W pogodny, choć nieco wietrzny dzień do Winterfell płynie sześć statków. To Lord Kenning wraz z eskortą zmierza na ślub Aidana Starka oraz Cailet Tyrell. Vystan chce ofiarować swój orszak w prezencie ślubnym młodej parze, jednak nie tylko chęć udziału w zabawie i nawiązanie bliższych kontaktów kieruje lordem. Córka Kenninga podejrzewa, że ojciec chce zaproponować Starkom jej rękę w zamian za nawiązanie sojuszu między rodami. Lenya widzi w tym podstęp, ponieważ Vystan nigdy nie działał bezinteresownie i za to też go nienawidziła. Dziewczyna bacznie obserwuje ojca jak i resztę załogi, gdyż doskonale wie, że ma on swoich donosicieli, którzy są hojnie obdarowywani i lepiej traktowani przez pana. Nienawidzi ojca z całego serca i wciąż ma żal o to, że jeszcze nie dostała własnego statku. Przecież jest najstarszą córką z rodu Kenning. Mimo tego, że morze było dla niej codziennym widokiem, od zawsze lubiła patrzeć na fale. Wyszła na pokład i zaczęła wpatrywać się w mewy krążące nad okrętem. Jej uwagę zwrócił również majtek Arganon, który zamiast szorować pokład, rozglądał się na wszystkie strony. To musi być jeden z ludzi ojca. Chociaż nieudolnie wychodzi mu potajemne podglądanie pomyślała i zaczęła iść wzdłuż lewej burty statku. obserwując przy tym całą załogę. Żadna z osób nie przykuła jej uwagi tak jak Arganon. Być może przez to, że nie była skupiona. Cały czas jej głowę zaprząta myśl, co chce zyskać jej ojciec przez wydanie jej za mąż. Nie sądzę, żeby chodziło tylko o sojusz. To by było zbyt proste. Może chce się wzbogacić, ale nie oddawałby wtedy aż pięciu okrętów chyba, że o to właśnie chodzi. Uśpić czujność Starków.. Nagle na horyzoncie pojawia się ląd. Wkrótce po tym, dobijają do Deepwood Motte. /zt