi tajemnicami świata, a w szczególności nad tą siłą, którą samica zdobywała strzegąc swe młode.
Powrót do góry Go down
Gość

Anonymous

Boży Gaj - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Boży Gaj   Boży Gaj - Page 3 EmptyPon Kwi 28, 2014 8:53 pm

- Zaczniesz podróżować, to zrozumiesz co mam na myśli. Niestety nie wszędzie docenia się ich charakter i męstwo. To pierwsze przychodzi nie tylko z siłą do walki, ale przede wszystkim w umyśle. Jak mówisz, spryt i uroda bywają bardzo groźne, szkoda, że są tacy, którzy widzą jedynie obiekt, a nie dostrzegają jego głębi i drugiego znaczenia - w Essos widywał głównie niewolnice, służące, dziwki. Mało kiedy kobiety mogły dojść do głosu. Nie śmiał nawet pomyśleć o tym, co wydarzyłoby się, gdyby jego matka nie była na tyle przekonująca, by złapać za sumienie człowieka, któremu została wepchnięta w ramiona. Aryen nigdy nie wybaczył swojemu dziadkowi tego, co zrobił z własną córką. Aishe Lowther miała szczęście, że została wywieziona do Essos. Jak nie wierzyć w umiejętności kobiet, kiedy jego własna matka przetrwała trudne czasy? O rewelacjach w domu Tyrell także nie zapomniał. Chociaż nie wszystkie kolce tamtejszych Róż kuły, niestety hańby pozostałych trudno było zapomnieć. Jak tu wierzyć kobiecie?
- Zmieniając temat, jaki kierunek masz zamiar obrać po odwiedzinach w Strażnicy? Masz konkretne cele, czy wybierasz niewiadomą? Oczywiście jedno drugiego nie wyklucza, nie zawsze plany się sprawdzają. Nikt nie wie, co na drodze postawią nam bogowie. Tak czy inaczej, w grę wchodzi duży, czy mały obszar? - Aryen nie planuje żadnego zamachu, po prostu jest ciekaw, jak dużą odległość może pokonać w jego towarzystwie. Nie miał żadnej pewności - a nawet szczerze w to wątpił, bo w końcu był obcy - że Reedowie pozwolą mu się zbliżyć do swoich ziem, a co dopiero spędzić tam kilka dni. Na wszelki wypadek wolał ustalić jakiś plan, by czekać na Starka. Dobrze było mieć kompana, choćby ich droga miała się szybko rozejść. W jego towarzystwie mógł za to liczyć na większe możliwości, Stark to Stark, człowiek z wielkiego rodu. Znajomości, bliższe czy dalsze, były pomocne. Argyris był bezinteresowny, ale wiadomo jak to jest. Już sama obecność przy Tyrellach swoje robiła, poznawał większą ilość osób.
- Cały czas mam nadzieję, że moja ciekawość nie jest uciążliwa, ale bez wiedzy trudno jest cokolwiek zaplanować - przyznał.
Powrót do góry Go down
Aliser Stark

Aliser Stark
Północ
http://paramythology.pl
Skąd :
Winterfell
Liczba postów :
31
Join date :
13/02/2014

Boży Gaj - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Boży Gaj   Boży Gaj - Page 3 EmptyWto Maj 06, 2014 7:28 pm

- Każda kraina ma swoje własne obyczaje i swoje własne poglądy i rozumowania... - patrząc w niebo podsumował rozmyślanie o kobietach jednocześnie wygrzebał z pamięci wszelkie opowieści o dokonaniach płci przeciwnej. Historyjki zawsze trafiały w ucho zaciekawionego słuchacza, a Aliser niewątpliwie do takowych należał. Szybko porównał wiadomości z różnych części świata co tylko utwierdziło go w przekonaniu, które wypowiedział sekundę wcześniej.
- Moja podróż zależeć będzie zapewne od wielu czynników. Przede wszystkim muszę zważać na stosunki rodów. Aryen wspomniał, że przebywał u Tyrellów toteż powinien wiedzieć jak stosunki wpływają na plany możnych. Udanie się do zwaśnionego rodu mogło Starków kosztować wiele, przede wszystkim przeciwnicy mogliby zyskać niezłego zakładnika, a tego chciał uniknąć, chociaż głównie chciał uniknąć więzienia bo to wiązało się tylko ze stratą czasu.
- Wolałbym unikać przede wszystkim Bliźniaków, Riverrun i Casterly Rock. Myślę, że zważając na obecne stosunki warto byłoby udać się do Wysogrodu. Przyjaźń z Tyrellami i przyszły ślub gwarantowały dobrze ugruntowany sojusz. - Chciałbym też odwiedzić Koniec Burzy, Królewską Przystań i Orle Gniazdo. Aidan i Aylward darzą się przyjaźnią także i w Końcu Burzy powinien zostać ciepło przywitany. W domu Arrynów mieszka kuzynka Starka, a zobaczyć Orle Gniazdo jest jednym z jego celów. Królewska przystań to stolica, siedziba króla i całego królewskiego rodu i warto byłoby chociaż raz tam zawitać, może nawet zdobyć uznanie króla...
- Obszar jest ogromny i warto korzystać póki mamy pokój. Mam nadzieję, że planów nie będę musiał zmieniać przez jakiekolwiek wojny... Miasta północy jak i sam Mur zostawię sobie na sam koniec, gdyż mam większą pewność lojalności rodów względem Starków. Słowa wypowiedziane nie miały urazić nikogo spośród możnych Westeros, a jedynie pokazać chwiejność sojuszy.
- Jeśli bogowie pozwolą może dane mi będzie wyruszyć do wolnych miast...
Nie, nie jest uciążliwa - powiedział bez zastanowienia. Aliser polubił Aryena, szczególnie za jego ciekawość świata i chęć zdobywania wiedzy i po chwili dodał: - Być może znajdę towarzysza, a może nawet przyjaciela - z lekkim uśmiechem skłonił głową w kierunku kamrata.
Powrót do góry Go down
Gość

Anonymous

Boży Gaj - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Boży Gaj   Boży Gaj - Page 3 EmptySob Maj 17, 2014 5:32 pm

- U nas także podobnie ma się sprawa. Jedne rodziny się nienawidzą, inne wspierają. Walka o stanowisko nie jest obca Wolnym Miastom - jedyne co ich łączyło to obawa przed licznymi zastępami Dothrackich wojów. Pentos układało się z nimi i szczęśliwie ich miasto nie zostało dotknięte ich atakami. - Jesteś Starkiem, panie, znaczysz wiele dla wrogów i sojuszników. Twój Lord na pewno to wie, a jeśli nie zostawi ci zadania, będzie chciał mieć oko na to, z kim podróżujesz i dokąd. Bogowie starzy i nowi będą na ciebie patrzeć, oby okazali ci łaskę i pozwolili przynieść chwałę twemu domowi, a także spokój i zadowolenie twemu sercu - po tych słowach powstał i obszedł dookoła ogromne czardrzewo.
- Jeśli będę mógł służyć pomocą czy towarzystwem, będę zadowolony. Serce rwie się do podróży, a miecz do walki, chociaż nie chciałbym korzystać z niego w trudnych czasach. Wojny w Westeros mnie nie dotyczą, ale jeśli przyjaciele będą potrzebować kolejnego wojownika w swoich zastępach, stanę w szeregu i użyczę swojego statku - Aryen wolał zginąć gdzieś w polu bitwy, z mieczem w ręku, a nie idąc na dno podczas sztormu. Nawet gdyby miał zostać zapomniany, a jego ciało rozdziobane przez ptaki, wszystko byłoby lepsze od utonięcia, bo jego serce nie należało do morza.
- Wrócimy do tego tematu, kiedy przyjdzie czas podjąć decyzję.


/z racji braku weny możesz zakończyć swoim postem i wybacz braku odpowiedzi
Powrót do góry Go down
Nadira Mormont

Nadira Mormont
Północ
Skąd :
Winterfell
Liczba postów :
158
Join date :
26/04/2013

Boży Gaj - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Boży Gaj   Boży Gaj - Page 3 EmptyPon Lis 24, 2014 8:00 pm

/kilka dni po ostatnim poście


Nadira spacerowała po gaju, szukając samotności. Pogoda dopisywała, więc warto było skorzystać z dnia i wyrwać się z zamku choćby na moment.
Wilczyca wzięła się w garść i czuła lepiej, ale pewnych ran nie da się zagoić i tak pozostanie. Zostało tylko żyć dalej, czy się tego chce, czy nie. Każdy następny dzień był łatwiejszy, ale trudno mówić o większym postępie. Melancholia i czarnowidztwo było na porządku dziennym. Najczęściej snuła się jak cień po zamku i siadywała gdzieś, gdzie uniknie wzroku innych osób. Osobą, której nie unikała był tylko jej ojciec, któremu chciała dodać sił swoją bliskością. Miał żonę, miał córki, teraz została mu ta jedna, która nigdy nie była taka, jakby chciał. Może i czuła się winna, że miała złe myśli i chciała odejść, jak inni, ale kierowała nią bardziej troska i miłość. Od dawna nie czuła się tak mała i zagubiona jak teraz.
Powrót do góry Go down
Sponsored content


Boży Gaj - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Boży Gaj   Boży Gaj - Page 3 Empty

Powrót do góry Go down
 

Boży Gaj

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 3 z 4Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4  Next

 Similar topics

-
» Boży Gaj
» Boży Gaj
» Boży Gaj
» Boży Gaj

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Westeros :: Północ :: Winterfell-