a
IndeksLatest imagesRejestracjaZaloguj
Lyesse



 

 Lyesse

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Go??

Anonymous

Lyesse  Empty
PisanieTemat: Lyesse    Lyesse  EmptySro Maj 15, 2013 7:38 pm

Lyesse Lisica

Wiek:
19 dni imienia

Miejsce Urodzenia:
okolice Królewskiej Przystani

Stanowisko:
członkini Sług Sprawiedliwości

Ród:


Wygląd:

Patrząc na Lyesse, można pomyśleć, że wygląda, jakby ktoś ją rozciągnął. Dosyć niska, ale smukła i wiotka, z długimi nogami i długimi rękami, długimi palcami i długą szyją oraz pociągłą twarzą. Sylwetka bardziej dziewczęca niż chłopięca, chociaż kobiece krągłości nie są zbyt widoczne. Na muśniętej słońcem skórze mocno odznaczają się piegi, które zajmują zresztą prawie każdy cal jej ciała. Chód szybki i niemal bezszelestny, nie pozbawiony pewnej gracji. Sięgające pasa, proste, ale i wiecznie rozczochrane włosy mają jasnorudą barwę. W słońcu przybierają czerwony kolor i z daleka może wydawać się, że płoną. Zwykle wiąże je w ciasny warkocz, bo bardzo denerwuje się kłakami nachodzącymi na twarz i ograniczającymi pole widzenia. Wąskie usta wykrzywione są często w półuśmieszku, nos prosty i zadarty. Brwi są jaśniejsze od włosów i w niekorzystnym świetle są niemal niewidoczne. Oczy otoczone wachlarzem – niestety – jasnych rzęs spoglądają na świat ciekawsko i pewnie. Najciekawszy jest ich kolor, nie zielony czy morski, jak tu u rudowłosych osóbek bywa, tylko fioletowy. Skłania to niektórych do przypuszczeń, jakoby Lyesse miała mieć coś wspólnego z Dayne’ami, Targaryenami lub mieszkańcami starożytnej Valyrii.
W kwestii ubrań stawia na praktyczność i wygodę. Najczęściej zakłada brązowe, wełniane tuniki spięte w tali pasem oraz tego samego koloru spodnie. Wybiera też ciężkie, solidne obuwie. Często widywana jest w starym, ciemnofioletowym płaszczu, który ma dla niej wartość sentymentalną. Nigdy nie rozstaje się z kołczanem pełnym strzał oraz swoim dużym, wykonanym z drewna cisowego łukiem.


historia:

Ponad 19 lat temu pewna rodzina, zamieszkująca jedno z wolnych miast – Lorath borykała się ze sporymi problemami finansowymi. Gdy żadna z podejmowanych prób zarobienia pieniędzy nie przynosiła oczekiwanych efektów, musieli sięgnąć po bardziej ekstremalne metody. Małżeństwo miało jedno dziecko, uroczą córkę, którą bez większych oporów sprzedali do pobliskiego burdelu. Miała wtedy tylko czternaście lat. W krótkim czasie stało się o niej dosyć głośno. Zdobywała nowych, zamożnych klientów w przerażająco krótkim czasie. Czemu miała takie wzięcie? Może ci wszyscy mężczyźni byli oczarowani jej sporymi jak na tak młodą osóbkę walorami fizycznymi, ładną twarzą usianą piegami, sarnimi oczami i ognistoczerwonymi lokami? A może urzekł ich jej temperament oraz szybkie przyswajanie coraz to nowych miłosnych sztuczek? Trudno było odgadnąć stosunek samej Ehees do nowej pracy, za to jej rodzicie nie mieli żadnych wątpliwości, że ubili najlepszy interes na świecie. Córka zarabiała duże pieniądze, o wiele więcej, niż oni kiedykolwiek zgromadzili. Na wiadomość, że Ehees chcą zatrudnić w prestiżowym domu uciech w Królewskiej Przystani wręcz skakali z radości. W końcu posmakowali życia na poziomie niewątpliwie większym, niż wcześniej, i nie mieli zamiaru z niego rezygnować.
W Westeros Ehees była jeszcze bardziej ceniona niż w Lorath. Bogaci kupcy, rycerze czy lordowie byli w stanie wydać tysiące smoków, byleby spędzić z nią noc. Dziewczyna była z tego poniekąd dumna i przechwalała się swoim wszystkim, którzy chcieli ją słuchać, z iloma to osobistościami się pieprzyła.
Pewnego dnia, w samym środku lata, gdy wizja nagłej zimy była tak samo nieprawdopodobna jak pojawienie się grumkinów, odkryła, że jest w ciąży. Musiało to nią potężnie wstrząsnąć, bo kilkakrotnie usiłowała zabić rozwijające się w jej brzuchu życie. Nie jest jasne, co popchnęło ją do tych przerażających czynów. Troska o przyszłość dziecka? Strach przed plotkami? Bliska perspektywa stracenia pracy, dzięki której dorobiła się znacznej ilości złotych smoków? Tak czy inaczej, nie udało jej się usunąć niespodziewanego problemu. Ukrywała ciąże, a gdy nadszedł czas rozwiązania, wymknęła się do karczmy starego znajomego i tam urodziła. Poród był dla niej trudny i nie obył się bez komplikacji, w skutek których wkrótce zmarła. Właściciel karczmy był dobrym człowiekiem, ponadto cenił bardzo Ehees, więc postanowił wziąć niemowlę na wychowanie.
Faktem było, że dziewczynka, nazwana Lyesse, przypomina matkę. Odziedziczyła jej rude włosy, jasną karnację pokrytą piegami i wąski nosek. Po ojcu dostała natomiast niezwykły, fioletowy kolor oczu. Ojczym zapewnił małej dzieciństwo pełne miłości. Traktował ją jak swoje dziecko, którego to nigdy nie miał, bo zmarła już żona była bezpłodna. Dziewczynka była urocza i zabawna, chętnie pomagała mu przy interesach. Często bawiła się z innymi dziećmi, lubiła się ścigać, walczyć na drewniane miecze oraz wspinać się po drzewach. Jednak jej największą pasją był strzelanie. Gdy skończyła osiem lat, podarował jej stary, nieco zniszczony już łuk, należący niegdyś do jego brata. Lyesse traktowała podarek z nabożną czcią i mimo, że początkowo strzelanie szło jej słabo, ćwiczyła uparcie dzień i noc, chcąc być coraz lepsza.
Cztery lata później, pewnego ciepłego popołudnia, gdy wracała do domu z lasu z łukiem w ręce i kołczanem pełnym strzał na plecach, dostrzegła coś, co zmieniło jej dotychczasowe życie. Karczma – jej dom stała w ogniu. Wokół budynku zgromadzili się jacyś ludzie, z wyszytymi herbami na piersiach, których nie rozpoznawała. Trzymali pochodnie i pokrzykiwali wesoło. Lyesse nie miała wątpliwości, że jej ojczym był w środku. Czując wielki smutek, ze łzami cisnącymi się do oczu, ogarnięta obezwładniającą furią, wycelowała strzałę w stronę jednego z bandziorów. Nie zawahała się nawet przez chwilę. Gdy strzała przebiła jego szyję, padł na ziemie. Zwróciła tym na siebie uwagę jego towarzyszy i była zmuszona uciekać. Nie pamięta już, jak jej się to udało, ale zdołała się ukryć w jakiejś małej grocie i tkwiła tam bardzo długo, sparaliżowana myślą, że mogą ją złapać. Pamiętała za Wtedy też pierwszy raz poczuła tak dławiącą nienawiść do innego człowieka i chyba nie do końca zdawała sobie sprawę, co właśnie zrobiła. Nie wiedziała, co ma teraz ze sobą począć. Nie miała dokąd wrócić, wałęsała się więc przy obrzeżach lasu i jadła to, co udało jej się ukraść lub upolować. Czasem jacyś ludzie przyjmowali ją pod swój dach, ale nigdy na stałe.
Początkowo przyłączała się do wędrowców, którzy przez pewien czas się nią opiekowali. Nie wszyscy, oczywiście, bo niektórzy całkowicie ją ignorowali. Tak też poznała „mężczyznę w czerni”, który to swojego prawdziwego imienia nigdy jej nie wyjawił. Nauczył ją za to wielu przydatnych umiejętności, potrzebnych do takiego życia, jaki od niedawna prowadziła. Szybko zdążyła do szczerze polubić i mocno przeżyła, gdy pewnego ranka obudziła się w ich najnowszej kryjówce, a jego nie było.
Tak mijały dni, miesiące, a wreszcie lata. Coraz lepiej radziła sobie z takim życiem i nie dołączała do wędrowców tak często, jak kiedyś. W końcu jednak nadeszły zimne dni, a ona zaszyła się w jakiejś jaskini, przemarznięta do szpiku kości i chuda jak szkielet. Był to moment, w którym nie układało jej się dobrze i czasem przez jej głowę przemykały straszne myśli. Miała szczęście, że ktoś ją wtedy znalazł. I na szczęście, nie byli to żadni okrutnicy. Była to grupa obdartusów, uciekinierów i banitów, którzy pod nazwą Słudzy Sprawiedliwości troszczyli się o dobro prostaczków, zabierając bogatym i dając biednym, wymierzając też sprawiedliwość na ludziach, którzy w przeszłości popełniali okrutne zbrodnie, a byli na wolności tylko dlatego, że mieli dość rozumu, by nie dać się złapać. Jako że dziewczynka miała wykształcone silne poczucie sprawiedliwości, w dodatku niespotykanie dobrze posługiwała się z łukiem, została przyjęta do grupy. Ci wszyscy ludzie stali się też wtedy jej trzecią rodziną, z którą była mocno związana. Nie zapomniała jednak o swoim ojczymie i wciąż miała nadzieje na zemstę na jego mordercach. Co prawda trzy lata później ukarała kilku z podpalaczy, ale wciąż nie wszystkich.
Przez kolejne lata nie było dnia, w którym nie ćwiczyłaby strzelania. Nie korzystała już z tego starego łuku, danego jej przez ojczyma, chociaż nosiła go symbolicznie przy sobie. Niegdyś okradła majętnego kupca, tym samym wchodząc w posiadanie pięknej, długiej, wyważonej broni. Natomiast gdy miała prawie dziewiętnaście lat, okrzyknięto ją mistrzynią w tej dziedzinie. Strzała trafiała zawsze tam, gdzie miała trafić. Często też wymyślała różne podstępy, mające ukrócić panowanie okrutników i zastawiała różnego rodzaju pułapki. Nadano jej również przydomek „Lisica”.
Słudzy Sprawiedliwości stali się wkrótce znani, majętni oraz lordowie drżeli na myśl, że mogą zostać przez nich obrabowani. Przestępcy także bali się nagłego pojawienia się grupy z białymi flagami. Prostaczkowie za to uwielbiali ich całym sercem i często oferowali im swoje domy jako miejsce noclegów.
Lyesse mimo wszystko nie zrezygnowała z planów odnalezienia ojca i wybicia morderców ojczyma, ale na razie nie mogła tego kontynuować. Musiała przyznać sama przed sobą, że nie wyobraża sobie stracenia kolejnych, bliskich jej sercu osób.


ekwipunek:

~ kołczan z dużą ilością strzał
~ długi łuk z drewna cisowego
~ stara ciemnofioletowa peleryna
~ sztylet w lewym i prawym bucie
~ szara klacz Strzała




Powrót do góry Go down
Valar Morghulis

Valar Morghulis
Nie żyje
Liczba postów :
124
Join date :
10/04/2013

Lyesse  Empty
PisanieTemat: Re: Lyesse    Lyesse  EmptyWto Maj 21, 2013 6:42 pm

Akceptuję.
Powrót do góry Go down
 

Lyesse

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Karczma :: Offtopic :: Kosz :: Karty Postaci-