Lorent Tyrell Skąd : Wysogród Liczba postów : 66 Join date : 26/04/2013 | Temat: Lorent Tyrell Sob Kwi 27, 2013 2:18 pm | |
| Lorent Tyrell
Wiek: 26 Miejsce Urodzenia: Wysogród Stanowisko: dziedzic Wysogrodu Ród: Tyrell
Wygląd: Nawet ramę lustra w Wysogrodzie zdobiły nieodmiennie róże Tyrellów. Były dosłownie wszędzie. Za oknem, na ścianach, pościeli, wokół lustra i na każdym ubiorze Lorenta. Czasem są niewielkie, jedynie symbolicznie widnieją złote róże na ramionach. Zdarzają się tkaniny gdzie na każdy milimetrze widać chociaż odrobinę znaku dumnego rodu Tyrellów. Zawsze gdy stał przed lustrem w nowym ubraniu, automatycznie wyszukiwał miejsca w którym tym razem umieścili różę, jak teraz. Lorent pogładził przyjemną w dotyku tkaninę długimi palcami, na których tkwiło parę pierścieni i poprawił za długie jego zdaniem rękawy. Najstarszy z braci Tyrell miał przyjemną dla oka aparycję, chociaż sam uważał, że rysy twarzy miał zbyt mało szlachetne. Drobny nos z profilu wydawał się wręcz zabawny, a bez lekkiego zarostu wyglądał jakby był młokosem, który niedawno zaczął bawić się na poważniej łukiem. Ludzie czasem lubią się czepiać mankamentów swojej urody. Twarz jest podłużna, a nawet można powiedzieć, że trójkątna. Ma też bardzo charakterystyczny dołeczek na brodzie, ponoć dość urokliwego. Brązowe i lekko falowane włosy sięgały mu już niemalże do ramion i ostatnimi czasy odgarniał je zbyt często i niecierpliwie dłonią. Kiedy się irytuje automatycznie dotyka palcami charakterystycznych pieprzyków tuż przy prawym łuku brwiowym. W zasadzie wygląda niepozornie, szczególnie kiedy odbija się w tym śmiesznym, kwiecistym lustrze. Lorent jest przeciętnego wzrostu i ma szczupłą sylwetkę, aczkolwiek widać lekko zarysowane mięśnie. Ma raczej niepozorny wygląd, osoby która nie sprawia żadnego zagrożenia, bo nie wydaje się być zainteresowany tym co go otacza, nic bardziej mylnego. Ma za to bardzo energiczny krok i ładny uśmiech, który rzadko kiedy widnieje na jego twarzy. Nie dysponuje przesadnie dużą siłą, nadrabia raczej zwinnością. Jedynie odbicie jasnobrązowych oczu, może wydawać się niepokojące i zupełnie nie pasujące uprzejmej i często znudzonej postawy Tyrella. Dzięki nim można sobie przypomnieć, że przecież nawet najbardziej niepozorne róże, mają kolce.
historia: Mówią, że nawet kiedy Lady Tyrell rodziła swoje pierwsze dziecko, w ogromnych męczarniach, przez wiele godzin, gdy weszło się do pokoju w którym trzymała swojego nowonarodzonego, dziedzica Wysogorodu, pomimo ogromnej ilości krwi i potu przelanych przez te długie godziny, w sypialni nadal pachniało różami. I chociaż jest to jedynie opowiastka przekazywana z ust do ust w Wysogrodzie, żeby podnieść rangę najstarszego Tyrella, Lorent lubi mówić, że wcale nie byłby tego taki pewny. Miał wrażenie, że mdły zapach kwiatów jego rodu unosił się za nim od samego początku. Nawet jego matka zamawiała perfumy, które jego zdaniem pachniały dokładnie tak samo jak róże w ich rozległych ogrodach. Dziedzic Wysogrodu był zbyt mały i zbyt chudy, a maestrzy nie dawali mu dużych szans na przeżycie. Jednak okazało się, że Lorent nie zapadł na żadną śmiertelną chorobę i wyrósł na całkiem zdrowego i sprytnego chłopca. Szybko przyswajał wszelkie informacje, szczególnie te, które powtarzane mu były tyle razy dziennie. Jak wpajanie miłości do swojego rodu, powtarzanie ich dewizy, wymienianie przodków, anegdoty związane z Tyrellami, a nawet żarty, które opowiadają o nich inne rody. Z każdym rokiem kiedy mały Lorent miał wrażenie, że już nic więcej nie mogą znaleźć na temat jego rodu do nauki, okazywało się, że zawsze coś się znalazło. Teraz nauczył się być dumny ze swojego rodu, uważał, że nie jest to tak łatwe, kiedy ludzie kpiąco zerkają na kwiatowy wzór na kaftanie i niezbyt groźne róże powiewające na flagach. Czasem sam dostaje mdłości, od nadmiaru kwiatów. Jednak obecnie chyba nikt już nie lekceważy uroczego herbu Tyrellów, w całym Westeros. O ile Lorent był bardzo dobry w zapamiętywaniu wszelkich detali, nie przejawiał wyjątkowych umiejętności wojskowych. Znacznie więcej czasu niż innym zajmowały mu wszelkie rzeczy związane z łukiem czy szermierką. Przez parę dobrych lat Lorent tyle samo pełnych zachwytu pochwał od maestra, co krytycznych uwag od nauczyciela szermierki. Więc musiał poświęcić dwa razy więcej czasu na to czego nie lubił. I bynajmniej nie z marnymi skutkami. Dzięki wytrwałości Lorenta, oraz za pewne genom sprzyjającym nauce walki, technicznie jest doskonały w posługiwaniu się mieczem i nieźle sobie radzi w turniejach. Niestety nie podróżował po całym świecie. Najstarszy z rodzeństwa najpierw poznawał dobrze cały Wysogród, a potem odwiedził jedynie najważniejsze miasta Westeros, obeznając się w terenie. Często jednak towarzyszył ojcu w wyjazdach na ważne spotkania, kiedy tylko nadarzyła się okazja. Lorent wydaje się być odpowiednim dziedzicem. Jest zazwyczaj spokojny i opanowany. Ma przyjemną aparycję i głowę na karku. To typowy Tyrell, co lubią zauważać rodzice, pod względem równowagi – między nazbyt bezwzględnymi Lannisterami, a honorowymi do bólu Starkami. A on lubi dalej podtrzymywać tą teorię, chociaż w rzeczywistości, trudno znaleźć kogoś kto mniej liczy się z innymi, jeśli czegoś pragnie. Kiedy był nastolatkiem, rodzice znaleźli dla niego odpowiednią żonę. Urocza dziewczyna z rodu Tullych, niewiele młodsza od niego. Lorent przyjął do jak zwykle bardzo spokojnie do wiadomości, nie gorączkując się zupełnie. W końcu wiedział, że to w końcu po prostu się stanie i nie ma przed tym ucieczki. Przecież nie ożeni się z miłości. Jego żona była bardzo miła i urocza, prawdziwa dama. Wydawała się być delikatna i bezbronna, a zarazem słodka. Zaś przy zdenerwowaniu wybuchała po prostu szlochem. O ile na początku wszystko układało się całkiem zgrabnie i Lorent na swój sposób mógł kochać młodą żonę, z czasem wszystko się posypało. Dziewczyna jako jedna z nielicznych zobaczyła, że jej młody ukochany jest w rzeczywistości bezwzględny i bywa okrutny. Mówiła mu po nocach, że nie widzi dużo litości, albo pytała, czy nie zależy mu bardziej na siostrach niż na niej. Oczywiście, że tak było. I kiedy szlochała nad brakiem empatii ze strony Lorenta, powiedział jej jak mało obchodzi go co o nim myśli wyjątkowo dosadnie. Coraz więcej się unikali. Zauważył, że w jej obecności, kiedy patrzyła się na niego przerażona, nie mógł opanować często tak starannie powstrzymywanej zawsze agresji. Jego żona stała się utrapieniem, przy którym tylko pokazywał bezwzględność swoich poczynań, z wierzchu wyglądających bardzo niewinnie. Młoda Tully zaszła w ciążę dwa razy i poraniła. Za trzecim razem urodziła martwe dziecko i umarła w połogu, jak twierdzą Tyrellowie. Lorent już od pół roku jest sam, odwlekając jak może kolejne małżeństwo, po tym jak kiepsko skończyło się ostatnie.
ekwipunek: Lorent oprócz swojego miecza, który ma oczywiście głowicę w różach Tyrellów, zawsze ma co najmniej jeden sztylet. Najczęściej jeden u drugiego boku, bądź w bucie, czasami bardziej ukryte. Oczywiście sakiewka, często pierścienie na rękach.
Ostatnio zmieniony przez Lorent Tyrell dnia Nie Kwi 28, 2013 8:40 pm, w całości zmieniany 1 raz |
|
Valar Morghulis Liczba postów : 124 Join date : 10/04/2013 | Temat: Re: Lorent Tyrell Sob Kwi 27, 2013 3:08 pm | |
| |
|