Gość | Temat: Duncan Grandison Pią Cze 20, 2014 12:43 am | |
| Duncan Grandison
Wiek:
Dwadzieścia osiem lat już dawno przeminęło. Miejsce Urodzenia:
Na Ziemiach Burzy, a konkretniej w Grandview - domu rodu Grandinson. Stanowisko:
Czy kłamstwem byłoby powiedzieć, że jest najstarszym synem lorda Grandinsona? Ród: Grandison.
Wygląd:
Nie można tej osobie odmówić młodego wyglądu, skoro ma zaledwie dwadzieścia siedem lat. Jednak po kolei. Jest w zasadzie wysokim mężczyzną o długich włosach. Skoro mowa o jego włosach, nie są one ani tu jasne lub ciemne. Właściwie można je umieścić w pośrodku tych dwóch pojęć. Idąc dalej należy napomknąć parę rzeczy na temat twarzy Duncana. Nie jest ona w żaden sposób przez los okaleczona. Co więcej nawet natura go nie pokrzywdziła. Zatem powiedzmy, że jest dzieckiem szczęścia. Oprócz tego dochodzi kwestia jego zarostu. Nie jest zaniedbana w żaden sposób ani nawet przesadzona pod względem wielkości. Kończąc temat twarzy należy dodać o oczach. O dziwo są one niebieskie. Cóż za przypadek. Tak więc po skończywszy omawianie twarzy, należy się skupić na reszcie ciała. Jest przyzwoicie zbudowany, a co lepsze ma jasną karnację skóry. Kończąc wygląd wspomnieć trzeba o ubiorze. Zazwyczaj ubiera się w stroje, które faktycznie wskazują na jego pochodzenie z rodu Gradinson. Od dobrej jakości skór, aż po różnego rodzaju dziwnych odzień. Ciężko go ujrzeć więcej niż raz w tym samym stroju, bowiem jest na tyle specyficzną osóbką, że lubi się dobrze ubrać. Dziwne nie? Ciekawostką może być fakt, że plecy Duncana jest trochę pokiereszowane. W jakim sensie? Chyba nie trzeba tu wiele tłumaczyć. Po prostu jest w bliznach.
historia: Historia zaczynać się powinna od dnia narodzin. W tym przypadku to nie zaistnieje. Na dobrą sprawę nie ma niczego ciekawego, opowieściach o tym jak ktoś się zrodził na świat lub też jak postawił pierwsze kroki. Tak więc pominiemy ten fragment i przejdziemy do bardziej interesujących rzeczy. Jednak zanim to zrobimy należy opowiedzieć parę rzeczy. Duncan jest członkiem rodu Grandison, który ma swą siedzibę w Grandview na terenach Ziem Burzy. Słowa tego rodu zawsze będzie po kres dni: "Nie budźcie mnie" (Rouse me not). Znaczenie tych słów może być różnie odbierane.
Będąc małym chłopcem (hej), nie brakowało w pobliżu jego osóbki. Zawsze było go pełna, aż zza bardzo. Nie mógł tak na dobrą sprawę pozostać w jednym miejscu, choć na ułamek sekundy. W ciągłym ruchu się znajdywał. W pewnym stopniu to dobrze. Dzieci raczej powinny być energiczne, choć w tym przypadku niezbyt. Zazwyczaj rozrabiał, przeszkadzał, a nawet denerwował swoją obecnością. Tak przynajmniej było jak miał dwanaście lat. Należało coś z tym zrobić albowiem mógł sobie krzywdę zrobić, czy też innym. Ojciec zatem musiał dokonać pewnych kroków. W końcu był jego synem, a zarazem jego następcą. Zatem postanowił go ze sobą zabierać w różne zakątki aby ochłonął trochę chłopczyk. Różnej maści podróż lub polowań. Czy to pomogło? Oczywiście, że tak. Dzięki temu trochę mógł się wyszaleć, a następnie nabrać trochę ochłody.
W wieku osiemnastu lat zachowywał się jak typowy chłop. Latał za kobietami, choć z mizernym skutkiem. Nie zrozumieć źle jego osobę. Nie był eunuchem. Po prostu nie miał czasu na takiego typu rozrywki skoro mu coś się o wiele bardziej spodobało. Polowania wszelkiej maści. Wraz z ojcem polował. Choć za jeszcze małego chłopca jedynie obserwował co robi jego tatuś, to w tym przypadku mu pomagał, a nawet więcej. Wspólnie łapali zwierzyny itp. Jednak był swego przypadku niefortunne zdarzenie. Zwierzyna, na którą polowała dwójka z rodu Grandison ich zaskoczyła do tego stopnia, że Duncan został poraniony. Na samo szczęście, nie skończyło się poważnym uszczerbkiem na zdrowiu bądź śmiercią. Przez to zdarzenie odpuścił sobie z polowaniami. Przestał je traktować tak jak kiedyś jako sposób na nudę. Wtedy zrozumiał, że życie to nie zabawka i należy je szanować, a przynajmniej w tym pomógł jego ojciec, nosząc go na plecach rannego. Jednak ta lekcja była czegoś warta, bowiem się uspokoił na tyle aby nie brykać za bardzo.
Mijały godziny, dni, tygodnie, a nawet miesiące z latami i w końcu spoważniał trochę Duncan. Teraz mógł się nazywać przyszłym spadkobiercą rodu Grandison, a nawet mężczyzną. Bo w końcu zaczął się zachowywać jak na niego przystało. Koniec~
ekwipunek: Skórzany płaszcz z kapturem, a pod nim kolczuga. Naszyjnik z herbem rodu Grandison, a wraz z nim sygnet, skórzane rękawice. Przy pasie krótki miecz żelazny z głowicą w kształcie głowy lwa, łuk cisowy na plecach, a wraz z nim kołczan ze strzałami. Przypięty do prawego uda sztylet. Nie mówiąc już o paru zestawach ubrań.
Ostatnio zmieniony przez Duncan dnia Pią Cze 20, 2014 6:48 pm, w całości zmieniany 1 raz |
|
Derek Baratheon Skąd : Koniec Burzy Liczba postów : 242 Join date : 16/03/2014 | Temat: Re: Duncan Grandison Pią Cze 20, 2014 12:09 pm | |
| A, mogę się poczepiać <3
Lepiej brzmiałoby w polu "wiek" dwadzieścia siedem lat już dawno przeminęło (nie przeminęły), a jeszcze cudniej by było w tej wersji - dwadzieścia siedem dni imienia już dawno przeminęło, choć to nie do końca określa nam wiek postaci. To ile ma? 27? 28? Jak dawno, to może mieć nawet 40.
Pole niżej: "(...) a konkretniej w Grandview. Domu rodu Grandinson". Lepiej by brzmiało: a konkretniej w Grandview - domu rodu Grandinson.
Najstarszy syn rodu też brzmi dość nie po polsku, bo teoretycznie oznacza lorda, a lordem Duncan być nie może, proponuję więc wpisanie raczej "czy kłamstwem byłoby powiedzieć, że jest najstarszym synem lorda Grandinsona?"
W polu "ród" wystarczyłoby samo Grandinson (;
Wygląd i historia nie są jakoś szczególnie piękne gramatycznie, ale trzymają się kupy. Ekwipunek - głowica rodu? Może lepiej głowica w kształcie głowy lwa? |
|
Derek Baratheon Skąd : Koniec Burzy Liczba postów : 242 Join date : 16/03/2014 | Temat: Re: Duncan Grandison Pią Cze 20, 2014 6:51 pm | |
| Dobra, myślę, że gramatycznie się poprawisz, więc ode mnie akcept (; Miłej gry! |
|
Sponsored content | Temat: Re: Duncan Grandison | |
| |
|