a
IndeksLatest imagesRejestracjaZaloguj
Stajnia



 

 Stajnia

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Aidan Stark

Aidan Stark
Nie żyje
Skąd :
Winterfell
Liczba postów :
762
Join date :
26/04/2013

Stajnia Empty
PisanieTemat: Stajnia   Stajnia EmptySob Gru 07, 2013 5:11 pm

* * *
Powrót do góry Go down
Cailet Stark

Cailet Stark
Nie żyje
Skąd :
Wysogród
Liczba postów :
148
Join date :
26/04/2013

Stajnia Empty
PisanieTemat: Re: Stajnia   Stajnia EmptySob Gru 07, 2013 5:58 pm

Świat wirował szaleńczo, kiedy był tak blisko, że mogła dokładnie policzyć wszystkie złociste drobinki w jego szarych oczach. Pęd był tak duży, że wszystko poza nim zamazywało się w bezładną i zupełnie nieistotną plątaninę barw. Jej serce biło szybko i mocno, jakby zaraz miało wyskoczyć z jej piersi, nie mogąc dłużej wytrzymać w jej ciasnych okowach i pragnąc słodkiego smaku wolności. To było prawdziwe szaleństwo, w które popadała dobrowolnie i z pełną świadomością, że z obranej przez nią drogi nie ma odwrotu. Zresztą, tak naprawdę wcale nie chciała i nie zamierzała wracać.
I nagle, kiedy jego usta musnęły jej skroń, wszystko ustało. Świat na kilka chwil stanął w miejscu i nawet serce znalazło się w chwilowym zawieszeniu. Wrażenie było tak silne, że Cailet na kilka chwil zupełnie zapomniała, jak się oddycha. Umiejętność ta nie była jej do niczego potrzebna. Przecież i tak nie potrzebowała już powietrza. Jej potrzeby zostały okrojone tylko do jednej rzeczy – obecności Aidana blisko, jak najbliżej, poznania smaku jego ust, zbadania dotykiem delikatnych dłoni jego ciała...
Dobra dziewczynka.
Nawet nie poczuła, kiedy maester wyciągnął z jej dłoni drzazgę.

~ * ~

Drogę do stajni znała całkiem dobrze. Stwierdzenie, którym uraczyła Aidana, jakoby krążyła jedynie pomiędzy jadalnią a swoimi komnatami w czasie swojego pobytu w Winterfell, było delikatnym niedopowiedzeniem, bo w gruncie rzeczy zdarzało jej się zapuszczać na dalsze wyprawy, w tereny mniej znane. Wprawdzie nigdy nie były to wyprawy na tyle dalekie, żeby mogła zabłądzić pomiędzy kamiennymi korytarzami Północnej twierdzy, jednak ich zakres wystarczył, by poznała lokalizację najważniejszych miejsc w zamku, w tym stajni.
Po wydarzeniach w komnacie maestra zdążyła już opaść na ziemię, jednak wciąż pozostawała pod silnym wrażeniem delikatnego gestu Aidana. Wciąż czuła gorąco w miejscu, które musnęły jej usta, a w uszach stale dźwięczał cicho jego niski, aprobujący głos. Cieszyła się, że zaprosił ją na przejażdżkę. To była pierwsza taka propozycja, jaka padła z jego ust, która nie była powodowana uprzejmością, a najwyraźniej chęcią spędzenia w jej towarzystwie czasu. Cailet była bardziej niż chętna na towarzyszenie mu. Upatrywała w tym możliwość do rozmowy i tym samym być może rozwiania paru mitów na swój temat, jakie – jak podejrzewała – wciąż hodował w swojej przystojnej głowie.
Po wyjściu od maestra zdążyła wrócić do swojej komnaty i wziąć ze sobą cieplejsze rzeczy, po czym skierowała się do stajni. Miała nadzieję, że nie zajęło jej to zbyt dużo czasu i Aidan wciąż na nią czekał. Niczym natrętna mucha, gdzieś w głębi jej głowy pojawiał się cichy głosik podszeptujący jej złośliwie, że istnieje szansa, iż jej narzeczony się rozmyśli, jednak usilnie starała się go uciszyć. Już nie pamiętała, kiedy ostatnim razem szła tak szybkim krokiem.
Przekroczyła próg stajni i rozejrzała się.
Powrót do góry Go down
Aidan Stark

Aidan Stark
Nie żyje
Skąd :
Winterfell
Liczba postów :
762
Join date :
26/04/2013

Stajnia Empty
PisanieTemat: Re: Stajnia   Stajnia EmptyNie Gru 08, 2013 1:19 am

Aidanie Stark, naczelna moczymordo Północy!
Osiodławszy zawczasu konia, powoli wkraczał w Aylo-świat, topiąc w bezmiarze powiązanej z nim miłej beztroski to, co wypłynęło na wierzch jego sensorium, bo czy serca, to nie-stety jeszcze nie dawał sobie uciąć ręki, zresztą; serce, taka dzika machina, wystarczająco dużo roboty miało z dzielnym pompowaniem krwi do wszystkich najoporniejszych członków ciała i nie należało pikawy dodatkowo obciążać większymi zmartwieniami. Dotychczas obce były Starkowi wszelkiego rodzaju zaćmienia umysłu, lub, jak kto woli, przebłyski (dawno dawno temu ktoś coś kiedyś, stare dzieje, brzmi dosyć obco). Nie pamiętał, kiedy ostatnio był w kobiecie, rok, dwa lata temu? Może nigdy nie był naprawdę? Może wydawało mu się, że kochał? Prawdziwa miłość ponoć trwa wiecznie, przynajmniej nasłuchał się podobnych bajdurzeń od tych, którzy przy stoliku zwykli dopinać sojusze, obliczać posagi i robić nowe miejsce w drzewkach, najlepiej dla męskiego imienia. Czyż nie dokonywali oni wyłącznie chłodnych kalkulacji? A przecież nie wybiera się swojej Jonquil, ot, po prostu, jak nie wybiera się pogody w dzień imienia ani własnego statusu w chwili narodzin.   
Nie ciesz się przedwcześnie moją nieobecnością w Winterfell, pewnikiem zjawię się tam wkrótce i nie wyjadę zbyt prędko – my, Baratheonowie, mamy to do siebie, że jeśli już zagościmy w przyjaznym nam miejscu, wyjedziemy dopiero, gdy ogołocimy spiżarnie z najlepszych win oraz pobliskie lasy ze wszystkich dzików…
Nie miało sensu zadawanie sobie pytań, co robił tutaj, dzisiaj, o tej porze i dlaczego w samotności śmiał się cicho jak człowiek cokolwiek niespełna umysłu. Aylo-świat: zmarszczki od uśmiechów, dobrze naoliwione gadki do późnych godzin, symbiotyczne rozumienie, nieśmiertelne aluzje, wytarte żarty zarezerwowane dla ich par uszu i dusze śmierdzące piwskiem nad ranem, o bogowie, dni rozpływały się w istocie szybciej nawet niż zawartość kufli wychylonych w Tawernach Westeros – nagle cholernie trudno było im odnajdywać siebie nawzajem; ach, przeklęte po stokroć dystanse. W każde napisane słowo wczytywał się na tyle uważnie, na ile pozwalała mu bezsenna noc. Wchodził pomiędzy spieczone słońcem wersy pachnące pyłem artyleryjskim, pieprzyć mój list, przyjacielu mógłby ochrzanić go od ręki, lecz z całą serdecznością poklepując potem po ramieniu i dolewając troskliwie wina do pustego pucharu wygraj już tę wojnę, Ayl, wracaj do domu, a nie widział wyraźnie zmęczoną twarz wojownika w wątłym świetle świecy, chociaż jego zapał był nieskończony wypisujesz tu do mnie eseje na pięć stóp zamiast odpoczywać przed starciem, ty głupi, głupi jeleniu; wyłącznie takie myśli były mu w głowie, gdy do uszu dotarł niecierpliwy rytm miękko stawianych kroków w akompaniamencie szumu aksamitów ciągniętych po świeżo rozsypanej słomie; łagodna fala przypływu mająca wnet przybić do jego spragnionego brzegu.
Oderwał wzrok od listu, wracając z namiotu na pograniczu Ziem Burzy oraz Dorne do zimnej stajni w Winterfell.
Lady Cailet – podniósł się z wolna, umyślna retardacja i zdecydowanie nieposłuszne rumieńce. Przeczytany zaledwie do połowy pergamin drżał na niewidzialnym wietrze. – Czekałem.


Ostatnio zmieniony przez Aidan Stark dnia Wto Gru 24, 2013 1:41 am, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry Go down
Cailet Stark

Cailet Stark
Nie żyje
Skąd :
Wysogród
Liczba postów :
148
Join date :
26/04/2013

Stajnia Empty
PisanieTemat: Re: Stajnia   Stajnia EmptyWto Gru 10, 2013 10:07 pm

Miała wrażenie, że coś się zmieniło. Nie potrafiła stwierdzić, gdzie tkwiło źródło takiego przekonania i nawet nie miała całkowitej pewności, że coś było inaczej. Niby wszystko wciąż trwało takie same. Kamienne ściany miały tę samą fakturę, kroki stawiane na posadzce wywoływały ten sam cichy odgłos (nigdy nie lubiła głośnego tupania niskimi obcasami pantofelków) i nawet powietrze wciąż pachniało tak samo – mrozem i nadchodzącą nieuchronnie zimą. Tutaj było to odczuwalne niezwykle wyraźnie. Na grube, ciepłe mury Winterfell sypały się te same drobne, białe drobinki śniegu, powoli i niespiesznie, jednak równocześnie z tym, jak one pokrywały twardą ziemię, otulając ją coraz bardziej, inne drobinki – dla odmiany wyjątkowo ciepłe, choć równie urokliwie skrzące – zdawały się opadać na serce Aidana Starka, wnikając w nie bardzo delikatnie i z cierpliwością równą ich wytrwałości i uporowi. Miała wrażenie, że to właśnie w nim, w jego sercu, zachodziła jakaś przemiana, kiedy patrzył jej prosto w oczy, jakby chcąc w nich wyczytać ich wspólną przyszłość.
Teraz, kiedy powoli zmierzała w jego stronę tak prędko jak pozwalała jej na to suknia, z uśmiechem na sam jego widok malującym się na ustach, dostrzegła, że spoglądał na nią także już jakby nieco inaczej. Bardziej przychylnie, jak jej się wydawało? Chociaż może właśnie o to chodziło – faktycznie mogło jej się to tylko wydawać. Wolała wziąć poprawkę na podszepty własnej wyobraźni i duszy spragnionej tak bardzo jakichś oznak jego cieplejszych uczuć pod swoim adresem, że aż będącej w gotowości do tworzenia słodkich miraży. Postanowiła odsunąć te przypuszczenia od siebie dla własnego dobra. Nie chciała dawać sobie złudnych nadziei, a zawsze lepiej jest przeżyć zaskoczenie pozytywne niż nieprzyjemnie się rozczarować. Szczególnie, jeśli rozczarowanie miałoby złamać jej serce.
- Lordzie Aidanie – kurtuazją odpowiedziała na kurtuazję, choć ton jej głosu zdradzał sporą poufałość i wszystkie ciepłe uczucia, jakimi go darzyła. Jego powitanie również nie brzmiało tak, jakby trzymał ją na dystans i choć słowa były pozornie oficjalne, to między nimi ukryły się nuty bardzo nieoficjalne. A może po raz kolejny po prostu tylko jej się wydawało? - Przepraszam, że musiałeś czekać tak długo. Lasy Winterfell są zimne, potrzebowałam okrycia – wyjaśniła, ozdabiając swoje słowa delikatnym, przepraszającym uśmiechem, chociaż zapewne zdążył domyśleć się tego już sam, jako że darowane przez Starków futro spoczywało na jej ramionach. W jego dłoni dostrzegła natomiast kawałek pergaminu. List? Nie chciała pytać, wychodząc przy tym na wścibską, chociaż przez myśl przemknęło jej, że być może to jakieś wiadomości od Lorenta. W końcu jej brat utrzymywał bliskie przyjacielskie stosunki z Młodym Wilkiem i wymiana przez nich korespondencji nie byłaby niczym dziwnym. Niezależnie jednak od tego, czy faktycznie był to list przyniesiony przez kruka z Reach czy coś, co jej zupełnie nie dotyczyło, to Aidanowi pozostawiała decyzję, czy ją wtajemniczyć czy też nie.
Powrót do góry Go down
Aidan Stark

Aidan Stark
Nie żyje
Skąd :
Winterfell
Liczba postów :
762
Join date :
26/04/2013

Stajnia Empty
PisanieTemat: Re: Stajnia   Stajnia EmptyNie Gru 15, 2013 8:27 pm

Piękna ona, piękny on, brzydcy oni i jakże niezgodny, niesprawiedliwy świat; bywają miłości jak epickie gesta trafiające prosto do wyobraźni, niby upojna melodia dla spragnionych nastoletnich uszu, lecz z epilogiem najczęściej pomijanym, rzadko odgrywanym, bo po obdarciu słów z warstwy ozdobnych banałów historia ciągnie się dalej zaskakująco nieznośnie, pozostawiając niesmak westchnień przerabianych przez wszystkich jednakowo, a on, dziedzic Winterfell, przyszły Namiestnik Północy, mimo ledwie dwudziestu czterech dni imienia, znał doskonale ich niechybny kres. Otwierał się więc tak jak pękał lodowy Mur – powoli przekonywał się do ludzi, dopiero z czasem oraz z pomocą odpowiednich warunków z zewnątrz obalając twarde bariery rezerwy. Teraz wątpił jednak, że kiedykolwiek jeszcze zaufa komuś bezgranicznie. Im więcej osób dopuszczasz blisko, tym łatwiej cię zranić.
Koniec ze słabostkami.
Przyglądając się dziewczynie, nie wiedział, czy to bezpośrednio wina rewelacji Baratheona, czy to bardziej za sprawą powrotu wraz z jego listem zaspanego rozsądku nie odnajdywał już w niej tych samych tajemniczych pokus, za co dziękował Bogom, bo być może raczyli wysłuchać jego rozpaczliwych błagań na schodach Wieży Maestera. Stała przez nim odziana w grube furto panna nastoletnia trzpiotka Tyrell; ładna, owszem, ale wciąż trzpiotka.
Aidan Stark nie zwykł zbierać owoców zanim dojrzeją.
Kim był w jej oczach? Urzeczywistnionym mitem, naiwnym marzeniem wnosił po przeglądaniu się w roziskrzonych źrenicach, kiedy w swoich był zaś ostatnio posępnym gburem z zimowych krain; utyskującym dzikim olbrzymem o chmurnym spojrzeniu, który odczuwał zakazaną przyjemność w zatruwaniu życia biednej Cai (będącej też jedyną żywo zainteresowaną nim osobą), ponieważ sam ciągle nie potrafił uporać się z potężną wyrwą w sercu, jaka powstała po odejściu matki oraz utracie Reda. Zdradzie poprawił się niechętnie w myślach.
Uhm… – wydawszy z siebie nieartykułowany pomruk, westchnął krótko, odwracając wzrok. Niespodziewanie wkradła się pomiędzy nich dziwna niezręczność. – Urozmaicałem sobie chwile oczekiwania lekturą listu od mojego przyjaciela, Aylwarda Baratheona z Końca Burzy – dziewczyna z pewnością wiedziała o kogo chodzi, nie potrzebował robić dłuższej pauzy w mówieniu. Na Południu młode panny modliły się do niego częściej niż do Staruchy czy Matki. Spoglądał pobieżnie na treść, szukając typowo końcowych grzeczności. Resztę doczyta później. – Ser Aylward pozdrawia cię i zapewnia, że Reach jest bezpieczne, póki on i Lorent są w stanie dzierżyć w prawicy oręż – wyrecytował zanim ugryzł się w język, informowanie dam o zaistniałym konflikcie wojennym nie było chyba najlepszym posunięciem. Chciał zaraz wyjaśnić swoje słowa, gdy jego wzrok przykuł najdalszy akapit, dopisany na szybko niedbałym, nieznanym mu charakterem pisma...
Momentalnie zdrętwiał.


Ostatnio zmieniony przez Aidan Stark dnia Pon Gru 16, 2013 3:32 pm, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry Go down
Cailet Stark

Cailet Stark
Nie żyje
Skąd :
Wysogród
Liczba postów :
148
Join date :
26/04/2013

Stajnia Empty
PisanieTemat: Re: Stajnia   Stajnia EmptyNie Gru 15, 2013 9:14 pm

…I nagle wszystko prysło jak mydlana bańka, ulatując, jakby nigdy go nie było. Zupełnie tak, jak mała drzazga znikła z jej palca, znikło również to, co przez jedną krótką chwilę spędzoną w komnacie maestra dostrzegała w oczach Aidana. Właśnie ów błysk zmian, nadchodzących lepszych, cieplejszych czasów dla niej. Miała rację, żeby nie przyzwyczajać się do tej myśli zdającej się być zaledwie ledwie dostrzegalną mgiełką wśród wszelkich innych, bardziej rzeczywistych wrażeń, doznań i uczuć. Miała rację, żeby nie zawierzać w tę głupią nadzieję tak do końca i nie brać jej do siebie. I kiedy tak stała przed nim, twarzą w twarz ponownie z jego obliczem, w którym nie kryło się wiele więcej uczuć ponad pobłażliwość i pewnego rodzaju protekcjonalizm wobec niej, tej małej, delikatnej trzpiotki, która jeszcze przecież nic nie wie o życiu, przez tylko jedną, krótką sekundę poczuła się, jakby spadała, po raz kolejny tracąc grunt pod nogami, gdy jej naiwne nadzieje okazały się być płonne i niespełnione. Jednocześnie przeklęła się, że mimo całego swojego racjonalizmu, jakiego usilnie starała się trzymać, dała się nabrać jak skończona idiotka na to, na co liczyło przepełnione uczuciami serce. Nie potrafiła pogodzić się z myślą, że być może tak będzie już zawsze, a w jego oczach nie będzie nigdy nikim więcej jak tylko młódką z dalekiego Wysogrodu. Nie potrafiła, mimo że zdawała sobie sprawę, że jest najbardziej prawdopodobna ze wszystkich jej przypuszczeń dotyczących Aidana Starka.
Musiał coś po niej dostrzec, sądząc po jego westchnięciu. Być może zauważył, jak nagle uśmiech na jej twarzy nieco przygasł, gdy dostrzegła na powrót ten sam chłód i dystans? Ona nie wzdychała, jedynie zagryzła delikatnie wargę, obserwując, jak odwraca wzrok z zakłopotaniem. Czy to ona go w nie wprawiła? Czym? Wolała się nad tym nie zastanawiać, obawiając się, że odpowiedź jej się nie spodoba.
Kiedy się w końcu nauczysz, Cailet Tyrell? Chyba tak naprawdę nigdy…
- Och… - była w stanie wykrztusić z siebie tylko krótko, nie bardzo wiedząc, co innego powinna na to odpowiedzieć i czując, jak jej umysł również odmawia wynalezienia przynajmniej odrobinę bardziej elokwentnych słów, zapętlając się tylko wokół ganienia siebie samej. Tak zupełnie bezsensownie. Weź się w garść, głupia, weź się w garść! Kojarzyła Aylwarda Baratheona i nie było dla niej tajemnicą, że on i Aidan są przyjaciółmi, szczególnie, że obaj przyjaźnili się także z Lorentem i wszyscy trzej byli popularnym obiektem radosnych plotek wysogrodzkich młodych dam szczerze zachwyconych nie tylko ich czynami, ale również aparycją. Wszystkie te informacje postanowiła jednak zostawić dla siebie. Zdolność mowy wróciła dopiero, gdy usłyszała o bezpieczeństwie Reach. Początkowo nie wiedziała, co takiego może się kryć pod tym stwierdzeniem, ale kiedy udało jej się uruchomić zdolność logicznego myślenia, w jej głowie wykwitły wnioski, które zdecydowanie jej się nie podobały.
- Czy coś grozi Reach? Czy mój brat… jest na wojnie? – ten oręż w ręku, zapewnienia Aylwarda Baratheona… Cailet poczuła spory zamęt w głowie i pragnęła, by Aidan szybko rozwiał wszelkie wątpliwości. On jednak…
On jednak sam wyglądał, jakby na kartach listu zobaczył jakąś zjawę lub demona, który przeraził go nie na żarty. Ją samą momentalnie również przeszył zimny dreszcz.
- Co się stało? – zapytała ciszej, obawiając się, że jej głos zadrży z przejęcia, gdy zdecyduje się na podniesienie tonu. Jeszcze nigdy nie widziała na obliczu Aidana Starka takiego wyrazu, a wiedziała, że nie należy do osób delikatnych, którymi wstrząsnąć może byle lekka informacja. To musiało być coś dużego. Cailet sama zbladła jeszcze bardziej.
Powrót do góry Go down
Aidan Stark

Aidan Stark
Nie żyje
Skąd :
Winterfell
Liczba postów :
762
Join date :
26/04/2013

Stajnia Empty
PisanieTemat: Re: Stajnia   Stajnia EmptyWto Gru 24, 2013 1:21 am

Aylward Baratheon został r a n n y… Jeśli dożyje do zmierzchu, będzie to szczęście. Jeśli zaś do świtu – prawdziwy cud. Niewykluczone, że gdy czytasz ten list, Panie, Aylward nie żyje.
Nie – szepnął, ale nie dane było mu usłyszeć własnych słów. Głuchy łomot serca zagłuszał też jego myśli, przy założeniu, że takowe wtedy w ogóle posiadał; w mgnieniu oka stracił jakąkolwiek moc, a wraz z nią sprawną percepcję świata – w jednym momencie trzymał niby kurczowo pergamin, a już w drugim ten sam świstek wirował z gracją, delikatnie opadając na siano niby zagubiony płatek śniegu.
N-nienie on, Bogowie, tylko nie on, nie…!
Nigdy dotąd nie odczuwał czegoś podobnie wszechogarniającego, ostatecznego czy raczej wręcz wysoce d e s t r u k c y j n e g o. Nie wiedział, co faktycznie miało wcześniej miejsce, a co podpowiadały mu zaledwie złudne obrazy wyprodukowane przez nader pobudzoną wyobraźnię: on, Cailet Tyrell, stajnia o poranku, domniemana gra w serca i jego tchórzliwy walkower, ach, cóż za trywialne historie, zwyczajne błahostki.
Nie może, nie on, Aylwardzie, do stu Innych, jak śmiałeś, słyszysz, nie pozwalam, zaklinam Cię, nie, przyjacielu, mój drogi bracie, proszę, błagam… NIE, DO KURWY NĘDZY, JA ZABRANIAM!    
Jego zbolały wrzask rozdarł senne Winterfell.
Po obliczu ściągniętym zazwyczaj niewzruszonym lodem nie pozostało choćby letnie wspomnienie. Twarz Aidana; brzydką, przerażającą, kompletnie obcą, wykrzywiał teraz doszczętny gniew z domieszkami przemożnego pragnienia zemsty. W jego oczach gościł za to najczystszy obłęd; obce, ciemne, pożerające duszę płomienie. Trawiony furią pośród rżenia podenerwowanych koni i łomotania kopyt o boksy, miotał się jak dziki zwierz, wymachując na oślep mieczem, którego nagie, błyszczące ostrze doprawdy nie wiadomo kiedy odnalazło drogę do jego dłoni.
– Panie! – Z niewielkiej paszalni wyskoczył prędko zaniepokojony sytuacją giermek, lecz musiał on cofnąć się zaraz na widok natchnionego półtoraka przecinającego w pół niewidzialnych przeciwników. – Lady Cailet – zauważywszy w mig towarzyszącą mu damę, chłopiec, kierowany jej nadrzędnym bezpieczeństwem, postanowił odciągnąć ją w stronę zamkniętych pomieszczeń dla służby. Na dźwięk jej imienia, niby rażony gromem, Stark wypuścił stal z ręki. Shadowstrike padł z tępym szczękiem u jego stóp.
PRZEKLĘCI MARTELLOWIE! ZABIJĘ SUKINSYNA – bluźnił nadal bez ustanku i dysząc wściekle, dopadł w dwóch krokach do niczemu niewinnego młodzika, który znalazłszy się ledwie w jego zasięgu, z łatwością podniesiony został do góry za kołnierz lichego kaftanu.
ZABIJĘ ICH WSZYSTKICH– ryknął mu prosto w twarz, obnażając kły. Przyparł go do drewnianego filaru, opuszczając po chwili na ziemię. – Wymorduję do ostatniego. – Wycedził ostrym tonem, po czym łypnął na Cai jak wilk na swoją niedoszłą ofiarę. Cudem udało mu się dosiąść wcześniej osiodłanego konia. Pozostawiając ich w osłupieniu, spiął gwałtownie Anchora; rumak będący zresztą równie wzburzony co on sam, stanął wpierw dęba na tylnich kopytach (nieomalże nie zrzucając go przy tym z siodła), aby w końcu niebezpiecznie wyrwać się przed siebie do galopu. Wypadli na dziedziniec, nie zwracając uwagi na nic ani na nikogo. Na szczęście ludzie zaalarmowani krzykami wydobywającymi się ze stajni przeczuwali nadchodzącą okoliczność: zdążyli więc rozpierzchnąć się przed nimi na boki, pozostawiając drogę wolną aż do samej bramy.
Gdy jego oczom ukazało się bezkresne morze traw skąpanych we mgle, zdecydował się momentalnie przejść do półsiadu, mocno osadzając się w siodle na łydkach i nachylając ku targanej pędem powietrza grzywie konia.
Jazda! – Wykrzykiwał z pasją, dopóki nie stracił głosu, a potężna gula rozpaczy nie zagnieździła się w jego gardle, skutecznie zatrzymując w płucach wszelkie słowa i czyniąc trudnym nawet oddychanie. Anchor cwałował szybko na tyle, na ile tylko pozwalał mu ciężar dosiadającego go jeźdźca. Ściśnięte krótko wodze nie pozostawiały miejsca litości. Świat rozmywał się, tracił wszelkie granice. Miarowy rytm wybijany przez kopyta utrzymywał go przy zdrowych zmysłach, lecz to amok, najczystszy i ten najbardziej pierwotny, pchał ich wciąż do przodu, obierając tylko sobie znany kurs.
Zimny korbacz wiatru smagał po twarzy, rozpraszał krwawe łzy.  
For we will always find a way back to each other, old sport, no matter what.

Zt.


Ostatnio zmieniony przez Aidan Stark dnia Wto Gru 24, 2013 4:09 am, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry Go down
Gość

Anonymous

Stajnia Empty
PisanieTemat: Re: Stajnia   Stajnia EmptyWto Gru 24, 2013 1:31 am

Poprzedni wieczór pełen wrażeń poprzedzał dzisiejszy zupełnie zwykły poranek nad Winterfell. I choć sprawa Adrienne Frey wciąż pozostawała aktualna, podobnie jak zamieszanie wokół Dayne’ów oraz ślubu najmłodszej córki Lorda Starka, to tego dnia Sheyn postanowił wszystkie te rzeczy odstawić na boczny tor i wrócić do swojej normalności, jakby nic z nich nie miało miejsca. Zapomnieć. Chociaż trochę. Nie było to zresztą dla niego trudne, miał wprawę wyrzucaniu nieprzyjemnych myśli z głowy (choć niektórzy mogliby stwierdzić, że to jego myśli posiadały naturalną zdolność do uciekania mu, pozostawiając głowę zupełnie pustą i bezmyślną). W gruncie rzeczy to już nie były kwestie bezpośrednio dotyczące jego czy wymagające jego uwagi. Zastępca kapitana straży przybocznej, mimo i tak wielkich przywilejów, jakie otrzymał od Namiestników Północy, wciąż pozostawał jedynie zastępcą, a na dodatek jakimś tam dzikusem i zakres jego obowiązków w podobnych sytuacjach nie był wyjątkowo szeroki. Najważniejsze z poleceń i misji przydzielonych przez Lorda wypełnił wczoraj - najlepiej, jak tylko mógł. Teraz nie mógł się na nic przydać, a przynajmniej tak właśnie uważał, wyciągając wnioski z braku jakichkolwiek spoczywających na nim zadań. Lord Stark najwidoczniej miał już wszystko pod kontrolą. Co się zaś tyczyło ślubu i możnych gości, którzy zjechali do zamku, Sheyn nie zamierzał dłużej kręcić się w pobliżu wszelkich zainteresowanych. Ten cyrk już dawno przestał być zabawny i szczerze go irytowały wszelkie wyperfumowane twarze paniczyków z południa, spośród których część wybierała się już (na szczęście!) do swoich siedzib. Rozluźnienie się atmosfery (zarówno w znaczeniu potocznym jak i całkiem dosłownym) przyjął z ulgą. Wiedział, że wystarczy wytrzymać to wszystko jeszcze tylko trochę, a póki hołota nie usunie się z korytarzy, wolał zejść im wszystkim z oczu i samemu sobie również oszczędzić ich widoku.
Jak co rano zmierzał wyczyścić swojego Malucha. Nieco zaniedbany ostatnimi czasy zapewne był już niespokojny i domagał się uwagi właściciela. Sheyn zresztą sam już chętnie by go osiodłał. Brakowało mu porządnego zajechania bestii i wiedział, że będzie musiał to wszystko odrobić.
Nie spodziewał się spotkać w stajni nikogo więcej prócz stajennych. Przypuszczał, że wszyscy gospodarze Winterfell wciąż zajęci są gośćmi (mimo że nie sproszonymi w większej części przez siebie, to jednak na swoim terytorium), a jednak będąc już w progu, usłyszał głos młodziutkiej Lady Tyrell, która zapewne nie zawędrowała tu sama. Czyżby Aidan?
Na jego nieme pytanie odpowiedział rozdzierający powietrze ryk. Przerażający, dziki, wydobywający się z głębi krtani, jakby z najczarniejszych otchłani człowieczej duszy, z jej najmroczniejszych zakamarków, gdzie ukryte są najgorsze myśli i największe zbrodnie. Dobrze znał ten głos, podobnie jak dobrze wiedział, że każdy człowiek ma w sobie takie miejsce, a kiedy dociera do niego, by wydobyć wszystko, co się w nim czai, na wierzch, przywołując to na światło dzienne, jest źle. Niebezpiecznie. Nie tylko dla wszystkich znajdujących się wokół, ale też dla samego człowieka. Znał Aidana dobrze, towarzyszył mu nie raz w wielu chwilach uniesień i teraz – choć nigdy wcześniej nie słyszał go tak rozwścieczonym i zrozpaczonym – wiedział, że to nie kto inny, a właśnie Młody Wilk Północy był tym, z którego gardła wydarł się ten straszny odgłos. Nie musiał się długo zastanawiać, nie potrzebował choćby sekundy, by ruszyć biegiem w tamtą stronę i… powstrzymać go przed czymkolwiek, co chodziło mu po głowie.
Nie zdążył. Aidan Stark na swoim koniu przemknął koło niego niczym grom. Sheyn zaklął pod nosem i pobiegł do miejsca, gdzie uwiązany był Maluch. Nie było czasu na siodłanie. Wskoczył na konia praktycznie z biegu. Zanim gwałtownie ruszył do przodu, przechylił się jeszcze, by złapać Lady Tyrell w pasie i wciągnąć ją za siebie. Wiedział, ze jakoś sobie poradzi. Nie myślał o swoich czynach, nie wiedział, czemu ją ze sobą zabrał. Zwykły instynkt nakazał mu taki a nie inny ruch. Galopem ruszył za Aidanem.

zt. Sheyn & Cailet
Powrót do góry Go down
Aryana Stark

Aryana Stark
Nie żyje
http://averyhere.tumblr.com/
Skąd :
Winterfell
Liczba postów :
213
Join date :
26/04/2013

Stajnia Empty
PisanieTemat: Re: Stajnia   Stajnia EmptyWto Lut 18, 2014 6:12 pm

| Kilka dni po wysłaniu listów z kruczarni

Skoro obiecała, że osobiście przywita delegację z Końca Burzy, nie mogła się teraz przed tym wymigać. Przygotowania do podróży zarządziła już kilka dni temu, choć zabierała ze sobą tylko kilku strażników. Wszyscy czekali na znak od pana ojca, a potem mieli wyruszyć do Białego Portu.
Aryana nie chciała jechać sama, dlatego obiecała sobie, że musi w końcu pomówić z Diryanem, którego spróbuje namówić do wzięcia udziału w tej krótkiej wyprawie. Póki co jednak musiała upewnić się, że jej klaczy niczego nie brakuje, w końcu dawno już nie przemierzała takich odległości.
Zeszła do lordowskich stajni zaraz po śniadaniu, ubrana w ciepłą tunikę, zwyczajne spodnie i wysokie buty. Nie planowała przejażdżki, nie dziś, więc darowała sobie płaszcze i inne okrycia. Wchodząc do pomieszczenia, skinęła głową stajennym, którzy także ją powitali, a następnie czym prędzej znalazła się przy Visenyi. Klacz powitała ją cichym parsknięciem i machnięciem ogona, a Ary pomyślała, że musiała boczyć się za ostatnią wyprawę do lasu, podczas której nie dane im było szybko galopować.
-Zobaczysz, już wkrótce zaszalejemy - mruknęła pod nosem zastanawiając się, czy mówienie do zwierzęcia nie wydaje się dziwne służbie, która przecież musiała ją doskonale słyszeć.
Stark pokręciła jednak głową, uśmiechając się pod nosem i zajęła się szczotkowaniem pięknej końskiej grzywy. Wkrótce miała otrzymać nowe siodło, przygotowane specjalnie na wyprawę do Białego Portu, musiała więc zadbać o to, by Visenya prezentowała się nienagannie. A to oznaczało gruntowne czyszczenie, które wolała przeprowadzić sama, niż powierzać je komukolwiek innemu. Nic się nie stanie, jeśli trochę ubrudzi sobie ręce, prawda?
Powrót do góry Go down
Aliser Stark

Aliser Stark
Północ
http://paramythology.pl
Skąd :
Winterfell
Liczba postów :
31
Join date :
13/02/2014

Stajnia Empty
PisanieTemat: Re: Stajnia   Stajnia EmptySro Lut 19, 2014 3:54 pm

Kolejny poranny spacer Alisera i kolejna szamotanina myśli. Nudne życie wśród codziennych obowiązków i tych samych murów dało się we znaki nawet jemu. Musiał coś zmienić, a znalezienie wspaniałego wierzchowca uznał za dobry początek. Na dniach zamierzał poprosić ojca o źrebię, aby pomagać w jego szkoleniu od najmłodszych lat i aby koń przyzwyczaił się do niego. Udał się więc do stajni, by pooglądać zwierzęta i już w jej pobliżu nozdrza wypełniły się specyficznym zapachem tego miejsca.
Zdziwił się widząc Aryannę - Tak wcześnie? Gdzieś się wybiera? Nie, nie w tym stroju. - pomyślał zaciekawiony. Niezrażony jej obecnością nadal zamierzał wypełnić swe dzisiejsze postanowienie. Powitało go wesołe rżenie, a on sam skinieniem głowy pozdrowił stajennych i gestem ręki pokazał, aby nie zwracali uwagi na jego osobę. Nie chciał zdradzać swojej obecności kuzynce. Dostrzegł ją przy wspaniałej klaczy - Czyżby właśnie szczotkowała grzywę? - Nie uważał tego za nieodpowiednie zachowanie dla damy, po prostu maił okazję czegoś się nauczyć - Skoro już szukam wierzchowca to warto byłoby wiedzieć cokolwiek o jego pielęgnacji. Chyba nie będzie miała nic przeciwko jeśli będę ją obserwował? - Lewą ręką przytrzymał miecz by zahaczając o coś nie zdradzić swej pozycji. Możliwie jak najciszej podszedł na tyle blisko by nie rzucać się w oczy i mieć dobrą widoczność na każdą czynność. Delikatnie oparł swe lewe ramię o drewnianą podporę bacznie zważając na każdy ruch krewniaczki.
Powrót do góry Go down
Aithne Reed

Aithne Reed
Nie żyje
Skąd :
Greywater Watch
Liczba postów :
59
Join date :
02/05/2013

Stajnia Empty
PisanieTemat: Re: Stajnia   Stajnia EmptySro Lut 19, 2014 11:00 pm

Od czasu pamiętnego ślubu Nihil z Reinmarem Arrynem, Aithne okupowała swą obecnością Winterfell. Trzeba przyznać, że to całkiem sporo czasu i nawet ktoś taki jak ona potrafił stwierdzić, że chyba już dość zabawiła u kuzynostwa i nie może im dłużej siedzieć na głowie. Niestety, jakoś nie było okazji by mogła powrócić do domu. Po pierwsze, coraz bardziej zbliżał się ślub Aidana z Cailet Tyrell, na którym nie mogło Aithne zabraknąć. O ile oczywiście w ogóle się odbędzie. Aith uważała, że tak, ponieważ znając całą sprawę z zabójstwem księcia Dorne przez młodszą siostrę panny Tyrell oraz znając Cailet osobiście nie wierzyła, by dziewczyna miała z tym coś wspólnego. Szkoda, że Aidan i pozostali nie chcieli tego zrozumieć, w wyniku czego biedna rudowłosa całe dnie spędzała w domowym areszcie, bez żadnych gości. Wydarzenia te zapoczątkował list z informacją o śmierci Aylwarda Baratheona, co było kolejnym powodem do pozostania w Winterfell. Aylward był nie tylko najlepszym przyjacielem Aidana, lecz również narzeczonym Aryany, z którą łączyły z Aithne bardzo zażyłe stosunki. Były dla siebie jak siostry, więc brunetka nie wyobrażała sobie, by mogła zostawić Ary samą. Do tego wszystkiego dochodziła jeszcze śmierć lady Stark, siostry ojca panny Reed oraz Terryna Mormonta, męża Nadiry. Na samym końcu tej listy znajdowała się sprawa, o której Aithne nie chciała pamiętać. Marzyła, by raz na zawsze pozbyć się tej myśli, ale jednak śmierci ukochanego brata nie da się tak łatwo zapomnieć. Był to główny powód niechęci Reedówny, by powrócić do domu. Nie chciała przechadzać się dziedzińcem, na którym bawili się razem w dzieciństwie. Nie chciała natykać się na miejsca, w których razem spędzali czas. Nie chciała pocieszać rozpaczającej matki, co więcej, na tę chwilę nie chciała jej nawet widzieć. Nigdy nie była zbyt dobra w pocieszaniu. Nigdy nie wiedziała co ma w takich sytuacjach robić ani co mówić. Dlatego wolała na razie zostać w Winterfell, bo chociaż ją również bolały straty Starków, to jednak zdecydowanie mniej niż jej własne.
O wyprawie do Białego Portu Ary wspominała jej kilka razy. Aithne naturalnie do razu wyraziła zgodę towarzyszenia ulubionej kuzynce w wyprawie. Na początku chciała poznać osławionego Aylwarda Baratheona i na własne oczy przekonać się, czy jest odpowiednim dla Aryany mężczyzną. Teraz po prostu nie chciała zostawiać dziewczyny samej. Nie do końca wiedziała jak mają się sprawy pomiędzy Aryaną a jej narzeczonym, ale po reakcji brunetki na jego śmierć śmiało mogła stwierdzić, że przyszłej lady Baratheon na nim zależy. Sama na szczęście nadal cieszyła się stanem panieńskim, który póki co miał się nie zmienić.
W każdym razie, kiedy Aryana czyniła przygotowania do wyprawy, Aithne na pełnym relaksie postanowiła wybrać się na mały spacer. Znajdowała się właśnie niedaleko stajni, gdy nagle jej wzrok wychwycił podążającą w tę stronę Aryanę. Na ustach panny Reed zawitał szeroki uśmiech, gdy raźnym krokiem podążyła w ślad za kuzynką. Stając w wejściu już miała przywitać się z brunetką, kiedy nagle dostrzegła jeszcze jedną postać. Nadal z uśmiechem na ustach skinieniem głowy przywitała się ze stajennymi, by w chwilę później cicho przysunąć się do młodego chłopaka.
- Alisterze. Wiesz, że to bardzo nieładnie zakradać się po cichu do bezbronnej kobiety? - odezwała się głośno by zarówno Alister jak i Aryana ją usłyszeli. Znała młodego Starka. Może i nie łączyły ich więzy krwi, ale oboje dużo czasu spędzali w Winterfell, więc byłoby to trochę dziwne, gdyby nigdy wcześniej się nie spotkali.
Powrót do góry Go down
Aryana Stark

Aryana Stark
Nie żyje
http://averyhere.tumblr.com/
Skąd :
Winterfell
Liczba postów :
213
Join date :
26/04/2013

Stajnia Empty
PisanieTemat: Re: Stajnia   Stajnia EmptyCzw Lut 20, 2014 12:25 pm

Zajęta pielęgnowaniem swojej klaczy i pogrążona w myślach, nawet nie zauważyła, że w stajni pojawił się ktoś jeszcze. Gdyby nie głośna uwaga Aithne, pewnie dalej trwałaby w nieświadomości, że jest obserwowana przez swojego kuzyna lub, co gorsza, Aliser mógłby pomyśleć sobie, że jest celowo ignorowany.
Aryana uśmiechnęła się więc szeroko, wyglądając zza drewnianego słupka i spojrzała w stronę kuzynostwa.
-Moja droga kuzynka jak zwykle na posterunku. Co ja bym bez ciebie zrobiła? - obecność panny Reed w stajniach oznaczał, że i ona szykowała się już do wyprawy do Białego Portu, za co czarnowłosa była jej niezmiernie wdzięczna. Nie wątpiła w swoje dyplomatyczne umiejętności, ale towarzystwo kogoś serdecznego na pewno jej się przyda.
-Witaj, Aliserze. Wybierasz się gdzieś? - skinęła krewniakowi głową i zerknęła na konia, którego zaczął oporządzać.
Panna Stark bardzo cieszyła się z obecności prawie całej swojej rodziny w Winterfell, świadomość, że w trudnych chwilach zawsze może na nich liczyć, podnosiła ją na duchu. Zbliżało się wesele, na Północ mieli wkrótce zawitać goście i nie mogli przecież zastać pogrążonych w żałobie domowników.
Ary wróciła do pielęgnowania Visenyi, jednak tym razem ustawiła się tak, by widzieć swoich kuzynów.
-Przed nami ostatnie chwile spokoju - zaczęła udawanie zatrwożonym tonem - Lada moment spodziewamy się gości z Wysogrodu, potem przyjadą Lannisterowie i zacznie się jeden wielki pokaz dobrych manier.
Uśmiechnęła się pod nosem ponieważ przypomniała sobie, co niektórzy ludzie z Północy sądzili o lordach Południa i na odwrót. Dzikusy, panienki... nawet za sto dni imienia kraj nie ucieknie przed takimi stereotypami.
Powrót do góry Go down
Aliser Stark

Aliser Stark
Północ
http://paramythology.pl
Skąd :
Winterfell
Liczba postów :
31
Join date :
13/02/2014

Stajnia Empty
PisanieTemat: Re: Stajnia   Stajnia EmptyCzw Lut 20, 2014 6:51 pm

Letarg spowodowany skupieniem na pannie Stark prysł jak bańka mydlana kiedy to usłyszał głośno wypowiedziane swoje imię. Nie był to głos Aryanny lecz brzmiał niezwykle znajomo. Mimo zaskoczenia rozpoznał kobiece brzmienie i instynktownie wyprostował swoje ciało. Niewiele brakowało by stracił równowagę i upadł. Cóż to byłby za wstyd!
- Witaj Aithne i Ty również Aryanno - starannie pokłonił się pannie Reed i chwilę później czyniąc to samo w kierunku krewniaczki. Rzadko kiedy sam rozpoczynał rozmowy z krewnymi nie wspominając już o obcych mu osobach, ale lubił, kiedy ktoś go dostrzegał. Wewnętrzna radość zauważeniem jego osoby przeminęła jak tylko zdał sobie sprawę z tego, co przed chwilą usłyszał.
- Wybaczcie mi moje zachowanie. Nie miałem złych zamiarów - przepraszający wyraz wymalował się na jego obliczu. Zawsze był gotów stanąć w obronie swojej rodziny. Pewność tego, iż zawsze może liczyć na swój ród dodawał mu odwagi. Przed bogami przysięgał bronić tych, których kocha nawet za cenę życia, bo czymże byłoby życie bez nich?
Aliser chciał wybrnąć z tej sytuacji szukając jakiegoś dobrego, i zarazem kryjącego jego prawdziwe intencje, wytłumaczenia. Okłamywać bliskie mi osoby? O czym ja myślę?! - skarcił samego siebie jednocześnie postanawiając wyjawić pobudki jego porannej wizyty w tymże miejscu.
- Szukam dla siebie odpowiedniego konia, już chyba najwyższy czas, aby poznać trochę świata. - Po porwaniu siostry nie pozwalano mu za bardzo oddalać się od miasta. Z czasem przywykł do swoich ograniczeń, ale teraz, widząc innych lordów galopujących przed siebie, jego serce wyrywało się w szeroki świat. Zwrócił wzrok ku Aryannie - Zauważyłem, że szczotkujesz swoją klacz więc uznałem, że warto byłoby zobaczyć jak się to robi. - Wcześniej nie przywiązywał wielkiej wagi co do konieczności zajmowania się zwierzęciem. Teraz jednak czynność ta wydała mu się ważna jeśli chce posiadać własnego wierzchowca.
- Obawiałem się, że przestaniesz jeśli tylko mnie zauważysz. - wyznał.
Był świadom ciężaru strat jakie doznała Aithne. Od dłuższego czasu nie dane mu było zamienić słowa z gościem ze Strażnicy. Chciał powiedzieć jej, że jest mu przykro z powodu tego, co ją spotkało. Chciał ją podnieść na duchu lecz ta chwila nie wydawała mu się odpowiednią. Wyglądała na wesołą, a wspomnienie minionych dni mogło popsuć jej spokój.
- Musimy pokazać gościnność północy... - brzmienie słów było dalekie od entuzjazmu i szczęścia. Samo wspomnienie o tym... zjeździe wywoływało w nim niechęć. Dotrzymywanie towarzystwa, rozbawianie, oprowadzanie... Nie leżało to w jego naturze.
Powrót do góry Go down
Aithne Reed

Aithne Reed
Nie żyje
Skąd :
Greywater Watch
Liczba postów :
59
Join date :
02/05/2013

Stajnia Empty
PisanieTemat: Re: Stajnia   Stajnia EmptySob Lut 22, 2014 4:10 pm

Aithne z rozbawieniem przyglądała się reakcji Alistera na jej niespodziewane pojawienie się. Miała szczęście, że zagapił się na Aryanę i jej konia, bo w przeciwnym razie na pewno nie udałoby się go zaskoczyć. Mimo, iż potrafiła posługiwać się mieczem, nie brała przecież udziału w żadnych bitwach ani nie była szkolona w tym kierunku, więc ciche skradanie się nie należało do jej mocnych stron.
Tak jak przed chwilą stajennym, tak teraz skinęła głową w stronę kuzyna Starków. Nie przepadała za tymi wszystkimi etykietami, jednak jakieś pozory kultury należało zachować. No i w końcu byli rodziną, w obecności której Aithne czuła się swobodnie.
Skoro już udało jej się zakomunikować Ary obecność swoją i Alistera, odsunęła się od chłopaka i oparła się plecami o drewnianą podporę, dokładnie na przeciwko Starka.
- Nie przepraszaj. Żartowałam - odpowiedziała, na twarzy nadal mając rozbawiony uśmiech. O tak, zdecydowanie czuła się teraz bardzo swobodnie. Kiedy Alister powiedział im, po co tak właściwie się tutaj znalazł, Aithne zamilkła, przysłuchując się rozmowie kuzynostwa. Co prawda nie wyznawała zasady, by nie wtrącać się do dyskusji, która jej nie dotyczy, ale kiedy nie miała nic na dany temat do powiedzenia, to po prostu milczała. Odezwała się dopiero wtedy, gdy Aryana wspomniała o zbliżającym się przyjęciu.
- Obawiam się, że nie wytrzymam długo okazując naszą... gościnność - ostatnie słowo wypowiedziała z przekąsem i rezygnacją. Nie lubiła zachowywać się jak na wielką damę przystało, to zupełnie nie jej bajka. Nie mogła nic poradzić na to, że za każdym razem cisnęły się jej na usta głupie uwagi, które nierzadko zachowywała tylko dla siebie.
Dobrze, że Alister nie wspomniał ani słowem o śmierci Bastiana. Nadal nie minęła dość długa ilość czasu, by Aithne mogła swobodnie o tym rozmawiać, nie mając jednocześnie ochoty się rozpłakać. To, że się uśmiechała wcale nie oznaczało, że zapomniała. Kiedy chciała potrafiła maskować swoje prawdziwe uczucia, chociaż nie lubiła tego robić. W końcu i tak będzie musiała się komuś z tego wszystkiego zwierzyć. Kumulowanie w sobie uczuć nigdy nikomu na dobre nie wyszło.
Powrót do góry Go down
Aryana Stark

Aryana Stark
Nie żyje
http://averyhere.tumblr.com/
Skąd :
Winterfell
Liczba postów :
213
Join date :
26/04/2013

Stajnia Empty
PisanieTemat: Re: Stajnia   Stajnia EmptyPią Lut 28, 2014 4:36 pm

Aryana była dumna ze swych korzeni tego, jak mocno jej rodzina była ze sobą zżyta. Zawsze stawali za sobą murem, gotowi pocieszyć w ciężkich chwilach lub dołączyć do zabawy podczas tych weselszych. Żałoba spłynęła na całą Północ, od Niedźwiedziej Wyspy, przez Winterfell aż po Greywater Watch, a mimo to rodzina i chorąży Starków wciąż potrafili zebrać się w jednym miejscu i radzić nad przyszłością swojej krainy. Lord był im za to niezmiernie wdzięczny, podobnie jak jego dzieci. Obecność znajomych twarzy dodawała im otuchy, dlatego spotkanie z krewniakami w stajni naprawdę poprawiła samopoczucie Aryany. Chociaż Aliser i Aithne byli młodsi od niej, nigdy nie traktowała ich z góry, starając się by kontakty między nimi zawsze pozostawały przyjacielskie, choć nie dane im było widywać się zbyt często.
-Jesteś w odpowiednim wieku, kuzynie - przyznała, słysząc słowa Alisera. Ona sama marzyła o poznaniu kawałka świata, niestety pozycja i płeć nie zawsze jej na to pozwalały, nawet mimo dość liberalnego północnego podejścia pana ojca - Czy byłeś już na Murze? Powiadają, że jeśli stamtąd zobaczy się świat, jeszcze bardziej zapragnie się go zwiedzić.
Powoli kończyła już przygotowywać Visenyę do podróży, jednak skoro jej kuzyn chciał się czegoś nauczyć, pokazała mu jeszcze kilka trików, dzięki którym cała pielęgnacja przebiegnie szybciej i sprawniej. Aliser zdecydowanie urósł w jej oczach, sam chciał zająć się swoim koniem, a nie planował wyręczenia się kimś innym. Aryana nigdy nie mogła zrozumieć ludzi, którzy we wszystkim wyręczali się służbą.
Panna Stark przeniosła wzrok na kuzynkę, która razem z nią miała wybrać się w podróż do Białego Portu. Będą miały jeszcze okazję aby pogawędzić, dlatego nie miała zamiaru już teraz zarzucać jej pytaniami. Strata brata musiała być dla niej ciosem, ale Aithne dzielnie ją znosiła, więc Ary była z niej dumna.
-Goście znają naszą sytuację. Niektórzy wybaczą nam niedociągnięcia, inni będą wyczekiwać najmniejszego potknięcia - westchnęła, odkładając szczotkę na miejsce - W razie czego są w Winterfell miejsca, które znamy tylko my, znajdziemy tam doskonałą kryjówkę przed obowiązkami, jeśli te nas przerosną.
Chociaż nigdy nie uciekała od problemów, wiedziała też doskonale, że nie wszyscy są w stanie znieść towarzystwo lordów z Południa. Gdyby atmosfera przestała jej odpowiadać, sama na pewno schowałaby się w jednej z tajemnych komnat i przeczekała tę burzę.
-Muszę was niestety przeprosić. Jest kilka rzeczy, które muszę omówić z ojcem przed podróżą - oznajmiła, wychodząc z boksu i kierując się do wyjścia - Aithne, widzimy się niebawem. A tobie, kuzynie, życzę przyjemnej podróży, jeśli na takową się zdecydujesz.
Skinęła uprzejmie głową i chwilę później opuściła stajnię, kierując się w stronę komnat ojca.

| zt
Przepraszam, że tyle to trwało i musiałam już zakończyć. Mój internet wciąż szwankuje, niepotrzebnie bym Was blokowała. Mam nadzieję, że kiedyś zagramy w lepszych okolicznościach! ;)





Powrót do góry Go down
Aliser Stark

Aliser Stark
Północ
http://paramythology.pl
Skąd :
Winterfell
Liczba postów :
31
Join date :
13/02/2014

Stajnia Empty
PisanieTemat: Re: Stajnia   Stajnia EmptyPią Lut 28, 2014 11:49 pm

Był świadom, że jego zachowanie w stosunku do kuzynki nie było zbyt poprawne. Widząc uśmiech Aithne wyraźnie mu ulżyło. Słysząc słowa Aryanny utwierdził się w przekonaniu, iż jest to najwyższy czas, aby poznać kawałek świata - przynajmniej tereny należące do jego rodu. Wspomnienie o murze wywołało w nim bardzo mieszane uczucia. Część jego duszy pragnęła wstąpić w szeregi braci i zapewnić północy ochronę przed dzikimi i, bogowie, przed Innymi. W swej głowie snuł plany odnośnie przywrócenia Nocnej Straży dawnej świetności. Druga część chciała pozostać jak najbliżej bliskich i przyjaciół. Mur nie pozwoliłby mu na częste odwiedzanie rodziny, którą tak kochał i, co najgorsze, w razie wojny nie mógłby walczyć ramię w ramię z bratem, ojcem, wujostwem i kuzynami. Bezsilność byłaby dla Alisera najgorszą z tortur. Poza tym pragnął założyć własną rodzinę i przekazać dalej swoje ideały.
- Obawiam się, że Mur będzie musiał przetrwać beze mnie - odpowiedział i jednocześnie dokonał wyboru co na tę chwilę jest dla niego ważniejsze.
Chciał wyrzucić z głowy obraz Muru i Nocnej Straży więc zaczął pilnie przypatrywać się czynnościom wykonywanym przez kuzynkę. Wnet złe myśli uleciały, a ich miejsce zajęła wdzięczność, której nie umiał wyrazić. Nie minęła chwila nim zorientował się, że na twarzy pojawił się uśmiech - coś niespotykanego, pozwolił, aby ten niecodzienny wyraz pozostał. Na pewno nie był osobą łatwo wyrażającą swe uczucia.
Doskonale rozumiał odczucia Aithne co do gości i wszystkiego co z tym związane. Granie lorda i okazywanie, jakże nieprawdziwych, uczuć pod adresem niektórych możnych wychodziło mu dosyć... mizernie. Miał ochotę zapytać pannę Reed, czy nie zechciałaby z nim zaszyć się gdzieś na ten czas, ale ta myśl była zbyt śmiała i na pewno nie padłaby z jego ust. Zwykle ważył słowa, dwa razy pomyśli nim coś powie.
Na pożegnanie ukłonił się kuzynce i odprowadził ją wzrokiem. Był niezmiernie szczęśliwy z obrotu spraw. Może nawet stracił w oczach dam, ale nie przejmował się tym zbytnio - jeden zły czyn nie robi ze mnie jakiegoś łajdaka prawda? Chcąc wykorzystać zdobytą wiedzę podszedł do najbliższego konia i próbował śledzić ruchy pielęgnacji.
Chwila szybko minęła, a Aliser miał jeszcze parę niecierpiących zwłoki spraw do zrobienia. Najlepiej jak umiał pożegnał się z Aithne i wyraził chęć ponownego spotkania. Miał nadzieję, że dziewczyna nie odebrała źle jego nagłego zniknięcia.

|zt
Dzięki za grę Aryanno i przy okazji Tobie również Aithne :)


Ostatnio zmieniony przez Aliser Stark dnia Nie Mar 02, 2014 7:06 pm, w całości zmieniany 1 raz (Reason for editing : Konieczność zakończenia wątku.)
Powrót do góry Go down
Sponsored content


Stajnia Empty
PisanieTemat: Re: Stajnia   Stajnia Empty

Powrót do góry Go down
 

Stajnia

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

 Similar topics

-
» Stajnia

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Westeros :: Północ :: Winterfell-