a
IndeksLatest imagesRejestracjaZaloguj
Maroo Szept Wiatru



 

 Maroo Szept Wiatru

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Maroo

Maroo
Mur
Skąd :
Zza Muru
Liczba postów :
15
Join date :
01/09/2016

Maroo Szept Wiatru Empty
PisanieTemat: Maroo Szept Wiatru   Maroo Szept Wiatru EmptyNie Wrz 04, 2016 8:41 pm


Maroo Szept Wiatru










Wiek:
27 dni imienia
Miejsce urodzenia:
Okolice Mroźnych Kłów
Ród:
-
Stanowisko:
Myśliwy, zielarz, rybak… w sumie to wszystko po trochu

Aparycja

Słyszysz szelest, wydaje ci się, że to wiatr przeczesuje swymi niewidzialnymi palcami pobliskie krzewy i liście drzew, jednak jest to wrażenie mylne. Przekonujesz się o tym dosłownie chwilę później, gdy z krzewów, bardzo wysokich zarośli wychodzi mężczyzna. Nie jest on wybitnie wielki, może ma nieco powyżej metra siedemdziesięciu, wydaje się za to barczysty i naprawdę potężny. Odziany w brązowy płaszcz, obszyty kremowym futrem jakiegoś zwierza, skórzane rękawiczki i karwasze, w których chowa sztylety, spodnie i buty. Na plecach widzisz nietypową pochwę z wydawać by się mogło, dwoma ostrzami. Ile w tym prawdy? Nie wiesz. Osobnik ten nie odwraca się do ciebie plecami, stoi z tobą twarzą w twarz.
Przygląda ci się dużymi, błękitnymi niczym poranne niebo oczyma. Ma długie rzęsy, niczym kobieta. W końcu mężczyzna, a coś takiego było domeną kobiet. Długie, do połowy pleców, lekko kręcone włosy ma związane w liczne warkocze, są złote jak kłosy pszenicy. Ma w nich całkiem sporo ładnych ozdób, koralików, których nie widziałeś nigdzie indziej. Już z daleka widać, że tworząca je osoba miała rzemiosło w rękach, a także naprawdę dobre wyczucie smaku. Miękki zarost okala wąskie usta tego mężczyzny, wygląda zabawnie z wąsami zaplecionymi w dwa warkoczyki. Można by wręcz powiedzieć, że nieco przez to przypomina kota.
Ma męskie, choć delikatne, wręcz harmonijne rysy twarzy. Pogodne oczy małego, ciekawskiego chłopca, który właśnie wybrał się na wyprawę swego życia. Nad lewym okiem, w brwi możesz dostrzec bliznę. Nieudana potyczka, a może coś innego? Ciężko orzec. Wygina usta w lekkim uśmiechu, ale nie odzywa się do ciebie, to pozwala ci zauważyć urocze dołeczki pojawiające się w jego policzkach. Uważnie cię obserwuje, podobnie jak ty jego. Wydaje się być spokojny, bez wrogich zamiarów.
W końcu się odzywa nawet, jeśli mówi w innym języku, to jego głos jest bardzo przyjemny. Miło się go słucha. Ma mruczący, łagodny głos, cichy, spokojny. Nawet, jeśli był podekscytowany, to bardzo dobrze panował nad tym, co było słychać w jego głosie i jak on brzmi. Zaskakujące. Odwracasz na chwilę spojrzenie, dosłownie na sekundę odrywasz od niego wzrok. Znów słyszysz szelest, ale blondyna już nie ma z tobą. Odszedł, cichy niczym tchnienie wiatru.


Biografia


Maroo urodził się w plemieniu żyjącym niedaleko Mroźnych Kłów, nie było to duże plemię, ale bardzo ze sobą związane. Każde dziecko było traktowane jak dar i wszyscy się nim opiekowali, cała wioska dbała by malcowi nie przydarzyło się nic złego. Nic, więc dziwnego, że gdy partnerka wodza plemienia urodziła syna, zapanowała wielka radość. Wszyscy chcieli zobaczyć szczęśliwe dziecię, przekazać rodzinie najlepsze życzenia, a także dary, które nieco ułatwiłby trudny start w tym trudnym miejscu. Wszyscy też modlili się do swoich bogów, by dziecko przeżyło jak najdłużej w zdrowiu, a także by było tak silne jak ojciec. I w sumie ich modły zostały wysłuchane.
W plemieniu była tradycja, by dziecku nadawać imię dopiero szóstego roku od jego narodzin, bo zwykle wtedy określić szło czy dziecko przeżyje czy nie. I na szczęście Maroo dotrwał tej szóstego roku życia i wtedy też dostał swoje imię. Znaczy ono dosłownie „wiatr”. Chłopca zawsze było wszędzie pełno, z dużą ciekawością podchodził do otaczającego go świata. Chętniej niż inne dzieci przechadzał się po wiosce, podpatrywał, co robią dorośli lub nawet im pomagał w obowiązkach.
Wszyscy w plemieniu lubili Maroo i opiekowali się nim, a on opiekował się innymi dziećmi. Co również cieszyło dorosłych zwłaszcza, że dopatrywali się w tym chłopcu zdolności przywódczych i mieli nadzieję, że podoła, jako nowy przewodnik plemienia.
Nie minęły dwa lata, a przywódca plemienia dorobił się kolejnego potomka. Na świat przyszedł on w wielkich bólach matki i z pomocą wszystkich kobiet w wiosce. Nie dawano chłopcu zbyt wiele szans na przeżycie. Maroo pomagał matce przy bracie, a także często sam się nim opiekował i doglądał go. W tym też czasie zaczęły się jego nauki. Począwszy od tych związanych z walką, a skończywszy na tych, które miały mu pomóc w przeżyciu. Klimat tu nie był łatwy, właściwie to był bardzo surowy. Trzeba było umieć znaleźć pożywienie w różnych warunkach, a także je w razie potrzeby obrobić tak by się nie zmarnowało. I tego przede wszystkim był uczony Maroo przez mężczyzn. Z kolei niektóre kobiety uczyły go jak zbierać i wykorzystywać zioła, o to jednak sam prosił starsze panie z plemienia. Nie można powiedzieć, by ojciec przychylnie na to patrzył, ale ostatecznie tego nie zabraniał. Miał ważniejsze rzeczy na głowie.
Z czasem to jednak docenił, a dokładniej w momencie, gdy jego młodszy syn, mający cztery lata zachorował. Była to ciężka choroba, a zioła, które mogły pomóc w wyleczeniu się z niej znajdowały się daleko. Żadna babka-zielarka nie miała siły na tak długą drogę. Dziecko spisano na straty. A raczej spisano by, gdyby nie Maroo mający wtedy 14 lat. Wybrał się on razem ze starszymi, bardziej doświadczonymi w przetrwaniu towarzyszami, daleko po to zioło. I choć droga nie była łatwa, a nawet można by powiedzieć, że była bardzo trudna. Niebezpieczna, bo przecież nie brak w tak surowym klimacie stworzeń, które chętnie pożywią się czymkolwiek, byle by zapełnić pusty brzuch, to w końcu się udało. Powrócili w ostatniej dosłownie chwili z potrzebnymi ziołami. Maroo obserwował jak babki-zielarki tworzą odpowiedni wywar, a potem razem z matką podał go młodszemu bratu.
Po całonocnym czuwaniu, licznych modłach wszystkich ludzi z wioski… udało się. Młodszy brat Maroo przeżył, co napawało wszystkich jeszcze większą radością, a także nadzieją, że mimo wszystko młody syn wodza, będzie jego godnym następcą.
Niestety Maroo nigdy nie chciał być władcą. Był ciekaw świata, a fucha wodza wioski ewidentnie mu nie odpowiadała, bowiem wymagała życia w wiosce, jej problemami i co ważniejsze… bycia częścią plemienia. A to, choć momentami przychodziło Maroo z łatwością, nie było tym, czego chciał.
Od szóstego roku życia uczył się tworzyć piękne rzeczy, najpierw z drewna, strugał dla przyjemności. Później, gdy nabrał krzepy pozwalano mu bawić się kośćmi, a także kamieniami, tworzyć z nich piękne rzeczy. Parę lat później, gdy nabrał męskiej siły zaczął się przyuczać tego samego, ale ze zdobytymi broniami i brązem, który nie był tak łatwy w zdobyciu czy też kształtowaniu jak kamienie czy kości. Można, więc śmiało powiedzieć, że miał rzemiosło w ręku i zdolności do tworzenia naprawdę pięknych rzeczy. Talent jednak sam z siebie nic nie znaczy, gdy się nie ćwiczy i nie utrwala zdobytej wiedzy. Tak samo było z walką. Maroo od szóstego dnia urodzin szkolić się zaczął w walce. Najpierw drewnianym mieczem, potem dwoma drewnianymi mieczami, aż w końcu dostał prawdziwy, choć zdobyczny oręż do ręki.
Był to naprawdę szczęśliwy dzień, choć też bardzo poważny. W końcu wchodził wtedy w dorosły wiek, mając te szesnaście dni imienia. Wtedy też stoczył swoją pierwszą poważną walkę. Łatwa nie była, bo mimo wszystko oręż okazał się być za ciężki, a przeciwnik, choć stary, to mimo wszystko sprytny. Wtedy też Maroo odkrył, że w walce nie liczy się tylko siła, ale również strategia. Bo siły można nie mieć, ale pomysł na walkę, plan jak wygrać zawsze można mieć. Walkę wygrał, choć nie bez żadnych urazów. Dorobił się płytkiej, ale mocno krwawiącej rany, która z czasem przerodziła się w bliznę nad lewym okiem.
Od tamtego dnia, uczył się walki prawdziwym orężem. Mieczem, a z czasem mieczami. Zawsze z łatwością operował obiema rękami, tak, więc nikogo nie zaskoczył taki dobór broni. Później, gdy w zadowalającym stopniu władał oboma swoimi mieczami, postanowił przetopić je, oraz kilka innych zdobycznych broni na coś całkiem nowego, na broń tylko i wyłącznie dla siebie. Nie był to łatwy proces, bo nikt nigdy wcześniej się tego nie podjął, a jeśli, to nie żył dość długo, by podzielić się pewną wiedzą związaną z obróbką metalu. Po wielu próbach, czasem bardzo niebezpiecznych, niemal na swoje dwudzieste pierwsze urodziny udało mu się stworzyć takowe miecze. Były to bliźniacze ostrza, przekute z jednego, długiego dwuręcznego miecza i kilku pomniejszych „złomów”, które do nich dotarły lub zostały znalezione przez jego współplemieńców. Obusieczne, bliźniacze ostrza, naprawdę piękne i śmiercionośne, budzące podziw wśród innych przedstawicieli jego plemienia. Służą mu aż do teraz, chociaż wymagają zdecydowanie więcej troski niż… normalnie wykute ostrza, to mimo wszystko są niemniej śmiercionośne. Nimi również ćwiczył później swoje zdolności szermiercze.
Zapewne żyłby sobie spokojnie w plemieniu, pogłębiając swoją wiedzę, a także wciąż polepszając swoje zdolności rzemieślnicze, gdyby nie fakt, że w pewnym momencie jego ojciec zaczął coś przebąkiwać o przekazaniu mu władzy. Na poważnie o tym mówić zaczął, gdy Maroo skończył 24 lata. Nie podobało się to młodzieńcowi, który od czasu przekucia tych mieczy zaczął zapuszczać się coraz dalej i dalej w nieznany świata, coraz rzadziej wracał do domu, a gdy to miało miejsce… słuchał o tym, jak mimo wszystko wspaniałym wodzem byłby. Zwłaszcza, że jego ciekawość mogła doprowadzić do poszerzenia terytoriów należących do ich plemienia. Nie bardzo się te plany podobały Maroo, dlatego podjął bardzo trudna decyzję. A mianowicie zdecydował się odejść z plemienia, choć… w planach jest powrót w rodzinne strony. Jedyną osobą, która wiedziała o tych jego planach był brat, on pomagał mu się do tego po kryjomu przygotować, a także on go żegnał, gdy ciemną nocą wykradał się z wioski. I choć doskonale wiedzieli, że nie mają czasu na długie pożegnanie, to mimo wszystko… żegnali się, tak jakby wiedzieli, że już nigdy się nie zobaczą.
Rozstali się i Maroo wyruszył w naprawdę nieznane. Wiele razy miał momenty zwątpienia, słabości, kiedy chciał wrócić do domu z podkulonym ogonem. W takich momentach przypominał sobie, ze przecież świat jest pięknym i ciekawym miejscem, w którym teoretycznie nie ma granic, których nie dałoby się pokonać. A on jako wolny człowiek nie musiał się niczego bronić, bo wszystko czego należało się bać… można było pokonać w ten lub inny sposób. Jeśli nie mieczem, to ogniem, ziołami lub czymkolwiek innym. Nie znał świata, a przynajmniej nie znał go tak, jakby chciał. Kierowała nim ciekawość.
I właśnie podczas… tych swoich podróży natknął się na przeszkodę. Przeszkodę o istnieniu, której wiedziało dobrze jego plemię, ale nigdy zbytnio nie interesowali się ludźmi, którzy kryli się za tym Murem. On sam widział, go pierwszy raz w życiu i w sumie nie rozumiał idei budowania czegoś takiego. Przeszkoda, Mur była dziwna, potężna i co ważniejsze, była ograniczeniem, którego w jakimś stopniu nie zamierzał tolerować.


Ekwipunek


[*]Bliźniacze ostrza – dwa miecze których całkowita długość wynosi 84cm, a samego ostrza 54cm. Charakterystyczne i ciekawie zdobione, obusieczne, chociaż zwykle Maroo tnie tylko jedną stroną. Noszone w specjalnie przygotowanej na nie pochwie.
[*]Myśliwskie sztylety w liczbie 2, jeden z kryształu, który znalazł włócząc się po jaskiniach, drugi z kości – noszone w karwaszach, wykute przez samego Maroo. Krótkie, nadające się do rzucania lub dobijania zwierzyny.
[*]Kamienne toporki do rzucania w liczbie 2 – nosi je w cholewie buta. Poza tym, że są na tyle lekkie, że nadają się do rzucania można nimi robić również wiele innych rzeczy.
[*]Trochę jedzenia – suszone mięso głównie i może trochę solonych ryb.
[*]Krzemienie do rozpalania ognia.
[*]Bardzo malutki woreczek najczęściej występujących ziół – musi nazbierać więcej w najbliższym czasie.
acidbrain



Ostatnio zmieniony przez Maroo dnia Czw Wrz 08, 2016 8:57 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Maroo

Maroo
Mur
Skąd :
Zza Muru
Liczba postów :
15
Join date :
01/09/2016

Maroo Szept Wiatru Empty
PisanieTemat: Re: Maroo Szept Wiatru   Maroo Szept Wiatru EmptyPon Wrz 05, 2016 11:20 pm

Karta gotowa do sprawdzenia!
Powrót do góry Go down
Aylward Baratheon

Aylward Baratheon
Ziemie Burzy
Skąd :
Koniec Burzy
Liczba postów :
1935
Join date :
30/04/2013

Maroo Szept Wiatru Empty
PisanieTemat: Re: Maroo Szept Wiatru   Maroo Szept Wiatru EmptyCzw Wrz 08, 2016 12:20 pm

Maroo napisał:
Ma długie rzęsy, niczym kobieta, chociaż nie widać by czymś je podkreślał. W końcu mężczyzna, a coś takiego było domeną kobiet.
Można skończyć na porównaniu ich z kobiecymi - w Westeros nie znamy jeszcze tuszów do rzęs, więc po co się rozwodzić nad tym, czy są malowane, czy nie są! ;)

Maroo napisał:
I na szczęście Maroo dotrwał tej szóstej zimy
Szóstego dnia imienia - w Westeros pory roku mogą trwać nawet kilkanaście lat, gdyby więc postać miała przeżyć sześć zim, miałaby ponad sto lat.

Maroo napisał:
z metalami, których wydobywaniem zajmowali się niektórzy z jego plemienia.
Dzicy nie wydobywają żelaza - nie potrafią, nie wiedzą jak, nie mogliby z uwagi na brak odpowiedniego sprzętu. Ich broń wykonana jest głównie z kamienia, z kości, rzadziej z brązu - jeśli ktoś posiada metal, to zdobył go albo w walce z Wronami, albo w trakcie wyprawy na drugą stronę Muru, albo odkupił od handlujących w Zatoce Fok przemytników - Dzicy oddawali za miecze, topory i sztylety takie dobra jak bursztyn i skóry.

Maroo napisał:
postanowił wykuć broń tylko dla siebie. I po wielu próbach, niemal na swoje dwudzieste pierwsze urodziny udało mu się takie stworzyć. Były to bliźniacze ostrza, miecze wykute z jednego kawałka metalu
Jak wyżej - nie mógł wykuć broni, bo nie posiadał metalu.

W związku z powyższym pewnego ograniczenia wymaga ekwipunek - nie za dużo tej broni? Równie dobrze sprawdzi się jeden toporek, jeden nóż myśliwski, jeśli tak bardzo zależy ci na tych mieczach, to musisz opracować inny sposób, w jaki mógł je zdobyć - bo zajmowanie się kowalstwem za Murem byłoby możliwe tylko, gdyby miał przetopić/przerobić jakąś inną broń.

Dosyć dziwne wydaje się również, że Maroo nie wie, czym jest Mur - w końcu Dzicy wychowywani są ze świadomością, że odebrano im cały świat przez tą konstrukcję.
Powrót do góry Go down
Maroo

Maroo
Mur
Skąd :
Zza Muru
Liczba postów :
15
Join date :
01/09/2016

Maroo Szept Wiatru Empty
PisanieTemat: Re: Maroo Szept Wiatru   Maroo Szept Wiatru EmptyCzw Wrz 08, 2016 7:39 pm

Aylward Baratheon napisał:
Maroo napisał:
Ma długie rzęsy, niczym kobieta, chociaż nie widać by czymś je podkreślał. W końcu mężczyzna, a coś takiego było domeną kobiet.
Można skończyć na porównaniu ich z kobiecymi - w Westeros nie znamy jeszcze tuszów do rzęs, więc po co się rozwodzić nad tym, czy są malowane, czy nie są! ;)
Nie wiedziałem czy coś takiego istniej w tym świecie, wiedziałem jednak, że ten świat wzorowany jest na średniowieczu lub czymś mu bliskim, a wtedy już znano różnego rodzaju... dodatki, do podkreślenia urody. Chociażby cienie robione z hematytu. Niemniej... nie widzę powodu by tego nie poprawić, jeśli faktycznie się kłóci z kanonem.

Aylward Baratheon napisał:
Maroo napisał:
I na szczęście Maroo dotrwał tej szóstej zimy
Szóstego dnia imienia - w Westeros pory roku mogą trwać nawet kilkanaście lat, gdyby więc postać miała przeżyć sześć zim, miałaby ponad sto lat.
Wiem, przypomniałem sobie o tym w sumie... później, podczas tej rozmowy na SB i wydawało mi się, że wszystko poprawiłem, ale... jak widać nie, więc już poprawiam. Zaraz zostanie zmienione.

Aylward Baratheon napisał:
Maroo napisał:
z metalami, których wydobywaniem zajmowali się niektórzy z jego plemienia.
Dzicy nie wydobywają żelaza - nie potrafią, nie wiedzą jak, nie mogliby z uwagi na brak odpowiedniego sprzętu. Ich broń wykonana jest głównie z kamienia, z kości, rzadziej z brązu - jeśli ktoś posiada metal, to zdobył go albo w walce z Wronami, albo w trakcie wyprawy na drugą stronę Muru, albo odkupił od handlujących w Zatoce Fok przemytników - Dzicy oddawali za miecze, topory i sztylety takie dobra jak bursztyn i skóry.
Cóż... wszędzie gdzie szukałem znalazłem informacje, że Dzicy są na różnych etapach ewolucji. Mamy plemiona bardzo mocno zacofane i takie, które tworzą większe struktury społeczne (nie pamiętam czy królestwa, ale na pewno bardziej rozbudowane plemiona), więc nie widzę powodu dla którego plemię, żyjące blisko wulkanicznych gór, gdzie skały są bogate w odpowiednie minerały nie dało rady odkryć jeśli nie żelaza czy stali, to chociaż brązu, kiedy to zrobili to np. wikingowie jeszcze na początku naszej ery, zanim wkopali razem z Szkotami Brytolom.
A nie wiedząc, za bardzo na kim się wzorować w kwestii dzikich wybrałem ich, mogę poprawić że to faktycznie nie stal, a brąz lub że część jego broni jest z kości czy chociażby ceramiki lub odpowiednio wyciosanego kamienia, co w sumie kojarzy mi się ze skrajnym zacofaniem i totalną głupotą, pierwotnością, o której nie posądzę rasy potrafiącej żyć w formie plemion i mającej sprzyjające warunki, no ale jeśli będzie to zgodne z realiami, to okej.

Aylward Baratheon napisał:
Maroo napisał:
postanowił wykuć broń tylko dla siebie. I po wielu próbach, niemal na swoje dwudzieste pierwsze urodziny udało mu się takie stworzyć. Były to bliźniacze ostrza, miecze wykute z jednego kawałka metalu
Jak wyżej - nie mógł wykuć broni, bo nie posiadał metalu.

W związku z powyższym pewnego ograniczenia wymaga ekwipunek - nie za dużo tej broni? Równie dobrze sprawdzi się jeden toporek, jeden nóż myśliwski, jeśli tak bardzo zależy ci na tych mieczach, to musisz opracować inny sposób, w jaki mógł je zdobyć - bo zajmowanie się kowalstwem za Murem byłoby możliwe tylko, gdyby miał przetopić/przerobić jakąś inną broń.

Dosyć dziwne wydaje się również, że Maroo nie wie, czym jest Mur - w końcu Dzicy wychowywani są ze świadomością, że odebrano im cały świat przez tą konstrukcję.[/quote]
Jak już było mówione, to nie problem by przerobić "materiał" z której wykonana jest broń. W sumie kamiennymi toporkami robi się większe spustoszenie, a kryształowym lub ceramicznym ostrzem lepiej się tnie skórę i mięso, jednak chciałbym pozostać chociaż przy tych bliźniaczych ostrzach, które mógł nie wykuć samodzielnie, a np. znaleźć przy jakimś poległym.

Co do kwestii... znania Muru. Powiedziałbym tak, plemię, plemieniu nierówne. Jedne żyją bliżej, inne dalej tego zjawiska. Niektórych może to fascynować od początku, a niektórych zacząć dopiero z czasem. Po prostu założyłem, że Maroo należy do plemienia, które wolało się rozwijać, przetrwać niż tracić czas na coś, czego i tak nie zmienią. Stąd, niewiedza Maroo o tym, czym jest Mur, lub niedoinformowanie, że to jest właśnie TEN Mur, TA Bariera, która oddziela ich od... wszystkiego, co mogli mieć, co mogą mieć i co jest w rzeczywistości na wyciągnięcie ręki.
Powrót do góry Go down
Aylward Baratheon

Aylward Baratheon
Ziemie Burzy
Skąd :
Koniec Burzy
Liczba postów :
1935
Join date :
30/04/2013

Maroo Szept Wiatru Empty
PisanieTemat: Re: Maroo Szept Wiatru   Maroo Szept Wiatru EmptyPią Wrz 09, 2016 9:02 pm

Maroo napisał:
Nie wiedziałem czy coś takiego istniej w tym świecie, wiedziałem jednak, że ten świat wzorowany jest na średniowieczu lub czymś mu bliskim, a wtedy już znano różnego rodzaju... dodatki, do podkreślenia urody. Chociażby cienie robione z hematytu.

Uniwersum Martina to poplątanie z pomieszaniem, w Wolnych Miastach (i wśród kurtyzan) takie specyfiki najpewniej funkcjonują choć w nieco bardziej prowizorycznej formie; po prostu nie dostrzegam sensownego powodu, dla którego w karcie Dzikiego ma pojawiać się wzmianka o podkreślanych rzęsach kobiet, ani to nic nie wnosi, ani nie ubogaca, skoro jednak chcesz zostać przy tym smaczku... droga wolna.

Maroo napisał:
A nie wiedząc, za bardzo na kim się wzorować w kwestii dzikich wybrałem ich, mogę poprawić że to faktycznie nie stal, a brąz lub że część jego broni jest z kości czy chociażby ceramiki lub odpowiednio wyciosanego kamienia, co w sumie kojarzy mi się ze skrajnym zacofaniem i totalną głupotą, pierwotnością, o której nie posądzę rasy potrafiącej żyć w formie plemion i mającej sprzyjające warunki, no ale jeśli będzie to zgodne z realiami, to okej.
Dzicy mają to do siebie, że w znacznej większości są skrajnie głupi i zacofani - sąsiednie plemiona walczą ze sobą o terytoria, żywność, zwierzynę. W sadze jasno zostało powiedziane, że ich broń jest tragicznie prowizoryczna, zaś ta lepsza, wykonana ze stali właśnie, to zdobycze na zabitych Wronach. Nie próbuję tu dopisywać swoich teorii, opieram się na faktach, które serwuje nam Martin - te zaś wyraźnie mówią, że Dzicy nie zajmują się wydobywaniem rud żelaza (co i tak w tamtejszym klimacie byłoby wyjątkowo uciążliwe).

Zatem jeśli to nie problem, proszę o naniesienie ekwipunkowych poprawek - przy ostrzach możesz zostać, wystarczy w oparciu o wcześniejsze informacje znaleźć sposób, w jaki je zdobyto.

Myślę, że TEGO Muru nie da się pomylić z żadnym innym - zwłaszcza, że plemię nie żyło w całkowitej izolacji, a od ośmiu tysięcy lat Mur istnieje w świadomości wolnych plemion, nawet jeśli tylko w formie bajek, jakimi matki straszą dzieci, że zjawią się Wrony i je porwą dla swoich bogów.
Powrót do góry Go down
Maroo

Maroo
Mur
Skąd :
Zza Muru
Liczba postów :
15
Join date :
01/09/2016

Maroo Szept Wiatru Empty
PisanieTemat: Re: Maroo Szept Wiatru   Maroo Szept Wiatru EmptyPią Wrz 09, 2016 9:07 pm

Wszystko zostało poprawione, zgodnie z życzeniem lub wytycznymi.
Powrót do góry Go down
Aylward Baratheon

Aylward Baratheon
Ziemie Burzy
Skąd :
Koniec Burzy
Liczba postów :
1935
Join date :
30/04/2013

Maroo Szept Wiatru Empty
PisanieTemat: Re: Maroo Szept Wiatru   Maroo Szept Wiatru EmptyPią Wrz 09, 2016 9:10 pm

Akceptuję!
Powrót do góry Go down
Sponsored content


Maroo Szept Wiatru Empty
PisanieTemat: Re: Maroo Szept Wiatru   Maroo Szept Wiatru Empty

Powrót do góry Go down
 

Maroo Szept Wiatru

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Spis ludności :: Kobiety i Mężczyźni-