Od rana krążyły wieści o zaginięciu Aidy. Nie wróciła z przejażdżki, na którą wybrała się we wczorajsze południe, a Maureen miała prawie pewność, że jej kuzynka została porwana. Skąd ta pewność? Ten chłopak, bękart, od początku jej się nie podobał. Młodzik z Doliny, który pojawił się w Casterly Rock nie wzbudził zaufania Lannisterówny. Ponadto widziała, jak kilkukrotnie rozmawiał z Aidą. Spoufalali się? Nie miała nic do przyjaźni między szlachcianką, a bękartem, ale coś mimo wszystko jej nie pasowało. Dziewczyna wstała i przylgnęła do okna swojej komnaty, by wyjrzeć na dziedziniec. Lady Hermia rozmawiała właśnie z babką Maureen, obie wydawały się mocno zmartwione. Nie było się czemu dziwić - najmłodsza pociecha zniknęła i nikt nie mógł jej nigdzie znaleźć. Pogoń właśnie szykowała się do odjazdu, zbierając się jeszcze w ciasną grupę. Psy szczekały tak głośno, że obserwująca wszystko z góry Młoda Lwica mogła odnieść wrażenie, jakby ujadały tuż obok niej. Wzdrygnęła się na samą myśl o tym, że myśliwski ogar mógłby stać tuż za nią. Odwróciła głowę w kierunku drzwi.
Uświadomiła sobie, że niedługo sama stąd zniknie. Doszły ją wieści, że jej przyszły małżonek już pojawił się w Wysogrodzie, więc możliwe, że lada dzień pokaże się też tutaj. Z drugiej strony pewnie miał zamiar pojawić się również w Dolinie na uroczystościach pogrzebowych Reinmara Arryna, gdzie spotka się z Aartem. Zapewne spotka się z Aartem. Wypadałoby, by jej brat tam pojechał i pożegnał swojego przyjaciela, z którym miały go połączyć więzy krwi... Tragedia za tragedią - najpierw dowiedział się o śmierci Willema, potem zginęła Adrienne, potem Reinmar, który pomógł im wyjść cało z ataku Greyjoyów, teraz zniknęła Aida. Casterly Rock nie mogło spać spokojnie, umierali i znikali przyjaciele domu oraz rodzina. Maureen miała jedynie nadzieję, że nic nie grozi Starkom ani Baratheonom. O tak, oby jej pan mąż bezpiecznie dotarł na miejsce. Może wtedy mogliby się wreszcie poznać? Na ślubie Cailet i Aidana zjawili się Aylward i Allya, Orysa nie było. Wszędzie tam, gdzie pojawiła się Maureen nie mogła wypatrzyć swojego narzeczonego. Czy będzie im dane się jeszcze spotkać?
Młoda Lwica wyszła ze swojej komnaty i ruszyła ku miejscom przeznaczonym dla gości. Tam jeszcze niedawno nocowała jej kuzynka, Aida i może tam udałoby się znaleźć coś, co pomogłoby w odnalezieniu dziewczyny. Lannisterówna nie była tego pewna, ale miała nadzieję, że się nie myli. Nikt nie pilnował wejścia do opuszczonej już komnaty, więc Maureen mogła bez przeszkód się rozejrzeć. Pierwszą rzeczą, w której utkwiła wzrok, był miedziany dzbanek z winem, stojący na stoliku i czysty kielich. Nikt tego nie sprzątnął? No tak, przecież wszyscy jej szukają, kto by teraz miał głowę do czyszczenia komnaty? Kielich stojący na blacie wydawał się być nienapełniany wcześniej. Blondynka skorzystała z okazji, napełniając naczynie do połowy i chwytając je za nóżkę. Dalej rozglądała się po komnacie. Doszła wreszcie do okna i wyjrzała przez nie. Skierowane na południe... słońce docierało tu częściej, przypominając Aidzie o Dorne. Maureen uśmiechnęła się, upijając łyk wina. Było całkiem smaczne, choć dziewczyna czuła na języku jakąś gorycz. Może przejdzie, gdy upije następny łyk.
Rzeczywiście, przeszło. A potem gardło dziewczyny ścisnęło się tak, że nie była ona w stanie oddychać. Z trudem dotarła do uchylonych drzwi komnaty i pchnęła je na zewnątrz, upadając przy tym na podłogę. Kielich wina w jej dłoniach upadł na ziemię wraz z Młodą Lwicą, oblewając ją dziwnym, jak się okazało zdradzieckim, winem. Blondynka wbiła wzrok w stopnie biegnące w dół, a przed oczami ujrzała po raz ostatni kogoś, kogo nigdy w życiu nie widziała. Kasłała jeszcze przez krótko chwilę, po czym zamarła. Wino na jej sukni wyglądało jak krew, a kielich szurał jeszcze chwilę po posadzce, zanim się zatrzymał i zapadła całkowita cisza.
Odnaleziono ją tuż przed obiadem, gdy jeden ze strażników miał zajrzeć, czy coś nie działo się w komnacie zaginionej Dayne'ówny. Tego dnia lew musiał zapłakać.