Z pewnością Valerie nie posiada typu urody charakterystycznego dla jej rodu. Zamiast brązowych włosów odziedziczyła po babce lśniące, lekko kręcone i złote, które najczęściej kaskadą opadają na plecy dziewczyny. Tak jak i reszta jej rodzeństwa jest drobnej postury. Mierzy zaledwie 161 cm, co jednak nigdy nie było dla niej powodem do niepokoju, czy zmartwień.  Nieduży wzrost nadrabia wrodzonym urokiem osobistym i... nietypową osobowością.

Wszystkie czynności, bez względu na okoliczności wykonuje z wdziękiem i gracją. Niezależnie czy jest to bieganie w lesie (chociaż damom nie wypada), wolne kroczenie korytarzami, czy też nawet potknięcie się o wyrastający korzeń drzewa - co jest do niej podobne. Zawsze trzyma głowę wysoko uniesioną do góry i dumnie prostuje plecy, jak przystało na panienkę z rodu Tyrell. Rzadko jednak towarzyszy temu patrzenie na ludzi z góry. Bez przychylności. Z natury panienka Tyrell odnosi się do innych przyjaźnie, a przynajmniej za taką uchodzi. Wiele osób miało okazję poznać jej lekko złośliwą osobowość i wybuchowy temperament, nad którym z czasem nauczyła się panować. Pod iskrzącymi oczami, koloru spokojnego morza kryje się nieprzeciętna inteligencja i ... upartość (czasem ośla) .

Po matce odziedziczyła niepospolitą figurę, która przyciąga spojrzenia. Długie, zgrabne nogi, imponujący biust i płaski brzuch zakrywa pod warstwami skromnych sukien, czy nawet spodni. Ma drobną, lekko podłużną buzię o lekkich rysach na której najczęściej widnieje szeroki uśmiech, który niejednej osobie potrafi rozświetlić dzień. .

Osiemnaście lat temu, setnego dnia suszy Lady Tyrell w męczarniach wydała na świat swoje trzecie dziecko. Dziewczynkę. Wraz z pierwszym krzykiem i oddechem maleństwa w oddali zagrzmiała wyczekiwana burza. Ratunek i ocalenie przed nieuniknionym końcem. Tak chwalebnie zapamiętano dzień narodzin dziewczynki, której matka nadała imię Valerie, co znaczyło: ''zdrowa i silna''. Imię miało symbolizować ziemię, która wraz z pierwszymi kroplami burzy odzyskała witalność, zdrowie i siłę.  

Dziewczynka tak też dorastała. W zdrowiu i szczęściu. Bardzo szybko zorientowano się, że dziecko nie jest typowym przypadkiem grzecznej, ułożonej i statecznej damy. Zamiast siedzieć w domu nad książkami, blondyneczka wolała biegać, jeździć konno, strzelać z łuku i wspinać się po drzewach. Do nauki musiała przykładać się bardziej niż reszta rodzeństwa. Miała problemy z zapamiętywaniem skomplikowanej historii i pojęć, ale dzięki ambicji oraz ciężkiej pracy udało jej się nadgonić braki. Znacznie lepiej radziła sobie z przedmiotami ścisłymi, malowaniem, tańczeniem i strzelaniem z łuku. Miała do tego olbrzymi talent. Opiekunom trudno było zapanować nad jej nadmierną szczerością , ciekawością i bystrością, która w pewnych przypadkach powodowała nie lada kłopoty. Jednak największą trudność sprawiało Lordowi Tyrellowi ukaranie Valerie za przewinienia, kiedy z wypiekami na policzkach obdarzała wszystkich dookoła promiennym uśmiechem. Lord zdecydował się zatem przestrzegać rady żony. Dał dziecku czas.

Lepiej nie mógł postąpić.  Właśnie czas, podróżowanie, przebywanie z innymi ludźmi, poznawanie innych kultur, odkrywanie natury ludzkiej, słuchanie licznych nauczycieli i wpływ najstarszego brata - z którym miała najlepszy kontakt z rodzeństwa - nauczył ją powściągliwości oraz dystansu. Dzięki temu na oczach bliskich z białej, niewinnej, młodej róży - jak zwykli ją czule nazywać ''Białą różyczką rodu'' -  rozkwitła w dojrzałą kobietę o ostrych kolcach.

Swoją osobowością zaskarbiła sobie przyjaźń wielu ludzi we wszystkich zakątkach siedmiu królestw.  Będąc typem obserwatora, szybko nauczyła się panujących w wyższych sferach zasad i porządków. Wiele osób liczy się z nią i uważnie słucha jej zdania - jeśli nie zbywa ich nikłym uśmiechem.  Rodzina mówi, że z każdego potrafi wydobyć najbardziej pozytywne uczucia.

Nie jest jednak idealna. Czasem jej przychylność może być złudna.  Nadal jej temperament może wziąć nad nią górę. Wciąż jest zmienna i nieposkromiona jak burza. Przez to posiada zarówno przyjaciół jak i wrogów. Rok temu - na przykład -  złośliwi plotkowali o głębszych uczuciach miedzy nią, a najstarszym bratem - plotki jednak szybko zostały przytłumione ze względu na swoją nieprawdziwość. Żaden z członków rodziny nie wziął ich na poważnie do serca. Słusznie.

Jej zaręczyny nadal owiane są tajemnicą. Nie wiadomo czy Lord Tyrell odwleka co nieuniknione, Valerie skutecznie i umyślnie odstrasza potencjalnych kandydatów, czy też Ojciec szykuje dla niej coś... specjalnego, co wyłączenie napawa dziewczynę niepokojem. Na razie jednak żyje chwilą, napawając się wolnością i swobodą. Rodzice skupili się teraz na poszukiwaniach kandydatki dla Lorenta, odsuwając zamążpójście Valerie na dalszy plan... Ku uciesze samej zainteresowanej. Do czasu.