a
IndeksLatest imagesRejestracjaZaloguj
Rynek



 

 Rynek

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : 1, 2  Next
AutorWiadomość
Roan Snow

Roan Snow
Nie żyje
Skąd :
urodzony na Południu
Liczba postów :
18
Join date :
08/12/2013

Rynek Empty
PisanieTemat: Rynek   Rynek EmptyCzw Gru 12, 2013 11:12 pm

Dzień był dość chłodny. Roan nie miał się jednak co tym faktem dziwić - na Północy nawet w środku lata było zimno. Przebywał tu wystarczająco długo, aby przyzwyczaić się do panującego w owych rejonach klimatu. Sami Ludzie Północy sprawiali wrażenie, jakby aura była jak najbardziej przyjazna. Nic dziwnego pomyślał, większość z nich nie wie, co to znaczy żyć w ciepłocie...
Chłopak miał w planach odwiedziny w Winterfell. Jeśli wierzyć matce, tam też znajdował się jego ojciec. Postanowił jednak zajechać do Karholdu. Nie wiedzieć czemu, zawsze chciał zobaczyć to miasto. Stolica Północy i osiadający w niej Barnett Stark nie uciekną, Roan będzie mógł załatwić rodzinne porachunki w przyszłym czasie.
Strażnicy przy bramie początkowo mieli pewne obiekcje względem Mehlid. Koniec końców, czarna jak noc niedźwiedzica wędrująca przy boku człowieka to widok dość niecodzienny. Kiedy jednak właściciel zwierzęcia zaprezentował to, iż jest kuglarzem, za sprawą kilku wyszukanych sztuczek, gwardziści niechętnie pozwolili mu przejść. W tym momencie bękart zaczął się poważnie zastanawiać, czy nie będzie potrzebował jakiegoś pozwolenia na wkroczenie do Wintrefell z Mehlid. Ze sfery myśli wyrwało go jednak poruszenie wokół niego.
Młody pół-Stark wkroczył na karholdzki rynek. Dzieci krzyczały wniebogłosy i wskazywały palcami na niewzruszoną wytykaniem samicę baribala. Przerażone matki odsuwały się z potomkami, a mężczyźni wysunęli się do przodu, jakby chcieli bronić swych samic i młodych. Mimo to większość rozpoznała w nieznajomym czarnowłosym wędrownego trubadura i kuglarza. Wszystko to dzięki Mehlid. Roan spodziewał się, że wiadomość o artyście z niedźwiedziem obiegnie co najmniej pół Westeros, zanim dotrze na Północ. Nie wiedział, czy rzeczywiście wiadomość ta trafiła do uszu jednej drugiej mieszkańców Siedmiu Królestw, ale niektórzy z poddanych Lorda Karstarka na pewno ją zasłyszeli.
W miarę jak przesuwał się w głąb placu targowego, rozpoznawała go coraz większa liczba osób. Wkrótce zaczęto domagać się pokazów. Trochę było to nie w smak Roanowi, który marzył jedynie o ciepłym posiłku, miękkim posłaniu i rozochoconej dziewce przy sobie. Czegóż się jednak nie robi dla publiczności? Z drugiej strony zawsze może dzięki temu coś zarobić. Usiadł więc sobie na pieńku, który podsunęło mu dwu chłopców w wieku do dwunastu lat - nie więcej. Wyjął zza pasa flet i oblizał usta. Mehlid od razu wyczuła, co się święci i zastrzygła uszami. Stanęła na przednich łapach, przez co większość pospołu objął lęk. Po chwili jednak z instrumentu grajka wydobyła się pewna skoczna melodia. Niedźwiedź zaś począł przestępować z nogi na nogę, wymachując przy tym przednimi łapami w takt muzyki. Od razu było widać, że tańczy.
Poruszenie nie trwało długo. Po chwili ludzie rozeszli się z powrotem do kramów. Teraz tylko nieliczni przechodzący spostrzegali urodziwego młodzieńca, akompaniującego ciężki taniec czarnej niedźwiedzicy. Jeszcze mniej zaś decydowało się na podrzucenie mu miedziaka za umilanie czasu spędzonego w chłodzie na rynku w Karholdzie.
Powrót do góry Go down
Freya Snow

Freya Snow
Nie żyje
Skąd :
Dreadfort
Liczba postów :
70
Join date :
08/11/2013

Rynek Empty
PisanieTemat: Re: Rynek   Rynek EmptyCzw Gru 19, 2013 9:42 pm

Po skończonym posiłku Arys postanowił oprowadzić ją po swoim mieście. Freya bezustannie czuła napięcie, rozglądała się po twarzach służby i mieszkańców Karholdu. Przecież wszyscy znali Arysa, nikt jednak nie znał jej. W swoim znoszonym płaszczu podszytym jedynie cienką warstwą futra nie wyglądała jak odpowiednie towarzystwo dla dziedzica Karholdu. Jednak słowa, które wypowiedział niedawno jej ukochany (jeszcze długo nie będzie mogła przyzwyczaić się do tego określenia) podniosły ją na duchu i jakby lekko uniosły w górę jej podbródek. Nie była żadną prostytutką, już nigdy nią nie będzie.
Nie ukrywając, gdy mężczyzna to jej uświadomił, samoocena Freyi z sekundy na sekundę przebywania z młodym Karstarkiem rosła, jednak bez zbytniej przesady. Snow zajmie wieki, by wyzbyć się tego zaniżonego poczucia własnej wartości.
Przemierzali więc wpierw korytarze zamku, by w końcu wyjść na zewnątrz. Natychmiast uderzył ją ten znienawidzony powiew zimna. Tak ciepło było w komnacie Arysa, pod pierzyną...
Od razu zauważyła poruszenie na rynku. Złapała Arysa za nadgarstek i uśmiechnęła się do niego szeroko, występując lekko do przodu.
- Chodźmy tam! - powiedziała. Zawsze lubiła występy artystyczne, a ten bez wątpienia wzbudzał zainteresowanie.
Ludzie rozstępowali się, widząc dziedzica ciągniętego za rękę przez jakąś kobietę, więc Freya miała coraz lepszy widok na przedstawienie. Jednak to, co ujrzała, wcale się jej nie spodobało. Nigdy nie lubiła artystów posługujących się zwierzętami w celu zarobienia. Uznawała ich za takich, którzy nie potrafią zbyt wiele, wysługują się więc i wykorzystują zwierzęta, które nie lubią takich sytuacji. Zwierzę nie rozumie przecież sztuki, muzyki, a takie zbiorowiska z całą pewnością wzbudzają w nich większy bądź mniejszy stres.
- To okropne - powiedziała do Arysa ze smutną miną.
- Myślisz, ze ten biedny niedźwiedź bawi się tak samo dobrze jak ten głupiec z fletem? Szczerze w to wątpię. - dodała, po czym odwróciła się przodem do ukochanego a tyłem do całego widowiska.
Powrót do góry Go down
Arys Karstark

Arys Karstark
Nie żyje
Skąd :
Dreadfort
Liczba postów :
51
Join date :
23/11/2013

Rynek Empty
PisanieTemat: Re: Rynek   Rynek EmptyCzw Gru 19, 2013 10:35 pm

Może to nie był najlepszy pomysł - pomyślał Arys, kiedy tylko pierwszy podmuch chłodnego powietrza przebiegł po jego twarzy. Owszem, był z północy. Owszem, był przyzwyczajony do zimna. Ale nikt nigdy nie powiedział, że każdy z północy musi lubić chłód. Nigdy nie czuł miłości do białego puchu, który spadał z niebios, czy do szklanych sopli, które często były największą uciechą dzieciaków. Zbyt zimno.
Oprowadzał Freyę i opowiadał jej wszystko co mógł o Karholdzie. Nie był wybitnym przewodnikiem, co było skutkiem braku umiejętności których potrzebował dobry mówca. Arys zawsze żył w swoim świecie, tam opisywał rzeczywistość na swój sposób, bo później trudno było mu zmienić na słowa. Szczególnie kiedy miał to robić bez większego namysłu.
Kiedy kroczyli spokojnie po zamku, za ich plecami można było usłyszeć pojedyncze kraknięcia, ukochane ptaki Arysa często lubiły za nim podążać w małych grupkach, bez konkretnego powodu. Młody Karstark nigdy nie zwracał na to uwagi, czego nie zrobił też teraz, chociaż nie wiedział, co myśli o tym Freya. Do jego głowy znowu uderzył temat warga, który nękał go kilka razy dziennie. Nie wiedział jaki powinien być jego następny krok. Prawdopodobnie powinien starać się nawiązać kontakt ze zwierzętami. Nie wiedział nawet jak.
Próbował jednak to zrobić, jednak z jego transu wyrwała go Freya. Arys mrugnął kilka razy i zobaczył w oddali kuglarza, który występował na rynku ze swoim niedźwiedziem. Dziewczyna bez namysłu podbiegła do grupki ludzi otaczającej ulicznego artystę. Za nią podążył Karstark, idąc powolnym krokiem.
Poznał tego człowieka z niedźwiedziem. Widział go już kiedyś, ale było to chyba inne miejsce. Próbował przypomnieć sobie gdzie i kiedy to było, jednak przerwała mu Freya, wyraźnie sfrustrowana poczynaniami ulicznego artysty.
- Myślę, że nie jest mu źle - uśmiechnął się do niej - widziałem już kiedyś tego człowieka. Widziałem go z tym samym misiem, więc myślę, że jest im razem dobrze. W końcu to niedźwiedź. A niedźwiedzie raczej nie pozwalają sobą pomiatać - dodał spoglądając na roztańczonego zwierzaka - trochę wiem o tresowanych zwierzętach, zaufaj mi - dokończył i pocałował ją w policzek, po czym wrócił do podziwiania niecodziennego występu.
Powrót do góry Go down
Roan Snow

Roan Snow
Nie żyje
Skąd :
urodzony na Południu
Liczba postów :
18
Join date :
08/12/2013

Rynek Empty
PisanieTemat: Re: Rynek   Rynek EmptyCzw Gru 19, 2013 11:13 pm

Roan nie od razu zauważył dwójkę osób, kroczącą wśród tłumu gapiów, obserwującego jego występ. Mehlid była chyba lubiana. Jej niedźwiedzie tańce zaskarbiły sobie przychylność publiki, która ochoczo rzucała w jego stronę pojedyncze monety. Za każdym razem, gdy kolejny miedziak lądował pod jego nogami, kuglarz, w uprzejmej podzięce, kiwał głową w stronę, z której nadleciał. Po chwili w okolicy Snowa i jego zwierzęcia uzbierała się pewna sumka, która powinna wystarczyć na kolację. Mężczyzna skończył więc grać. Swoją drogą - niedźwiedzica zdążyła się już trochę zmęczyć.
Pod koniec widowiska przybyło dwu nowych widzów. Jeden z nich był pewno jakimś wysoko urodzonym paniczem, o czym świadczyły: ubiór oraz sposób patrzenia i poruszania się. Człowiek ten obrzucał wszystko wokół takim spojrzeniem, jakby był u siebie w domu, jakby każda chata, każdy wieśniak, każdy kamień w bruku były jego własnością. Może rzeczywiście tak było? Roana jakoś mało to w tym momencie interesowało.
Kobieta, która go tu przyprowadziła, wyglądała na służkę. Niemniej, w jej urodzie także było coś dworskiego. A raczej "dworskiego" w mniemaniu ludzi z Północy. Kiedy pocałowała tego drugiego, kuglarz o mało nie połknął swojego instrumentu. Ten ubiór... No nic, może wracali z polowania... Albo podróży...
Snow w końcu odjął flet od ust. Schował go za pas i pozbierał monety, które wrzucił następnie do sakwy. O uszy obiła mu się rozmowa rozsierdzonej panny co do traktowania zwierząt. Zaśmiał się w duchu i zawołał w tłum:
- Możemy liczyć o wiadro wody dla artystki?! - wskazał w kierunku niedźwiedzicy, roześmiał się wesoło i podrapał ją za uchem, na co ona odpowiedziała liźnięciem jego ręki szorstkim językiem.
Publiczność odpowiedziała gromkim śmiechem, a pewna gospodyni pobiegła do pobliskiego domu i po krótszej chwili wróciła z tym, o co poproszono. Postawiła kanę przed Mehlid, która poczęła łapczywie pić.
Roan znał niedźwiedzicę dostatecznie dobrze, żeby wiedzieć, że to, co robią, sprawia przyjemność również jej. Była dla niego jak siostra. Jakaś tam panna z prawicy jakiegoś tam paniczyka nie będzie mu mówić, co czuje jego siostra.
- A ile niedźwiedzi wytresowałaś, pani? - ni z tego, ni z owego odezwał się zza pleców kobiety. - Ile tresowanych niedźwiedzi widziałaś na oczy, aby mieć porównanie z tym? - wskazał brodą na Mehlid, która postawiła uszy, jakby wiedziała, że to o niej mowa.
Powrót do góry Go down
Freya Snow

Freya Snow
Nie żyje
Skąd :
Dreadfort
Liczba postów :
70
Join date :
08/11/2013

Rynek Empty
PisanieTemat: Re: Rynek   Rynek EmptyPią Gru 20, 2013 4:16 pm

W dalszym ciągu nie podobało się jej to przedstawienie, nawet pomimo zapewnień Arysa. Chyba po prostu nigdy coś takiego nie przypadnie jej do gustu. Założyła więc ręce na piersi i patrzyła komediowo-obrażoną miną na swojego mężczyznę. Swojego mężczyznę, coś takiego...
Odwróciła lekko wzrok, spoglądając przez ramię na kobietę podsuwającą niedźwiedziowi, a raczej niedźwiedzicy jak się okazało, wiadro wody. Jej wzrok zmierzył za chwilę tego wspaniałomyślnego artystę i przyjaciela zwierząt. Nie przypadł jej do gustu, wydawał się być zadufany w sobie, miał bardzo dumne spojrzenie. Wywróciła więc oczyma, po czym ponownie skierowała twarz w stronę Arysa.
Nagle usłyszała głos zza pleców, wystraszyło ją to ogromnie, aż podskoczyła, a jej twarz poczerwieniała.
- Żadnego, co jest tylko potwierdzeniem nienaturalności tej sytuacji dla niedźwiedzia, drogi panie - powiedziała z przekąsem, odwracając się na pięcie w stronę rozmówcy, kierując brwi ku górze i patrząc na niego dumnie, jakby chcąc naśladować jego sposób patrzenia na innych. Jak bardzo działał jej na nerwy, wyglądem, sposobem mówienia, nawet poruszania się.
Powrót do góry Go down
Roan Snow

Roan Snow
Nie żyje
Skąd :
urodzony na Południu
Liczba postów :
18
Join date :
08/12/2013

Rynek Empty
PisanieTemat: Re: Rynek   Rynek EmptyPią Gru 20, 2013 5:07 pm

Uniósł jedynie brew na bezceremonialne zachowanie tej kobiety. O nie, z pewnością nie była wysoko urodzoną damą. Chowałaby się tylko za tym paniczykiem, splatałaby ręce na łonie i trzepotała rzęsami, żeby tylko nie przynieść hańby swej rodzinie. Kim więc była ta? Służka, bądź przybłęda, której wydawało się, że fakt, iż szlaja się za jakimś szlachcicem i nadstawia mu twarz do pocałunków czyni ją panią tego zamku? Roan nie rozumiał kobiet. A w szczególności takich kobiet.
- Nienaturalność? Rozumiem, że należysz, pani, do osób, które nie podróżują konno i nie noszą futer ze zwierząt. Zapewne też nie jadasz mięsiwa, jaj, mleka i prędzej dałabyś sobie rozszarpać gardło przez wilka, niż ratować się orężem.
Mehlid w tym czasie opróżniła wiadro do cna i stanęła na tylnych łapach, rozglądając się po placu targowym. Młody Snow skinął nieznacznie i przelotnie w stronę pary, po czym skierował się do niedźwiedzicy. Podziękował serdecznie kobiecie, która przytachała tu wodę, po czym podrapał misia po brzuchu. Ten wydał z siebie długi pomruk i... runął jak długi na plecy. Roan zaśmiał się, kiedy zdezorientowane zwierzę podniosło się na cztery łapy.
Mimo iż jego towarzyszka była ogromną, w pełni dojrzałą samicą, cały czas było w niej wiele z małego misia. Teraz, na przykład, najprawdopodobniej zapomniała, że stoi, a nie siedzi.
 Oby nigdy do końca nie dorosła... - myślał sobie czasem mężczyzna, patrząc na jej wygłupy.
Powrót do góry Go down
Arys Karstark

Arys Karstark
Nie żyje
Skąd :
Dreadfort
Liczba postów :
51
Join date :
23/11/2013

Rynek Empty
PisanieTemat: Re: Rynek   Rynek EmptyPią Gru 20, 2013 10:58 pm

Przysłuchiwał się rozmowie ulicznego artysty z Freyą przez dłuższą chwilę. Uznał to za okazję dobra by poznać dziewczynę od innej strony. Nigdy nie domyśliłby się, że będzie aż tak obstawać za niedźwiedziem. Arys nie czuł, żeby miś ten był nieszczęśliwy, wyglądał zresztą na zadowolonego ze swojego życia, ze swojej pracy i swojego towarzysza. Karstark w swoim życiu widział parę kruków, które nie zostały wytrenowane przez dobrych ludzi. Były głodzone i karane. Zawsze kończyły jako niezdolne do zaufania człowiekowi. Ten zwierzak był całkiem inny. Nie mógł być źle traktowany.
- Freyo, kochanie, naprawdę nie sądzę, by ten miś miał jakiekolwiek powody, żeby narzekać - powtórzył, starając się jednak przemówić dziewczynie do rozsądku. Nie było tu powodu, żeby się denerwować losem niedźwiedzia-artysty - a żeby Ci to udowodnić, zaproszę naszych gości na posiłek, żebyśmy mogli dowiedzieć się czegoś więcej na ich temat - zakończył z uśmiechem i podszedł do ulicznego artysty, przyglądając się jednocześnie niedźwiedziowi, który zajęty był niezdarnym wstawaniem.
- Przychodzę, żeby zaprosić się na posiłek w zamku - wzrok Arysa powędrował na ulicznego grajka - jako że sam jestem miłośnikiem zwierząt, chciałbym dowiedzieć się czegoś więcej o twoim kompanie.
Powrót do góry Go down
Roan Snow

Roan Snow
Nie żyje
Skąd :
urodzony na Południu
Liczba postów :
18
Join date :
08/12/2013

Rynek Empty
PisanieTemat: Re: Rynek   Rynek EmptySob Gru 21, 2013 11:51 am

Kochanie?, pomyślał Roan, a więc to para...?
Mężczyzna rzucił okiem w stronę kobiety. Oczywiście, że Mehlid nie była źle traktowana! Ile zwierząt jest oswajanych i jest im dobrze? Najwidoczniej ta jakże dobrze wychowana przedstawicielka płci pięknej nie akceptowała takiej możliwości. Jakby baba nie miała więcej zmartwień oprócz tego, czy zwierzątka są szczęśliwe, czy nie są. Lada dzień może nadejść zima. Wtedy przetrwają najsilniejsi.
Zauważywszy, że panicz podchodzi do niego, Snow poczuł, jak napinają się jego mięśnie. Przygotowany był na potyczkę słowną. Wydawało mu się, że ten wysoko urodzony ma zamiar go zrepremendować i wydalić z zamku. Kolejna noc poza ciepłymi ścianami jakiegokolwiek budynku...? Roanowi nie było to w smak.
Rozluźnił się nieco jednak, gdy padła propozycja. Najpierw zamrugał oczami ze zdziwieniem, nie wierząc własnym uszom. On - grajek uliczny, utrzymujący się z dnia na dzień z tego, co raczy dać zadowolona, bądź nie, publika - ma stołować się w karholdzkim zamku? W siedzibie samego Lorda tego miasta? Jeśli ten człowiek czuje się tu na tyle swobodnie, by proponować mu posiłek w tamtym miejscu oznaczałoby to, iż sam należy do najbliższego otoczenia Lorda Karstarka. Może nawet są rodziną? Co w takim wypadku młody Karstark robiłby na miejskim rynku razem ze swą kochanicą, która - notabene - nie prezentowała się jak przedstawicielka klasy wyższej?
Bękart chciał z początku odmówić. Wizyty na dworach wysoko urodzonych często kończyły się wplątaniem w rozgrywki polityczne. Roan osobiście nigdy tego nie doświadczył, ale mógłby wymienić kilka przypadków, kiedy to jego znajomi bardowie, czy trubadurzy, zostali zwabieni do zamków szlacheckich, gdzie nakłoniono ich do szpiegowania konkurencji. Bardzo niebezpieczne to zajęcie; i mało opłacalne. Snow zmierzył panicza spojrzeniem.
Nie wyglądał on na osobę, która wykorzystałaby sytuację i uknuła spisek przeciwko kuglarzowi. Spisek przeciwko kuglarzowi - jakże bezsensownie to brzmi; tak jakby ów kuglarz był osobą liczącą się na arenie politycznej tego kraju.
Roan postanowił zaryzykować. W słowach tamtego nie wyczuwał fałszu, ani obłudy. Najwyżej rzuci się z okna zamkowego. Słyszał, że są sytuowane bardzo wysoko, żeby zdesperowane panny, niezadowolone prędkim małżeństwem i matkowaniem, nie musiały dwa razy doświadczać swej śmierci.
Skłonił nieznacznie głowę w geście podzięki.
- Byłoby to dla mnie wielkim zaszczytem, miłościwy panie. Niemniej jednak nie chciałbym przysparzać wam kłopotu. Macie pewnie dużo obowiązków i zajęć ciekawszych niż goszczenie wędrownego kuglarza - uśmiechnął się.
Tymczasem Mehlid przywędrowała do niego. Stanęła obok Roana i spoglądała zaciekawionym, acz czujnym spojrzeniem w stronę rozmówcy swego towarzysza.
Powrót do góry Go down
Freya Snow

Freya Snow
Nie żyje
Skąd :
Dreadfort
Liczba postów :
70
Join date :
08/11/2013

Rynek Empty
PisanieTemat: Re: Rynek   Rynek EmptySob Gru 21, 2013 7:22 pm

Nie podobała jej się ta sytuacja, rozmowa, zachowanie Arysa oraz ten zakichany grajek. Nawet przez myśl nie przeszłoby jej, że będzie spędzać z nim więcej niż te parę chwil na rynku. Teraz spędzi w jego towarzystwie co najmniej parę godzin.
Cóż, najwyraźniej pannie Snow zaczynała uderzać do głowy woda sodowa. Szybko się jednak opamiętała, co zaakcentowała paroma mrugnięciami błękitnymi oczyma. Westchnęła cicho i spojrzała zmartwionym wzrokiem na niedźwiedzicę. Nie słuchała już tej wymiany ugrzecznionych zwrotów pomiędzy mężczyznami, nie było to dla niej. Nie miała zbyt wiele do czynienia z takimi sytuacjami, jednak jeśli już, to na dworze Dobrego Lorda. Bardzo ją nużyły i zazwyczaj w trakcie ich trwania uciekała gdzieś myślami, dokładnie tak jak teraz.
Myślała, czy zwierzę jest szczęśliwe. W końcu koń czy pies od wieków towarzyszą człowiekowi, to wpisane w ich historię. Słyszał ktoś jednak o niedźwiedziu o naturze psa? Nie mogła uwierzyć, że tak dzikie i niezależnie zwierzę odnajduje się w sytuacji pupila i zabawki publiczności. Pomimo największej przyjaźni, jaka być może istniała pomiędzy misiem a grajkiem, Freya wciąż nie wierzyła w całkowite oddanie i spełnienie zwierza, które prędzej czy później trzepnie łapskiem swojego "właściciela" gdy coś mu się nie spodoba.
Dopiero zreflektowała się, że nie odpowiedziała na kąśliwą wypowiedź kuglarza. Może to i dobrze, nie miała zamiaru wdawać się z nim w jakąkolwiek dyskusję. Po prostu działał jej na nerwy.
Czekała więc bez słowa, stojąc z założonymi rękoma i wpatrując się z zamyśleniem w niedźwiedzia. Czekała na dalszy postęp sytuacji, niezbyt pasowało jej towarzystwo tego aroganta, jednak nie miała zbyt wiele do powiedzenia. W końcu, pomimo największej miłości, to Arys był tu panem a ona jedynie ozdobą przy jego boku. I pomimo największego buntu rodzącego się w Freyi na samą myśl o takiej pozycji kobiety, niestety w głębi duszy wiedziała, iż tak właśnie jest. I ona sama ten los podzieli. Nie mogła jednak trafić lepiej. Arys był mężczyzną, który z całą pewnością będzie liczył się z jej zdaniem, jednak zdanie to będzie mogła wygłosić jedynie w małżeńskim łożu, aniżeli w bezpośredniej wymianie poglądów z innym mężem. Tak to już jest...
Powrót do góry Go down
Arys Karstark

Arys Karstark
Nie żyje
Skąd :
Dreadfort
Liczba postów :
51
Join date :
23/11/2013

Rynek Empty
PisanieTemat: Re: Rynek   Rynek EmptySob Gru 21, 2013 8:31 pm

Arys długo powstrzymywał się przed głośnym westchnięciem. Nie był jednym z tych, dla których największą wartością były tytuły czy pozycja społeczna. Kuglarz właśnie podkreślił tę różnicę między nimi. Karstark nie miał na celu lepiej poznać ulicznego artystę czy też pomóc mu w jakikolwiek sposób. Interesowały go jego metody w tresurze zwierząt. Wierzył, że kruka łatwiej jest czegoś nauczyć, niż dzikiego niedźwiedzia.
- Patrząc na mnie możesz widzieć lorda, jednak moją pasją są kruki i ich tresura, więc można powiedzieć, że jesteśmy do siebie w pewnym sensie podobni - uśmiechnął się lekko - chciałbym zapoznać się z twoimi metodami... wychowawczymi. Być może będziemy w stanie nauczyć się czegoś nawzajem - mówił spokojnie, zbliżając się powoli do niedźwiedzia i zatrzymując się kilka kroków od niego. Nie czuł zagrożenia płynącego ze strony bestii. Żaden z jego kruków nie zaatakowałby bez wyraźnego rozkazu. A ten kuglarz nie wydałby takiego rozkazu, chyba, że planował popełnić samobójstwo w dość niecodzienny sposób. Na pewno rozpoznał, że Arys jest lordem Karholdu, dlatego wiedział, iż jakikolwiek atak na niego skończyłby się dosyć nieprzyjemnie dla atakującego.
Powrót do góry Go down
Roan Snow

Roan Snow
Nie żyje
Skąd :
urodzony na Południu
Liczba postów :
18
Join date :
08/12/2013

Rynek Empty
PisanieTemat: Re: Rynek   Rynek EmptySob Gru 21, 2013 9:09 pm

Roan uniósł nieznacznie brew na słowa mężczyzny o ich podobieństwie. Oni podobni do siebie? Dlaczego każdy człowiek, który spotkał młodego Starka myślał, że chłopak wytresował swojego niedźwiedzia? Słowo to byłoby adekwatne, gdyby Mehlid była przy kuglarzu od pewnego czasu, a dołączyłaby jako dorosły osobnik. Ona jednak trwała przy bękarcie od maleńkości. Roan nie znał się na zwierzętach dostatecznie dobrze, by określić ile dni spędziła z matką, niemniej jednak szacował, że nie było ich dużo.
- Obawiam się, panie, że muszę cię rozczarować. Nie jestem treserem, tylko grajkiem. Mehlid jest przy mnie od małego. W moim obozie były osoby trudniące się oswajaniem zwierząt i dały mi kilka rad odnośnie osobników tych rozmiarów. Wychowywałem ją po swojemu, stosując się do owych rad. Jeśli chcesz o tym podyskutować, to służę pomocą. Nie sądzę jednak, by była to interesująca dla ciebie rozmowa, panie - uśmiechnął się przepraszająco.
Dlaczego tak odpowiedział? Na pewno miała na to pewien wpływ owa długowłosa osóbka, stojąca za paniczem. Sam Roan z chęcią poopowiadałby o swoich relacjach z niedźwiedzicą (o ile można to tak w ogóle nazwać), jednak gdy pomyślał, że musiałby robić to w towarzystwie tej kobietki, przez jego plecy przebiegał lodowaty dreszcz.
Mehlid tymczasem zastrzygła uszami i wyminęła Roana. Podeszła ostrożnie do jego rozmówcy i trąciła nosem jego dłoń. Rozejrzała się. Dostrzegła stojącą opodal kobietę. Ziewnęła przeciągle, prezentując dumnie pełen asortyment żółtych, ostrych niczym brzytwy, zębów, zdolnych jednym kłapnięciem połamać kość udową dorosłego mężczyzny, po czym skierowała swe leniwe kroki w kierunku tejże pani.
Powrót do góry Go down
Freya Snow

Freya Snow
Nie żyje
Skąd :
Dreadfort
Liczba postów :
70
Join date :
08/11/2013

Rynek Empty
PisanieTemat: Re: Rynek   Rynek EmptySob Gru 21, 2013 9:22 pm

Z rozmowy mężczyzn wyłapywała jedynie pojedyncze, wyrwane słowa które ją interesowały. Usłyszała więc imię zwierzęcia i fakt, iż wychowywała się przy mężczyźnie. Uratował ją czy może zabił matkę, uznając, że tresowany niedźwiedź to świetny pomysł na zarobek? Miała nadzieję na pierwsze, jednak przez myśl przeszło jej to drugie, gdy spojrzała na mężczyznę. Uśmiechnęła się pod nosem, wypowiadając w myślach imię niedźwiedzicy. Podobało jej się, było dźwięczne i zdawało sie pasować do zwierza.
Zapatrzyła się nań, z rozmyślań wyrwał ją jednak zbliżający się do niej obraz bestii oraz widok jej kłów. Po plecach Freyi przebiegł lekki dreszcz, ale oczywiście nie dała tego po sobie poznać. Nie ruszyła się z miejsca i wpatrywała się łagodnym wzrokiem w niedźwiedzicę. Cóż, robiła wrażenie, jednak fakt, iż została wpuszczona przez strażników do miasta świadczył, że zwierzę nie było agresywne. Uspokoiła się więc, ciesząc się widokiem tak wspaniałego stworzenia z bliska.
- Cześć maleńka- powiedziała cicho do niedźwiedzicy, śmiejąc się pod nosem. Wyciągnęła ku niej poranioną, pokrytą bliznami dłoń.
Po paru minutach chrząknęła cicho, starając się zaznaczyć swoją obecność i chęć wypowiedzenia się.
-Mój drogi, wydaje mi się że nasz gość nie ma ochoty zasiąść z nami przy jednym stole. Powinniśmy go jakoś zachęcić!- powiedziała z uśmiechem, kierując wzrok najpierw na ukochanego a zaraz potem na kuglarza. Chciała posłuchać opowieści tego mężczyzny, nawet pomimo braku sympatii.
Powrót do góry Go down
Arys Karstark

Arys Karstark
Nie żyje
Skąd :
Dreadfort
Liczba postów :
51
Join date :
23/11/2013

Rynek Empty
PisanieTemat: Re: Rynek   Rynek EmptyNie Gru 22, 2013 8:19 pm

Arys wyczuł, że powodem, dla którego uliczny artysta nie chciał zjeść z nimi przy jednym stole było jego uprzedzenie do lordów, bardziej niż fakt, że nie miał pojęcia o temacie tresury. No ale cóż, każdy kieruje swoim losem. W tym przypadku nie tylko swoim. Mógł napełnić swój żołądek, jak i nakarmić swojego zwierzaka. Być może nie był taki dobry dla swojego pupila, jak mogło się zdawać po ich wspólnych występach.
Gdy usłyszał głos Freyi, wielce zdziwiła go nagła zmiana w jej poglądach. Uniósł brew w akcie zdziwienia, kiedy usłyszał, że mieliby jakoś zachęcać grajka do wspólnego posiłku. Arys próbował to zrobić, jednak nie widział sensu w kolejnym podejściu. Nieznajomy wyraźnie nie był przychylny ich propozycji.
- Myślę, że nie będzie chciał z nami stołować, niezależnie co powiem - zwrócił się do Freyi z lekkim uśmiechem - ja jednak zgłodniałem, dlatego też myślę, że my powinniśmy udać się na posiłek - dokończył i powoli odwrócił głowę w stronę kuglarza - jeśli jednak zechciałbyś napełnić wasze brzuchy, zapytaj w zamku o Arysa Karstarka - dodał, po czym odwrócił się, uprzednio obejmując Freyę. Wolnym krokiem udali się do zamku, gdzie zapewne czekał na nich już posiłek.
Powrót do góry Go down
Roan Snow

Roan Snow
Nie żyje
Skąd :
urodzony na Południu
Liczba postów :
18
Join date :
08/12/2013

Rynek Empty
PisanieTemat: Re: Rynek   Rynek EmptyPon Gru 23, 2013 10:12 pm

Właśnie dostał wspaniałą okazję do posilenia się nie byle czym i poznania życia codziennego dworu na Północy. Dostał tę okazję i własnie miał zamiar ją odrzucić. A przynajmniej - był od tego bardzo niedaleko. Zadał sobie pytanie: Czy warto? Może okaże się, że jego rozmówca wcale nie jest taki, za jakiego uważa go Roan?
Mehlid uważnie obwąchała dłoń, którą podsunęła jej nieznana niedźwiedzicy kobieta. Zwierz nie wyczuł złych intencji, toteż pozwolił sobie zwilżyć palce owej ręki swym mokrym, różowym i niebywale szorstkim językiem. Snow uniósł lekko brew, widząc ten obrazek. Prawdopodobnie, gdyby ta dwójka pragnęła jego śmierci, jego przyjaciółka dałaby mu o tym znać. Z drugiej jednak strony - kim on był, aby ludzie z Karholdu chcieli, by zmarł? No niby ma swe korzenie u Starków, niemniej jednak, z tego co się orientował, nikt w całym Westeros nie mógł dysponować takimi informacjami. Chyba że ów wielki lord z równie wielkiego, szanowanego i honorowego rodu, postanowił obnosić się swą rozwiązłością.
- Panie! Zaczekajcie, jeśliś łaskaw - rzekł do mężczyzny, który najwyraźniej szykował się już do odejścia. - Przystanę na twą propozycję. Mimo to, czy Mehlid nie wzbudzi lęku w mieszkańcach zamku? 
Zamek. Roan nie mógł uwierzyć, że zaraz stanie się gościem na zamku jakiegoś z szanowanych szlacheckich rodów Siedmiu Królestw. Taka okazja zdecydowanie nie mogła przebiec mu koło nosa.
Powrót do góry Go down
Arys Karstark

Arys Karstark
Nie żyje
Skąd :
Dreadfort
Liczba postów :
51
Join date :
23/11/2013

Rynek Empty
PisanieTemat: Re: Rynek   Rynek EmptyPon Sty 13, 2014 4:48 pm

- Są przyzwyczajeni do zwierząt, po prostu trzymaj ją blisko siebie, dopóki nie wskażę Ci gdzie będzie mogła zjeść swoją porcję - odpowiedział na zapytanie ulicznego grajka. Był pewien, że znajdzie się na zamku komnata, w której niedźwiedzica spokojnie będzie mogła spożyć swój posiłek. Kruczarnia była do tego świetnym miejscem. Oczywiście Arys musiał wcześniej odesłać kruki na małą wycieczkę, chociaż wierzył, że zwierzęta byłyby bardziej zdziwione, niż przestraszone czy agresywne.
- Zapraszam - powiedział z uśmiechem, po czym z Freyą u boku, zaczął powoli zmierzać w stronę zamku. Był pewien, że była to już pora na obiad. Każdego dnia o tej samej godzinie, cała rodzina Karstarków zbierała się przy jednym stole. Cóż, przynajmniej cześć rodziny obecna w zamku. Dnia dzisiejszego, cześć tą stanowił Arys, jego towarzyszka - Freya, oraz ich gość wraz z nietypową artystką u boku.
Młody Karstark był ogromnie ciekaw sposobu w jaki szkolona była niedźwiedzica, jednak przeczuwał, że nie dowie się zbyt wiele od podróżnego kuglarza. W końcu to nie on był odpowiedzialnym za jej naukę. Poczekamy, zobaczymy.
Powrót do góry Go down
Arys Karstark

Arys Karstark
Nie żyje
Skąd :
Dreadfort
Liczba postów :
51
Join date :
23/11/2013

Rynek Empty
PisanieTemat: Re: Rynek   Rynek EmptyPon Kwi 14, 2014 8:21 pm

Sala jadalna ->

Nie minęło zbyt wiele czasu od kiedy Arys, Freya i ich muzykalny gość zakończyli posiłek. Ponownie znaleźli się na rynku, w tym samym miejscu gdzie Roan zakończył swój pokaz z niedźwiedzicą, która ponownie znalazła się u jego boku. Arys niemal mógł wyczuć jej szczęście, kiedy zobaczyła swojego kompana, gdy ten otworzył drzwi do komnaty, w której na niego oczekiwała. Im więcej młody Karstark myślał o takich rzeczach, tym bardziej był w stanie uwierzyć w słowa dzikuski z wesela.
Warg.
- Mam nadzieję, że ten posiłek był równie dobry jak i wasz występ - zwrócił się do kuglarza, z uśmiechem spoglądając na niedźwiedzicę - Mam nadzieję, że odwiedzisz nas w przyszłości, lub przynajmniej będziesz dobrze wspominał pobyt w tym miejscu.
Powrót do góry Go down
Freya Snow

Freya Snow
Nie żyje
Skąd :
Dreadfort
Liczba postów :
70
Join date :
08/11/2013

Rynek Empty
PisanieTemat: Re: Rynek   Rynek EmptyPon Kwi 14, 2014 9:48 pm

Podczas całego tego zacnego spotkania Freya zdawała się być nieobecna. Cała ta sytuacja była dla niej zupełnie nowa - dama u boku młodego lorda... Zarazem zaskakujące zdawało się być to, jak dobrze zaczynała czuć się w tej roli. Za każdym razem jednak, gdy przez myśl przechodziło jej, że mogłaby pozostać w niej już na zawsze - powracały czarne chmury...
Przecież to nie będzie trwało wiecznie, Frey, w końcu powróci jego ojciec, a nawet jeśli uda ci się skryć na parę dni, tygodni, prędzej czy później prawda o tobie wyjdzie na jaw. A przecież nie chcesz udawać zwykłej dziwki. Ba, ty nawet nie potrafisz być dziwką. Co z ciebie za pożytek....
Bała się, okrutnie bała się o swoją przyszłość. Gdy przepełniał ją lęk, spoglądała na Arysa, a jej myśli zajmował sposób, w jaki się do niej odnosił. Jak bardzo był czuły i wyrozumiały tamtej nocy, gdy wyznała, że nie jest jeszcze gotowa na jakikolwiek akt miłosny.
Myślisz, że on pozwoli dać zrobić ci krzywdę? Co, jeśli go idealizujesz? Co, jeśli nie jest tak wspaniałomyślny, jak ci się zdaje? Nie wiesz jak zachowa się w obliczu gniewu ojca...
Myśli te zajmowały jej głowę przez cały dzień pobytu kuglarza na zamku. Była nieobecna, roztargniona, a na zadawane pytania odpowiadała półsłówkami. Chciała już porozmawiać z Arysem o swoich obawach, sprawdzić, jak się wobec nich zachowa. Tylko ten kuglarz...
Gdy odprowadzali go i jego bestię z powrotem na Rynek, odetchnęła z ulgą. Już układała sobie w głowie cały dialog z młodym Karstarkiem, analizowała zdania, słowa. Nagle jej stopa natrafiła na mocno wystający kamień. Mgnienie oka i leżała już na bruku Rynku. Była na tyle oszołomiona tym, co się stało, by dopiero po dłuższej chwili zorientować się, że jedyna rzecz, która łączyła ją z mroczną przeszłością ujrzała właśnie światło dzienne.
Wisior, który otrzymała od Dobrego Lorda połyskiwał teraz, leżąc niewinnie na kamieniach. Spojrzała z przerażeniem na Arysa, a zaraz na kuglarza, który wpatrywał się już w wisior jak zaczarowany.
Cholera...
Prędko podniosła się z ziemi, jednocześnie chowając wisior. Starała się zrobić to jak najszybciej, przez co zachwiała się i niemalże znów przewróciła. Złapawszy równowagę, stanęła na równe nogi i zaśmiała się nerwowo, otrzepując lekko odzienie z kurzu.
Powrót do góry Go down
Roan Snow

Roan Snow
Nie żyje
Skąd :
urodzony na Południu
Liczba postów :
18
Join date :
08/12/2013

Rynek Empty
PisanieTemat: Re: Rynek   Rynek EmptyWto Kwi 15, 2014 9:35 pm

Posiłek był naprawdę dobry. Może i dla dziedzica pałacowego nie należał on do specjalnie wyszukanych, Roanowi naprawdę smakował. Trudno mu się jednak dziwić - od dłuższego czasu żywił się wyłącznie tym, co znalazł, bądź upolował. Coraz rzadziej ludzie dają mu godne pieniądze za występy. Częściej ofiarowują swe grosiwo niedźwiedziowi, niż samemu grajkowi. Roanowi fakt ten jednak nie przeszkadzał, wręcz przeciwnie.
Razem z paniczem i jego damą opuścili zamczysko. Wrócili do miejsca, w którym się spotkali. Zmierzchało już powoli, toteż ludzie zaczęli się rozchodzić. Dzieci było coraz mniej, a i przekupki zamykały swe kramy. Mehlid powolnym krokiem posuwała się obok trzech kroczących przy niej ludzi. Wyglądała na zmęczoną. Bękart będzie musiał znaleźć im jakieś dogodne miejsce, w którym spędzą noc. Na Południu nie było to dlań problemem. Tu zaś - w Karholdzie - jeszcze nie miał okazji bywać, toteż nie wiedział, czy w okolicy miasta znajdzie bezpieczne jaskinie. A może wpuszczą go ze zwierzęciem do gospody, jeśli zgodzi się przez pewien czas zabawiać gości? Może nawet opuszczą mu cenę wypoczynku?
Z rozmyślania wyrwał go upadek Freyi. Kobieta poleciała na bruk z gracją, jakiej nie powstydziłby się hipopotam. Roan nie wiedział, dlaczego się przewróciła, ale chciał pospieszyć jej z pomocą, jak na mężczyznę przystało. Arys był jednak szybszy. I dobrze. W końcu to jego wybranka.
- N.. - bękart chciał się zapytać, czy nic się jej nie stało, ale jego wzrok przykuł kawałek metalu, pięknie odbijający krwawe promienie wieczornego słońca.
To... wilkor.
Symbol ten znany był już mężczyźnie. Freya szybko pochwyciła wisior i go schowała. Roan miał mętlik w głowie. Czy ta kobieta pochodzi z rodu, z którego i on się podobno wywodzi? To by tłumaczyło, dlaczego jest przy boku dziedzica Karholdu.
- Co to takiego? - zapytał dziwnym, ostrym tonem, który nie akceptuje jakiegokolwiek sprzeciwu.
Powrót do góry Go down
Freya Snow

Freya Snow
Nie żyje
Skąd :
Dreadfort
Liczba postów :
70
Join date :
08/11/2013

Rynek Empty
PisanieTemat: Re: Rynek   Rynek EmptySro Kwi 16, 2014 7:18 pm

Wciąż lekko oszołomiona, podnosiła się stopniowo, by wreszcie spojrzeć grajkowi w twarz. Właściwie, to przecież mogłaby przed nim zagrać Starkównę. Szkoda tylko, że ten genialny pomysł przyszedł jej do głowy dopiero po całej tej sytuacji...
-Wisior, nie trudno zgadnąć - odparła od razu, z lekkim oburzeniem, ściskając mocno kawałek metalu w dłoni pokrytej bliznami. Cóż, widok ten z całą pewnością działał na jej niekorzyść i nie pasował do wizerunku damy z rodu Stark, przyrzeczonej Karstarkowi.
Gdyby tylko potrafiła grać, zachowywać się jak arystokratka, kłamać w żywe oczy...
Co mam ci powiedzieć? To nie twoja sprawa! Zwijaj zabawki i misia i idź gdzie cię nogi poniosą, zostaw mnie w spokoju. Bogowie, tak bardzo chcę zaznać spokoju, nie myśleć o tym cholernym burdelu....
Spojrzała na Arysa, nie potrafiąc wyczytać nic z jego twarzy. Cóż, jak to mówią, niech się dzieje wola nieba. Freya nie potrafiła bowiem poprowadzić tej rozmowy tak, by wywinąć się zręcznie z posiadania wisiora Starków. A może była to zwykła ciekawość artysty? Może nawet nie wiedział, że wisior ten ma cokolwiek wspólnego z rodem Północy? Miejmy taką nadzieję...
Powrót do góry Go down
Roan Snow

Roan Snow
Nie żyje
Skąd :
urodzony na Południu
Liczba postów :
18
Join date :
08/12/2013

Rynek Empty
PisanieTemat: Re: Rynek   Rynek EmptyCzw Kwi 17, 2014 11:21 am

- Skąd to masz? - jego słowa zdawały się przecinać zgęstniałą atmosferę, jaka ich otaczała. - Ukradłaś to? - zdawało się, że czas wokoło się zatrzymał, że na rynku są tylko oni.
Prawda była jednak zupełnie inna. Mimo stosunkowo późnej godziny, plac nie był jeszcze zupełnie pusty. Ludzie na szczęście tak zajęli się własnymi pracami, że nie zauważyli nawet, iż w centralnej części targowiska przewróciła się jakaś kobieta.
Roan nie czekał długo na odpowiedź. W głowie wirowało mu od natłoku pytań i dziwnych myśli. Jeśli ta tu kobieta należy do Starków, może będzie wiedziała coś odnośnie przeszłości bękarta. A raczej jego korzeni. Nie wyglądała jednak na taką. Może i była małomówna, cicha i na pierwszy rzut oka cnotliwa, ale zbyt się zaniedbała, co nie przystoi wysoko urodzonej damie. Kimże więc była? Wisior mogła zawsze ukraść, ale skąd? Nosili je jedynie członkowie rodu, a jakakolwiek próba sprzedania tej niecodziennej biżuterii skończyłaby się niewątpliwie aresztowaniem w każdym zakątku Westeros. A może planowała stąd uciec? Tylko po cholerę płynąć do Essos jedynie po to, żeby sprzedać jeden błyskotkę?
Mężczyzna rozpiął płaszcz pod szyją i wydobył swój. Odwiązał rzemień i położył wisior na dłoni, pokazując kobiecie. Zapomniał zupełnie, że stoi przy nich wysoko urodzony panicz, który może ściąć ich oboje za posiadanie czegoś, czego posiadać nie powinni. A może to on właśnie był ze Starków? Z tego co pamiętał, ród ten nie przesiadywał obecnie w Karholdzie, tylko w Winterfell.
- Dostałem to od matki - wyjaśnił, uprzedzając jakiekolwiek pytania.
Powrót do góry Go down
Freya Snow

Freya Snow
Nie żyje
Skąd :
Dreadfort
Liczba postów :
70
Join date :
08/11/2013

Rynek Empty
PisanieTemat: Re: Rynek   Rynek EmptySob Kwi 19, 2014 3:55 pm

Była przerażona. Mówiąc szczerze, rozejrzała się parę razy po Rynku, jakby instynktownie szukając drogi ucieczki. Z jednej strony, wiedziała, że nic jej nie grozi u boku Arysa, z drugiej jednak oskarżycielski ton grajka przyprawiał ją o dreszcze. Arys wiedział, jaka była jej historia. Był jednak jedyną osobą, która mogła ją znać. Przecież mogli jej nadal szukać.
- To prezent. Dostałam go wieki temu- odparła, starając się przybrać równie mocny ton głosu co jej rozmówca.
Jednak w momencie, w którym wyciągnął taki sam amulet, otworzyła szeroko oczy, nie wierząc im. Jak to możliwe? Czy on też znał Dobrego Lorda? Bo niemożliwym przecież byłoby, gdyby Stark błąkał się po świecie z niedźwiedziem, szukając schronienia co noc. Ród by na to nie pozwolił.
-Przecież nie jesteś Starkiem, nie wyglądasz jak Stark. Skąd twoja matka miałaby taki amulet? Jesteś bękartem?! - emocje ją poniosły, dopiero po wykrzyczeniu ostatnich słów, zorientowała się, jak głośno mówi. Krew w niej wrzała, a twarz nabrała rumieńców. Nie wiedziała jednak, co czuła. Strach, że ktoś związany z jej przeszłością, mógłby ją odszukać? Radość, że być może spotkała kogoś, kto wiedziałby chociażby po części, kim byli jej rodzice?
Wpatrywała się w mężczyznę, głowiąc się, kim na prawdę był.
- Um, przepraszam... - spojrzała ze wstydem na Arysa - Kim więc jesteś, Roanie?
Powrót do góry Go down
Roan Snow

Roan Snow
Nie żyje
Skąd :
urodzony na Południu
Liczba postów :
18
Join date :
08/12/2013

Rynek Empty
PisanieTemat: Re: Rynek   Rynek EmptyPon Kwi 21, 2014 1:25 am

Uniósł krytycznie brew na wspomnienie o prezencie. Ciekawe od kogo dostała ona ów prezent...
W jej mniemaniu Roan nie wyglądał na Starka. A niby na kogo wyglądał? Od kiedy bękarcie pochodzenie wypalane jest głębokim piętnem na czole człowieka w taki sposób, aby i ślepy mógł je przyuważyć?!
- Doprawdy? - zapytał nieco zirytowany. - A jak, według nadobnej panienki, wygląda przedstawiciel tejże familii?
Nie dane było mu chyba doczekać się odpowiedzi. Znalazł się bowiem w krzyżowym ogniu pytań. Skąd miał wiedzieć, skąd jego matka wzięła ten amulet? Nigdy jej o to nie pytał.
Mehlid jakby czuła atmosferę, która wytworzyła się między rozmawiającymi. Zaczęła nerwowo się rozglądać, a gdy Freya zadała pytanie o bycie bękartem, stanęła ostrzegająco na tylnych łapach. Bard uspokoił ją jednym gestem dłoni, nie zaszczycając niedźwiedzicy nawet przelotnym spojrzeniem. Ruch ręką wystarczył, by bestia się uspokoiła. Cały czas jednak dokładnie lustrowała całą trójkę, nad którymi zawisła cisza.
W całej swej ciężkości, zdawała się unosić na wysokości ludzkich głów i wwiercać się w uszy, niemalże ogłuszając. Gdzieś w jej gęstej toni zawisły ostatnie słowa Freyi - Kim więc jesteś, Roanie? - zdające się odbijać echem w czaszce młodego mężczyzny. Długo zastanawiał się nad odpowiedzią. W końcu zwilżył językiem spierzchnięte wargi i podniósł nieznacznie prawy kącik ust, nadając tym samym swej twarzy wyraz półuśmiechu.
- Jestem - rzekł, choć jego głos zdawał się nie należeć do niego; taki był przytłumiony i zachrypnięty - grajkiem, aktorem, treserem zwierząt, linoskoczkiem, kuglarzem. W tym galimatiasie zajęć zdarza mi się zapominać o własnym pochodzeniu. Matka ma zwała się Vinya. Świat nigdy nie oglądał bardziej wprawionego od niej podniebnego tancerza - zamilkł na moment, a jego ciemne oczy zasnuła mgła, jakby spoglądał teraz nie na Freyę, czy Arysa, a na matkę właśnie - oczami własnej wyobraźni.
Po chwili przypomniał sobie, gdzie w rzeczywistości się znajduje. Zamrugał, ledwie dostrzegalnie skonsternowany i podjął po raz wtóry:
- Jestem Roan Snow. Bękarci syn Vinyi-kuglarki i Barnetta Starka - zacisnął palce na wisiorze i wyprostował się przy wypowiadaniu tych słów, jakby szczycił się własnym pochodzeniem.
Powrót do góry Go down
Freya Snow

Freya Snow
Nie żyje
Skąd :
Dreadfort
Liczba postów :
70
Join date :
08/11/2013

Rynek Empty
PisanieTemat: Re: Rynek   Rynek EmptyPon Kwi 21, 2014 3:28 pm

-Na pewno nie błąka się po świecie, mając w majątku jedynie dzikie zwierzę i lutnię - odpowiedziała natychmiastowo na zadane pytanie, zaciskając usta tak, że została po nich jedynie cienka kreska. Wbijała wzrok z sylwetkę mężczyzny, zupełnie ignorując niedźwiedzicę, która gdyby chciała, mogłaby zmieść jej drobną osóbkę z powierzchni ziemi jednym machnięciem łapą.
Freya nie zastanawiała się jednak nad siłą niedźwiedzia, jej myśli zaprzątał bowiem ten mężczyzna. Co jeśli jej szukał pod przebraniem grajka? Jeśli tak, to kogoś musiała wybitnie ponieść wyobraźnia, by zaopatrzyć go w tresowanego niedźwiedzia. Jednak kto chciałby szukać bękarta z burdelu?
Cóż, prawdą jest, że Freya od dziecka marzyła o dniu, w którym odnajduje ją tajemniczy jegomość z informacją jak ważną pozycję w Westeros zajmowało jedno z jej rodziców. Wiadomym jednak było, że to tylko cne, dziecięce marzenia.
Gdy zaczął mówić, wbiła w niego pytający wzrok, wyczekując na cedzone przez niego słowa. A kiedy padło słowo "bękart" klasnęła w dłonie.
- Widzisz, nie było tak trudno! - powiedziała z fałszywym podekscytowaniem, niczym wszelkie te salonowe damy, które wciąż grają przed swoim rozmówcą.
A w głębi duszy ulżyło jej, gdyż wyczekiwała jedynie potwierdzenia, że nie jest poszukiwana. Dopiero po chwili dotarło do niej co powiedział mężczyzna.
Wiedział. Znał swoje korzenie, w przeciwieństwie do niej. A może mógłby jej w tym pomóc?
Złapała go więc za rękaw i z uśmiechem skrywającym prawdziwe emocje zwróciła się do Arysa:
- Wybacz nam na chwilę, mój drogi - zachichotała i z pośpiechem zaciągnęła Roana do zaciemnionej, opustoszałej części Rynku. Nie pomyślała o niedźwiedzicy, której przedstawienie to mogłoby się nie spodobać. Oceniając całą sytuację z perspektywy osoby trzeciej, wyglądało to zaprawdę komicznie.
- Masz braci, siostry? Znasz ich? Wiesz czy Stark miał więcej dzieci? Może jeśli miał takie zapędy i skoki w bok, był w stanie spłodzić więcej bękartów. Albo znał mężczyzn ze swojego rodu mających podobne zachcianki. Któż wie, może gdybyśmy...- Freya wyraźnie wpadła w potok słowny, który zatrzymać mogły jedynie odpowiedzi Roana. Poczuła, że złapała byka za rogi, a informacje o swoim pochodzeniu stoją za rogiem. Kobieca intuicja?
Powrót do góry Go down
Roan Snow

Roan Snow
Nie żyje
Skąd :
urodzony na Południu
Liczba postów :
18
Join date :
08/12/2013

Rynek Empty
PisanieTemat: Re: Rynek   Rynek EmptySro Kwi 23, 2014 7:46 pm

Roan wywrócił oczyma, kiedy Freya odciągnęła go na bok. Ta cała sytuacja była jakaś dziwna. Wręcz idiotyczna i żenująca. Okazuje się, że kobieta, która jest w posiadaniu wisiora rodowego Starków w rzeczywistości nie wie nic o tym rodzie i... A jeśli ona też jest bękartem? - samotna myśl zaprzątnęła głowę mężczyzny. Wkrótce po niej w jego głowie rozbrzmiała głucha pustka, zdająca wwiercać się w ściany czaszki. Ona. Bękartem. Dwa słowa krążyły echem pośród owej pustki, nie dając mężczyźnie spokoju.
Słowa dziewczyny docierały do niego jakby zza jakiejś bariery. Bracia... Siostry? Ma je? Chyba nie. A jeśli? Na pewno ich nie zna. Stark? Więcej dzieci? A miał jakiekolwiek? A może nie żyje? Gdybyśmy...
- Nie wiem. Nic nie wiem! - Roan poczuł się przytłoczony serią pytań, więc uniósł się nieznacznie. - Gdybym miał jakiekolwiek z tych informacji na pewno nie byłoby mnie w Karholdzie. Jestem tu tylko przelotem, planuję dotrzeć do Winterfell i zapytać o to wszystko osobiście ród Namiestników Północy.
Wydawał się być jakiś rozdrażniony. Obniżył nieco głos, aby Arys ich nie usłyszał.
- Chcesz się dowiedzieć coś o naszym pochodzeniu? Bo zakładam, że Ty również poszukujesz odpowiedzi na kilka pytań. Podejrzewam, że twój... - spojrzał przez jej ramię na dziedzica Karholdu - ...przyjaciel ma potrzebne nam znajomości. Może zapytasz go, czy nie wybiera się w najbliższym czasie do Winterfell? Umożliwiłoby to nam audiencję u Starków, albo w ogóle możliwość zamienienia słowa z którymkolwiek z nich.
Powrót do góry Go down
Freya Snow

Freya Snow
Nie żyje
Skąd :
Dreadfort
Liczba postów :
70
Join date :
08/11/2013

Rynek Empty
PisanieTemat: Re: Rynek   Rynek EmptyCzw Kwi 24, 2014 2:57 pm

- Tak, masz rację, to.. to dobry pomysł. - powiedziała z zamyśleniem. Właściwie, wcale nie zgadzała się ze zdaniem przed chwilą przez siebie. Nie miała najmniejszej ochoty prowadzić takie jawne dochodzenie odnośnie swojego pochodzenia z udziałem Arysa. Cóż, nie było w końcu czym się chwalić, tego samego spodziewała się po części, której jeszcze nie znała, ale najwyraźniej znajdowała się tuż za rogiem jej poznania.
-Dobrze, w takim razie zapytajmy...- ruszyła niepewnym krokiem w stronę Arysa, zatrzymała się jednak w połowie.
-Myślisz, że to dobry pomysł? Takie jawne wypytanie Starków? Przecież oni nas nienawidzą, jesteśmy plamą na pozornie nieskalanym honorze najwspanialszego z rodów. Zdajesz sobie sprawę, jakie mają podejście do bękartów? To nie wyzwolone Południe. Tutaj najchętniej by nas pozabijali w zarodkach.- kończąc dopiero tą wypowiedź zdała sobie sprawę, że wciąż używała sformułowania "my".
-Tak, brawo, masz mnie. Nazywam się Snow. Jestem bękartem, moją matką jest Lady Niewiadoma a ojcem Samaniewiemkto. Nie wiem nawet, czy jestem jakkolwiek związana ze Starkami. Myślę jednak, ze ten Ktoś, kto podarował mi amulet, chciał mi coś tym samym przekazać...-zamyśliła się, a na samą myśl o Dobrym Lordzie i jego tragicznej śmierci, łzy napłynęły jej do oczu.
-Chodźmy- rzuciła krótko po czym udała się w stronę Arysa. Opowiedziała mu o całej sytuacji z trudnym do ukrycia rumieńcem na twarzy i lekko drżącym głosem.
Nie zgodzi się. Ciekawa jestem, czy wylecę stąd razem z tym bękartem i jego misiem dziś, a może będzie na tyle łaskaw, że pozwoli nam przenocować w Karholdzie? Tak czy siak, mogę już zacząć przygotowywać się do dawnego zawodu. Nie umiem nawet utrzymać lutni w dłoni, więc na nic przydam się tej uzdolnionej dwójce.
W jej głowie wciąż przewijały się wyimaginowane scenariusze odnośnie tego, jak Arys sformułuje swoją odpowiedź. "Niestety...", "Wybacz mi, Freyo..." a może "Obawiam się, że nie jestem w stanie wam pomóc"?
Powrót do góry Go down
Sponsored content


Rynek Empty
PisanieTemat: Re: Rynek   Rynek Empty

Powrót do góry Go down
 

Rynek

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 2Idź do strony : 1, 2  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Westeros :: Północ :: Karhold-