Wybrzeże Czerwonych Wideł nie było zbyt gęsto zaludnione, nie spotykało się tu wioski na wiosce, jak to bywało przy innych rzekach, czy choćby innych odnogach Trójzębu. Toteż nikt nie mógł zobaczyć armii Edmunda Blackwood, która właśnie przekraczała tenże rzekę płytkim brodem. I takie też było zamierzenie Blackwooda, by przeprawić się pod osłoną nocy, z dala od ludzkich sadyb. Armia co prawda była dość spora, a część żołnierzy trzymała pochodnie w celu rozświetlenia drogi przed sobą i po bokach. Wojna raczej miała być odwetem za wcześniejsze działania Brackenów, jednak Edmund nie miałby nic przeciwko, gdyby przypadkiem udało mu się osiągnąć coś więcej niż tylko parę spalonych wiosek i wyrżniętych lub zerżniętych, zależy od płci, ludzi. Na przedzie armii jechali zwiadowcy, w dość sporej liczbie. Zaznajomieni jednak z faktem, że wyprawa ta ma być raczej cicha, starali się unikać walki czy wykrycia. Zwiadowcy jechali jeden za drugim, w sporych odstępach i rozproszeni. Chodziło raczej o to, by w razie zasadzki tylko część z nich poległa, a reszta widząc śmierć przyjaciół zdążyła wrócić i powiadomić przeprawiającą się przez rzekę armię. Bród był dość równy, dzięki czemu wozy z zaopatrzeniem i żywnością nie wpadały w żadne dziury. Zdarzało się parę problemów, ale nie było to nic poważnego. Po drodze, przed przekraczaniem rzeki armia napotkała parę spalonych chat, nie było jednak znaków masowych mordów czy innych rzeczy, które starał się wmówić swym ludziom lord. Edmund znajdował się bliżej środka całej zbieraniny, by wiadomości o różnych zdarzeniach dochodziły do niego jak najszybciej ze wszystkich stron. Atmosfera była ponura, bardziej niż mogłoby się zdawać. Nie trzeba było nawet wydawać rozkazu ciszy, ludzie i tak się nie odzywali. Nie była to oznaka strachu, raczej niepewności. Taką nadzieję miał Blackwood. Przed wyjazdem na wojnę młody lord nie zapomniał się pomodlić do Starych Bogów, prosząc ich przede wszystkim o siłę i mądrość, ale i błędy wroga. Miał nadzieję, że Starzy Bogowie go wysłuchają, była to niejako wojna z innowiercami, którzy zamiast Starych Bogów wybrali siedmiu.