a
IndeksLatest imagesRejestracjaZaloguj
Lambert Weasel



 

 Lambert Weasel

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Gość

Anonymous

Lambert Weasel Empty
PisanieTemat: Lambert Weasel   Lambert Weasel EmptyWto Sty 20, 2015 4:57 pm





Lambert Weasel

Wiek:
17 Dni imienia
Miejsce urodzenia:
Chata u brzegów rzeki Honeyholt (Reach)
Ród:
Brak
Stanowisko:
Giermek sir Ylvisa Florenta

Aparycja


Każdy kto choć raz spojrzy na Lamberta, bez chwili wahania przyzna, że nazwisko odziedziczone po ojcu idealnie pasuje do aparycji młodzieńca. Ogólnie rzecz biorąc uchodzi raczej za urodziwego, choć naturalnie nie słyszy tego na każdym kroku, bądź co bądź jest jedynie giermkiem i niewiele czasu na tym etapie życia poświęca płci pięknej.
Lambert to średniego wzrostu młody chłopak, sylwetka i nabyte umiejętności to zapewne skutek wielu lat intensywnej pracy nad sobą. Zahartowane ciało niejednokrotnie znoszące ból nieco się na niego uodporniło. Mocne mięśnie wypracowane w trudzie przebytych dni i lat spędzonych na ciągłych treningach, niejednokrotnie przysłużyły się organizmowi. Spowodowało to dość przyjemny efekt, aczkolwiek ze względu na budowę odziedziczoną po matce, młodzieniec wydaje się być dość drobnej postury. Ciemne włosy utrzymywane w jako takim ładzie często stara się podcinać, tak by nie drażniły go na co dzień, są widoczne jako kolejna cecha zmarłej matki, jak również dość blada cera. Ciemne, wyraziste i duże oczy, drwiące, pełne nieuzasadnionego rozbawienia, niemal nigdy nie zmieniają swego wyrazu, tak jakby wszystko co było przez nie widoczne napawało sarkazmem.



Historia


   Historia Lamberta nie należy do tych surrealistycznych epopei prawiących o możnych tego świata. I być może niestety, ale nie został również spłodzony przez żadnego z licznych lordów, choć sam prawdopodobnie nigdy tego nie żałował. Pomimo niskiego urodzenia, miał się za człowieka szczęśliwego, żyjąc pełną piersią pośród drzew i rzek kwiecistego Reach. Jednak nim wspomnę o tym, trzeba by cofnąć się do samego początku tej historii...
   Spłodzony został w zwykłej karczmie w Bandallon, gdzie przygodnie poznani podczas turnieju rycerskiego jego  rodziciele, spędzili kilka upojnych chwil na poddaszu owej karczemki. On... dowódca garnizonu Jasnej Wody, ona... służka jednej z wielu zebranych wówczas towarzyszek lordów. Ta noc należała do nich, lecz niestety tylko ta. Rankiem rozstali się choć oboje czuli, że popełniają błąd. Ruszyli w swe własne drogi wiedząc, że dla ich serc trakt na zawsze będzie już wspólny.
   Niebawem jednak okazało się, że ów pamiętny wieczór pozostawił ślad nie tylko w sercu Violetty, ale także ku rychłym jej zaskoczeniu, także pod nim. Nie mając na kim się oprzeć, z perspektywą nadciągającej ciąży powróciła do rodzinnego gniazda. Obszernej jak na standardy pospólstwa mocnej chaty z drewnianych bali, stojącej u brzegu rzeki Honeyholt, nad którą pierwsze kroki stawiać miał niebawem dorastający Lambert.
   Niestety, jak często bywa, poród pochłonął życie Violetty i pierwsze lata egzystencji Lambert przebył pod pieczą dobrodusznych acz surowych dziadków, spędzając całe dnie na łowieniu ryb, wędrowaniu po okolicznych lasach i polowaniach. Nigdy nie cierpiąc głodu i samotności, chłopiec wiódł bezpieczne i beztroskie życie.
   Wreszcie minęło dziesięć lat od śmierci matki chłopca i jedenaście od jej zbliżenia z Duncanem. Dziadkowie uznali, że Lambert osiągnął wiek słuszny by poznać historię swych rodziców, których ujrzeć nie było mu dane. Po opowiedzeniu chłopcu w jakich okolicznościach przyszedł na świat, staruszek posłał list przez znajomego kupca do Duncana z Jasnej Wody, licząc się z tym, że ojciec może zechcieć wziąć syna pod swą opiekę. Dotychczasowi opiekunowie chłopca byli dość leciwi, a i przyszłości godnej nie byli mu wstanie zapewnić, w przeciwieństwie do nieznanego dotychczas ojca, który jak było im wiadomo, pełnił dość znaczną funkcję na dworze rodu Florentów.
   Minęło kilka tygodni nim wiadomość posłana do Duncana przyniosła jakikolwiek rezultat. Był to słoneczny dzień, który aż do południa Lambert spędził nad rzeką, łowiąc ryby na powalonym konarze starego dębu i wygrzewając się w promieniach słońca, jakie mogło zapewnić tylko bujne Reach. Ku zdumieniu niczego nie spodziewającego się, powracającego z łowów Lamberta, na podwórzu przed chatą stał drewniany powóz, zaś w zagródce pasł starawy gniadosz. Nie wiedząc nic o spodziewanych odwiedzinach kogokolwiek, z poczuciem niepewności Lambert przekroczył próg domostwa, w pierwszej chwili widząc jedynie mrok, nim oczy nawykły do cienistej sieni. Zagłębiając się nieco, był w stanie już bez problemu rozpoznać postacie rozprawiające przy mocnym choć prosto wykonanym stole.
   Duncan jak się okazało był rad z dostarczonej mu przez kupca wiadomości, choć minęło nieco czasu nim oswoił się z tą myślą. Jednocześnie dało się wyczuć ból, który odczuł dowiadując się o śmierci Violi, bo choć minęło tak wiele lat, uczucie którym darzył kobietę nie osłabło. Pijąc grzane piwo, opowiedział o tym jak wrócił do Bandallon by odszukać poznaną podczas turnieju dziewczynę, jednak bezskutecznie. Nikt nie wiedział gdzie przepadła, lecz Duncan nigdy nie wybaczył sobie, że pozwolił odejść jedynej osobie na której mu zależało i co kilka miesięcy wracał do Bandallon, z nadzieją spotkania utraconej miłości.
   Trzy dni Duncan gościł w chacie nad Honeyholt, w tym czasie wraz z dziadkami zdecydował, że chłopca zabierze ze sobą by zapewnić mu dobre wykształcenie i godną służbę u Florentów. Dziadkowie zgodnie musieli przyznać, że była to lepsza perspektywa dla Lamberta niż pozostanie w osadzie rybackiej. Deklarując jak najczęstsze odwiedziny wraz z ojcem udał się powozem ku siedzibie Florentów, Jasnej Wodzie.
   Minęło kilka lat, które młodzieniec trawił głównie na nauki fechtunku, ale również na nie mniej przydatne lekcje geografi i piśmiennictwa. W międzyczasie bardzo zbliżył się do lordowskiej rodziny przypadając do gustu większości jej członków, jak i gwardzistom którym przywodził Duncan. Dzięki temu sprawy lordów stały mu się bardzo bliskie, a żołnierze sprawnie wpajali mu prawidła sztuki wojennej. Dla Lamberta kwestią czasu było wstąpienie na służbę sir Ylvisa - najstarszego syna lorda, by towarzyszyć mu jako giermek, co od dawna było marzeniem młodzieńca, marzeniem które niebawem miało się spełnić...



Ekwipunek


- Zwykły miecz jednoręczny -
- sztylet -
- mieszek na drobniaki -



Powrót do góry Go down
Allya Baratheon

Allya Baratheon
Ziemie Burzy
Skąd :
Koniec Burzy
Liczba postów :
535
Join date :
23/05/2013

Lambert Weasel Empty
PisanieTemat: Re: Lambert Weasel   Lambert Weasel EmptyNie Sty 25, 2015 8:05 pm

Zauważyłam literówkę, nie wpływa ona jednak na odbiór karty, która jest bardzo dobrze napisana - a zatem akceptuję! Administracja wkrótce nada kolorek.
Powrót do góry Go down
 

Lambert Weasel

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Karczma :: Offtopic :: Kosz :: Karty Postaci-