|
| Autor | Wiadomość |
---|
Ivory Targaryen Skąd : Dorne, Słoneczna Włócznia Liczba postów : 2203 Join date : 23/10/2013 | Temat: Komnata gościnna Czw Maj 22, 2014 4:00 pm | |
| |
| | | Ivory Targaryen Skąd : Dorne, Słoneczna Włócznia Liczba postów : 2203 Join date : 23/10/2013 | Temat: Re: Komnata gościnna Czw Maj 22, 2014 4:00 pm | |
| MG
Odwieczną, a zarazem najświętszą misją tego świata była rola matki i strażniczki domowego ogniska, którą bogowie przeznaczyli kobietom, istotom na pozór jedynie słabszym od mężczyzn. Siła fizyczna jednak została zastąpiona tą wewnętrzną, w szczególności, gdy z jej łona zrodziło się dziecię. Powiadano, że wystarczy miłość matek, aby uratować świat. Jednakże nim to wszystko nastąpi, niewiasta przeżywa dziewięć najgorszych, a zarazem najlepszych księżyców swego żywota. Cóż jest bowiem piękniejszego od serca, które zaczyna bić pod Twym własnym? Matkę i dziecko zaczyna łączyć więź święta i nierozerwalna, miłość bezwarunkowa. Stan brzemienny to wyjątkowy okres, jednakże równie piękny, co i niebezpieczny. Kobieta winna dbać o swe zdrowie z najwyższą ostrożnością. Unikać podróży, dźwigania i wspinania się na wysokie wieże. Ciało brzemiennej przypominało naczynie z porcelany, na które należy dmuchać i chuchać, aby rozwiązanie nastąpiło szczęśliwie. Nihil Arryn nie dopełniła tychże powinności. Odbyła dalekie podróże z Winterfell aż do Królewskiej Przystani, aby później wraz z małżonkiem przybyć do Orlego Gniazda. Gdy przekroczyła Krwawą Bramę brzuch osiemnastoletniej lady był już lekko zaokrąglony, a ciążowe dolegliwości zaczynały dawać się we znaki. Po przybyciu do siedziby rodu Arryn Nihil zaczęła odczuwać dziwne bóle w podbrzuszu. Nagłe i szybkie, jakby kto ją dźgał tysiącem igieł. Młódka ledwie wspięła się po schodach i przekroczyła próg lordowskiej komnaty, gdy poczuła w podbrzuszu straszliwy ból. Jakby wbijano jej w łono ostry miecz i wiercono nim szybko. Powietrze jakby stało się gęstsze, a Nihil musiała podeprzeć się o ścianę. Ból był tak mocny, że ciemno robiło się przed oczyma. A ponadto... nagle poczuła lepką, ciepłą ciecz spływającą prędko po udach. Krew. Zbyt dużo krwi. Lord Arryn złapał się za serce, chrypliwie wołając straże. Jeden z żołnierzy wpadł do komnat, a ujrzawszy krwawiącą lady ryknął do innego: -Wezwij maestera, prędko! Najostrożniej jak tylko potrafił wziął lady Nihil w ramiona, aby wynieść ją z lordowskich komnat. Lord Arryn nie mógł na to patrzeć. Idąc ostrożnie wkroczył do starej, nieużywanej już komnaty, pogrążonej w ciemności. Ułożył ciało córy Winterfell na łożu, a a natychmiast wpadła służka z ciepłą wodą i ręcznikami. Na pooranej zmarszczkami twarzy kobiety malowało się zaniepokojenie. Służyła tu całe swe życie. Widziała wiele żon Arrynów oraz inszych kobiet rodzących dzieci. Niektóre nie przeżywały porodu. Myranda zapaliła świece drżącymi dłońmi. -Zaraz przyjdzie maester, moja pani - szepnęła, stając koło lady i podwijając jej spódnice sukni. Krwi było coraz więcej, a ból nie ustawał. Wyginał ciało małżonki Namiestnika Wschodu i wyciskał krzyk z różanych warg. |
| | | Nihil Arryn Skąd : Winterfell Liczba postów : 341 Join date : 26/04/2013 | Temat: Re: Komnata gościnna Czw Maj 22, 2014 9:49 pm | |
| To, co działo się od chwili przybycia do Orlego Gniazda, aż do momentu, w którym zorientowała się, iż krwawi, pamiętała jak przez mgłę. Dość szybko straciła Reinmara z oczu, pojawiła się prośba samego Lorda Arryna o odwiedzenie go, schorowanego, w jego komnatach. Była przecież młoda, pełna sił. Wierzyła również w to, że teraz, kiedy jest już w Dolinie, w swoim nowym, drugim domu, wszystko będzie dobrze. Czyżby zgrzeszyła czymś przeciwko starym bogom? Czyżby mieli jej za złe, iż tak szybko opuściła swoją ukochaną Północ, rwąc się do nowego życia? Nie była w stanie opanować syknięcia pełnego bólu, ani też zgięcia się w pół. Pojawiły się gorączkowe myśli - dziecko. Nie może go stracić. Nie może stracić przyszłego Lorda Orlego Gniazda. Nie wiedziała kto, jak i kiedy przeniósł ją do komnat, układając ostrożnie na miękkim łożu. Ból był paraliżujący, jednakże w niczym nie ustępował niepokojowi, który szalał w jej świadomości. Chwyciła dłoń jakieś służki. - Dziecko. Dziecko jest najważniejsze. Słyszysz?! SŁYSZYSZ MNIE!? Nie chciała potrząsnąć biedną, nie mniej przerażają jak ona kobietą, ale wydawało się Nihil, że to właśnie zrobiła. Opadła bez sił na poduszkę. Widziała przed oczyma bardzo wyraźny obraz swojego ojca. Lord Stark uśmiechał się serdecznie, słuchając tłumaczyć upartej, małej Nihil, która powtarzała, że nigdy nie wyjdzie za żadnego szlachetnego lorda i nigdy nie będzie matką, gdyż musiałaby zmuszać swe córki do bycia damami. A ona sama przecież damą nigdy nie chciała być. Widziała Reinmara, pochylającego się nad nią, kiedy w noc po ślubie w Winterfell, znaleźli się w końcu sami w komnatach. Ogień, który tlił się w kominkach, widoczny był również w jego oczach. Widziała również swoje siostry oraz braci, z którymi zawsze ganiała po wszystkich korytarzach, potrącając służki i nie raz wywracając jakieś cenne wazony. Uśmiechnęła się, choć tak naprawdę był to grymas cierpienia. - Winterfell. Musisz wysłać kruka do Winterfell. Nie zapomnij, dobrze? Nie zapomnij... Dom, za którym tęskniła i którego, jak sobie uświadamiała, miała już nigdy nie zobaczyć. Tak naprawdę nie pogodziła się do końca z faktem, że zmuszona była opuścić Północ. Miała niespełna osiemnaście dni imienia. Im dłużej przebywała poza Winterfell, tym więcej była w stanie oddać, aby chociaż jeden rok móc beztrosko tam spędzić. Wydawało się jej, że krzyknęła z bólu. Że nie była w stanie tego wytrzymać. - Dziecko. Musicie. Musicie je ratować! Prosiła ze łzami w oczach. |
| | | Ivory Targaryen Skąd : Dorne, Słoneczna Włócznia Liczba postów : 2203 Join date : 23/10/2013 | Temat: Re: Komnata gościnna Pon Maj 26, 2014 12:04 pm | |
| MG
Istnieją w życiu rzeczy, o które warto walczyć do samego końca. A nawet powinno tak się uczynić, co w głębi ducha wie każda matka. Podpowiada to kobiecie instynkt macierzyński rosnący wraz z tym sercem pod jej własnym. Przyzna to każda niewiasta zdrowa na umyśle, która miłuje dziecię od samego początku, tak jak to nakazywali Bogowie. Walczyć do samego końca. To święty obowiązek matki, który niektóre z nich przypłacały życiem. Prawdziwy świat bowiem nie przypomina tych z pieśni. Nie wszystkie połogi kończą się szczęśliwym rozwiązaniem, nie każde małżeństwo zawiera się z miłości, a brat zdolny jest zabić brata. Prawdziwa rzeczywistość ma odcienie szarości. Nie ma tu nic ni czarnego, ni białego, lecz przede wszystkim: nie ma nic sprawiedliwego. W tym świecie umiera się zarówno za winy, jak i niewinność. Wszystko tu niszczeje, gnije i nie ma tu nic trwałego, poza tęsknotą za trwałością. Jedyną pewną rzeczą w niepewności tego świata jest miłość matki, nakazująca walczyć aż do końca. Nihil pragnęła walczyć. Widziała to Myranda i widział to strażnik. Ból stawał się coraz silniejszy, krwotok przybierał na sile. Gęsta, ciemna krew plamiła białe piernaty. Nie minęło kilkanaście minut nim zjawił się maester, dyszący ze zmęczenia, jednakże to co ujrzał sprawiło, że zamarł w bezruchu, a ręce drżały mu nerwowo. Nie minęło więcej niźli ułamek sekundy, a mężczyzna był już przy brzemiennej młódce, kładąc dłoń na jej czole. Gorączkowała. Wystarczyło jedno spojrzenie między jej uda, aby potwierdziły się najgorsze z jego obaw. Natychmiast jął krzątać się przy naczyniach, chcąc zrobić mieszankę ziół, mających pomóc młodej lady. Do komnaty wpadł jak burza następny mężczyzna, wysoki i potężny jak dąb, lecz nie zachował właściwiej wojownikom zimnej krwi. Przerażony dobiegł do swej żony, chwytając ją za rękę. -Nihil... - wyrzekł Reinmar, lecz jego umiłowana małżonka posłała mu jedynie zbolałe spojrzenie, nim utraciła przytomność. Blade usta rozchyliły się bezwiednie, a z piersi uchodziło życie. Maester podał młódce miksturę, lecz nie odzyskała już przytomności. Walczyła dzielnie, lecz pokonał ją ból, którego nie można było już ukoić. Nie można było go pokonać. Nie mógł tego uczynić nawet, a może w szczególności, wcześniej niemal niepokonany wojownik, syn rodu Arryn, który trwał przy swej żonie przez całą noc, lecz nim ona dobiegła końca, Nihil wydała ostatnie tchnienie. Serce zabiło po raz ostatni, niespokojnie i pełne rozpaczy, to drugie serce bowiem także przestało bić. A słońce mimo to wstało, wznosząc się leniwie nad horyzontem, nieświadome, że coś właśnie istnieć przestało. Reinmar podszedł do okiennicy, blady i milczący. Jego spojrzenie objęło górskie pasma, pełne zdziwienia i niedowierzania. Jak świat mógł jeszcze istnieć? |
| | | Sponsored content | Temat: Re: Komnata gościnna | |
| |
| | | |
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|