Największa sala w Czerwonej Twierdzy jest Salą Tronową, gdzie obecny władca Siedmiu Królestw zasiada na Żelaznym Tronie; sam tron stoi na podwyższeniu, a prowadzą do niego wąskie schodki. Długi dywan rozciąga się od tronu, aż do masywnych brązowych, dębowych drzwi prowadzących do wyjścia z sali. Zbudowany na kształt prostokąta hall sam w sobie jest przestronny, zdolny pomieścić ponad tysiąc ludzi. Wysokie, wąskie okna rozstawione są wzdłuż ścian po wschodniej i zachodniej stronie, a nad tronem znaleźć można podobnej wielkości co zwykłe okna, kolorowy witraż. Dodatkową atrakcją są ozdabiające salę prawdziwe czaszki Targaryeńskich smoków.
Autor
Wiadomość
Joss Nhai
Skąd :
Zza Wąskiego Morza
Liczba postów :
21
Join date :
03/05/2013
Temat: Re: Sala Tronowa Sro Maj 22, 2013 7:44 pm
Nhai milczał przez cały czas wpatrując się w posadzkę pod swoimi stopami. Trochę to durne było, że tam Lord Frey z dumą dobrze urodzonego człowieka rozprawiał o wysokich stanowiskach z samym Królem, a on kontemplował materiał, z którego zbudowana było podłoga w Wielkiej Sali. Nawet jeżeli był to marmur, to w niespotykanym odcieniu. Przyszło mu na myśl, że wielu mężnych musiało się już wykrwawiać na tej pięknej podłodze. Bogowie mu świadkami, że nie chciał być kolejnym z nich.
Dlatego, kiedy Król zwrócił się niego z prostym pytaniem cudzoziemiec wziął głęboki oddech i uniosłwszy nieco głowę, tak żeby zamiast posadzki, oglądać pierwszy stopień, odparł głośno i wyraźnie: - Nazwyam się Joss Nhai, Wasza Miłość. Przybyłem do Westeros z Wolnego Miasta Braavos, żeby złożyć hołd w imieniu Morskiego Lorda Braavos i Boga o Wielu Twarzach Nowemu Władcy Siedmiu Królestw Aerysowi Targaryenowi, drugiemu tego imienia - donośny głos cudzoziemca odbijał się echem w pustej sali. - Pragnę ci, Panie ofiarować mój miecz i moje życie, tak jak uczyniłem to dla Lorda Freya.
Rhaena Targaryen
Skąd :
Dragonstone
Liczba postów :
342
Join date :
30/04/2013
Temat: Re: Sala Tronowa Sro Maj 22, 2013 7:55 pm
MG
Audiencja trwała w najlepsze. Walder ignorując dokuczliwy ból w kolanie przedstawiał sprawę z zamachowcem jak on ją widział. Rzeczowo i na temat. To się chwaliło. W nagrodę poprosił o miejsce w radzie. Miejsce, które w zależności od człowieka mogło być błahym stanowiskiem, bądź ogromną szansą. Tak samo wielką szansą mogło być dla Jossa samo spotkanie z królem, kto wie, może monarcha zechce i jego nagrodzić? Odpowiedź poznamy wkrótce, tymczasem, podczas odpowiedzi najemnika, do sali, z tylnego wejścia, wszedł maestr. Starszy człowiek, nieco już przygarbiony, który stawiał, małe, ale szybkie kroczki. Włosy miał już niemal białą, tak samo jak długą brodę. Zatrzymał się przy tronie i skłonił królowi. -Wasza Miłość. - Zaczął. Spojrzał przelotnie na gości przed tronem, po czym znowu skupił się na Aerysie. -Z Orlego Gniazda przyleciał kruk. Lord Reinmar Arryn, zawiadamia o złamaniu Królewskiego Pokoju. - Powiedziała nieco ściszonym głosem starzec, ale dało się go słyszeć w cichej sali tronowej. Podał władcy zwinięty pergamin by sam mógł go w spokoju odczytać, teraz, bądź kiedy skończy rozmowę z Lordem Przeprawy i najemnikiem. -Panie... - Dodał po chwili nieco bardziej zakłopotany, jakby nie wiedział czy powinien denerwować króla teraz. -Wciąż nie mamy wieści o Lady Rhaenie. - wydusił z siebie. -Zdołano jednak ustalić, że ostatnio była widziana w towarzystwie Lorda Lorenta Tyrella, dziedzica Wysogrodu... - dodał szybko jakby chcąc się usprawiedliwić, że dotąd nie udało się znaleźć ciotki króla. cofnął się pochylony kilka kroków, czekał na odpowiedź monarchy, może tan będzie miał mu coś do powiedzenia, jeśli nie, maestr odejdzie.
Możecie pisać nie czekając na mnie, pilnuję tematu, jak będzie potrzebny mój odpis, pojawi się on w czas.
Fire and Blood
Liczba postów :
465
Join date :
23/03/2013
Temat: Re: Sala Tronowa Sro Maj 22, 2013 10:03 pm
Po jakże przejmującej i urzekającej przemowie najemnika miał coś powiedzieć i... Skończyło się tylko na zamiarach. Wyprostował się kiedy ujrzał maestra i zaczął nasłuchiwać tego co mówi. Wysłuchawszy wieści skrzywił się i zwinął pergamin. Gdzie też mogła zniknąć jego własna ciotka? Znając ją nie było o co się martwić. Lepiej jednak było zrobić coś zawczasu niż później żałować, że się tego nie zrobiło. Ręką machnął do jednego ze swoich rycerzy i szepnął na ucho, niezbyt dyskretnie. - Poślijcie po nią rycerza albo kogokolwiek. Niech znajdzie ją i zamelduje mi o tym - po chwili dodał odsuwając się na swoje miejsce, tym razem do maestra - Możesz się oddalić. Tym razem czekał aż maestr wyjdzie z sali. Prawda to prawda, takie wieści nigdy nie świadczą o niczym dobrym, zwłaszcza w siedmiu królestwach. No ale cóż, nadszedł czas by wydać werdykt. Nie było to łatwe do wypowiedzenia, a co dopiero przemyślenia. - Lordzie Frey. Taka prośba nie jest łatwa do spełnienia, ale uznajmy tymczasem, że się zgadzam - oparł policzek na pięści i przeniósł wzrok na najemnika. Dodał po chwili namysłu - Czy ten oto także uczestniczył w... polowaniu na zamachowca, lordzie?
Walder Frey
Skąd :
Dorzecze, Bliźniaki.
Liczba postów :
78
Join date :
26/04/2013
Temat: Re: Sala Tronowa Sro Maj 22, 2013 10:28 pm
Prośba o dołączenie do małej rady została pozytywnie rozpatrzona przez Aerysa, co ucieszyło Freya. Marna pociecha po stracie krewniaczki, ale lepsze to niż nic, przynajmniej teraz Walder będzie mógł naprawdę zatroszczyć się o ludzi - zarówno swoich najbliższych, jak i tych obcych, ale wiernych koronie. Nic więc dziwnego, że zmartwił się złamaniem pokoju, bo to mogło oznaczać tylko jedno. Ktoś zaatakował Dolinę Arrynów, korzystając z tego, że wszystkie ważniejsze osobistości przebywały w stolicy, oddając hołd Aerysowi. Pytanie o najemnika zbiło trochę Waldera z tropu, jednak starzec nie dał tego po sobie poznać i szybko się opanował, odpowiadając szczerze i zgodnie z prawdą, co się stało, zastanawiając się, o co chodzi z tym "złamaniem pokoju". Prawie się udało, bo król trochę za dużo uwagi poświęcał Jossowi. To był przecież zwyczajny najemnik, prosta sprawa - pan daje pieniądze, sługa wykonuje polecenie. - Owszem, wasza miłość. Najemnik, którego opłacam, ocalił mnie przed śmiercią i pozbawił życia zamachowca szybko i sprawnie, zgodnie z prawami ludzi i bogów. Zamachowiec zabił moich rycerzy i... moją wnuczkę... więc śmierć była dla niego łaską. - głos mu się trochę załamał, kiedy wspomniał o Bethany, nie mając bladego pojęcia, że był jeszcze jeden zamachowiec. Dla Freya zamachowiec był jeden, który zrobił zamieszanie na sali balowej, zabił krewniaczkę Waldera, a potem uciekł, aż natrafił na ludzi z Bliźniaków i najemnika zza Wąskiego Morza, gdzie spotkał swój koniec. Wspomnienie o lady Rhaenie świeży członek małej rady przyjął do wiadomości i już zaczął kojarzyć pewne fakty, bo zamach i zniknięcie członkini rodu królewskiego to bardzo poważna sprawa. A kolano coraz bardziej go bolało.
Fire and Blood
Liczba postów :
465
Join date :
23/03/2013
Temat: Re: Sala Tronowa Sro Maj 22, 2013 11:14 pm
Aerys po wysłuchaniu co ma do powiedzenia Walder skinął dłonią na jednego z gwardzistów. - Wyślijcie... kogoś na zwiady do Doliny Arrynów. Przygotujcie zbroje i wojska, niech będą gotowi do wymarszu - poinstruował ich, tym razem bardziej dyskretnie i obserwował jak wojak wychodzi z sali. Niesubordynacja nie jest mile widziana w jego państwie, nawet jeśli chodzi o Tullych. Lepiej by mieli coś na swoją obronę, inaczej niezbyt miłe będzie spotkanie dwóch osobowości. - W takim razie tyś także będziesz mógł sobie czegoś zażyczyć, najemniku. Prośbę twą spełni lord, jako członek rady - rzekł do Jossa i spojrzał na Waldera. Nie było sensu stać tutaj jeszcze dłużej, wszystko zostało omówione. - Możecie się oddalić.
Joss Nhai
Skąd :
Zza Wąskiego Morza
Liczba postów :
21
Join date :
03/05/2013
Temat: Re: Sala Tronowa Czw Maj 23, 2013 10:59 am
Joss wolno podniósł się z klęczek. Został kopnięty zaszczytem wybrania sobie nagrody z rąk samego członka rady królewskiej. Jednak nie do końca zdawał sobie sprawę z wagi tego daru. Nie po raz pierwszy trafił na obcą ziemię, pod moc nieznanego władcy. Na każdego z nich patrzył tak samo. Z dystansem i bez poczucia lęku przed koronowaną głową. Bardziej obawiał się uzbrojonego przeciwnika, nastawiającego na jego życie, niż pana którego prawo do tytułu zależało od tego, kto wychędożył jego matkę. Nhai nie był idiotą, pozbawionym wyobraźni. Wiedział, że jedno królewskie słowo i w ruch poszłaby ręka kata. Ale trudno mu było czuć respekt przed człowiekiem, który nie jest w stanie sam wykonać wydanego przez siebie wyroku.
Każdy inny na miejscu Lorda Freya zażyczyłby sobie rekompensaty w złocie, ziemi, czy tytułach. Czy rozważnie było wybierać niepewne stanowisko w królewskiej radzie? Jossowi dopiero później przyszło się przekonać, że taka zapłata z królewskiej ręki była cenniejsza, niż cokolwiek innego. Szczególnie w obliczu sporu, jaki toczyły przeciw sobie zwaśnione rody. Cudzoziemiec zaczekał do momentu, kiedy Lord podniósł się z ziemi, co nie było łatwe z racji bólu, jaki odczuwał i w ślad za nim opuścił Wielką Salę. Tym razem smocze czaszki bardziej przerażały go, niż fascynowały.
[zt]
Walder Frey
Skąd :
Dorzecze, Bliźniaki.
Liczba postów :
78
Join date :
26/04/2013
Temat: Re: Sala Tronowa Czw Maj 23, 2013 11:25 am
Ulga? Nie jest to może idealne słowo, ale najbardziej pasowało do obecnej sytuacji. Walder zamienił parę słów z królem, wyjaśniając sprawę zamachu, cudzoziemca oraz własnej rodziny. Miał rację od samego początku, jego złe przeczucia sprawdziły się, a to dopiero był początek. Został jednak członkiem małej rady. Jego głos, głos człowieka z Dorzecza, z Bliźniaków, pana Przeprawy, dopiero teraz mógł się naprawdę liczyć. I Walder od razu zamierza z tego skorzystać. Skłonił nisko głowę na pożegnanie, zanim podniósł się z klęczek i ruszył wolnym krokiem do wyjścia, kulejąc, z Jossem u boku. - Udaj się do komnaty, gdzie spoczywa moja wnuczka, Leona. Niebawem tam przyjdę, jeśli jednak masz inne rzeczy na głowie, nie krępuj się. - odezwał się do Jossa, kiedy już opuszczali salę. Walder poprosił swojego najemnika, by ten poszedł do komnaty w której czekali po zabiciu zamachowca, sam jednak musiał parę rzeczy załatwić. I nie chodzi tu o odwiedziny maestera i wypicie makowego mleka, o nie. Walder Frey musiał wysłać kruki do Dorzecza. [zt]
Rhaena Targaryen
Skąd :
Dragonstone
Liczba postów :
342
Join date :
30/04/2013
Temat: Re: Sala Tronowa Czw Maj 23, 2013 4:49 pm
MG
Król rozwiązał sprawę i pozwolił oddalić się swoim gościom. strażnicy, pod którymi przybyli Lord Przeprawy i Joss odprowadzili ich do wielkich wrót.
Tymczasem za nimi czekał już kolejny interesant do Jego Wysokości. Caster Greyjoy. Pragnął on zobaczyć się z Królem w konkretnej i interesującej sprawie. Musiał jednak wysilić swoje szlachetne nogi i poczekać, bo król właśnie miał innych interesantów. Niebawem jednak wrota sie otworzyły, a obok mężczyzny przeszedł Lord Przeprawy - Walder Frey, a u jego boku nieznany mężczyzna wyglądający na najemnika, albo wędrownego rycerza. Strażnik mógł teraz zapytać o kolejną osobę co tez uczył. -Wasza Miłość ma kolejnego interesana. Lord Caster Greyjoy z Pyke. raczysz go przyjąć Panie? Lord pragnie omówić jakąś inwestycję. - Powiedział rycerz opadając na kolano przed podwyższeniem.
Jeśli Król wyrazi zgodę, mężczyzna wróci do wyjścia i poprosi Lorda Greyjoya o podążenie za nim. doprowadzi go do podwyższenia, po czym skłoni się i wycofa by zając swoje miejsce z boku.
Jeśli będę jeszcze potrzebna napiszę, tymczasem bawcie się sobą robaczki.
Fire and Blood
Liczba postów :
465
Join date :
23/03/2013
Temat: Re: Sala Tronowa Czw Maj 23, 2013 10:41 pm
Król odprowadził wzrokiem starego lorda i jego najemnika. Sądził, że dane mu będzie już odpocząć w swojej komnacie. Nigdy jednak nie ubywa spraw, ważnych mniej lub bardziej, zwłaszcza na takim stanowisku. Widząc swego rycerza wywołującego następną osobę, westchnął i skierował swój wzrok prosto na wrota. Masywne i potężne, z trudem zwykły śmiałek zdołałby je otworzyć. - Przyprowadźcie go - rzekł zwyczajnie, tonem jakim posługiwał się w dyplomatycznych rozmowach. Wzrokiem znów odprowadził posłańca, palcami zaczął nerwowo stukać o podłokietnik w oczekiwaniu na gościa. Ciekaw był ile jeszcze dziś niezapowiedzianych audiencji będzie musiał zdzierżyć.
Caster Greyjoy
Skąd :
Pyke
Liczba postów :
114
Join date :
18/05/2013
Temat: Re: Sala Tronowa Pią Maj 24, 2013 12:44 am
Czekając na swoją kolej Caster zdążył uczynić myślami dwa rachunki względem audiencji. Pierwszy nakazał mu wyobrażać sobie wciąż na nowo jak odgrywają się różne scenariusze audiencji, drugi napomnieć się, że przecież młody nie zna ani swojego króla, ani tym bardziej sali tronowej. Wstyd. Poczuł jak zrobiło mu się ciężej na żołądku. Po takim nietakcie jak przybycie na dwór bez wcześniejszego jego poznania można już było tylko grać w otwarte karty lub grać kogoś innego, co zrobił młokos? To pozostaje w ocenie tych par oczu, które mierzyły go od samego wejścia do wielkiej sali. Chłopak szedł wyprostowany, ale starał się nie zadzierać głowy gdy zbliżał się przed oblicze jegomości. Niegodna służka czekała na niego na zewnątrz, słysząc o potknięciach przedstawicieli innych rodów karcił się w myślach. Zatrzymał się niemal równo z strażnikiem, który zaprowadził go aż dotąd. Jego oczy zaszły jakby mgłą, skłonił głowę i uklęknął. Lewą ręką odrzucił kawałek sukna, schował za plecami zaciśniętą w pięści, a prawą przyłożył do serca. - Długie i obfite niech będą twe rządy, mój królu. Przybywam z imienia mego ojca Lorda Żelaznych Wysp. - po tych słowach pozwolił sobie na krótką pauzę aby podkreślić, że od tej pory będzie mówił w imieniu swojego ojca, a nie najmłodszego z rodu. Skrycie pragnął by każdy kto słyszał tę audiencję zdawał sobie sprawę jakiej jest wagi i od kogo pochodzi. - Pan mój widząc jak hołota i szarlataństwo siedmiu królestw ciągnie z dobroci królewskiej zdecydował się pomóc całemu Westeros. Ojciec, w swej mądrości proponuje wzniesienie największego więzienia jakie oczy widziały, chce odizolować wszelkie plugastwo społeczne co zalega w lochach lordowskich. Tym samym ród Greyjoy zobowiązywałby się do zajmowania więźniami, organizacją przesiedleń, przejmowaniem wrogów i zbiegów. - pozwolił sobie odetchnąć z deka, uniósł wzrok do poziomu pierwszego stopnia, mówił dalej - Ród nasz pragnie zaistnieć w oczach swego pana jako jego ręka sprawiedliwości nad plugawymi, oczernionymi i tymi wszystkimi, których dosięgają krzywości, brak zasad moralnych, czy strachu przed koroną..
Chciał rzecz jeszcze coś, ale powstrzymał się - niepotrzebny słowotok i zbytnia kokieteria mogły sprawić, że miłościwie panujący wstanie i miłościwie zdzierży go ciężką żelazną rękawicą po policzku za niepotrzebne zajmowanie cennego czasu. Wszystko po kolei.
Fire and Blood
Liczba postów :
465
Join date :
23/03/2013
Temat: Re: Sala Tronowa Sob Maj 25, 2013 3:22 pm
Aerys przyglądał się młodzieńcowi idącemu od drzwi. Czekał aż ten przedstawi swój powód audiencji, oby był dobry na tyle by marnować czas króla. Wysłuchał do końca tego zlepku słów w jedną całość i westchnął głęboko. Czyż to nie przypomina do złudzenia muru? Jednego wielkiego pobojowiska dla tych których nikt nie chciał? Bardzo możliwe. - Wszystkie plugastwa niegodne pobytu na Murze, szaleńcy i Ci których umysł nie pozwala na odbycie służby trafią do was. Ponadto także Ci których korona uzna za zdrajców, wepchniecie najgłębiej pośród nich wszystkich - rzekł spoglądając gdzieś ponad młodzieńca, prawdopodobnie na drzwi. Chwile później do samego króla podszedł ktoś ubrany w czarną szatę okalającą ciało. Szepnął coś do niego na ucho, a sam władca wyglądał na głęboko poruszonego. Skinął mu głową i niezbyt zadowolony spojrzał na młodego Greyjoya. - Czy to wszystko? - rzekł łagodnym tonem.
Caster Greyjoy
Skąd :
Pyke
Liczba postów :
114
Join date :
18/05/2013
Temat: Re: Sala Tronowa Sob Maj 25, 2013 5:54 pm
Na chwilę Caster stracił rezonans sytuacji, król nadał Greyjoyom oficjalnie nowe prawa i obowiązki jako "ręka sprawiedliwości nad plugawymi". Od teraz Żelaźni mogli dać upust morskim żądzom i goryczy przelewającej krew, młody miał ochotę wybiec już w tamtej chwili, ale było coś więcej. Przyszedł nie tylko dla władzy nad zgnilizną społeczną. - Mój królu, - rozpoczął całkiem poważnie, a głos miał pewny - ród Greyjoy przyjąwszy część jarzma jakie dźwiga miłościwie nam panujący, uniżenie prosi o jedną łaskę, ślubu. Żadne zło, które przybędzie do Pyke nie zepsuje woli Żelaznych Ludzi póki rozświetlać je będzie królewskie piękno, Rhaeny Targaryen. Ludzie Morza pragną pokoju. - skończył. Serce waliło mu młotem, pierwszy raz ubiegał się o czyjąś rękę. Fakt, był katem i fakt, nie znał się na miłości, ale wyznawanie jej okazuje się nadzwyczaj trudne. Nieważne kalkulacje i piękne słówka, gdy ostateczna decyzja pozostawała w rękach króla, kto wie? Może jeszcze nie wyczerpał do cna limitu szczęścia? Co więcej wciąż Caster reprezentował wolę Lorda Wysp i Ludzi Morza, a nie dziecięce prośby. Mimo wszystko takiej prośby nie można potraktować jak błahostkę, co również nie oznacza, że nie można jej odrzucić.
Fire and Blood
Liczba postów :
465
Join date :
23/03/2013
Temat: Re: Sala Tronowa Sob Maj 25, 2013 7:45 pm
Król dziś był w nazbyt dobrym humorze, tak jak podczas ostatnich paru dni. Wszystkie ostatnie wydarzenia odbiły się echem nie tylko w stolicy, w zachowaniu władcy także. Niestety i nawet on miał swoje limity, a takowe szybko się wyczerpywały. Tak samo było teraz, przed nim stał młodzieniec proszący o rękę jego ciotki. Ciotki która mogłaby być co najmniej jego najmłodszą siostrą. Prawda, lord zaszalał w kwiecie wieku a teraz Aerys musiał znosić takie oto prośby zamiast niego. - Prosisz mnie o rękę mojej krewnej...- rzekł nieśpiesznie i usiadł prosto. Rękę położył na łokietniku i oparł się o nią. Przez chwilę myślał nad dogodną sobie odpowiedzią. - Jeśli chcesz jej rękę... dowiedz swego męstwa. Wygraj co najmniej jedną dyscyplinę turnieju a pobłogosławię was - odchylił się i rzekł po chwili - Dla waćpana pewnie coś takiego trudne nie będzie.
Od razu jak chłopiec lazł do drzwi, ten machnął na niego ręką. Poczekawszy aż zostanie sam w sali stukał palcami o łokietnik. Później jedynie wstał i zniknął gdzieś w drzwiach prowadzących niedaleko tronu.
//zt
Ostatnio zmieniony przez Aerys Targaryen dnia Pon Maj 27, 2013 6:58 pm, w całości zmieniany 1 raz
Caster Greyjoy
Skąd :
Pyke
Liczba postów :
114
Join date :
18/05/2013
Temat: Re: Sala Tronowa Nie Maj 26, 2013 12:49 am
Chcąc nie chcąc na to wygląda, że Caster będzie musiał dotrzymać obietnicy złożonej siostrze i przybyć na turniej, choć chyba nikt nie spodziewałby się w jakim charakterze. Kącik jego ust na chwilę zadrżał z odrazą, ale był to zabieg tak szybki, że równie dobrze mógł być mgnieniem uśmiechu na twarzy. - Skoro tak ma być ruszam w tej chwili na turniej - odpowiedział trochę nazbyt pewien siebie młokos - Zwyciężę i zbratam nasze rody krwią. - dodał zaciskając pięść pewien siebie. Ukłonił się jeszcze na chwilę i orzekł na sam koniec: - Panie, dziękuję za poświęcenie mi twojego cennego czasu. Oddalę się teraz, jeśli nie trzyma mnie nic więcej. - zakończył, a zaraz potem powoli zaczął skłaniać się do opuszczenia wielkiej sali. Czekał na niego turniej.
[zt]
Quentyl Tully
Skąd :
Riverrun
Liczba postów :
15
Join date :
31/05/2013
Temat: Re: Sala Tronowa Sro Cze 05, 2013 11:27 pm
Wielka Sala, miejsce gdzie podjęto wiele ważnych decyzji odnoście Westeros, chyba... Jedno trzeba przyznać, robi wrażenia,. Nie koniecznie pozytywne. Szczególnie, kiedy przez wielkie dębowe drzwi wprowadza cię oddział wiernych psów króla. Zwarty szyk, lśniące zbroje. Taaaa, to wszystko robi duże wrażenie. Członkowie rodu Tully w końcu znaleźli się na miejscu. Na Siedem Piekieł! Ci gwardziści strasznie się wleką. Chociaż trzeba przyznać, ciemnowłosy miał z nimi niezły ubaw, ale pomińmy te mało ciekawe szczegóły... Pierwszą rzeczą jaka rzuciła się w oczy Quentyla był pusty tron, który ponoć powstał z tysięca mieczy. Więc nareszcie znaleźli się w miejscu wyznaczonym przez króla, tylko że króla tu nie było. Trzeba przyznać ma facet tupet, cóż za całkowity brak szacunku i dobrego wychowania! Żeby zaprosić kogoś na przymusowe spotkanie i się na nim nie stawić. W sumie młody panicz nie wiele o nim wiedział. Może pomimo dość młodego wieku król miał problemy z pamięcią? O albo żona go zajęła bardzo ważnymi sprawami, jeśli wiecie o czym mówię. Podobno była jego siostrą. Kolejna rzecz, która nie mieściła się w jakże wspaniałym umyśle młodego lorda. On sam przecież ledwo patrzył na swoje siostry. W sumie to Tully zawsze stronił od towarzystwa kobiet, a te które lubił można było policzyć na palcach obu rąk. Może jeszcze dlatego nie miał żony? Tylko same byłe narzeczone na kącie, kto wie. Wiadome jest, że zapowiedział Ojcu, iż jego małżeństwo będzie czysto polityczne. Najważniejsze w życiu to dobrze się ustawić! No, przynajmniej on tak myślał. Kończąc ten melodramat niebieskooki odwrócił się w stronę kundla w lśniącej zbroi, który wcześniej tak pięknie przemawiał i jakże równo maszerował w tempie żółwia, któremu przeznaczona jest śmierć. Więc... - zaczął wypowiedź, po czym drażniąc się z rycerzem zaczął rozglądać się chaotycznie po całej sali. - Czyżby król chciał pochwalić się, ale pustą salą? - wysilił się najbardziej, jak potrafił, żeby nie zabrzmiało to jak kpina. - Która jest bardzo piękna nawiasem mówiąc. - postarał się, by uśmiech nie był drwiący, ale coś mu nie wyszło. - Ale nadal pusta. - dodał szybko i nie czekając na odpowiedź odwrócił się w stronę tronu.
Ariel Tully
Skąd :
Riverrun
Liczba postów :
179
Join date :
27/04/2013
Temat: Re: Sala Tronowa Sro Cze 05, 2013 11:56 pm
Przerażona szła przez chłodne korytarze trzymając się jak najbliżej rodzeństwa i jak najdalej gwardzistów, których się po prostu bała. Byli wysocy, dobrze ubrani, ich twarze były nieprzeniknione. Jakby po prostu nie mieli emocji, przez co Ariel czuła się jeszcze bardziej niepewnie. Cała blada weszła do Wielkiej Sali. Zachwycała swoją niezwykłą urodą, ale i powagą. W żelaznym tronie, który stał pusty, było coś złowieszczego. Coś co budziło lęk w sercu młodej dziewczyny, a ona spojrzała niepewnie na brata. Gdyby był tu Rodrick zdecydowanie czułaby się bezpieczniej. Samą swoją postawą pokazywał, że oni tu coś znaczą i wiedziała, że nic złego jej się nie stanie. Quentyl był inny. Już zagadywał do gwardzistów przez do Ariel coraz bardziej się bała. Po nieprzespanej nocy, dziwnej atmosferze na turnieju i tym wezwaniu na do Wielkiej Sali trudno jej się było pozbierać. Zakręciło jej się w głowie i wsparła się na ramieniu siostry. Była cała blada, jasne włosy łagodnie opadały na jej ramiona zakrywając twarz i przerażone niebieskie oczy. Po chwili jednak podniosła głowę i rozejrzała się po Sali w poszukiwaniu króla. Chciała, żeby jak najszybciej przyszedł. Chciała, żeby to się jak najszybciej skończyło. Z jej oka spłynęła jedna duża łza. Nie była to łza ani smutku, ani wzruszenia. Po prostu była cała rozemocjonowana. Bardzo się bała mimo, że sama nie wiedziała czego konkretnie się boi. Chyba właśnie lęk przed nieznanym był najgorszy dla takiej osóbki jak Ariel, która bardzo szybko potrafiła się rozpłakać, czy nawet zemdleć tylko przez emocje. Była bardzo wrażliwa. Czasami mówi się, że to plus, jednak w jej przypadku chyba tak nie było.
Artemis Arryn
Skąd :
Riverrun
Liczba postów :
150
Join date :
27/04/2013
Temat: Re: Sala Tronowa Czw Cze 06, 2013 4:39 pm
Kroczyła dumnie przy gwardzistach w ogóle na nich nie zwracając uwagi. Podporządkowywała do nich tylko swój chód, jednak gdyby nie to można by było się zastanawiać czy przypadkiem panna Tully idzie tędy przez przypadek. Ignorowała również brata, który zaczął pogawędkę z gwardzistami. Miała ochotę prychnąć i wywrócić oczami, ale już ustaliła, że będzie ignorowała całe otoczenie. Wielka Sala jak się spodziewała była imponująca. Podziwiała żelazny tron. Był również piękny i potężny. Zrobił na Artemis bardzo dobre wrażenie. Przez chwilę zapomniała o niepokoju, który nie dawał jej spokoju. Ze zdziwieniem stwierdziła, że nawet nie ma już tych okropnych bóli głowy, które towarzyszyły jej od rana. Jednak przypomniawszy sobie o tym znów zaczęła rozmyślać o Arrynach i o tym jak jej bracia byli głupi by ta pogłoska się tak szybko rozprzestrzeniła ! I czemu jej nic nie powiedzieli ! A najważniejsze, czy to był pomysł jej braci czy jej ojca ? Te informacje chyba by jej nic nie dały, ale przynajmniej nie stałaby teraz w Wielkiej Sali w niewiedzy. Przyrzekła sobie w myślach, że nie odezwie się ani słowem. Nagle poczuła czyjeś ramie na swojej ręce. Spojrzała w stronę siostry. Wyglądała potwornie, jakby ją mieli zaraz pokroić żywcem. Dyskretnie złapała ją za dłoń by dodać jej trochę otuchy i zaalarmować tym samym, że raczej powinna teraz przestać zachowywać się jak, no po prostu jak Ariel.
Fire and Blood
Liczba postów :
465
Join date :
23/03/2013
Temat: Re: Sala Tronowa Sob Cze 08, 2013 8:27 pm
Patrząc na oddalającą się Ravath, z irytacji o mało co nie zazgrzytał zębami. Jak ona śmiała się tak do niego odzywać? Cała taka była, od zawsze: można ją było kochać lub nienawidzić. Zawsze myślał, że dalej mu niż bliżej do tego drugiego uczucia, ale w takich chwilach.. Plotki dotyczące tego, kto z kim się przespał czy kto jak się zbłaźnił nie interesowały go ani trochę – chyba, że dotyczyły jego osobiście. Albo rodu. Nie mógł przecież pozwolić, by Targaryenów ktokolwiek głośno obmawiał. Tak to się zaczyna, najpierw niegroźna, niesprawdzona informacja, potem bunt, zamach, kto wie co jeszcze. I tym samym nie da tym przeklętym Tully’m robić z siebie głupca. Niech nie liczą na akt dobroci. Obejdzie się z nimi tak, jak to oni próbowali z jego osobą. Nie odezwał się już do żony, za to skinął głową Aemonowi i szybko opuścił sale Obrad. Za nim jak cienie podążyła dwójka strażników, pilnująca przed chwilą drzwi. Szli za nim w odpowiedniej odległości i nie pytali o nic. I dobrze. Wpadł do Sali tronowej z dumnie uniesioną głową, a stukot jego butów był jedynym słyszalnym dźwiękiem. Wydawało się, że wraz z jego przybyciem do pomieszczenia temperatura znacznie się obniżyło. Zabawne. W końcu nie był zwykłym prostaczkiem, a Smokiem. Ogniem. Z niezdradzającą emocji twarzą zasiadł na Żelaznym Tronie, tak samo niewygodnym jak zawsze. Zaszczycił Tullych spojrzeniem, tyle, że nie można go było nazwać dobrotliwym. Gdyby wzrok mógł zabijać, ryby z Dorzecza właśnie ległyby trupem. Dziewczyny nie wyglądały najlepiej, pokusiłby się nawet o stwierdzenie, że jasnowłosa zaraz zemdleje. Być może oznaczało to, że są przerażone zaistniałą sytuacją i nie wiedzą, dlaczego rozgrywa się na ich oczach. Mogło też jednak oznaczać, że są winne i tak roztrzęsione na myśl, co z nimi zrobi. Obie wersje wydawały się równie prawdopodobne. Za to chłopak zachowywał się całkiem odmiennie. Nie trząsł się jak osika, tylko stał wyprostowany i arogancki. Już samo to sprawiło, że Aerys zechciał wysłać go na szubienice. Albo spalić na stosie. Przez kilka zdradliwych sekund, ale jednak. - Nie muszę wyjaśniać, dlaczego się tu znaleźliście. Atakując Dolinę Arrynów zburzyliście panujący pokój oraz wymierzyliście policzek Królowi. Czy macie coś na swoje usprawiedliwienie? Coś, dzięki czemu nie miałbym was należycie ukarać? – Jego głos, donośny, niewzruszony, zdawał się działać odpowiednio nie tylko na Tullych, ale i wszystkich obecnych tu ludzi. Przesuwał wzrokiem po twarzach osób z Dorzecza, nieustępliwie, mogło się zdawać, że nawet bez mrugnięcia. W końcu zatrzymał się na chłopaku. Jak on się nazywał? - Ty. – Zmrużył oczy, wpatrując się w Quentyla. Pokazał mu gestem dłoni, żeby się przybliżył. - Powiedz mi, chłopcze, od jak dawna planowaliście tą napaść? Czy ktoś jeszcze jest w to zamieszany? Mów wszystko, co wiesz, i nawet nie próbuj kłamać. Jeszcze bardziej się pogrążysz. – Chciał wiedzieć tu i teraz, jak rozpętali tą cholerną wojnę. Czy za wszystkim stał Lord Tully? A może któryś z jego synów? Z kim byli w zmowie? Czy mieli jakiś związek z zamachem na niego? Czekał na wypowiedź młodego, a minuty zdawały ciszy zdawały się wlec w nieskończoność.
Artemis Arryn
Skąd :
Riverrun
Liczba postów :
150
Join date :
27/04/2013
Temat: Re: Sala Tronowa Pon Cze 17, 2013 9:31 pm
Nikt nie jest wściekły, że wcinam się za Quentyla ?
No i do Wielkiej Sali wszedł król. Odważyła dyskretnie się mu przyjrzeć. Wydawało się, że jej serce bije równo ze stukotem butów króla. Wzięła głęboki oddech by się uspokoić. Może byłaby o wiele bardziej spokojna gdyby Rhaena jej tego nie powiedziała, albo czuła jeszcze gorzej. Ogólnie ta sprawa z bitwami nie podobała jej się. O wiele była bardziej pociągająca w książkach, których i tak nigdy nie chciała się zagłębiać. Król wyglądał dumnie i bardzo groźnie. Gdy spojrzał na Artemis tym groźnym spojrzeniem miała wrażenie, że nie wygląda w tej chwili lepiej od przestraszonej Ariel. Zatrzepotała parę razy rzęsami i udała zdziwioną minę gdy król wypowiedział na głos, fakt iż najechali na Arrynów. Lepiej udawać, że pierwsze o tym słyszy, choć teoretycznie faktycznie tak było. Wcześniej jedynie wspomniała o tym Rhaena Targaryen. Ciekawe czy kobieta wiedziała, że król będzie chciał z nimi rozmawiać i specjalnie ją uprzedziła. Może wiedziała co król zamierzał z nimi zrobić ? Poczuła dreszcz przebiegający po całej długości pleców. Ta myśl odrobinę ją przeraziła. Chyba nie każe ich zabić ? O dziwo wraz z wypowiadanymi przez króla słowami zaczynała się powoli uspokajać. Wiedziała, że nie może teraz trząść się ze strachu. Powinna zachować spokój i spróbować myśleć racjonalnie. Kiedy król wezwał Quentyla spojrzała w jego stronę. Zazwyczaj był dość dobrym rozmówcą jak chciał. Jednak jak dalej będzie robił tak aroganckie miny nie wyjdzie im to na dobre. Wszystkim. Zaryzykowała i wystąpiła naprzód zanim jej brat to zrobił. -Wasza Wysokość. - dygnęła nisko. -Mogę przyrzec na Siedmiu, że ja jak i mój brat i siostra dowiedzieliśmy się o tym ataku z twoich ust. Nie zostaliśmy o nim poinformowani przez naszą rodzinę. Nie mam pojęcia jaki mieli cel atakując Arrynów, ani który z moich krewniaków odważył się na taki krok. Jestem przekonana, że mój ród jest cały czas wierny królowi. - mówiła głośno i wyraźnie, nie zająknęła się. Serce biło jej jak szalone, jednak nie było po niej widać jak bardzo jest zdenerwowania.
Ariel Tully
Skąd :
Riverrun
Liczba postów :
179
Join date :
27/04/2013
Temat: Re: Sala Tronowa Pon Cze 17, 2013 11:08 pm
Zobaczyła króla. W innych okolicznościach byłaby pewnie zachwycona majestatem monarchy. A teraz najwyraźniej wygląd króla ją przerażał. Marzyła o tym, żeby być przez niego zauważoną, ale nie w ten sposób. Chciała być jedną z najpiękniejszych dam dworu. Jak na razie to taka była jej największa ambicja, ale teraz wszystko toczyło się całkowicie nie po jej myśli. Zamach, nieprzespana noc, turniej, który dla niej został przerwany, bo zostali zaprowadzeni przez rycerzy przed oblicze króla. Gwardziści nie wyglądali zbyt przyjaźnie. Może i można by było dojrzeć w ich oczach coś pięknego, jednak w tym momencie Ariel nie zachwycała się urodą mężczyzn, jak zwykle to miała w zwyczaju. Teraz była osłabioną i przestraszoną kruszyną uwieszoną na ramieniu siostry. Gdy usłyszała stukot butów króla wiedziała, że nie może przywitać go właśnie w takiej pozycji. Może i wlepienia wzroku w marmurową posadzkę było nadwyraz interesujące w tym momencie, jednak to był król. Trzeba było okazać mu szacunek. Została jeszcze upomniana przez swoje rodzeństwo. W takiej sytuacji musiała zachować się jak trzeba i uniosła do góry głowę. Nie bez wysiłku spojrzała przed siebie, gdy wszystko zawirowało jej w głowie i lekko się zachwiała. Następnie z gracją dygnęła i spojrzała na króla swoimi niewinnymi błękitnymi oczami jak łania patrząca na myśliwego. Wiedziała, że gdyby było trzeba król nawet by ją zabił, ale teraz nie wiedziała dlaczego coś takiego ma miejsce. Kompletnie nie rozumiała o czym jest mowa w tej Sali. Patrzyła to na jedno, to na drugie z rodzeństwa zdezorientowanym wzrokiem. Nie orientowała się w polityce, nie orientowała się w tym wszystkim o, czym mówili. Za dużo emocji na raz. Dziewczynie znów zawróciło się w głowie. Bardzo przeżywała śmierć Bethany mimo, że znała ją od niedawna, bo od podróży do Królewskiej Przystani. Bardzo przeżywała to, że nie ma przy niej Rodricka, który był zawsze, gdy miały miejsce takie sytuacje jak ta. Bardzo przeżywała to, że zostali wezwani i prowadzeni przez królewską straż do samego króla. A teraz jeszcze ta dyskusja, z której wynikało, że należy do rodziny zdrajców. To było za wiele dla małej Ariel .Jak przecież mogliby zrobić coś wbrew królowi? To nie mieściło się w jej głowie, bo uważała go za największą potęgę. Zachwiała się po raz kolejny widząc jak cała sala wokół niej wiruje. Zrobiło jej się ciemno przed oczami i już o niczym nie myślała. Po prostu opadła na podłogę i zemdlała z nadmiaru emocji. Ostatkiem sił złapała się ramienia siostry, ale wcale nie kontaktowała, a jej oddech był ciężki.
Ostatnio zmieniony przez Ariel Tully dnia Wto Cze 18, 2013 11:27 pm, w całości zmieniany 1 raz
Quentyl Tully
Skąd :
Riverrun
Liczba postów :
15
Join date :
31/05/2013
Temat: Re: Sala Tronowa Wto Cze 18, 2013 5:36 pm
Och, w końcu się pojawił, elegancko spóźniony, jak to na króla przystało. Trzeba powiedzieć, że wyglądał zupełnie inaczej niż w wyobraźni młodego Tullego. W tamtym pokręconym miejscu był... inny i to w tym gorszym znaczeniu, ale mniejsza o wytwory pokręconego umysłu czarnowłosego. Po niecałym ułamku sekundy, od kiedy Quentyl zdał sobie sprawę kim jest jegomość, który nagle znalazł się w sali. Jak na zawołanie młody panicz zgiął się w pół przed mężczyzną. Zrobił to w wręcz rekordowej prędkości, można było odnieść wrażenie, że do tego skłonu przygotowywał się przez całe życie. Wyprostował się lekko po chwili. Trzeci z nadmierną grzecznością czekał z opuszczoną głową na znak od króla. Na jego szczęście władca nie widział miny Tullego po swojej wypowiedzi. Twarz jego ozdabiało na zmianę zdziwienie, jak i złość. Taaak, w kilka sekund zdążył pozbierać się z szoku jakiego doznał i od razu przeskoczył to wymyślania tortur, jakie spotkają głupca, który postanowił wywołać wojnę. Nie, nie chodzi o sam fakt wywołania jej! Najprawdopodobniej chłopak był zły na to, że nikt go nie wtajemniczył w ten, jakże błyskotliwy pomysł. Uwagę chłopaka rozproszyła na chwilę jego siostra, która przerwała milczenie w sali. Ach, te kobiety... Nigdy nie potrafił zrozumieć czy są aż tak głupie czy jednak tak niewinne, a może jedno i drugie? Postanowił nie przerywać siostrze, bo tak chyba wypada? Poczekał aż ta skończy i zgodnie z poleceniem króla podszedł w jego kierunku. Przeszedł te kilka metrów z pochyloną głową tak, że nikt nie widział jego wyrazu twarzy. Nagle niczym grom z jasnego nieba uklęknął przed królem. Towarzyszył przy tym dość głośny dźwięk i mógłbym przysiąc, że także chrupnięcie. Quentyl klęczał przed królem na jednym kolanie, a jego prawa ręka znalazła się na piersi, dokładnie przy sercu. - Pozwól Panie, że zrobię to co nie dane było mi wcześniej. - wypowiedział dość drżącym głosem, jakby jeszcze nie dotarło do niego to co się przed chwilą wydarzyło. - Ja, Quentyl Tully, jako trzeci i zarazem najmłodszy syn Lorda Riverrun, składam przysięgę wierności, przyrzekam chronić mego Króla i jego królestwo, dopóki me serce będzie bić, a krew w żyła krążyć, dopóty będę chronić twego honoru, jak i pokoju w twym królestwie. - na przekór wcześniejszej niepewności teraz był bardzo pewny siebie, a słowa te wypowiedział na jednym tchu nie podnosząc wzroku na króla. - Żeby dowieść mej lojalności oraz mego rodu do Waszej Miłości, przyrzekam dostarczyć głowę zdrajcy, który ośmielił się tak zhańbić mego Króla, bez względu na to, czy to któryś z mych braci czy mój własny ojciec. Oczywiście, jeśli ty Panie nie masz nic przeciwko. - tym razem spojrzał na króla na ułamek sekundy, dokładnie wtedy kiedy wypowiadał się na temat zdrajcy, na jego twarzy zagościło obrzydzenie. Najwidoczniej na prawdę nie podobało mu się to co uczynił ów człek, kimkolwiek by nie był. - Pozwolę sobie na to zuchwalstwo i... - tu zawahał się przez chwilę i przerwał. - proszę o łaskę dla mych sióstr, które niczym nie zawiniły. - przez kilka sekund można było zobaczyć, jak jego spojrzenie, bez powodzenia, próbuje dosięgnąć jego sióstr. - Ze mną uczyń co zechcesz. Dalej klęczał przed swym władcą i czekał na jego słowa. Przypadkowy przechodzień mógłby stwierdzić, że Tully wyglądał w tym momencie, jak rzeźba. Nie drgnął nawet o cal! Twardo, ze spuszczoną głową trwał w niewygodniej pozycji.
Fire and Blood
Liczba postów :
465
Join date :
23/03/2013
Temat: Re: Sala Tronowa Pon Cze 24, 2013 10:50 am
Przyjrzał się uważnie pannom z rodu Tullych. Nie wyglądało na to, aby kłamały, ani tym bardziej maczały palce w wojennych występkach. Mimo to... Aerys doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że niewiasty podstępnością potrafią przewyższyć każdego męża. Może taki był plan od początku. Wysłać niewinne panny do Przystani, by udawały, że nic nie wiedzą i ułaskawiły rozsierdzonego króla, by oddał Orle Gniazdo i cały wschód panom z Dorzecza? A jaki byłby następny krok? Nie wzruszyło go to, że jedna z panien o mało co nie zemdlała. - Oby twe słowa były prawdziwe, moja panno - zwrócił się zimnym tonem do Artemis, po czym przeniósł wzrok na młodzieńca. Nie podobał on mu się. Mimo iż kleknął i zaczął wywód o własnej lojalności. Dobre sobie. Czy oni się spodziewali, że uwierzy, iż ktoś w tajemnicy zebrał dziesięć tysięcy mężów i potajemnie ruszył do Doliny? Niedorzeczne! - Rychło wczas przychodzi ta przysięga, chłopcze - warknął Aerys, przyglądając się młodzianowi. - Lepiej byś nie łgał jak Twoi bracia zdrajcy. Cóż on miał z nimi począć? Susza, podobno zamieszki wśród chłopstwa i jeszcze ta przeklęta wojna. No i zamachowcy. Ładnie toczyły się jego rządy, nie ma co. Bedzie musiał ukarać Dorzecze. - Póki co, wszyscy zostajecie w Przystani, nie wolno wam się ruszyć z Twierdzy - przemówił władczym tonem. - Gdy wpadniecie na coś mądrzejszego od pustych słów, to jest jakiś pomysł, by się pokajać i zakończyć konflikty, będę mógł was wysłuchać. Póki co, zejść mi z oczu!
Gdy rodzina Tullych opuściła salę, Aerys zwrócił się do swego Herolda. W krótkich słowach kazał mu obwieścić zakończenie Turnieju. Wojna. Tyle wystarczy. W Westeros trwa wojna. Nie czas na zabawy. Nadeszły ciężkie czasy. Gdy rozkazy zostały wydane, Aerys opuścił salę. Musiał wydać jeszcze kilka rozporządzeń.
zt
Damon Arryn
Skąd :
Dolina Arrynów
Liczba postów :
177
Join date :
13/06/2013
Temat: Re: Sala Tronowa Czw Cze 27, 2013 9:46 pm
Damon dostał wiadomość od posłańca, że król go oczekuje. Prawdopodobnie dostał wiadomość, o tym, że chcą zakończyć wojnę Arrynów i Tullych. Miał nadzieję, że Aerys II nie będzie miał żadnych zastrzeżeń do jego warunków, które zaproponował Artemis Tully. Wszedł do Wielkiej Sali i zastanawiał się czy zastanie tu króla. Rozejrzał się po pomieszczeniu szukając go wzrokiem. Nie zobaczył, być może będzie trzeba poczekać jeszcze na najważniejszą postać w Westeros. Jednak czekając aż dojdzie Aerys rozglądał się po tym Sali Tronowej. Ogrom tej sali wydał mu się nieco przytłaczający, ale podziwiał ją. Jedno z najważniejszych miejsc w Westeros. Chociaż to nie ogrom sali, wzbudził w nim największy podziw. Najbardziej spodobał mu się tron. Tron utworzony z mieczy. Nigdy go dotąd nie widział, gdy był młodszy to ojciec nie zabierał go w to miejsce, a gdy już dorósł to wyruszył w podróż do Essos. Chciałby kiedyś zasiąść na tym tronie, jednak byłoby to praktycznie niemożliwe. Aerys spokojnie miał jeszcze dobrych kilkadziesiąt lat panowania, a i nie zapowiada się na to, aby w ogóle Targaryenowie oddali komuś innemu tron. Ich armia oraz potęga nie pozwalała żadnemu rodowi, aby miał jakiekolwiek szanse w wojnie o tron. Może, gdyby wszyscy obrócili się przeciwko Targaryenom to może daliby radę, jednak to mogłoby być ciężkie do wykonania. Tym bardziej, że nie wszystkie rody dażą siebie sympatią wzajemnie. W oczekiwaniu na króla przysunął się jeszcze trochę bliżej tronu, jednak na tyle daleko, aby król wchodząc do sali i chcąc zasiąść na tronie czułby się komfortowo. Nie chciał na samym początku zrazić Aerysa do siebie.
Artemis Arryn
Skąd :
Riverrun
Liczba postów :
150
Join date :
27/04/2013
Temat: Re: Sala Tronowa Pią Cze 28, 2013 7:04 pm
Opuścili bibliotekę szybko po tym jak dziewczyna zgodziła się na warunki, które zaproponował Damon. Spojrzała na Elimrę przepraszającym wzrokiem. Wcale nigdzie nie chciała iść, gdyby jeszcze wiedziała, że Damon zaprowadzi ją prosto do Wielkej Sali to z pewnością tym bardziej by się zniechęciła. Nic dziwnego, niedawno właśnie tu odbyła się niemiła rozmowa z królem. Cudowne rozpoczęcie znajomości z władcą. Gdyby mógł to najchętniej zabiłby ją wzrokiem. Jednak nie miała wyjścia, a raczej zwyczajnie głupio jej było narzekać. Szła tuż za Arrynem. Kiedy znów znalazła się w tej zjawiskowej sali stanęła na moment w miejscu. Wzięła głęboki wdech próbując się pocieszyć, że im szybciej tym lepiej, będzie miała to z głowy. Jak oczywiście król się zgodzi, to nigdy nie wiadomo. Chociaż z drugiej strony nawet król nie ma ochoty na wojny w swoim królestwie, co doskonale dał do zrozumienia na wcześniejszym spotkaniu. Nawet nie przyglądała się dłużej tronowi, jedynie dostrzegła, że jest pusty. Wcześniej zdążyła nacieszyć jego widokiem. Teraz zjadały ją nerwy od środka, które jedynie się nasilały z czasem. W końcu zmusiła się do ponownego ruszenia w stronę tronów. Przystanęła tuż przy Damonie. Cisza zdawała się jej tak dziwna w tej sytuacji, że z pewnością zagadnęłaby mężczyznę, nie mogła jednak zahaczyć o żaden temat. W końcu się poddała stwierdzając, że jakoś to wytrzyma do czasu nadejścia króla.
Rhaena Targaryen
Skąd :
Dragonstone
Liczba postów :
342
Join date :
30/04/2013
Temat: Re: Sala Tronowa Pon Lip 08, 2013 6:48 pm
MG
Sprawowanie władzy to cholernie ciężkie brzemię. Susza, głód, rebelie chłopskie. Wojny wewnątrz karku, oblężenia, sprzeciwy! Porwania i zamachy na jego rodzinę! Świat stawał na głowie, a Aerys nie był z tego powodu zadowolony. Widać to było na jego twarzy, gdy wkroczył na podwyższenie. Wszedł wejściem za tronem, nie musiał więc mijać interesantów, po to one było. Wchodząc po schodach rzucił krótkie spojrzenie na ludzi, po czyn zasiadł ostrożnie na tym niewygodnym kawale złomu. -Znowu muszę Cię oglądać Tully. - Milutkie przywitanie. Król oparł łokciem na oparciu tronu, a głowę na dłoni. Patrzył z góry na parkę. - Podobno macie propozycję nie do odrzucenia. Mówcie więc i obyście nie marnowali mojego czasu i zdrowia. - Mruknął i machnął na nich ręką by raczyli wreszcie wstać i powiedzieć dlaczego to zawracają władcy jego koronowaną głowę.
Żeby nie było wątpliwości. Od ostatniej wizyty w Wielkiej Sali minęły ponad dwa tygodnie. Zabieg niezbędny by wyrównać czas w KL z czasem w reszcie królestwa.