a
IndeksLatest imagesRejestracjaZaloguj
Yoren



 

 Yoren

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Yoren

Yoren
Skąd :
Za Muru
Liczba postów :
14
Join date :
18/04/2014

Yoren Empty
PisanieTemat: Yoren   Yoren EmptyPią Kwi 18, 2014 7:37 pm

Yoren
zgodnie z prawem Siedmiu królestw, Yoren Snow jednak za Murem prawa króla znaczą tyle co jego złoto, czyli nic.


Wiek:
Zrodzony z skrajnej namiętności dwójki ludzi z dwóch różnych światów 37 lat temu.
Miejsce Urodzenia:
Ostro pachnący żywicą i dymem świerkowych gałęzi szałas, rozbity na wschód od pięści pierwszych ludzi.
Stanowisko:
Wolny człowiek, dziki, najemnik, zbir, łotr, woli jednak określenie wolny rycerz.
Ród:
 Całkowity brak jakiejkolwiek domieszki szlachetnej krwi.
Wygląd:

Jest z północy to widać na pierwszy rzut oka. Wysoki i dobrze zbudowany, acz nieprzesadnie, właściwie,trafniejszym określeniem było by krzepki, Porusza się w wrodzoną gracją, trochę jak jeleń, lekko jednak bez ukrywania siły drzemiącej wewnątrz, by prościej określić sposób jego poruszania można użyć zwrotu, swobodny żołnierski chód. Dłonie ma silne, pokryte licznymi maleńkimi bliznami, odciskami jak i zmarszczkami świadczącymi o tym że nie stronił od pracy. Z twarzy, podobny zupełnie do wszystkich jak i do nikogo, ostre rysy, wysokie czoło i ciemne, głęboko osadzone w pokrytych płytkimi zmarszczkami oczodołach, oczy, świdrujące jak dwa węgielki. Wiedząc jaki wpływ na ludzi może mieć jego wzrok często pokrywa powieki czarnym pigmentem by wzbudzić niepokój w potencjalnym przeciwniku. Włosy w nieładzie, krótko ścięte z widocznymi mocnymi zakolami, broda, zapuszczona raczej z niedbalstwa tak jak i włosy w bliżej nieokreślonym kolorze, ni to brąz i blond raczej jakiś jasny ugier z domieszką szarości. Ubiera się w brązy, głównie przez praktyczność tego koloru, rzadko kiedy znać na nim znacząco brud więc otrzepanie się z pyłu zazwyczaj wystarcza przed wejściem do karczmy czy burdelu

historia:


Jak porywająca może być historia, kryjąca się za żądnym złota i przygód najemnikem? Co przeżył? Co widział? Gdzie był? Żaden z pracodawców Yorena zapewne nigdy nie zaprzątał sobie głowy takimi pytaniami, dla nich był niczym więcej jak mieczem, który za odpowiednią opłatą można było skierować przeciw komukolwiek. Gdyby jednak chcieć już zagłębić się w jego życiorys i przebrnąć przez  głęboką kloakę najmłodszych jego lat, z pewnością postać tego nieco nieobyczajnego i prostackiego zbita nabiera ciekawego kolorytu. Pozwolę sobie zacząć od początku, a jakiż on był? Taki jak każdego czy to biedaka z zawszonego tyłka czy też samego króla, w krwi, płaczu i krzyku, niecodzienne mogło być natomiast miejsce i okoliczności jego narodzin. Na dalekiej północy, w zbudowanym z gałęzi i skór szałasie, pośrodku kniei tak gęstej i ponurej, że południowcy nazywali ją nawiedzonym lasem, na świat przyszedł Yoren, cały umazany w krwi i innych płynach swojej matki, łkając walczył o swój pierwszy w życiu oddech, można śmiało założyć, iż był uroczym niemowlakiem, jeżeli ktoś oczywiście przepada za dziećmi, bardziej interesujący w tym okresie od niego samego byli jego rodzice, matka, wolna kobieta, niezależna, silna i samodzielna oraz ojciec czwarty z synów rzeźnika w jakiejś podległej Starkom wiosce, ten najbardziej ciapowaty z którego nie było żadnego pożytku więc postanowiono wysłać go na Mur. Najwidoczniej bogowie, starzy bądź nowi przepowiedzieli spotkanie tej dwójki, ponieważ ojciec mimo swojej niezdarności i braku jakiegokolwiek talentu do sztuki władania mieczem został przydzielony do zwiadowców i wysłany za mur, wprost w zasadzkę urządzoną przez bandę dzikich wśród, których znajdowała się ukochana rodzicielka Yorena. Z pośród wszystkich historii, które opowiadała mu w dzieciństwie, najbardziej przepadał za tą o ich pierwszym spotkaniu. Wrony wjechały między drzewa, po naszych śladach, jak po sznureczku, kompletnie nie wiedzieli, że obserwujemy ich z Twoim wujem Osvaldem, od kiedy wyjechali z tunelu i tylko czekamy, żeby w nich posłać parę strzał. Jak zaczęliśmy szyć, oni zaczęli wrzeszczeć i przekrzykiwać się, padali jeden po drugim, kilku nawet dobyło mieczy ale nie twój ojciec,  on jak to na bohatera przyszło spiął konia i ruszył przed siebie, tylko śnieg wzbijał w powietrze. Pobiegłam za nim, chociaż nie liczyłam ,że go złapie. Obśmiałam się jak nigdy kiedy go zobaczyłam zawieszonego na gałęzi, miotającego się i zapłakanego jak niemowlę, biedaczysko nie schylił się i gałąź wysadziła go z siodła, taki z papy był wtedy wielki wojownik. powalony przez drzewo. Był taki bezradny, że zamiast posłać mu strzałę w bebechy, ściągnęłam go z tego drzewa, i tak właśnie poznałam Twojego ojca. I jak należało się spodziewać, dwie tak niesamowicie barwne i całkowicie odmienne osobistości, których losy splotły się z sobą w tak tragikomiczny sposób nie mogły skończyć inaczej niż płodząc dziecko. Oczywiście życie nie było tak słoneczne i piękne jakby to się mogło wydawać, wrona w oczach wolnych ludzi zawsze pozostanie wroną ale chcąc opowiedzieć historię namiętności tejże dwójki, i przezwyciężania braku zaufania i akceptacji, doszlibyśmy do konkluzji znanej z klasycznych lovestory, a mianowicie "miłość zawsze wygrywa" sądzę więc, że lepiej będzie przeskoczyć kilka lat i wznowić opowieść właśnie od wyżej wspomnianego szałasu, gdzie się zaczęła. Imię otrzymał zgodnie z tradycją wolnych ludzi w wieku dwóch lat, Yoren, piękne i dźwięczne miano otrzymał ponieważ nikt takiego aktualnie w plamieniu matki nie posiadał a pasowało jak ulał. Dziecięce lata spędzał wraz z innymi dziećmi klanu na bójkach i zabawie, która miała przygotować młodzież do wzięcia w przyszłości odpowiedzialności za własne czyny. Nic więc nadzwyczajnego, że jeszcze nie skończywszy dziesięciu wiosen szyć potrafił z łuku tak wprawnie, że trafiał zająca w pełnym biegu, o biegłości w sztukach przetrwania i tropienia już nie wspominając. Chłopiec dojrzewał i rósł szybko a wraz z nim jego ojciec, który zmienił się od kiedy pierwszy raz wziął syna w ramiona, dojrzał i zmężniał, stał się równie silny i wolny jak żona, po dawny niezdarnym i zniewieściałym chłopcu z południa zostały tylko mgliste wspomnienia w opowieściach, które snuł przy ogniu i które to pobudzały umysł Yorena tak niebywale, że zaczął odczuwać coś w rodzaju tęsknoty za światem, którego nigdy nie widział na oczy. Gdy po gorączce, która uderzyła przyszłego obieżyświata i majakach, towarzyszących jej odkryto warga w młodzieńcu, nikt nie miał już wątpliwości co do tego, iż niegdysiejsza wrona jest całkowicie wolnym człowiekiem, i zawsze nim był. Jak inaczej można było wytłumaczyć fakt, posiadania przez jego syna daru tak mocno zakorzeniony w kulturze dzikich jak nie faktem, że jego ojciec z woli bogów urodził się wolnym, lecz po złej stronie muru. Piękno i spokój za Murem nigdy nie trwają zbyt długo, bohater naszej historii miał już piętnaście lat na karku, kilku zabitych ludzi, w tym dwie wrony, które zapuściły się zbyt zuchwale poza utarte przez siebie szlaki oraz kilka kobiet z którymi dzielił już łoże, gdy jego świat uległ zmianie. Po ojcu ślad przepadł na dobrych kilka tygodni, uznano, że zginął, choć dało się wyczuć w obozie niepokój i szepty, jakoby wrócił do wron i ściągnie je za sobą, ostatecznie odnaleziono go jednak, bądź to co z niego zostało. Prawda o jego śmierci była jednocześnie bliska i całkowicie odbiegała plemiennym plotkom. Zdecydowanie natknął się na nocną straż, jednak jego pozbawione oczodołów ciało na którym pasło się stado kruków, naszpikowane było strzałami, o stalowych, grotach. Spotkała go śmierć z rąk dawnych towarzyszy, cóż za ironią czyż nie? Matka, najtwardsza kobieta jaką znał Yoren, załkała, tylko raz, po czym odgoniła ptaki i zaczęła kopać grób. Przez śmierć jedynego człowieka, który miał styczność z światem za Murem inną niż napadanie i łupienie tamtejszych wiosek, postanowił, nie postanowił to złe słowo musiał, czuł moralny obowiązek zobaczyć na własne oczy wszelkie dziwy, które południe ma do zaoferowania. Był w wieku, w którym sam musiał już za siebie odpowiadać i doskonale wiedział, że prędzej czy później jego matka skończy opłakiwać męża a wtedy w jej życiu pojawią się kolejni mężczyźni. Tak to już było wśród dzikich, rób wszystko by przeżyć. Nie protestowała gdy oznajmił, że chce wspiąć się na Mur, nikt nie protestował, przecież sami nazywali się wolnymi ludźmi i tej wolności nie mogli mu odebrać. Ojciec nie używał swojego miecza odkąd dokonał swojego wyboru lata wcześniej i poszedł za matką, jednak tak jak go uczono utrzymał go w tak dobrym stanie iż Yoren używa go do dzisiejszego dnia. Prześlizgnięcie się przez mur, dla kogoś kto potrafi spoglądać na świat oczyma ptaka nie jest specjalnie trudnym wyzwaniem, tak mogło by się zdawać. Wspinaczka była mordęgą, po kilku godzinach, każdy kolejny ruch powodował palący ból w każdym nawet najmniejszym mięśniu ciała, jednak nagroda była zdecydowane współmierna wysiłkowi. Spojrzeć na świat z tak wysoka, robił to już nie raz jednak tym razem spoglądał w dół i w dal własnymi oczami. Opowieści ojca nie oddawały nawet ułamka tego co oferował dla młodego człowieka świat na południu, możliwe, że dla niego rzeczy o których wspominał były kiedyś normalnością a Yoren zachwycał się każdym murowanym domem, każdy mostem i stodołą. Mając miecz i ubranie choć odrobinę przypominające, jego zdaniem strój na południową modłę wykonany z przeszytych i przebarwionych płaszczy i kaftanów wron, czuł się całkowicie bezpieczny. Gdy był głodny, polował. Gdy był zmęczony podróżą spał. Zupełnie jak za murem jednak teraz każdy dzień, pokazywał i uczył go czegoś nowego. Szybko poznał zasady rządzące tym światem, i potrafił wykorzystać je by przetrwać, jego miecz był dla miejscowych równie cenny co złoto. Któż by pomyślał ,że mężczyźni za murem są tak zniewieściali, że płacą innym za walkę w swoim imieniu? Cóż za nonsens. Tak mijały dnie i tygodnie aż wraz z postępem podróży, klimat stawało się coraz cieplej, a coraz mniej rzeczy wzbudzało w nim osłupienie i fascynację. Owszem zamki i potężne fortece, które mijał budziły jego podziw i szacunek, kobiety w burdelach nadal za opłatą mogły go zadowolić a wino było coraz słodsze. Jednak coś nie dawało mu spokoju, nie potrafił dostrzec co lecz szedł dalej, najmując się do coraz to różniejszych prac, rozrzucał gnój po polach, polował na wilki, które uszczuplały stada owiec, czy towarzyszył kupcom w ich podróży jako eskorta. Każdy dzień był inny, i taki sam zarazem, aż po siedmiu latach mając dwadzieścia pięć dni imienia za sobą dotarł do Królewskiej przystani. W porównaniu z White Harbour czy Oldtown, to miasto było świeże, egzotyczne i pełne nowości, tam to w jednej z karczem od pijących obok niego żeglarzy usłyszał o Essos i cudach, które się tam znajdują. Znalezienie kapitana, który weźmie do załogi niedoświadczonego człowieka, zajęło mu miesiąc jednak w końcu postawił swoją stopę za wąskim morzem, w Braavos uściślając. Miejsce w którym się znalazł przypominało mu o północy tej za Murem, tu każdy był wolny i tylko od niego decydowało kim będzie i co będzie robił, nie musiał ukrywać się pod zmyślonymi imionami i historiami, w Essos był Yorenem z za Muru i nikomu to nie przeszkadzało, a jeśli tak, kończył z nożem w bebechach staczając się do rynsztoku. Poznał nowe języki, których nauka była trudna ale sprawiała, że czuł się jak uczony, nowe miejsca i obyczaje nowe smaki i nowe kobiety. Był w Braavos, Lorath, Myrze i Pentos, zakochał się w cudownym Lys i wszystkich nieskończonych przyjemnościach które oferuje, niemal skończył rozłupany toporem w Qohor i zastanawiał się jaką cenę ma wolność na targu niewolników w Volantis. Podróżował jadł, pił, ruchał i zabijał dla pieniędzy, na swojej drodze spotykając najróżniejszych ludzi, nawet z odległego Westeros, nie był dla nich dzikim tylko towarzyszem podróży, kolejnym wędrowcem z którym siedzą przy ogniu bądź piją w karczmie. Tak daleko od muru, nocnej straży i intryg wielkich rodów, tam gdzie nie król siedzący na tronie był centrum świata każdy był sobą i nie było niczym nieobyczajnym by wolny człowiek z północy zasiadał przy jednym stole z wysoko urodzonym rycerzem możnego rodu, a może było, kto by zwracał uwagę na takie rzeczy będąc cały czas zamroczonym najdoskonalszym winem w otoczeniu pachnącego obłędnie jadła i kobiet, również obłędnie pachnących. Dziesięć lat zajęły mu podróże po wschodnim kontynencie o którego istnieniu mało kto za Murem w ogóle zdawał sobie sprawę, po tym czasie doskonale widział różnice między światem w którym się wychował a tym do którego trafił. Tam rządziły nieprzewidywalne siły natury, które decydowały o ludzkim życiu i śmierci tu decydowało nawet nie urodzenie czy nabyta prawnie władza ale złoto, równie nieprzewidywalne co starzy bogowie, jednym słowem nie było żadnej różnicy kim jesteś i gdzie jesteś, zawsze coś na co nie masz do końca wpływu decyduje o Tym co będziesz jadł jutro. Czemu więc, po tylu latach spędzonych w krainie, która każdego dnia oferowała mu coś zupełnie nowego i wspaniałego, postanowił raz jeszcze przebyć ciasne, jak młoda kurewka z Lys, której swego czasu ofiarować chciał cały świat na tacy, morze wtłoczone jakby na siłę pomiędzy Essos i Westeros? A jak tłumaczyć może się szaleniec, chory z żądzy i miłości skaczący w ciemną morską toń? Jakież to wymówki może robić sobie matka porzucająca dziecko pod drzwiami świątyni R'hllora, by nie umarło z głodu? Na żadne z tych pytań nie ma odpowiedzi, są decyzje, o których słuszności, wie się jeszcze przed ich podjęciem, ale zawsze pozostaje miejsce na domysły, dla ludzi próbujących poznać i wytłumaczyć, niewytłumaczalne, zobaczyć, niewidzialne i dotknąć, nienamacalnego. Jednak czym można zaspokoić takich poszukiwaczy sensu by usatysfakcjonować ich spragnione odpowiedzi umysły, jak nie kolejną historią? Nie sądzisz chyba, że Cię ja teraz uraczę? Jeżeli pragniesz ją usłyszeć zadaj sobie ten trud odnajdź Yorena, jeśli los był dla niego łaskawy i nadal żyje i zapytaj sam, wierz mi przyjacielu, to co samodzielnie wyrwać musisz z żelaznych objęć losu smakuje zacznie lepiej...


ekwipunek:


-Długi miecz, jednoręczny o prostym obusiecznym ostrzu, broń tak prosta jak śmiercionośna.
-Łuk z klejonych ścięgnami kości jelenia, kołczan oraz zapas strzał o długich haczykowatych grotach.
-skórzany pancerz, podbity od spodu stalowymi łuskami.
Skórzany płaszcz zaimpregnowany kurzem z pylistych dróg oraz rozlanym nań winem.
-Wygodne ubranie podróżne, może niezbyt wyszukany strój ale bardzo praktyczny.
-nóż schowany w cholewie buta i dłuższy puginał zatknięty za pasem.
-Kilka monet z Essos, niezbyt wartościowych, odpowiednik dwóch srebrnych jeleni.
-Sakiewki z przyborami przydatnymi w drodze.






Ostatnio zmieniony przez Yoren dnia Sob Kwi 19, 2014 6:04 pm, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry Go down
Maegor Targaryen

Maegor Targaryen
Włości Korony
Skąd :
Smocza Skała
Liczba postów :
708
Join date :
29/10/2013

Yoren Empty
PisanieTemat: Re: Yoren   Yoren EmptySob Kwi 19, 2014 5:19 pm

Mówiłem, że znajdę punkt zaczepienia!

W biografii, pod koniec:

Yoren napisał:
Znalezienie kapitana, który weźmie do załogi niedoświadczonego człowieka do załogi zajęło mu(...)

Powtórzenie, ale jest! Dodatkowo nazwa własna "Lys" się nie odmienia, chyba, że w przymiotniku, kiedy więc piszesz "zakochał się w cudownym Lysie" powinno być "zakochał się w cudownym Lys", zaś we fragmencie "niemal skończył rozłupany toporem Qohor" brakuje "w". Również z racji, że "Mur" w odniesieniu do tego jedynego zbudowanego przez Brana Budowniczego to nazwa własna, przyjęło się, iż piszemy go dużą literą, podobnie jak "Północ", lecz tylko wtedy, kiedy określa część Westeros. Biografia bardzo ładna, długa i wyczerpująca... ale mimo wszystko brakuje mi końcowego momentu, który wyjaśniłby, kiedy i dlaczego Yoren powrócił do Siedmiu Królestw. Puenta odnośnie różnic między poznanymi przez postać rzeczywistościami świetna, lecz trzeba czasem zejść na ziemię i rzucić konkretem ;)

Nie mam uwag odnośnie zdolności warga, jeśli administracja nie wyrazi żadnych obiekcji, po poprawieniu wymienionych szczegółów powinien być akcept.
Powrót do góry Go down
Yoren

Yoren
Skąd :
Za Muru
Liczba postów :
14
Join date :
18/04/2014

Yoren Empty
PisanieTemat: Re: Yoren   Yoren EmptySob Kwi 19, 2014 6:06 pm

Hohohohoho, rozszerzyłem nieco biografię, jednak dalej mam nadzieję jest na tyle enigmatyczna i niedomknięta, iż tylko dodatkowo łechce delikatnie po wyobraźni i pozostawia z tym znienawidzonym uczuciem niesapokojenia.
Powrót do góry Go down
Maegor Targaryen

Maegor Targaryen
Włości Korony
Skąd :
Smocza Skała
Liczba postów :
708
Join date :
29/10/2013

Yoren Empty
PisanieTemat: Re: Yoren   Yoren EmptySob Kwi 19, 2014 8:36 pm

Jest enigmatyczna, niedomknięta, ukryta za lekką mgiełką tajemnicy - nie tylko łechce, ale i pieści! Z mojej strony zasłużony akcept, jeszcze dzisiaj dostaniesz kolorek... i życzymy owocnej gry!
Powrót do góry Go down
Sponsored content


Yoren Empty
PisanieTemat: Re: Yoren   Yoren Empty

Powrót do góry Go down
 

Yoren

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Karczma :: Offtopic :: Archiwum-