a
IndeksLatest imagesRejestracjaZaloguj
Ruiny małej wioski za Przystanią



 

 Ruiny małej wioski za Przystanią

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Gość

Anonymous

Ruiny małej wioski za Przystanią Empty
PisanieTemat: Ruiny małej wioski za Przystanią   Ruiny małej wioski za Przystanią EmptySob Cze 22, 2013 5:27 pm

Nie dalej niż na 300 metrów od Królewskiej Przystani znajdują się niewielkie, zniszczone, drewniane chaty, w których od dawna nikt już nie mieszka. Mało kto się tam zapuszcza - niektórzy twierdzą, że to miejsce jest nawiedzone przez duchy zmarłych wieśniaków, zaś inni nie zbliżają się ze względu na wyjętych spod prawa zbójców, którzy mają w zwyczaju obozowanie tutaj z bogowie tylko wiedzą jakich powodów. 


Królewska Przystań późnym wieczorem była piękna: majestatyczna, wielka, a nawet trochę przerażająca. Porażała swą urodą każdego, nawet najbardziej zidiociałego niedołęgę. Jak to się działo? Jannie trudno było określić. Zresztą nie miała czasu się nad tym zastanawiać, bowiem właśnie prowadziła Elaine na palenie ognisk. Sama nie wiedziała, dlaczego jej zaufała. Może dlatego, że są na równej pozycji - obie były bękartami jakiś lordów, z tym, że Snow zapewne cechowała większa odporność na trudne warunki atmosferyczne. Trudno się nie zgodzić - ludzie z Północy zawsze byli twardsi niż reszta Westeros.

Kobiety szły szybkim, ale pewnym krokiem, a przynajmniej Janna. Pomyślała, że Waters zapewne czuje się dziwnie i nie wie czego się spodziewać. Bękartka Karstarków obawiała się, że przez coś takiego mogłaby zdradzić koronie miejsce, gdzie spotykali się wszyscy wyznawcy R'hllora, ale z drugiej strony trzeba było nawrócić jak najwięcej osób na jedyną słuszną drogę. Lubiła dziewczynę - razem pracowały i razem znosiły kaprysy Targaryenów. Ale nie było tutaj mowy o pełnym zaufaniu.

Z niedalekiej odległości majaczyły już obrysy chat i dało się wyczuć zapach palonego drewna. Janna przyspieszyła jeszcze bardziej, chcąc jak najszybciej poczuć obecność swego boga. Rzuciła do Elaine:
- Przebieraj nogami, bo jeszcze zobaczy nas ktoś, kto nie powinien.
Powrót do góry Go down
Gość

Anonymous

Ruiny małej wioski za Przystanią Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny małej wioski za Przystanią   Ruiny małej wioski za Przystanią EmptySob Cze 22, 2013 6:02 pm

Co my robimy...!
Elaine sama nie wiedziała, dlaczego dała się namówić na tą szaloną eskapadę. Wszak była wychowana w wierze w Siedmiu. A to tutaj... to przecież herezja.
Zaraz będzie uczestniczyć w herezji! Coraz bardziej zaczynała tego żałować. Pobladła już na twarzyczce i gdyby nie zdecydowane spojrzenie Janny to na pewno by się wycofała!
Nie miała zresztą nawet czasu aby wytłumaczyć pannie Snow swe obawy, bo jej towarzyszka zmierzała przed siebie coraz szybciej, dziarskim krokiem. Z kolei pannie Waters już trzęsły się kolana i z trudem utrzymywała narzucone przez Jannę tempo.
Jak teraz o tym myślała, to uznała, że znalazła się tu chyba tylko po to, by nie sprawić przykrości koleżance. Polubiła Jannę i nie miała siły protestować, gdy służka mówiła jej o Czerwonym Bogu. Nie miała też odwagi jednoznacznie odrzucić zaproszenia na to ognisko... i teraz tego żałowała!
Rozglądała się niespokojnie.
-Czy to jest bezpieczne? Słyszałam, że kręcą się tu często zbójcy... - szepnęła trwożliwie do koleżanki. Potem z lękiem otworzyła szerzej oczy. Podbródek lekko jej zadrżał.
-Ale...kto nie powinien nas zobaczyć? J..Janna, nie wiem czy to wszystko to dobry pomysł...
Powrót do góry Go down
Gość

Anonymous

Ruiny małej wioski za Przystanią Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny małej wioski za Przystanią   Ruiny małej wioski za Przystanią EmptySob Cze 22, 2013 10:41 pm

- Nie panikuj, bo przyciągniesz tych całych zbójców, których tak się obawiasz - mruknęła, powoli tracąc cierpliwość, jednak Pan wskazywał jej drogę i dawał jej siłę, aby pomogła Elaine znaleźć ścieżkę Światła. Przez większość czasu mówiła cicho - nie szeptała, bo wówczas towarzyszka mogłaby jej nie usłyszeć.
- Doceń to, że Ci zaufałam i teraz Ty zaufaj mnie.

Powoli zbliżały się do ogniska, które z minuty na minutę stawało się coraz większe i większe. Otaczała je grupa wpatrujących się w płomienie ludzi, którzy nie wyróżniali się w zasadzie niczym. Kobiety, mężczyźni, młodzi i dojrzali. Tylko jedna osoba zwracała uwagę swoim wyglądem, a mianowicie kapłan R'hllora. Był to niski, szczupły mężczyzna o mocnym, śpiewnym głosie i długich, falowanych włosach do pasa w kolorze mahoniu. Nosił, rzecz jasna, czerwone szaty. Krążył wokół ognia, prowadząc chór. Wyśpiewywali hymn na cześć Pana. Nie robili tego zbyt głośno, z tego względu, że zapewne bali się wykrycia. Jeszcze zbyt mało wyznawców miał we włościach Korony R'hllor, ot co.

Janna nie podchodziła jeszcze do samego ogniska. Stały razem z Elaine na odległość jakiś 20 metrów od całego wydarzenia. Chciała, żeby dziewczyna mogła obserwować je z boku, a dopiero za chwilę ruszyć i po prostu włączyć się w pieśń. Snow milczała, przyglądając się jej. Widziała w niej duży potencjał, jeśli chodzi o wiarę. Mogłaby stać się jednym z prawdziwych wyznawców. Trzeba było ją jedynie przekonać, że to bezpieczne, dobre i właściwe. Że Siedmiu to zmyślone bóstwa, których tak naprawdę nie ma. Było to dosyć trudne zadanie, zważywszy na wychowanie Waters, ale bękartka lorda Karstarka odziedziczyła trochę cech ojca - przede wszystkim chęć podejmowania trudnych wyzwań. Stwierdziła, że jak jej się nie uda, to komu?

Postały tak nie więcej, niż 15 minut, a następnie, kiedy pierwszy hymn został odśpiewany, Janna pociągnęła towarzyszkę za sobą, do ogniska, aby przedstawić ją kapłanowi.
- Witaj, kapłanie. To Elaine, o której wspominałam ostatnim razem. 
Powrót do góry Go down
Gość

Anonymous

Ruiny małej wioski za Przystanią Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny małej wioski za Przystanią   Ruiny małej wioski za Przystanią EmptySob Cze 22, 2013 11:00 pm

-To zbójcy wyczuwają panikę?- wyszeptała naiwnie. Na szczęście Janna pewnie jej nie usłyszała.
Wychowanie przez septy sprawiło, że Elaine żyła nieco... pod kloszem. Dlatego nie miała pojęcia o prawdziwych zbójcach, a wyprawy poza stolicę traktowała jako przerażające ryzyko.
Z drugiej strony, dawno już zauważyła, że żaden z Siedmiu nie uśmierza jej strachu ani nie oferuje namacalnej pomocy. Jej wiara była letnia i pełna wątpliwośći... dlatego panna Waters mogła stanowić dla Janny doskonałą osobę do nawracania.
O ile oczywiście będzie pod wrażeniem Pana Światła i jego wyznawców. A na razie nie była.
Podobało się jej ognisko i śpiewy, ale traktowała to tylko jako spektakularną ceremonię. W dodatku nie była w stanie się skupić, bo wciąż niepokoiła się o własne bezpieczeństwo. Co, jak nadejdzie straż? Czy uczestniczenie w ogniskach Czerwonej Sekty jest karalne? Jak bardzo niebezpieczna jest ta herezja?
-O czym oni śpiewają? - szepnęła do Janny gdy hymn się skończył, aby nie robić jej przykrości swoim brakiem entuzjazmu. Zaraz potem została pociągnięta do kapłana. Chciała protestować, ale przecież nie wypadało... Bała się, że nie wiedząc nic o tej religii, zrobi z siebie idiotkę. Albo, że (tak jak w plotkach o Czerwonej Sekcie) wystarczy wzrok kapłana, a zostanie zahipnotyzowana czy coś.
Wbiła więc spojrzenie w ziemię, a na mężczyznę zerknęła szybko i nieśmiało.
-Witaj... panie kapłanie. Jestem zaszczycona, iż mogłam tu przyjść. - wymamrotała, starając się brzmieć jak dama.
Powrót do góry Go down
Brynden Rivers

Brynden Rivers
Nie żyje
Skąd :
Bliźniaki
Liczba postów :
127
Join date :
07/06/2013

Ruiny małej wioski za Przystanią Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny małej wioski za Przystanią   Ruiny małej wioski za Przystanią EmptyPon Lip 01, 2013 10:11 pm

MG
 


Słońce już schowało się za horyzontem, a noc zapowiadała się na parną i spokojną. Zupełnie tak jak wszystkie poprzednie noce tego suchego lata. Morska chłodna bryza łagodziła trochę uporczywy upał jednak w blasku światła rzucanego na twarz kapłana, przez ognie widać było, dziesiątki niewielkich, srebrzystych kropelek potu, które spływały po jego policzkach i zatrzymywały się na brodzie. Za każdym razem gdy potrząsał głową by wyśpiewać kolejny werset valyriańskiej pieśni. Tłum powtarzał po nim, zdawali się nie rozumieć tego co z takim entuzjazmem wykrzykują ale na ich błyszczących od gorącej pomarańczowej łuny twarzach malowała się szczera radość. Byli to prości ludzie, wielu z nich wyglądało na wycieńczonych, jakby ledwo stali na nogach. Być może cały dzień ciężko pracowali bądź byli ofiarami suszy chodzącymi o pustych żołądkach przez wiele dni. Takich właśnie ludzi przyciągał ognisty bóg, biednych, zmęczonych i głodnych. Kapłani mówili o łaskach jakie spłyną na ludzi gdy tylko uwierzą, a oni porzucali starych nowych bogów i palili bałwochwalcze ognie. Tak mówiło się w Czerwonej twierdzy, o kulcie Pana światła.

Kiedy pieśń ucichła i Janna pociągnęła Elain w kierunku płomieni, obu pannom zrobiło się niesłychanie gorąco. Żar bijący od płonącego drewna był nie do zniesienia a towarzyszyły mu głośne trzaski pękających gałązek.
Człowiek w czerwieni,wytarł z namaszczeniem twarz w rękaw swojego stroju a widząc zbliżającą się dziewczynę z północy, serdecznie rozłożył ramiona i z uśmiechem na ustach rzekł. - Janna, mój Ty kwiecie północy, już się martwiłem ,że nie zdążysz! Zaczął z wyraźnym wschodnim akcentem. Wysłuchawszy słów panienek, spojrzał na Elain i dodał. - Chwała naszemu panu! Mam nadzieję ,że Chcesz przyjąć prawdę o naszym jedynym stwórcy do siebie i odrzucić kłamstwa zdradliwego demona o siedmiu twarzach jakimi karmi się dzieci tej ziemi. Słowa wypowiadał z niesamowitym namaszczeniem tak by odbijały się echem w uszach i wciskały wprost do duszy.
Powrót do góry Go down
Gość

Anonymous

Ruiny małej wioski za Przystanią Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny małej wioski za Przystanią   Ruiny małej wioski za Przystanią EmptyWto Lip 02, 2013 9:56 am

Zanim jeszcze dotarły do samego ogniska, Janna zdążyła szepnąć towarzyszce, że pieśni najzwyczajniej wychwalają wielkiego Pana Światła. Później już jednak dotarły przed oblicze kapłana. Mężczyzna był autorytetem dla Snow. Kiedy była mała, marzyła o zostaniu rycerzem w lśniącej zbroi. Świat jednak pokazał jej, że w wykonaniu kobiety ten zawód jest niemożliwy, nie przy obecnych stereotypach, których tak ściśle trzymało się społeczeństwo Westeros. Później chciała stać się lady jakiegoś wysoko postawionego lorda. To życzenie również zweryfikował świat: była bękartem. Lordowie wydawali za mąż córki wyłącznie z prawego łoża. Została więc pracownicą Targaryenów. A potem poznała jego: kapłana R'hllora, który obudził w niej pragnienie stania się tym, kim był on. Pragnienie służby.
Valar dohaeris...
Ogień palił ją w twarz. Nie na tyle mocno, aby zrobić jej krzywdę, ale tak, aby czuła na sobie wrzące ciepło płomieni. Tak właśnie widziała obecność Pana. Napawało ją to siłą, czuła, że dzięki temu będzie mogła przenosić góry. Na przywitanie kapłana, dygnęła, jak to na dobrze wychowaną damę przystało i rzekła:
- Valar morghulis. Cieszę się, że znów mogę uczestniczyć w ceremonii. Opowiedziałam Elaine wszystko, co sama mogłam. Reszta zadania należy do Ciebie, przyjacielu.
Odsunęła się o krok do tyłu, aby nie przeszkadzać, jednak cały czas bacznie przyglądała się pannie Waters. Ufała tym ludziom bardziej, niż komukolwiek innemu. Bardziej, niż rodzeństwu Mormontów, bardziej, niż nawet własnemu ojcu. Mimo wszystko wolała mieć dziewczynę na oku. Zdawała się być nieco nieprzewidywalna, będąc w stanie lęku, dlatego Janna czuła się w obowiązku pilnowania jej. W końcu to ona ją tu przyprowadziła, czyż nie?
Powrót do góry Go down
Gość

Anonymous

Ruiny małej wioski za Przystanią Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny małej wioski za Przystanią   Ruiny małej wioski za Przystanią EmptySro Lip 10, 2013 8:16 pm

Żar może i dobrze działał na Jannę, ale Elaine się go bała. Odsunęła się od ognia na ile mogła, a krople potu i tak zaczęły ściekać jej po twarzy. Miała wrażenie, że wygląda jak brzydkie, a w dodatku przestraszone kaczątko. Zerkała ze zdumieniem na przyjaciółkę, która pomimo żaru wciąż wyglądała całkiem dobrze. O pannie Waters pewnie nie można było tego powiedzieć. A że żadna kobieta nie lubi, gdy włosy i sukienka lepią się je do ciała, to czuła się jeszcze bardziej niekomfortowo niż wcześniej.
Do tego bała się, że zaraz wpadnie w ten ogień. Albo, że to wszystko był podstęp i ten człowiek w czerwieni spali właśnie ją. Przypatrywała się mu z mieszaniną strachu, nieufności, ale i podziwu. Gdy się odezwał do Janny, faktycznie sprawiał wrażenie bardzo...charyzmatycznego. A zaraz potem zwrócił się do niej samej.
Ledwo opanowała chęć cofnięcia się o krok. Nie wiedziała co zrobić ze wzrokiem i jak odpowiedzieć na jego słowa. Może faktycznie ostatnio nie czuła specjalnego działania Siedmiu w swoim życiu, ale...wychowały ją septy, więc odruchowo aż zadrżała, gdy usłyszała o "kłamstwach zdradliwego demona o siedmiu twarzach". Nie była to do końca odpowiednia strategia by przekonać ją do natychmiastowego przyjęcia wiary demona ognia, tym bardziej, że sama wciąż nie była przekonana. Opowieści Janny wysłuchiwała wszak z grzeczności, nie potrafiła znaleźć w sobie żaru dziewczyny z północy.
Nie wiedziała co odrzec na tą naglącą prośbę i patrzyła nieco bezradnie na czerwonego kapłana, ale na szczęście odezwała się jej przyjaciółka. To wprowadzenie do rozmowy nieco złagodziło wymowę słów mężczyzny, a samej Elaine pozwoliło wziąć oddech i wreszcie sformułować jakąś odpowiedź. Grzeczną odpowiedź, bo żar bijący w twarz nie pozwalał zapomnieć o niebezpiecznym ognisku.
-T..to dla mnie zaszczyt, że mogę tu być...panie. Janna faktycznie opowiedziała mi sporo, a ja przyszłam tu by...zobaczyć więcej. odparła ostrożnie, unikając odpowiedzi na pytanie, czy przyjmie ich wiarę. Sama tego nie wiedziała, wszystko działo się zbyt szybko.
Powrót do góry Go down
Brynden Rivers

Brynden Rivers
Nie żyje
Skąd :
Bliźniaki
Liczba postów :
127
Join date :
07/06/2013

Ruiny małej wioski za Przystanią Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny małej wioski za Przystanią   Ruiny małej wioski za Przystanią EmptySro Lip 10, 2013 8:33 pm

MG
 

Kapłan skarcił Jannę surowym spojrzeniem. Nagle jakby urósł w oczach, -Kto Cię nauczył tych słów? rzekł, a jego głos odbił się echem w głowach dziewcząt. gdy tylko skończył mówić na jego twarzy pojawił się znów ten sam wesoły uśmiech a jego aura skurczyła się i nadal był tym samym baryłkowatym kaznodzieją. Od razu spostrzegł ,że wypadł z roli dobrodusznego duszpasterza i od razu dodał. - Wybaczcie mój ton. Wielu ludzi w Essos używa tych słów, wielu niebezpiecznych ludzi. Dało się zobaczyć ,że w jego oczach pojawiły się maleńkie iskierki, być może to blask płomieni odbity od ognia, bądź najczystszy strach...

Po jego skroniach spływało coraz więcej dużych połyskujących w nocnym świetle kropli potu. Otarł jeszcze raz twarz, rękawem swojego stroju i dodał. - Jeszcze raz przepraszam za swoje zachowanie. Nowa dusza przybyła dzisiejszej nocy by poznać łaskę naszego pana! Chodźcie, czym prędzej, upał straszny niesie od świętego ognia a chyba żadna z was nie chciałaby się przypalić? Zażartował jakby nigdy nic i ruchem ręki ponaglił je w kierunku prostych ław stojących nieopodal wśród piasków. - Ahhh, Elaine? Tak? Wyglądasz na przestraszoną, mam nadzieje ,że to nie moja wina? Dodał po drodze i serdecznie uśmiechnął się do panny Waters.
- Janna, Pan nasz nie zapomni Ci tego ,że pomagasz zagubionym odnaleźć właściwą drogę. Powiedział, szło mu się zdecydowanie ciężko, zdawał się kuleć na prawą nogę, nie było tego widać gdy kręcił się śpiewając wokół ognia ale w tym momencie każdy by się zorientował.

Nagle rozpętało się piekło...

Pierwsza strzała chybiła. Wbiła się w ziemię, przelatując zaledwie kilka cali od głowy kapłana. Nim zdążył zareagować, uderzyła druga, celnie. Mężczyzna był martw nim jeszcze padł na ziemię z otwartymi oczyma. Gdyby jego strój nie był całkowicie czerwony zapewne dziewczęta widziałyby, rozszerzające się po nim plamy krwi. Chwilę później rozległ się nieznany panienkom acz charakterystyczny dźwięk manewru potocznie nazywanego przez wojskowych "deszczem stali" Dziesiątki pocisków poszybowało w powietrze, lotem parabolicznym. Słychać było okropny, rozdzierający nocną ciszę dźwięk lotek przecinających powietrze. Strzały spadały w losowe miejsca, widać było, że napastnikom chodziło o rozgonienie zebranych kultystów na cztery strony świata. Prawdopodobnie straż miejska postanowiła zakończyć w końcu niewygodną dla korony sprawę nawołującego do buntów czerwonego kapłana. Jannie udało się zachować chociaż resztki zimnej krwi. Wciągnęła swoją towarzyszkę w
niewielkie zagłębienie terenu i kazała leżeć aż pogrom się zakończy.

Mijały kolejne chwile, kolejne godziny i noc powoli zaczynała zamieniać się już w dzień, gdy panienki uznały ,że jest już bezpiecznie. Nie pozostało im nic, tylko wrócić w umorusanych sukniach do królewskiej przystani i udawać ,że nic się nie stało.



ZT:
Powrót do góry Go down
Sponsored content


Ruiny małej wioski za Przystanią Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny małej wioski za Przystanią   Ruiny małej wioski za Przystanią Empty

Powrót do góry Go down
 

Ruiny małej wioski za Przystanią

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Westeros :: Włości Korony :: Królewska Przystań-