a
IndeksLatest imagesRejestracjaZaloguj
Ryon Shammir



 

 Ryon Shammir

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Gość

Anonymous

Ryon Shammir Empty
PisanieTemat: Ryon Shammir   Ryon Shammir EmptyCzw Kwi 24, 2014 6:46 pm

Imię i nazwisko postaci
Ryon Shammir


Wiek:
24 lata

Miejsce Urodzenia:
Nieznane. Wychowany w Hellholt

Stanowisko:
Złodziej, Przemytnik, Truciciel, Kieszonkowiec

Ród:
Nieznany


Wygląd:

Mówią o nim, że jest bardzo urodziwy. Czy w to wierzył, czy nie, szpecić się specjalnie nie pragnął. Czarne, sięgające ramion włosy pozostawił naturze, która zaś, ze swej strony, nadała im naturalny nieład. Podobał mu się. Był na tyle jawny, że w żaden sposób nie przypominał sztuczny. A kurwy... Oh, te zaś lubiły ten nieład pogłębiać, zatapiając w nich swe, prężące się od rozkoszy, palce.
Brodę natomiast strzygł regularnie. Nie golił. Nie zapuszczał dłuższej, nie cierpiał bowiem wyskubywać zeń okruchy jadła. Do tego, niemyta długo, śmierdziała i przeszkadzała w pracy. Zarost jednak pozostawił. Był w końcu mężczyzną.
Dawniej chude ciało, zmężniało wyraźnie. Było twarde i żylaste. Upstrzony kręconymi włosami tors, działał na kurwy tak, jak nieład włosów. Efektywnie.
Migdałowy kolor skóry chowany jest zwyczajowo w skórzany, lekki strój, który dość mocno upina smagłe ciało złodzieja. Wszystko po to, aby niepotrzebny materiał nie plątał się między ramionami, a każda kieszeń była na wyciągnięcie nawet najmniejszego palca.
Oczy koloru smoły, kurwy również kochają. Bardzo, bardzo kochają. W dziwny sobie sposób, nawet gdy ssą mu kutasa, nie odrywają od nich spojrzenia.


historia:

Bo żeby żyć, trzeba sobie radzić. Poznał te słowa od starszej pani, która wskazała mu niestrzeżony stragan. Stojący za nim do tej pory kramarz, stał odwrócony, grzebiąc zawzięcie w jednej z beczek, skąd wystawał skrawek żółtego sukna. Nieco jaśniejszego niż kolor ubitej ziemi, po której stąpali Dornijczycy, lecz ciemniejszy niżeli słońce w herbie Martellów, którym służyli. Ryon nie mógł mieć wówczas więcej, niż dziesięć lat. Jego nagie, spalone plecy koloru miedzi pokrywał biały, delikatny meszek, a z owiniętej chustą twarzy, jaśniały jedynie dwa białe punkciki, refleksy białkówek wielkich, jak migdały, oczu.
Choć Ryon skończył dziesięć lat, to wyglądał na jeszcze mniej. Był mały, a jego kości spowijała skóra podbita chudym mięsem. Żebra mógł z łatwością policzyć, a z nieco za dużym turbanem na głowie wyglądał iście groteskowo. Wydawało się, że jego cienka szyja za chwilę trzaśnie, a reszta ciała złoży się niczym harmonijka pod ciężarem materiału.
Nie znał swej rodziny, ojca, matki, braci, ani też sióstr, nie żywił też obowiązku próby ich odnalezienia. Byli kim byli. Żywi, czy umarli, jakie to miało znaczenie? Bogaci, ubodzy, nie odnaleźli małego Ryona, zapomnieli o nim, czy to jako brudne szkielety, pokryte czerwiami wysysającymi resztki ich suchych ciał w usypanych niedbale kurhanach, czy ubrani w kosztowności możni ludzie, żywiący się dopiero co zerwanymi winogronami.
Był mały, chudy i z tego żył. Kiedy zdjął turban, jego głowa okazywała się dużo mniejsza, niżeli z początku mogło na to wskazywać. Bez problemu mieścił się w otworach tuneli kanalizacyjnych, umiał przedrzeć się niezauważony po głuchym, spowitym nocą mieście, bo, jak śmiali się jego najemcy, nie rzucał cienia. Zbyt lekki, aby mogła skrzypnąć pod nim podłoga, wkradał się przez okna do domostw, myszkując po ich wnętrzu, gotów w razie potrzeby zastygnąć w bezruchu, stając się kolejnym z mebli ukrytych w cieniu. Z wrodzoną małomównością nie zdradzał powierzonych mu sekretów, jeżeli w ogóle można było je tak nazywać, zważywszy, że mówiono o nich przy zamorzonym chłopcu, który taplał się w dla nich w gównie przez podziemną część Hellholt.
Spryt i zręczność pozwalały mu wyżyć. Bogaci najemcy uwielbiali takich jak on. Za miedziaka, tudzież dwa, mogli zapewnić sobie pewną dostawą dokumentów z celu do celu, a także paczek, które, gdyby trafiły w ręce straży wraz z kurierem, potrafiłyby nadawcy narobić mnóstwa gówna w interesach. Na Ryonie jednak polegali. Bo on nigdy nie wpadł. A jeżeli wpadł, to potrafił uciec. Biegał szybko, znał zaułki i ślepe uliczki, wiedział też, że burdel mama zawsze skryje go w jednej ze swej skadzonych pachnidłami komnat. Był przecież małym, niewinnym chłopcem.
Wszystko zaczynało się jednak komplikować, gdy mały, niewinny chłopiec, zaczął rosnąć. Wcześniejsze zadania nie wydawały się już tak proste, a chudemu ciału przybyło kilka kamieni. Za nierzucającym dotąd cienia złodziejaszkiem, teraz podążała ciemna plama, której nie przychodziło mu tak łatwo się wyzbyć, ani też skryć.
Moja kochanka, śmiał się, jako niedorostek.
Dziewictwo stracił z portową kurwą i czuł się wtedy jak dornijski książę. Kupił ją sobie za trzy jelenie, po tym, jak udało mu się odciąć mieszek od pasa północnego kupca, przybyłego wraz całym taborem zboża i warzyw, a także wina, eksportowanego z samego Arbor. Zakradnięcie się do jego namiotu było na tamten czas wspięciem się na wyżyny umiejętności złodziejskich Ryona i ledwie nie skończyło się to dlań klęską. Do dziś pamiętał ból towarzyszący mu, gdy bełt przewiercił się przez jego łopatkę i utknął w płucach, a on zniknął w mroku, o mały włos nie zostając poczęstowany drugim.
Wtedy też zobaczył po raz pierwszy smoka. Złotą monetę o największej wartości, spośród wszystkich innych. Potem mówił, że była to miłość od pierwszego obejrzenia.
Miał zadatki na kogoś prawdziwie wyjątkowego, lecz pocałunek prokrastynacji sprawił, że to wszystko stało się jedynie odległą marą, wydającą się na wyciągnięcie ręki, gdyby choć trochę został zdopingowany przez ambicję. Wprawdzie, jego wytrychowi nie opierała się większość zamków, jakie poddał próbie. Słodki klekot drobnych mechanizmów był dla niego śpiewem, a skrzyp niechętnie rozwierających się zawiasów równie piękny, co chóralny zachwyt publiczności wobec wojownika, który posłał na arenie swego rywala. Przez ten krótki moment był bowiem kimś więcej niż sam dornijski książę, jakim się stawał, spuszczając na cycki kurwy. Był nawet kimś ponad królem i całą jego świtą. Ponad rycerzami i kpiącą z takich, jak on, szlachtą.
Był Bogiem. Ósmym, spośród Siedmiu.
Z czasem musiał pojąć czym są trucizny. Jak ich używać. Jak odróżnić. Jak sporządzić antidotum, jak sprawić, aby nawet te nie pomogło ofierze. A to wszystko dla ryzyka.
Im starszym się stawał, tym z większym ryzykiem pragnął się zmierzyć. Serce biło mu wówczas równie szybko, co wtedy, gdy nosił na głowie za duży turban, tyle że rytm strachu, zamienił się w rytm podniecenia i jego obecność uzależniała, niczym narkotyk. Cyniczny i charakterny, Ryon Shammir postanowił się podjąć zadania, które miało przynieść na jego szyję zapach katowskiej sali.
Wyruszył do Słonecznej Włóczni, by spróbować się z najlepszymi w jego fachu. Tam, gdzie żmije dławią się a własnym jadem, a truciciele prześcigają się w swych nowych, coraz bardziej nietypowych toksykantach. Gdzie wytrych nie zawsze otwiera zamek, a złodziej znajduje bezpieczny azyl.





ekwipunek:

Dwa, długie szkielety wiszące u pasa. Zatruty nóż ukryty w rękawie (trucizna paraliżująca). Nóż ukryty w bucie. Nóż ukryty w kaburze na udzie. Nóż ukryty pod pachą. Bukłak wina. Tuzin wytrychów. Wełniane rękawiczki bez palców. Mieszek z pieniędzmi. Dmuchawka przytroczona do prawego uda. Dwa tuziny zatrutych strzałek.



Powrót do góry Go down
Diryan Stark

Diryan Stark
Skąd :
Winterfell
Liczba postów :
153
Join date :
16/11/2013

Ryon Shammir Empty
PisanieTemat: Re: Ryon Shammir   Ryon Shammir EmptyCzw Kwi 24, 2014 9:22 pm

Karta ładna, napisana dobrym językiem, niebanalna. Mimo to, mam jednak pewne zastrzeżenia.

Cytat :
[...]gdy ssą mu kutasa, nie odrywają od nich spojrzenia.
[...]spuszczając na cycki kurwy.
Sformułowania tego typu, a także nader często przewijający się w tekście wyraz kurwa odejmują karcie na jakości. Ceni się w ludziach umiejętność przekazania informacji bez owijania w bawełnę, ale sfery seksualne są dość delikatne, łatwo można przekroczyć pewną granicę i zatracić dobry smak wypowiedzi. Domyślam się, że zabieg ten mógłby zostać wprowadzony, aby pokazać stosunek postaci do kobiet, czy konkretnie - prostytutek. Nie byłoby to tak rażące, gdyby karta była napisana w pierwszej osobie. Wtedy można by wziąć pod uwagę, że Ryon po prostu taki jest. Kiedy zaś narrator jest trzecioosobowy, trzeba liczyć się z tym, że wymaga to pewnej dozy ogłady.
Bogaty zasób wyrazów i umiejętność ciekawej zabawy słowem mimowolnie skontrastowałeś z określeniem prostytutki, które w KP ani razu nie znalazło swojego synonimu, przez co na tle reszty tekstu staje się ono pospolitsze i bardziej rzuca się w oczy.

Nie jest to jednak mankament, który uniemożliwiłby mi akceptację karty. Mimo to proszę jednak, aby zastosować się do powyższych wskazówek zarówno w powyższym poście, jak i w kolejnych :)

Jeśli Administracja nie będzie miała przeciwwskazań, wkrótce przydzieli Cię do odpowiedniej grupy.
Powrót do góry Go down
Gość

Anonymous

Ryon Shammir Empty
PisanieTemat: Re: Ryon Shammir   Ryon Shammir EmptyCzw Kwi 24, 2014 9:30 pm

Tak dodam od siebie.
Dir, sformułowania, które cię ubodły, w Pieśni Lodu i Ognia pojawiają się niemal w każdym rozdziale. Dosłownie. Ssanie kutasa i kurwy. Martin się nie pieści, to i ja nie chciałem.
Powrót do góry Go down
Sponsored content


Ryon Shammir Empty
PisanieTemat: Re: Ryon Shammir   Ryon Shammir Empty

Powrót do góry Go down
 

Ryon Shammir

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

 Similar topics

-
» Ryon Skocz Se Z Muru

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Karczma :: Offtopic :: Kosz :: Karty Postaci-