a
IndeksLatest imagesRejestracjaZaloguj
Dziedziniec Twierdzy



 

 Dziedziniec Twierdzy

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Gość

Anonymous

Dziedziniec Twierdzy Empty
PisanieTemat: Dziedziniec Twierdzy   Dziedziniec Twierdzy EmptyNie Mar 23, 2014 7:27 pm

Lekko nieprzytomnie rozejrzał się po placu. Nic się tu nie zmieniało, odkąd tylko sięgał pamięcią a już przeszło miesiąc temu obchodził swój dzień imienia po raz dwudziesty drugi. Jego ojciec bez wątpienia był osobą niezwykle wierną tradycji. Nie tylko nigdy chyba nawet nie pomyślał o tym, że Mormontowie mogą być rodem całkowicie samodzielnym, niepodlegającym absolutnie nikomu poza Królem, ale pozostawił przez lata główny dziedziniec swego dworu w takim stanie, w jakim odziedziczył go po własnym ojcu. Była to rozległa przestrzeń, niemalże całkowicie pusta, otoczona wysokim płotem, z ciosanych, drewnianych bali. Ostrokół naprawiany wielokrotnie stał tutaj od samego początku istnienia dworu. Drewno było bogactwem Niedźwiedziej Wyspy, kojarzonym z nią równie mocno, jak stary ród Mormontów. Benjener przetarł dłonią czoło, spluwając jednocześnie na posadzkę dziedzińca. Niezadaszony plac sprawiał wrażenie wyściełanego szarym kamieniem, ale dziedzic tego miejsca nie miał najmniejszych wątpliwości, że podłoga również wykonana jest z drewna.

Chwycił mocniej miecz, zaciskając na nim palce prawej dłoni. Kiedy spoglądał na gruby pień brzozy, który od kilkunastu minut regularnie częstował ostrze swojej broni, wspomniał nagle swojego starszego brata i ich rozmowy sprzed wielu lat, kiedy byli dorastającymi chłystkami i nie dzieliła ich jeszcze skrywana niechęć, którą Benjener odczuwał do Terryna w ostatnich latach ich wspólnej egzystencji. Pamiętał, jak żartowali nieraz, głównie po wykładach z historii, serwowanych im przez ojca, że Lord Mormont z wiekiem coraz bardziej usztywnia się, upodabniając do flory Niedźwiedziej Wyspy. Kpili wówczas także czasem ze swojego dziedzictwa. Terryn napomknął kiedyś, że gdyby urodził się Lannisterem, zamiast drewna dziedziczyłby złoto. Benjener dopowiedział wtedy, że gdyby zaś na świat przyszedł jako Stark, otrzymałby pełne skarbce śniegu.
- I tu stoimy, mój bracie... - wymamrotał cicho, parafrazując lekko słowa ich dewizy rodowej. Nie mogli mieć wtedy pojęcia, że Terryn ożeni się ze Starkówną. Nie mieli też pojęcia, że najstarszy syn Lorda Mormonta nie zostanie jego spadkobiercą, ginąc krótko po swoim ślubie. Benjener od dłuższego czasu nie widział już wdowy po swoim bracie i zastanawiał się, gdzież ona może się podziewać. Miał jednak poważniejsze zmartwienia na głowie. Krążyły plotki, że jego siostra Megara opuściła, bądź miała wkrótce opuścić Niedźwiedzią Wyspę, aby udać się w podróż po Westeros, w poszukiwaniu odpowiedniego kandydata na małżonka. Znając swojego ojca i gust jego rodzeństwa co do doboru życiowych partnerów, podejrzewał, że to się nie mogło skończyć dobrze. Właśnie dlatego z samego rana wyszedł na dziedziniec, aby oddać się ćwiczeniom z mieczem i pomyśleć w spokoju nad tym, jak nie utracić kontroli nad wydarzeniami, które właśnie miały miejsce. Im dłużej jednak okładał pień ostrzem, tym bardziej odnosił wrażenie, że musi przede wszystkim zyskać pewność co do tego, co się rzeczywiście dzieje. Przypasał miecz i skierował się w stronę wejścia do dworu, spoglądając na jednego ze strażników, kręcących się przy drzwiach. Skinął lekko głową, w geście powitania.
- Gdzie znajdę mojego pana, ojca? - zapytał uprzejmie, obrzucając żołnierza uważnym spojrzeniem brązowych oczu. - Albo też moją siostrę, Megarę?
Powrót do góry Go down
Kevan Mormont

Kevan Mormont
Północ
Skąd :
Niedźwiedzia Wyspa
Liczba postów :
80
Join date :
20/04/2014

Dziedziniec Twierdzy Empty
PisanieTemat: Re: Dziedziniec Twierdzy   Dziedziniec Twierdzy EmptyPią Sty 15, 2016 11:26 pm

Młody Niedźwiedź uświadomił sobie jak wiele księżyców minęło odkąd opuścił Twierdzę dopiero w momencie, w którym znów stanął pośrodku jej dziedzińca.
-Tak wiele dni...- szepnął sam do siebie, podparłszy dłonie na biodrach i rozglądając się dokoła. Z uśmiechem przyjął do swej wiadomości to, co zobaczył. A mianowicie to, że w jego rodzinnych stronach niemal nic się nie zmieniło. W dalszym ciągu pamiętał wszystkie zakamarki dziedzińca i jego najbliższych okolic.
Podszedł do jednej ze ścian drewnianej chaty stojącej nieopodal i palcami smagnął bale. Znów poczuł przyjemne, delikatne drapanie drewna na swej własnej skórze, za którym to tak bardzo się stęsknił. Długo wciągał powietrze nosem, pozwalając mu wypełnić każdy pęcherzyk w jego płucach. Chciał znów poczuć zapach drewna i żywicy, który towarzyszył mu przez niemal całe życie, i który przy odrobinie szczęścia będzie towarzyszył mu również przez większość reszty jego dni. Zamknął oczy, wzmagając jeszcze zmysł węchu, by na powrót przyzwyczaić swój organizm i umysł to tego przecudnego, lekko słodkawego zapachu. Wsłuchał się przy tym w szum drzew, gdy liście z lekka łopotały na nie nazbyt mocnym wietrze opanowującym całą Wyspę.
To właśnie było jego miejsce na świecie. Wiedział o tym od zawsze. I choć los rzucał go w wiele miejsc, przyjaznych lub też mniej, to zawsze z utęsknieniem wspominał swój dom...
Powrót do góry Go down
Nadira Mormont

Nadira Mormont
Północ
Skąd :
Winterfell
Liczba postów :
158
Join date :
26/04/2013

Dziedziniec Twierdzy Empty
PisanieTemat: Re: Dziedziniec Twierdzy   Dziedziniec Twierdzy EmptyWto Sty 26, 2016 11:12 am

Zima nie była sprzyjającą porą na podróże, a jednak córa lorda Starka nie wahała się opuścić domu. Z jednej strony lepiej było wyprawić się w drogę zanim śniegi i mrozy staną się nie do pokonania, z drugiej i tak było jej wszystko jedno. Winterfell i tak nie było dla niej tym miejscem, co kiedyś. Lord Stark nie trzymał jej na siłę w zamku - wiedział, że im szybciej jego córka opuści dom, tym prędzej znajdzie spokój.
Minęło sporo czasu, zanim orszak trafił do celu. Nadira powitała znajome miejsca z zadumą. Kojarzyło jej się i dobrze, i źle jednocześnie. Spędziła tam wiele radosnych momentów, ale wiele z nich pełne były smutku i rozczarowania.
Odetchnęła z ulgą, kiedy stanęła na dziedzińcu domostwa Mormontów i wodziła po nim wzrokiem. Milczała. Jasne oczy brunetki zabłysły, kiedy sobie o czymś przypomniała. Ale to była przeszłość. Coś, co należało wyrzucić z pamięci.
Odwróciła głowę i przyglądała się Kevanowi. Musiał tęsknić za domem bardziej, niż jej się wydawało wcześniej. Nie była zaskoczona. Wiatr gnał go w nowe miejsca, a dom został za nim. Teraz nareszcie wrócił.
Powrót do góry Go down
Kevan Mormont

Kevan Mormont
Północ
Skąd :
Niedźwiedzia Wyspa
Liczba postów :
80
Join date :
20/04/2014

Dziedziniec Twierdzy Empty
PisanieTemat: Re: Dziedziniec Twierdzy   Dziedziniec Twierdzy EmptyWto Sty 26, 2016 9:42 pm

Gdy Młody Niedźwiedź znów rozwarł powieki, jego wzrok w pośpiechu odnalazł kobietę, dla której tak na prawdę w ogóle opuścił rodzinne strony. Począł powoli zmierzać w jej stronę, po drodze nakazując swoim przybocznym zająć się wszystkim tym, czym on sam nie zamierzał sobie zakrzątać teraz głowy. Wszak po podróżny należało rozsiodłać, napoić i nakarmić konie, a także zaprowadzić je do stajni, w której to wreszcie zaznają odpoczynku. Najbardziej zaufanemu ze swych ludzi nakazał nawet zająć się jego własnym wierzchowcem, co zwykł robić samemu, aby wszystkiego dopilnować. Należało także prznieść wszystkie przywiezione z Winterfell kufry wypełnione bagażem podróżujących.
Wiele było do zrobienia, jednak Kevanowi ani się śniło zajmować się tym właśnie teraz, zaraz po przybyciu do Twierdzy - w dodatku nie samemu.
Gdy znalazł się już tuż przed Starkówną, ujął jej dłoń obiema swoimi. Nachylił się lekko ku niej i ucałował w policzek, po czym powiedział:
-Cieszę się, że jesteś tu ze mną, Nadiro.-.
Choć Mormont doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że Wilczyca już gościła na Niedźwiedziej Wyspie, tak wiele chciał jej pokazać. Będzie jednak miał na to bardzo wiele czasu, skoro dane im będzie pozostać ze sobą.
Dopiero ta myśl sprawiła, że mężczyzna zadumał się chwilę nad faktem, iż będzie należało zaaranżować całą ceremonię. Z pewnością pochłonie to wiele pracy i wysiłku. Wiedział jednak, że nigdzie nie mogłaby ona wyglądać tak pięknie jak na Północy.
Teraz jednak czekało przed nim zdecydowanie cięższe zadanie niźli uczestnictwo w ceremonii, która dla niego samego będzie tylko oficjalnym oświadczeniem wystosowanym wobec wszystkich. Teraz skupił się nad tym, aby sprawić, by Starkówna poczuła się w Twierdzy jak we własnym domostwie.
-Z pewnością jesteś zmęczona podróżą.- rzekł, a ręką wskazał na sporych rozmiarów, oczywiście drewniane, wrota prowadzące do wnętrza Twierdzy. -Już w środku możesz dostać wszystko, czego tylko zapragniesz. Możemy więc ruszać?-
Powrót do góry Go down
Nadira Mormont

Nadira Mormont
Północ
Skąd :
Winterfell
Liczba postów :
158
Join date :
26/04/2013

Dziedziniec Twierdzy Empty
PisanieTemat: Re: Dziedziniec Twierdzy   Dziedziniec Twierdzy EmptyPią Sty 29, 2016 12:59 pm

- Wiem - odpowiedziała nieśmiało. Sama czuła to samo, cieszyła się, że nie jest sama na tym świecie, a jednak nie potrafiła nic więcej powiedzieć. Możliwe, że bała się tego, co może go spotkać. Los nie był dla niej łaskawy, traciła kolejno wszystkich, których kochała i szanowała. Za każdym razem, kiedy chciała wyrazić na głos swoje zadowolenie czy nadzieje, hamowała się. Musiał mu wystarczyć jej uśmiech, uścisk dłoni czy błysk w oczach.
- Jestem - przyznała. Wiosną czy latem podróż byłaby łatwiejsza, krótsza i przyjemniejsza. Starkowie byli ulepieni z twardej gliny, byle zimno i niewygoda ich nie potrafiła złamać, ale siła żywiołu nie była do zatrzymania. I dumną córkę dawnych królów Północy dopadło zmęczenie.
- Ale nie wiem, czy chcę tam wejść - przyznała, lekko spuszczając wzrok. - To znaczy... już teraz - poprawiła się. I tak przestąpi progi Twierdzy szybciej, niż by chciała. Jej gotowość nie miała tu nic do powiedzenia.
- Ostatnim razem byłam w tym miejscu, kiedy twój brat umarł. Choćbym nie chciała, wspomnienia wracają. Pamiętam, kiedy obejrzałam się za siebie i zobaczyłam smutne twarze twoich najbliższych. Nie potrafię wyrzucić z pamięci tamtych obrazów.
Powrót do góry Go down
Valar Dohaeris

Valar Dohaeris
Nie żyje
Liczba postów :
139
Join date :
10/04/2013

Dziedziniec Twierdzy Empty
PisanieTemat: Re: Dziedziniec Twierdzy   Dziedziniec Twierdzy EmptyPią Sty 29, 2016 5:54 pm

Ciężkie niczym ołów chmury przetaczały się leniwie po szarym, północnym niebie – zdawało się, że natura zamarła pod przytłaczającą potęgą chłodnego żywiołu, pragnąc czym prędzej ukryć się przed jego nieokiełznaną siłą. Wraz z rozpoczęciem zimy, Północ jęły nawiedzać gradobicia, które w połowie miesiąca przybrały zaskakująco gwałtowną formę, przez co cierpieli zarówno ubodzy chłopi, jak i możni tej części królestwa. W nierównej walce z gwałtowną pogodą coraz to ginęli zbrojni niemal wszystkich rodów Północy – najczęściej burze gradowe zaskakiwały ich w drodze, z dala od domostw oraz wiosek, przez co nie mogli skryć się przed szkodliwym żywiołem, których wielu uważało za gniew Starych Bogów. Był to ciężki i ponury okres – niemal tak ponury, jak wiszące nad głowami niebo, przywodzące na myśl gniewnego olbrzyma, który w swym ostatnim tchnieniu chce zadać jak najwięcej szkód.
Jednak nawet najgorszy obrót spraw w końcu musi przybrać pomyślny kierunek – przekonał się o tym podróżujący na Niedźwiedzią Wyspę orszak, złożony nade wszystko z dziedzica rodu Mormont oraz szlachetnej córy Namiestnika Północy. Droga przebiegła im, niechże Bogom będą dzięki, bez zbędnych przeszkód, dzięki czemu teraz mogli cieszyć się swą obecnością w rodzinnych stronach Kevana; również dla Nadiry nie była to pierwsza wizyta i choć od śmierci Terryna Mormonta minęły już niemal dwa lata, każda kobieta wie, iż ból po stracie mężczyzny trwać może latami.
Zdawało się zatem, że pogoda poniekąd odzwierciedla stan ducha pięknej Wilczycy – ciężkie obłoki wisiały nisko nad głowami mieszkańców Niedźwiedziej Wyspy, niemal zahaczając brzuchami o co wyższe dachy strażniczych wieżyczek. Chłód, choć nie był doskwierający dla zaprawionych w trudnych warunkach mieszkańców Północy, przyklejał się do ubrań wraz z gęstniejącą, powstającą z wilgotnej ziemi mgłą. Życiowe doświadczenie podpowiadało, iż nie są to oznaki dobre, zdrowy rozsądek zaś ostrzeżony został w chwili, w której o bruk dziedzińca, na którym wciąż przebywał Kevan oraz Nadira, stuknęła pierwsza, zadziwiająco regularna kuleczka zamarzniętej wody. Zaraz po niej na ziemi wylądowała jej nieco większa, twarda siostra – i kolejna.
Jeszcze jedna.
Następna.
Ciche, głuche pacnięcia gradu nie pojawiały się z gwałtowną częstotliwością – opad sprawiał wrażenie, jakby zjawił się tu od niechcenia, zupełnym przypadkiem…
… lecz nawet mniej znamienite oznaki brane były za sygnał od Bogów.
Czy to właśnie Oni pragnęli zasugerować młodej Nadirze z domu Stark, by nie obawiała się kolejnego kroku? Kroku, dzięki któremu znajdzie się w murach ciepłego, bezpiecznego domostwa? Domostwa, które ongiś było jej…?
I które ponownie może takim się stać?
Jeśli kto wsłuchałby się w ciche uderzenia gradu o dziedziniec rodowej siedziby Mormontów, mógłby wyobrazić sobie, że to Starzy Bogowie szepczą do stojącej na wolnym powietrzu pary.
A być może to zwykłe bajania starej niańki, które powróciły echem wspomnień z czasów dziecięctwa?
Powrót do góry Go down
Kevan Mormont

Kevan Mormont
Północ
Skąd :
Niedźwiedzia Wyspa
Liczba postów :
80
Join date :
20/04/2014

Dziedziniec Twierdzy Empty
PisanieTemat: Re: Dziedziniec Twierdzy   Dziedziniec Twierdzy EmptyPią Sty 29, 2016 11:18 pm

Kevan zbliżył swój palec to podbródka Wilczycy i delikatnie uniósł jej głowę. Na tyle tylko jednak, aby jej wzrok spotkał się z jego. Powoli przesunął palce po jej skórze, lekko ją tylko muskając, by po chwili zatrzymać się na jej policzku. Mormont uśmiechnął się ciepło i spokojnie rzekł:
-Jeżeli nie chcesz w tym momencie, możemy uprzednio ruszyć gdzie indziej. Co prawda Niedźwiedzia Wyspa nie jest największa, jednak nietrudno tu o spokojne, ciche miejsce, w którym można odpocząć.-.
Młody Niedźwiedź sam lekko opuścił głowę i na chwilę zamknął swe oczy. Wspomnienia o Terrynie niemal zawsze napawały go smutkiem. Niejednokrotnie już czuł tęsknotę za bratem, wspominając czasem czasy, gdy jeszcze beztrosko biegali po tym samym dziedzińcu, na którym teraz stał... Gdy znów uniósł głowę i wzrok, na jego twarzy na powrot zagościł uśmiech.
-Może więc nadeszła pora, by zastąpić je nowymi; dobry-...- spytał, jednak nie dokańczając zdania. Słysząc uderzenie w ziemię odruchowo zerknął w kierunku, z którego dobiegł dźwiek. Wtedy to właśnie zamilknął. Gdy kolejne trzy ciche stuknięcia dotarły do jego uszu, Kevan zrozumiał, że w każdym momencie sytuacja może zrobić się wręcz niebezpieczna.
Lekko się pochylił, by jedną rękę umieścić za (a finalnie pod) nogami Nadiry. Podniósł ją z ziemi bez większych problemów i nie wypowiadając nawet słowa, za to cicho i radośnie się śmiejąc. Ruszył z Wilczycą w kierunku najbliższego zadaszenia, patrząc w jej oczy i tylko czasem zerkając na drogę przed nim.
Powrót do góry Go down
Nadira Mormont

Nadira Mormont
Północ
Skąd :
Winterfell
Liczba postów :
158
Join date :
26/04/2013

Dziedziniec Twierdzy Empty
PisanieTemat: Re: Dziedziniec Twierdzy   Dziedziniec Twierdzy EmptySro Lut 17, 2016 7:13 pm

- Daj mi chwilę, proszę - zanim rozpoczną się ceremonialne powitania, długie rozmowy i godziny nerwowego oczekiwania na oddech ulgi, Starkówna pragnęła chwili spokoju. Była już bezpieczna, nie musiała się bać. A jednak niepokój wiązał się z czymś innym. Bogowie mieli swoje plany wobec każdego, a czy ona nie rozgniewała ich już wystarczająco, by się od niej odwrócili?
Może skrucha została przyjęta, a ofiara z bólu wynagrodzona i odtąd już będzie dla niej lepiej. Może.
Kiedy ciężkie krople spadły z nieba, wzniosła oczy ku górze. Poczuła ulgę.
- Co ty..? - ale nie zdążyła powiedzieć nic więcej, gdy poczuła jak Kevan ją podnosi. Przytrzymała się go mocno i uśmiechnęła się. Był taki dobry, prostolinijny i za dobry dla niej.
Kiedy ją postawił i schronili się pod dachem, już blisko wejścia do siedziby Mormontów, przytuliła się do niego.
- Dziękuję, że wyrwałeś mnie z piekła mojej duszy - gdyby nie on, nie wierzyłaby, że świt może nadejść. Teraz mogła uwierzyć, że przetrwa niejedną zimę.
Powrót do góry Go down
Kevan Mormont

Kevan Mormont
Północ
Skąd :
Niedźwiedzia Wyspa
Liczba postów :
80
Join date :
20/04/2014

Dziedziniec Twierdzy Empty
PisanieTemat: Re: Dziedziniec Twierdzy   Dziedziniec Twierdzy EmptySob Mar 05, 2016 1:48 pm

Gdy znaleźli się już nieopodal wrót, nareszcie pod jakimś zadaszeniem, Kevan jeszcze chwilę trzymał Nadirę na rękach, patrząc się w jej oczy z uśmiechem malującym się na jego twarzy. Gdy już powoli i delikatnie postawił ją na ziemi i wyprostował się, ta przytuliła się do niego. Młody Niedźwiedź bez chwili zwłoki odwzajemnił uścisk. Uśmiechnął się tylko na słowa kobiety, odrobinę mocniej przytulając ją do swojej piersi.
Powoli przeczesał jej włosy palcami jednej dłoni, podczas gdy druga spoczywała na jej plecach.
Gdy kobieta wypuściła go z uścisku, odwrócił się i stanął zwrócony plecami do wrót, twarzą zaś w stronę dziedzińca wściekle uderzanego przez kuleczki zamarzniętej wody. Oparł dłonie na swych biodrach i głośno wypuścił nozdrzami powietrze. Oby tylko pogoda się nie pogorszyła jeszcze bardziej, gdyż mogłoby to wyrządzić jakieś szkody. Zwrócił głowę w kierunku jeszcze-Starkówny i rzekł z lekka roześmianym głosem:
-Teraz chyba nie mamy już wyboru.- Rzekłszy to obrócił się w stronę kobiety i wskazał dłonią na oddalone od nich o kilka kroków wrota. Ciepło się uśmiechnął i położył dłoń na plecach kobiety, jakby chcąc ją poprowadzić do wnętrza siedziby rodu Mormontów.
Powrót do góry Go down
Sponsored content


Dziedziniec Twierdzy Empty
PisanieTemat: Re: Dziedziniec Twierdzy   Dziedziniec Twierdzy Empty

Powrót do góry Go down
 

Dziedziniec Twierdzy

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

 Similar topics

-
» Ziemie dookoła twierdzy Casterly Rock.
» Dziedziniec
» Dziedziniec
» Dziedziniec
» Dziedziniec

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Westeros :: Północ :: Wyspa Niedźwiedzia-