a
IndeksLatest imagesRejestracjaZaloguj
Obrzeża Winterfell - Page 2



 

 Obrzeża Winterfell

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2
AutorWiadomość
Go??

Anonymous

Obrzeża Winterfell - Page 2 Empty
PisanieTemat: Obrzeża Winterfell   Obrzeża Winterfell - Page 2 EmptyWto Kwi 30, 2013 5:08 pm

First topic message reminder :


Obrzeża Winterfell - Page 2 FKJeZwx
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość
Gość

Anonymous

Obrzeża Winterfell - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Obrzeża Winterfell   Obrzeża Winterfell - Page 2 EmptyPon Mar 03, 2014 11:37 pm

- Niestety - potwierdziła, wspominając swoją poprzednią wizytę. Oby takowych było jak najmniej - dodała już w myślach, tym samym kierując te słowa ku swoim bezimiennym bogom, których czczono na Północy.
- Nie pozostaje nam nic innego jak dać dobry przykład i z uśmiechem oczekiwać uroczystości, a w miarę swoich sił i możliwości pomóc tym, którzy zgodzą się ją przyjąć - Reedowie byli gośćmi, ale nic nie stało im na drodze w zaangażowaniu się w przygotowania. Zawsze praktyczni i bardzo skromni.
- A przed naszym powrotem do domu koniecznie zaprosimy ich do siebie. Może ktoś z twojego kuzynostwa skorzysta. Cóż, każdy Stark kimkolwiek by nie był, będzie mile widziany w Strażnicy.

- Nic mi nie wiadomo na ten temat - odparła zaś, gdy córka zapytała o jeźdźca. Jej małżonek posyłając strażnika, nie wspominał o żadnym komitecie powitalnym. Miał jedynie przekazać wieść o ich przybyciu i dokładnym położeniu. To wszystko.
Twarz Amarys natychmiast stężała, nerwowo oczekując zrównania się z nieznajomym i odszyfrowaniu tej nieznośnej dla myśli zagadki. Nie chciała mówić głośno, jednak przez chwilę pomyślała, że stało się coś niedobrego.
Rozluźniła się dopiero na widok postaci, która wyjechała ku nim z miasta.
Poznała wysokiego młodzieńca i na jej twarzy pojawił się wyraz ulgi.
Przywitał ich, a kobieta skłoniła głowę.
- Dziękuję w imieniu własnym, jak i swojego pana męża, który dołączy do nas już w mieście - Lord Reed jechał dalej, w pewnej odległości za ich grupą. Podobno oczekiwał kogoś i chciał wyjechać na spotkanie staremu przyjacielowi. Syn uparł się, że pojedzie z nim.
- Nie spodziewałyśmy się, że ktoś po nas wyjedzie, ale przyznaję, żem rada temu spotkaniu - twarz kobiety ozdobił szczery uśmiech zadowolenia. - Ufam, że zastaniemy domowników w dobrym zdrowiu, gdyż nie dotarły do nas żadne nowiny o nieszczęściach. Jak myślisz - spojrzała teraz na swoją córkę. - Czy ten uprzejmy młodzieniec zechce podzielić się z nami wieściami z zamku? - nie wątpiła w to, że tak będzie nawet na minutę, a jednak chciała poznać opinię swojej najstarszej latorośli.
- Podróż? Tutaj więcej będzie miała do powiedzenia Moira, dawno nie widziałam jej tak szczęśliwej - chyba wszystkie dzieci odziedziczyły po niej ciekawość świata i ciągnęło ich do przygód. Taki wyjazd nie był może niczym szczególnym, co innego droga na Południe, lecz mimo wszystko na ich drodze mogło czyhać wiele niedogodności.
- Lord Robert - zaczęła. - Jak się miewa? - zapytała Alisera o jego pana ojca. Jej matka bardzo lubiła swoich kuzynów, co Amarys bardzo ceniła i przeniosła na własne relacje z tymi osobami. W jej własnych żyłach także płynęła krew tego rodu, a każdy kto znał ją całkiem dobrze wiedział, jak bardzo szanowała bliskich i dalszych krewnych. Jeśli tylko pozwalał na to czas i obowiązki, zachodziła do mieszkańców i z każdym chociaż przez chwilę rozmawiała. Nie ważne ile kto miał lat i czy troska Amarys ich obchodziła, czy nie. Tym razem miała nadzieję pobyć trochę z siostrzenicami męża. Brak matki musiał je bardzo dotykać, a już szczególnie teraz, gdy potrzebowały rady i wsparcia w dorosłym życiu.

Powrót do góry Go down
Gość

Anonymous

Obrzeża Winterfell - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Obrzeża Winterfell   Obrzeża Winterfell - Page 2 EmptySro Mar 05, 2014 12:14 am

Pokiwała głową na słowa matki. Zawsze jest trochę weselej, gdy bliskie osoby odwiedzą twoje cztery kąty. Odgarnęła włosy do tyłu i przyjrzała się twarzy Pani Reed. Czyżby coś się stało? Jeśli nikogo się nie spodziewali, to powinna obawiać się tej zbliżającej postaci? Ta myśl pojawiła się tylko na ułamek sekundy, bo przecież nie chciała myśleć tak pesymistycznie.
W milczeniu przyglądała się postaci na koniu, która stawała się coraz bardziej wyraźna. Uśmiechnęła się, gdy młody Stark zatrzymał się przed nimi. Co za miła niespodzianka, kto by pomyślał! Zawsze przy ponownym spotkaniu zastanawiałą się, jak bardzo zmieniła sie w oczach innych od poprzedniego. Sama oczywiście też przypominała sobie wygląd ludzi sprzed jakiegoś czasu. Niektórzy zmieniali się nie do poznania, a inni jakby zatrzymani w czasie. Często zastanawiała się od czego to w głównej mierze zależy.
Odpowiedziała na przywitanie ciepłym uśmiechem i zerknęła na matkę, która zaczęła udzielać odpowiedzi na słowa Alisera.
- Oh, myślę, że nie będzie miał nic przeciwko, prawda? - przeniosła spojrzenie z rodzicielki na młodego mężczyznę.
Moira miała nadzieję, że jednak nic złego w Winterfell się nie stało i całe wesele przebiegnie w miłej atmosferze. Tego przynajmniej życzyła z całego serca przyszłemu małżeństwu. Poprawiła się nieznacznie na siodle i odgarnęła niesforne kosmyki z twarzy. Gdy padło kolejne pytanie nie wiedziała od czego zacząć, bo to wydawało się jej takie oczywiste.
- Podróże zawsze mnie cieszą, już nie wspominając o tych przyjemnych dla duszy celach wizyty. Emocji w drodze oczywiście nie brakowało, jednak na szczęście obeszło się bez tych negatywnych.
Mogłaby opowiadać o tym pewnie aż do bram samego Winterfell, ale czasami warto się powstrzymać. Niegrzecznie przecież się tak rozgadywać, a młoda kobieta nie chciała zniechęcać nikogo do siebie. Koń panny Reed powoli stawiał kopyta przed siebie, które zapadały się w błotnistej drodze. Lekko pogłaskała go po grzywie, która o dziwo nie była splątana przez wiatr. Jeszcze trochę, a jej czterokopytny przyjaciel będzie mógł odpocząć.
- Dziękuję bardzo, za te życzliwe słowa Aliserze. Porównywanie mnie do urody mojej drogiej matki jest dla mnie niezmiernie miłe.
Uśmiechnęła się szerzej słysząc komplement. Niezaprzeczalnie uważała swoją rodzicielkę za piękną kobietę. Nigdy nie przypominała jej zapracowanej żony, zmęczonej wychowaniem dzieci. A nawet wręcz przeciwnie, jakby promieniała energią. Czasami żałowała, że nie została kolejną panną o takich samych oczach jak matka i babka. W połączeniu z ciemnym odcieniem włosów dawały niesamowity efekt, ale nie można mieć przecież wszystkiego. Dlatego każde porównanie do Pani Reed Moira odbierała jako jeden z najlepszych komplementów.
Powrót do góry Go down
Aliser Stark

Aliser Stark
Północ
http://paramythology.pl
Skąd :
Winterfell
Liczba postów :
31
Join date :
13/02/2014

Obrzeża Winterfell - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Obrzeża Winterfell   Obrzeża Winterfell - Page 2 EmptySro Mar 05, 2014 8:14 pm

Nawet ślepy zauważyłby zażyłość między matką i córką - pomyślał w duchu i zawiesił chwilę oko na tym cudownym obrazku. Zazdrościł. Sam nie ma przy sobie osoby godnej przyjaźni. Oczywiście miał rodzinę, która wspierała go nieustannie, ale pragnął przyjaciela, prawdziwego - towarzysza broni, spowiednika... Aliser zdawał sobie sprawę ze swej osobowości, która nie pozwalała mu na zrobienie tego pierwszego korku do zacieśnienia więzi z kimkolwiek, ale starał się na co dowodem mógł być wypowiedziany komplement.
Wieści z zamku? - wypowiedział słowa na głos. Ręką przerzucił włosy w tył głowy, aby panie lepiej widziały jego twarz. Chwilę medytował nad porządkiem wydarzeń.
Otrzymaliśmy list, Aylward Baratheon został ranny zatrutym ostrzem. Aryanna bardzo martwi się o życie swego narzeczonego. - miał okazję rozmawiać z kuzynką kilka dni wcześniej. Zapewne chciała ukryć swe troski jednak potrafił odczytać jej ból, który musiała dźwigać w sercu - Niebawem wyruszy na powitanie delegacji z Ziem Burzy o ile jeszcze tego nie uczyniła. Zatroskana nuta w głosie zadźwięczała. Świadomość kolejnej tragedii nie była łatwa do zniesienia, szczególnie, że ostatnie czasy rodzą same złe wieści.
Musimy być dobrej myśli - dodał pospiesznie - Tyrellowie przybyli. Lordów Północy nie spotkałem, ale powinni już być. Ostatnio byłem zajęty Waszym... ekhm... zajęty pilniejszymi sprawami. Chciał pozostawić w tajemnicy fakt, że sam przygotował wszystko na przyjazd Reedów. Mimo braku czasu nie było możliwości nie zauważyć Tyrellów, południowcy zawsze rzucali się w oczy, tu na północy szczególnie.
Mroźne serca mieszkańców goreją i to zapewne przez ślub. Nie często mamy okazję gościć tylu Lordów z tak odległych krain, a mariaż rozpala każde serce. Senne miasto północy, zimne, spokojne. Teraz płomienie radości tańczą na twarzach każdego parobka. Owo wydarzenie rozpaliło nawet serce Alisera, cieszył się szczęściem swego kuzyna i radość sprawiały mu uśmiechnięte twarze poddanych.
Dobrze, że te iskry nie mogą skruszyć lodów, bo mielibyśmy piach zamiast śniegu - musiał się uśmiechnąć, atmosfera była na tyle radosna, że poczuł się nieco swobodnie.

Rad jestem słyszeć, że podróż przebiegła szczęśliwie - północ nie miała łatwego klimatu, a dzicy też nie dawali o sobie zapomnieć. Jednak Reedowie byli z północy i nie tyle martwiły go warunki pogodowe co niechciane zasadzki dzikich. Ulżyło mu już wcześniej, kiedy w oddali widział zbliżającą się kolumnę. Z wielką ochotą wsłucham się w każdy szczegół podróży, sam pragnę niedługo wyruszyć lecz nie czas i miejsce na pogawędki - rzekł w stronę Moiry i dodał - Jeśli zechcesz, pani, i będzie ku temu okazja możesz podzielić się swymi przeżyciami. Zabrzmiało to strasznie oficjalnie, jednakże chciał spędzić trochę czasu z dziewczyną. Całe to powitanie miało też ukryty cel, chęć przekonania do siebie Reedów, aby wybrać się z nimi w drogę powrotną do Strażnicy, a więc i odnowienie stosunków z członkami rodu było dla Alisera bardzo istotne.
Ojciec wykonuje obowiązki dobrego brata i chorążego. Świeci uśmiechem do przybyłych gości - nie chciał udzielać tylko i wyłącznie oficjalnych odpowiedzi tym bardziej, że Amarys znała Roberta na tyle dobrze, że musiała wiedzieć o jego podejściu do tego niewdzięcznego zadania. Ślub postawił na nogi wszystkich. Miał zamiar porozmawiać z ojcem o swoich planach, ale wydarzenie, którego wszyscy oczekiwali, narzuciło na każdego więcej obowiązków. Wszystko ma swój czas. Kiedy my tu pilnujemy wszystkiego Aidan pewnie odwiedza jakiś przydrożny burdel - nie znał kuzyna od tej strony i nic takiego nie trafiło w jego uszy, ale był w tym momencie na tyle szczęśliwy, że nie zawahałby się powiedzieć tego dziedzicowi prosto w twarz. Rzecz jasna nie z wyrzutami, ale żartem. Chociaż tyle mógł zaoferować se swej strony.
Wbił swoje czujne spojrzenie w najmłodszą towarzyszkę. Nie dziwię się czemu tak wielu Starków wybierało żony z rodu Reedów - nieświadomie powiedział słowa na głos. Szybko odwrócił wzrok i dłonią zaczął głaskać szyję swego wierzchowca. Miał nadzieję, że tętent końskich kopyt zagłuszył wypowiedź na tyle, aby damy pomyślały iż słowa kierował w stronę zwierzęcia.
Powrót do góry Go down
Gość

Anonymous

Obrzeża Winterfell - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Obrzeża Winterfell   Obrzeża Winterfell - Page 2 EmptyCzw Mar 06, 2014 3:03 pm

- Aylward Baratheon na łożu śmierci? - to ci dopiero nowina. Kobieta znała go jedynie ze słyszenia, bo i dziwne byłoby osobiste poznanie człowieka nie dość, że młodszego od siebie, to jeszcze z innego regionu Westeros. Wyspiarze nie podróżowali zbytnio, a jeśli, to ograniczali się do swoich krewniaków, czy innych rodów Północy. Nawet tak obeznana ze światem Amarys nie była wszędzie, a nie miała szczęścia na spotkanie gości. - Nie tylko Aryana musi to mocno przeżywać. To także bliski druh Aidana - pani Reed miała rozeznanie co do sytuacji choćby poprzez rozmowy, jakie prowadziła z krewnymi. Przyjaźniła się też z Lady Stark, a kto lepiej zrozumie matkę, jak nie druga matka? Smutna wieść nieco pogorszyła nastrój brunetki. Przeczuwała, że napięcie i emocje związane z tą sytuacją będą odczuwalne w zamku. Pewnych miejsc nie da się zapełnić. Także tego, które należało niegdyś do Lady Bathildy.
- Domownicy muszą mieć pełne ręce roboty. Jeśli w czymś będziemy mogły pomóc, na pewno to uczynimy - zapewniła. Wiedziała, że mężczyzn to zwyczajnie nudzi lub irytuje, dlatego zaoferowała więcej kobiecych rąk. Tym bardziej, że było ich coraz mniej w Winterfell.
- Na pustki w mieście nie można będzie narzekać. Może uda mi się spotkać kilka znajomych twarzy. To także doskonała okazja do zawarcia nowych znajomości - ostatnie słowa padły, gdy Amarys po raz kolejny patrzyła na swoją córkę. Miała cichą nadzieję, że pozna jakąś miłą panienkę, z którą się zaprzyjaźni. Jedna znajomość prowadzi do innej, a dodatkowo przyjaźń z rówieśniczką mogła jej bardzo pomóc w poznaniu innej kultury czy w zwykłym obyciu. Nie mogła niczego zarzucić dziewczynie, ale czego się nauczy, to będzie jej. Do tego w jej własnej hierarchii bliska więź z pokrewną duszą przynosiła mnóstwo korzyści. Któż nie potrzebował osoby w swoim wieku, która zostałaby powiernikiem sekretów? Najlepiej marzy się w grupie.
Amarys zastanawiała się nad wszystkim, podczas gdy dwójka młodych ludzi ze sobą rozmawiała. Ostatnie słowa Alisera jednak do niej dotarły. Uśmiechnęła się tylko, nie mówiąc ani słowa. Oczywiście, że panie z rodu Reed były urodziwe. Lordowie mieli piękne córki, choćby małżonka Brandona Starka, czy nasza droga Aithne. Tak samo myślała o swoich pociechach. Wielu uznałoby to za zwykłą matczyną miłość. w oczach rodzicielki każde dziecko było piękne, a jednak to nie było tylko to. Nie była ślepa i dostrzegała spojrzenia chłopców w jej kierunku. Amarys wiedziała, że niedługo przyjdzie pora kiedy Moira opuści dom i założy własną rodzinę. Taka była kolej rzeczy, chociaż osobiście nie pospieszała nikogo. Wrzucanie jej na głęboką wodę nie byłoby najlepszym wyjściem. Osobiście długo nie wiedziała, czy podoła własnym wyzwaniom.
- Powinieneś nas kiedyś odwiedzić razem z bliskimi - ponownie zabrała głos. - Oczywiście jeśli wolisz sam, nie mamy nic przeciwko - dodała. Sama lubiła samotność i nie bała się indywidualnych wycieczek. Moira poznała niejedną historię od swojej babci, która opowiadała ile trosk przysporzyła jej mała Amy.
- Nie możemy się pochwalić bogactwem, czy efektownymi murami ogromnego zamku, ale dla tak szlachetnych gości zawsze będziemy mieć otwarte drzwi. Trudno nas w prawdzie znaleźć, ale o to sami możemy zadbać - zawsze narzekano, że dostarczyć wiadomość do strażnicy to prawdziwy cud. Kruki gubiły drogę, traciły orientację i listy wracały. Taki urok przemieszczających się wysp jakie zamieszkiwali. A znaleźć osobiście takie miejsce było jeszcze trudniejsze. Reedowie mieli przewodników, ale tylko nieliczni byli tam zapraszani. Starkowie, którym byli wierni zawsze mogli liczyć na ich pomoc i byli tak samo mile widziani w Szarej Wodzie, jak Reedowie w Winterfell.
Powrót do góry Go down
Gość

Anonymous

Obrzeża Winterfell - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Obrzeża Winterfell   Obrzeża Winterfell - Page 2 EmptySob Mar 08, 2014 3:00 am

Czyli jednak smutne wieści też się znalazły. Sama myśl o tym, jak musi czuć się kobieta z ciężko rannym narzeczonym, przyprawiała o nostalgię. Moira raczej nie należała do osób, które nawet wrogowi życzyłyby cierpienia bliskiej osoby. Dlatego tym bardziej zasmuciła się słysząc tę nowinę. Spuściła wzrok, przyglądając się drodze. Po prostu w milczeniu przysłuchiwała się ich rozmowie, delikatnie kołysząc się w rytm nadawany przez kolejne uderzenia kopyt jej konia. Przełożyła włosy do tyłu, by nie opadały na jej twarz przy każdej większej nierówności drogi.
Jednak co jakiś czas zerkała to na Matkę, a to na Alisera. Starała się nie zamyślić i nie stracić wątku dyskusji... bo jeszcze przegapiłaby jakieś pytanie skierowane do niej. Uśmiechnęła się delikatnie słysząc o sporej ilości gości, a w dodatku z tych dość odległych rejonów. Moira nie codziennie przecież spotykała ludzi z Południa. Nic dziwnego, że ciekawiły ją ich zwyczaje i kultura. Ciekawość świata nie byłą jej zdaniem złą cechą charakteru, a wręcz przeciwnie. Ograniczanie swojej wiedzy do minimum nigdy chyba nie poprowadziło do sukcesu.
Wszędzie jest przyjemniej, gdy miasto tętni życiem i zbliżającym się weselem. Kątem oka dostrzegła, że Matka spojrzała się na nią, gdy wspomniała o nowych znajomościach. Pokiwała głową na znak, że się zgadza z jej zdaniem, chociaż sama naprawdę nie była pewna czy będzie na to czas przy takim zamieszaniu, jakimi są zaślubiny. Poprawiła wolną ręką ciemny płaszcz, w którym bez problemu mogła wygodnie jeździć konno.
-Oczywiście, na pewno znajdzie się jeszcze czas na opowieści, którymi z miłą chęcią się podzielę.
Rozmowy dziewczyna nikomu jeszcze nie odmówiła, ale czasami obawiała się, iż szybko zanudzi swoją towarzyszkę, bądź towarzysza. Nie od dziś przecież wiadomo, że niektórzy tylko z grzeczności lub innych pobudek rozpoczynają z kimś konwersację.  Co nie zmieniało faktu, iż Moria do samotników nie należała i z przyjemnością spędzała z bliskimi wolne chwile.
Przez jakiś czas znów przysłuchiwała się tylko wyminie zdań i przy okazji podziwiając mroźne okolice Winterfell. Z rozmyśleń wyrwała ją dopiero wypowiedź młodego Starka. Przez parę sekund była tak zaskoczona, aż nie wiedziała co odpowiedzieć. W dodatku tak szybko odwrócił wzrok, że nie potrafiła stwierdzić, czy dobrze usłyszała. Dlatego tylko uśmiechnęła się niepewnie i nie skomentowała tego w żaden sposób. Przygryzła lekko wargę i zwróciła spojrzenie znów przed siebie. Jeśli się nie przesłyszała to na pewno był to przemiły komplement, w dodatku dla całej kobiecej części Reedów.
Obejrzała się na matkę, gdy przerwała ciszę. O, jaki dobry pomysł! Jakoś nie przypominała sobie by w Greywater Watch mieli sporo gości. Nie każdy potrafił tam trafić (co w większości graniczyło z cudem), lub nie odpowiadały im tamtejsze warunki. Moira nigdy nie narzekała i nie żałowała, że tam się wychowała. Nie brakowało jej wielkich zamków, ani jeszcze większych murów. Potrafiła w pełni docenić walory Szarej Wody i pewnie z trudem będzie opuszczała to miejsce. Chociaż Westeros jest ogromne i nigdy nie wiadomo co ześlą na ciebie bogowie. Teraz mogła tylko prosić w modlitwach swoich bogów, aby kiedyś pokochała tamto miejsce równie silnie jak Szarą Wodę.
-Byłoby wspaniale znów kogoś gościć w Greywater Watch.
Dodała i uśmiechnęła się szerzej, by podkreślić prawdziwość swoich słów.
Powrót do góry Go down
Aliser Stark

Aliser Stark
Północ
http://paramythology.pl
Skąd :
Winterfell
Liczba postów :
31
Join date :
13/02/2014

Obrzeża Winterfell - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Obrzeża Winterfell   Obrzeża Winterfell - Page 2 EmptySob Mar 08, 2014 10:22 pm

Odrzucił od siebie złe myśli o śmierci Jelenia. Chociaż wielu uznało go za zmarłego Aliser nie przyjmował do świadomości tak czarnego scenariusza. Aylwarda znał tylko z opowieści, których tak chętnie wysłuchiwał, i był pewien, że zdoła pokonać tak haniebną broń jak trucizna... Poza tym nie było kruka potwierdzającego najgorsze przypuszczenia, co zawsze tliło iskierkę nadziei.
Pomoc zawsze mile widziana - pomyślał. Prędzej czy później owa propozycja by padła, nie miał co do tego najmniejszych wątpliwości. Reedowie byli dobrymi przyjaciółmi Starków, co zapewne potęgowały powiązania rodzinne. Skinął nieznacznie na słowa pani Amarys.
Nowe znajomości... nowi ludzie... najwyższy czas odłożyć na bok rodowe waśnie i wojenki, a zająć się przyjacielskimi stosunkami. Uwagę zatrzymał dla siebie. Niezgody Lordów zwykle przenosiły się na całe rodziny, co nie sprzyjało zawieraniu przyjaźni. Znał wielu i wielu go znało lecz nazywanie tychże znajomości czymś w rodzaju przyjaźni nie było odpowiednie. Nieśmiałość Starka była niezwykle kłopotliwa w zawieraniu więzi. Świadom swych słabości nie zrażał się i dalej poszukiwał przyjaciela bądź przyjaciółki, a z tą piękniejszą częścią świata rozmawiało mu się znacznie łatwiej. Zapewne jak każdemu młodzieńcowi podobały mu się urodziwe kobiety, toteż nie szczędził komplementów i swoich starań, aby spodobać się damie.
Obecność tak zacnych panien jak i świadomość zbliżającego się ślubu zmusiły Alisera do rozważenia przyszłości. Ślub... piękna żona, czy będzie mi to dane? Chwilę dumał nad sobą i tym co ma nastąpić. Ostatecznie postanowił żyć tak jak pozwala na to dana chwila i cieszyć się z każdej najmniejszej rzeczy jednocześnie starać omijać się te złe i kręte ścieżki.
- Dziękuję Moiro za chęć poświęcenia mi czasu i podzielenia się opowieściami, wiele to dla mnie znaczy. Bał się, że jego naleganie może zrazić kobietę. Potrafił słuchać bardzo dobrze i uważnie, zapamiętując każdy szczegół przekazanych informacji. Wilkowi wychodziło to znacznie lepiej niż prowadzenie rozmowy. Prawda, był niezwykle wytrwałym słuchaczem.
Owa umiejętność była przydatna i bardzo ją cenił. Gromadzenie informacji, medytacja nad nimi, odczucia drugiej osoby, wrodzona inteligencja... wszystko to pozwalało na kreowanie pomocnych i przyjacielskich rad, których nie szczędził, chociaż niewielu miało okazję przekonać się o tej przedziwnej zdolności.
- Gdybym tylko miał bliskich chcących pojechać ze mną... - smutek, niepokój, uczucie samotności, pustka w sercu. Emocje wylewały się niczym rzeka podczas powodzi. - Mam rodzinę, ale wszyscy mają swoje obowiązki i plany. Tak więc Strażnica będzie musiała się zadowolić tylko moją obecnością... zakłopotanie... Jeśli zaprosicie więcej znajomych i zgodzą się na wspólną wyprawę to nie będę miał nic przeciwko. Byłbym wielce ucieszony z innego towarzystwa. Konwersacja coraz bardziej uświadamiała Aliserowi jak bardzo potrzebni są bliscy, kompani, bracia. Dama również byłaby wyśmienitym towarzyszem i powiernikiem tajemnic. Perspektywa ujrzenia swoich poczynań, poczynań mężczyzny i wojownika w oczach przyjaciółki, wyjaśniłaby jak kobiety odnoszą się do takowych działań.
- Prawdą jest, że wychowałem się za murami Winterfell, ale należę do tych niesfornych urwisów, którzy zawsze woleli biegać po bagnach i tłuc się kijami. Wiele bym oddał za możliwość beztroskiego podróżowania po świecie i poznawania jego tajemnic. Strażnica w mniemaniu Alisera należała do tych fantastycznych miejsc. Wędrujący fort był znacznie ciekawszy niż mury i zamki.
Powrót do góry Go down
Gość

Anonymous

Obrzeża Winterfell - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Obrzeża Winterfell   Obrzeża Winterfell - Page 2 EmptyNie Mar 09, 2014 9:36 pm

Amarys uśmiechnęła się do młodego Starka.
- Jestem przekonana, że znajdzie się ktoś, to zechce dołączyć do tej wyprawy. Jeśli nie, u nas nie zabraknie dla ciebie towarzystwa - Wyspiarze byli dosyć tajemniczymi osobnikami, jednakże w obliczu serdeczności, odpowiadali tym samym. Ona także była obca, przybywając do Strażnicy. Teraz była tam domownikiem i miała coś do powiedzenia. Taka już jej natura; nie zostawiała innym ostatniego zdania, zanim nie przemówi. Może i teraz wydawała się łagodną damą, ale potrafiła pokazać na co ją stać.
- Odwagę zawsze się ceni. Masz możliwości, młody Wilku. Skorzystaj z nich. Na swojej drodze trafisz na moc przeszkód, ale i na niej można spotkać przyjaciół. Tego ci życzę - Aliser posiadał dużo więcej swobody niż jego krewniacy. Synowie Lorda mieli na barkach ciężar odpowiedzialności za dom i przyszłość rodu. To któryś z nich miał odziedziczyć tytuł Namiestnika Północy. Bratanek mógł za to z dumą reprezentować swoją familię. Patrzeć tam, gdzie pozostali nie mogli, zbliżyć się do odległych celów i wzrastać wśród innych mieszkańców Westeros.
- Jeśli serce jest ochocze, trzeba się wyrwać. Nie można tkwić w miejscu, które z czasem wydaje się coraz bardziej osaczać. Jeżeli cenisz sobie przygody, powiedz o tym swojemu ojcu. Od nas już tylko krok dzieliłby od południowych szlaków. Przesmyk, Bliźniaki i jeszcze dalej - gdyby była mężczyzną, sama obrałaby szlak na Południe. Ale skoro nosiła suknie, a nie spodnie, jej miejsce było w domu lub jego okolicach. Brutalna prawda.
- Skoro chciałbyś biegać po bagnach, moje dzieci pokażą ci jakie możliwości kryjówki oferuje Szara Woda - Reedom nie trzeba tego dwa razy powtarzać. Niegdyś zabroniłaby im samodzielnych wędrówek, ale nie byli już małymi dziećmi. Dziki teren kształtuje zmysł nawigacyjny, a jeśli spędza się tam większość swojego życia, można być pewnym sukcesu. Oczywiście zawsze musiała mieć pewność, że wie, gdzie przebywają. Nie była zła matką, która liczy na to, że dziecko się utopi i zniknie z powierzchni ziemi. Jej instynkt macierzyński był bardzo rozwinięty, matkowała każdemu, kto chociaż trochę na to zezwolił. Ale była też młoda i postępowa. Na widok dziewczyny z mieczem domagającej się większej swobody, odpowiadała uśmiechem. Gdyby nie oddano jej Reedom sama starałaby się o wyjazd do innego miasta, w celu tak zwanego wychowania. Jej celem było by coś zgoła innego, ale teraz nie miało to znaczenia. Mogła tylko mieć oko na własne pociechy, które miały coś z jej buntowniczej natury.
- Jakie cele obrałbyś, gdybyś mógł wyruszyć choćby zaraz?
Powrót do góry Go down
Gość

Anonymous

Obrzeża Winterfell - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Obrzeża Winterfell   Obrzeża Winterfell - Page 2 EmptySro Mar 12, 2014 12:39 am

Naprawdę Moria często musiała ugryźć się w język, by nie zaczynać przydługiego monologu. Nie widziała, więc problemu, gdy ktoś prosił ją o opowieści. Zamyśliła się na chwilę, słysząc odpowiedź młodego Starka. Nie przypominała sobie sytuacji, gdy rodzina nie była w stanie poświęcić jej choć odrobiny czasu. Oczywiście często to swoim charakterem na nich wymuszała, ale kto patrzy na takie szczegóły. Co innego, iż w jej przypadku większe i samodzielne podróże odpadały na samym starcie. Niestety Moira nie miała tego przywileju by osiodłać konia i pojechać tam gdzie ją oczy poniosą. Mogłoby się wydawać, że kobieta żyje wyłącznie dla rodziny i męża. Jakie inne cele mogłaby sobie obrać, jak nie zaplanowany z góry ślub, który zaliczał się do jednej wielkiej politycznej gry?  Pomimo wielu drobnych smutków, nie zamierzała narzekać na swój los. Powinna być wdzięczna bogom za to co jej ofiarowali i w pełni to wykorzystywać.
Zerknęła na towarzyszy prowadzących pomiędzy sobą rozmowę i uśmiechnęła się lekko na wzmiankę o niesfornych urwisach i bagnach. Pewnie poza walkami na kije jej dzieciństwo nie różniło się zbytnio, lecz nie widziała czy powinna się ową rzeczą chwalić. Z tęsknotą wspominała te beztroskie czasy, gdy przeżywała dziecięce przygody na terenach Strażnicy. Wtedy jeszcze nie nie zastanawiała się jakie skutki mogą przynieść jej te mało bezpieczne zabawy. Człowiek dorasta i wszystko staje się trudniejsze, cóż za okrucieństwo. Aliser nie musiał się niczego obawiać. W Szarej Wodzie z pewnością znajdzie się wielu chętnych towarzyszy. Może jej zdanie nie należy do tych obiektywnych, ale zawsze ludzi z Greywater Watch oceniała bardzo pozytywnie.
-Ja i moje rodzeństwo z miłą chęcią oprowadzimy Cię po naszych stronach, chociaż teraz pewnie to mój brat sprawdziłby się z naszej trójki najlepiej.
Moira nadal jednak pamiętała, jak w ostatniej chwili łapała równowagę  biegnąc po wąskich bagiennych mostkach. Obecnie nie bawiła się w podobny sposób z siostrą i bratem. Z czasem nabrała ostrożności, wiedząc jaka może ją spotkać krzywda. Z drugiej strony, po tylu latach spędzonych w Strażnicy, ryzyko wypadku było dość niewielkie. Znała sporą część ścieżek, kryjówek i skrótów.
Gdyby to ona miała wybór, nie powstrzymywałaby się przed podróżą. Nigdy za to nie myślała się nad niebezpieczeństwami łączącymi się z tym. Czy by dała sobie sama z nim radę? Raczej nie skończyłoby się to dość optymistycznie. Nie potrafiła walczyć jak wojownik, co dawało kolejny argument, by nie opuszczała samotnie terenów swojego domu. Przeniosła spojrzenie na drogę, starając się przypomnieć ile dzieli ich jeszcze od Winterfell.
- Jeśli się zdecydujesz Aliserze, to oby przeszkód na twojej drodze było jak najmniej.
Zamyśliła się słysząc ostatnie pytanie jej matki. Bardzo zaciekawiło ją, w którym kierunku młody mężczyzna podążałby w przyszłości. Południe wydawało się jej najbardziej tajemnicze. Inny klimat, kultura, obyczaje i ludzie. Moira nie była pewna, czy aktualnie tamte rejony są bezpieczną opcją.
Powrót do góry Go down
Aliser Stark

Aliser Stark
Północ
http://paramythology.pl
Skąd :
Winterfell
Liczba postów :
31
Join date :
13/02/2014

Obrzeża Winterfell - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Obrzeża Winterfell   Obrzeża Winterfell - Page 2 EmptySro Mar 12, 2014 3:07 pm

Z niezwykłym spokojem i rozwagą przyjął słowa towarzyszek. Dłuższą chwilę rozmyślał pozwalając, by momenty milczenia zagościły w sercach i umysłach dam. Chęć wyrwania się przejmowała nad nim kontrolę, uczucia, które starał się zagłuszać były coraz silniejsze. Zapewne te chwile rozmowy rzuciły nowe światło na wszystko co planował. Ten jeden raz nie pożałował, że to nie jego ojciec jest Lordem, gdyby tak było miałby o wiele mniej swobody - docenił swój status, nareszcie w pełni.
- Każde towarzystwo będzie mile widziane w moich oczach - skierował słowa w kierunku pań - Myślę, że każdy Reed ma swoje własne ścieżki i kryjówki w, jak i na obrzeżach Strażnicy.
Czasami własne wojaże po mieście odkrywały tajemnice, o których nikt nie wiedział. Aliser zdawał sobie sprawę, iż każdy mieszkaniec Szarej Wody ma swoje własne, tajemne miejsca, a młodzieńcza krew pragnęła poznawać wiele, a szczególnie to co tajemnicze, niezbadane i dziwne.
- Moje cele? - pozwolił sobie na chwilę zadumy - Jeśli uwzględnię naszą rozmowę to Strażnica zaraziła moje myśli w całości. - pływające miasto, to jest coś! - Patrząc jednak dalej chciałbym poznać południe, póki czasy są spokojne. Gdy północ będzie dla Starka jedyną przyjazną krainą wtedy pomyślę o Murze. Wojny i kłótnie skutecznie przekreślały marzenia i to nie tylko możnych. Warto więc skorzystać z czasów bez większej wojny, nazywanie tego okresu pokojem byłoby nieco przesadzone. Spiski, knowania zawsze były i będą, a wiele rodzin prowadzi swoje własne wojenki.
Czas mijał, a mury miasta były coraz bardziej wyraziste. Młody Stark postanowił przyspieszyć i uprzedzić służbę o przyjeździe Reedów.
- Pozwólcie, drogie Panie, że wyruszę naprzód. Uprzedzę służbę, aby poczyniła ostatnie przygotowania - skłonił się z uśmiechem w kierunku dam. Złapał cugle i pospieszył konia.

|zt
Widzimy się w mieście :)
Powrót do góry Go down
Sponsored content


Obrzeża Winterfell - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Obrzeża Winterfell   Obrzeża Winterfell - Page 2 Empty

Powrót do góry Go down
 

Obrzeża Winterfell

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 2Idź do strony : Previous  1, 2

 Similar topics

-
» Obrzeża sali
» Północne obrzeża
» Dzieje rodu Stark i kroniki żywotów potomków Winterfell

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Westeros :: Północ :: Winterfell-