a
IndeksLatest imagesRejestracjaZaloguj
Adrilla Baratheon



 

 Adrilla Baratheon

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Adrilla Baratheon

Adrilla Baratheon
Ziemie Burzy
Skąd :
Koniec Burzy
Liczba postów :
17
Join date :
01/05/2015

Adrilla Baratheon  Empty
PisanieTemat: Adrilla Baratheon    Adrilla Baratheon  EmptyPią Maj 01, 2015 3:00 pm


Adrilla Baratheon










Wiek:
27 DNI IMIENIA
Miejsce urodzenia:
KONIEC BURZY
Ród:
BARATHEON
Stanowisko:
BRATANICA LORDA BARATHEONA,
JEDYNA CÓRKA JEGO BRATA

Aparycja

O lady Rilli Baratheon nie lubiano mówić głośno.
O jej mądrych, dzielnych braciach śpiewano pieśni w wielu tawernach na drodze do Końca Burzy, podobnie, jak o ich przystojnych, dumnych kuzynach. Imiona jej pięknych kuzynek wychwalano zaś przed ołtarzami Matki, żarliwie modląc się o ich bezpieczeństwo i dobrobyt. O lordzie i lady Baratheon, seniorach rodu, dyskutowano głośno i chętnie, chwaląc ich nad talerzem pełnym ociekającego tłuszczem i miodem mięsa. Jednak nie istniały takie pieśni, takie modlitwy ani takie strawy, nad którymi zechciano by rozmawiać o dzikim dziecku młodszego lorda.
Kiedy jednak już mówiono o niej w zaciszach własnego domu, przy chwiejnych płomykach tlących się z trudem świec, powtarzano, że przyszła na świat w złej rodzinie. Rilla Baratheon nie należała do Południa i wszyscy skrycie oczekiwali na dzień, w którym los miał zamiar upomnieć się o swoje. Pomimo tego, że zarówno długie włosy, zdrowe, lśniące i brązowe jak kasztan czy też gibka, zgrabna sylwetka nie wyróżniały się spośród jelenich dzieci, coś jednak sprawiało, że nie była w pełni jednym z nich. Tliło się w niej coś innego, pierwotnego, dzikiego, coś, co wyraźnie odcinało się na drobnej twarzy. Niewidoczna na pierwszy rzut oka skaza ostrych rysów twarzy i czujnych, lekko ukośnie schodzących się oczu, ślepi drapieżnika otoczonych długimi, poplątanymi rzęsami. Oczu nie typowo baratheońskich, w których łagodny błękit zastąpił miodowy brąz, pozornie słodki i subtelny, po dłuższym wpatrywaniu się jednak przywodził skojarzenie z czujnymi ślepiami wilka. Jedynie usta, pełne i pąsowe, zdawały się w niej typowo dziewczęce. Kiedy jednak nieświadomie przygryzała wargę, nie przypominała pięknych dziewcząt, które tym jednym gestem potrafiły wywołać w mężczyźnie pożądanie. Nie, wyglądała raczej jak czujne, uważne zwierzę, cierpliwie przyglądające się własnej ofierze. Wysokie kości policzkowe i wystające nieładnie obojczyki niekiedy sprawiały, że ludzie brali ją za kruchą i słabą, co zdawał się potwierdzać niski wzrost. Jednak nie, Rilla nie była słaba; w dziewczynie z Południa było coś, co przynosiło na myśl ostrą, skutą wiecznym lodem Północ z jej stalową siłą i niezłamanym duchem. I chyba właśnie to sprawiało, że prostaczkowie nie śpiewali o niej pieśni, matrony nie wznosiły modlitw, a staruszkowie nie wspominali jej imienia przy posiłkach. Ludzie, których upodobała sobie zima, nie potrzebowali żadnej z tych rzeczy, aby przetrwać.


Biografia


Kiedy była mała, Rilla uwielbiała tłuc zwierciadła i udawać, że ich okruchy to gwiazdy.
Układała z nich całe konstelacje; srebrzyste wiry, długie, błyszczące wstęgi, niektóre rzucała też pojedynczo, pozwalając matowemu niebu podłogi obsypać się szklistymi piegami. Często układała z nich też zwierzęta, wzbijające się do lotu sowy, dumne jelenie, ryczące lwy, puszyste nornice. Zachwycał ją fakt, że z niczego, jakim było dla niej lustro, mogła stworzyć wszystko. Zwierzęta, piegi. Wszechświat.
Nic z tego nie miało jednak prawa bytu, kiedy miała przed sobą nowe, niepotłuczone lusterka. Nienawidziła ich, bo sprowadzały ją na ziemię, bo nie odbijały w sobie żadnych gwiazd, tylko jej małą twarz z ostrym, trójkątnym podbródkiem, smętnie zwisające po jej bokach włosy i ciemny od piegów nos. Wyglądała jak lis, nie jak ładna, mała dziewczynka, o której tak długo marzyła pani matka. Pani matka była śliczna, miała miękkie dłonie, skórę jasną jak mleko i niebieskie, dobre oczy, spokojne jak tafla jeziora. Czmu bogowie ukarali ją takim dzieckiem? Czemu nie mogła być ani tak piękna, ani tak kochana przez innych, ani tak dobra jak ona?
-Moje dzikie dziecko- powtarzała z czułością matka, nie karcąc jej, kiedy odnajdywała kolejny wszechświat na posadzce holu. Czasem Rilli wydawało się, że matka rozumie to dziwne, kłębiące się w niej uczucie, szamocące się w kruchej klatce żeber jak ptak, który z całych sił pragnie rozłożyć skrzydła i odlecieć... ale finalnie lady Baratheon rozkazywała służącym posprzątać szkło i wszystkie gwiazdy znikały, pogrążając Rillę w ciemnościach wiecznej nocy.
***
Kiedy była już nieco starsza, po raz pierwszy nazwano ją Dziką.
Coraz rzadziej bawiła się w zamku lub też na jego gościńcu; dzieciństwo straciło swój słodki smak beztroski, służący ojca przestali patrzeć na nią jak na dziewczynkę, a kuzynostwo i bracia również zaczęli dorastać. Pomimo tego, że próbowała to w sobie zagłuszyć, Rilla zazdrościła im wszystkim. Zazdrościła braciom i kuzynom, a szczególnie Orysowi, pozycji, której nigdy nie miała zająć; była córką brata lorda mogącą się szczycić posiadaniem dwójki braci w pełni zdrowia fizycznego i umysłowego, która to radość zmieniała się w jej ustach w popiół, świadcząc jasno i dobitnie, jak mierna była jej pozycja. W ostatecznym rozrachunku nie pozostawało jej nic; była ostatnią dziedziczką lorda, co w praktyce znaczyło, że nie było z niej żadnej dziedziczki. Nie miała otrzymać ani skrawka Końca Burzy, nie mogła też walczyć jak bracia ani wygrywać wojen, nie mogła dzierżyć żadnej ważnej pozycji... Kim zatem, na Siedem piekieł, była, jeśli nie pełnym goryczy śmiechem bogów? Nie była nawet piękna, nie tak, jak Allya, która przeciętna we wczesnym dzieciństwie z biegiem czasu stała się najpiękniejszą panienką, jaką Rilla miała okazję oglądać. Ona sama nie zmieniła się zbyt wiele- wciąż miała ostrą twarz, wciąż sprytne, ciemne oczy, które krzyczały ,,nie dotykaj, nie podchodź, nie chcesz tego". Jedynie jej nieszczęsne biodra zaokrągliły się nieco, a piersi zaczęły wypełniać pusty niegdyś dekolt sukni, co sprawiło tylko, że stajenni czerwienili się, pomagając jej wsiąść na koński grzbiet. Do którego pragnęła przywrzeć na zawsze i uciec, galopować tak długo, aż boki ogiera pokryją się pianą, a jej oddech przeszyje powietrze jak krzyk, potrząsając martwymi i obojętnymi na jej samotność wierzchołkami wiecznie zielonych i wiecznie uśpionych drzew.
I to też robiła, zagłębiając się w las ze strażą próbującą ją dogonić. Wdychała świeże, mroźne powietrze, pozwalając, żeby igiełki zimna boleśnie eksplodowały gdzieś w środku niej. To właśnie tam przynależała; do jezior o niewzruszonej tafli i zimnej wodzie, do wyniosłych, soczyście zielonych drzew o ostrych liściach, do słodko pachnącego zbutwiałego podłoża, wilgotnego jeszcze odrobinę po ostatnim deszczu, do widocznego z oddali czystego nieba i do kryjących się w gęstwinie zwierząt o ostrym zapachu i czujnych ślepiach. To było jej dziedzictwo.
Właśnie wtedy zaczęto nazywać ją Dziką- kiedy opuszczała zamek w największe nawet mrozy i wracała spokojna, dumna, z błyszczącymi oczami i igliwiem we włosach. Dzika Baratheonówna, Bękart z Północy. To było jej cholerne dziedzictwo.
***
Kiedy osiągała już powoli wiek dorosły, matka zapragnęła uczynić ją septą. Mimo swojej dzikiej natury Rilla była również inteligentna i roztropna, szybko się uczyła i nawiązywała kontakt z ludźmi, w dodatku miała poczucie humoru, słodki głos, gdy zapragnęła śpiewać, i niezłomną wiarę. Cóż mogło pójść nie tak? Uczyła się w końcu chętnie, po jakimś czasie zabierała do lasu księgi i spędzała nad nimi długie godziny. Strażnicy przeklinali ją w myślach, za każdym razem ciągnąc losy, aby wybrać tych, którzy tego dnia będą mieć nieszczęście czuwania nad życiem dzikiego dziecka. Tych, którzy będą gonić za nią po lesie, nawoływać wśród prostaczków na targu, w tłumie których tak łatwo się kryła, aby dokonać zakupów lub wysłuchać nowych plotek, albo, w ostateczności, którzy będą musieli czuwać do zmroku, kiedy to czytanie w lesie stanie się niemożliwe i młoda lady, niech ją piekło pochłonie, zapragnie wreszcie powrócić do Końca Burzy.
Próby uczynienia jej septą nie powiodły się jednak; uczyła się chętnie, to akurat było prawdą, lecz równie chętnie była złośliwa i pełna baratheonowskiej pasji i furii. Kres nadszedł, kiedy z zadumą oznajmiła, że lud powinien wznosić modły tylko do Nieznajomego, gdyż inni bogowie niewiele znaczyli w obliczu śmierci. Ucząca ją septa poddała się, a Rilla z adeptki wiary stała się panną na wydaniu.
Istniał kiedyś mężczyzna, którego kochała; nazywał się Aladric i był niskourodzonym rycerzem, którego spotkała na polowaniu. Już wtedy potajemnie przysiągł jej miłość w obliczu starych i nowych bogów, w obliczu lasu, który kochała... A potem zginął. Kiedy zaatakowali Martellowie, ruszył wraz z armią Aylwarda, przysięgając jej noc wcześniej, że pragnie jedynie jej chronić i że jeśli zginie, to z jej imieniem na ustach. Kiedy tamtej nocy po raz pierwszy od długiego czasu z własnej woli przyjrzała się własnemu odbiciu w zwierciadle, zauważyła, że istotnie zmieniła się. Jej twarz przestała przypominać w tak dużym stopniu lisie oblicze, włosy nabrały blasku, z nosa zniknęły piegi. Nie była piękna, ale była ładna, wiedziała o tym. Nie na tyle jednak, aby za nią umierać.
Kiedy tamtej nocy stłukła lustro, nie próbowała ułożyć z niego gwiazd.
***
Kiedy już dorosła, stała się świadoma tego, kim była. Przestała modlić się do Matki o zesłanie jej starszego brata, który by ją chronił, zamiast tego przysięgając sobie, że od tamtego momentu to ona stanie się swoim własnym obrońcą. Przestała tęsknić z Aladrickiem, zamiast tego całą swoją miłość oddając rodowi, który to miała zamiar wynieść wyżej, niż gwiazdy, z których do tamtej pory budowała swój świat. Przestała odwracać wzrok od lustra, zamiast tego uśmiechając się lekko do swojego odbicia, jedynej rzeczy, której mogła być pewna i która mogła wywindować ją w górę.
Jej bowiem była furia, kiedy nadchodziła zima.


Ekwipunek


~Rdzawogniady ogier, Findabair. Ma wyjątkowo paskudny pysk i usposobienie; ponad wszystko jednak kocha swoją młodą panią. Na boku ma długą, krzywą bliznę, pamiątkę po postrzeleniu go przez kłusowników, którzy przez pomyłkę ruszyli za nimi w pościg po lesie.
~Srebrna mizerykordia z rękojeścią zdobioną motywami roślinnymi.
~Kilkanaście zdobnych strojów, głównie sukien, często w barwach Baratheonów. Dodatkowo płaszcz podbity futrem norek, kilka par zgrabnych pantofelków i jedna para miękkich skórzanych butów do jazdy konnej.
~Kilka flakoników z wonnymi pachnidłami.
~Skromny, złoty pierścień z herbem Baratheonów.
~Sakiewka z kilkoma złotymi smokami i kilkunastoma srebrnymi jeleniami.
~Kilka rolek pergaminu, gęsie pióro i czarny inkaust.
~Kilka woluminów, traktujących głównie o historii Westeros lub żywotach świętych, czyli krótka i raczej smętna historia próby uczynienia jej septą.

acidbrain



Ostatnio zmieniony przez Adrilla Baratheon dnia Sob Maj 02, 2015 8:01 pm, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry Go down
Adrilla Baratheon

Adrilla Baratheon
Ziemie Burzy
Skąd :
Koniec Burzy
Liczba postów :
17
Join date :
01/05/2015

Adrilla Baratheon  Empty
PisanieTemat: Re: Adrilla Baratheon    Adrilla Baratheon  EmptySob Maj 02, 2015 3:09 pm

To chyba gotowe! <3
Powrót do góry Go down
Trevet Mallister

Trevet Mallister
Dorzecze
Skąd :
Dorzecze, Seagrad
Liczba postów :
257
Join date :
30/04/2013

Adrilla Baratheon  Empty
PisanieTemat: Re: Adrilla Baratheon    Adrilla Baratheon  EmptyPon Maj 04, 2015 5:52 pm

Dziesięć na dziewięć. Wstawiłbym zdjęcie z uśmiechniętym Wodeckim, ale po co.

Akceptuję
Powrót do góry Go down
Sponsored content


Adrilla Baratheon  Empty
PisanieTemat: Re: Adrilla Baratheon    Adrilla Baratheon  Empty

Powrót do góry Go down
 

Adrilla Baratheon

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

 Similar topics

-
» Ród Baratheon
» Baratheon
» Allya Baratheon
» Derek Baratheon
» Orlaith Baratheon

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Karczma :: Offtopic :: Archiwum-